Skocz do zawartości

22 lata i brak szansy na związek


Rekomendowane odpowiedzi

21 godzin temu, SławomirP napisał:

 

jestem mocno zapracowanym studentem i nie zapowiada się w najbliższym czasie, żeby coś się w tym temacie zmieniło.  Mam nawet problemy z krojeniem kiełbasy, bo nie mam noża, tacki i talerza. Ponadto po zajęciach zapieprzam jako korepetytor i całkiem dobrze na tym zarabiam jak na studenta. Kredyt w sumie nie jest mi potrzebny, ale umożliwia mi w miarę normalną sytuacje finansową. Dzięki niemu idzie odłożyć jakoś blisko tysiaka miesięcznie.

 

Z powodu powyższych powodów (ciężkie zapierdalanie, brak kasy, brak samochodu, notoryczne niewyspanie, nie bycie chadem) moje życie towarzysko-seksualne leży i robi pod siebie.

Nie bardzo rozumiem czy ty się chwalisz, że jesteś na ciężkich studiach, czy nad sobą użalasz. Ciężkie studia= prawdziwe studia. Inne studia nie mają sensu. Z Twojego wpisu wnioskuję, że jesteś słabo zorganizowany. Bo jeśli możesz odkładać co miesiąc 1000 PLN, a z drugiej strony nie masz noża za 20 zeta, talerza za 2 zeta (!?), no bez jaj. Do tych zajęć, jakie masz ja bym jeszcze dorzucił systematyczne uprawianie sportu. Żeby móc ciężko i efektywnie pracować trzeba mieć dobrą kondycję. Przy dobrej organizacji da się to wszystko pogodzić.

 

Czas studiów, to idealny czas na znalezienie sobie kobiety (partnerki) i życie towarzyskie. Co ma posiadanie auta do życia studenckiego? W zasadzie każde studia są obliczone na możliwości przeciętnego człowieka. Reszta, to dobra organizacja pracy. Ja na Twoim miejscu dałbym sobie spokój z paniami dziwkami i skupił się bardziej na budowaniu swoich umiejętności społecznych. Kiedyś byłem w identycznej sytuacji jak Ty. Pierwsza rzecz jaką zrobiłem na pierwszym roku swoich ciężkich studiów, to zapisałem się do jednego z licznych na polibudzie klubów tzw. turystyki kwalifikowanej. W każdym ośrodku akademickim jest ich sporo (kluby turystyki kajakowej, turystyki pieszej, rowerowej itp.). Celem działalności takich klubów jest skupienie w swoich szeregach fajnych ludzi obojga płci, wspólne imprezy (życie towarzyskie). Kluby takie skupiają ludzi z różnych uczelni (głównie tych ciężkich jak polibuda, medycyna, prawo itd.). Kluby te są swoistymi biurami matrymonialnymi, tzn. ludzie się tam dobrze poznają i jest to idealna możliwość znalezienia sobie partnera (partnerki) "na poziomie". Bo chyba o to Ci chodzi?

 

Ja raczej nie bywałem na dyskotekach, nie miałbym tam czego szukać. Wrzucam pierwsze z brzegu przykłady gdzie na studiach (i nie tylko) szukać partnerki lub partnera. Możliwości dobrej zabawy połączonej z łatwym szukaniem wartościowej kobiety (faceta) jest mnóstwo. Burdele zostaw w spokoju. Kasę lepiej wydać na imprezy klubowe gdzie jest mnóstwo fajnych ludzi obojga płci:

 

http://www.habazie.pl/klub/

http://www.bystrze.org/bystrze/

http://www.szkw.extremal.pl/

http://www.pg.gda.pl/antymoto/

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Z Twojego wpisu wnioskuję, że jesteś słabo zorganizowany.

W pewnych sprawach jestem kompletnie niezorganizowany, a w innych bardzo dobrze. Dzisiaj poszedłem do sklepu i wolałem wziąć ręczniki papierowe, żeby było na czym kłaść jedzenie, zamiast poszukać talerzy. Kiełbasę i ser można rozdzielać rękami, więc nóż też zbędny. Jakbym dzięki takim rzeczom miał się poczuć szczęśliwy, to w kilka minut by była cała zastawa.

 

Mam tyle rzeczy, którymi chciałbym się zająć, a nie mam siły i czasu, więc jakieś tam kajaki są bardzo odległe. Nie wiem, co będę robił. Za jakiś czas zajmę się poprawą wyglądu i postaram się ogarnąć siłkę, może uda się utrzymać trening w roku akademickim. Ćwiczenia nie są największym problemem, ale utrzymanie diety. W moim przypadku, żeby jeść wystarczająco dużo, żeby coś z tego było. 

 

W razie potrzeby najwyżej pod koniec roku zacznę się rozglądać za dziwkami, jeśli będę mógł normalnie zarabiać i nie będzie jakiegoś zjebanego zamknięcia wydziałów.

Edytowane przez SławomirP
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SławomirP napisał:

Kiełbasę i ser można rozdzielać rękami, więc nóż też zbędny. Jakbym dzięki takim rzeczom miał się poczuć szczęśliwy, to w kilka minut by była cała zastawa.

Ty sobie chyba jaja robisz! Facet w akademiku nie może żyć jak kloszard. Jak ty chcesz kobietę do siebie do pokoju zaprosić? Dasz jej kawałek chleba, ser i kiełbasę na papierowym ręczniku? Jak robisz imprezy u siebie w pokoju, to co walicie z gwinta? Jakoś trzeba przecież podać zakąski. Jak to zrobić bez talerzy?  Jak nie masz noża i talerzy, to kieliszków pewnie też nie. Jak tu żyć panie premierze?

 

W relacjach z kobietami liczy się między innymi wygląd, a wygląd to nie tylko gęba jak Robert Redford czy Eugeniusz Bodo, ale i otoczenie wokół faceta. Dbałość o wygląd, to nie tylko dbałość o ubiór, ale i chociażby pokój w akademiku. Chcesz rwać lachony, to wyróżniaj się jakoś pozytywnie. Kajaki czy inne rodzaje aktywności to życie studenckie= życie towarzyskie= fajne dziewczyny w dużych ilościach. Studia to przecież najlepszy okres w życiu człowieka dzięki imprezom  takim jak kajakowe spływy studenckie  pełne panienek właśnie. Koszty są minimalne, nie musisz przecież chlać, żeby się dobrze bawić. Przez te swoje fobie społeczne masz smutne życie. Szkoda marnować czas na studiach bez jakiegoś życia towarzyskiego i bez dostępu do kobiet.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Stefan Batory napisał:

Studia to przecież najlepszy okres w życiu człowieka dzięki imprezom

 

14 minut temu, Stefan Batory napisał:

Szkoda marnować czas na studiach bez jakiegoś życia towarzyskiego i bez dostępu do kobiet.

Panie, weź Pan do pieca nie dokładaj.

 

Dlatego założyłem temat o dziwkach, bo w moim życiu nie było czasu póki co na takie rzeczy jak hobby, czy jakiekolwiek rozrywki. Ja kompletnie nie jestem w tym temacie osamotniony. Żyje z ludźmi ze swojego kierunku i tutaj dla większości z nas, to wygląda tak samo. Moje koleżanki i koledzy z wydziału też nie mają żadnego życia i też nie chodzą na miasto na imprezy. To, że ja jeszcze dałem rade uciągnąć korki, to jestem z siebie dumny, bo idzie mi mimo wszystko na studiach lepiej niż tym niepracującym. A koledzy o których wspominałem są po prostu z innych uczelni i oni mają czas. 

 

24 minuty temu, Stefan Batory napisał:

Przez te swoje fobie społeczne masz smutne życie

A nie mam żadnych fobii społecznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Stefan Batory napisał:

Ty sobie chyba jaja robisz! Facet w akademiku nie może żyć jak kloszard. Jak ty chcesz kobietę do siebie do pokoju zaprosić? Dasz jej kawałek chleba, ser i kiełbasę na papierowym ręczniku? Jak robisz imprezy u siebie w pokoju, to co walicie z gwinta? Jakoś trzeba przecież podać zakąski. Jak to zrobić bez talerzy?  Jak nie masz noża i talerzy, to kieliszków pewnie też nie. Jak tu żyć panie premierze?

 

W relacjach z kobietami liczy się między innymi wygląd, a wygląd to nie tylko gęba jak Robert Redford czy Eugeniusz Bodo, ale i otoczenie wokół faceta. Dbałość o wygląd, to nie tylko dbałość o ubiór, ale i chociażby pokój w akademiku. Chcesz rwać lachony, to wyróżniaj się jakoś pozytywnie. Kajaki czy inne rodzaje aktywności to życie studenckie= życie towarzyskie= fajne dziewczyny w dużych ilościach. Studia to przecież najlepszy okres w życiu człowieka dzięki imprezom  takim jak kajakowe spływy studenckie  pełne panienek właśnie. Koszty są minimalne, nie musisz przecież chlać, żeby się dobrze bawić. Przez te swoje fobie społeczne masz smutne życie. Szkoda marnować czas na studiach bez jakiegoś życia towarzyskiego i bez dostępu do kobiet.

W samo sedno.

W dodatku jeżeli dzielisz z kimś akademik można zrzucić się po stówie i ogarnąć wszystko. Co do ubrań, możesz nakupować zwykłych tshirtów dobrej jakości na necie po 20 dychy, do tego 2 marynarki, 2 pary spodni i jakieś dobre buty. Możesz też iść do lumpa, po mimo kasy też tam czasami zaglądam.

A przede wszystkim, w momencie ogromnej chcicy zwał sobie gruchę dwa razy i weź się w garść. Teraz zapierdalaj ja dziki, a za kilka lat po używasz sobie na spokojnie. Tak, wiem to z autopsji. Pozdrawiam

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.06.2020 o 17:24, SławomirP napisał:

tutaj mam pytanie do was, bo cały czas mi ten dylemat dupę rozrywa. Czy macie pomysł na lepsze wydanie tych pieniędzy w moim życiu

ZDECYDOWANIE są lepsze pomysły.

Pierwszy to zasada wydawania na siebie od 10%-20% zarobionych, w takich samych cyklach.

Czyli zarobiłeś 1000 to 200 wydajesz.

Tu nie wlicza się kosztów utrzymania podstawowego oraz artykułów do zarobku/pracy.

 

Kolejne jak wprowadzisz to w życie obserwuj sam siebie.

Pojawi się dziwna gonitwa myśli oraz zmiana podejścia.

Po 3 miesiącach wróć z tym pytaniem jak nie zadziała.

Raczej nie wrócisz bo działa zawsze.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co wy myślicie? Że ja wyglądam jak przydrożny, randomowy menel? Ubrania mam przeciętne, zawsze mogłyby być lepsze. Zwłaszcza, że dawno nie kupowałem nic nowego.

 

Rozmowa o nożu, to taki trochę offtopic. Wywalone mam w ten nóż. Jak przyjdzie laska, to powiem, że wyniosłem do kuchni i cyganie ukradli.

 

Mój współlokator jak się wyprowadzał nie posprzątał po sobie i zostawił skorupki po jajkach w szafie. Cały worek! Smród był taki jakbym zwłoki w szafie trzymał. Teraz trochę opanowałem sytuacje i śmierdzi tylko jak się ją otworzy. Ponadto zostawił otwarte okno i gołębie zbudowały gniazdo na moim łóżku. Cały pokój w ptasich kupach. To są prawdziwe problemy z którymi walczyłem w tym tygodniu, a nie jakiś tam nożyk z tesco za 5zł. Najwyżej sam sobie go wyskrobę ze szczoty do kibla. 

 

Widziałem kiedyś takie akcje na discovery. Więźniowie w stanach robią noże ze szczoteczek do zębów.

 

Żeby nie było, pokój po kilkugodzinnej walce ogarnięty do stanu developerskiego.

Edytowane przez SławomirP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SławomirP napisał:

A nie mam żadnych fobii społecznych.  Żyje z ludźmi ze swojego kierunku i tutaj dla większości z nas, to wygląda tak samo. Moje koleżanki i koledzy z wydziału też nie mają żadnego życia i też nie chodzą na miasto na imprezy. . To, że ja jeszcze dałem rade uciągnąć korki, to jestem z siebie dumny, bo idzie mi mimo wszystko na studiach lepiej niż tym niepracującym

Przepraszam bardzo. Nie chciałem kolegi urazić. Żle i bardzo niezręcznie  to ująłem. Szczere gratulacje, że koledze dobrze idzie na prawdziwych studiach  (bez ironii). Jednak zachęcam do zapisania się do jakiegoś klubu studenckiego i bywania nie na "mieście" a na imprezach klubowych. Co ciekawe w klubach najwięcej jest ludzi z "ciężkich" wydziałów, gdzie pracy jest najwięcej (medycyna, fizyka, matematyka, prawo itd.). Tylko w takich miejscach szukałbym kobiety będąc studentem. Życie studenckie (nie mylić ze zwykłym chlaniem) wymaga pewnego wysiłku, co niejako na wstępie eliminuje wielu ludzi. I to też jest wielka zaleta takich klubów studenckich.

 

Ja miałem podobny problem z współlokatorem na pierwszym roku. Dlatego przed rozpoczęciem następnego roku akademickiego, po przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego wśród studentów, przyjechałem do akademika odpowiednio wcześniej, "skorumpowałem" kierowniczkę akademika i dzięki temu dostałem do pokoju jako współspacza wcześniej wytypowanego przeze mnie kolegę z roku wyżej (lubiącego czystość i porządek), któremu oczywiście nie powiedziałem wcześniej o moich machinacjach. Już w pierwszy dzień pod jednym dachem oparłem sprawę o bufet. Jak tylko przetrzeżwieliśmy, to wzięliśmy się za malowanie pokoju. Przez pięć lat pod jednym dachem nie było ani jednej sytuacji konfliktowej między nami. Warto pomóc trochę przypadkowi w doborze współlokatorów.

 

7 godzin temu, CzikaBoom napisał:

W dodatku jeżeli dzielisz z kimś akademik można zrzucić się po stówie i ogarnąć wszystko. Co do ubrań, możesz nakupować zwykłych tshirtów dobrej jakości na necie po 20 dychy, do tego 2 marynarki, 2 pary spodni i jakieś dobre buty. Możesz też iść do lumpa, po mimo kasy też tam czasami zaglądam.

Ja robiłem tak, że w  pierwszy weekend w akademiku po rozpoczęciu roku z kumplem, z którym mieszkałem robiliśmy remont naszego pokoju (malowanie), tak że mój pokój był najbardziej zadbany i najczystszy w całym akademiku. Byłem zdolny do najwyższych poświęceń, aby zwrócić na siebie uwagę kobiet i się wyróżniać?, no ale ja brzydki jestem. Nie tylko lumpeks "robi robotę", ale warto zainwestować we własne żelazko, które potrafi dokonać cudów z wyglądem każdego studenta+ obowiązkowy dobry zapach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że warto odwiedzić damy fachu pokrewnego miłości 1-3razy, wybadasz temat czy ci to odpowiada, a nie przepieprzysz całej kasy. Poduszkę finansową warto mieć. Według mnie że jest to dobra opcja dla kogoś kto jest zarobiony i/lub nie chce się odwalać całego cyrku związanego z podrywam i wgl. Na to też wbrew pozorom potrzeba czasu i środków

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.