Skocz do zawartości

Kościół katolicki, a dziecięca podświadomość.


Rekomendowane odpowiedzi

red - spora zgoda, jedno małe ale. Z dwojga złego, czyli braku zaangażowania rodziców w sferę duchową i opieranie moralności w 100% na materializmie, w wychowaniu małego człowieka bez, podkreślam BEZ zaangażowania rodziców w rozwój sfery duchowej - czyli brak twardych zasad moralnych, relaztywizm moralny, wewnętrzne skupienie tylko i wyłącznie na swoim Ego nawet kosztem cierpienia innych  i hedonizm vs moralność chrześcijańska i wszystko co te ~2 tyś. lat tradycji Chrześcijańskiej wypracowało na polu etyczno-moralnym.

 

W konflikcie pomiędzy moralnością chrześcijańską a materialistycznym hedonizmem czasów współczesnych, z moralnego punktu widzenia etyka i higiena duchowa chrześcijaństwa moralnie zwycięża. Podkreślam - na polu duchowym.

 

Człowiek jak wiadomo składa się z ciała i tego, co jest określane jako dusza, byt, świadomość, ego itp. itd. w rozumieniu ezoterycznym i egzoterycznym, filozoficznym itp. itd. Z racji braku obowiązywania zasad świata materialnego z świecie określanym jako duchowy, nie można jego istnienia udowodnić metodami obowiązującymi w świecie materialnym. Dlatego też rozwój człowieka w sferze duchowej jest równie ważny, jak jego rozwój w sferze materialnej. Szczęście jest miarą poukładanej egzystencji materialnej i wnętrza, które jest równie szczęśliwe, bez konfliktów wewnętrznych. W zdrowym ciele zdrowy duch. Złoty środek jest punktem równowagi pomiędzy życiem tu i teraz, a życiem wewnętrznym. Jest to niezwykle trudne do osiągnięcia, ale osiągnięcie tego stanu jest rozpoczęciem egzystencji na zupełnie innym poziomie i w zupełnie nowej jakości.

 

Osobiście uważam, że najlepiej jest dziecko uczyć obcowania na płaszczyźnie duchowej jak najwcześniej, uczyć je moralności, rozróżniania dobra od zła. Jeśli rodzic ma na to czas i wiedzę, jak to robić bez szkody dla dziecka, maluch osiągnie w życiu wiele mając twardy kompas moralny, umiejąc rozróżniać kłamstwo od prawy. Jeśli natomiast rodzic nie ma czasu lub wiedzy, chrześijaństwo oferuje ciekawą alternatywę. Rolą rodzica jest, by ukazać je w prawdziwym, a nie sztucznym świetle. Historia zrobiła z chrzęsijaństwem wiele złego i wiele zła obecnie dzieje się w samym kościele. Kontakt z Bogiem jest najważniejszy - reszta nie ma większego znaczenia. Słuchanie siebie, swojego wnętrza, harmonia wewnętrzna - to ma znaczenie.

 

1 zapoznaj się z zasadami forum

2 przywitaj się w odpowiednim dziale

Edytowane przez red
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeśli natomiast rodzic nie ma czasu lub wiedzy, chrześijaństwo oferuje ciekawą alternatywę.

 

Serio? życie w strachu, zabobonach, uzależnienie psychiczne od instytucji, poddawanie się wyzyskowi materialnemu, to jest ta ciekawa alternatywa?

 

 

Historia zrobiła z chrzęsijaństwem wiele złego i wiele zła obecnie dzieje się w samym kościele.

 

Historia zrobiła wiele złego, weź do jasnej ^Z^$%6%^ nie żartuj, historia nic nie zrobiła, to kk odbił swoje piętno na historii poprzez masowe prześladowania, walkę z edukacją i postępem, masowe morderstwa, wszystko w imię władzy i mamony.

 

 

Kontakt z Bogiem jest najważniejszy - reszta nie ma większego znaczenia. Słuchanie siebie, swojego wnętrza, harmonia wewnętrzna - to ma znaczenie.

 

Kontakt z bogiem, jakim bogiem? Jaki kontakt? nawet jeśli bóg jest, jaka gwarancja że jest jakiś kontakt........... żadnej , zero, nic , kolejny przychodzi z prymitywną ewangelizacją.....

 

 

Osobiście uważam, że najlepiej jest dziecko uczyć obcowania na płaszczyźnie duchowej jak najwcześniej, uczyć je moralności, rozróżniania dobra od zła.

 

Co to jest obcowanie na płaszczyźnie duchowej i co ma wspólnego z moralnością i rozróżnianiem dobra od zła? :huh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przeżyłem traumę na pierwszej spowiedzi. Miałem wyznać swoje "grzechy". Stwierdziłem, że nie mam grzechów już na spowiedzi (jakie grzechy może mieć kurwa kilkulatek). A ksiądz do mnie, że mam na pewno i muszę powiedzieć. Skłamałem i powiedziałem, żeby zaliczyć spowiedź i być dopuszczonym do komunii.

 

Wychodzi na to, że skłamałem, zgrzeszyłem pierwszy raz na spowiedzi i zostałem rozgrzeszony.

 

Precz z katolami i tym całym gównem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio? życie w strachu, zabobonach, uzależnienie psychiczne od instytucji, poddawanie się wyzyskowi materialnemu, to jest ta ciekawa alternatywa?

Pisałem o Chrześcijaństwie, nie o instytucji KRK - trzeba rozróżnić wyraźnie wczesne Chrześcijaństwo od jego denominacji licznych. Nie trzeba być członkiem kościoła, by żyć wg. Chrześcijańskich zasad moralnych opartych na nauczaniu Chrystusa bądź wysoko cenić same nauki. Liczne patologie KRK obecne lub historyczne, nie powodują automatycznego skasowania moralnego dorobku Chrześcijaństwa. Każdy kto próbował badać temat wie, że na skutek np. licznych soborów, schizm, indywiadualnych interesów Papieży, Watykańskich bądź narodowych koterii obraz rzeczywistych nauk Chrystusa został na przestrzeni dziejów zamazany. Jądro pozostało stałe, naleciałości można odrzucać.

 

Historia zrobiła wiele złego, weź do jasnej ^Z^$%6%^ nie żartuj, historia nic nie zrobiła, to kk odbił swoje piętno na historii poprzez masowe prześladowania, walkę z edukacją i postępem, masowe morderstwa, wszystko w imię władzy i mamony.

Przepraszam - wyraziłem się nieprecyzyjnie, więc zostałem opacznie zrozumiany. Owszem, historię tworzą ludzie i to ludzie z przekazem płynącym z Chrześcijaństwa zrobili to, co dziś oglądamy.

 

Kontakt z bogiem, jakim bogiem? Jaki kontakt? nawet jeśli bóg jest, jaka gwarancja że jest jakiś kontakt........... żadnej , zero, nic , kolejny przychodzi z prymitywną ewangelizacją.....

Jaki kontakt? Ano taki wewnętrzny, Twój własny, osobisty. Jeśli takowego nie masz, oczywiście nie zrozumiesz o czym piszę. Ale nie uwierzę, że gdzieś tam w głębi duszy RED'a nie ma takiej malutkiej, śpiącej iskierki - że Bóg jest. To właśnie tam szukaj, o ile chcesz. Z lektury Twoich postów wnioskuję, że jesteś zwolennikiem naukowego podejścia do świata co jest jednoznaczne z nieakceptowaniem czegoś, czego istnienia nie da się dowieść empirycznie i doświadczalnie, przeprowadzić dowodu, postawić tezę i ją obronić, bądź obalić.. Ja nikogo nie chcę ewangelizować, mamy po prostu inny światopogląd - tylko tyle. Jeśli nie ma Boga, nasze życie nie ma żadnego sensu. Co nas czeka po śmierci, pustka? To po c*&j to wszystko? Jeśli wiesz, że jest Bóg - życie zaczyna mieć znaczenie, przez duże Z.

 

Co to jest obcowanie na płaszczyźnie duchowej i co ma wspólnego z moralnością i rozróżnianiem dobra od zła? :huh:

To wewnętrzne życie każdego z nas - myśli, uczucia, lęki, strachy, sny, Twoje Ego, podświadomość i świadomość, nasza wolna wola. To nazwałem obcowaniem na płaszczyźnie duchowej. W różnych kulturach występują i występowały różne koncepcje i różnych słów się na nazwanie tego świata wewnętrznego w nich używa. Psychika - można też tak to nazwać. A płaszczyzna duchowa naszej egzystencji ma wspólnego z moralnością wszystko, bo tam jest źródło moralności i właśnie na płaszczyźnie psychicznej dokonujemy wyborów moralnych - świadomie, bądź nie. Psychologia współcześnie w najbardziej zbliżony do naukowego sposób próbuje tłumaczyć to, co nazwałem płaszczyzną duchową. Na przestrzeni dziejów wiele najtęższych umysłów tego świata wyprodukowało tony mniejszych bądź większych mądrości. Najgłębszy postęp w tej dziedzinie zawdzięczamy okultyzmowi i po części ezoterycy. Jak sam określiłeś, nie interesuje cię "Mambo Jambo", więc na tym poprzestanę ;-)

A rozróżnianie dobra od zła to bardzo prosty mechanizm, można go opisać jednym zdaniem:

Jeśli świadomie krzywdzisz danym działaniem siebie bądź innych, pośrednio bądź bezpośrednio - takie działanie jest moralnie złe.

A wychowywanie dziecka bez wprowadzenia go w świat duchowy jest dla mnie tożsame z jego częściowym porzuceniem. Jego potencjał jest wtedy ograniczony tylko do świata materialnego. Takie pół-życie. Jak kończy się wychowanie bez właściwego fundamentu moralno-duchowego widzimy na każdym kroku w teraźniejszości. Jak bardzo uszkodzeni wszyscy jesteśmy i jak wiele przed nami pracy, by odkryć to, co zapomniane w naszych wnętrzach.

Edytowane przez JimmyB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jaki kontakt? Ano taki wewnętrzny, Twój własny, osobisty. Jeśli takowego nie masz, oczywiście nie zrozumiesz o czym piszę. Ale nie uwierzę, że gdzieś tam w głębi duszy RED'a nie ma takiej malutkiej, śpiącej iskierki - że Bóg jest.

 

Oczywiście ja nie mam kontaktu z bogiem, ty masz więc jesteś w superpozycji :lol:  z racji własnego niepopartego naukowo zabobonu to jest, to jest takie chrześcijańskie :lol: 

 

 

Ja nikogo nie chcę ewangelizować, mamy po prostu inny światopogląd - tylko tyle. Jeśli nie ma Boga, nasze życie nie ma żadnego sensu. Co nas czeka po śmierci, pustka? To po c*&j to wszystko?

 

Jeśli nie ma boga nasze życie nie ma sensu :lol:  serio? Bóg jest potrzebny i życie po śmierci żeby miało sens? Jesteś wystraszonym człowiekiem, który nie potrafi zaakceptować prostego faktu iż nikt nie wie czy coś istnieje po śmierci czy nie. Wszyscy , którzy twierdzą inaczej w oparciu o jakąkolwiek religię oszukują innych i siebie. Masz kilkadziesiąt lat na ziemi żeby zrobić coś pożytecznego, wnieść dla dobra ludzkości swymi działaniami tu i teraz. No ale oczywiście jeśli po śmierci zamieniasz się w pył to to nie miało sensu. Nie ma bogu = życie nie ma sensu, nie ma życia po śmierci = życie nie ma sensu, znów chrześcijańska (i nie tylko) otumaniająca ludzi propaganda mająca zmusić ich do życia w strachu.

 

 

Jeśli wiesz, że jest Bóg - życie zaczyna mieć znaczenie, przez duże Z.

 

TY NIE WIESZ ŻE JEST BÓG, wmawiasz to sobie bądź wmówił ci to ktoś inny, to jest zwykłe myślenie życzeniowe, ty masz nadzieję że jest bóg. Żeby coś wiedzieć to musi być udowodnione ,  a nie opisane w natchnionych księgach.

 

 

Jeśli świadomie krzywdzisz danym działaniem siebie bądź innych, pośrednio bądź bezpośrednio - takie działanie jest moralnie złe.

 

Przychodzi facet z kijem od bejsbola miażdży czaszkę twojemu sąsiadowi, idzie w kierunku twojego dziecka , wyciągasz spluwę i strzelasz mu w głowę. Gratuluję właśnie wobec twojej prostej w chuj teorii dobra i zła stałeś się bez cienia wątpliwości złym człowiekiem.

 

 

A wychowywanie dziecka bez wprowadzenia go w świat duchowy jest dla mnie tożsame z jego częściowym porzuceniem. Jego potencjał jest wtedy ograniczony tylko do świata materialnego. Takie pół-życie. Jak kończy się wychowanie bez właściwego fundamentu moralno-duchowego widzimy na każdym kroku w teraźniejszości. Jak bardzo uszkodzeni wszyscy jesteśmy i jak wiele przed nami pracy, by odkryć to, co zapomniane w naszych wnętrzach.

 

Duchowość nie ma nic wspólnego z moralnością. Znam wielu moralnych ludzi, którzy nie są uduchowieni, i wielu tzw "uduchowionych" którzy są niemoralni................... Łączenie ze sobą tych dwóch rzeczy jest patologią samą w sobie.

 

Jak ktoś nie zostanie poddany indoktrynacji jego potencjał jest ograniczony? kłamiesz, jedynie jednostka wolna od religijnych przesądów jest w stanie uwolnić swój potencjał.

 

Jakiej pracy, jacy uszkodzeni, odkryć co? Litości ale klepiesz frazesy z książeczki typu gość niedzielny lub strażnica.

 

 

Wracając do chrześcijańskich zasad moralnych i nauczania J.Ch....... Według nauczań Pana z plemienia wybranego stąpającego po ziemi ponad dwa tysiące lat temu. Najlepiej jest być biedakiem bo tylko wtedy dostanie się do królestwa niebieskiego :lol: Pogratulować, Afryka to powinien być raj na ziemi i miejsce do naśladowania, przecież te miliony konających z głodu dzieci to wzór chrześcijańskich cnót i podążania za naukami J.Ch...... Teraz mają przejebane ale będą miały nagrodę w raju , nie kurwa wróć nie będą miały większość z nich jest nie ochrzczona więc pójdą do piekła. Najpierw żyją w biedzie , później umrą z biedy, a na końcu trafią do piekła bo nikt ich nie pokropił wodą, no ale przecież żyły według chrześcijańskiego przesłania..... B)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wracając do chrześcijańskich zasad moralnych i nauczania J.Ch....... Według nauczań Pana z plemienia wybranego stąpającego po ziemi ponad dwa tysiące lat temu. Najlepiej jest być biedakiem bo tylko wtedy dostanie się do królestwa niebieskiego  :lol: Pogratulować, Afryka to powinien być raj na ziemi i miejsce do naśladowania, przecież te miliony konających z głodu dzieci to wzór chrześcijańskich cnót i podążania za naukami J.Ch...... Teraz mają przejebane ale będą miały nagrodę w raju , nie kurwa wróć nie będą miały większość z nich jest nie ochrzczona więc pójdą do piekła. Najpierw żyją w biedzie , później umrą z biedy, a na końcu trafią do piekła bo nikt ich nie pokropił wodą, no ale przecież żyły według chrześcijańskiego przesłania.....  B)

 

Red, prawie się popłakałem :lol: ze śmiechu.

 

Zgadzam się z Tobą, jednak tylko w 98%

Jezus nauczał o tym, że bogatemu trudno w chuj...(wcale się nie dziwię. Fajne fury, dziwki, koks...etc Świat ciekawych i kolorowych form fizycznych trudno porzucić i zagłębiać się w duchowość).

Ale go nie przekreślał, nikogo nie przekreślał. Jezus nauczał, że niebo jest w nas. Tylko musimy je dostrzec(moja interpretacja).

 

 

No ale ja normalnie nie wierzę w mistycyzm/ zabobony/ czakramy/ świętego mikołaja/ rytuały i inne takie 

(Naprawdę masz siebie tylko za kupę bebechów, mięśni i płynów ustrojowych?)

 

Uważam, że problem z religią jest taki, że nie pozwala ona na dotyk własnej duchowości. Bo ta daje szczęście, uwalnia od pragnień.

KK działa strasznie przewrotnie.

Pozwala sobie nawet na posunięcia sprzeczne z Biblią...

Jednak ilu katolików ją czytało?

 

Moim zdaniem wszystkie istoty są boskie. Jesteśmy po prostu (lub aż) życiem-energią, przybierającą przeróżne formy.

Jeśli ktoś nie wierzy, że jest czymś więcej niż fizyczną formą; 5g psilocybe cubensis zaaplikowane w środku dużego lasu, najlepiej wiosną lub latem wystarczy by się przekonać.

Dostrzec można wówczas wyraźnie:

Przysypane pod tym wszystkim za co się empirycznie uważamy to 'coś' czym jesteśmy w istocie...

Kurwa! wszyscy jesteśmy nieśmiertelni :D  

 

 

 

...nie skakać!...w sensie duchowym oczywiście.

Edytowane przez Kurt Von Diehl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zgadzam się z Tobą, jednak tylko w 98%

Naprawdę masz siebie tylko za kupę bebechów, mięśni i płynów ustrojowych?

 

Nie, nie jesteśmy. Jesteśmy dominującymi istotami na tej planecie mamy intelekt, który pozwolił nam stworzyć cywilizację. Mamy etykę i moralność, które są starsze niż największe religie, tak więc nie potrzebujemy religii aby być moralni. Religia nie jest również potrzebna aby być uduchowionym czy wrażliwym i otwartym na innych.

 

Religia przeszkadza nam natomiast w byciu kreatywnym i ogranicza wolne wybory. Powoduje u nas strach i zahamowania.

 

 

Przysypane pod tym wszystkim za co się empirycznie uważamy to 'coś' czym jesteśmy w istocie...

Kurwa! wszyscy jesteśmy nieśmiertelni :D

 

Oczywiście że jesteśmy nieśmiertelni, tyle że nieśmiertelność nie musi oznaczać przetrwania świadomości po śmierci. To że składamy się z materii i energii, która po śmierci zmieni stan skupienia nie oznacza iż po naszym zejściu świadomość przetrwa.

 

Musze się, któryś raz powtórzyć było już w kilku wątkach. Wierzę w istnienie boga, który zainicjował powstanie wszechświata/ wszechświatów, nie mogę tego udowodnić w żaden sposób normalnie wierzę ale nie dorabiam do tego ideologii ani tym bardziej zabobonów. Nie wiem czy istnieje życie po śmierci, prawdę mówiąc wątpię w to.

 

Uważam że naszym obowiązkiem jest żyć jak najpełniej, korzystać z życia ile się da, zostawić po sobie jak najwięcej w dziedzinach, w których jesteśmy utalentowani. Tyle jesteśmy winni sobie i innym, nie mniej , nie więcej.  A jesteśmy winni to światu właśnie dla tego iż wielce prawdopodobne jest to że nasze istnienie jest tylko mikroskopijnym przebłyskiem w skali wszechświata.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umarł ateista. Staje przed świętym Piotrem i czeka na decyzję.
- Piekło - decyduje św. Piotr.
- Ale jak to piekło?
- No tak, piekło.
- Chcę rozmawiać z Panem Bogiem.
- Dobrze, zaraz wracam.
Św. Piotr idzie do Boga i mówi.
- Umarł ateista, ja zdecydowałem, że idzie do piekła, a on chciał rozmawiać z Tobą.
- Teraz nie mam czasu, powiedz mu że mnie nie ma.

 

 

Rok 1953, Stalin umiera. Jak można się było tego spodziewać idzie do piekła.
Po tygodniu Lucyfer postanawia zadzwonić do Boga:
-Boże, zabierz tego Stalina, on mi tu burdel z knajpy robi. Pieprzy o jakichś proletariuszach, jakieś wojny klas mi tu propaguje, podważa moje prawa do ognia i kotłów, no po prostu nie mogę pracować. Ekipa taka zła że zaraz tu do rewolucji dojdzie! Weź go na 3 miesiące do siebie, Ciebie wszyscy szanują, otaczają czcią, jesteś szanowany... Poradzisz sobie z nim
Bóg na to:
-Ok, niema sprawy, już nie takich kozaków przerabiałem, przyślij mi tego huncwota, a już ja mu tutaj dam szkołę.

Po 2 miesiącach bez wieści z nieba, Szatan postanowił zadzwonić żeby dowiedzieć się jak się sprawy mają:
-Słucham!
-Jest Bóg?
-Po pierwsze: nie Bóg, tylko tylko towarzysz Bóg, po drugie Boga niema!

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe spostrzeżenia, ja mimo katolickiego wychowania, wątpię sobie i to coraz bardziej! Nawet moja głęboko wierząca matka, się temu nie sprzeciwia. A raczej hm..."sprzeciwia"? Po prostu daje mi wolną rękę, choć w głębi duszy chciała by abym wierzył jak dziecko.

Dla niej religia działa jak opium. Dla niej daje odpowiedź i uśmierza metafizyczne lęki. Dla mnie już nie.

Heh, zawsze potem przypomina mi myśl Blaise'a Pascala o tym, że w Boga lepiej wierzyć niż nie wierzyć, bo przynajmniej będzie się tu na ziemi żyło nam lepiej, nawet jeśli go nie będzie. Ok. Ale co z czasem, który poświęciliśmy na marnowanie czasu w kościołach i skąd pewność, że Bogu podoba się akurat to co tutaj odwalamy na Ziemi?

Wiąże się to z tym, że jednak niestety potrzebujemy kapłanów. Niestety, ludzkością musi ktoś kierować, bo uczyć każdego z osobna odkrywać potęgę podświadomości jest trudno. Pytanie czy ten ktoś ma szczytny cel doprowadzić nas do Jedynego czy może raczej zwozi nas na manowce...

Jeśli chcesz oświecić syna, polecam np. "Diunę" Franka Herberta, tam jest ciekawa refleksja m.in. na temat religii, mógłbym zarzucić tu parę cytatów, które dały mi wiele do zrozumienia w tej kwestii. 

"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, kiedy nie jest otwarty" jak mawiał Frank Zappa

Po przeczytaniu twojego posta, aż ciśnie się na usta piosenka

 

Hold my head under water 
Take a breath for the Father 
Learn to love. Lessons repeating 
The Chronicles are so misleading 

This is your baptism 
And you can't forgive them 
This is your baptism 
And you can't forgive them 

Hold my head under water 
Take a breath for the Father 
Learn to love. Lessons repeating 
The Chronicles are so misleading 

This is your baptism 
And you can't forgive them 
This is your baptism 
And you can't forgive them

 

PS

UFF, jest późno (nie mogę spać!) a ja nie odczytałem, że ty dziecka dopiero się spodziewasz. Jakby co to Diunę poleć mu jak już będzie duży :-D

Moja rada. Weź z tej religii tylko to co się przyda pod względem etycznym, resztę olej. Bo przyniesie tylko straty.

Edytowane przez Mr Bread
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, KK w dzisiajeszych czasach jest taką machiną-systemem, dla której kobiety są idealnymi odbioracami. Bezmyślne powtarzanie regułek, podporzadkowanie i hierarchia, propagowanie macierzyństwa (więcej wiernych) + umartwiania (gorzkie żale) itd. To uzaleznia. Kobiety idealnie się w tym odnajdują, może nie te mlode ale te koło 30, które już maja ustabilizowane życie. KK daje złudne poczucie przynależności.

Edytowane przez white
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzę do 3 klasy liceum i uczęszczam na religię, mimo że jestem niewierzący. Teoretycznie mógłbym się wypisać, ale... naprawdę nie ma nic lepszego niż słuchanie różnych dziwnych, śmiesznych rzeczy, które głosi ksiądz i inni uczniowie :D
Najśmieszniejsze było, jak na lekcji czytaliśmy tą, zapewne znaną Wam historię - http://www.tajemnicamilosci.pl/przydatne-ciekawostki/bog-a-nauka-historia-z-zycia-alberta-einsteina.html

Po prostu nie mogłem wytrzymać ze śmiechu, jak ksiądz z pełną powagą i wiarą we własne słowa stwierdził, że tak mówił Albert Einstein :D:D:D Zgłosiłem się i powiedziałem, że ów naukowiec nigdy nie napisał dzieła "Bóg a nauka", co więcej, w jednym ze swoich listów stwierdził, że "Bóg jest wytworem ludzkiej słabości" i jasno określił, że nie wierzy w Boga osobowego :D Oczywiście reakcja porównywalna do kobiety, której powiedziano prawdę wprost - zaniemówienie :D Po chwili ksiądz uznał, że "sprawdzi", ale odpowiedzi nie dostałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Po chwili ksiądz uznał, że "sprawdzi", ale odpowiedzi nie dostałem.

 

 

I prawdopodobnie nie dostaniesz. Z większością wierzących (nie wszystkimi) podobnie jak z kobietami: przedstawiasz swoje argumenty, na które nie mają odpowiedzi, więc jest:

-zmiana tematu

-,,tak po prostu jest i koniec!''

-awantura

 

Niewiele znam osób w okolicach własnego wieku, które chodzą z własnej woli do kościoła. Wyjątki to wiejska ciemnota mająca za jedyną rozrywkę alkohol i wieszająca czerwone wstążki na samochodach czy innych nabytkach 'żeby nikt nie rzucił uroku' (kurwa, jak to słyszę to się odwracam od razu i rezygnuję z dalszej dyskusji). 

Ja z wyjątkiem pogrzebów i ślubów od wielu lat tam nie chodzę i nie zamierzam. Nie utożsamiam się w żaden sposób z tym tworem, a poza tym nikt mi nie będzie wmawiał, że moją winą jest coś, na co nie miałem wpływu i nie będę z niewiadomych mi przyczyn klękał na brudnej posadzce przed jakimiś mistycznymi obrazkami. I nikt mnie nie będzie urojonymi diabłami straszył. 

 

Wierzę w coś, mogę nazwać to bogiem, ale nie muszę. Siła sprawcza, napędowa, pierwotna. Coś wykraczającego poza wszelkie ramy, jakie ludzie mogą nadać. To się 'czuje'. I niespecjalnie mi się wydaje, żeby tym tworem był dziadek znęcający się nad ludźmi przez to, że sam ich stworzył takimi jacy są, a jego kraina to rajskie łąki, gdzie wszyscy pełni radości biegają nago słuchając śpiewu aniołów.

 

Dzieci nie planuję, ale jakbym miał to bym im dał wolną wolę (prawdziwą) i sami by w odpowiednim czasie zdecydowali jaką religię wybrać (lub nie). Z tym, że dzieci się samemu nie rodzi więc dochodzi jeszcze druga strona... Ale to tylko takie luźne spekulacje, które mnie nie dotyczą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kościół to majstersztyk żydowskiej chucpy i manipulacji. Spójrz jak to wszystko jest pięknie !jak jesteś niewygodny to z automatu stajesz się wrogiem publicznym. Przynajmniej tak było ale do gry o "dusze" i portfele weszli nowi mocni gracze i można spokojnie po kościele jechać. A ksiedza zgodnie z doktryną nie nauczono jak odpierać ataki tylko jak wykluczać . On nic niewinien bo o tym pewnie nawet nie wie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.