Skocz do zawartości

Stawka godzinowa


Asekurant

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wszystkim,

pytanie kieruję przede wszystkim do osób, które mają swoje firmy.

 

Prowadzę działalność usługową. Moje ceny są dość atrakcyjne, ale widzę, że za niskie w porównaniu z konkurencją, mimo, że mam wysokie kwalifikacje.

Co najlepsze, najtrudniejsi klienci to ci, którzy mają najniższe stawki.

Zdecydowałem się podnieść stawki o 50% osobom, z którymi ustalałem je już dawno temu.

Czy 2 tygodnie na wprowadzenie nowych stawek to wystarczająca ilość? Czy może nawet informacja z tygodniowym wyprzedzeniem wystarczy?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Termin tutaj nie stanowi przeszkody, zastanów się ile możesz stracić klientów.

 

To, że jesteś tańszy oraz, że masz lepsze kwalifikacje od konkurentów niekoniecznie przekona klientów.

A co zrobisz gdy sobie odejdą? Różne czasy nadchodzą. Liczyłeś ile może kosztować Cię pozyskanie

nowego klienta, jeśli i w ogóle takowego obecnie złapiesz (czego Ci życzę, oczywiście)?

 

Wybór oczywiście należy do Ciebie :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Asekurant napisał:

Zdecydowałem się podnieść stawki o 50% osobom, z którymi ustalałem je już dawno temu.

Czy 2 tygodnie na wprowadzenie nowych stawek to wystarczająca ilość? Czy może nawet informacja z tygodniowym wyprzedzeniem wystarczy?

Hej. I dobrze, biznes powinien się opłacać, jeśli dopłacasz do interesu to nie jest biznes tylko wolontariat.

Rozumiem, że zanim podniosłeś o 50% to przekalkulowałeś sobie, że będzie Ci się to opłacać?

 

Jeśli tak - to dobrze. Ty sam decydujesz od kiedy wprowadzasz nowe ceny. Jeśli Twoje usługi oparte są o cykliczne rozliczenia to zapewne jest jakaś umowa? Jeśli jest to patrzysz na okres wypowiedzenia i pod tym kątem bezpieczniej jest wprowadzić zmianę (gorzej jak to 3 miesiące). Jeśli natomiast ryzyko jest po Twojej stronie (brak pisemnej umowy), gdzie kontrahent może w każdej chwili zerwać z Tobą współpracę, to równie dobrze stawki możesz zmienić w przeciągu tygodnia (ale wydaje mi się to i tak za krótko).

 

Zakładam, że najlepszą opcją jest wprowadzenie zmiany od początku następnego miesiąca, łatwiej się wtedy to rozlicza. W tym przypadku rzeczywiście wychodzi trochę ponad 2 tygodnie i moim zdaniem jest to jakieś racjonalne minimum.

 

Gdybyś ogłosił, iż ceny idą w górę od 1 sierpnia, to moim zdaniem masz "czyściej" (ponad miesiąc czasu), w razie czego kontrahent będzie miał czas na zmianę dostawcy lub też ustalenie z kimś decyzyjnym, że stawki idą w górę i czy jest na to akceptacja. Będziesz miał jakiś argument na plus, że uprzedziłeś.

Ważne, abyś miał potwierdzenie, że taka informacja dotarła, aby nie było przykrej sytuacji typu "taki mail do nas nie dotarł, jak Pan może nas stawiać w niezręcznej sytuacji nagle zmieniając cenę...ble ble ble", czyli jakaś forma wymuszenia na Tobie zostawienia dotychczasowych, niższych stawek".

 

Oczywiście, gdyby tak się stało, że jednak nie udało Ci się uzyskać potwierdzenia i w rzeczywistości informacja dotrze zbyt późno - to gdy nie będziesz miał nic pod ręką, zamiast godzić się na starą cenę cały czas, dajesz im rabat na najbliższy okres rozliczeniowy (czyli mają starą cenę przez miesiąc lub 2 tygodnie, później normalną, tj. podniesioną). Wychodzisz z twarzą, oni też, ale wiedzą, że nie dasz z sobą pogrywać.

 

Jeśli to kluczowi klienci to może warto wykonać do nich telefon wcześniej? Ustalić na spokojnie.... to trochę jak rozmowa o podwyżkę, taka odmiana na DG. Jeśli pojedziesz na ostro ("podnoszę ceny i ch...") to klienci mogą Ci odpłynąć szybciej lub też zacząć knuć, jak tu znaleźć kogoś tańszego. Umiejętności miękkie.

 

Pamiętaj, iż zmiana wiąże się właśnie z akceptacją po stronie kontrahentów. Cześć może zaakceptować ceny, część może psioczyć bo będzie to dla nich zbyt dużo. Będą chcieli zbić cenę. Jeśli 50% to minimum jakie chcesz od nich oczekiwać, to możesz się zdziwić, jak będą chcieli targować się np. do 30-40% i wtedy będziesz wkurzony, że jak to.

 

Tak jak GriTo wskazał:

21 minut temu, GriTo napisał:

zastanów się ile możesz stracić klientów.

Podniesienie cen to zmiana warunków i odpłynięcie klientów jest tutaj możliwe. Możesz sobie przekalkulować ilu klientów potrzebowałbyś przy nowych cenach lub ile zarobiłbyś, gdybyś nie obsługiwał klientów, którzy płacą Ci zbyt mało. Oczywiście to wszystko teorie, praktyka i tak wszystko zweryfikuje.

 

Powodzenia!

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku podnosiliśmy ceny wykonywanych usług o 15% względem umów z okresem trzy do pięć lat. Wymagało to osobistej wizyty w każdej firmie i każdorazowej negocjacji. Wykształcił się przy tym zauważalny trend - im mniejszy obrót miesięczny gwarantowała nam dana firma, tym dłuższe były negocjacje i niższa zaakceptowana podwyżka.  Klientom okazjonalnym informację o podwyżce przekazaliśmy osobiście podczas kontaktu osobistego w naszej siedzibie. Jeden z przedstawicieli klientów korporacyjnych zdradził, że wymuszonym przez regulamin standardem w negocjacjach ceny jest u nich dwu albo nawet trzystopniowe zbijanie. Przy tym ważny był sam fakt naszej akceptacji ich żądań, a nie ich wysokość. Technikalia, ale z tą wiedzą od razu modyfikowaliśmy pierwszą podwyżkę do 20%.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podnieś, ale tak żeby nadal ceny były niższe niż średnia w twojej branży, żebyś nie stracił na konkurencyjności.

 

To musi być wyważone, żebyś ty zarobił i żeby klient chciał przyjść, a klientów ściąga jakość usług/ towaru/ obsługi i niska cena.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dałbym trochę więcej czasu, niż 2 tygodnie. Rozumiem, że nie wiążesz się umowami długoterminowymi, że możesz sobie na coś takiego pozwolić. 2 tygodnie dla niektórych może być terapią szokową, szczególnie w obecnej rzeczywistości. Poza tym zrobiłbym najpierw mały zwiad i kampanię informacyjną dla klientów, dlaczego pojawią się te podwyżki i jaką wartość dodaną wyniesie klient z kontynuowania współpracy - czyli co dostanie (więcej i jeszcze lepiej). Jeżeli do tej pory byłeś dobry i w stu procentach nie opierałeś modelu biznesowego na liderze kosztowym, jest to IMO do zrobienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, maroon napisał:

Kocham kolesi którzy wpierdalają się w branżę z zaniżonymi stawkami, a potem płacz że się nie spina albo inni więcej biorą. 

To powiedz, jak w niektórych branżach mają się inaczej na początku działalności wpierdolić, niż robiąc lepiej i za mniej, bez nazwiska i znajomości w branży? :) Na quality lidera przychodzi czas później, jeżeli oczywiście ktoś ma potencjał i chęć na taki model biznesowy.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Asekurant napisał:

Zdecydowałem się podnieść stawki o 50% osobom, z którymi ustalałem je już dawno temu.

Czy 2 tygodnie na wprowadzenie nowych stawek to wystarczająca ilość? Czy może nawet informacja z tygodniowym wyprzedzeniem wystarczy?

 

50% to duża podwyżka. Klient nie jest głupi i potrafi policzyć, że raptem zaczyna płacić o połowę więcej a to może budzić jego sprzeciw albo nawet poczucie bycia oszukanym, nawet jeśli wynikowa stawka wciąż jest niska. Ludzie analizują ceny w stosunku do jakiegoś punktu odniesienia. To właśnie dlatego tak promocje typu -30%, - 50% są tak skuteczne i są ludzie, którzy potrafią przejechać przez całe miasto do sklepu, tylko po to, żeby z tych -50% skorzystać. Klient, korzystajacy z takiej promocji nie zastanawia się, że kupując rzecz za 50 zł zaoszczędził raptem głupie pięć dych, co być może pokrywa koszty paliwa, utraconego czasu i amortyzacji samochodu. Cieszy go to, że udało mu się uzyskać aż 50% obniżki a nie to, ile realnie zaoszczędził. U Ciebie to może zadziałać w drugą stronę. Klienci poczują się, że z nich zdzierasz.

 

Lepiej IMO podnieść stawki kilkakrotnie na raty, niż raz ale drastycznie.

 

10 godzin temu, Asekurant napisał:

Co najlepsze, najtrudniejsi klienci to ci, którzy mają najniższe stawki.

No chyba, że chcesz w ten sposób odsiać tych, którzy tylko przynoszą Ci problemy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minutes ago, Obliteraror said:

To powiedz, jak w niektórych branżach mają się inaczej na początku działalności wpierdolić, niż robiąc lepiej i za mniej, bez nazwiska i znajomości w branży? :) Na quality lidera przychodzi czas później, jeżeli oczywiście ktoś ma potencjał i chęć na taki model biznesowy.

 

Jak dałeś na wejściu 50% przeciętnej ceny rynkowej, to z całym szacunkiem, ale miras zwykły jesteś, a nie człowiek o wysokich kwalifikacjach, bo ci się cenią bez względu na branżę. 10-20% rozumiem, ale qrwa nie połowę, chyba że murzyn jesteś. 

 

Konkurowanie tylko i wyłącznie ceną usługi jest typowe dla republik bananowych i Polski. 

 

Tu też masz odpowiedź czemu masz problem z klientami. Bo zlapałeś na swoją cenę janusza, który doskonale wie, że znalazł frajera, a frajera się nie szanuje, bo zawsze można znaleźć innego. I tak zapewne będzie - podniesiesz stawkę, janusz poszuka innego tańszego frajera. I tak to się kręci. 

 

Kiedyś dojdziesz do etapu, gdy zrozumiesz, że lepiej nie mieć klienta, niż łapać się za byle każdego. 

 

Ps. Dobry klient wymaga dużego nakładu początkowego - musisz go przekonać, że warto nawiązać współpracę. Ale to potem procentuje. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, maroon napisał:

Jak dałeś na wejściu 50% przeciętnej ceny rynkowej, to z całym szacunkiem, ale miras zwykły jesteś,

Może jestem. Dałem kiedyś 50% mniej niż moja główna stołeczna konkurencja, taki quasi oligopol. Robiąc więcej, inaczej i z czasem lepiej niż oni. Bo aż wstyd było brać 100% za to, co oni wtedy dla klientów w tej cenie robili. Obrośnięci tłuszczem, nachapani, myślący że tak będzie zawsze. Zachowawczy, konserwatywni, nie umiejący wykorzystać potencjału Internetu i technik sprzedażowych z innych branż w tej tak konserwatywnej przez długi czas.

 

I się, kurwa, pomylili :) Teraz mnie kopiują.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, maroon napisał:

Jak dałeś na wejściu 50% przeciętnej ceny rynkowej, to z całym szacunkiem, ale miras zwykły jesteś, a nie człowiek o wysokich kwalifikacjach

ROTFL, żebyś ty chłopaku miał pojęcie z kim piszesz :D 

39 minut temu, maroon napisał:

Tu też masz odpowiedź czemu masz problem z klientami. Bo zlapałeś na swoją cenę janusza, który doskonale wie, że znalazł frajera, a frajera się nie szanuje, bo zawsze można znaleźć innego. I tak zapewne będzie - podniesiesz stawkę, janusz poszuka innego tańszego frajera. I tak to się kręci. 

 

No właśnie @Obliteraror. Te wszystkie top ten corpo z którymi współpracowałeś. Teraz już wiesz, czemu Ciebie wybrali :D:D

 

39 minut temu, maroon napisał:

Kiedyś dojdziesz do etapu, gdy zrozumiesz, że lepiej nie mieć klienta, niż łapać się za byle każdego. 

Odrobinę pokory kolego. Nie piszesz z byle gówniarzem, tylko z człowiekem, który zjadł na tym zęby.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

ROTFL, żebyś ty chłopaku miał pojęcie z kim piszesz :D 

No właśnie @Obliteraror. Te wszystkie top ten corpo z którymi współpracowałeś. Teraz już wiesz, czemu Ciebie wybrali :D:D

 

Odrobinę pokory kolego. Nie piszesz z byle gówniarzem, tylko z człowiekem, który zjadł na tym zęby.

Fakt, na branżach ywentowo-reklamowych się ni w ząb nie znam. 

 

W mojej jak się widzi kogoś kto daje -50% na wejściu, to oferty od razu w koszu lądują. Ale możliwe, że np. Siemens, AdTranz, GE, itp. to gównofirmy, w porównaniu do top ten korpo. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, maroon napisał:

Fakt, na branżach ywentowo-reklamowych się ni w ząb nie znam. 

To, że się na czymś nie znasz nie oznacza, że musisz od razu popadać w sarkazm.

 

2 minuty temu, maroon napisał:

W mojej jak się widzi kogoś kto daje -50% na wejściu, to oferty od razu w koszu lądują. Ale możliwe, że np. Siemens, AdTranz, GE, itp. to gównofirmy, w porównaniu do top ten korpo. 

No i właśnie. Napuczasz się i rzucasz nazwami a banalna prawda jest taka, że jak ktoś potrafi sprzedawać, to nie składa ofert. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, maroon said:

Kocham kolesi którzy wpierdalają się w branżę z zaniżonymi stawkami, a potem płacz że się nie spina albo inni więcej biorą. 

Ci kolesie to całe Chiny, właśnie przejęli władzę nad światem. A wcześniej zrobiła to Korea, Japonia i Niemcy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, absolutarianin said:

Ci kolesie to całe Chiny, właśnie przejęli władzę nad światem. A wcześniej zrobiła to Korea, Japonia i Niemcy.

Ale Chinolom raz, że się spina, dwa spróbuj w Chinach coś wysokojakościowego robić, to zobaczysz ile to kosztuje.

 

Tu jest wątek o patologii na rynku wewnętrznym, gdzie jeden koleś wbija się z dumpingiem, a potem płacze, że mu się nie spina i o takich co robią biznes pod stołem, najczęściej robiąc przy okazji w wuja swoje macierzyste firmy:

 

23 minutes ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

 a banalna prawda jest taka, że jak ktoś potrafi sprzedawać, to nie składa ofert. 

wystarczająco wiele razy u korposi w pl widziałem jak szły kopertki "za wejście" albo inne transakcje wiązane. To są właśnie te tajemne techniki sprzedażowe ? Można oczywiście i tak. 

 

Spoko, jak dla mnie to i za darmo możecie robić. 

 

PS. Szczególnym przypadkiem wysokich umiejętności sprzedażowych, są przetargi, gdzie wygrywa wujek rozpisującego przetarg ?

 

Także ten, tego Panowie @Obliteraror i @mirek_handlarz_ludzmi nie wiem co robicie i nie interesuje mnie to, ale życzyłbym nam wszystkim mniej hipokryzji. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Asekurant napisał:

Czy 2 tygodnie na wprowadzenie nowych stawek to wystarczająca ilość? Czy może nawet informacja z tygodniowym wyprzedzeniem wystarczy?

 

Pytasz się na dość ogólnym forum, i nawet nie podajesz o jaką branżę chodzi.

Może jest ktoś, kto jest tu z tej samej, ale skąd ma o tym wiedzieć ? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, maroon napisał:

wystarczająco wiele razy u korposi w pl widziałem jak szły kopertki "za wejście" albo inne transakcje wiązane. To są właśnie te tajemne techniki sprzedażowe ? Można oczywiście i tak. 

 

Spoko, jak dla mnie to i za darmo możecie robić. 

Weź się człowieku już nie kompromituj. Albo Ci się nie podoba, co obce osoby robią ze sobą w łóżku albo walisz jakimiś bzdurnymi tekstami o dawaniu w łapę stronie kupującej.

 

Poszukaj sobie w google "solution selling". To nie jest jakaś wiedza tajemna sprzed tygodnia, tylko efekt intensywnej walki na rynku kserokopiarek jeszcze w latach 80' zeszłego stulecia. Solution selling stanowił przeciwwagę dla tzw. "relacyjnych" a w istocie opartych o manipulację i wywieranie wpływu technik sprzedaży opartych o standardowy pięcioetapowy "cykl sprzedaży" (otwarcie -> analiza potrzeb -> prezentacja -> obiekcje -> zamknięcie -> otwarcie kolejnej sprzedaży). W tamtych czasach cytowano Cialdiniego jak biblię, wierząc przede wszystkim w siłę osobistej relacji sprzedawcy z pojedynczym klientem i decydującą rolę rozmowy z klientem jako czynnika sprawczego domknięcia sprzedaży.

 

Tym samym techniki ta miały w sobie masę ułomności:

1) Były oparte o relację a nie o wskaźniki biznesowe, przez co skuteczne oddziaływanie miały tylko w stosunku do osoby, względem której były stosowane.

2) Nie uwzględniały coraz większej dywersyfikacji przedsiębiorstw i związanej z nim dywersyfikacji i rozciągnięcia procesu decyzyjnego.

3) Nie oferowały strategii ani wskaźników mierzenia skuteczności sprzedaży. Co potrafimy zmierzyć w relacyjnych technikach sprzedaży? Przede wszystkim szerokość lejka sprzedaży na poszczególnych jego etapach. Znamy skuteczność każdego z etapów, ale nie znamy przyczyn niepowodzeń. Systematyzacja procesu sprzedaży ułatwiła menedżerom sprawowanie kontroli i doskonalenie wyników działu sprzedaży.

 

Solution selling stanowił niejako rozwiązanie powyższych problemów. Zakładał także, że sprzedawca powinien mieć kontrolę nad procesem sprzedaży. Stąd właśnie niechęć do ofert, bo odcinają one sprzedawcę od procesu decyzyjnego klienta. Jak sam napisałeś - lekką ręką wyrzucacie niektóre oferty do kosza, co sprawia, że sprzedawca nie ma żadnych szans, żeby swoją niską cenę umotywować.

 

Solution selling ewoluowało następnie w szereg innych technik, których nie będę wymieniał, bo stanowią obecnie zastrzeżone nazwy handlowe a ja nie chcę robić reklamy. Ciekawostka - techniki te stosowane są z powodzeniem także w Polsce.

 

Podsumowując - może dla Ciebie personalnie albo w Twojej firmie lub w Twojej branży przekupstwo stanowi normę. Na Twoim miejscu jednak bardzo bym się zastanowił wymieniając najpierw listę klientów a następnie pisząc o łapówkarstwie. 

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U siebie daję z miesięcznym wyprzedzeniem info. Do tego w bardzo rozbudowany sposób piszę, co i dlaczego. Informuję również, że zależy mi na zachowaniu jakościowej współpracy i otwieram się na negocjacje. W żadnym przypadku jeszcze mi nie odmówiono podwyżki.

 

Też zauważyłem, że najsłabsi klienci to najwięcej problemów, dlatego trzeba każdego momentalnie wykluczać i w tym czasie szukać następnego. A są normalni ludzie skłonni płacić więcej za jakościową pracę.

 

Mi w biznesie obcy ludzie pomogli, docenili, dziękowali ? Nie do pomyślenia czasami.

 

Tak traktuję klientów, jakbym chciał, żeby mnie traktowano. Nie zrzucam żadnych bomb, ani nie jestem jebaną kurwą ? Tyle. A ludzie to wyczuwają. W biznesie faktycznie liczy się zaufanie i to, czy możesz polegać na słowie człowieka.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Asekurant napisał:

Co najlepsze, najtrudniejsi klienci to ci, którzy mają najniższe stawki.

To zupełnie normalne zjawisko. Takich masz klientów, jak się pozycjonujesz. Im niższe stawki, tym więcej planktonu zbierasz. Więcej o tym poniżej napiszę. 

 

2 godziny temu, maroon napisał:

Tu też masz odpowiedź czemu masz problem z klientami. Bo zlapałeś na swoją cenę janusza, który doskonale wie, że znalazł frajera, a frajera się nie szanuje, bo zawsze można znaleźć innego. I tak zapewne będzie - podniesiesz stawkę, janusz poszuka innego tańszego frajera. I tak to się kręci. 

Są branże, w których tak jak pisze @Obliteraror trzeba na wejście w rynek zaoferować niższe stawki, nie poradzisz. Chyba, że masz farta i łapiesz kontrakt w jakimś sensie po znajomości.

 

Popieram przy okazji @mirek_handlarz_ludzmi - nie piszesz nomen omen z mirkami, także niepotrzebnie chłopaków protekcjonalnie traktujesz ;)

 

Co nie zmienia faktu, że są też branże, w których jest tak jak piszesz. Warto mieć świadomość jednego - jeżeli tworzysz produkt, to pozycjonujesz go na rynku jako posiadającego określone cechy. To od Ciebie zależy, jakie to będą cechy, byleby były prawdziwe. Do czego zmierzam? Ty wybierasz, czym konkurujesz. Jeżeli wybierasz kierowanie się ceną, to przyciągasz klientów, dla których cena jest priorytetem. Jeżeli cena jest dla nich priorytetem, to szansa na przyciągnięcie januszy biznesu rośnie. Stąd niskie stawki to wcale nie mniejsze wymagania, a odwrotnie. Nie będzie ich interesować jakość usług, tylko cena. Może w kontekście jednej z takich branż pisze @maroon. Tu duża rola marketingu, obsługi klienta, żeby właściwie wypozycjonować usługę. 

 

Do autora tematu - nie ma tak dużego znaczenia jak to, z jakim wyprzedzeniem je podasz zwłaszcza że nie wiemy, jaką cyklicznością pracuje Twoja działalność. Znaczenie ma to, jak to uzasadnisz i to, czy chcesz tych klientów zatrzymać, czy ich odsiać, albo czy masz na to wyjebane. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mirek_handlarz_ludzmi, tłumaczysz laikowi rzeczy oczywiste. Będąc randomem z prowincji z perspektywy konkurencji, zostajesz z przysłowiowym chujem w ręku, mówiąc brzydko, bez renomy, bez nazwiska, bez kontaktów, chociażby z najlepszą merytorycznie ofertą. Wtedy w grę wchodziła cena, bo inna opcja była mało realna. Nikt mi wtedy nie otworzył żadnych drzwi. Do pewnych miejsc nie wchodzi się z ulicy, chociażbyś miał jak najlepszy produkt czy usługę. Więc robisz taniej i robisz więcej. Przykład - ktoś oferuje pomoc 8-16 poniedziałek piątek, wchodzisz jako 24/7. Bo i tak wiesz, że telefonów i usług "po godzinach" będzie mało, ale nikt tego nie robił. Itd, itd. Już od dawna nie realizuję strategii lidera kosztowego, była mi potrzebna w początku działalności. Ale są firmy, działające sukcesem w tej strategii, głównie przez efekt skali. Nie potępiam, to jedna z normalnych strategii biznesowych. Ale obecnie preferuję inne.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror dokładnie tak. Przy czym, zauważ, że w podanym przez Ciebie przykładzie jest także zawarte konkurowanie poprzez dostępność usług a nie tylko sama cena. Tak samo twórca wątku @Asekurant nie podnosi cen, jak w warzywniaku, tylko robi całą kampanię informacyjną, czyli niejako konkuruje za pomocą jakości obsługi klienta i dostępności informacji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba jednak pamiętać, że o mitycznej "jakości usług" jako wyróżniku wspomina prawie każda firma. Warto nie rzucać frazesami, tylko rzeczywiście być w stanie uzasadnić, na czym ta jakość polega i czym się realnie wyróżnia nasza usługa na tle tej konkurencyjnej. 

 

Ponieważ większość (do niedawna) hajsu zarabiam/zarabiałem gdzie indziej, w mojej nazwijmy to macierzystej branży, mogłem sobie pozwolić na to, by w swojej własnej firmie nie konkurować ceną od początku. Mam mniej klientów, ale jestem zadowolony, bo przy okazji od jakiegoś czasu buduję swoją markę wśród takich klientów, którzy są bardziej perspektywiczni. W niektórych rozmowach nawet mówię wprost - "są tańsze rozwiązania na rynku". A potem dodaję: "Ale...". I to jest zgodne z prawdą. Od początku świadomie nie konkuruję ceną, ale też nie ukrywajmy punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i nie zawsze sobie można na to pozwolić. 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, mirek_handlarz_ludzmi said:

Weź się człowieku już nie kompromituj. Albo Ci się nie podoba, co obce osoby robią ze sobą w łóżku albo walisz jakimiś bzdurnymi tekstami o dawaniu w łapę stronie kupującej.

 

Podsumowując - może dla Ciebie personalnie albo w Twojej firmie lub w Twojej branży przekupstwo stanowi normę. Na Twoim miejscu jednak bardzo bym się zastanowił wymieniając najpierw listę klientów a następnie pisząc o łapówkarstwie. 

Po pierwsze jak Ci się nie podoba, to nie czytaj. 

 

Po drugie dywagacje teoretyczne to sobie zostaw dla studentów. 

 

Po trzecie nie manipuluj chamsko wypowiedziami, bo nie każdy się na to łapie. 

 

24 minutes ago, Obliteraror said:

Będąc randomem z prowincji 

O to wiele tłumaczy :) Poznałem takich wielu w korpoświecie. Po trupach do celu i po nas choćby potop. Przysłowiowo własną matkę by sprzedali, żeby osiągnąć cel. Typowy produkt American Dream.

 

Staram się z takimi ludźmi nie współpracować - negatywy przewyższają ewentualne korzyści. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.