Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Pancernik napisał:

Zapytacie, co jest w takim razie celem życia kobiety, ano to, aby była ona szczęśliwa :)

Jedyne zdanie, z którym trudno się nie zgodzić.?

Reszta to typowe biało- rycerskie rakowisko. Zresztą jak spojrzałem na link, już wiedziałem, czego można się spodziewać.

 

Cel: 1. Robić $$

2. Mieć w****ane . To tak z grubsza. ?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekaw czy zwróciliście uwagę na dwie kwestie, które mnie osobiście rozbawiły, a mianowicie:

 

1. Gdy Grzesiek już zdradził swój sekret na "szczęśliwe życie", zaznaczył, że nie obejdzie się w tym wypadku, bez pomocy kobiet, Chodzi o artykułowanie przez nie swoich potrzeb, trosk, problemów itd., czyli niewielki wkład własny w tym całym procesie uszczęśliwiania. Zauważyliście oburzenie prowadzącej, że jak to, to jeszcze my mamy wam pomagać w uczynieniu nas szczęśliwymi :)

 

2. Kolejna kwestia, to podsumowanie, które jasno sugeruje, kto wychodzi najbardziej zadowolony z tych spotkań i kto jest tak naprawdę, grupą docelową :)

Edytowane przez Pancernik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem, ale na przyspieszeniu, aby mieć więcej czasu na pisanie posta.

 

Wg mnie celem życia faceta jest realizacja i wyciąganie potencjału z jego męskiego pierwiastka. Spełnianie się, rzucanie sobie wyzwań i wybijaniu się ze swojej strefy komfortu, dążeniu do tego by być jednocześnie szczęśliwym, a przy okazji aby otoczenie dzięki nam było szczęśliwe (ale nie na siłę).

3 godziny temu, Pancernik napisał:

Pan Grzegorz Kordek, twierdzi, że odpowiedź jest banalna. Celem życia mężczyzny jest to, aby kobieta była szczęśliwa. Zapytacie, co jest w takim razie celem życia kobiety, ano to, aby była ona szczęśliwa

Tzn = celem życia faceta jest umacnianie w kobiecie jej własnego egoizmu? Nieprawdopodobne :)

1 godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

Autor książki pt "Jak rozmawiać z chłopem, jełopem", to takie śmieszne, zabawne, uszczypliwe?  Ale analogiczny tytuł książki dotyczącej rozmów z kobietami np: "Jak rozmawiać, ze starą kapciorą", to już nie podejdzie!!  

Zwróć uwagę na minę prowadzącej tak tuż po 1 minucie i wypowiedzi tego fragmentu. Specyficzny uśmieszek.

 

Idąc tropem nazwy tego dzieła. Skoro opisywany typ faceta w książce to jełop, a target książki to bluepillowcy....On po prostu nazywa sprawy po imieniu.

3 godziny temu, Pancernik napisał:

A co z kolei myślą panowie? Być może w końcu, poznaliście odpowiedz na odwieczne pytanie i wasze życie, od teraz i z tą wiedzą, stanie się banalnie proste

Pierwsze wrażenie: facet odkopał książkę "kobiety z wenus, mężczyźni z marsa" i się tym zachwycił, dalej już poszło samo - generalizacje aż kłują w oczy.

Gdzieś tam podświadomie włączył mi się tryb szukania nieścisłości, ale część rzeczy gadał nawet nawet , choć powierzchownie. W sumie trochę mi go szkoda. Wydaje się sympatyczny.

 

Mnie przypomina to próbę rozwiązania problemu. Posiadasz podatność = podświadomie szukasz przyczyny problemu w sobie (mając chomika racjonalizatora) i jeśli ją znajdujesz, zapala się "zielone światełko, eureka!". Bo trafiasz na teorię, która wydaje się być najlepszym rozwiązaniem i wpisuje się w ona wyuczony (tutaj romantyczny) schemat.

Po czymś takim miałem największy haj w życiu. A później trafiłem tutaj, także ten, świat jest nieodgadniony. Komu w drogę temu szkło w nogę jakby to mędrzec powiedział.

 

Jeśli facet rzeczywiście jest autentyczny i jego misja wynika z tej "eureki", a nie np to:

3 godziny temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Prawda jest raczej dużo gorsza. Gość ma z tego kasę i być może także seks. Myślisz, że nie ma fanek zachwyconych jego "geniuszem"?

 

Ludzie lubią, gdy ktoś im pobredzi banały, nazywając to super wiedzą. Wtedy czują, że się czegoś nauczyli i że są mądrzejsi niż są.

to czeka go niemiłe zderzenie z rzeczywistością i być może zasili forum BS. A może nie? Niektórzy po prostu lubią taki scenariusz życia. Jak chcą ... to niech tak żyją.

Może warto czasem podpytać, ostatnio właśnie miałem okazję z jednym takim rozmawiać, już po ślubie, dzieci, szczęśliwy (na szczęście). O nowej ustawie antyprzemocowej nie miał zielonego pojęcia. Bardzo się zdziwił. 

 

Ciekawy akapit "kiedy w końcu on zacznie troszczyć się o mnie, to ja będę szczęśliwa...ale to nigdy nie będzie tak, ona nigdy nie będzie szczęśliwa".

To jest jak kot Shroedingera:

 - ma rację (bo ktoś powie, że jego Mysza ciągle chodzi nadąsana, obojętnie co by się nie robiło dla niej)

 - nie ma racji  (bo ktoś powie, że moja Myszka jest szczęśliwa bo dziś zrobiłem to i to dla niej lub dla nas)

 

Kobieta Cię o coś prosi - zrobisz to, od razu widać uśmiech na jej twarzy (czyżby jest szczęśliwa?). A jak odmawiasz to nagle jesteś jej wrogiem, uderza w płacz czy potrafi sobie przypomnieć, że jednak nie czuje się szczęśliwa. Teraz ja generalizuję, wiecie, że nie zawsze i że czasem nawet faceci tak robią.

 

Polecam zrobić eksperyment. Po sytuacji w której druga strona jest na nas obrażona może ona za jakiś czas wyjść z jakąś prośbą, czy inicjatywą. Jeśli jest to rzecz mniejszej wagi (nie tam kupno domu czy jakiegoś Audi) to zamiast unosić się męskim ego ("co ty chcesz ode mnie kobieto, jeszcze wczoraj miałaś mnie za dupka!") robimy to i obserwujemy zmiany w zachowaniu i mimice partnerki.  To samo możemy zrobić w przypadku gdy jednak pozwolimy sobie na odmówienie prośbie.

 

Wnioski pozostawiam Wam :)

 

Edytowane przez lync
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby gość zobaczył filmik Marka, kiedy ten mówi o pomaganiu kobietom w depresji to chyba padłby na zawał.

 

Co do celu, to wszystko jest względne. Polityk powie, że celem życia mężczyzny jest praca na rzecz państwa, geny gdyby potrafiły mówić, powiedziałyby, że celem jest rozmnażanie, a sam mężczyzna uznaje za cel dobre samopoczucie i ku temu zawsze będzie dążył, niezależnie od tego co mówi i jak nieudolnie cel ten realizuje.

 

Wymieniacie tutaj różne powody swojego istnienia, ja natomiast odpowiedziałbym każdemu z was słowami Amber skierowanymi do doktora House'a: "So this is the story you made up about who you are. It's a nice one." Niestety jak Kutner (który na dodatek popełnił samobójstwo) dopowiada: "Too bad it isn't true". Prawda jest o wiele bardziej banalna, chęć przyjemności choćby nie wiem jak dobrze zakamuflowana zawsze rządzi naszymi działaniami, rządziła i rządzić będzie na wieki wieków. Amen.

Edytowane przez goryl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu triggerujesz się takim szajsem? Onet można już porównywać z pudelkiem, pod względem jakości contentu. 

A co do odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie? Prokreacja i zapłodnienie, odchowanie potomka. Tylko tyle i aż tyle.

Gdyby naszym życiowym celem byłoby poczucie szczęścia, to już dawno byśmy wymarli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, lync napisał:

Idąc tropem nazwy tego dzieła. Skoro opisywany typ faceta w książce to jełop, a target książki to bluepillowcy....On po prostu nazywa sprawy po imieniu.

Ja bym miał inną koncepcję ;). Celem napisania książki jest zarobienie $$$. Żeby zarobić trzeba sprzedać, czyli ktoś musi kupić. Kto kupuje durne poradniki? I jak trzeba nazwać taki poradnik, żeby target chciał wydać $? Tak żeby poczuł się dowartościowany i lepszy. ? To tak jak na jutubowych kanałach, dla tego samego targetu.

 

Czy takie nazewnictwo nie pobada pod dyskryminację? Czy książka nie powinna zostać zbanowana np. na allegro za szerzenie mowy nienawiści? ;)

Edytowane przez BumTrarara
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celem życia mężczyzny jest bycie szczęśliwym.

Choć obecnie kobiety i biali rycerze, starają się to bardzo mężczyznom utrudnić...

4 godziny temu, prod1gybmx napisał:

A co do odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie? Prokreacja i zapłodnienie, odchowanie potomka. Tylko tyle i aż tyle.

To tylko wgrane programy, od których można się uwolnić. Pod warunkiem, że ktoś wychodzi też ponad najniższą powłokę, typu rżnąć, żreć, pracować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówienie o męskim celu życia w skali makro, który usatysfakcjonowałby wszystkich jest głupie. Przypomina mema z chomikiem, o celu zycia: najeść się, wyspać i zdechnąć.

 

Dla mnie celem życia mężczyzny jest życie zgodne z własnymi przekonaniami i uczynienie wszystkiego, by nikt przez niego nie płakał. Oprócz jego wrogów :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, lync said:

Po czymś takim miałem największy haj w życiu. A później trafiłem tutaj, także ten, świat jest nieodgadniony.

O i jest McGregor z wąsem. Podczytuję Cię z zakresu refleksji nad prowadzona działalnością (bardzo ciekawa lektura, bo taka wpasowywująca się w moje wielomiesięczne rozkminy w temacie), poznaję Cię po wąsie, a waliduję po twoim ulubionym słowie 'nieodgadniony' ? To tak słowem przedstawienia się. Anyway. Odnośnie cytowanego fragmentu dopytam, jeśli chcesz odpowiedz: dlaczego tu trafiłeś? Jak z haju spadłeś w forumową czeluść? Może być po żołniersku jednym zdaniem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ten beta pizdeo cuck nie zdaje sobie sprawy, że nie da się kobiety unieszczęśliwić na siłę.
Kobiety są samodestrukcyjne i depresyjne z natury.

One przede wszystkim odbijają twój stan emocjonalny, a przynajmniej ma to na nią duży wpływ.
Jeżeli czujesz presję, by "make her happy" ona tę presję wyczuje i automatycznie będzie czuła dyskomfort przez to co na nią "rzutujesz".
Z drugiej strony jeżeli Ty sam z siebie jesteś szczęśliwy - no to jak myślicie, jak pańcia wtedy może się czuć? :) 

Ten pizdeo-romeo-rycerz nie ma bladego pojęcia o czym pisze w tym artykule.
Kolejny blue pillowiec z wypranym, przez feminazistyczną machinę, mózgiem...
Get the fuck out with this!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, prod1gybmx napisał:

Czemu triggerujesz się takim szajsem? Onet można już porównywać z pudelkiem, pod względem jakości contentu. 

 

Uważam, że jest powód, aby być niezadowolonym. Przez całe nasze życie bombardują nas gównianymi teoriami, ideologiami, sposobem na życie, zamiast przekazać prawdziwą i wartościową wiedzę. Promują gówno-kołczów, manipulatorów, wykolejeńców i robią z nas debili, tak długo dopóki sami nie przejrzymy na oczy (niektórzy żyją całe życie w tym matriksie). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach te czasy kiedy we wszystko się wierzyło. I miałeś jakiś fundament na którym stało twoje życie.

 

I przyszła chwila gdy się spierdoliło wszystko a ten ,,fundament” tak naprawdę nie istniał.

 

@Gołodupiec Ty nie musisz już być niezadowolony.
 

Poznałeś zasady gry i dopiero teraz możesz grać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Colemanka napisał:

. Odnośnie cytowanego fragmentu dopytam, jeśli chcesz odpowiedz: dlaczego tu trafiłeś? Jak z haju spadłeś w forumową czeluść? Może być po żołniersku jednym zdaniem.

Zachłysnąłem się tym hajem i myślałem, że to odpowiedź na moje problemy. Starać się działać, wierzyć w tę pozytywną stronę, karmiąc się tym pozytywem. Fascynowałem się tym, dzieląc się tym z partnerką. Gdybym był bardziej otwarty, kto wie, może bym założył jakiś kanał i nakręcony siał te teorie dalej.

W końcu gdy haj po paru dniach zaczął mijać - za bardzo się tym przejąłem.  Uzewnętrzniłem ten fakt, dzieląc się swoimi odczuciami. Nie wyszło to na dobre, kłótnie czy wyrzuty powróciły ze zdwojoną mocą i zdałem sobie sprawę, że to chwilowe oświecenie nic nie pomogło, że problem siedzi głębiej. Pewnie też we mnie.

Szukałem odpowiedzi w RedPillu, później pua, jakieś opracowania o związkach, gdzie pomogło mi to zmienić percepcję i dały wytchnienie, że gdzieś tam jest jeszcze szansa na poprawę sytuacji lub po prostu wyjście ze związku i rozpoczęcie życia od nowa. Ale też wprowadziły zamęt, bo pokazały, że mogę oczekiwać więcej i w innym stopniu, niżbym zakładał. Były momenty zgorzknienia i wyładowania frustracji w związku.

 

Że frustracja nic nie daje poza chwilowym impulsem motywacji do zmian, a wynika ona z tego, że czegoś za mocno pragniemy i nie dopuszczamy myśli, że może być inaczej.

Można ubrać maskę "wcale mi tego nie potrzeba", ale to nic nie zmienia.

Problematyczne sytuacje rozładowywały wizyty u psychologa czy seksuologa, ale i tak czułem, że istotą jest dogadać się z partnerką i ukazać jej coś, co moim zdaniem jej umykało.

Ale to nie wyszło, bo i nie mogło. Może by wyszło, gdyby teorie pana coucha były z gruntu właściwe. No ale nie są i nie będą. Każdy ma swój poziom rozwoju, w jednych rzeczach większy, w drugich mniejszy. Ego broni się przed istotnymi zmianami i mam wrażenie, że kobiety mają ciężej na tym polu w obecnych czasach.

 

Chyba właśnie w tamtych rejonach czasowych miałem okazję trafić na forum BS i strony Marka, ale nazwa jakoś te słowa o samcach kojarzyły mi się dziwnie, tak zbyt na wyrost. Odrzuciłem to. Nie byłem gotowy, ale wewnętrznie ewoluowałem i trawiłem wiedzę RP, pua.. analizując dotychczasowe nasze spięcia, chłonąc wiedzę dot. relacji. Trafiłem na którąś audycję Marka, poczułem "ale ten facet mądrze gada!", zastanawiałem się nad dołączeniem do forum, bo już wtedy mocno trybiło, padło na podatny grunt... Na forum okazało się, że jest wiele interesujących i celnych wypowiedzi, wiele mądrych osób, czuć było, że wielu się sparzyło, podobnie jak ja i chce pokazać innym, że może być inaczej. Składało mi się to w całość.... Był akurat jakiś quest o zbiórce, też chciałem pomóc, zebrałem się na odwagę i dołączyłem do BS na tej fali.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Osoby, które zażyły ayahuaskę, twierdziły, że doświadczyły duchowych objawień dotyczących ich celu na Ziemi i prawdziwej natury Wszechświata oraz doznały czystej miłości, mądrości, wglądu we własne wnętrze połączonego z utratą ego, a także otrzymały wskazówki jak być najlepszą osobą, jak to możliwe. Doświadczenie to często jest opisywane jako przebudzenie lub odrodzenie"

Skopiowane z wikipedii.

Ayahuasca

 

Czyż to nie jest odpowiedz?

Proszę poczytać.?

 

Edytowane przez skuti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słucham tego gościa bo przyznam, że wcześniej nie słuchałem tylko sugerowałem się postem autora.
Słucham tego typa i na początku mówi z sensem, ale potem hmm...
On mówi po części z sensem, ale doprawia do tego ideologię by spodobać się samiczkom.

Wyjawia kobiecy egoizm, że kobiety nie interesuje twoje szczęście.
Gdzie tymczasem doprawia ideologie, że mamy białorycerzować, lizać tyłek i stawiać na piedestał.
I jeszcze nie mówi kobietom, że mają zmienić nieco swoje nastawienie i przestać być zadufanymi w sobie i swoimi nieważnymi problemami(sam przyznał, że wymyślają błahe problemy),
Tylko zacząć dbać o swojego mężczyznę!

Zamiast tego mówi im, że mają dbać tylko o swoje szczęście.
Co jest jak najbardziej okey, ale tylko wtedy gdy mówi to samo mężczyznom!
A on w zamian mężczyznom zaleca wylizywać tyłek i tyrać za darmo na te przedsięwzięcie!

To jest absurd!
Przecież to jest jakiekolwiek zaprzeczenie męskości.
Na własnej skórze się przekonałem, że to jest kompletnie sprzeczna droga do budowania jakiejkolwiek znajomości z kobietą.

Jakim cudem ten typ jest w związku?
Aaa no tak... ----> Jest sławny i ma kasę oraz rzadki status pisarza ;) 
 

Edytowane przez Ragnar1777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.