Skocz do zawartości

Alkoholizm w Polsce


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

Jest. Nie ma. Inni gorzej łoją? 

 

Osobiście na przestrzeni lat zauważam wzrost konsumpcji. Ludzie więcej chleją na imprezach, bez alko nie ma wyjścia, wyjazdu, czy w ogóle uprawiania jakiejkolwiek aktywności. 

 

Zmienia się też forma konsumpcji - od paru drinków kiedyś, po łojenie w opór obecnie. Mówię to z obserwacji tzw. wyższych sfer - panowie dyrektorzy, inżynierowie, bankowcy.

 

Dużo jest też skrytych alkoholików walących codziennie seteczkę, czy dwie "dla rozluźnienia". 

 

Przed weekendami w marketach widać w prawie każdym koszyku mocne alko i to bynajmniej nie pół litra. 

 

Także jak to jest? Ciekaw jestem opinii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był, jest i będzie (niestety). Nic tego nie zmieni, bo alkohol = dobra zabawa, tak jest przedstawiany i promowany. Już tak się utarło, że spotkaniu towarzyskiemu (randka, grill, ognisko, siedzenie w parku, po meczu, przy oglądaniu tv, spotkania rodzinne, imprezy okolicznościowe itp.) zawsze musi towarzyszyć jakiś napój z procentami. 

 

Nałóg nie wybiera profesji ani wykształcenia, każdy pije tak samo w zależności od sytuacji, z tym że jednym jeszcze udaje się utrzymać fason i nie spodlić się całkowitym upojeniem alkoholowym.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że mieszkam niedaleko jednej z bardziej imprezowych ulic w Warszawie. Liczba pijanych osób wraca chyba do poziomu tego jaki pamiętam w latach 80 tych. To co jest inne niz "za komuny"  to zatrważająca ilość piatkowych imprezowiczek.
Nie jestem podróznikiem, nie jedziłem w latach młodości do UK ale wyobrażam sobie, że może to wyglądać bardzo podobnie do tego co opisuje na swoim kanale yt taki Szarpanki  - krzyki, rzygi, kobiety i przy nich grupki napalonych białorycerskich asystentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, BlacKnight napisał:

Alkoholizm jest przenoszony z rodziców na dzieci. W większości wynosisz to z domu.

 

Ale niektórzy nie chcą powtarzać błędów innych i obierają inną drogę. Na szczęście.

Nie zawsze. Mój śp. ojciec (niech mu ziemia lekką będzie) walił wódę na potęgę, ja natomiast jestem niemalże abstynentem, nie lubię się upijać i nie znoszę ostrych popijaw, raz na jakiś czas tylko wypiję okazyjnie piwo do obiadu. To zależy nie tylko od wychowania, ale i od charakteru i siły woli. 

 

Alkoholizm w Polsce wg mnie przybrał tak niebezpieczną formę, że osoby niepijące/mało pijące nie są często na wszelkiego rodzaju imprezy zapraszane i są uważane za dziwaków, a na każdej balandze niejako "obowiązkiem" każdego z gości jest najebanie się do porzygu, czego kiedyś nie było w latach poprzednich, przynajmniej jak miałem te 17-18 lat, czyli ponad dekadę temu. Od tego czasu w tej materii niestety wiele zmieniło się na gorsze.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Maniek92 said:

 

Alkoholizm w Polsce wg mnie przybrał tak niebezpieczną formę, że osoby niepijące/mało pijące nie są często na wszelkiego rodzaju imprezy zapraszane i są uważane za dziwaków, a na każdej balandze niejako "obowiązkiem" każdego z gości jest najebanie się do porzygu, czego kiedyś nie było w latach poprzednich, przynajmniej jak miałem te 17-18 lat, czyli ponad dekadę temu. Od tego czasu w tej materii niestety wiele zmieniło się na gorsze.

Już myślałem, że nikt nie poruszy tego wątku - ostracyzm towarzyski, jeżeli mało pijesz (tzn. nie jesteś nayebany jak szpadel). Faktycznie, takie osoby nie są chętnie zapraszane (bo jak nie pije, to pewnie kapuś). 

 

Z drugiej strony ciężko liczyć na sensowną interakcję z ludźmi ledwo trzymającymi się na nogach. 

 

I tak, coraz więcej kobiet też łoi wódę do upadłego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powodów tego stanu rzeczy jest wiele. Należy zadać pytanie czy mówimy o alkoholikach pijących dzień w dzień czy osobach, które raz na tydzień dają sobie w palnik. Powodów tego stanu rzeczy może być masa. Problemy finansowe, praca, zmęczenie, stres i ludzie sięgają do kieliszka. 

 

Ja bardzo mało pije. Jak jestem na imprezie lubię strzelić sobie kilka drinków aby zwyczajnie wyluzować. Natomiast nie preferuje stylu życia na zasadzie praca a po pracy 4 żubry jak inni. Wolę pójść poćwiczyć, potrenować. Potem widzę tych Januszu z wydętymi brzuchami jak klony na mieście. 

 

Swoją drogą ludzi też stać, aby się napić i to nie mało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maniek92 napisał:

ja natomiast jestem niemalże abstynentem, nie lubię się upijać i nie znoszę ostrych popijaw, raz na jakiś czas tylko wypiję okazyjnie piwo do obiadu. To zależy nie tylko od wychowania, ale i od charakteru i siły woli. 

Odniosłem się do tego w poście.

Mialem tak samo jak ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast bardzo lubie piwko...

 

Szczególnie strzelic sb taką pianke w taka pogode jak dziś.

 

Nie ma nic piękniejszego jak schłodzone piwo w ogrodzie oczywiście nie jedno

 

Bo jak mawiał dziadek

 

'Jednym to ja się smrodził nie bede'

 

Pozdro dla smakoszy tego złocistego trunku??? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja Wam powiem, że jestem na etapie odkrywania "wspaniałych" zdolności alkoholu do zmieniania emocji.

Przygnębiony, zmartwiony, smutny, przybity? Cyk. Alko i sprawa załatwiona. Nie to, że pije codziennie. Ale co tydzień dwa, trzy piwka. Czasami jedno jak dziś. 

Po alko lepiej myślę i jestem spontaniczny jak dziecko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkoholików jest pełno. Tych wysoko funkcjonujących i tych nisko. Stereotyp alkoholika zaś zaburza postrzeganie samej choroby. Wszak dla wielu alkoholik to menel. Jak ktoś nie jest menelem to nie widzi że ma problem

 

Zalewanie się w trupa jest ucieczką od problemów. Od stresu.  Przy czym jest twarzowe. Bo każdy pije. Albo zna kogoś kto pije. Szczególnie jeśli jeszcze nie ma dzieci lub partnera który tego pilnuje

Ludzie wciąż wolą setke od terapeuty niestety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o alkoholizm..polecam film „ żółty szalik”. Kapitalnie obrazuje zmagania człowieka sukcesu w sidłach alkoholu. Ja nie twierdze, ze alkohol jest główna i jedyna przyczyna problemów w życiu bo realnie tak nie jest. Aczkolwiek pewne jest, ze w mocnym stopniu ogranicza potencjał. Kiedyś piłem w ujj alkoholu potem starałem się ograniczyć do przysłowiowej lampki wina raz na miesiąc. Tez się skończyło. Każda dawka szkodzi- negowanie tego to dorabianie filozofii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie ma różnicy między kimś kto wali codziennie setę, a kimś kto wali w opór co weekend. 

 

Mnie przeraża to drugie. Co impreza, to 9/10 tak najebana, że ledwo stoi, a często leży. Dorośli ludzie, rodziny, często prestiżowe zawody. 

 

Kiedyś taka najebka była raczej kojarzona z menelstwem, a teraz wszędzie hektolitry wódy + coraz częściej własne wynalazki po 60-70%, bo wóda to już mało. 

 

Dziś znajomi pojechali "popływać" na mazury. 5 osób. Wzięli kurwa 2 skrzynki wódki na 2 dni i jeszcze byli z tego dumni. Ludzie w średnim wieku, bynajmniej nie menele. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.