Skocz do zawartości

Dlaczego większość społeczeństwa cieszy się z problemów innych


deleteduser88

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Kochani.

Z racji tego, że tylko ludzie na tej planecie potrafią być refleksyjni- podzielę się pewnym spostrzeżeniem. Otóż od dawien dawna zauważyłem, że zdecydowana większość społeczeństwa rywalizuje ze sobą na wszelkiej płaszczyźnie i próbuje POZYCJONOWAĆ SIĘ na tle społeczeństwa. Realnie oznacza to, że ludzie cieszą się z problemów/porażek/ błędów innych. Tyczy się to znajomych/przyjaciół/rodziny. Ludzie mają się lepiej na wiedzą że komuś się nie powodzi- jak mogą się wtrącać w nie swoje sprawy. Dosrać komuś/dokuczyć- takie małe świństwa umilają im życie. Większość donosów do Urzędu skarbowego to rodzina. Większość plotek o kimś wychodzi od rodziny. Nie pojmuje co kapitalizm zrobił z ludźmi którzy jak sępy czekają na potknięcia innych- sami oczywiście nie chwalą się niczym niekomfortowym. Podam kilka przykładów z życia które mnie mocno zastanowiły na przebiegu lat:

1.kiedy nadużywałem alkoholu i nie miałem celu życia oraz dziewczyny kręciło się obok mnie kilkadziesiąt osób którzy lubili słuchać narzekań i widzieć problemy innych ludzi- byłem duszą towarzystwa. Gdy wyszedłem na ludzi pod względem finansowym/ nałożyłem na siebie reżim sportowo-mentalno-finansowy nagle towarzystwo pouciekało- poznałem atrakcyjną kobietę dla 90% społeczeństwa nagle gdy ludzie nie mogli się pozytywnie pozycjonować obok mnie- najzwyczajniej stronili od bliższej relacji.

2 .przyjaciel od 10 lat który był do tańca i do różańca gdy mógł się Pozycjonować wyżej ode mnie pisał i dzwonił dzień w dzień przez lata całe... Role się odwróciły i nie potrafił zaakceptować, że realizuje się w życiu i wychodzę na swoje- uciekł jak kundel.

3. Rodzina która nigdy nie pochwali, wtrąci się niepytana- taki zbiór mitomanów co to chce się wykreować kłamiąc na swój temat wytyka wszystko co negatywne jak sępy a gdy człowiek kupuje mieszkanie to siedzi cicho z nietęgą miną....

 

Kurwa czy macie kogoś w życiu którego jesteście pewni, że bez względu na okoliczności poda wam pomocną dłoń?

 

 

 

Edytowane przez Bartek2
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Bartek2 napisał:

Otóż od dawien dawna zauważyłem, że zdecydowana większość społeczeństwa rywalizuje ze sobą na wszelkiej płaszczyźnie

To jest przecież jak najbardziej pożądana cecha i dzięki niej ludzkość osiągnęła praktycznie wszystko. Gdyby nie chęć bycia lepszym od innych, wytyczania własnych ścieżek, czasami wbrew wszystkim i wszystkiemu nigdzie byśmy nie doszli. To że małostkowi ludzie są zawistni to całkiem normalne i zawsze tak było, od początku świata, więc nie warto się tym przejmować.

49 minut temu, Bartek2 napisał:

Nie pojmuje co kapitalizm zrobił z ludźmi którzy jak sępy czekają na potknięcia innych

Co ma do tego kapitalizm, za realnego socjalizmu było inaczej ?

47 minut temu, Bartek2 napisał:

Kurwa czy macie kogoś w życiu którego jesteście pewni, że bez względu na okoliczności poda wam pomocną dłoń?

Nie i wcale nie chcę mieć kogoś takiego, wychodzę z założenia że wszyscy ludzie są źli i samolubni. Pozdrawiam :)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie lubią jak komuś się coś udaje. Tak już po prostu jest. Sam się na czymś takim czasami łapałem, ale od razu prowadziłem wtedy dialog wewnętrzny, że tak nie powinno być i starać się patrzeć inaczej czyli albo neutralnie albo motywować się tym kimś do działania.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bartek2 napisał:

Kurwa czy macie kogoś w życiu którego jesteście pewni, że bez względu na okoliczności poda wam pomocną dłoń?

Wielu się tak wydaję, że takową osobę w życiu mają. Takie przekonanie, budowane jest zazwyczaj na mniej błahych problemach, czego konsekwencją są te wszystkie rozczarowane osoby, które mimo wszystko, na kimś się w końcu przejechały. Co nie znaczy, że nie ma ludzi, będących w opłakanej sytuacji życiowej, którzy gdy takową pomoc potrzebowali, to jej nie otrzymali. Oczywiście, że są.

 

Chodzi o to, że nie ma osób, których mógłbyś być w 100% pewien. Możesz mieć tylko cichą nadzieję, że gdy taka chwila nastąpi, to ktoś Ci tą pomocną dłoń poda. Oszczędzisz sobie w ten sposób rozczarowań i wyrzutów, zwłaszcza w sytuacji, ze skoro Ty komuś pomogłeś, to liczysz, że ta osoba Ci się odwdzięczy.

 

Niestety spora cześć ludzi, buduję swoje szczęście na nieszczęściu innych. Trzeba się z tym pogodzić.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zachowanie bierze się z kompleksów i zawiści i jest znane od dawien dawna. Nie ma co się tym przejmować tylko robić swoje. 

51 minut temu, Tatarus napisał:

To jest przecież jak najbardziej pożądana cecha i dzięki niej ludzkość osiągnęła praktycznie wszystko. Gdyby nie chęć bycia lepszym od innych, wytyczania własnych ścieżek, czasami wbrew wszystkim i wszystkiemu nigdzie byśmy nie doszli. To że małostkowi ludzie są zawistni to całkiem normalne i zawsze tak było, od początku świata, więc nie warto się tym przejmować.

Co ma wspólnego zawiść, zazdrość z rozwojem. Bycie lepszym to według mnie praca nad samym sobą każdego dnia. Dyscyplina plus konsekwencja, aby spełnić swoje cele. To co kolega opisuje nie ma nic wspólnego z rozwojem. To zachowanie zakompleksionych Januszy pod wąsem. Nigdy nikomu niczego nie zazdrościłem może raz jak kolega dostał mieszkanie warte 200 k tak o z nieba, ale była to taka zdrowa zazdrość. 

 

1 godzinę temu, Bartek2 napisał:

Kurwa czy macie kogoś w życiu którego jesteście pewni, że bez względu na okoliczności poda wam pomocną dłoń?

Pewnym nie możesz być nikogo. Można mieć nadzieję, że dana osoba nam dobrze życzy ale pewnym nigdy. Tak jak kobieta może odejść w każdej chwili tak samo bliski przyjaciel i co wtedy zrobisz sznur? Życie jest zbyt cenne i nikt nie jest warty jego utraty. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

Jestem zdania, że nawet siebie samego nie można być w 100% pewnym. Jesteśmy tylko ludźmi i sami łamiemy swoje zasady itd. Nikomu nie wolno ufać w 100%.

Dokładnie, widać to zwłaszcza w momentach, w których ludzie z taką łatwością deklarują, ze oni w tej czy innej sytuacji, by tak nie postąpili. Prawda jest taka, że dopóki nie znajdziesz się w takiej sytuacji, lub na miejscu tej drugiej osoby, to nie możesz być tego taki pewny, możesz mieć tylko taką nadzieję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze ale @Bartek2 skoro to Cię dziwi, to napisz mi na podstawie czego ludzie mają tworzyć swoją samoocenę, jeśli nie według porównania się z innymi przedstawicielami swojego gatunku? Będziesz sobie wmawiał: jestem piękny, jestem piękny choć nie jesteś? Będziesz sobie wmawiał: jestem bogaty, jestem bogaty, choć nie jesteś?

 

Miara dóbr materialnych to jedyna pewna i wymierna miara jaką mamy. Jaką inną chcesz zaoferować? duchowość, moralność, ezoteryka? A jaki masz dowód, że to w ogóle istnieje? Jaki masz dowód na to, że masz duszę? Bo ja nie mam żadnego. Ludzie zachowują się jak najbardziej racjonalnie - używają jedynej pewnej, istniejącej miary aby zważyć swoją wartość i na tej podstawie określać swoją samoocenę.

To nie jest przypadek, że trauma bycia bitym minie Ci dopiero wtedy jak wpierdolisz swojemu oprawcy, żadne terapie nie pomagają. Bo te terapie to takie samooszukiwanie, że choć Ci wjebali, to wedle jakiejś tam duchowej czy innej miary która nie wiadomo czy istnieje, jesteś wartościowy i "wygrany".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda nadwrażliwość i etosy moralno- religijne to masochizm a tylko rewanż bądź sadyzm to odtrutka. W myśl zasady łeb za łeb. Tez to czuje i uważam, ze sprawy ziemskie powinny być załatwiane na ziemi ale... Te całe programowanie społeczne. Te wszystkie promowane idee równości- idee tzw „ rodziny” idee które twierdzą, ze bez bycia „dobrym” bez rodziny bez wybaczania i bez schodzenia z drogi innym nie jesteśmy „ ok”. Przecież to nie jest w naszym interesie. Zycie pokazuje, ze zycie w zgodzie z programowaniem społecznym to tylko pozory. To szukanie głupków którzy są wprowadzani w błąd 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś próbowałem rzucić palenie. I udało się na całe 3 miesiące. 
 

Jak już nie paliłem przez 2/3 tygodnie i na browary przestałem wychodzić to usłyszałem że 

,,BlacKnight się zmienił” takim negatywnym tonem”?.

 

Jakbym miał samochód/mieszkanie/dobrą dupe to by chyba z pochodniami pod okno przyszli w nocy.?

 

Wiadro i tam kraby,jak jeden chce wyjść to reszta go ściągnie w dół.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, BlacKnight said:

 Wiadro i tam kraby,jak jeden chce wyjść to reszta go ściągnie w dół.

Bycie outsiderem, indywidualnością, wyjście poza grupę, płynięcie pod prąd jest kurewsko ciężkie, szczególnie dziś. Najczęściej płacisz za to utratą większości, jak nie wszystkich znajomych, a często też innymi poważniejszymi rzeczami. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wierzę. Akurat parę dni temu znalazłem tego artystę, i tak kręcę ten sam kawałek tego gościa, że nie mogę się nasłuchać:

 


Jest jak w tym kawałku - ludzie lubią patrzeć na innych z góry, jak ptaki. 

Jeżeli jesteś "u góry" z kimś "z dołu" to zaczyna boleć. Oni w pewien sposób są nikim, nic w życiu nie zrobili zapewne, dotykasz ich kompleksów w bezpośrednim kontakcie. Wasza relacja już nie jest przyjemna jak kiedyś i coraz mniej ją spaja - przeciwnie, staje się odpychająca, bo nadajecie na różnych poziomach. Wyobraź to sobie na zasadzie fal radiowych. Są różne stacje radiowe, każda odbiera na swojej oryginalnej częstotliwości. Chcesz działać na tej samej częstotliwości co starzy znajomi? Nie daj po sobie poznać pieniędzy, ubieraj się podobnie jak oni, mów, rozmawiaj o podobnych tematach, może nawet sugeruj problemy finansowe, albo że masz cięcia z wypłaty/ małe obroty, cokolwiek.. 

Nie bez powodu ludzie mają znajomych ze swojego poziomu. Swoi ciągną do siebie. Lekarze znają wielu lekarzy. Przedsiębiorcy zadają się często z osobami na swoim poziomie, informatyk będzie znał wielu informatyków ale nie muzyków, muzyk innych muzyków, ale zapewne mało informatyków. Badboye znają więcej badboyów, szkolne popychadła ciągła do siebie, imprezowicze do siebie.

Kiedyś byłem ubrany w kilka tysięcy w sklepie budowlanym. Pracował tam mój najlepszy kumpel ze szkoły średniej, coś mu nie poszło w życiu i tam chwilowo wylądował. Widziałem jak mnie obczajał i mój wygląd, bo się na siebie natknęliśmy. Cóż, wychodząc ze sklepu ja już wiedziałem: to jest koniec znajomości. Ona będzie bardzo płytka. Nie myliłem się. Game over. A byliśmy wtedy najlepszymi ziomkami.

Fajny artykuł na ten temat: https://www.dailymail.co.uk/femail/article-3388475/Wealthy-people-reveal-downsides-rich-Reddit.html

Od siebie mogę powiedzieć tylko, że moje znajomości się prawie wszystkie posypały jak zacząłem się za bardzo różnić różnymi aspektami od swojego otoczenia, jednak jest jeden plus - kobiety zawsze Ciebie i Twoje pieniądze zrozumieją. Im to nigdy nie będzie przeszkadzać. ;) 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to ja mam w dupie ludzi, nie bawię się w jakieś rywalizację, głupie docinki wolałbym przemilczeć, ale nie można dać sobie wejść na łeb. Znajomi? Mam ich wielu. Kontakty? Bardzo mało ich utrzymuję, z większością nawet nie chce mi się gadać. Wolę robić to, co dla mnie dobre. Moim zdaniem temat nie jest warty poruszenia, ludzie to bezrefleksyjne zwierzęta, wystarczy telewizja i już programujemy nastroje. Dlaczego mam się przejmować opinią zwierząt? Krata żuberka i grill to jest życie hyhyhy no i 3 gówniaki + chata razem z grubą, brzydką żonką 50/50 na kredycie i trzy roboty by to utrzymać - już wolę nie mieć towarzystwa, niż zabiegać o nic nie warte zdanie półgłówków. 

 

Co ciekawego zauważyłem? Broniąc swoich granic tacy ludzie stają się przychylni. Nie staram się żyć z tymi ludźmi, raczej obok nich, na nic nie liczę, a nie raz coś dostanę, choć sam nic nie daję i często olewam. Nic więcej nie oczekuje oprócz nie wchodzenia mi w drogę. Sytuacja win-win.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, filosofe napisał:

Miara dóbr materialnych to jedyna pewna i wymierna miara jaką mamy. Jaką inną chcesz zaoferować?

 

38 minut temu, filosofe napisał:

Ludzie zachowują się jak najbardziej racjonalnie - używają jedynej pewnej, istniejącej miary aby zważyć swoją wartość i na tej podstawie określać swoją samoocenę.

Nie prawda, proszę się zapoznać :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Międzynarodowe_Biuro_Miar_i_Wag

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, BlacKnight napisał:

Jakbym miał samochód/mieszkanie/dobrą dupe to by chyba z pochodniami pod okno przyszli w nocy.

 

Wiadro i tam kraby,jak jeden chce wyjść to reszta go ściągnie w dół.

Skojarzyło mi się powiedzenie: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Swoją droga praca w cieniu I ciszy nad sobą i rozwojem to ciężki temat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie źle się czują z kimś kto nie okazuje słabości. Pojmują to jako zagrożenie i chcą to zwalczyć. Stąd też moim zdaniem wynika to dowalanie. Mnie już się skończyła cierpliwość. Mam wyjebane. W zeszły weekend miałem impreze. Było spoko śmiechy etc. Dobrze sie bawiłem, dusza towarzystwa, ale jak przestawałem gadac to była cisza. Nikt nic nie mówił. Więc nawijałem i było ok. W pewnym momencie ktoś coś zaczął do mnie gadać w ten wredny pasywno agresywny sposób na który nie wiadomo jak zareagować. Podłączyli sie inni a we mnie narastało wkurwienie. Wiec przycichłem. Siedziałem troche wkurwiony ale sie uspokoiłem. Nagle zaczęły się rozmowy wiec sobie siedziałem i luz, ale jak zaczęli sie do mnie przypierdalać to w końcu wyszedłem stamtąd z bluzgami (fakt zrobiłem scene - po drodze straciłem klucze a dziewczyna która mi najbardziej dowalała zwróciła mi na to uwagę na co ja rzuciłem tylko ze w chuju mam te klucze i wyszedłem). 

 

Źle się czułem w tym towarzystwie od jakiegoś czasu. Znam ludzi od wielu lat, jeszcze z czasów podstawówki. Generalnie stwierdziłem że mocno ograniczam spotkania. Czy będę kontynuował znajomość czy pójdę swoją drogą tego nie wiem, ale nie pozwolę się więcej traktować jak gąbkę na czyjeś ego. Jestem raczej wesołkiem nikomu krzywdy zrobić nie chce, ale te pasywno-agresywne docinki czy podminowywanie doprowadza mnie do takiej kurwicy że mam dosyć ludzi. Znalazłem pracę w której 90% czasu jestem sam i dobrze mi z tym. 

 

Ludzie się czują źle w towarzystwie osoby która więcej osiągnęła - widziałem też to po sobie - bo nie raz zazdrościłem jednemu kumplowi awansu itp. Do pewnego momentu nie rozumiałem że moja ścieżka wiedzie zupełnie innymi drogami i że powinienem się cieszyć jego sukcesami razem z nim. 

 

Generalnie ludzi którzy widza trochę poza własny koniec nosa jest niewiele, ale warto ich poznawać bo naprawdę wzbogacają życie. Reszta to tło, i marnotrawstwo czasu. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Imiennik napisał:

Dlaczego mam się przejmować opinią zwierząt? Krata żuberka i grill to jest życie hyhyhy no i 3 gówniaki + chata razem z grubą, brzydką żonką 50/50 na kredycie i trzy roboty by to utrzymać - już wolę nie mieć towarzystwa, niż zabiegać o nic nie warte zdanie półgłówków. 

 

Mój jeden z ulubionych autorów Jack London, napisał: Tylko geniusz może wyjść ze swojej klasy społecznej - jakoś tak. Znaczy, to dla mnie, idę biegać o 5 rano, to jestem sam, ale jak bym chciał się nawalić na wieczór, zajarać skręta, czy szluga, a jak jeszcze po powrocie z zagranicy bym stawiał, to paanie towarzystwo co wieczór. 

Cały czas widzę dwie drogi, mężczyzny albo ślubik i cały ten grajdoł, albo codziennie piwko jak niektórzy, ja wybrałem trzecią, ale czasami jednak brak towarzystwa, szczególnie jak mam obecnie długi urlop.

 

Z drugiej strony to "normalne", ci z Pis nie lubią Po, alkus nie lubi trzeźwego, żonaty kawalera szczególnie jak widzi go uśmiechniętego, zadbanego. 

Ja usłyszałem wprost: nie zaproszę ciebie, bo nie pijesz, lub coś w stylu, że spotkanie będzie dla par.  

I jeszcze kiedyś, w jednej pracy nie zostałem zaproszony na imprezę mimo wydawałoby się dobrej współpracy i sympatii ponieważ byłem ochroniarzem a pracownicy byli z działu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.