Skocz do zawartości

Nie naruszaj równowagi uczuć


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

Ta sugestia była oryginalnie pomyślana dla mężczyzn, bo to oni mają z tym największy problem, łatwo idealizują sobie sprawy, których w rzeczywistości nie ma, ale jak widać po ostatnich tematach - nie tylko. Temat wrzucam do rezerwatu, by wszyscy mogli się wypowiedzieć.

 

Na początek historia.

 

Moja była już druga żona, tak, tak, jak ten czas leci, lat wówczas 21 wsadziła w moim ogrodzie brzoskwinię. Ale po kolei, najpierw wprowadzenie muzyczne:

 

 

Ja w tym samym czasie w 2016stym, po roku naszej burzliwej znajomości, wsadziłem drzewo cytrynowe, jedno stało obok drugiego i rosły sobie ładnie. 

 

Rok później, 3 miesiące po naszym ślubie moja żona nie wróciła z Polski, gdzie załatwiałem jej dokumenty (ona z Białorusi). Wyszła z domu mojego rodzinnego, gdzie miała czekać na kontrolę straży granicznej (ja musiałem wracać do Italii za sprawami biznesowymi) i pojechała na swoje 'stare śmieci' do Wrocławia. Kontrola (w przebraniu świadków Jehowy) nikogo nie zastała i tak sprawa się zakończyła. To też jest ciekawa sprawa, do mojego domu rodzinnego przychodzą ni stąd ni zowąd Jehowe i pytają, czy w domu... mieszka osoba mówiąca po rosyjsku. Ale co z tymi drzewami?

 

Otóż w tę tragiczną zimę 2018, kiedy siedziałem olany w tych włoskich górach, przyszedł chyba, żeby mnie dobić do Italii burian (zimny syberyjski front), który trzymał mróz w moim ogrodzie 3 dni. Historia bliźniaczo podobna zresztą do zakończenia mojego pierwszego małżeństwa, które jakąś dziwną regułą kończą się pejzażem rodem z "Wsi bretońskiej w śniegu" Gauguina... Ale w Italii w moim rejonie, to się zdarza niezwykle rzadko, nawet wodociągi leżą na ziemi, bo nikt na takie ekstrema się nie przygotowuje. Wymarzło wtedy w mojej okolicy wiele delikatnych drzew w tym moja cytryna. Ja siedziałem porzucony, zasypany w śniegu, a na wiosnę na jej miejscu sterczał już żółty kikut. Moja żona brylowała we Wrocławiu wśród starych znajomych. 

 

Gdy przyszło lato brzoskwinia mojej żóny zakwitła i wydała piękne, pyszne owoce (możecie zdjęcia z tego momentu zobaczyć w galerii 'rajski ogród' na profilu fb naszej ekipy w IT) cytryna zaś, która jednak przeżyła, wypuściła tylko dwa marne zielone listeczki, bo na więcej nie miała już siły.

 

Minął rok i mój limon wytworzył nową, wprawdzie mniejszą i trochę koślawą, ale jednak koronę, brzoskwinia zaś się pochorowała. Liście się jej poskręcały w jakiejś chorobie, owoce pokurczyły i było ich tylko kilka. Nie pomogła chemia z bayera, spece mówili, że to jakiś grzyb i że to normalne w regionie, że brzoskwinie łapią takiego syfa.

 

Moja żona złożyła papiery o rozwód w polskim sądzie i się rozwiodła pod koniec roku, kogoś sobie znalazła. Ja na rozwodzie się nie stawiłem, podpisałem tylko pozew, który kazałem jej napisać na wiosnę widząc się z nią ostatni raz. Kiedy przyszła kowidoza, moja była już w Krakowie, rozpoczęła studia na sinologii, za miesiąc będzie świętować 25 urodziny, a na brzoskwini... wisiało już wtedy tylko kilka rachitycznych poskręcanych listków. Niebawem zresztą uschła, cytryna zaś - gdy odpuszczono obostrzenia i sporo popadało - wypiękniała, nabrała kolorów i zakwitła!

 

To zjawisko nazywa się w geomancji zjawiskiem reperkusji i zakłada połączenie organizmów żywych niewidzialnym polem (morficznym?), siatką, na całej planecie. Nie potrzeba mieć sieci 5G, by dostać pewne informacje.

 

Ale jaki morał z tej historii i po co ją napisałem? Otóż morałów jest wiele, ale ten, który tu chcę przede wszystkim naświetlić jest taki, iż:

 

przyroda na wszystko ma odpowiedni czas i twoją miłość, twoje spełnienie, twoją karierę - ma w dupie 

 

Dlatego przyjąłem żelazną zasadę, że nie biorę kobiet starszych niż 25 lat. Dobry kur już w jajku pieje - mówi chińska, nomen omen mądrość. Kobiety mają swoje okno na wypełnienie swojej biologicznej funkcji i przyroda dała im do tego celu do ręki potężną broń. Jaką - to każdy wie na tym forum. Możliwość rzucania mężczyzn. To kobiety wybierają sobie mężczyzn. Ale ponieważ w przyrodzie istnieje równowaga, to mężczyźni dostali inną broń - progresję z czasem.

 

Jeżeli biologia pani uznaje, że mężczyzna jest niewystarczający do roli założyciela rodziny - nie ma litości, ani takiej świętości, której nie można by sponiewierać, ty taką rodzinę rozbić.

 

Z drugiej strony - jeżeli pan uznaje, że pani jest za stara na dziecko - tak samo nie ma litości i choćby medycyna stawała na głowie, dała niebieskie tabletki, in vitro i ch.j wie jeszcze co, a pani będzie miała całą walizkę dyplomów - nie będzie się chciało.

 

Dlatego mityczni 'oni', którzy istnieją kol. @Obliteraror wam wyjaśni o jakich onych chodzi ;) zrobili rzecz bardzo sprytną:

 

Wmówili kobietom, że wszystko jest ważniejsze, studia, kariera, feministyczne marsze, fundacje, tęczowe imprezki, przygody, podróże niż wykorzystanie tych 5 lat, które ma kobieta na jeden jedyny dobry strzał, najważniejszy w jej życiu. Oczywiście zrobiono to perfidnie, sprytną wieloletnią propagandą siejąc gnijący ferment w mózgach młodych ludzi swoimi kolorowymi gazetkami, które słowem KGBisty Bezmiennova w kraju dobrze bronionym natychmiast lądują w koszu na śmieci całym swoim nakładem, w celach podboju żywotnych społeczeństw, by przestali się rozmnażać jako silne jednostki. Dlatego:

 

Choćbym ciemną szedł doliną, nie odpuszczę skurwysynom!!!

 

I dzisiaj taka Rosja, kraj w którym jest nie wiem, 130 mln ludzi? Ma problem demograficzny! Kraj ten, jak nam ładnie wyłożył to dr Bartosiak w innym wątku nie może wystawić milionowej armii, a przy jego rozmiarze zahaczającym o połowę akwenów świata i tyleż samo potencjalnych frontów oznacza to klęskę, bo nie mają kadr nawet na 'kierowców bombowców'  Oczywiście można się zżymać, po co nam ludzie, skoro jest technologia? Niby tak, ale ci ludzie są coraz słabsi, coraz bierniejsi, głupsi i ogólnie niedorobieni. Powody tego są rozległe, ale nie na ten wątek tylko na wątek o wpływie nasienia na partnerkę.

 

Wracając do tematu i kończąc jednocześnie ten temat, który zrobił się trochę przydługi. Był sobie taki kołcz, Robert Marchel się nazywał, który wysnuł teorię (lub powtórzył za kimś i spopularyzował) , moim zdaniem jedną z najważniejszych do praktycznego wykorzystania, że ogromna większość problemów w związkach bierze się nie z niewystarczającości kogoś, tylko z naruszenia tzw. równowagi uczuć.  Jedno kocha, a drugie 'nie wie, co czuje', a jako że już wspomnieliśmy, że przyroda, w której coś 'nie zatrybi' szafuje bezlitośnie śmiercią (moja kotka ostatnio zagryzła swoje kocię, widać nie rokowało) dlatego bacz uważnie, czy trybi, zanim sam zatrybisz, by cię tryby tej machiny nie zmieliły. Dziękuję za uwagę.   

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, absolutarianin napisał:

ogromna większość problemów w związkach bierze się nie z niewystarczającości kogoś, tylko z naruszenia tzw. równowagi uczuć.  Jedno kocha, a drugie 'nie wie, co czuje', a jako że już wspomnieliśmy, że przyroda, w której coś 'nie zatrybi' szafuje bezlitośnie śmiercią (moja kotka ostatnio zagryzła swoje kocię, widać nie rokowało) dlatego bacz uważnie, czy trybi, zanim sam zatrybisz, by cię tryby tej machiny nie zmieliły. Dziękuję za uwagę. 

Nie wiem czemu, ale tak mi się to trochę skojarzyło z symulatorami fizyki ciała stałego (physics engine). W rozwiązaniach wykorzystujących takie symulatory (np. w grach) zdarzają się sytuacje w której np. powiązane obiekty są w ruchu lub kolidują ze sobą. Jest taki moment, w którym niby normalny ruch powoduje gwałtowne wybicie i całkowicie nienaturalny ruch. Punkt bez powrotu, wybicie z harmonii, której nie da się przywrócić.

 

Jakieś przybliżenie tego o co mi chodzi:

 

 

Z matematycznego punktu widzenia jest to kumulacja błędów numerycznych, błąd silnika symulacji. Jeśli jednak to co opisujesz (równowaga uczuć) również gdzieś na jakimś poziomie jest opisana w formie bliskiej numerycznej, to można wysnuć wniosek, iż stabilnie może być tylko do pewnego momentu. Na pewnym etapie lawina rozpoczyna się i nie da się wrócić do równowagi.

1 godzinę temu, absolutarianin napisał:

Wracając do tematu i kończąc jednocześnie ten temat, który zrobił się trochę przydługi

Innymi słowy, jesteś w formie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.