Skocz do zawartości

Gdy Pani Dr Hab się uprze to wiedz że coś się dzieje.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Sprawa wygląda tak że chciałem się wstępnie poradzić odnośnie postępowania na prywatnej uczelni, za którą płacę i to nie mało...

Przez 1,5 roku było bajecznie, różni wykładowcy jedni spoko drudzy mniej natomiast nazwijmy ich "stabilnymi"

Aktualnie jedna Pani dr hab przyjebała się mnie i niestety wywołuje u mnie gniew.

 

Przypomina mi to bardzo sytuację kiedy byłem w podstawówce gnojony przez chorą psychicznie matematyczkę i nie mogłem się postawić, odczuwam podobną energię, dreszcze i niechęć.

W dodatku nauczycielka na studiach pozwala sobie na bardzo niesympatyczne komentarze, niepoważne docinki i sposób egzaminowania poszczególnych osób pozostawia wiele do życzenia.

Co przez to rozumiem?

Przeanalizowałem moją odpowiedź słowo w słowo z 2 innymi kompetentnymi osobami oraz jedną której nie znam (żeby nie było że zaliczają bo lubią) i każda z nich odpowiedziała w ten sam sposób:

Bankowo powinieneś zdać, zostałeś oszukany - a nawet jeśli ktoś ma bardzo wysokie wymagania i tytuły, to powinien zadać 1-2 dodatkowe pytania aby się upewnić co do twojej wiedzy- chociaż nie powinien.

W dodatku kilka innych osób które zaliczyły powiedzmy sobie wprost nie powinny bo lały wodę bez ładu i składu, a mimo to zaliczone.

 

Mam przypuszczenia że w pewnym stopniu nie spodobałem się Pani, być może w jakimś stopniu podpadłem- nie miałem czym, bo w trakcie zajęć również- mnie przypadkiem odpytuje ( po złości, byle zgnoić)

 

Jak się odnaleźć w tej sytuacji, mając świadomość że kolejne 3 semestry ta Pani będzie mnie na 90% uczyć innych przedmiotów?

Obawiam się że w pewnym momencie mogę otworzyć usta i zripostować kulturalnie Panią- tylko że wtedy wejdę na ścieżkę wojenną-to na bank.

Zamiana uczelni to ostateczność.

 

 

Pozdrawiam :) 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, cóż.. jesteś w sytuacji że oprócz tego że jesteś studentem - to jesteś też klientem.

Płacisz - wymagasz.

Co powiesz na opcję nagrywania zajęć aby uchwycić zachowanie psorki i udać się z tym do dziekana?

Na pewno nie uczy tylko Twojej grupy - może są inne takie osoby jak Ty? Niech zrobią to samo co Ty?

 

Nie sugerowałbym tego na uczelni państwowej (no, chyba że przykłady byłyby makabryczne) bo tam jednak jest inny układ sił - ale tutaj popieram wskazany przeze mnie wyżej kapitalizm.

Płacisz = wymagaj szacunku i sprawiedliwego traktowania.

 

Edytowane przez Vishkah
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vishkah "Płacisz - wymagasz". W teorii. W praktyce to tak niestety nie wygląda. W tamtym semestrze miałem sytuację, gdzie jeden student spóźnił się może maks 5 minut na fizykę. Wykładowca kazał mu wychodzić z sali. Student odpowiedział mu tekstem podobnym co do założenia wyżej. Za wiele to mu nie pomogło... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Maninblack napisał:

 

Wojny z nauczycielem nigdy nie wygrasz.

Wygrasz ale to sport dla naprawdę dobrych gości. Są egzaminy warunkowe i jeżeli czujesz się na siłach to możesz walczyć. 

Ja w ogólniaku miałem kosę z babką od maty. Miałem nawet jedynkę na półrocze w ostatniej klasie i chciała mnie niedopuscic do matury ale jej wytłumaczyłem za pomocą swojego wychowawcy, że się odwołam do kuratorium i zdam komisyjny na piatkę a ona wiedziała, że to możliwe i odpuściła. Na maturze postawiła mi 4 (kiedyś matury sprawdzali nauczyciele, którzy cię uczyli).

 

Na studiach też miałem jednego komisa i wtedy było trzech wykładowców więc ten, który mnie źle ocenił na egzaminie musiał się hamować i zdałem. Niestety zdecydowana większość wtedy komisa oblała bo egzamin był bardzo trudny.

 

Zawsze lepiej się dogadać niż walczyć.

Edytowane przez KonkretnyKonar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw się, kobieta jak może sobie na coś pozwolić to zazwyczaj sobie  pozwoli,  wyznacz granicę, powiedz że nie życzysz sobie by w ten sposób się do Ciebie zwracała.

 

Kobiety kochają konkretny opierdol ;)

 

Płacisz - wymagasz.

 

Ja w liceum swoją nauczycielkę od angielskiego tak wymusztrowałem że pod koniec bała mi się zadać pytanie, baaa nawiązała się ogromna ciekawość z jej strony - kokietowała mnie i podrywała, notorycznie chciała rozmawiać w 4

 

oczy, kładąc rękę na moim podudziu, po rozmowie z nią  głupio było  mi  wstawać  z ławki takiego miałem drągala w spodniach.

 

Mój dobry kolega w liceum w wieku 16 lat  posuwał nauczycielki, normalnie 30, 40 letnie mężatki ale to już hardcorowy przypadek był.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starosta /opiekun roku / samorząd poradzą bo czasami coś jest oparte na układach towarzyskich.

 

W normalnej sytuacji. Kto odpowiada za prowadzenie przedmiotu? Jeśli ta pani nie jest szefową zakładu/katedry to można iść do jej szefa i on powinien mieć prawo nawet ocenę wystawić z danego przedmiotu. Dużo zależy od struktury konkretnej uczelni. Ale ja bym szukał pomocy u takich osób jak powyżej. 

 

Masz w końcu zaliczony ten przedmiot czy nie. Wykorzystałeś wszystkie możliwości zaliczenia (komisyjnie). 

 

Jeśli na poziomie Uczelni byłby problem nie rozwiązywalny to warto zgłosić się do Parlamentu Studentów, tylko że to broń ostateczna. 

 

 

 

ps. Regulamin toku studiów to kilkanaście stron Jestem zszokowany, że większość osób go nie czyta i nie ma pojęcia, że taki dokument istnieje. Jak dla mnie lektura obowiązkowa. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze tak jest, w każdej szkole zawsze nauczyciel, wykładowca musi sobie kogoś znaleźć i go dojeżdżać, a kogoś faworyzować. Mam taką swoją prywatną obserwację - osoby mierne, przeciętne zawsze miały lżej a osoby, które się wykazywały były "ściągane do parteru".

Pomijam fakt, że szkoła, a raczej nauczyciele rzadko uczą w sposób twórczy, z reguły to odtwarzanie programu w sposób wręcz mechaniczny, bez własnej inwencji, w/g mnie połowa nauczycieli w takim systemie jest zbędna, równie dobrze można uczyć się zdalnie - online.

Edytowane przez wojkr
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy kim ta Pani jest i jak mocne ma to, co robią lubić kulturyści - plecki.

Przytoczę zabawną historię kolegi sprzed lat. Dajmy na to, że będą to Katowice, tak jakoś powiedzmy, że to będzie to miasto.

Powiedzmy, że studiował informatykę. Na jednej uczelni w tych, powiedzmy, Katowicach pewne małżeństwo, którzy są wykładowcami na pierwszym roku uznali, że będą sprawdzać prace na takich zasadach, jacy sami uznają za słuszne - zdają ci, którzy dobrze wypadają w losowaniu. Niestety, koledze nie udało się przejść przez losowanie i zrobić nie mógł wiele.

Poszedł na inną uczelnię, też w tych, powiedzmy, Katowicach. Tym razem wyobraźmy sobie, że ta uczelnia ma w tytule (ale oczywiście tak nie jest w rzeczywistości :)) "(..) Ekonomiczny". Wykładowcą był koleś, który PONOĆ, tak ptaszki wyśpiewały, ma bardzo duże znajomości z władzami tej uczelni, z samym rektorem są dobrymi kumplami. Z ponad 100 osób, zostało 20-parę, taki chłopak miał rozrzut na egzaminie. Żeby było śmieszniej, zdały WSZYSTKIE dziewczyny, żadna nie miała najmniejszych problemów nawet w pierwszym terminie, tylko faceci upośledzeni. Bodajże podobna sytuacja na US'iu, ups, to znaczy tej wcześniejszej uczelni, na której był

Po prostu w niektórych miejscach się sprząta. Wiem, że u Ciebie to jest uczelnia prywatna i tak raczej nie jest bo płacisz, ale tak opisałem to bo mam wolną chwilę. :):) 

Najlepiej by było, skoro już znasz uwalnianie, to uwolnić pretensje do tej kobiety. I skoro od niej zależysz, to nie staraj się wojować, tylko załatwić to z nią. Np. powiedz jej podczas rozmowy parę wtrąconych komplementów, żeby poczuła się fajna, ważna itd., np. pani tak dobrze rozumie ten temat, dlatego pytam..., gdzie mi tam do pani wiedzy, może za jakieś 10-20 lat..., bardzo doceniam pani pomoc i dziękuję za wszystko co pani dla mnie robi, itd. I zawsze z uśmiechem i z grzecznością. Ona na 99% projektuje swój cień na Ciebie (np. jesteś zbyt wyluzowany, a ona wiecznie spięta) stąd te przykre emocje.


Osobiście nigdy nie przejechałem się na tym triku, ale wiadomo, że sytuacje są różne i ludzie są różni, dlatego nic nie mogę obiecać.

I pojadę trochę "mistycyzmem" który można przełożyć na naukę - myśl, szczególnie jak jesteś blisko niej, dobrze o niej. Zamiast "ty szmato..", to "lubię cię", "doceniam cię" itd. Po prostu zmieni się nieświadomie Twoja postawa, mimika, sposób w jaki będziesz do niej mówił itd., a i też podobno jako ludzie nieświadomie znamy intencje i w pewien sposób myśli innych (czucie czyjegoś spojrzenia na karku to taki najbardziej znany przykład) więc no warto pomagać sobie w "czysty" sposób, bo ścieżka wojny to ostateczność, jakby nie było to użycie siły rodzi tylko przeciwsiłę i lepiej to załatwić polubownie.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkręcasz kurwa kit takim. Dziękuję, że jest Pani taka wymagająca, dzięki temu wiem więcej. To jeden z moich ulubionych przedmiotów, może najlepszy ze świetną prowadzącą. Pytasz niezależnie po zajęciach o jakiś problem, żeby ci dała jakieś dodatkowe zadanko, bo wierzysz w jej kompetencje, doceniasz. Po zdanym egzaminie niesiesz czekoladkę, kwiaty. Tak to się załatwia, a nie groźbami, walką.

 

Baba, czy stara, czy młoda pożąda atencji, pochlebstw. Tak załatwiałem kiedyś kierowniczkę w banku, pączki przynosiłem, pytałem, czy coś jej pomóc. Jako jedyny nie byłem mobbingowany. Normalnie wzięła mnie pod płaszcz. I nie pierdol, że się nie da, bo jak mus to mus. Kolesie, którzy mają spinkę to zostaną dojebani.

 

Wygrywasz tym, że "godzisz" się na przegraną. A czasami, żeby wygrać to trzeba postawić na szalę dotychczasową percepcję rzeczywistości. Pochlebstwa, nagrody, odwrócenie kota ogonem. Wejdź jej w dupala, jak jeszcze nikt nie wchodził ?

 

 

 

Edytowane przez mac
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem trochę podobną sytuacje z matematykiem w liceum. Być może jakiś nieświadomy komentarz, "obrona" przed jego argumentem, komentarz na forum publicznym,

mógł odebrać jako publiczne "upokorzenie" i jego "fragile ego" nie może teraz tego przeboleć i będzie Ci teraz na każdym kroku udowadniać, że jesteś głupszy. A, że on stoi

w pozycji władzy, a oceną wiedzy.. są oceny.. to będzie Ci dawał złe, żeby udowodnić sam sobie, że ma racje.. taki kanał.. :)

Nie wiem czy moja rada będzie dobra, czy nie, ale może zostań kiedyś po zajęciach na moment, sam na sam.. i z uśmiechem i wazelinką, weź ją pod włos i powiedz,

że czujesz, że ma do Ciebie, negatywny stosunek i nie wiesz co zrobiłeś, być może coś nie świadomie, ale jesteś gotowy, wykazać się, żeby go poprawić.. i co możesz zrobić..

Możesz rzucić okiem, że zrobisz wszystko, licząc, że nie sprawdzi blefu.. :D

Nie przychodzi mi nic innego do głowy.

Żeby zrobić taki "opierdol" o jakim wspomniał @RENGERS to chyba trzeba umić, ja sobie nie umiem wyobrazić scenariusza w moim wykonaniu, w którym to się nie kończy gorzej.. :) 

 

Wykładowcy też ludzie, jak Cię zapamięta i to w negatywny sposób, to się łatwo nie "od-zapamięta"..

Być może, nawet nic nie zrobiłeś, może przypominasz mu kogoś, z jego studiów, jakiegoś gościa, który ją odrzucił, albo skrytykował.. powodów może być milion.

Generalnie współczuje i ciesze się, że opuściłem przybytki edukacji.. generalnie, ta sytuacja pokazuje, że władza demoralizuje. Pozwala sobie na humory, bo możesz jej naskoczyć..

Pod koniec studiów jak byłem, słyszało się historie, że ludzie pokończyli, albo już jak pisali na 5tym roku pracy, to wykładowcy zaczynali ich traktować jak ludzi..

To pokazuje, że do pewnego momentu, nie traktują i jest to jakoś powszechnie wiadome.. nie powinni się tak zachowywać, ale co im zrobisz.. ?

Moim zdaniem, trzeba zmienić ich stosunek emocjonalny właśnie jakimś manewrem "pod włos", siłowo możesz nie wygrać, zresztą rozwiązanie siłowe ma to do siebie, że jest

wygrany i przegrany i nawet jak wygrasz, to karma może wrócić do ciebie z innej strony ze zdwojoną siłą..

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem taką sytuację, tylko ze względu na koneksje osobiste pomiędzy nauczycielką, a władzami nie mogłem iść drogą formalną. Pani była na tyle bezczelna, że powiedziała przy całej grupie: "Jak widzę Pana pracę to nawet nie próbuję czytać i daję 0 bo nie chce mi się rozczytywać". Warunek był taki, że byłem najlepszy z tego przedmiotu na roku, w grupie. Ale to tak, że tamci umieli powiedzmy na 30%, ja na 90-95%. Jej celem było wyprowadzenie mnie z równowagi albo całkowite stłamszenie. Pierwsze dwa miesiące jeździła na mnie jak po łysej kobyle, później zmieniłem taktykę. Za każdym razem gdy o coś pytała i nikt nie znał odpowiedzi mówiła: "To może xxx nam powie, w końcu tyle wie". Ja wtedy uśmiech od ucha do ucha i zaczynałem tekstami w stylu: "Dziękuję za to pytanie ....", "Oh znów ratuję honor grupy...", "Świetnie się składa mam wyrobiony pogląd na ten temat", "Świetnie się składa, bo akurat dobrze się czuję w tym temacie". Na końcu semestru mówiła; "Pana xxx nie będziemy pytać, bo i tak wie, a grupa się douczy spytam na następnych zajęciach".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KonkretnyKonar napisał:

Wygrasz ale to sport dla naprawdę dobrych gości.

Hehe, jak to człowiek potrafi wyprzeć niewygodne momenty ze swojego życia. Właśnie sobie przypomniałem, że przecież oblałem egzamin wstępny na UW gdzie spierałem się z egzaminującym profesorem o pochodzenie kurtki Flyers. Ja miałem rację ale on miał swoją koncepcję na ten temat i mnie oblał. Dobrze się w sumie stało, bo po tych studiach moje życie nie potoczyłoby się tak fajnie jak się potoczyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maninblack napisał:

Mam przypuszczenia że w pewnym stopniu nie spodobałem się Pani, być może w jakimś stopniu podpadłem- nie miałem czym, bo w trakcie zajęć również- mnie przypadkiem odpytuje ( po złości, byle zgnoić)

Dzień dobry. Pozwolicie Panowie na komentarz, bo przypomniało mi się... a pamięć mam dobrą.

 

To, że trzydzieści lat temu "profesory" były chamskie, wredne i gnoiły to tłumaczyłem sobie wtedy, że może dzieciństwo miały takie se.

Może nie byli właściwie odżywieni, słońca brakowało albo system polityczny się zmieniał (co poniektórzy w głowie mieli komunistyczny

sposób gnojenia wszystkich).

 

Ale dzisiaj mamy szesnastego czerwca roku 2020 roku i widzę, że "profesory" (niektóre jednostki, oczywiście) nadal "śmierdzą starym ustrojem".

To chyba jednak nie wymrze, to taka cecha narodowa...

 

Powodzenia Kolego :)

 

Edytowane przez GriTo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, GriTo napisał:

Ale dzisiaj mamy szesnastego czerwca roku 2020 roku i widzę, że "profesory" (niektóre jednostki, oczywiście) nadal "śmierdzą starym ustrojem".

To chyba jednak nie wymrze, to taka cecha narodowa...

 

Hehe, mój kolega z ogólniaka jest dr hab. inż. na Polibudzie i szczyci się, że studenci się go boją, wręcz drżą ze strachu na egzaminach. W sumie dziwię się, że jeszcze przez te dwadzieścia lat, jak tam pracuje nie dostał wpierdol. Sam się prosi z tego co opowiada. A dzieciństwo miał wyjątkowo udane, ojciec miał firmę, matka w domu, kasa i powodzenie u panien ponadprzeciętne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, GriTo napisał:

Ale dzisiaj mamy szesnastego czerwca roku 2020 roku i widzę, że "profesory" (niektóre jednostki, oczywiście) nadal "śmierdzą starym ustrojem".

To chyba jednak nie wymrze, to taka cecha narodowa...

Był taki eksperyment, nie pamiętam nazwy, że wzięli małpy, jak jakaś sięgnęła po banana to oblewali je wszystkie lodowatą wodą.

Po pewnym czasie jak jakaś chciała, to inne ją napierdalały. Po jakimś czasie wyłączyli oblewanie lodowatą wodą i zaczęli wymieniać małpy jedna po drugiej.

I po jakimś czasie okazało się, że wymienili wszystkie małpy z tej oblewanej ekipy i chociaż oblewanie było wyłączone, to te nowe małpy i tak napierdalały każdą,

która sięgała po banana..

Ale konkluzja taka, że wszystkie organizacje, które trzymają "ciągłość kadrową" będą miały naleciałości..

Uczelnia jak uczelnia.. a pomyśl o policji.. Niby mamy 30 lat po komunie, a większość policjantów i tak uważa, że jedyną jej rolą jest napierdalanie obywateli..

1 minutę temu, KonkretnyKonar napisał:

A dzieciństwo miał wyjątkowo udane, ojciec miał firmę, matka w domu, kasa i powodzenie u panien ponadprzeciętne

Każdy ma jakieś limitujące przekonania, które koniec końców rozbiją go o ścianę.. problem taki, że część ludzi nawet tego nie widzi i brnie dalej..

Większość ludzi zapomina o wszystkim jak przejdzie "na drugą stronę"..

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, GriTo napisał:

Ale dzisiaj mamy szesnastego czerwca roku 2020 roku i widzę, że "profesory" (niektóre jednostki, oczywiście) nadal "śmierdzą starym ustrojem".

To chyba jednak nie wymrze, to taka cecha narodowa...

 Co jest gorsze od buraka z pretensjami? Burak z pretensjami i doktoratem :) 

 

Wielu z nich nie wiedzie się za dobrze... W latach 90 oni wybrali stabilną pracę na uczelni, a ich koledzy z ławy byznes. Dziś oni zarabiają grosze, tamci bujają się po świecie. A praca na uczelni do łatwych nie należy. Coraz więksi debile w ławach, walka o godziny, ciągłe doszkalanie się z gównoierunków, przepychanki polityczne...

 

Polecę klasykiem: Smutna historia Doktora Nauk, który nie lubił Jana Rodzenia - http://niniwa22.cba.pl/doktor_nauk.htm?fbclid=IwAR1QsaEBX9pjSqyB7mO50J5wuoKCepoRUpK5nnRWdBFoBBpgcKQyeHBe1nw

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, KonkretnyKonar napisał:

Hehe, mój kolega z ogólniaka jest dr hab. inż. na Polibudzie i szczyci się, że studenci się go boją, wręcz drżą ze strachu na egzaminach. W sumie dziwię się, że jeszcze przez te dwadzieścia lat, jak tam pracuje nie dostał wpierdol. Sam się prosi z tego co opowiada. A dzieciństwo miał wyjątkowo udane, ojciec miał firmę, matka w domu, kasa i powodzenie u panien ponadprzeciętne.

Miałem do czynienia z taką panią doktor, której wszyscy się bali na egzaminach (nie chwaląc się, sam miałem 5 u niej na wszystkich przedmiotach). W tym przypadku strach powodowało lenistwo studentów ponieważ pani doktor bardzo ostro reagowała na ściąganie (natychmiastowe przerwanie egzaminu/zaliczenia i ocena 2, później aby dostać pozytywną ocenę końcową, trzeba było zdać na 4) oraz miała wyższy próg oceny (czyli trzeba było udzielić pełnej odpowiedzi bez ,,lania wody"). Z tych względów był to mój ulubiony przedmiot, bo ci ,,bumelanci" dostawali ostro po tyłku.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.