Skocz do zawartości

Z nieba wprost na twardą ziemię


Czester

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Próbuję znaleźć wątki, gdzie coś podobnego było poruszane. Bo z całą pewnością było. Ale nie znajduję, więc zapytam.

Kilka miesięcy związku - bajka. Wszystko wyglądało tak, jakby bliźniacze dusze się spotkały. Każdy mniejszy i większy szczegół dopasowany idealnie, klimat między nami boski, sex najlepszy ever, żadnych kłótni, nieporozumień, wspólne plany. Oboje mieliśmy poczucie, że po latach koszmarów (nie tylko związkowych), wreszcie osiągamy spokój i wspólnie dajemy sobie to, czego nam w życiu tak brakowało. Związek oparty o zdrowe zasady, odpowiedzialne i mądre podejście do wszystkich aspektów, żadnego szczenięcego fiu-bździu. Ciągle nam było siebie mało, każdy wspólny weekend (bo tak to zazwyczaj wyglądało) jeszcze bardziej nas do siebie zbliżał, umacniał.

Aż tu nagle... 

Dosłownie w ciągu kilku dni - ucieczka. Inaczej tego nazwać się nie da. Od nas, od tego zajebistego intymnego klimatu, od radości, wszystkiego. Zaczęło się od zmęczenia, fizycznego i psychicznego. Obiektywnie - miała kobieta trochę trudnych tematów na głowie, w tym powrót do pracy po ponad 3 miesiącach i grube tematy w niej. Trochę innych wymagających zajęć, niedospania itp. Faktycznie w głosie coraz słabiej, przez 2-3 dni ja bardzo zatroskany, ona opierała się o mnie na ile się dało. Obiektywnie miała cięższy czas, jednak nie czułem ani przez moment, że ma to jakiś związek ze mną, z nami. Mijały kolejne dni, rozmowy już nie te, whatsup coraz bardziej milczy, czuję, że kontakt robi się coraz bardziej wymuszony. Pytam więc - chcesz mi coś powiedzieć ? Ona na to - muszę kilka rzeczy przemyśleć, potrzebuję kilka dni. 

No to ok. Skamleć nie zamierzam, bolesne to dla mnie było, ale dałem jej kilka dni. 4 dokładnie. W których nie było nic. Żadnego kontaktu, zero. Zaniepokojony pytam się wreszcie - będziemy jeszcze rozmawiali, czy nie. No i wyszło, że (jeszcze) mnie nie rzuciła, że "coś poszło nie tak, nawet nie wiem kiedy" (że whaaat ?!?!), że musimy porozmawiać, że nie wiadomo co z naszą przyszłością, ale ona nie chce mnie sobie odpuścić, chce znaleźć rozwiązanie, takie tam. Ale nadal dystans, brak kontaktu z własnej inicjatywy (mojej właściwie też). Mówi tylko, że zmęczona jest nadal, jak stanie na nogi, porozmawiamy. No ok, czekam cierpliwie. 

Ale tak się zastanawiam... o co tu chodzi ?? Naprawdę było pięknie, obu nam było cudownie. I nagle jebs. Bo ? Jaki popierdolony mechanizm w tej kobiecej głowie zadziałał, który nagle każe to wszystko pogrzebać ? Tak mi to wygląda przynajmniej. Czytałem coś takiego ostatnio (wyrwane z jakiejś książki):

" Znajdujemy to, o czym marzyłyśmy, na co czekałyśmy i co wydawało się rozwiązaniem naszych problemów, czyli mężczyznę otwartego, kochającego i okazującego miłość i wtedy pojawia się w nas panika. A my nie wiemy, skąd ta panika. Wiele kobiet wtedy ucieka, chowa się, wielu mężczyzn nie wie co się dzieje, w rezultacie tracimy tych najlepszych (...) Jest tym przejęty i nadal bardzo otwarty, ale my nie umiemy tego wytłumaczyć nawet sobie".

Jeśli to jest tego typu akcja, a wiele na to wskazuje, co z tym właściwie zrobić, co o tym myśleć ? Jak nawet teraz mnie nie rzuci, zrobi to w jakiejś przyszłości wg mnie. A ja pierdolę taki układ. Angażujesz się, jesteś absolutnie pewny tego co się dzieje, co czujesz, a nagle okazuje się, że przez jakiś bullshit nic to warte jest. Ja tak nie mogę już, chcę - o tym też ze sobą rozmawialiśmy, zapewnialiśmy - stabilnego związku, obu nam było to potrzebne. Wychodzi, że mi bardziej. 

Nie wiem co robić, co myśleć, chętnie przeczytam Wasze uwagi.

 

Bongo Bracia

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Czester napisał:

Ona na to - muszę kilka rzeczy przemyśleć, potrzebuję kilka dni.

Zawsze mogła powiedzieć "Pogubiłam się".  :D

 

Według mnie wygląda to na klasyczne przeskoczenie na nową gałąź, ale jeszcze się nie złapała więc Cię trzyma na smyczy.

 

19 minut temu, Czester napisał:

" Znajdujemy to, o czym marzyłyśmy, na co czekałyśmy i co wydawało się rozwiązaniem naszych problemów, czyli mężczyznę otwartego, kochającego i okazującego miłość i wtedy pojawia się w nas panika. A my nie wiemy, skąd ta panika. Wiele kobiet wtedy ucieka, chowa się, wielu mężczyzn nie wie co się dzieje, w rezultacie tracimy tych najlepszych (...) Jest tym przejęty i nadal bardzo otwarty, ale my nie umiemy tego wytłumaczyć nawet sobie".

Piękne, w sam raz dla fanek oczami mężczyzny czy czegoś takiego :D

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Quo Vadis? napisał:

Za dużo romantyzmu i naiwności w tobie młody padawanie.

Już nie taki młody ;) 

Ale co do reszty, to bym się zgodził. 

2 minuty temu, Quo Vadis? napisał:

Poznawać relacje związkowe musisz od tej ciemnej mocy strony

No to poznaję... qrwa ?

 

6 minut temu, SSydney napisał:

Inny bolec wbił do tunelu a twój wagonik został odczepiony

Trochę tak to wygląda, chyba trzeba zacząć w to wierzyć..

2 minuty temu, JAL napisał:

Tak czy inaczej, takie zagrywki to najczęściej koniec relacji. Trzymam kciuki za twoje zdrowie. 

Też tak to widzę. I jestem w szoku póki co. Żadnych symptomów awarii. A nagle wagonik przestaje jechać.. Nie ja jeden to przerabiałem zapewne.

I dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Czester napisał:

Trochę tak to wygląda, chyba trzeba zacząć w to wierzyć

W przypadki nie wierzę.

Skoro jednego dnia jest cudownie a drugiego "nie wiem co czuje".

To chyba dość częsty schemat na tym forum. :)

 

No chyba, że pani ma bordera  albo coś innego...tooo...radze SPIERDALAĆ. 

 

Edytowane przez SSydney
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Czester napisał:

Też tak to widzę. I jestem w szoku póki co. Żadnych symptomów awarii. A nagle wagonik przestaje jechać.. Nie ja jeden to przerabiałem zapewne.

Takie historie różnią się zazwyczaj tylko szczegółami. Wielu ludzi tkwi w relacjach dla wygody, ukrywając prawdziwe "ja". Zawsze mamy nadzieję, że to nie taki przypadek, ale lepiej się pozytywnie zaskoczyć niż rozczarować. Jeśli jesteś w stanie przyjąć w głowie najgorszy scenariusz, to nic cię nie zniszczy na stałe.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Czester napisał:

No to ok. Skamleć nie zamierzam, bolesne to dla mnie było, ale dałem jej kilka dni. 4 dokładnie. W których nie było nic. Żadnego kontaktu, zero. Zaniepokojony pytam się wreszcie - będziemy jeszcze rozmawiali, czy nie.

Popełniasz jeden z podstawowych błędów, o których można pisać do znudzenia.

 

Stosujesz "męski" schemat komunikacyjny w stosunku do kobiet. To tak nie działa. Jak ona pisze, że "potrzebuje kilku dni" to nie znaczy, że za 4 dni ona rozkminiała, a potem wiesz, podjęła jakąś decyzję. Tak się nie możesz komunikować z kobietami, bo przysporzy Ci to samych nieporozumień, frustracji i kłopotów w życiu uczuciowym.

 

Tak samo jak kobieta Ci pisze że "pogubiła się", to nie znaczy, że się kurwa pogubiła i jak z nią przegadasz problem, wytłumaczysz i wskażesz drogę to będzie ok :D 

 

39 minut temu, Czester napisał:

Naprawdę było pięknie, obu nam było cudownie. I nagle jebs. Bo ?

Znowu - rozpatrujesz rzecz "po męsku" w kategorii racjonalnych zachowań, tabelki z plusami i minusami, gdzie Twoim zdaniem dalej obiektywnie było więcej plusów niż minusów więc nieracjonalną decyzją było rezygnowanie z czegoś takiego i nagła zmiana. To tak nie działa. 

  • Like 6
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Czester napisał:

A my nie wiemy, skąd ta panika.

 

46 minut temu, Czester napisał:

miała kobieta trochę trudnych tematów na głowie, w tym powrót do pracy po ponad 3 miesiącach

Być może pani nienawidzi swojej pracy i wszystko się odbiło na Tobie.

Edytowane przez choo-choo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony na taką zmianę nastroju można spojrzeć w ten sposób, że laska Cię po prostu testuje i chciała sprawdzić reakcję. A Ty zacząłeś dopytywać, martwić się i efekt jak widać. Ale to Ty jesteś w środku tej sytuacji i może to wygląda rzeczywiście nieciekawie. 

 

Z niektórymi ex i nawet z obecną panną przejścia w stylu "a trochę go oleje i udam niezdecydowaną". Każdą taką zagrywkę kwitowałem totalną zlewką i zdawkowym kontaktem bez żadnego obrażania się tylko trzymanie pozytywnego mindsetu. Max tydzień i każda wracała jak burmerang, a teścik się już nie powtarzał. Plus pretensje w moim kierunku, że "tobie to chyba nie zależy..." na co odpowiadałem z uśmieszkiem "nie no, zależy zależy..." :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, SSydney napisał:

No chyba, że pani ma bordera  albo coś innego...tooo...radze SPIERDALAĆ

Aż tak to chyba nie, ale jestem czujny. Co nie znaczy, że wszystko widzę.. Byłem jednak w toksycznym związku z narcyzką jak się okazało, więc jednak na pewne czerwone flagi jestem wyczulony.

 @tytuschrypus trafiasz w sedno. I zawsze się na tym łapię. Ale inaczej nie umiem, zawsze ogarnę za późno, albo wcale nie ogarnę. 

Tak jak teraz - co będzie zobaczymy, jak mnie rzuci, trudno, nie potnę się, jednak nieco pancerza i zdrowego rozsądku już nabrałem do nowych związków. Chociaż oczywiście nie chcę rozstania, mi wszystko pasuje. 

Mi chodziło właśnie o wytłumaczenie jej zachowania zakładając, że zacznie mi coś tam nawijać, że to jednak nie tak, nie to, nie tamto, a nie będzie w tym drugiego dna w postaci zdrady, a właśnie jakiegoś całkowicie niezrozumiałego mechanizmu w stylu - jednego dnia jest cudownie, nie udaję, następnego już nie wiem, czy chcę się jeszcze z tobą spotkać. Było by mi łatwiej rozumiejąc to, ale też miałbym siłę i chęci to ratować, zabiegać o nią. To jest mój największy problem na ten moment - jeśli to nie zdrada (a wyjdzie to), tylko coś się zwarło w głowie, robimy 10 kroków w tył - walczyć, ratować ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Czester

 

Bardzo ładnie Wasze początki opisałeś, ale wydaje mi się (a raczej wiem) że pominąłeś w chuj czerwonych lampek po drodze, będąc omamiony grotą rozkoszy i pseudo złączeniem dusz. Widocznie ona chciała byś tak myślał i jest dobra w te klocki, w manipulowaniu. Dałeś się porobić a teraz masz znak zapytania na nad głową.

 

To jest ten moment gdzie musisz się otrząsnąć i zdjąć różowe okulary. Za takie coś ja bym Pani podziękował.

 

Inna sprawa że pewnie sam zachowywałeś się jakbyś złapał boga za nogi i zapewne Twoje zachowanie względem tej dziewczyny mogło zostawić wiele do życzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostałeś tzw. okres promocyjny, nie pykło i po ptakach. Wydaje ci się, że spotyka cię coś wyjątkowego, ale to jest taki schemat, że zaczyna po pewnym czasie bawić. Ostudź emocje i naciśnij klawisz next.

 

I nie trać czasu na rozkładanie tego. Po prostu napisz, dzięki za wspólny czas, robię teraz fajny projekt, więc w sumie też nie mam czasu. Pozdrawiam i tyle. Nie palisz mostów, ale też się nie odzywasz. Jeszcze zakisisz w międzyczasie, spokojnie. Więcej dystansu.

 

 

 

 

Edytowane przez mac
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Czester napisał:

Było by mi łatwiej rozumiejąc to, ale też miałbym siłę i chęci to ratować, zabiegać o nią. To jest mój największy problem na ten moment - jeśli to nie zdrada (a wyjdzie to), tylko coś się zwarło w głowie, robimy 10 kroków w tył - walczyć, ratować ?

To jest ten sam błąd, tylko w innym miejscu. Nie ma czegoś takiego jak "ratowanie związku" w takim kontekście. Ty nie jesteś alkoholikiem, który zrobił chujowe rzeczy po pijaku i teraz musi się jakoś poprawić. 

 

Rozpatrujesz rzeczy po męsku. Zdecydowanie rekomenduję Ci poczytać o kobiecej komunikacji, na forum jest trochę cennych wpisów i materiałów na ten temat. 

 

8 minut temu, Czester napisał:

Mi chodziło właśnie o wytłumaczenie jej zachowania zakładając, że zacznie mi coś tam nawijać

Widzisz? Znów to samo. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, SSydney napisał:

Raczej o to, żeby była tylko miłym dodatkiem do życia

A ja to sobie właśnie po ostatnich akcjach (i oczywiście dzięki Wam) bardzo wbiłem to do głowy. I teraz nie jestem na skraju załamania, tylko jest mi po ludzku smutno i przykro. Ale wiem co w życiu oprócz niej mam i daje mi to pewnie jeszcze więcej radości. Była bardzo ważnym dodatkiem do mojego życia, zaangażowałem się bardzo, ale na szczęście jakiś hamulec bezpieczeństwa działał.

 

@Taboo Dużo w tym prawdy. A mój post trochę wynika własnie z tego, że mam chwile, że zamierzam jej pierwszy podziękować. A nie wiem, czy mnie emocje nie ponoszą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, tytuschrypus napisał:

Rozpatrujesz rzeczy po męsku. Zdecydowanie rekomenduję Ci poczytać o kobiecej komunikacji, na forum jest trochę cennych wpisów i materiałów na ten temat. 

Wybaczcie za wtrącenie, ale sam chętnie bym się doedukował. Polecasz coś konkretnego? Nie tylko z forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Czester said:

Obiektywnie miała cięższy czas, jednak nie czułem ani przez moment, że ma to jakiś związek ze mną, z nami. Mijały kolejne dni, rozmowy już nie te, whatsup coraz bardziej milczy, czuję, że kontakt robi się coraz bardziej wymuszony. Pytam więc - chcesz mi coś powiedzieć ? Ona na to - muszę kilka rzeczy przemyśleć, potrzebuję kilka dni. 

No to ok. Skamleć nie zamierzam, bolesne to dla mnie było, ale dałem jej kilka dni. 4 dokładnie. W których nie było nic. Żadnego kontaktu, zero. Zaniepokojony pytam się wreszcie - będziemy jeszcze rozmawiali, czy nie. No i wyszło, że (jeszcze) mnie nie rzuciła, że "coś poszło nie tak, nawet nie wiem kiedy" (że whaaat ?!?!), że musimy porozmawiać, że nie wiadomo co z naszą przyszłością, ale ona nie chce mnie sobie odpuścić, chce znaleźć rozwiązanie, takie tam. Ale nadal dystans, brak kontaktu z własnej inicjatywy (mojej właściwie też). Mówi tylko, że zmęczona jest nadal, jak stanie na nogi, porozmawiamy. No ok, czekam cierpliwie. 

Ale tak się zastanawiam... o co tu chodzi ??

To jest standardzik. Pani, z mózgiem wypranym feministyczną papką, że 'musi mieć pracę, karierę, sukces' postawiła w centrum swojego życia - swój cel zawodowy, ty zaś - byłeś tylko dodatkiem, jak samochód, bransoletka, lub mebel w mieszkaniu. Kiedy priorytet zaczął szwankować zostałeś wystawiony za drzwi, tak jak sprzedaje się samochód, gdy trzeba przetrwać, lub mebel, gdy cię wkurza. Rozwiązanie jest na to takie jak zawsze, jak w wątku kol. borsuka już kilka dni temu kompleksowo punkt po punkcie napisałem.

 

Głowa do góry, jak poszła, znaczy że niewiele dla niej znaczyłeś, a to oznacza, że pozbyłeś się tylko balastu, liability, a nie assetu, za którym można by łzę uronić.

 

Przykro mi Panowie i przykro mi Panie, ale wszystkie udane małżeństwa, które znam, które mają moc, a nie tylko starcza im do pierwszego, albo mijają się w windzie wymieniając praktycznie komunikaty to takie, gdzie pani siedzi w domu, lub pomaga w biznesie męża. Cała reszta to słabizna, więc wiedz, że kiedy pani idzie się spełniać na miasto właśnie straciłeś zasilanie żeńskie i jebiesz teraz za dwoje. Erozja więzi między wami jest tylko kwestią czasu. Dokładnie jak wyjaśniał to W.I. Czułkin na swoim filmie.

Edytowane przez absolutarianin
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Czester napisał:

w tym powrót do pracy

No i tu mógł się pojawić nowy bolec, dziwny zbieg okoliczności ? Innego wytłumaczenia nie ma.

Oprócz tego byłeś zbyt dostępny, na każde zawołanie, a kobiety zakochują się w facecie lekko niedostępnym. Haj minął i przy okazji znalazł się nowy dostarczyciel hormonu szczęścia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, absolutarianin napisał:

Głowa do góry

Trzymam ją wysoko, ale 

3 minuty temu, absolutarianin napisał:

znaczy że niewiele dla niej znaczyłeś

tego jakoś nie umiem pojąć, moja pieprzona naiwność dokucza mi całe życie.

5 minut temu, absolutarianin napisał:

pozbyłeś się tylko balastu

Jeśli okaże się, że jest jak piszesz, dokładnie tak to sobie wytłumaczę. Dziękuję za mądre słowa.

 

Na tą chwilę są więc 3 możliwości - zdrada, shit test, przedmiotowe potraktowanie. Ja tu nie widzę możliwości dalszego związku.

Biorę na przeczekanie, bez żadnej inicjatywy z mojej strony. Może sprawdzi się to w przypadku o jakim pisał @mercantor, w każdym innym większej inicjatywy z jej strony pewnie już się nie powinienem spodziewać. Zobaczymy, ale niestety utwierdzam się o zakończeniu tej historii. Brutalnym, dla mnie niezrozumiałym, ale zawsze kolejna lekcja za mną. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyn może być wiele - może ona jest tzw. wdową po alfie, a Ty za "dobry" chłopak jesteś i ona już tego "nie czuje" (w sensie dajesz jej huśtawki emocjonalnej, nie ciśniesz po sinusoidzie). 

Mogła także zauważyć, że bardzo się zaangażowałeś (za dużo, za szybko, zbyt poważne plany itd.), a ona robiła dobrą minę do złej gry, a po czasie nastąpiła kulminacja. Próbowała się dostosowywać do tego "układu" lecz doszła do wniosku, że jej to nie pasuje i potrzebuje kogoś innego.

W najgorszym wypadku jest to shit-test osoby o zaburzeniach borderline i początek właściwej zabawy w emocjonalną karuzelę, serię powrotów i rozstań, przeplatanych "magicznym seksem" ;)  

Mam wrażenie, że nie poznałeś dobrze tej kobiety (jaka jest na co dzień, a nie w weekendy), a zadurzyłeś się w zbudowanym przez siebie wyobrażeniu - stąd ten wzniosły opis "związku" na początku.

 

Ja bym urwał kontakt i zajął się swoimi sprawami. Zapytaj się siebie czy masz jakiekolwiek swoje sprawy i czy czasem ta kobieta nie była na Twoim pierwszym miejscu przez te ostatnie kilka miesięcy. Odpowiedź może wiele wyjaśnić. 

Edytowane przez Komti
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Czester said:

każdy wspólny weekend (bo tak to zazwyczaj wyglądało)

Zacytuję mojego wujka - "jak kobieta ma ochotę, tylko w święta lub sobotę, trzeba sprawdzić kto jej krocze obsługuje w dni robocze".

Brutalne, ale prawdziwe.

 

1 hour ago, Czester said:

wyszło, że (jeszcze) mnie nie rzuciła, że "coś poszło nie tak, nawet nie wiem kiedy" (że whaaat ?!?!), że musimy porozmawiać, że nie wiadomo co z naszą przyszłością, ale ona nie chce mnie sobie odpuścić, chce znaleźć rozwiązanie

Dlaczego od razu zdrada... może po prostu jej mąż wrócił z zagranicy. Ale nie chce sobie Ciebie odpuścić, mąż wyjedzie, to wrócisz "do łask".

 

37 minutes ago, Czester said:

ona 37

Oj.

Naprawdę.

To jest ten wiek, że "ostatnia szansa" by zostać matką. Uważaj na siebie, jeśli się z nią jeszcze spotkasz.

 

 

  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.