Skocz do zawartości

Czy ateiści są ludźmi wiary?


larry

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Adolf napisał:

 

Uwierz, tak jest i nie mówię tu tylko o swoich doznaniach, po prostu tak jest.

Pozdro.

Oczywiście, że nie jest. Znanym przykładem był prof. Religa, który był niewierzący do samego końca. Potwierdził to w ostatnim wywiadzie przed śmiercią. 

W ostatnim roku byłem na dwóch świeckich pogrzebach. Rozmawiałem z Mistzami Ceremonii (osoba, która prowadzi ceremonię pogrzebu świeckiego) którzy je prowadzili, twierdzili że mają masę roboty.

Sam jestem niewierzący od osiemnastego roku życia i również wydałem dyspozycję, że chcę mieć świecki pogrzeb.

Podsumowując nie masz racji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adolf napisał:

Jak trwoga to do Boga

Mam ciarki słysząc to powiedzenie, ponieważ zajeżdża mi fanatycznym katolem (bez urazy).

I ma ono oczywiście sens ale pada ono często ze złośliwą satysfakcją i przekonaniem o nieomylności swojej racji.

 

Osobiście, w Boga, byt/energię, zwał jak zwał wierzę, natomiast nie uważam żadnej religii.

I to jest moje podejście i ewentualne skutki mojego podejścia - negatywne bądź pozytywne będę odpowiadać JA.

 

Tymczasem wracając do tego powiedzenia, to jest ono o tyle złośliwe, że jeśli ktoś ma jakąś wiedzę o programowaniu, wie ocb.

Co mam na myśli? Ano to, że będąc wychowanym od małego w wierze chrześcijańskiej nie dam gwarancji, że nie pęknę.

Powiedziałem to wprost rodzinie słysząc podobne powiedzenie.

 

Zakładam, że będąc starym, schorowanym dziadem, nie w pełni sił fizycznych i umysłowych, bojąc się śmierci, mogę sie "nawrócić".

Nie będzie to jednak spowodowane tym, że nagle uwierze w Duchy święte i inne chrystusy ale tym, że będę się bał piekła/nieba czy innego.

A to, że byłem w młodości tak a nie inaczej programowany może do tego doprowadzić i biorę na to poprawkę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adolf napisał:

Uwierz, tak jest i nie mówię tu tylko o swoich doznaniach, po prostu tak jest.

To byłoby bez sensu ;) Nie, nie jest tak. Też nie mówię tylko o swoich doznaniach :)

 

1 godzinę temu, Maniek92 napisał:

Ateizm to na swój sposób też "rodzaj wiary",

Nope, not even close.

 

1 godzinę temu, Maniek92 napisał:

Ateizm to na swój sposób też "rodzaj wiary"

Zupełnie nie.

 

Ale rozumiem takie opinie. Wynikają, tak jak pisałem powyżej, z błędnego aparatu pojęciowego. Dlatego nie każdy może być ateistą (bez wartościowania, podkreślę). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Tu jest bardziej kwestia taka, że ateista (czy nawet agnostyk) nie będzie Cię na siłę przekonywał do swoich racji, b

No nie powiedziałbym. Jedni i drudzy potrafią z ogromną determinacją przekonywać do swoich racji, a fanatyzm w żadną stronę nie jest dobry.

 

Godzinę temu, maroon napisał:

Zresztą czym to się kończy w historii dawnej i najnowszej pełno przykładów. I rozlane morze juchy w imię jedynie słusznych religii

 

To fakt, ale ateistyczne reżimy wybiły chyba niemniej - Stalin, Pol Pot, Mao, żeby tylko z grubsza wymienić. Dlatego nie lubię argumentu ludobójstwa jakoby etykiety tylko w imię religii. Zresztą rzucając ideologie na grunt logiki to jaka jest różnica zabijać w imię Boga i religii chrześcijańskiej na przykład, a zabijać w imię dyktatora (bóg) i religii - powiedzmy - komunizmu?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, larry napisał:

Ateiści często zakładają, że może istnieć obca cywilizacja, pomimo, że nie ma na to dowodów. W końcu jest pierdyliard gwiazd i szanse, że życie nie tylko powstało na ziemi jakieś niby jest.

Jako ateista byłem przekonany, że nie jesteśmy sami we wszechświecie, po nawróceniu nic się w tym temacie nie zmieniło.

 

Co do tematu. Ludzie przez KrK, szczególnie współczesny, mają wypaczony obraz chrześcijaństwa. Jako religii słabych, poszkodowanych, zgodnie z którą cierpienie uszlachetnia i non stop należy się umartwiać. A to bzdura. W dodatku szkodliwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Quo Vadis? napisał:

Nie będzie to jednak spowodowane tym, że nagle uwierze w Duchy święte i inne chrystusy ale tym, że będę się bał piekła/nieba czy innego.

 

Nie mów mi kurwa nic o zabijaniu, bo coś o tym wiem. Nie mów mi kurwa, co jest dobre, a co złe. Będę w piekle i co? Tutaj jest tak dużo lepiej Waldziu?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zarówno w szeregach ateistów, jak i wierzących (w CO lub KOGO - kolwiek by nie wierzyli) zawsze znajdziemy grupę osób fanatycznych i z takim się nie da dyskutować. Albo ja nie umiem. 

Natomiast czytając ten temat nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że to raczej Panowie wierzący na siłę pragną coś udowodnić. Coś, czego z założenia nie da się udowodnić. 

Jednak muszę się do kilku kwestii odnieść. 

 

"Wielki Wybuch nie wziął się z dupy". No własnie być może się wziął "z dupy", jak to autor wątku określa. Ja bym raczej użyła określenia, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że wziął się zupełnie z niczego. Wszechświat jest nadal dużą zagadką dla człowieka, a naszym dużym przywilejem jest wątpić i zadawać pytania oraz szukać odpowiedzi. Fizyka nie uznaje próżni, być może nie trzeba było Boga do tego aby czarki subatomowe się ze sobą spotkały i doprowadziły do wybuchu. Zachęcam do poczytania ludzi mądrych i uczonych - np. pana Hawkinga, czy p. Lawrenc'a M. Kraussa (napisał bardzo dobra książkę "Wszechświat z niczego. Dlaczego istnieje raczej coś niż nic". 

 

Czy ateiści są po prostu arogantami i w chwili kryzysu wywołanego, np. chorobą przeproszą się z Bogiem ? Zapewne niektórzy tak, nie mnie oceniać. Ja jestem ateistką od zawsze, koncepcja zarówno Boga, jak i religii jest dla mnie nie do przyjęcia. Myślę również, że kilka kryzysów miałam w życiu i wciąż nie czuję potrzeby odniesienia tego do naszego rzekomego Stwórcy.  wręcz przeciwnie. 

Uważam, że nauka wyjaśnia o wiele więcej aspektów tego co być może jest po śmierci, a to niesie dużą większą nadzieję. Osobiście myślę, że nie będzie niczego. Ot tak, rodzimy się, żyjemy szukając sensu, a potem umieramy. I to jest tyle. Nie jest mi z tego powodu przykro. 

A teorie, które są szeroko omawiane przez naukowców - choćby teoria wieloświata czy teoria symulacji komputerowej - Kto wie czy nie okażą się prawdziwe ? A nawet jeśli nie, czyż nie są one szalenie interesujące i nie pobudzają wyobraźni ? 

 

Co nie zmienia faktu, że warto słuchać mądrych i zadawać pytania. Polecam np. przedstawicieli nowego ateizmu (nazwisko Hitchens już padło - dla mnie osobiście mistrz wszystkich debat , poza tym bardzo dobry jest Sam Harris, czy na pewnie znany Richard Dawkins, Daniel Dennett. Słuchając ich wykładów czy czytając książki nigdy nie odniosłam wrażenia, że Panowie są aroganccy i na siłę próbują przekonać do swoich racji.  Jak ktoś nie wierzy (he he) to niech się sam przekona. Jeśli wartość merytoryczna (a takową z pewnością tam odnajdziecie, ręczę) Was Panowie nie przekona, to chociaż zobaczycie jak ciekawie i kulturalnie można się ze sobą nie zgadzać. 

 

Na koniec dodam, że ja osobiście nigdy do swoich racji nie namawiałam, a pochodzę z domu katolickiego. Jestem chyba jedyna ateistką (albo tylko ja zrobiłam coming out)  i nigdy nie zależało mi, żeby ktoś mi przytaknął lub uznał moje racje jako te prawdziwe. I nie mogę zgodzić z użytkownikiem Adolfem iż każdy ma potrzebę  wierzyć w Boga. Bzdura, proszę Pana, ale szanuję, że Pan ma taką potrzebę. Pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KonkretnyKonar napisał:

Sam jestem niewierzący od osiemnastego roku życia i również wydałem dyspozycję, że chcę mieć świecki pogrzeb.

Ja wolę religijny. W końcu nie będzie to uroczystość dla mnie, ale dla tych którzy na nią przyjdą. Jeśli religie, jako instytucje, do czegoś się przydają, to właśnie wielu ludziom pomagają przejść przez takie momenty jak śmierć kogoś bliskiego. Takie "opium dla ludu", jak to Marks pisał.

 

Poza tym religijny rytuał bardziej mi podchodzi estetycznie, że tak powiem, niż świecki. Ale to już indywidualna kwestia gustu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rnext napisał:

Różnica między ateistą a wierzącym jest mniejsza niż się zdaje.

Zacytowałem dwa razy jedną osobę, a miałem również Ciebie :) Różnica jest mniej więcej taka, jak między nie byciem kobietą a byciem kobietą. 

 

Ty bez wątpienia nie jesteś kobietą - czy jest to forma bycia kobietą? Nie. 

 

Ateizm oznacza niewiarę w istnienie bogów i sił nadprzyrodzonych (generalnie). To jest naprawdę prosta definicja i nie ma potrzeby jej komplikować. 

 

Taką komplikacją i przy okazji nieprawdą na gruncie logicznym i słowotwórczym jest stwierdzenie, że ateizm to wiara w nieistnienie bogów. Nie - ateizm to niewiara. Niewiara nie jest formą wiary, tak jak niebycie kobietą nie jest formą bycia kobietą. 

 

Rzecz jasna, jest to pogląd wymyślony i powielany przez ludzi wierzących ;)

 

Żeby wierzyć, że coś nie istnieje, to coś musi najpierw rzeczywiście istnieć - logika. Bogowie nie istnieją. To na kimś, kto twierdzi że istnieją ciąży obowiązek udowodnienia tego.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Kim Un Jest? said:

No nie powiedziałbym. Jedni i drudzy potrafią z ogromną determinacją przekonywać do swoich racji, a fanatyzm w żadną stronę nie jest dobry.

 

 

To fakt, ale ateistyczne reżimy wybiły chyba niemniej - Stalin, Pol Pot, Mao, żeby tylko z grubsza wymienić. Dlatego nie lubię argumentu ludobójstwa jakoby etykiety tylko w imię religii. Zresztą rzucając ideologie na grunt logiki to jaka jest różnica zabijać w imię Boga i religii chrześcijańskiej na przykład, a zabijać w imię dyktatora (bóg) i religii - powiedzmy - komunizmu?

A ja bym powiedział i zdania nie zmienię. Jakoś nie słychać żeby ateiści nawracali, w drugą stronę non stop. 

 

Argument z reżimami niezbyt trafiony - dyktatury są za pan brat z religią i często ją aktywnie wspierają. To co wymieniłeś to przypadki szczególne, gdzie religię zastąpiła ideologia. Z ateizmem to niewiele wspólnego miało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KolegiKolega napisał:

Ja wolę religijny. W końcu nie będzie to uroczystość dla mnie, ale dla tych którzy na nią przyjdą. Jeśli religie, jako instytucje, do czegoś się przydają, to właśnie wielu ludziom pomagają przejść przez takie momenty jak śmierć kogoś bliskiego. Takie "opium dla ludu", jak to Marks pisał.

 

Poza tym religijny rytuał bardziej mi podchodzi estetycznie, że tak powiem, niż świecki. Ale to już indywidualna kwestia gustu.

Ja jestem typem, który mało liczy się z innymi. Staram się robić po swojemu. Mój pogrzeb to MÓJ POGRZEB i chuj mnie obchodzi co sobie ludzie pomyslą! Ma być tak jak ja chcę.

Nie mam wątpliwości, że wielu katolików przyjdzie i pokiwa ze zrozumieniem głową. Idiotów, którzy tego nie skumają mam głęboko w d...

Trzeba mieć zasady w życiu. Bardzo to procentuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Ludziom nie przychodzi do głowy jedno, że Bóg równocześnie może istnieć oraz nie ;)

Ależ przychodzi, od czasów starożytnych ;) I uznaje się zwykle za niemożliwe. Koniunkcja zdania z jego negacją jest zdaniem sprzecznym. To o ile dobrze pamiętam nie kto inny, jak wierzący (reprezentanci tomizmu, ale piszę z pamięci i mogę się mylić bo filozofia to nie była nigdy moja specjalność) wymyślili, że no niby tak ale w sumie bytów takich jak bogowie tzn. Bóg (heh) to nie dotyczy, bo... Nie. On jest takim innym bytem, który jest i nie jest. Także tego, tam gdzie zaczyna się wiara kończy się logika, jeszcze jedno potwierdzenie. 

 

Jeżeli stwierdzasz, że coś istnieje, musisz też dopuszczać, że coś nie istnieje gdyż inaczej nie mógłbyś odróżnić stanu istnienia od nieistnienia. To kolejny powód, dla którego coś nie może istnieć i nie istnieć jednocześnie, gdyż nie wiedziałbyś o tym. To też od starożytnych. 

 

6 godzin temu, maroon napisał:

Jakoś nie słychać żeby ateiści nawracali, w drugą stronę non stop

Jako zdeklarowany i świadomy ateista od jakiegoś 16 roku życia, a niewierzący już wcześniej mogę tylko potwierdzić. Ale to "normalne". W większość religii zinstytucjonalizowanych wpisane jest nawracanie niewiernych na swoją wiarę. Na szczęście mimo skutków ubocznych w postaci np. feminazizmu ludzkość się cywilizuje, no ale łatwo nie było. Mnie próbowano przekonywać i nawracać wielokrotnie, ja nikomu nigdy nie udowadniałem, że jest głupi i naiwny bo przecież bogów nie ma i niech się ogarnie. To sprzeczne z ateizmem jako poglądem. A mnie chuj obchodzi że ktoś wierzy. W dodatku jako osoba z należytym wykształceniem w dziedzinie nauk społecznych rozumiem rolę systemów religijnych w cywilizacjach, wiem dlaczego ludzie wierzą, jak i dlaczego wiary się tworzą, instytucjonalizują, jak ewoluują. To już jest dawno skatalogowane. Wytykanie komuś tego w tym świetle byłoby zwyczajnie głupie. Ktoś ma potrzebę, to wierzy. Mi to niepotrzebne. Osobiście uważam to za niecelowe. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, Quo Vadis? said:

ewentualne skutki mojego podejścia - negatywne bądź pozytywne będę odpowiadać JA

No właśnie, to nie jest takie pewne. Bo gdzie było "ja" zanim się urodziłeś? Istniało? Nie istniało? Jeśli istniało, to i tak nie ma ciągłości "osobowości". Kim jest "ja"? Masz z niej tyle, co ze świadomości istnienia sąsiada za ścianą. Gdzie jest (i jakie) "ja" gdy stracisz przytomność i mózg nie generuje jaźni ani samoświadomości? Wystarczy że Cię dobrze zsedują w szpitalu i jest jakby ktoś zgasił światło. Pstryk i nawet nie wiesz że Cię nie ma, bo nie masz czym wiedzieć. Jeśli w tym czasie dusza sobie bryka po Bałkanach, to nic z tego nie masz. Ma ktoś inny - "dusza"? Więc to ona będzie odpowiadać (ewentualnie ;)) za Twoje czyny. Niczym ktoś zupełnie obcy. 

No i co z tego że tzw. "absolut może istnieć, skoro nie znamy warunków "kontraktu"? Jeśli "potem" wszystko jest inaczej i my to już jednak nie my to co zmienia wiara bądź niewiara? Istnienie bądź nieistnienia absolutu. Jeśli istnieje, to jakby dla kogoś innego niż Ty. 

 

8 hours ago, tytuschrypus said:

Zacytowałem dwa razy jedną osobę, a miałem również Ciebie :) Różnica jest mniej więcej taka, jak między nie byciem kobietą a byciem kobietą. 

Kompletnie nie :D Różnica między K i M to 50% a między ateistą a wierzącym to jakieś 0.02%

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Żeby wierzyć, że coś nie istnieje, to coś musi najpierw rzeczywiście istnieć - logika.

Twoje myślenie jest błędne, dlatego, że już z góry założyłeś, że coś nie istnieje. 

Co oznacza stwierdzenie, że coś rzeczywiście istnieje ? Na czym opierasz swoje twierdzenie istnienia czegoś ? Na zmysłach, badaniach ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Obliteraror napisał:

Ludzie przez KrK, szczególnie współczesny, mają wypaczony obraz chrześcijaństwa. Jako religii słabych, poszkodowanych, zgodnie z którą cierpienie uszlachetnia i non stop należy się umartwiać. A to bzdura. W dodatku szkodliwa

Dokładnie. Często zauważam iż ateiści boją się idei Boga, bo jakby mechanicznie kojarzą go z Bogiem chrześcijaństwa. To ten biblijny dziadek siedzący na chmurce, kapryśny, zazdrosny, i dobry i zły.

 

Ale już Ci sami ateiści nie mają problemu by podziwiając otaczający świat użyć słów: matka natura genialnie to uczyniła. 

 

Przez wiele lat namiętnego słuchania frapujących debat teizmu i ateizmu, wyciągnalem jeden wniosek: teza istnienia/nieistnienia Boga jest niedowodliwa tak na gruncie empirii jak i nauki. Dlatego zostaje zdrowy rozsądek (będący wynikiem oglądu rzeczywistości) no i wiara.

Edytowane przez Kim Un Jest?
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wierzący nie jestem ale dopuszczam istnienie boga, czy tam jakiejś siły wyższej.

Nie udało mi się znaleźć dowodu ani na istnienie ani na nie istnienie.

 

Na pewno Bóg katolicki nie jest Bogiem uniwersalnym, przynajmniej w mojej opinii. 

Ot narzędzie do kierowania ciemnym ludem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Leniwiec napisał:

Twoje myślenie jest błędne, dlatego, że już z góry założyłeś, że coś nie istnieje. 

Nie możesz z logicznego punktu widzenia wykazać błędu w tym rozumowaniu. Niewiara w istnienie bogów nie jest założeniem, tylko uzasadnionym domniemaniem - wiedzą. Zakłada coś wierzący. Ja nie zakładam. Mylisz pojęcie założenia ze stwierdzeniem faktu. Posługując się Twoim rozumowaniem i ekspandując je, nie możesz stwierdzić żadnego faktu na temat istnienia czegoś. 

 

23 minuty temu, Kim Un Jest? napisał:

teza istnienia/nieistnienia Boga jest niedowodliwa

Jest to bodaj jedyny przypadek, a na pewno najpopularniejszy, w którym zrównuje się w obowiązkach tego, który twierdzi że coś istnieje i tego, który bez dowodów istnienia ma udowodnić, że coś nie istnieje. Absurdalne.

 

33 minuty temu, Rnext napisał:

Różnica między K i M to 50%

Jak to wyliczyłeś? :) 

 

33 minuty temu, Rnext napisał:

między ateistą a wierzącym to jakieś 0.02%

Na gruncie logiki - z pewnością nie. To jest bardzo proste. Niewiara jest przeciwieństwem wiary. Jest na przeciwnym wektorze, a przeciwne wektory nie są do siebie podobne w 0,02%. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Niewiara w istnienie bogów nie jest założeniem, tylko uzasadnionym domniemaniem - wiedzą

Uzasadnione domniemanie, to jest dobre, czym go uzasadniasz, to domniemanie ?

A skąd pochodzi ta wiedza ?

 

5 minut temu, tytuschrypus napisał:

Mylisz pojęcie założenia ze stwierdzeniem faktu

Więc na jakiej podstawie stwierdziłeś ten fakt nieistnienia boga ?

 

6 minut temu, tytuschrypus napisał:

Posługując się Twoim rozumowaniem i ekspandując je, nie możesz stwierdzić żadnego faktu na temat istnienia czegoś

 Bo tak jest. Moim zdaniem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, tytuschrypus napisał:

Niewiara w istnienie bogów nie jest założeniem, tylko uzasadnionym domniemaniem - wiedzą

Masz błędne założenia dlatego wyciągasz błędne wnioski. Zobacz sobie definicje wiedzy. Wiedza musi być falsyfikowalna by miała wartość faktologiczną. Jeśli posiadasz sprawdzoną wiedzę o nieistnieniu Boga to bardzo chętnie posłucham jak przeprowadzasz dowód. Piszesz iż Twoja niewiara jest uzasadnionym domniemaniem. Już w tej frazie jest sprzeczność logiczna. Albo coś jest domniemaniem, albo jest uzasadnione.

 

Jakby to śmiesznie nie wyglądało to nie jesteś w stanie nawet uzasadnić nieistnienia Smerfów. Na pewno nie naukowo, to nie jest przedmiot nauki, tak samo jak nie jest nim Bóg. Dlatego możesz pisać tylko o domniemaniu, a ja dalej nazwą to Twoją wiarą w niesistnienie czegoś.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Dokładnie. Często zauważam iż ateiści boją się idei Boga, bo jakby mechanicznie kojarzą go z Bogiem chrześcijaństwa. To ten biblijny dziadek siedzący na chmurce, kapryśny, zazdrosny, i dobry i zły.

Chyba, że są to ateiści, których wychowano w islamie, judaizmie itp. Zdajesz sobie sprawę z istnienia innych religii - zapewniam, że ateizm istnieje w odniesieniu do każdej. Nie wiem też skąd to założenie, że ateiści boją się  idei boga. Osobiście uważam bóstwa za śmieszny wymysł prymitywnych manipulatorów, którzy wykorzystują np. strach "wiernych" i przekuwają go w paliwo dla swoich celów.  Trwoga przed bóstwem to raczej domena wierzących (np. idea piekła). 

 

Cytat

Ale już Ci sami ateiści nie mają problemu by podziwiając otaczający świat użyć słów: matka natura genialnie to uczyniła.

Mylisz pojęcia - nadawanie naturze lub wszechświatowi cech boskich to nie ateizm, tylko panteizm, który może być formą religii. 

 

Jak napisał @tytuschrypus, ateizm z definicji nie może być formą wiary. Wierzący w dowolnego boga nie zauważają, że sami są gorliwymi, nierzadko aktywnymi ateistami w odniesieniu do każdego innego znanego ludzkości bóstwa. 

 

Biorąc powyższe pod uwagę i odpowiadając na pytanie w tytule, uważam, że ktoś określający siebie ateistą może być  "człowiekiem (nikłej) wiary" w dwóch przypadkach:

 

1. Jego wiara nie dotyczy przekonań religijnych. Innymi słowy jest "człowiekiem przekonań". 

2. Brakuje mu wiedzy, lub ma zafałszowane pojęcie np. przez chwyty erystyczne wierzących, jak ten zasugerowany w temacie.  Czyli nie jest ateistą wg. definicji, ale np. panteistą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Leniwiec napisał:

Uzasadnione domniemanie, to jest dobre, czym go uzasadniasz, to domniemanie ?

Oczywiście, że dobre, a powszechne i mocno oparte w nauce. Jest to uzasadnione domniemanie nieistnienia czegoś, czego istnienie nie jest możliwe.

 

17 minut temu, Leniwiec napisał:

Więc na jakiej podstawie stwierdziłeś ten fakt nieistnienia boga ?

Na takiej samej podstawie, jak popełniam uzasadnione domniemanie, że nie masz 10 metrów wzrostu. Rozumiem, że będziesz konsekwentny i zapytasz mnie, na jakieś zasadzie to stwierdziłem, skoro nie wiem?

 

17 minut temu, Leniwiec napisał:

Bo tak jest. Moim zdaniem

Masz prawo mieć swoje zdanie, co nie zmienia faktu, że nie broni się ono na gruncie logicznym. Rozumiem, że nie jesteś pewien, czy istniejesz i czy ja istnieję. Ok. 

 

9 minut temu, Kim Un Jest? napisał:

a ja dalej nazwą to Twoją wiarą w niesistnienie czegoś

Już to pisałem, ale to nic. Jeszcze raz. Żeby wierzyć, że czegoś nie ma, to coś musi najpierw być. Logika. 

 

I jeszcze raz. Niewiara to stan przeciwny do wiary. Nie możesz jej nazywać wiarą w nieistnienie, bo to błąd logiczny (kolejny). Jeżeli kwestionujesz podstawy pojęcia niewiary to proste pytanie:

 

Masz niemowlaka, który dopiero przyszedł na świat. Nie zna żadnych pojęć, nie wie co to sranie nawet, nie wie co to trawa, nie wie co to bóg. Czy Twoim zdaniem niemowlak wierzy w nieistnienie bogów, czy nie wierzy w bogów? Rozumiem, że to pierwsze? 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.