Skocz do zawartości

Ciągłe tłumaczenie się


Rekomendowane odpowiedzi

Hejka bracia, zauważyłem, że pomimo wielu przepracowanych rzeczy, wyższy poziom asertywności w pracy i życiu prywatnym, czy ogólna odwaga do walczenia o swoje. Ciągle mam tendencje do tłumaczenia się, nawet jak nie trzeba, to sam od siebie wyskakuje z tekstami dlaczego coś zrobię, po co, na co i jakie mam motywację. 

 

 

Jedyne podejrzenie to to, że mam ogromną potrzebę akceptacji i z każdej decyzji chce być wyspowiadany przez ludzi dookoła, co jest zajebiscie chujowym wyznacznikiem tego, co powinienem robić. Pewnie przez to wtopiłem parę rzeczy, o których nawet nie jestem świadomy, ale chciałem nad tym popracować. 

 

 

 

Miał tak ktoś? Poradziliście sobie z tym? Jakieś materiały do samo nauki, czy tylko terapia? Nurtuje mnie to i zaczyna przeszkadzać coraz bardziej, bo później rozkminiam po kiego wafla takie coś palnąłem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę to na podstawie własnego życia i tego co czytałem m.in. na forum. 

Są dwa rodzaje tłumaczenia się. 

 

1. To tłumaczenie wynikające ze strachu przed odpowiedzialnością, tłumaczenie żeby nigdy nie wyszło, że jest się winnym, że tak na prawdę to wszystko wina czegoś innego. Prosty mechanizm psychologiczny, wśród zazwyczaj "basic osob", które żyją w przeświadczeniu, że cały świat jest czemuś winien.  Bardzo często widoczne u kobiet, co już było wielokrotnie tu pokazywane oraz u facetów z niskim poczuciem wartości, wychowywanych przez kobiety, damskie otoczenie itp. 

Przykład: w pracy, miałem znajomego robiącego błędy za, które ja potem odpowiadałem. Wg jego filozofii wszystko wokół było tego powodem oprócz niego. Sprzęt, towarzystwo, pogoda.

 

2. Tłumaczenie bliższe Twojemu, czyli tłumaczenie swojego życia, decyzji. Próba w pewien sposób zdobycia akceptacji/aprobaty z tytułu własnych działań. Uznanie, że ludzie mogą Ciebie albo Twoich decyzji nie akceptować w związku z czym próbujesz im to nakreślać. Źródłem tego, jest zdecydowanie niskie poczucie własnej wartości, brak wdzięczności, brak poczucia, że to jest Twoje życie i gówno Cię powinno obchodzić co inni pomyślą. Zwłaszcza, że nawet jak im to wytłumaczysz dobitnie, to oni i tak patrzą na to z innej perspektywy i poprzez inny pryzmat. To nie ma sensu. 

Sam to delikatnie przerabiałem. Np. Ziomek się mnie pyta "dalej się z tymi debilami spotykasz?" i zamiast odpowiedzieć, "proste" to wjeżdża tłumaczenie.

 

 

Na pierwszy rodzaj mi całkowicie wybiło z głowy tłumaczenie się zostanie kierownikiem w pracy. Jestem odpowiedzialny za pewne rzeczy, mamy zrobić to i to i tyle. Wypadek czy coś to jest zrozumiałe, ale generalnie jesteśmy profesjonalistami i mamy wykonać pracę. 

 

Drugi temat, to tak jak już piszą powyżej bracia, trzeba pracować nad sobą. Myślę, że też kobiece wychowanie ma tu spory wpływ. Zastanów się po co chcesz innym coś tłumaczyć i zauważ, że takie tłumaczenie nic Ci nie da. Oni mają często swoją opinię, wizję. Bardziej uszanują Cię za zdecydowanie niż kręcenie. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Turop napisał:

Hejka bracia, zauważyłem, że pomimo wielu przepracowanych rzeczy, wyższy poziom asertywności w pracy i życiu prywatnym, czy ogólna odwaga do walczenia o swoje. Ciągle mam tendencje do tłumaczenia się, nawet jak nie trzeba, to sam od siebie wyskakuje z tekstami dlaczego coś zrobię, po co, na co i jakie mam motywację. 

Znam to - prawdopodobnie wynika z zaburzenia w latach młodzieńczych w zakresie akceptacji i chęci zadowolenia zbyt wielu osób naraz, zamiast koncentracji na zadowoleniu siebie. 

W tym scenariuszu jesteś bardziej podatny na argument poczucia winy, który może inicjować tłumaczenie się. Po wszystkim czujesz się jak zjeb ("na cholerę się tłumaczę"), ale to program, który jest odpalany w umyśle. Medytacja (np. uważności) pomaga w kontrolowaniu uruchamiania tego procesu.

 

Sprawa jest złożona. Od psychologa miałem poradę aby w podobnych chwilach dać sobie czas - buforować reakcję (odliczanie do 10ciu czy 20tu).

 

Ja to widzę trochę jak osiąganie wynalazków w grze Civilization. Abyś osiągnał "umiejętność buforowania odpowiedzi" musisz osiągnąć "umiejetność uważności". Jeśli masz to wyćwiczone - to robisz to na zasadzie nieświadomej kompetencji. W innym przypadku (gdy łapiesz się po czasie, że się tłumaczysz), musisz osiągnąć poziom "świadomej kompetencji".

 

Moim zdaniem walka z czymś takim jest konieczna, ale też efektem ubocznym jest wpadanie w zadawanie sobie pytań: czy dane zachowanie jest właściwe, co osłabia pewność siebie.

Ktoś pewny siebie nie zadaje sobie takich pytań, na pewno nie za często. Wtedy trzeba pogodzić się z tym, że możesz zrobić coś głupiego i mieć potocznie mówiąc na to: wywalone.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toksyczna, krytykująca za wszystko matka? Strzelam w ciemno. 

 

O ile nie prowadzisz wykładów, to pamiętaj, że tylko winni się tłumaczą. Ludzi wuj interesują Twoje tłumaczenia, a tłumacząc się stawiasz się od razu w gorszej pozycji. 

 

To ciężko przepracować, ale da się. Musisz budować większą pewność siebie, podejmować samodzielne decyzje, itp. W skrajnych przypadkach warto się też z dobrym specjalistą skonsultować - może wyjść coś, z czego sobie sprawy nie zdajesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moje wychowanie - mimo, że pochodze z "kompletnej" rodziny zawsze swoje 3 grosze wkładała matka. Z czego to wynikało można zrozumieć z zapisków na forum i kobiecej natury, której włącza się instynkt macierzyński. 

 

I tak to działa. Przez bardzo długi czas to właśnie matce opowiadałem o swoim życiu - słuchałem się rad, pytałem o nie i szukałem wytłumaczenia swoich decyzji. Dopiero kiedy zauważyłem, jak bardzo jej rady są zbieżne z moim "ja" i nijak mają się do mojej "moralności" zacząłem żyć na prawdę, a nie przejmowac się tym, co jest mi narzucane. 

 

Jak najszybciej musisz od tego uciec. Przychodzi taki okres w życiu człowieka, iż posiadana przez niego wiedza otwiera oczy na pewne sprawy. Jest nią bycie sobą i podejmowanie decyzji w zgodzie z własną naturą. 

 

Nie wiesz czy była ona dobra dopóki sam się nie przekonasz. Tym jest dorosłość, pogłębianie doświadczeń o praktykę. Nie da się bez błędów wykształcić własnej jednostki. Ja sam gdyby nie moje "hazardowe" podejmowanie ryzyka w wielu życiowych kwestiach, nie posiadałbym tej wiedzy i doświadczeń, jakie przyszły mi na chwilę obecną. Nie zyskałbym i nie straciłbym tak wiele. 

 

Z czasem zrozumiałem, że nie ma nic złego w prywatnym egoiźmie oraz nie warto podążać w udawanej skromności. Znam swoją wartość i łatwo potrafię określić swoje dobre i złe strony. W oparciu o swoje doświadczenia wiem do czego się nadaje a w czym jestem bezużyteczny. 

 

I już dawno z niczego się nie tłumacze - podejmuje decyzje, ktore w chwili obecnej są dla mnie najlepsze i mogą zaowocować sukcesem. Wiele osób je krytykuje, wtedy pytam się czy ktoś mi ufa? I te zaufanie buduję się właśnie na podstawie podsumowań.

 

Tak postrzegam swoje decyzję. Ludzie, którzy są dla kogos autorytetem uważnie słuchają innych, jednak to ich decyzja jest ostateczna. I to wydaje mi się jest ważna wiedzą nabytą przez ostatnie lata. 

 

Warto sluchac innych, jednak decyzję należą do Ciebie. A jeśli popełnisz je w pełni w zgodzie z sobą, to nie tłumacz się z nich. Tak po prostu nie przystoi, niech Twoje życiowe wybory same za Ciebie się tłumaczą. Tylko ludzie głupi ich nie zrozumieją - a co za tym idzie, jakkolwiek byś im tego nie tłumaczył to i tak tego nie zrozumieją. 

Edytowane przez Zgredek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Turop napisał:

Miał tak ktoś?

 

Poradziliście sobie ? 

 

Nurtuje mnie to i zaczyna przeszkadzać coraz bardziej,

 

.... później rozkminiam po kiego wafla takie coś palnąłem

Większość tu tak miała/ma...nie wykluczając mnie.

 

Poradziliśćie, owszem....lecz problem polega zupęłnie gdzie indziej.

 

Jak dopasuwujesz INTENCJE podczas wypowiedzi/odpowiedzi.

Jeśli jest to TON słurzalczy, to faktycznie 'DUPA BLADA' niema lewara.

 

Jeśli chcesz się przekonać jak to dość szybko 'zamodelować' na inny ton, to zapodaje wstępny wzorzec.

....podczas konwersacji wypowiadasz się zawsze w liczbie mnogiej/drużyna.

Taka postać rzeczy spowoduje podświadomie przerzucanie obowiązków/odpowiedzialności na pozostałych uczestników tematu. Czy tego będą chcieli czy nie to już ich problem. To od razu zweryfikuje kto jest PRAWDZIWY COMPARE a kto lamus 'podpierdalacz'  energii życiowej.

 

Kolejnie wyrobisz sobie nawyk wydawania poleceń w sposób NATURALNY/SPÓJNY że samym sobą.

 

Rozkminianie jest dobre pod WARUNKIEM, że się niesamobiczujesz tylko WYCIĄGNASZ WNIOSKI.

 

....powodzenia jako komendant/prowadzący 'ślepo podążających we mgle' nieświadomuchów.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś to samo. Z wiekiem, z paroma frustrującymi kryzysami itd. samo zmieniło mi się nastawienie.

Z natury się nie tłumaczę i wyśmiewam sposoby podstawienia mnie pod ścianą.

Jestem dość szyderczy i mam niewyparzony język, więc po jednej takiej próbie, ludzie zazwyczaj odpuszczają sobie takie zagrywki na dobre.

 

Warto nad tym pracować, dodatkowo wiek, doświadczenie i pogłębiające się męstwo z czasem same sprawią, że Twój charakter będzie twardszy. Polecam też "programowanie się na bycie twardym" poprzez oglądanie raz na jakiś czas filmów o silnych męskich bohaterach, np. filmy z Brusem Lee, Arnoldem, Sylvestrem Stallone (seria Rocky, piękna powieść walce ze swoimi słabościami i o spełnianiu marzeń pomimo wszystko, o wykorzystywaniu szansy). Warto też uprawiać sport i robić sobie co najmniej miesięczne okresy no fapu (segz się nie liczy, go możesz uprawiać ile tylko chcesz i możesz).

Edytowane przez Demon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, SławomirP said:

nienawidzę się tłumaczyć. 

Mam to samo. Jak ktoś coś do mnie ma to niech dowody wyłoży a nie pierdoli. Ludzie nie maja co robić i się gównami zajmują i dopieprzają. Jak bym miał swoją firmę to bym takich zajebał obowiązkami. Ja chce wokół siebie mieć pewnych ludzi, a nie gnidy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SławomirP napisał:

Przy okazji nie jestem jakiś super pewny siebie. Jak widać kwestia czegoś innego.

Ja znowu jestem pewny siebie, naprawdę zrobiłem w chuj postępy w asertywności, z tego jestem mega dumny. Głównie zostało mi to w kontakcie z bliskimi, czy przełożonym, przykład, biorę wolne, nikt się nie pyta po co mi urlop, a ja wszystkim opowiadam co robię i dlaczego go biorę, jak by to było zabronione. 

7 godzin temu, Still napisał:

Jak relacje z matką?

Chujowe. Ostatnio była zobaczyć remont. Zamiast cokolwiek pochwalić, tylko krytykowała i mówiła, że mam chujowe pomysły. Na koniec zaczęła pokazywać filmiki jak mój zajebisty brat, którego wyjebałem z pomocą adwokata z mieszkania, urządza sobie mieszkanie i jak zajebiscie wybrał płytki. Od tej akcji jej nie odwiedziłem , ale dzwonię przedwczoraj, pytam czy jest w domu bo muszę po opony letnie przyjechać, mówi, że jest, a ja się jej tłumacze z opon, które pod wpływem temperatury wbiijają się w podłoże i dlatego muszę je zmienić, a mogłem powiedzieć, jadę po opony letnie i tyle. 

7 godzin temu, EmpireState napisał:

Drugi temat, to tak jak już piszą powyżej bracia, trzeba pracować nad sobą. Myślę, że też kobiece wychowanie ma tu spory wpływ. Zastanów się po co chcesz innym coś tłumaczyć i zauważ, że takie tłumaczenie nic Ci nie da. Oni mają często swoją opinię, wizję. Bardziej uszanują Cię za zdecydowanie niż kręcenie. 

Właśnie wiem i tak nie znajdę aprobaty w każdym, nikt nie ma takich samych motywacji jak ja, przecież to moja decyzja co robię z swoim życiem, na co wydaje pieniądze itp. Największy szacunek mają w środowisku ludzie, którzy się nie tłumacza z swojego życia, do tego robią coś ciekawego, mają jakieś hobby, pasję. Jak stoją przy swoim, i wiedzą po co to robią, ludzie ich nie muszą pytać (dlaczego?), tak robi i chuj, bo lubi. 

7 godzin temu, lync napisał:

Sprawa jest złożona. Od psychologa miałem poradę aby w podobnych chwilach dać sobie czas - buforować reakcję (odliczanie do 10ciu czy 20tu).

Tak zrobie na początek,  ja jestem tego świadomy, wcześniej nie byłem, już w trakcie zauważam co robię, wczoraj kumpel,  skrytykował mnie, że za bardzo jebe swoją dziewczynę (jak jej się należy to tak robię bo on to biały rycerz), a ja mu się z tego zacząłem tłumaczyć, też to słabo wyszło koniec końców. 

7 godzin temu, maroon napisał:

Toksyczna, krytykująca za wszystko matka? Strzelam w ciemno. 

Tak, wszystkie pomysły, były negowane, nie idź na studia bo wybrałeś za ciezkie, nie masz zdrowia do pracy na suwnicy, nie masz pieniędzy żeby zostać pilotem, podobnie robił ojciec jak żył, ten głos z tyłu głowy ciągle we mnie siedzi,  dlatego chyba też, pragnę podziwiania z strony wszystkich dookoła i osiągnięcia rzeczy niemożliwych, kiedyś to zauważył @Still, ale weszło z mojej strony wyparcie.

7 godzin temu, Zgredek napisał:

Nie wiesz czy była ona dobra dopóki sam się nie przekonasz. Tym jest dorosłość, pogłębianie doświadczeń o praktykę. Nie da się bez błędów wykształcić własnej jednostki. Ja sam gdyby nie moje "hazardowe" podejmowanie ryzyka w wielu życiowych kwestiach, nie posiadałbym tej wiedzy i doświadczeń, jakie przyszły mi na chwilę obecną. Nie zyskałbym i nie straciłbym tak wiele. 

Zawsze, moja intuicja podpowiadała mi dobre rozwiązania, właśnie kiedy zacząłem słuchać rodziny, czy kolegów, wchodziły problemy w moje życie. 

7 godzin temu, Tornado napisał:

powodzenia jako komendant/prowadzący 'ślepo podążających we mgle' nieświadomuchów.

 

Przyda się napewno. 

6 godzin temu, Demon napisał:

Warto też uprawiać sport i robić sobie co najmniej miesięczne okresy no fapu (segz się nie liczy, go możesz uprawiać ile tylko chcesz i możesz).

Sport, medytacja, zimne prysznice ? Nie no. Tak to dbam o siebie, rozwijam się itp, pracuje nad sobą już dość długo i co jakiś czas rozwalam takie chwasty w sobie. 

 

 

 

 

Jestem na etapie czytania książki "toksyczni rodzice", dla mnie świetna, odrazu odnalazłem się w sytuacji bohaterów, może dzięki niej, otworzyłem oczy na to tłumaczenie się i z kad się wzięło to źródło? Zobaczymy. Ale to będzie narazie priorytet w pracy nad charakterem, ciekawe czy poradzę sobie sam, czy jednak terapia. 

 

 

PS, widzę, że dosyć powszechny problem, ale da się ogarnąć. 

Edytowane przez Turop
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Turop napisał:

Chujowe. Ostatnio była zobaczyć remont. Zamiast cokolwiek pochwalić, tylko krytykowała i mówiła, że mam chujowe pomysły. Na koniec zaczęła pokazywać filmiki jak mój zajebisty brat, którego wyjebałem z pomocą adwokata z mieszkania, urządza sobie mieszkanie i jak zajebiscie wybrał płytki.

Ja Ci już dawno mówiłem ogranicz a nawet utnij  kontakt to toksyczna baba.

51 minut temu, Turop napisał:

Od tej akcji jej nie odwiedziłem , ale dzwonię przedwczoraj, pytam czy jest w domu bo muszę po opony letnie przyjechać, mówi, że jest, a ja się jej tłumacze z opon, które pod wpływem temperatury wbiijają się w podłoże i dlatego muszę je zmienić, a mogłem powiedzieć, jadę po opony letnie i tyle.

No to nie tłumacz się.

No ale widać to wzorzec wjebany Ci w dzieciństwie. 

Myślę, że powinieneś mniej automatycznie reagować.

To jest twój schemat.

 

Ty byłeś czarna owca a twój braciszek święty i ukochany. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

44 minuty temu, Turop napisał:

Tak, wszystkie pomysły, były negowane, nie idź na studia bo wybrałeś za ciezkie, nie masz zdrowia do pracy na suwnicy, nie masz pieniędzy żeby zostać pilotem, podobnie robił ojciec jak żył, ten głos z tyłu głowy ciągle we mnie siedzi,  dlatego chyba też, pragnę podziwiania z strony wszystkich dookoła i osiągnięcia rzeczy niemożliwych, kiedyś to zauważył @Still, ale weszło z mojej strony wyparcie.

Spójrz z takiego punktu widzenia: widzieli, że chcesz się wybić i robili Ci shittesty, aby sprowadzić Cię do (bezpiecznego) parteru. Poddanie się (podążenie za ich zdaniem w formie "uległości" jak Tornado napisał) to oblanie testu, tłumaczenie się też nie jest dobre (choć już w jakimś stopniu uzasadniasz swoje zdanie, więc tragedii nie ma), zostaje albo milczenie / zmiana tematu / riposta / mina, np:

 

kitzia0906.jpg

 

Wszystko da się ogarnąć, po prostu będziesz miał momenty, w których będziesz bardziej podatny na to i wtedy właśnie kalibracja będzie przydatna, aby zacząć utrwalać nową ścieżkę zachowań. W razie czego pisz na PW, jak będzie podobna sytuacja, którą samemu udało mi się rozwiązać to rzucę rozwiązaniem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Turop napisał:

podobnie robił ojciec jak żył

Pewnie były jeszcze porównania Ciebie do ojca, przez matkę? :)

 

36 minut temu, SSydney napisał:

Ty byłeś czarna owca a twój braciszek święty i ukochany.

U mnie zamiast brata, jest siostra ;)

Z tym, że ona mieszka za granicą i nie ma styczności na codzienn z naszą "ukochaną" mamusią. Odcięła się od toksyczności, pogada, zadzwoni od dzwona i ma wyjebane. 

 

@Turop Rozumiem, bo mam taką sytuację. Teraz matka narobiła mi syfu i problemów. No ale o tym nie będę wspominał. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Turop napisał:

przykład, biorę wolne, nikt się nie pyta po co mi urlop, a ja wszystkim opowiadam co robię i dlaczego go biorę

U mnie w pracy też tak niektórzy robią, ale to wynika z tego, że są otwartymi i wygadanymi ludźmi. Nigdy nie odebrałem tego jako tłumaczenie się. I tak mnie to nie bardzo obchodzi co ktoś tam robi w czasie wolnym. Gadają, bo lubią dużo gadać i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam, próbowałem z tym walczyć.... To dzieje się automatycznie.....Niby odpowiadam na jakieś pytanie, a po chwili zdaje sobie sprawę, że .... znowu się tłumaczę. Nie wiem jak z tym wygrać.

Jedno co wiem, to może mieć coś wspólnego z dzieciństwem, pamiętam ciągłe spowiadanie się rodzicom gdzie się było i co robiło...

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Leniwiec napisał:

Jedno co wiem, to może mieć coś wspólnego z dzieciństwem, pamiętam ciągłe spowiadanie się rodzicom gdzie się było i co robiło.

Bo to tak działa, że jeśli dziecko ma ustawiony "tryb tłumaczenia/spowiadania", to łatwiej dzieciaka kontrolować i wpływać na jego wychowanie.

To jest taki socjalny hacking, furtka.

Tyle, że na etapie dorosłości należałoby ten przełącznik przestawić - albo powinni to zrobić rodzice, albo trzeba samodzielnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę inną teorię. Tłumaczysz się, bo sam chcesz nabrać przekonania większego do tego, co robisz, albo zrobiłeś.

 

Atencja, akceptacja, egoizm.

 

Jak robię coś, co przemyślałem to nie mam potrzeby się tłumaczyć, tylko po prostu robię do końca.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Turop napisał:

Miał tak ktoś? Poradziliście sobie z tym?

Uzależniłem się od słów "no i?" w luźnych relacjach, 99% z laskami.

Przy poważnych sprawach duży wdech żeby nie zacząć od razu gadać i wtedy po prostu rozwiązanie problemu itd. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop Podsumowująć twoja matka jest ostro pier)nięta i to OSTRO.

Ja nie potrafię ogarnąć jak można dołować własne dziecko, widać że ma nierówno pod kopułą. Weź może ją troche czasami powk(rwiaj, porób przykrość w sensie mów tak samo jak ona do ciebie. Jeżeli zacznie płakać mów "przecież ty mówisz tak do mnie tak samo" i patrz na reakcje. Jak zacznie wypierdać to jest chora psychicznie i wiem że to matka ale jeżeli ona tak kocha twojego posranego braciszka to ma na stopro nierówno pod kopułą...

Sorry że to mówię bo mówię o twojej matce... 

3 godziny temu, RENGERS napisał:

@Turop Niskie poczucie własnej wartości, zbyt duża empatia.

Ja zauważyłem żę właśnie poczucie wartości podbija jak obniżasz empatie XD coś w tym jest...

Edytowane przez Ramaja Awantura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, SSydney napisał:

Ty byłeś czarna owca a twój braciszek święty i ukochany.

O to dobre jest z tym, że.... .

...Tak normalnie by odebrało całe społeczeństwo...jakieś 98% ludzkości.

 

MY TU WIEMY i Ty się zaraz dowiesz @Turopgdzie leżał 'precedensowy' błąd.

 

Zapewne do NIEDAWNA/DO TERAZ trsktowałeś relacje z matką jak z matką? Prawda?!

 

....podobnie z siostrą byś traktował jak z siostrą A z partnerką jak z partnerką.

Na pozór nic strasznego, wręcz taki standard.

 

TU 'leży pogrzebany' DEMON MĘSKOŚCI.

 

Niestety każdą relację z samicą trzeba traktować jak z samicą bez względu na stopień POKREWIEŃSTWA!!!

 

W twoim przypadku masz adekwatny przykład z 'bratem', każdy walczy o swój interes jak by był OBCY, Z TYM, że źródełko jest to samo.

MATKA/RODZICE.

 

.....teraz pewnie zastanawiałeś się czemu matka faworyzuje t.brata.....

bo on jest taki ZAWADJACKI/AROGANCKI/HULTAJ......wzbudza emocje i pokazuje siłę.....

Ty natomiast byłeś 'UŁOŻONY' względem maminego postrzegania świata czyli 'WYCHOWANY PRZY OGNISKU'. 

Brat natomiast na polu walki/poza jaskinią.

 

Teraz bzdurą jest odinstalowanie MATKI z systemu bo to nic nie da!!!

 

TRZEBA 'OBERUUUCIĆ' SZACHOWNICĘ o KĄT 90°.

 

....przykład:

....dzwonisz do matki i

-mamo, przyjedź jutro na 17:30 pojedziemy obejżeć panele do mojego salonu.

Czołgasz MATKĘ po markecie budowlanym i jak już się ona na coś zdecyduje(rodzaj/model/paneli),

OZNAJMIASZ, że jednak położysz kafle bo tak się Z 'kiziąmizią' chyba dogadałeś.

 

....system sprawdzony, działa, ma magiczne właściwości, sprawdź. 

 

chyba dogadałeś-furtka do kolejnych manewrów MALWERSACJI matczynej miłości względem Ciebie oraz przywrócenie równowagi.

.....pomijam moduł zazdrości o foczkę przez matkę ;)

 

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witamy w klubie, mi się czasem to włącza, a czasem mam totalnie wywalone. 

 

Ogólnie osoby introweryczne/ambiwertyczne jak ja mają przewalone, z tym rokminianiem wszystkiego w głowie, zastanawianiem się nad prostymi rzeczami. Co gorsze, im dłużej trwa taka rozkmina, tym bardziej wnioski są odległe od pożądanych, no i tu też czasem wjeżdża tłumaczenie, dlaczego zrobiłem coś zupełnie innego, i jakim tokiem toczyły się myśli, kiedy ktoś obejrzy wynik pracy i powie nie o to tu chodziło. 

 

Zawsze jak coś zrobię, wg suchego opisu, to zastanawiam się, czy o to właśnie chodziło.

 

Ja nie biorę tego do siebie, traktuje to jak wkurwiające zjawisko atmosferyczne, na które za bardzo nie mam wpływu. No i się wkurwiam.

Trzeba się wkurwiać @Turop, to potem zanim się zaczniesz tłumaczyć, najpierw się wkurwisz, że znów masz na to ochotę, to będzie taki sygnał ostrzegawczy ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.