Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, truskawka napisał:

To nie był kierowca , czy też nasz klient. To był chłopak którego ojciec trzymał u nas palety.

Kierowcy nigdy nie obciążałam taka sytuacja, a pomagają prawie zawsze.

Dzięki temu możesz aktualizować wzorzec zachowań i zaznaczać, że załadunek "po koleżeńsku" jest samodzielny. Ty najwyżej możesz podjechać paleciakiem do rampy. Raz by załadował chałwę łapkami to może coś by do makówki wpadło. Niestety, jeśli chcemy zmiany to niedociągnięcia po rodzicach przeróżnych aparatów, musimy sami łatać z żelazną konsekwencją. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, PanKanapka napisał:

skoro jej tak ciężko, mogła poprosić o pomoc. Ale nie, znowu typowe kobiece "domyśl się" 

Mnie nikt nie musi prosić o pomoc. Widzę i pomagam, jest ciasno, ciężko łatwo wywrócić paletę na zakręcie itp.

Moja płeć nie ma tu nic do rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, truskawka said:

To był chłopak którego ojciec trzymał u nas palety.

To trzeba było mu powiedzieć że mu wyświadczacie przysługę i musi się sam załadować. Jak sąsiad chciał ode mnie piasek do piaskownicy to sam taczką do mnie przyjechał i ładował. On miał interes nie ja. Facet czy kobieta nie ma znaczenia.

Edytowane przez Orybazy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jan III Wspaniały napisał:

Jakbym miał wymieniać sytuacje odwrotne, to dnia by mi nie starczyło na wypisanie wszystkiego. Więc w opisanej przez Ciebie sytuacji możesz się poczuć zupełnie tak jak przeciętny mężczyzna w tym kraju praktycznie na codzień. Czyli mężczyzna ,,musi”, kobieta niekoniecznie.

Zamienić role i już płacz.

Pocę się tak codziennie.
Płaczę wyłącznie ze śmiechu.

Nie musiał, bo zrobiłam to sama. Obserwuję to na co dzień i wiem ze rośnie a nawet już urosło pokolenie nierobów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, truskawka napisał:

Zostałam poproszona przez mojego Pana, żeby wydać 3 palety z jego magazynu

 

 

Z tego co się orientuję, obowiązkiem magazyniera jest załadować towar na auto. I jeszcze by to miało ręce i nogi, a nie odfajkować.

 

 

 

14 godzin temu, truskawka napisał:

Zapłaciłam za załadunek jego palet (!!!)

I?

 

 

 

Wiedząc iż nie jest to Twoja robota i jako kobieta/y, niestety nie mając siły męskiej, zdawałaś sobie sprawę - chyba, że nie podołasz bez pomocy?

 

I teraz co ja bym zrobiła.

Z swoim chłopakiem przeprowadziłabym rozmowę, że owszem pomogę (to zrozumiałe), ale wiesz, że nie mam takiej siły co ty, a to będzie się wiązało z tym iż będę musiała poprosić o pomoc i z automatu trzeba będzie zapłacić za usługę - by wiedział. 

 

Z kierowcą auta bym pogadała w czym rzecz i dogadanie co do ceny za to. 

 

Myślę, że kierowca nie robiłby żadnego problemu i nawet chętnie by to zrobił. Jeśli zaś nie, to ktoś inny, ale to trzeba już być przygotowanym. 

 

To jest kwestia dogadania i nie ma problemu. 

 

I w tej sytuacji uważam, że bezpodstawnie wyzywa się kogoś od nierobów.

 

W zaistniałej sytuacji, wyraziłaś zgodę by takową usługę wykonać.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jan III Wspaniały napisał:

uprawnienia ma? Obsługiwać to potrafi?

Nie.

Tak.

1 godzinę temu, KrólowaŁabędzi napisał:

co do zasady zgadzam się, że jak ktoś potrzebuje pomocy, to powinien o nią poprosić

To historia na inny temat, upadłam kiedyś ( a tam upadłam!! Pizdnełam tak o glebę że wszystkich świętych zobaczyłam), jak i chłopaka który ominął mnie szerokim łukiem. Nie miałam siły poprosić o pomoc.

2 godziny temu, giorgio napisał:

Kolejna księżniczka przyzwyczajona, że głupki (oczywiście płci męskiej) w koło niej skaczą, bo ona taka biedna i słaba. 

Naprawdę nie. 
Księżniczką to ja w nawet w poprzednich wcieleniach nie byłam.

 

1 godzinę temu, mac napisał:

A ty język masz, czy stoisz, jak księżniczka, wzdychasz, oczy robisz, ale nie zapytasz, nie poprosisz, bo duma szwankuje?

Nie stałam nie wzdychałam i nie robiłam oczu. Byłam zajęta  robotą.

Ja tak po ludzku po prostu bym pomogła. I nie że jestem dziewczyną. 

1 godzinę temu, maroon napisał:

Każdy dostaje za swoją robotę, a nie za pomaganie w robocie innym

Ja tam nic nie dostałam. Pomagałam mojemu Panu. Lubię mu pomagać. 
 

44 minuty temu, Pancernik napisał:

Jeżeli po to towar przyjechał, rzekomy syn

Nawet nie rzekomy tylko syn pana który trzymał u mojego Pana palety. 
Byłam niejednokrotnie przy załadunkach, gdzie pracują sami mężczyżni i zawsze pomagam. Po ludzku.

 

 

 

26 minut temu, Nefertiti napisał:

I?

 

 

 

Wiedząc iż nie jest to Twoja robota i jako kobieta/y, niestety nie mając siły męskiej, zdawałaś sobie sprawę - chyba, że nie podołasz bez pomocy?

Sąsiad lądował widlakiem a za to się płaci.

 

Dałam radę I bez pomocy. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, truskawka napisał:

Mnie nikt nie musi prosić o pomoc. Widzę i pomagam, jest ciasno, ciężko łatwo wywrócić paletę na zakręcie itp.

Moja płeć nie ma tu nic do rzeczy.

Zapytam krótko. Poprosiłaś gościa o pomoc? Czy też patrzyłaś się na niego z wściekłością/wyrzutem " idioto ja tu potrzebuje pomocy" ? Jeżeli poprosiłaś i odmówił to możesz wyciągać wnioski po swojemu jeżeli nie użyłaś "prośby" to pretensje do siebie. 

 

 

ps. pomijam fakt co wypada a co nie(ja np. pomógłbym bez względu na prośbę/brak prośby)

Edytowane przez hatejoo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Orybazy napisał:

trzeba było mu powiedzieć że mu wyświadczacie przysługę i musi się sam załadować. Jak sąsiad chciał ode mnie piasek do piaskownicy to sam taczką do mnie przyjechał i ładował. On miał interes nie ja. Facet czy kobieta nie ma znaczenia.

To nie mój magazyn a mojego Pana i ja mu z przyjemnością pomogę ale jego zasady szanuje i nie komentuję tego co myśle. A miałam na myśli pomoc taka po ludzku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, truskawka napisał:

To historia na inny temat, upadłam kiedyś ( a tam upadłam!! Pizdnełam tak o glebę że wszystkich świętych zobaczyłam), jak i chłopaka który ominął mnie szerokim łukiem. Nie miałam siły poprosić o pomoc.

 

A idź w pizdu z takimi ludźmi. 

Choć w sumie to nie wiem, czemu się tak bulwersuję i produkuję w tym temacie, miałam w życiu kilka sytuacji, które już powinny mnie nauczyć, że znieczulica to stan normalny, a ludzie to kurwy. 

 

Widziałam taką sytuację w Polsce, 10 lat temu, może 11. 

Szłam na zakupy, przedwiośnie, topiący się śnieg na drodze, niedziela, normalne czasy, kiedy jeszcze w niedziele sklepy były otwarte, rynek średniego miasta, trochę spacerujących ludzi.

Jakieś 30m przede mną idzie starsza babuszka. I jak nie wywinie orła na tym śniegu i leży. 30m, nikt di niej nie podszedł, ona leży. 25m, nic. 15, 10, 5, nikt nie podszedł do starszego człowieka, który się przewrócił na środku rynku. 

Dla mnie oczywista oczywistość, podchodzę, patrzę, czy przytomna, czy ma krew na głowie, co się stało. Przedramie złamane. Ściągam szal, nastawiam kości i na temblak, teraz do szpitala. 45min tempem babuszki, idziemy. W szpitalu kolejka, chyba wszyscy się zmówili na niedzielne łamanie gnatów. Czekamy. Po półtorej godziny nasza kolej, mówię lekarzowi, że babuszkę znalazłam i czy karetka może ją odwieźć do domu. Nie, mam czekać. Babuszka nie ma komórki, a telefonu do syna nie zna na pamięć, nikt po nią nie przyjedzie. No to czekam. Ręka w gips, babuszka do domu. 

I tak miałam czterogodzinną przygodę i drugie spotkanie z ludzkim skurwieniem. 

 

Pierwsze przeraziło mnie jeszcze bardziej. Jeździłam z kolegą z podwórka na hulajnogach, mieliśmy jakieś 8 lat. On upadł i głową uderzył o kant murku. Krwawił tak, że wtedy myślałam, że umrze. Wzięłam go tak, jak widziałam na filmach wojennycj, znaczy weszłam mu pod pachę i tak do trochę ciągnęłam do jego domu i oddałam rodzicom. 

Bawiliśmy się w centrum miasta, przy parkingu, pełno ludzi. Nikt nie odszedł do zakrwawionego dzieciaka. 

Jak ja się wtedy bałam, że on umrze to do dziś pamiętam.

 

Potem, jak miałam jakieś 10 lat, to sama się zjebałam z hulajnogi coś mi się wbiło w szyję. Centymetr od tętnicy. Krwawiłam jak gęś na kaszankę, miałam białą koszulkę. Zanim doszłam do domu, była czerwona. Przez jakieś 15 minut szłam ulicą, krwawiłam z szyi, miałam zakrwawioną koszulkę i kurwa 10 lat. 

Ktoś pomógł? Zapytał co się stało, czy mnie odprowadzić do domu? Haha, nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, truskawka napisał:

Sąsiad lądował widlakiem a za to się płaci.

Raczej.

 

27 minut temu, truskawka napisał:

Dałam radę I bez pomocy. 

Super!

To w czym problem?

 

Teraz, truskawka napisał:

A miałam na myśli pomoc taka po ludzku. 

:D 

 

A wiesz co ja myślę? 

 

:D 

 

-----------------

 

Błąd zrobiłam, że udzieliłam się w tym poście.

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, truskawka napisał:

Jesteś porządnym człowiekiem ?

Jednak dla mnie nie ma problemu jeżeli ktoś "nie chce pomóc" bo np. nie musi. Życie byłoby łatwiejsze gdybyś potrafiła np. wydukać "Słuchaj xyz mam do ciebie wielką prośbę ta xyz jest bardzo ciężka czy mógłbyś mi pomóc to wnieść?" To na prawdę nie jest trudne i polecam na przyszłość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Nokates napisał:

Boże... Nie jestem na tym forum długo ale ten rezerwat to jest chyba dla mnie za mocny.. Jeszcze nie ten poziom spierdolenia... 

 

Przeczytałem dwie strony i prawie zwymiotowałem... Może kiedyś tu wrócę ale w najbliższym czasie podziękuję.. 

to przeze mnie. Przepraszam.

 

@KrólowaŁabędzi masz medal ode mnie. 

5 minut temu, Nefertiti napisał:

wiesz co ja myślę? 

 

:D 

 

-----------------

 

Błąd zrobiłam, że udzieliłam się w tym poście.

Pozdrawiam 

Nie.

?

może da się to naprawić?

i też pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minutes ago, truskawka said:

 

Ja tam nic nie dostałam. Pomagałam mojemu Panu. Lubię mu pomagać. 
 

To jakaś relacja dominujący/uległa, która rozlała się na resztę życia?

 

Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego załadowałaś te palety.

Piszesz, że to nie Twoja praca, że Twój partner zrobił komuś przysługę. Właściwie, to nie zrobił, a raczej zrobił ale Twoimi rękoma. Ja bym od razu powiedziała że sama nie dam rady i chętnie pójdę z nim, albo niech da mi kogoś do pomocy. Swoją drogą nawet w relacji dominujący/uległa partner ma obowiązek dbać o Twoje zdrowie i nie dawać zadań, które mu zagrażają.

 

Gdybym jednak założyła że właściciel towaru mi pomoże bo to w końcu jego, to po prostu powiedziałabym mu, że to nie moja praca i ma to sam załadować, a ja mu w tym chętnie pomogę.

 

Co do pomagających mężczyzn - u mnie ma taki zaraz +1 do atrakcyjności, przynajmniej jeśli zrobi coś czego ja nie potrafię. Co innego ciągłe nadskakiwanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz @truskawka, gdybyś opisała temat od razu dokładnie i klarownie to nie byłoby takiej burzy. Najłatwiej jednak wyskoczyć z sensacją pod tytułem 'dzisiejsze pokolenie (w domyśle mężczyzn, bo tylko takie przykłady zostały podane) to same nieroby'.

 

Z Twojego opisu jasno wynika, że pracujesz na magazynie, dostałaś polecenie do wykonania, kiepsko sobie z nim radziłaś więc poszłaś do sąsiada po pomoc. W tym czasie kierowca stał i się patrzył zamiast pomagać bo to przecież jego obowiązek. Kolejny młodzian stał i się patrzył i nic nie pomógł a przecież taki napakowany (i to pogardliwe określenie trener personalny).

 

Czy to nie jest księżniczkowa roszczeniowość? Oczywiście, że jest.

 

No ale historia rezerwatu po raz kolejny pokazuje, że fakty są inne niż opisane na początku. Nagle pracownica staje się przypadkowym pomocnikiem, kto wie czy nie współwłaścicielem magazynu, który odwala całą robotę, kierowca staje się beneficjentem, który nie dość, że sam to powinien zrobić to jeszcze podziękować za taką możliwość, a Pan to partner życiowy a nie szef. Kurła, zaraz ten napakowany okaże się pracownikiem @truskawka i olewa robotę, za którą mu płaci.

 

Następnym razem siostro opisz sytuację rzeczywistą i nie oskarżaj wszystkich młodych mężczyzn, że są nierobami na podstawie dwóch przypadków.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, truskawka napisał:

Mnie nikt nie musi prosić o pomoc.

I tu jest Twój podstawowy błąd, oczekujesz od kogoś zupełnie obcego, że będzie podzielał Twoją postawę.

Nie ma łatwiejszego sposobu na rozczarowanie niż zakładanie, że ktoś inny jest podobny do Ciebie i skoro Ty byś pomogła, to on też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już nie mogę edytować, więc dopiszę tu.

 

To do @SzatanKrieger, @Orybazy, @StatusQuo, @Lalka i innych, dla których pomaganid innym nie jest odruchem, oczywistością. 

 

"Choć w sumie to nie wiem, czemu się tak bulwersuję i produkuję w tym temacie, miałam w życiu kilka sytuacji, które już powinny mnie nauczyć, że znieczulica to stan normalny, a ludzie to kurwy. 

 

Widziałam taką sytuację w Polsce, 10 lat temu, może 11. 

Szłam na zakupy, przedwiośnie, topiący się śnieg na drodze, niedziela, normalne czasy, kiedy jeszcze w niedziele sklepy były otwarte, rynek średniego miasta, trochę spacerujących ludzi.

Jakieś 30m przede mną idzie starsza babuszka. I jak nie wywinie orła na tym śniegu i leży. 30m, nikt di niej nie podszedł, ona leży. 25m, nic. 15, 10, 5, nikt nie podszedł do starszego człowieka, który się przewrócił na środku rynku. 

Dla mnie oczywista oczywistość, podchodzę, patrzę, czy przytomna, czy ma krew na głowie, co się stało. Przedramie złamane. Ściągam szal, nastawiam kości i na temblak, teraz do szpitala. 45min tempem babuszki, idziemy. W szpitalu kolejka, chyba wszyscy się zmówili na niedzielne łamanie gnatów. Czekamy. Po półtorej godziny nasza kolej, mówię lekarzowi, że babuszkę znalazłam i czy karetka może ją odwieźć do domu. Nie, mam czekać. Babuszka nie ma komórki, a telefonu do syna nie zna na pamięć, nikt po nią nie przyjedzie. No to czekam. Ręka w gips, babuszka do domu. 

I tak miałam czterogodzinną przygodę i drugie spotkanie z ludzkim skurwieniem. 

 

Pierwsze przeraziło mnie jeszcze bardziej. Jeździłam z kolegą z podwórka na hulajnogach, mieliśmy jakieś 8 lat. On upadł i głową uderzył o kant murku. Krwawił tak, że wtedy myślałam, że umrze. Wzięłam go tak, jak widziałam na filmach wojennycj, znaczy weszłam mu pod pachę i tak do trochę ciągnęłam do jego domu i oddałam rodzicom. 

Bawiliśmy się w centrum miasta, przy parkingu, pełno ludzi. Nikt nie odszedł do zakrwawionego dzieciaka. 

Jak ja się wtedy bałam, że on umrze to do dziś pamiętam.

 

Potem, jak miałam jakieś 10 lat, to sama się zjebałam z hulajnogi coś mi się wbiło w szyję. Centymetr od tętnicy. Krwawiłam jak gęś na kaszankę, miałam białą koszulkę. Zanim doszłam do domu, była czerwona. Przez jakieś 15 minut szłam ulicą, krwawiłam z szyi, miałam zakrwawioną koszulkę i kurwa 10 lat. 

Ktoś pomógł? Zapytał co się stało, czy mnie odprowadzić do domu? Haha, nie."

 

Tu jeszcze dodam, że moja matka została potrącona przez samochód. Kierowca uciekł. 

 

Niestety, problem zaczyna się w momencie, gdy w błahych nie pomożemy koledze w pracy, bo to nie nasza działka, przez się obojętnośc na realną krzywdę innych, a kończy się uciekaniem od odpowiedzialności za bezpiśrednie krzywdzenie innych ludzi. 

 

Każdy z nas kreuje ten świat, każdy z nas dodaje cegiełkę do tego, w jakim świecie będą dorastać nasze dzieci. A zakładam, że każdy by chciał, by waszemu rannemu dziecku lub babci ktoś pomógł. 

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Cellardoor napisał:

Piszesz, że to nie Twoja praca, że Twój partner zrobił komuś przysługę. Właściwie, to nie zrobił, a raczej zrobił ale Twoimi rękoma. Ja bym od razu powiedziała że sama nie dam rady

Ty nie pomagasz swoim towarzyszom życia?

Ja dałam radę. Chciałam tylko przekazać że rośnie pokolenie nierobów. 

9 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Nie ma łatwiejszego sposobu na rozczarowanie niż zakładanie, że ktoś inny jest podobny do Ciebie i skoro Ty byś pomogła, to on też.

Racja. To mnie kiedyś zgubi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Każdy z nas kreuje ten świat, każdy z nas dodaje cegiełkę do tego, w jakim świecie będą dorastać nasze dzieci. A zakładam, że każdy by chciał, by waszemu rannemu dziecku lub babci ktoś pomógł.

Rozróżnijmy pomoc konieczną od tej, która nie jest niezbędna. Jestem pewien, że wiele osób ma taki mindset, że jeżeli potrafi komuś pomóc w sytuacji zagrożenia życia, to to zrobi.

Natomiast sytuacja opisana w 1 poście taka nie jest to po pierwsze, po drugie trzeba dodać do tego wszędobylski feminizm, który robi czarny PR wszystkim kobietom i powoduje, że jest to kolejny powód przez którzy faceci będą kobietom coraz mniej pomagać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, hatejoo napisał:

. wydukać "Słuchaj xyz mam do ciebie wielką prośbę ta xyz jest bardzo ciężka czy mógłbyś mi pomóc to wnieść?" To na prawdę nie jest t

Nie mogę tego uczynić, bo nauczyło mnie tego forum. Nie lubicie jak się Was prosi o pomoc i ja się dostosowałam, albo próbuję dostosować?

28 minut temu, Cellardoor napisał:

To jakaś relacja dominujący/uległa, która rozlała się na resztę życia?

He he chciała bym..

26 minut temu, Cortazar napisał:

Następnym razem siostro opisz sytuację rzeczywistą i nie oskarżaj wszystkich młodych mężczyzn, że są nierobami na podstawie dwóch przypadków.

Tak jak z wierszem w szkole co autor miał na myśli. To przepraszam.

Nie nie wszystkich młodych. Znam kilku a nawet i dziewczynę którzy są bardzo pracowici.

Jednak lata doświadczeń pozwalają podtrzymać mi moją tezę że rośnie pokolenie nierobów. 

Edytowane przez truskawka
Byk jak nic!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.