Skocz do zawartości

Wóz albo przewóz...


Rafał80

Rekomendowane odpowiedzi

...w teorii proste, gorzej z praktyką.

 

Jestem kilkanaście lat po ślubie. Od startu mieszkamy z żoną w jej domu jednorodzinnym. Żona jest po rozwodzie, dom budowała z pierwszym mężem, doszli do stanu deweloperskiego, rozwiedli się. Nie zdążyli zamieszkać (mieszkali u jej rodziców).

Jako, że ziemia i dom od początku była własnością mojej żony (zakupiła działkę przed zawarciem pierwszego małżeństwa) to po rozwodzie wzięła kredyt, spłaciła męża w zakresie kosztów poczynionych na budowę i po temacie. Została z prawie wykończonym domem. Domem na wsi, 20km od miasta powiatowego i 45km od wojewódzkiego.

 

Dom wykończyła, wprowadziła się sama. Po roku się poznaliśmy. Minął rok z hakiem, wzięliśmy ślub, pojawiło się dziecko, potem drugie. Naturalną koleją rzeczy (choć nie bez moich oporów) zamieszkałem po ślubie w tym nowym i pięknym domku no i tak mieszkam(y) do dziś.

 

Pojawia się jednak od kilku lat temat nieunikniony, o którym mówiłem od startu czyli edukacja dzieci. Dalsza edukacja. Otóż dzieci są w 5 i 6 klasie podstawówki, chodzą póki co do lokalnej szkoły. Jednakże jakakolwiek szkoła ponadpodstawowa to kwestia dojazdu autobusem 20km do miasta powiatowego.

 

Zarówno ja jak i żona jesteśmy zgodni, że będzie trzeba się przeprowadzić, bo najpierw liceum dzieci, potem studia - chcielibyśmy im zaoszczędzić dojazdów, a i nasze życie zawodowe jest związane z miastem i codziennie dojeżdżamy.

 

No i do tego momentu jesteśmy zgodni, a dalej pojawia się problem.

 

Otóż moja żona ani myśli sprzedać dom, by dołożyć do zakupu większego mieszkania w mieście (3-4pokojowe) i właściwie nie przedstawia mi żadnego planu poza wynajmem lub kredytem na 25 lat, na który ja ani myślę zaciągać, bo mam już 40tkę na karku, żona ciut więcej.

Z prostych kalkulacji wychodzi nam, że zdolność kredytową mamy na góra 2 pokoje, co przy dorastających dzieciach jest słabym pomysłem. Żona wzbrania się i kategorycznie odmawia jakichkolwiek rozmów nt. sprzedaży domu, bo to jest jej i koniec. Przy tej okazji wyłania mi się również jej podejście do mojej osoby - wg. mnie nie traktuje mnie poważnie.

 

Na moje pytanie co zrobić z domem, jeśli nawet kupimy te 2 pokoje i tam się wyniesiemy - żona mówi, że wynajmie. Tak, wynajmie. Na zadupiu, co najwyżej ukraińcom jako hotel robotniczy. I po pół roku dom do kapitalnego remontu.

Kolejna sprawa to fakt, iż dom nie jest jeszcze w 100% wykończony (na górze druga łazienka w stanie deweloperskim, brak podbitki dachowej). Wymaga też już pewnych remontów, typu płytki na tarasie zerwać i położyć nowe, drzwi wejściowe, w najbliższych latach wymiana kotła CO na taki, co spełni wymogi ustawy antysmogowej). Z moich wyliczeń wynika, że wszystko w/w pochłonie lekko 40kpln. To są pieniądze, na które przynajmniej w części musielibyśmy (głównie ja) wziąć kredyt.

 

Powiedziałem wprost, parę lat temu mojej żonie, że nie uśmiecha mi się ładować kasy w coś , co nie jest moje i nigdy nie będzie. Nie wdając się w szczegóły, przez ~~ naście lat małżeństwa były akcje, które otworzyły mi oczy, że warto wykazać się pewną dozą nieufności wobec małżonki i dążyć do tego, by mieć cos swojego na tzw. starość lub gorsze czasy.

 

Przez wszystkie lata co tu mieszkamy, umeblowałem cały dom, robiłem malowania, jakieś płytki, naprawy czy konserwacje - wszystko ze swoich dochodów. Żona sprawiała wrażenie, że jej to zwisa i np. jak rozciekł się parę lat temu komin (wada obróbki blacharskiej) to ja szukałem dekarza, płaciłem za usługę, dowoziłem materiały. Pamiętam, że nawet nie miała czasu/ochoty usiąść do stołu ze mną, by porozmawiać jaki mamy budżet, by wspólnie poszukać fachowca (jej kuzyn jej budowlańcem, mogła się odezwać). Powiedziała mi tylko, że ona się na tym nie zna i "jak coś chcesz to sobie to załatw i zapłać". Wtedy wkurwiło mnie to na maxa, załatwiłem sprawę, opłaciłem fachowca. Ale od tamtego czasu powiedziałem sobie, że za ch*ja nie wsadzę w ten dom złotówki poza najpilniejszym bieżącymi naprawami.

 

Dlatego teraz doszedłem powoli do ściany. Za 2 lata dzieci kończą podstawówkę i trzeba podjąć decyzję jak w tytule wóz albo przewóz. Nie zamierzam tu mieszkać dłużej, niż owe 2 lata. Mam zdolność kredytową na 2 pokoje w mieście i zastanawiam się czy już teraz kupić to mieszkanie i je od razu wynająć na te 2 lata czy czekać aż żonie coś się odwidzi, w co szczerze wątpię.

 

Dodam tylko jeszcze, że opcja pt. idziemy na 2 pokoje, a dom wynajmujemy w KAŻDYM aspekcie odbije się na mnie i moich finansach. Jeśli najemcy zrujnują ten dom, to remont będzie na moich barkach zarówno fizycznie (umiem sporo we własnym zakresie) jak i finansowym, bo znam żony podejście do sprawy - ona ma zawsze inne wydatki.

 

Jedyna co mnie przeraża, to jak położę lachę na ten dom i się wyniosę (sam, czy z żoną i dziećmi) to ta chałupa popadnie w taką ruinę, że wtedy żeby to sprzedać trzebaby opuścić 50%. 

 

 

I co byście radzili ? A może od razu pomyśleć o rozwodzie , wszak dzieci mają już 12 i 13 lat, więc za parę lat będą pełnoletnie. Tak, rozważam różna opcje.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to chuj ze szkołą, przecież to tylko papier a nie wykształcenie,

Wykształcenie nie czyni inteligentnym, twórczym, nie uczy rzemiosła, generalnie jest tylko potrzebne do CV.

Właściciela fabryki, zakładu rzemieślniczego nie obchodzą papiery, interesują go wyłącznie umiejętności.

 

   Szkoła to przeżytek, dzieci będą miały ukończoną obowiązkową podstawówkę i chwatit. 

Daj im szansę wyboru, porozmawiaj o tym że szkoła nic im nie da. Osobiście teraz patrząc na moich dorosłych

synów, jeden inż., drugi technik, chuj im dała szkoła jak pracują w zupełnie innym zawodzie nie związanym z wykształceniem.

Wykształcenie to dla niektórych prestiż społeczny, bo tak, bo inni, wydasz na dzieciaki dodatkowe 200 koła,

a i tak pójdą inną drogą.

 

   Wiem że jestem kontrowersyjny, ale przemyśl to. Co do Twojej wife i JEJ domu, już wiesz, teraz tylko równia pochyła.

 

Pozdro.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Adolf napisał:

   Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to chuj ze szkołą, przecież to tylko papier a nie wykształcenie,

Wykształcenie nie czyni inteligentnym, twórczym, nie uczy rzemiosła, generalnie jest tylko potrzebne do CV.

Właściciela fabryki, zakładu rzemieślniczego nie obchodzą papiery, interesują go wyłącznie umiejętności.

 

   Szkoła to przeżytek, dzieci będą miały ukończoną obowiązkową podstawówkę i chwatit. 

Daj im szansę wyboru, porozmawiaj o tym że szkoła nic im nie da. Osobiście teraz patrząc na moich dorosłych

synów, jeden inż., drugi technik, chuj im dała szkoła jak pracują w zupełnie innym zawodzie nie związanym z wykształceniem.

Wykształcenie to dla niektórych prestiż społeczny, bo tak, bo inni, wydasz na dzieciaki dodatkowe 200 koła,

a i tak pójdą inną drogą.

 

   Wiem że jestem kontrowersyjny, ale przemyśl to. Co do Twojej wife i JEJ domu, już wiesz, teraz tylko równia pochyła.

 

Pozdro.

Nie wiem czy to tekst na poważnie? Sugerujesz mi bym dzieciom dał wykształcenie podstawowe i nic nadto? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Rafał80 napisał:

Jednakże jakakolwiek szkoła ponadpodstawowa to kwestia dojazdu autobusem 20km do miasta powiatowego.

 

Zarówno ja jak i żona jesteśmy zgodni, że będzie trzeba się przeprowadzić, bo najpierw liceum dzieci, potem studia - chcielibyśmy im zaoszczędzić dojazdów, a i nasze życie zawodowe jest związane z miastem i codziennie dojeżdżamy.

To jakiś żart? Mieszkam w małej miejscowości ponad 20km od dużego miasta. Wszyscy znajomi, którzy mieli ambicje pójść do lepszego liceum niż nasze miejscowe dojeżdżali. Jeśli kogoś wydział znajduje się zaraz po wjeździe do tego miasta nie przeprowadza się nawet jako student.

 

A wy chcecie dom sprzedawać? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Rafał80 napisał:

Nie wiem czy to tekst na poważnie? Sugerujesz mi bym dzieciom dał wykształcenie podstawowe i nic nadto? 

Tak, jest to dziwne, ale tak, szkoła dzieci niszczy, ich intelekt, percepcję, kreatywność, co może nauczyciel nauczyć np dzieciaka rokującego dobrze w kierunku

programowania. Czy nie lepiej od razu znaleźć m-ce w dobrej firmie zajmującej się programowaniem, załatwić staż ewentualnie opłacić pierwszy rok.

Jak sądzisz, czy ten rok w firmie da mu to samo co rok w szkole? Kiedyś dawano dzieci do terminu, aby od 15stego roku uczyli się zawodu.

Bismark czy inny mondry to spierdolił i przetworzył szkołę w fabrykę bio robotów, Twoje dzieci też takie będą, jak ich nie ukierunkujesz i pozwolisz myśleć.

 

Pozdro.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, SławomirP napisał:

To jakiś żart? Mieszkam w małej miejscowości ponad 20km od dużego miasta. Wszyscy znajomi, którzy mieli ambicje pójść do lepszego liceum niż nasze miejscowe dojeżdżali. Jeśli kogoś wydział znajduje się zaraz po wjeździe do tego miasta nie przeprowadza się nawet jako student.

 

A wy chcecie dom sprzedawać? 

Tak, bo nie jest w mojej ocenie potrzebny na starość. Sorry, ale 160mkw utrzymać może być ciężko z emerytury. Ja od początku mówiłem, że na starość się na mieszkanie w domku na wsi nie piszę. A do tego dochodzi fakt, że nie jest on mój. 

Moja żona od początku o tym wie, zna moje zdanie. Dzieci były małe, dom był gotowy i nowy - spoko. Ale nie jest moją ambicją wieczne koszenie trawnika, odśnieżanie zimą czy nieustanne remonty, których będzie coraz więcej.

 

Do pracy dojeżdżam dziennie 70km w obie strony, żona 40. Dzieci wozimy na dodatkowe lekcje 40km 2 razy w tygodniu. To też kosztuje. 

 

Ogólnie w 80% chodzi o redukcję kosztów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Rafał80 napisał:

Jednakże jakakolwiek szkoła ponadpodstawowa to kwestia dojazdu autobusem 20km do miasta powiatowego.

Usiądź sobie i przelicz ile Cię wyjdzie miesięczny, a ile hipoteka na 18-25 lat na 2 pokojową metę. Miesięczny 150-200? 

 

Przecież to tylko 20km, nie 120. Po drugie zawsze są bursy szkolne, które możesz im opłacić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, giorgio napisał:

Usiądź sobie i przelicz ile Cię wyjdzie miesięczny, a ile hipoteka na 18-25 lat na 2 pokojową metę. Miesięczny 150-200? 

 

Przecież to tylko 20km, nie 120. Po drugie zawsze są bursy szkolne, które możesz im opłacić.

Hipoteki najpewniej nie wezmę, bo wobec braku chęci żony na sprzedaż domu byłbym kretynem. Na utrzymywanie 2 nieruchomości nas nie stać.

 

Wieś, w której mieszkamy ma 600 mieszkańców. Poza kościołem, sklepem i szkołą nie ma tu nic.  Dzieci coraz starsze i dopominają się o jakieś rozrywki czy kontakty ze znajomymi. Wszędzie mam je wozić do 18 r.ż?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, SławomirP napisał:

Liceum z internatem. 

Niestety mam trochę inne wyobrażenie na temat wychowania dzieci. Nie uważam, by wiek 15 lat był wiekiem, w którym syn czy córka ma się wyprowadzić z domu. Sam z domu rodzinnego wyniosłem się w wieku 24 lat, zaraz po studiach i ślubie. Nie uważam, by było to coś nienormalnego.

 

Internat jest dla ludzi bez wyjścia. My wyjścia mamy, wspólne zdanie również. Problem pojawia się jedynie na etapie realizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafał80 Daj dzieciakom wybór - dojazdy albo bursa. Może nie wyrosną na miernoty.

Generalnie wasz dom może być w cenie za jakieś 10-15lat.

Rozumiem, że odśnieżanie jest czasochłonne, ale koszenie trawy to jeden dzień w miesiącu, a naprawy może raz w roku (chyba, że dom jest z kartonu).

1 minutę temu, Rafał80 napisał:

Niestety mam trochę inne wyobrażenie na temat wychowania dzieci. Nie uważam, by wiek 15 lat był wiekiem, w którym syn czy córka ma się wyprowadzić z domu. Sam z domu rodzinnego wyniosłem się w wieku 24 lat, zaraz po studiach i ślubie. Nie uważam, by było to coś nienormalnego.

 

Internat jest dla ludzi bez wyjścia. My wyjścia mamy, wspólne zdanie również. Problem pojawia się jedynie na etapie realizacji.

Bursa to nie wyprowadzka z domu, ustalasz, że zjeżdżają na weekend.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, CzikaBoom napisał:

@Rafał80 Daj dzieciakom wybór - dojazdy albo bursa. Może nie wyrosną na miernoty.

Generalnie wasz dom może być w cenie za jakieś 10-15lat.

Rozumiem, że odśnieżanie jest czasochłonne, ale koszenie trawy to jeden dzień w miesiącu, a naprawy może raz w roku (chyba, że dom jest z kartonu).

Widzę z kilometra, że jesteś z blokowiska ?

 

U mnie koszenie trawnika to raz w tygodniu minimum. Powierzchnia działki 850mkw. Samą trawę koszę 2,5-3h. Chwasty wzdłuż płotu z zewnątrz i na zewnątrz drugie tyle. Naprawy to nie tylko te, które wynikają ze zużycia ale również np. efekty burz, nawałnic, gradu. Jak tu mieszkamy 14 lat to :

 

1) 5 razy poleciały dachówki przy mega wiatrach - teraz szukaj dekarza, dogrywaj terminy, kupuj nowe dachówki, których już nie ma w produkcji;

2) 2 razy grad zrąbał mi samochód i elewację - elewacja do ponownego położenia (leciały gradziny 4cm) - tu na szczęście ubezpieczenie

3) 2 zalania poddasza

4) 1 pożar komina (sadze)

 

 

Wiesz, jestem coraz starszy i mam też pewne problemy zdrowotne nasilające się z wiekiem. Cenię sobie coraz bardziej komfort i święty spokój. Pochodzę z bloku, z 3 pokojowego mieszkania. Chciałaś ciepło, odkręcalas kaloryfer i było ciepło. tutaj najpierw trzeba wyczyścić i załadować piec, rozpalić i tak codziennie. 

Plecy siadają mi już od dźwigania worków z ekogroszkiem.

 

Naprawdę upierdliwości w mieszkaniu we własnej nieruchomości jest sporo. Ale to się wie dopiero wtedy jak się ją ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Rafał80 napisał:

Internat jest dla ludzi bez wyjścia.

Internat jest dla ludzi z długim dojazdem.

 

9 minut temu, Rafał80 napisał:

Niestety mam trochę inne wyobrażenie na temat wychowania dzieci.

One już są wychowane. Sprzedawanie domu, żeby potrzymać je 2 lata dłużej pod kloszem, to głupota.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudne decyzje i ciężko na szybko coś zaproponować. 

Szkoda pozbywać się chałupy. W końcu wasze dzieci się tam wychowują i z tym miejscem wiązać się będą ich wspomnienia na całe życie. Tej przeprowadzki mogą wam nie wybaczyć. Twoją żonę rozumiem - naszarpała się z tematem chaty od samego początku, Ty też włożyłeś sporo energii i hajsu (no ale z tego co piszesz, wnioskuję, że 'nie czujesz' życia na wsi i obowiązków związanych z utrzymaniem domu). 

Wbrew pozorom wieś ma zalety - czyste powietrze, spokój, własne owoce i warzywa. 

Ja ew. rozważyłbym inwestycyjny zakup kawalerki - (i ew. instalujesz tam kamerkę do podglądu swoich licealistów albo zaprzyjaźniacie się ze starszą sąsiadką, która 'będzie miała oko' na młodzież , przynajmniej na początku ;) Jeżeli mielibyście z żoną kilkadziesiąt km do tego miasta, to jest to godzina drogi - nie ma tragedii aby ogarnąć młodzież. 

Lepszej opcji w tym momencie nie dostrzegam. 

 

 

Edytowane przez Komti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Rafał80 napisał:

Widzę z kilometra, że jesteś z blokowiska ?

 

W takim razie wybierz się do specjalisty.

 

10 minut temu, Rafał80 napisał:

Widzę z kilometra, że jesteś z blokowiska ?

 

U mnie koszenie trawnika to raz w tygodniu minimum. Powierzchnia działki 850mkw. Samą trawę koszę 2,5-3h. Chwasty wzdłuż płotu z zewnątrz i na zewnątrz drugie tyle. Naprawy to nie tylko te, które wynikają ze zużycia ale również np. efekty burz, nawałnic, gradu. Jak tu mieszkamy 14 lat to :

 

1) 5 razy poleciały dachówki przy mega wiatrach - teraz szukaj dekarza, dogrywaj terminy, kupuj nowe dachówki, których już nie ma w produkcji;

2) 2 razy grad zrąbał mi samochód i elewację - elewacja do ponownego położenia (leciały gradziny 4cm) - tu na szczęście ubezpieczenie

3) 2 zalania poddasza

4) 1 pożar komina (sadze)

Wielkość działki nie powala, ale rozumiem, że nie lubisz nieco wyższej trawy. Ale równie dobrze możesz zakupić automatyczną kosiarkę albo dać w łapę komuś 30,-.

Tak jak pisałam wcześniej słaba chata.

10 minut temu, Rafał80 napisał:

Naprawdę upierdliwości w mieszkaniu we własnej nieruchomości jest sporo. Ale to się wie dopiero wtedy jak się ją ma.

Mieszkając przez 12 lat w domu wiem, co w trawie piszczy. Daj znać jak będziesz ją miał, bo z tego, co piszesz to dom twojej żony (żartuję oczywiście).

Edytowane przez CzikaBoom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafał80 sprzedaż dom pójdziesz do miasta wszystko ładnie pięknie. A co gdy dzieci skończą 18 lat i stwierdzą że jednak uczyć się nie chcą?

Dla mnie głupi pomysł, spokojnie mogą sobie dojeżdżać te kilka km. Jak będą miały chęci do nauki to dojazdy nie będą problemem . Jak chodziłem do szkoły średniej to większość ludzi z klasy dojeżdżała autobusem po 20-30 km. 

 

A to co napisał @Adolf to racja. Mnie szkoła nauczyła tylko pisać , czytać, kombinować , kłamać  i palić . 

Gdyby nie kursy które mam, za które sam zapłaciłem to dziś mógłbym pracować za najniższą krajową.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Rafał80 said:

Nie wiem czy to tekst na poważnie? Sugerujesz mi bym dzieciom dał wykształcenie podstawowe i nic nadto? 

Zgadzam się z @Adolf. Szkoła niewiele znaczy. Spójrz na te RZESZE studentów. 99.9% nie pracuje w zawodzie. Rozbijają się po korporacjach zamknięci w boxach z kredytem na 30 lat bez światełka w tunelu. Daj swoim dzieciom możliwość wyboru własnej ścieżki. To będzie dla niech największy prezent w życiu jaki możesz im dać. 

 

Zabieraj dzieciaki do muzeów obserwatoriów, pokazuj historię niech próbują różnych rzeczy. Pływania, jazdy na łyżwach, na nartach wszystko co ich w jakiś sposób rozwinie. Niech sie nie trzymają na początku jednej pracy po wejściu w dorosłość niech testują, próbują ucząc się nowych umiejętności. Będą lepszymi ludźmi i będą szczęśliwsi. Kto wie może zainteresuje ich chemia lub fizyka i beda pracować W CERN zderzajac hadrony (spotkałem tam Polaków w Szwajcarii na dniach otwartych). Jeśli zobaczysz że są w czymś dobre nie naciskaj pozwól im sie delektować zabawą jaką z tego mają. Pieniądze przyjdą same. I na koniec namawiaj je żeby kończyły to co zaczęły. Nawet jeśli to niewiele warte i pokazuj im konsekwencje tego że to skończyły. 

Edytowane przez Trevor
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Adolf napisał:

 

Wykształcenie nie czyni inteligentnym, twórczym, nie uczy rzemiosła, generalnie jest tylko potrzebne do CV.

Właściciela fabryki, zakładu rzemieślniczego nie obchodzą papiery, interesują go wyłącznie umiejętności.

Witaj przyjacielu. Rozumiem i doceniam Twój punkt widzenia i zgadzam się  z nim aczkolwiek nie do końca. Żyjemy w Polsce. Dziś bez wykształcenia jesteśmy skazani najczęściej na prace fizyczna. Biuro w fabryce  i praca w administracji odpada bez wykształcenia. Wykształcenie to często pozory aczkolwiek jego brak zamyka wiele drzwi. Oczywiście u prywaciarza w mikro firmie często dostaje się prace bez wykształcenia ale ludzie szybko uciekała bo zarabiają minimalna+ nadgodziny+ewentualnie premia. Pozdrawiam 

 

Godzinę temu, Rafał80 napisał:

.I co byście radzili ? 

 

 Witaj. Przenikliwie przeczytałem temat i mam wrażenie iż twardo stąpasz po ziemi i nie dasz się załatwić. Twoja żona oczywiście jawnie zdaje sobie sprawę iż dom to pod względem prawnym tylko jej majątek i dlatego traktuje to jako formę zabezpieczenia. Szkoda, ze wprowadziłeś się na nie swoje z pewnością obniżyło to Twój komfort psychiczny. Ale ducha nie gasmy. Uważam iż najlepiej dla Ciebie będzie jeśli nie będziesz brał jakichkolwiek kredytów- nie wjeb się w to. Pisałeś, ze to 20 km. To stosunkowo mało i jak mniemam nie będzie to realny problem dla Twoich dzieci. Powiedz mi: jak sam traktujesz żonę? Czy ja docenisz? Czy krytykujesz? Często relacje ludzkie są tylko i wyłącznie lustrzanym odbiciem- co dajesz to otrzymujesz. Trzymaj nerwy i zmień taktykę. Nie przekonasz do sprzedaży żony krytyka ponieważ to tworzy opór. Ona sama musi zrozumieć, ze to najlepsze wyjście. Graj- komplementuj, doceniaj, nie krytykuj. Rozciągnij temat na dłuższa jednostkę czasu- prawdopodobnie sama dojdzie do korzystnych dla Ciebie wniosków. Wszystko będzie dobrze tylko pamietaj by kontrolować sytuacje i nie walcz o ego tylko o realny zysk. Daj znać jak Ci idzie 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Rafał80 napisał:

Ja nie pytałem o poradę w zakresie edukacji moich dzieci, bo tutaj akurat mamy wspólne, już ustalone plany. 

Ok kolego, jak już wiesz wszystko, a opinia na temat edukacji Twoich dzieci Cię mierzi, to doradzę a właściwie wywróżę.

 

   Weźmy stereotyp naszych dzieci na które nie mamy czasu, powierzamy opiekę nad nimi anonimowym ludziom

którzy mają "papier" upoważniający do opieki nad nimi, gdzie są wtedy rodzice ja pytam. 10 i więcej godzin po za domem i więcej czasami.

Ale trzeba zarobić na dom i tym samym nie mam czasu dla dzieci, oddaję je pod opiekę państwu, będzie jak będzie.

Ja Ci powiem jak będzie, Twoje dzieci będą produktem, nie człowiekiem. Zamkniesz im przyszłość, będą tylko bio robotami za średnią krajową.

Pamiętaj że dane statystyczne wskazują że tylko 10 proc dzieci wybijają się wyżej niż rodzice. 

Pomyśl mniej stereotypowo, bądź oryginalny, może warto?

 

Ok nie pytam o dzieci, to już wiesz, wymyśliłeś, teraz realizacja. Oznajmiasz małżonce że Twoje jest mojsze i trwasz jak skała. Dom jest wspólny 

i ma gówno do powiedzenia bo odchodzisz i zostawiasz ją z dziećmi i problemami. Płacisz za to 1000pln, i masz w dupie, odchodzisz. Pasuje?

Masz dla niej propozycję, albo po Twojemu albo nara.

 

   A nie bo dzieci. Słuchaj chłopaku, wlazłeś w gówno po pachy, jesteś szantażowany bo to jej dom, albo się złapiesz za jaja,

albo nie zawracaj dupy!

 

Howgh!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rafał80 napisał:

Otóż dzieci są w 5 i 6 klasie podstawówki, chodzą póki co do lokalnej szkoły. Jednakże jakakolwiek szkoła ponadpodstawowa to kwestia dojazdu autobusem 20km do miasta powiatowego.

Sam dojeżdzałem :) nic strasznego, nauczą się planować swój dzień.

Jak autobus im kilka razy spierdoli to będą wiedziały, że lepiej przyjść wcześniej niż za późno czyli uczymy punktualności :D

Także nie tyle Ci chodzi lub Wam o to, aby oszczędzić dzieciom dojazdów co o to, że Ty chcesz mieszkać w innym miejscu.

 

Moim zdaniem zadłużanie się w obecnej sytuacji jest zdecydowanie głupie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Quo Vadis? napisał:

Sam dojeżdzałem :) nic strasznego, nauczą się planować swój dzień.

Jak autobus im kilka razy spierdoli to będą wiedziały, że lepiej przyjść wcześniej niż za późno czyli uczymy punktualności :D

Także nie tyle Ci chodzi lub Wam o to, aby oszczędzić dzieciom dojazdów co o to, że Ty chcesz mieszkać w innym miejscu.

 

Moim zdaniem zadłużanie się w obecnej sytuacji jest zdecydowanie głupie.

 

Dla mnie dom to sterta cegieł, która przyjechała na 2 tirach. Nic niepowtarzalnego. Sam z rodzicami za młodu przeprowadzałem się 3 razy, ojciec miał taki zawód, że jeździło się za pracą. Ogólnie dom jest tam, gdzie praca, centrum życia codziennego. 

Powoli przestaje mi pasować scenariusz, że wracam na wioskę do swojego domku codziennie po 19,00 , a rano o 7.00 wyjeżdżam. 

 

Owszem, dobrze ktoś z was napisał. Dzieci mam już odchowane, za kilka lat z domu wyjdą. I właśnie dlatego nie chcę żyć na 5 pokojowej chałupie, gdzie w zimie płacę 900zł za ogrzewanie co miesiąc.

Lubię ruch, gwar. Lubię pójść do kina, na basen, do teatru.

 

Aktualnie wszędzie muszę dojechać minimum 20km w jedną stronę. Na starość mogę już np. nie być w stanie jeździć autem i co wtedy? Kto mi zakupy zwiezie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatecznie i tak Ty podejmiesz decyzję.

Nie mam pojęcia jaką masz/macie pracę, czy macie jakieś oszczędności, etc. ale naprawdę bym uważał z zaciąganiem kredytów.

 

Rozumiem, że Cię ciągnie do gwaru i są takie momenty, że ma się dosyć i wolało by się mieć wszystko pod ręką.

Z drugiej strony w mieście nie będziesz opłacać ogrzewania? Woda, ogrzewanie, światło, raty za mieszkanie?

Bierzesz pod uwagę to, że może Ci się potknąć noga? Że może przyjść korona ponownie jesienią i politykom coś znowu odpierdoli i będą kazać niektórym siedzieć na dupach i będą kolejne zwolnienia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Rafał80 napisał:

Owszem, dobrze ktoś z was napisał. Dzieci mam już odchowane, za kilka lat z domu wyjdą. I właśnie dlatego nie chcę żyć na 5 pokojowej chałupie,

Dlatego ja dom na wsi sprzedaje,a kupuje mieszkanie. Tyle ze ja jestem po rozwodzie,a dom jest moj. Jestem przed piecdziesiatka i starczy tego rycia przy domu,dzieciaki i tak nie wroca. I mysle ze tu bardziej o to Tobie chodzi,bo same dojazdy do szkoly z tego co napisales nie sa problemem. Sam majac 15 lat mieszkalem w internacie,zyje o dziwo i w wiezieniu nie bylem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.