Skocz do zawartości

Wóz albo przewóz...


Rafał80

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, karhu napisał:

Dlatego ja dom na wsi sprzedaje,a kupuje mieszkanie. Tyle ze ja jestem po rozwodzie,a dom jest moj. Jestem przed piecdziesiatka i starczy tego rycia przy domu,dzieciaki i tak nie wroca. I mysle ze tu bardziej o to Tobie chodzi,bo same dojazdy do szkoly z tego co napisales nie sa problemem. Sam majac 15 lat mieszkalem w internacie,zyje o dziwo i w wiezieniu nie bylem.

W dużej mierze tak, z resztą sam to przyznałem powyżej. Dobrze to określiłeś mianem "rycia". Naprawdę mam dość. To, co jeszcze 7 czy 10 lat temu robiłem z przyjemnością, dziś już jest dla mnie męczące. Zwłaszcza, że 90% czynności przy domu wiąże się z pracą fizyczną.

 

6 lat temu miałem wypadek komunikacyjny, mam do dziś jego skutki. Zdrowie się posypało, a obowiązki ogrodnika i budowlańca w domu pozostały. Nie stać mnie na zatrudnienie do wszystkiego ludzi, stąd wiele rzeczy robiłem zawsze sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że wyolbrzymiasz trochę problem dojazdu. Za czasów licealnych dojeżdżałem do LO na rowerze 15 km z własnej woli (chyba, że padało lub było dużo śniegu). 20 km to serio nie jest problem. Dojazd to też czas na swego rodzaju odpoczynek, rozmowę ze znajomymi. Nie każda minuta uczniowskiego życia musi być wykorzystana na naukę;)

Edytowane przez House
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Adolf said:

   Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to chuj ze szkołą, przecież to tylko papier a nie wykształcenie,

Wykształcenie nie czyni inteligentnym, twórczym, nie uczy rzemiosła, generalnie jest tylko potrzebne do CV.

Właściciela fabryki, zakładu rzemieślniczego nie obchodzą papiery, interesują go wyłącznie umiejętności.

 

   Szkoła to przeżytek, dzieci będą miały ukończoną obowiązkową podstawówkę i chwatit. 

Daj im szansę wyboru, porozmawiaj o tym że szkoła nic im nie da. Osobiście teraz patrząc na moich dorosłych

synów, jeden inż., drugi technik, chuj im dała szkoła jak pracują w zupełnie innym zawodzie nie związanym z wykształceniem.

Wykształcenie to dla niektórych prestiż społeczny, bo tak, bo inni, wydasz na dzieciaki dodatkowe 200 koła,

a i tak pójdą inną drogą.

 

   Wiem że jestem kontrowersyjny, ale przemyśl to. Co do Twojej wife i JEJ domu, już wiesz, teraz tylko równia pochyła.

 

Pozdro.

ROTFL, tylko że dzieciom to jednak fajnie by było dać wybór, a nie skazywać je na realizację swojej wizji życia.

Pracę fizyczną, rzemiosło albo bycie Januszem biznesu mogą na luzaku wykonywać mając wykształcenie tak wysokie jak się kurła da.

Natomiast lekarzem, prawnikiem, architektem, fizykiem teoretycznym albo jakimś pieprzonym historykiem sztuki nie zostaną po podstawówce.

Oczekiwanie od bachora w podstawówce, że będzie wiedział, co chce robić w życiu, to jakieś nieporozumienie.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie Ci doradzają, ale Ty trochę wydziwiasz.

To wygląda trochę na to, że założyłeś ten temat, tylko żeby ktoś potwierdził decyzje, które już podjąłeś.

 

1. Żona nie weźmie kredytu na mieszkanie, domu nie sprzeda, remontów nie zrobi ani nic nie dołoży i ogólnie ma w dupie.

Co, mamy wpaść do niej i jej pogrozić, żeby zgodziła się na Twoje warunki ?  xD xD xD

 

2. Ty nie masz nic, wszystko łożyłeś w dom, stać Cię najwyżej na 2-pokojowe mieszkanie, ale nie chcesz brać kredytu, bo masz 40.

 

3. Ja dojeżdżałem do liceum 30km. 4 lata. Plus 1 rok studiów. Dało się. Wielu piszących tak samo.

Twoje dzieci chcesz trzymać pod kloszem, tak że : żadnych dojazdów, żadnej bursy, żadnego internatu.

Ok. Zostaje wam nauczanie domowe. Też wykonalne.

 

Mówiąc w skrócie - nie myślałeś o przyszłości, i obudziłeś się z ręką w nocniku.

A ponieważ jesteś bardzo zasadniczy, żadna opcja Ci teraz nie pasuje.

 

Nie ma lekko.

Jedyne, co może pasować do tak mało elastycznej postawy, to:

a. wrzucasz intercyzę (o ile jeszcze nie masz)

b. kupujesz na siebie to mieszkanie 2 pokoje

c. wynajmujesz dopóki dzieci nie wejdą w dorosłość.

Mówisz im, że jak będą się dobrze uczyć, i dostaną na studia, to będą mogły tam mieszkać na studiach (ale rachunki będą musieli sami opłacać).

d. dzieci normalnie dojeżdżają do szkoły, albo ta bursa. Tak wygląda dorosłość.

e. po studiach dzieci na swoje, albo jak będziesz uważać. Mieszkanie zostaje jako zabezpieczenie dla Ciebie

f. żonie mówisz, że jak chce mieszkać potem w mieście, to niech się podzieli sprzedażą domu. Sytuacja będzie rozwojowa i nieprzewidywalna, więc to spekulacyjny punkt.

 

Ewentualnie :

Znajdujesz nową, zajebistą pracę i kupujesz po 2 latach za gotówkę ;)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rafał80 napisał:

Minął rok z hakiem, wzięliśmy ślub, pojawiło się dziecko, potem drugie.

Cytat

Ja mam 40 lat, z żoną od 15 po ślubie, mamy syna 14 lat.

To jak to jest rafałku? Coś słabo krecisz w internetach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, sargon napisał:

Ludzie Ci doradzają, ale Ty trochę wydziwiasz.

To wygląda trochę na to, że założyłeś ten temat, tylko żeby ktoś potwierdził decyzje, które już podjąłeś.

 

1. Żona nie weźmie kredytu na mieszkanie, domu nie sprzeda, remontów nie zrobi ani nic nie dołoży i ogólnie ma w dupie.

Co, mamy wpaść do niej i jej pogrozić, żeby zgodziła się na Twoje warunki ?  xD xD xD

 

2. Ty nie masz nic, wszystko łożyłeś w dom, stać Cię najwyżej na 2-pokojowe mieszkanie, ale nie chcesz brać kredytu, bo masz 40.

 

3. Ja dojeżdżałem do liceum 30km. 4 lata. Plus 1 rok studiów. Dało się. Wielu piszących tak samo.

Twoje dzieci chcesz trzymać pod kloszem, tak że : żadnych dojazdów, żadnej bursy, żadnego internatu.

Ok. Zostaje wam nauczanie domowe. Też wykonalne.

 

Mówiąc w skrócie - nie myślałeś o przyszłości, i obudziłeś się z ręką w nocniku.

A ponieważ jesteś bardzo zasadniczy, żadna opcja Ci teraz nie pasuje.

 

Nie ma lekko.

Jedyne, co może pasować do tak mało elastycznej postawy, to:

a. wrzucasz intercyzę (o ile jeszcze nie masz)

b. kupujesz na siebie to mieszkanie 2 pokoje

c. wynajmujesz dopóki dzieci nie wejdą w dorosłość.

Mówisz im, że jak będą się dobrze uczyć, i dostaną na studia, to będą mogły tam mieszkać na studiach (ale rachunki będą musieli sami opłacać).

d. dzieci normalnie dojeżdżają do szkoły, albo ta bursa. Tak wygląda dorosłość.

e. po studiach dzieci na swoje, albo jak będziesz uważać. Mieszkanie zostaje jako zabezpieczenie dla Ciebie

f. żonie mówisz, że jak chce mieszkać potem w mieście, to niech się podzieli sprzedażą domu. Sytuacja będzie rozwojowa i nieprzewidywalna, więc to spekulacyjny punkt.

 

Ewentualnie :

Znajdujesz nową, zajebistą pracę i kupujesz po 2 latach za gotówkę ;)

Dziwnym trafem wypowiadają się tylko ci, co dojeżdżali do szkoły 20-30km. Ja np. miałem zawsze szkołę 15 min na nogach. I nikt mi nie powie, że to nie jest wygodniejsze i lepsze rozwiązanie, niż tłuczenie się autobusami i łażenie po dworcach zawsze na w pół biegiem.

2 minuty temu, MMorda napisał:

To jak to jest rafałku? Coś słabo krecisz w internetach

rocznikowo tyle ma, wg. daty urodzenia jeszcze nie. Ale spoko, przejrzałeś mnie. 1:0 dla ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf Gadasz bzdury teraz... Dobre liceum to przynajmniej dźwignia na dobrą uczelnię.

@Rafał80 Pogadaj dobrze z żoną bo tak jak napisałeś - o wynajmie na zadupiu może zapomnieć. Ludziom się wydaje, że wszystko się może sprzedać albo wynająć. Bo im nawciskali kitów, że nieruchomość to zawsze dobra lokata kapitału bla bla bla. Sama sprzedaż dużego domu na zadupiu jest bardzo problematyczna i może potrwać lekko rok a często 2 lub 3 lata i za chujową kasę. Ja bym uruchomił sprzedaż od razu. Ciśnij żonę bo widać nie ogarnia. 

 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Rafał80 napisał:

Dziwnym trafem wypowiadają się tylko ci, co dojeżdżali do szkoły 20-30km. Ja np. miałem zawsze szkołę 15 min na nogach. I nikt mi nie powie, że to nie jest wygodniejsze i lepsze rozwiązanie, niż tłuczenie się autobusami i łażenie po dworcach zawsze na w pół biegiem.

 

Zadałeś pytanie o dojazdy dzieci 20km.

Czy to jakieś dziwne, że jak ktoś miał takie doświadczenie to odpowiada ?

 

I nikt Ci kurwa nie mówi, że to było jakieś wygodne. Bo nie było.

Był dom, rodzicie nie srali kasą, więc trzeba było dojeżdżać.

W zimie bywało wstawać o 5, żeby dojechać na WF o 7. Wygodne ?  Średnio.

Ale w życiu nie można mieć wszystkiego zawsze i wszędzie pod nos.

Jak upierasz się zrobić z dzieci rozpieszczonych inwalidów to droga wolna.

Chyba że już się zachowują jak burczymuchy, i tupią nóżką jak im się coś nie podoba. Przynajmniej są Twoje w takim razie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 km to blisko i podobnie jak bracia, zrobiłem duże oczy jak przeczytałem, że to problem. Jakbym miał taką sytuację to bym się postarał kupić im auto na kat. B1/AM. To już na prawdę nie są drogie rzeczy. A problem będzie super rozwiązany, bo nawet znajomych odwiedzą i nie będą cierpieli z powodu mieszkania na wsi.

Nie uważam, że dzieci w wieku 15 lat są już wychowane. Jak pójdą do internatu to na 18 urodziny ich nie poznasz.
Wykształcenie jest ważne i lepiej żeby poszły do dobrego liceum. To że ktoś tam nie pracuje w zawodzie to inny temat, dobre studia rozwijają umiejętności i wyobraźnię.
Jak są myśli o rozwodzie to nic dziwnego, że żona nie chce sprzedać domu i wpakować tej kasy we wspólne mieszkanie, widać czyta forum hehe. Nie wierzę, że przy takich nastrojach da się do czegoś przekonać.

Ja bym nie chciał mieszkać w bloku ale to moje preferencje, zwłaszcza na starość, w 4 ścianach, jednak szanuję decyzję. I wiem jakie obowiązki wiążą się z mieszkaniem w domu, 160m2 to nie jakaś wielka willa do utrzymania tylko zwykły dom.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijam porady w stylu "na uj dzieciom szkoła", bo w sumie nie wiem czy się śmiać czy płakać.

 

Co do głównego wątku @Rafał80 to warto zobaczyć jakie masz w ogóle pole manewru.

1. Obecny dom nie jest Twój, lecz Twojej żony. Gdybyście hipotetycznie się rozstali, to pewnie spłaci Ci (lub nie) część nakładów które poniosłeś i tyle Twej decyzyjności w kwesti domu.

2. Nawet gdyby jakimś cudem żona zdecydowała się na sprzedaż domu i kupno (wspólnego) mieszkania, to czy przypadkiem nie jest to właśnie taki przypadek przed którym tutaj mocno ostrzegamy forumowych braci (że nagle majątek osobisty po sprzedaży domu  się "uwłaszcza" i staje się po kilku latach wspólny).

Jeśli mielibyście realizować plan sprzedaży domu i zakupu mieszkania....to czy zaproponowałeś żonie że wcześniej podpiszecie intercyzę? Wtedy każde z Was będzie w takim stopniu współwłaścicielem w jakim realnie dorzuciło się do zakupu. Czyli np. żona wzięła 400 tyś za dom, Ty wziąłeś 200 tyś kredytu, to ona ma 2/3 własności mieszkania, a Ty 1/3 (i kredyt do spłacenia).

3. Pytanie co Cię trzyma w tym domu, który nie jest Twój, a jak piszesz jest ciężki w utrzymaniu na co dzień (uwierz mi wiem jak to jest)? Czy rozważasz hipotetycznie sytuacje, gdzie za kilka lat dzieciaki wyfruwają z domu i wtedy Ty kupujesz sobie kawalerkę w mieście (odpadają wszystkie problemy z konserwacją, pracami fizycznymi wokół itp), a żona robi z domem co chce? Zaczynacie żyć razem ale osobno (skoro się nie udało z nią dogadać)?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W innym temacie się pompowałeś jakie to cudowne małżeństwo masz a tu takie trupy z szafy wypadają. xD

Temat, w którym chwaliłeś się, że z koleżaneczką gadasz za plecami zonki, już wiem czemu się tak obsrałeś, że żona się dowie.

 

Ładujesz hajs w nieswój domek no brawo i dlatego gówno masz. Żonka ma dobrego providera. W zasadzie dwóch, Ty i jej ex, który wybudował chatę a potem dostał kopa w dupę i ochłapy z łaski. Teraz Ty remontujesz, martwisz się i wkładasz kasę a ona ma w piździe. :D 

Do tego starsza od ciebie...

Jej podejście do ciebie to schemat.

Ciekawe czy dzieci twoje. :P

 

Ja miałem do szkoły blisko ale u mnie masa ludzi dojeżdżała po 30km nawet, nic nadzwyczajnego.

No ale nie uśmiecha Ci się mieszkać w domu, ma to swoje wady i rozumiem.

 

BTW. Żonka jak się uprze to chuja możesz bo to JEJ DOM. Co zastraszysz rozwodem? No to zostaniesz bez dachu nad głową i z alimentami.

Ewentualnie z kredytem na mieszkanie w wieku 40 lat...

17 godzin temu, Rafał80 napisał:

Dodam tylko jeszcze, że opcja pt. idziemy na 2 pokoje, a dom wynajmujemy w KAŻDYM aspekcie odbije się na mnie i moich finansach. Jeśli najemcy zrujnują ten dom, to remont będzie na moich barkach zarówno fizycznie (umiem sporo we własnym zakresie) jak i finansowym, bo znam żony podejście do sprawy - ona ma zawsze inne wydatki.

A to kurwa niby czemu? Widzę, że lubisz ładować kasę w tą nieswoją nieruchomość. Masz mentalność niewolnika swojej Pańci, zapierdalasz za nią LOL. Gdybyś zamiast pakować kasę SAMEMU w te chałupę może miałbyś coś swojego a tak to obudziłeś się w wieku 40 lat z chujem w gardle.

Ale nadal chcesz być niewolnikiem i nie wyciągnąłeś wniosków, gorzej jak się żonce odwidzi jak już dzieciaczki pójdą na swoje albo po menopauzie się jej odmieni i zaczniesz ją nagle wkurwiać (Brizendine w książce opisuje takie przypadki).

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.