Skocz do zawartości

Zaburzenia lękowe


mph25

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jako że sam doświadczałem takich stanów postanowiłem wam skrobnąć trochę na temat zaburzeń lękowych, wszelkiego rodzaju nerwic, np nerwicy natręctw, lęku uogólnionego, lęku wolnopłynącego. Opisać wam mechanizm działania tego lęku i możliwości pozbycia się zaburzeń lękowych.
 
   Powstanie zaburzenia lękowego prawie zawsze poprzedzone jest jakimś ciągiem wydarzeń, może to być stresująca praca, nasze fobie, niska samoocena, nadmierna wrażliwość, przejmowanie się krytyką, presja otoczenia, brak znajomych, nieakceptacja ze strony innych ludzi (np w pracy lub w szkole) i wiele innych, generalnie to nie ma znaczenia, ale o tym później.

Sam mechanizm zaburzeń lękowych jest zawsze ten sam - każdy z nas ma indywidualną odporność na stres, po przekroczeniu tej magicznej bariery załącza nam się mechanizm "walcz lub uciekaj" jest to mechanizm obronny organizmu który z powodu nadmiernego stresu uaktywnia się (bez powodu) i z nami pozostaje do końca trwania zaburzenia.  Ten sam mechanizm mają zwierzęta np sarny które w momencie zagrożenia (potencjalnego ataku lwów) zatrzymują się w miejscu, serce zaczyna im bardzo szybko bić, słuch się wyostrza i nasłuchują czy agresor się zbliża.  

U osób które doznały nerwicy lękowej mechanizm jest ten sam - prawie zawsze nerwica zaczyna się od ataku paniki, może to być uczucie dezorientacji, duszności, silnego bez uzasadnionego lęku - osoba która nigdy nie doświadczała takich stanów zaczyna panikować (co jest sprawą naturalną) nakręca się owym lękiem i zaczyna panikować (atak paniki potrafi być bardzo silny, ale tylko osoby które tego doświadczyły będą potrafiły to zrozumieć) po takim ataku paniki zaczynamy obawiać się kolejnego - albo uczucia które nam wtedy towarzyszyło np duszności, silne bicie serca, wymioty, dezorientacja - wtedy rozpoczyna się zaburzenie lękowe,  nerwica nie jest niczym innym niż strachem przed lękiem, gdybyśmy sie nie bali własnych emocji nie byłoby nerwicy.

  
    Wiele osób w nerwicy ma jakieś obawy, poniewaz nerwica zawsze dzieli się na obawy i objawy.  Niektórzy podczas nerwicy doszukują się swojej śmiertelnej choroby robiąc pakiety badań, inni boją się wejść do autobusu lub supermarketu ponieważ obawiają się że mogą tam na przykład dostać ataku serca, mogą ich dopaść duszności, złapie ich atak paniki i nie będą wiedzieli co wtedy zrobić - żeby wyjść z zaburzenia lękowego, trzeba się mentalnie "zabić"  lęk nie może istnieć w momencie w którym się go nie boimy (przecież to się wzajemnie wyklucza) gdyż lęk jako emocja jest reakcją na coś.. np na sytuację w której napada nas na ulicy jakaś osoba i przystawia nam pistolet do głowy, wtedy też załącza nam się wspomniana przeze mnie na początku reakcja "walcz lub uciekaj" i jest ona UZASADNIONA ponieważ realnie nam coś zagraża (osoba chce nas zabić, grozi nam bronią, chce nas okraść lub chce wymóc na nas jakieś określone zachowanie).   W czasie rozpoczynania się nerwicy lub w jej trakcie reakcja walcz lub uciekaj jest cały czas aktywna (ale przecież nikt nie chce nas zabić, pobić ,okraść, zgwałcić) dlatego też umysł zaczyna podświadomie wyszukiwać sobie powodu który będzie pozwalał uzasadnić trwanie tej reakcji, jakie to powody?    To nasze myśli, nasze objawy i obawy -  

"Jestem śmiertelnie chory, mam raka albo inną śmiertelną chorobę, robię pakiet badań co miesiąc"
"Jak wyjdę z domu to zwymiotuje albo dostanę biegunki"
"Jak wejdę do supermarketu to zemdleje, będzie mi duszno albo dostanę ataku serca"
"Zostanę sam do końca życia i się zabije albo skończę w szpitalu psychiatrycznym"

To przykładowe obawy, które są nieuzasadnione ale wiara w nie pozwala nerwicy utrzymywać reakcję walcz lub uciekaj - umysł w zaburzeniu lękowym zawsze będzie szukał powodu dla którego mamy się bać.

Przykładem są myśli natrętne, osoby które mają nerwicę natręctw mają albo natręctwa myślowe albo czynnościowe. Zaburzenie lękowe zawsze atakuje istotne dla nas elementy życia, takie ma zadanie - podtrzymywanie reakcji walcz lub uciekaj.  Dlatego też osoby w nerwicy natręctw doświadczają myśli w których np plują na obrazy święte (gdy są mocno wierzącymi osobami) myśli o zabiciu siebie (gdy zależy im na życiu i tego nie chcą) o zabiciu np własnej rodziny albo swojego dziecka (gdy kochają własną rodzinę, swoje dziecko, ewentualnie gdy obawiają się zostać psychopatą, mordercą) nerwica podsuwa myśli które mają Cię wystraszyć, atakuje zawsze najczulsze punkty tak żebyś się bał - reakcja walcz lub uciekaj ma zostać utrzymana i ma zostać uzasadniona, taki jest cel.    Wielokrotnie miałem doczynienia  z kobietami które miały lękowe myśli o tym że zabiją swoje dziecko, były tak tymi myślami przestraszone że niektóre robiły wszystko żeby tylko nie siedzieć z dzieckiem sam na sam - gwoli ścisłości, morderca nie boi się tego że zabije (co najwyżej boi się konsekwencji albo tego że go złapią) a nie samego aktu.   Pamiętam faceta który dostawał lękowych myśli że pozabija w nocy swoją rodzinę - facet pochował w domu wszystkie noże - a na widok jakiegoś cały się pocił, dostawał silniejszych natręctw a w konsekwencji po całym dniu ataku paniki.



  Myśl nie ma mocy sprawczej - myśl to myśl i nic więcej.
Nerwica nie może nam niczego zrobić - nie udusimy się, nie zemdlejemy, nie stracimy orientacji, nie dostaniemy schizofrenii.
Pozbycie się nerwicy lękowej, nerwicy natręctw to pozbycie się strachu przed lękiem.

Gdy przestaniesz się bać myśli, gdy przestaniesz się bać swoich objawów np uczucia bardzo szybkiego bicia serca, duszności, uczucia depersonalizacji i derealizacji i każdego innego objawu to nerwica minie.

Kluczem do wyleczenia się jest DZIAŁANIE oraz "ZABICIE" się mentalne.
Działa to na zasadzie:  Myśl "Jak wejdę do supermarketu to stracę przytomność i nikt mi nie pomoże" ->  Wchodzisz tam, na pewniaka z myślą "chvj, najwyżej umre, przynajmniej nie będę wegetował i całe życie się bał" wiem.. nie jest to łatwe, przeszedłem każde stadium nerwicy, ale to jedyna droga do pełnego wyleczenia się z zaburzeń lękowych o czym zrezstą jest cała terapia poznawczo-behawioralna która ma olbrzymią skuteczność w leczeniu zaburzeń lękowych.    Trzeba wyjść naprzeciw lękowi, naprzeciw swoim myślom, ośmieszać je, gdy pojawia się myśl, że kogoś zabijemy albo sami siebie.. wyśmiewać to i olewać w stylu "później to zrobię, najpierw idę po mineralkę do sklepu"  gdy zaczniecie wyśmiewac swoje objawy, wychodzić im na przeciw pomimo tego że one będą atakować - pozbędziecie się zaburzeń lękowych bardzo szybko, po prostu przestaniecie się bać... lęku.  Oczywistym jest że gdy będziecie próbować wychodzić na przeciw zaburzeniu to ono będzie jeszcze silniej atakować - w przypadku wejścia do sklepu będziecie się pocić, bać, czy będziecie na pograniczu ataku paniki, ale atak paniki was nie zabije - zaburzenie lękowe opiera się na nieuzasadnionym strachu.

1) Zrozumienie jak działa nerwica - mechanizm pojawienia się nerwicy oraz dlaczego dostajemy takie myśli a nie inne - oraz dlaczego takie objawy a nie inne.
2) Akceptacja zaburzenia (nie, nie masz chorego serca, schizofrenii, czy bóg wie czego, oczywiście warto się przebadać by mieć pewność ale zaburzenia lękowe są widoczne gołym okiem)
3) Ryzykowanie - wychodzenie na przeciw, na złość nerwicy - boisz się czegoś -> robisz to nawet gdyby ze strachu przepalały Ci się styki w mózgu a pot powodował by przyklejanie się gaci do dupy.
4) Ośmieszanie, Ignorowane -  Po pewnym czasie sam widzisz że te mysli się powtarzają, że pojawiają się nowe ale mają ten sam mechanizm, wzbudzić lęk, ośmieszasz je i ignorujesz - więc zaczynają zanikać ponieważ przestajesz się bać, a jak się czegoś nie boisz to to się nie pojawia.


To tak w mocnym skrócie, dłuższego wywodu pewnie nikt by nie przeczytał a być może ktoś na tym skorzysta.   Polecam również książkę "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" - jednak trzeba przy niej trochę myśleć i w książkowych przykładach doszukiwać się podobieństw w swoim życiu.

P.S Zapomniałem napisać o nerwicy natręctw czynnościowej z objawami jak chodzenie po tych samych płytach chodnikowych, liczeniu aut, sprawdzaniu czy drzwi są zamkniętę po 10 razy, sprawdzaniu czy kurki od gazu w kuchence są zakręcone, czy okna pozamykane a żelazko jest wyłączone, albo nałogowym myciu rąk - z takiej nerwicy natręctw jest tylko jedno skuteczne wyjście, całkowite zaprzestanie wykonywania powtarzalnych czynności - to będzie skutkowało wzrostem lęku, strachu i uczuciem bardzo silnej ochoty na powtórne wykonanie czynności - trzeba z tym walczyć poprzez całkowite zaprzestanie wykonywanie tego nawet kosztem ataków paniki - inaczej nie da się tego pozbyć, antydepresanty na OCD są zalecane w bardzo dużych dawkach a takie dawki powodują już dość silne skutki uboczne począwszy od problemów z libido po problemy z pamięcią, koncentracją, spłycenie emocji itd.

Suplementy które bym polecał jeżeli chodzi o nerwicę, depresje (a przetestowałem setki)

Dobry kompleks witamin i minerałów (nie za 20 złotych - konkretny za dobre pieniądze, z dużymi dawkami witamin z gr B
Omega 3 (1000 mg EPA dziennie)
Adaptogeny -  Ashwagandha, Rhodiola Rosea  (Rhodioli nie stosować przy antydepresantach ponieważ jest delikatnym iMAO)
L-Theanina (100-300mg dziennie podzielone na porcje po 100mg)
Preparat Szafraceum (Nie łączyć z adaptogenami i antydepresantami) szafran ma porównywalne działanie do antydepresantów, działanie rozpoczyna się mniej więcej po 10-14 dniach.

 

 

  • Like 11
  • Dzięki 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwo powiedzieć, miliard razy trudniej zrobić. 

Edmund Bourne pisze w książce Lęk i fobie, że zaburzenia lękowe pojawiają się według schematu:

 

predyspozycje genetyczne- wychowanie- zaszczepienie błędnych wzorców zachowań oraz błędnych poglądów na rzeczywistość- wyzwalacz

 

Wyzwalaczem może być ogromny stres, trauma, zaćpanie, długie picie, strata bliskiej osoby itp. 

 

Ja cierpię na fobię, coś w rodzaju agorafobii. Panika włącza się na wysokości, na górkach oraz w miejscach, z których ciężko jest wyjść szybko. Tak się pierdoli w głowie, ze wszystko co do człowieka dociera jest zmodyfikowane, a to przeraża jeszcze bardziej, nie ma racjonalnego myślenia, jest lęk przed śmiercią lub jakąś straszną katastrofą, że ziemia się zapadnie, a niebo runie nam na głowę. Zwykli śmiertelnicy nigdy nie zrozumieją o czym mówię... 

 

Jakie jest twój stosunek do antydepresantów oraz benzodiazepin? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem parę nieścisłości.

3 godziny temu, mph25 napisał:

lęk nie może istnieć w momencie w którym się go nie boimy (przecież to się wzajemnie wyklucza) gdyż lęk jako emocja jest reakcją na coś.. np na sytuację w której napada nas na ulicy jakaś osoba i przystawia nam pistolet do głowy

Ale możesz wyobraźić sobie taką sytuacje i sama myśl może wywołać lęk.

3 godziny temu, mph25 napisał:

Myśl nie ma mocy sprawczej - myśl to myśl i nic więcej.

Jw. Jeżeli sama myśl o nieprzyjemnej sytuacji może wywołać lęk, a myśl o czymś przyjemnym może wywołać wyrzut endorfin i nas odprężyć, to jak najbardziej nasze myśli mają moc sprawczą. Analogicznie, jeżeli zmuszenie się do uśmiechu ma wpływ na samopoczucie, to jak najbardziej myśli i mentalność człowieka mają moc sprawczą.

3 godziny temu, mph25 napisał:

jest to mechanizm obronny organizmu który z powodu nadmiernego stresu uaktywnia się (bez powodu)

A jednak jest powód. Istnieje przyczyna i skutek.

 

 

Chciałbym jeszcze dodać coś od siebie. Jeżeli zakładamy, że istnieje przyczyna i skutek, czyli coś co wywołało nerwicę - źródło stresu. Czy opisana walka z nerwicą, to nie leczenie objawowe? Pacjent najstaranniej walczy z nerwicą, ale cały czas chodzi do pracy, która jest źródłem olbrzymiego stresu, z czego sam sobie nie zdaje sprawy. Wszystko zostaje stłumione i pozostaje w nieświadomości. Tłumaczy to sobie tak, że przecież jako osoba cierpiąca na nerwicę, nie będzie szukać nowej pracy w takim stanie, a jednak w tym tkwi przyczyna problemu i tak toczy się błędne koło.

 

 

Edytowane przez la paloma adieu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o antydepresanty i benzo - no cóż tym się nie da wyjść z nerwicy.  Żeby z niej wyjść trzeba zmierzyć się z lękiem i zmienić schematy - antydepresanty sztucznie poprawiają nasze samopoczucie i ciężko wtedy świadomie wychodzić z nerwicy gdy jest ona osłabiona o dajmy na to 80% - odstawiając leki wracamy do punktu wyjścia. Antydepresanty albo benzo mogą być dobre do leczenia depresji/nerwicy spowodowanej np śmiercią bliskiej osoby - wtedy faktycznie jest szansa na skuteczne leczenie, natomiast nerwica jest skutkiem tak jak napisałeś predyspozycji genetycznej, wrażliwości, i szeregu innych powodów nad którymi trzeba pracować w innym przypadku wszystko wróci po odstawieniu leków.  Bo przecież po odstawieniu nadal jesteśmy sobą, nadal powielamy stare schematy, nadal tak samo reagujemy na dane sytuacje - czyli żyjemy tak jak przed nerwicą a to nas do zaburzeń doprowadziło. Co do benzo - tylko w wyjątkowych sytuacjach, np gdy mamy nerwicę/depresje i mamy ślub lub inne ważne wydarzenie którego nie chcemy sobie zepsuć, no chyba że stosujemy na początku brania antydepresantów w celu zmniejszenia skutków ubocznych (ale to tylko przez 2-3 tyg.)

10 minut temu, la paloma adieu napisał:

Zauważyłem parę nieścisłości.

Ale możesz wyobraźić sobie taką sytuacje i sama myśl może wywołać lęk.

Jw. Jeżeli sama myśl o nieprzyjemnej sytuacji może wywołać lęk, a myśl o czymś przyjemnym może wywołać wyrzut endorfin i nas odprężyć, to jak najbardziej nasze myśli mają moc sprawczą. Analogicznie, jeżeli zmuszenie się do uśmiechu ma wpływ na samopoczucie, to jak najbardziej myśli i mentalność człowieka mają moc sprawczą.

A jednak jest powód. Istnieje przyczyna i skutek.

 

 

Chciałbym jeszcze dodać coś od siebie. Jeżeli zakładamy, że istnieje przyczyna i skutek, czyli coś co wywołało nerwicę - źródło stresu. Czy opisana walka z nerwicą, to nie leczenie objawowe? Pacjent najstaranniej walczy z nerwicą, ale cały czas chodzi do pracy, która jest źródłem olbrzymiego steresu, z czego sam sobie nie zdaje sprawy. Tłumaczy to sobie tak, że przecież jako osoba cierpiąca na nerwicę, nie będzie szukać nowej pracy w takim stanie, a jednak w tym tkwi przyczyna problemu i tak toczy się błędne koło.

 

 

Jeżeli mowa o tym że myśl nie ma mocy sprawczej - chodziło mi o to że osoba w nerwicy która ma myśli o zabiciu kogoś - nie powinna się tej myśli bać bo myśli nie mogą za nas decydować (to jest trochę dziwnę - jak można nie bać się myśli o tym że kogoś zabijemy, ale w nerwicy te myśli są zupełnie inne, zresztą terapia poznawczo behawioralna doskonale o tym uczy)

Co do reakcji walcz lub uciekaj - ta reakcja faktycznie ma uzasadnienie w momencie silnego stresu, jednak nie ma w przypadku gdy wszystko jest w porządku i nagle dostajemy ataku paniki pijąc piwo i smażąc kiełbasę na grillu z przyjaciółmi.

Jeżeli chodzi o źródło stresu - jeżeli nie ma szans na zmianę podejścia danej osoby do sytuacji w pracy, należało by taką pracę zmienić, to prawda.

Edytowane przez mph25
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, mph25 napisał:

Jeżeli mowa o tym że myśl nie ma mocy sprawczej - chodziło mi o to że osoba w nerwicy która ma myśli o zabiciu kogoś - nie powinna się tej myśli bać bo myśli nie mogą za nas decydować (to jest trochę dziwnę - jak można nie bać się myśli o tym że kogoś zabijemy, ale w nerwicy te myśli są zupełnie inne, zresztą terapia poznawczo behawioralna doskonale o tym uczy)

W filozofiii buddyjskiej jest to medytacja nad oddzieleniem się od ciała i umysłu. Nie identyfikujesz się ani z jednym ani z drugim. Umysł i ciało to narzędzia, a nie "JA". Myśli, odczucia i emocje to doświadczenia które przeżywamy, a nie "MY" sami. Jest to nabranie olbrzymiego dystansu. Jesteśmy bardziej obserwatorami. Jeżeli zagłębimy się w siebie, to czy ktoś jest w stanie odpowiedzieć gdzie się znajduje? W pewnej części mózgu jako aktywność neuronalna?

 

Zapewne bardzo łatwo możemy coś komuś poradzić i sterować cudzym życiem. Samemu jednak ciężko coś przedsięwziąć. To dlatego, że mamy duży dystans w stosunku do drugiego człowieka. Nie jesteśmy świadomi tego co przeżywa, jego emocji oraz odczuć w danym momencie, podczas gdy on się z tym zmaga. 

 

Radzimy: wyjedź za granicę, w tym kraju nie ma przyszłości, nie myśląc o tym jak dana osoba jest zidentyfikowana z obecnym miejscem zamieszkania, gdzie żyją jego rodzice, przyjaciele, dziewczyna; gdzie jest jego miejsce pracy, ulubiona siłownia i knajpa, itd. Dla nas to oczywiście bardzo proste. Przyzwyczaisz się, lub co gorsze "nie bądź tchórzem", carpe diem, dasz radę... Z chwytaniem dnia zgoda, ale nie w tym kontekście.

 

Myśli kompulsywne dotyczą chyba każdego człowieka (jeżeli nakażę Ci nie myśleć o papugach, to z pewnością jedna pojawi się w Twojej głowie). Tak samo widząc nóż może pojawić się przed oczami scena jak wbijam go sobie w brzuch, jednak nie przynosi ta myśli przykrego stanu psychicznego i nie jest kompulsywna jak w przypadku cierpiącego na nerwicę.

Edytowane przez la paloma adieu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo często za zaburzeniami i depresja  kryje się tak naprawdę niezaradność i bycie pierdołom. Wielu ludzi ma zaburzenia, depresje, problemy egzystencjalne a mimo to się realizują i robią co maja do zrobienia. Nie celebrują problemu. To trochę tak jak z alkoholem- pijacy myśli, ze to jedyny powód dla którego mu się nie wiedzie. Przychodzi abstynencja a tu zdziwko- nic się nie zmienia w pracy czy relacjach z ludźmi. Oczywiście jeśli ktoś czuje konkretnie, ze ma problem to warto udać się do specjalisty- każdy z nas wie lepiej jak to widzi. W wielu krajach antydepresanty powodują więcej szkód niż pożytku- dziesiątki mln ludzi jest w to wjebanych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Bartek2 napisał:

bardzo często za zaburzeniami i depresja  kryje się tak naprawdę niezaradność i bycie pierdołom. Wielu ludzi ma zaburzenia, depresje, problemy egzystencjalne a mimo to się realizują i robią co maja do zrobienia. Nie celebrują problemu

To jest choroba, to się leczy, a nie filozofuje czy ktoś jest niezaradny czy jest pierdołą. To tylko kwestia doboru odpowiedniej terapii a nie branie pierwszego lepszego antydepresantu. A już na pewno nie można problemu bagatelizować.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bartek2 Rozumiem, że mam do czynienia ze spacjalistom? 

 

@mph25 Co do antydepresantów to niby masz poniekąd rację, ale według mnie mogą pomagać na początku, jeśli są dobrze dobrane mogą dać nadzieję i szansę, oraz energię do pracy nad sobą. Układ nerwowy też się uczy, jest coś takiego jak plastyczność neuronów. Jeśli przez rok nauczysz organizm, że na pewne bodźce już nie reagujesz lękiem, to duża szansa aby ten stan zatrzymać na dłużej. Oczywiście zawsze warto nad sobą pracować. Słyszałem o przypadkach osób, które zaleczyły antydepresantami lęki i te już nigdy nie wróciły w takim nasileniu. Są tez przypadki odwrotne, że lęki wracają silniejsze. Ja tam daje sobie radę, jeśli są spotkania, albo jeśli muszę gdzieś pojechać to nie wymiękam. Jednak człowiek po takim dniu jest kilka razy bardziej zmęczony niż normalny koleś i jeszcze na koniec ignoranci określą cie mianem pierdoły. Życie to kurwa :D

Edytowane przez Dodarek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Dodarek napisał:

 

@mph25 Co do antydepresantów to niby masz poniekąd rację, ale według mnie mogą pomagać na początku, jeśli są dobrze dobrane mogą dać nadzieję i szansę, oraz energię do pracy nad sobą. Układ nerwowy też się uczy, jest coś takiego jak plastyczność neuronów. Jeśli przez rok nauczysz organizm, że na pewne bodźce już nie reagujesz lękiem, to duża szansa aby ten stan zatrzymać na dłużej. Oczywiście zawsze warto nad sobą pracować. Słyszałem o przypadkach osób, które zaleczyły antydepresantami lęki i te już nigdy nie wróciły w takim nasileniu. Są tez przypadki odwrotne, że lęki wracają silniejsze. Ja tam daje sobie radę, jeśli są spotkania, albo jeśli muszę gdzieś pojechać to nie wymiękam. Jednak człowiek po takim dniu jest kilka razy bardziej zmęczony niż normalny koleś i jeszcze na koniec ignoranci określą cie mianem pierdoły. Życie to kurwa :D

To wszystko jest zależne od sytuacji jednemu leki pomogą i nie będzie nawrotu choroby - innemu po odstawieniu tabsów po jakimś czasie wszystko wróci.  Znam z własnego otoczenia osobę która bierze antydepresanty na lęki dotyczące wejścia np do supermarketu (generalnie nie były te leki bardzo nasilone - ale były)  10 lat bez przerwy, była próba odstawienia i skończyło się prawie samobójstwem - nastrój tak zjechał na dół, że osoba ta miała problemy żeby wstać i zrobić sobie kanapkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja z innej beczki dzięki zaburzeniem lękowym... przestałem ćpać stymulanty xD Wiem, że to takie pierdololo coachowe, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Czasem tego typu zaburzenie pomaga nam pracować nad sobą, jest impulsem bez którego w życiu byśmy nie ruszyli z miejsca. To tak w ramach poprawy humoru tym którzy się zadręczają czemu mnie to spotkało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Dodarek napisał:

Ja cierpię na fobię, coś w rodzaju agorafobii. Panika włącza się na wysokości, na górkach oraz w miejscach, z których ciężko jest wyjść szybko. Tak się pierdoli w głowie, ze wszystko co do człowieka dociera jest zmodyfikowane,

17 godzin temu, mph25 napisał:

3) Ryzykowanie - wychodzenie na przeciw, na złość nerwicy - boisz się czegoś -> robisz to nawet gdyby ze strachu przepalały Ci się styki w mózgu a pot powodował by przyklejanie się gaci do dupy.

 

Poniżej fachowe podejście do sedna problemu i jego natychmiastowe rozwiązanie :)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pancernik Nie, to nie jest fachowe podejście. I nie, to nie jest rozwiązanie problemu. Myślisz, że osoba z fobią wystawiona na czynnik fobiczny od razu jest uleczona? Ja milion razy przełamywałem fobię i panikę, ale to nie sprawia, że się już nie boisz. Proces, który to może sprawić to jest tzw. odczulanie i trwa to od roku do 4 lat. Polega na stopniowym oswajaniu z czynnikiem wywołującym panikę oraz na układaniu właściwego podejścia do odczuć jakie on w nas wywołuje. To, co tutaj przedstawiłeś, to jak gojenie ran nożem, może spowodować traumę oraz utrwalić lęk na całe życie. W ogóle w ten sposób powstaje wiele traum i fobii, np. koledzy wrzucili młodego chłopaka na głęboką wodę, gdzie się topił i może być fobia przed wodą na całe życie. Lęki należy przełamywać świadomie, dobrowolnie i najlepiej z odpowiednim przygotowaniem oraz stopniowo. 

 

P.S. Widzę, ze większość osób tutaj zgromadzonych albo kompletnie nie ma pojęcie z jak trudnym zaburzeniem mamy do czynienia (nie jest to zwykłe lenistwo i lubienie bycia upierdliwym dla otoczenia) lub przeszła jakieś drobne epizody, chwilowe pogorszenie nastroju typu stresowego. 

 

@la tormenta Zgadza się, wszystko jest po coś. Czasami sens może być transcendentny, nie uchwytny z punktu widzenia naszego marnego żywota. Na pewno zaburzania psychiczne pozwalają poznać siebie i ogólnie procesy kierujące ludźmi. 

 

@mph25 Mi w młodości leki pomogły. Miałem wtedy pierwsze epizody i leki zaleczyły mnie na jakieś 10 lat. Ale wiadomo, stres, praca, życie, różne problemy i wszystko wróciło. Próbowałem sam to ogarnąć, ale ciężko jest. Rozważam powrót do leków, ale jestem w związku i boję się że mi nie będzie stawał, a lubię seks. Co ciekawe, ludzie z boku uważają, że jestem ogarnięty. Mało kto wie, że czasami przechodzę przez piekło na ziemi nie znane zwykłym śmiertelnikom. Ale wiadomo, trzeba nosić maskę i uśmiechać się sztucznie, żeby nas wilcy nie rozszarpali...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dodarek napisał:

 

@mph25 Mi w młodości leki pomogły. Miałem wtedy pierwsze epizody i leki zaleczyły mnie na jakieś 10 lat. Ale wiadomo, stres, praca, życie, różne problemy i wszystko wróciło. Próbowałem sam to ogarnąć, ale ciężko jest. Rozważam powrót do leków, ale jestem w związku i boję się że mi nie będzie stawał, a lubię seks. Co ciekawe, ludzie z boku uważają, że jestem ogarnięty. Mało kto wie, że czasami przechodzę przez piekło na ziemi nie znane zwykłym śmiertelnikom. Ale wiadomo, trzeba nosić maskę i uśmiechać się sztucznie, żeby nas wilcy nie rozszarpali...

Masz masę preparatów które w odpowiedniej dawcę działają jak antydepresanty bez skutków ubocznych w postaci problemów z libido + terapia poznawczo behawioralna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nerwicy lękowej, to ja najgorszemu wrogowi nie życzę. Nie ma chyba gorszego kurewstwa, może rak. Ale przy raku nie żyje sie w ciągłym strachu kiedy jebnie atak. 

 

Przerabiałem temat kilkanaście lat temu. Nie wiem jak obecnie, ale kiedyś to "specjaliści" gówno na ten temat wiedzieli, a rodzina i znajomi patrzyli jak na wariata. Jedyna "pomoc", to "pan weźmie pigułeczki" (inhibitory serotoniny czy jakieś inne gówno). 

 

Pigułeczki gówno dają. Przede wszystkim trzeba usunąć stresory - wytworzyć bezpieczną, przyjazną bańkę. Bez tego stan będzie się pogarszał. Potem jak już mamy bańkę to trzeba wszystko przepracować, zracjonalizować i duuuużo suplementacji, zwłaszcza grupa B, D i Magnez (Mg do 800mg dziennie nawet). Do tego dużo ruchu na świeżym powietrzu (bieganie jest super) i dużo słoneczka. 

 

I trzeba sobie wbić do łba, że na zawał się nie zejdzie mimo, że nagle puls skacze do 180 ?

 

To jest ciężka walka. I najczęściej samotna. 

 

@mph25 To jest ważny temat, bo kupa ludzi ma jakieś problemy, tylko często je maskuje najprostszym środkiem - alko.

 

@Pancernik Filmik mega ? Co on mu tam powiedział? Wepchnąć za zadek? Można dyskutować ale tu mieli racje 20 lat i się boi ciemności, to co on kurwa w woju robi? To co prawda tylko ćwiczenia, ale potem real life są takie sytuacje, że np. kiedyś miałem załoganta takiego. Sztorm napierdala, środek oceanu, a koleś mówi, że on nie pójdzie zwijać żagla, bo się boi. A wszyscy zarobieni i nie ma kto iść i jest realne zagrożenie. Wtedy się nie można cackać i porucznika dobrze wyszkolili. 

Edytowane przez maroon
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, maroon napisał:

Przede wszystkim trzeba usunąć stresory - wytworzyć bezpieczną, przyjazną bańkę. Bez tego stan będzie się pogarszał.

I to jest fundament, o którym większość zapomina. 

 

18 minut temu, maroon napisał:

samotna. 

Niestety z tym gównem trzeba się samemu użerać, też mam coś takiego. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

29 minut temu, maroon napisał:

Sztorm napierdala, środek oceanu, a koleś mówi, że on nie pójdzie zwijać żagla, bo się boi. A wszyscy zarobieni i nie ma kto iść i jest realne zagrożenie. Wtedy się nie można cackać i porucznika dobrze wyszkolili. 

To norma. Dlatego na każdym żaglowcu marynarki wojennej stosowano chłoste. Wizja 20 razy kotkiem wielu lękowców wysyłała podczas sztormu by zwijać taki grotbombramsztaksel. 

 

No ale wtedy psychologia nie istniała

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, trop napisał:

A mógłbyś szerzej opisać jak sam sobie pomogłeś? 

Odkąd pamiętam przez całą młodość byłem osobą wycofaną i lękliwą która była rozgrywana przez innych. Wiecznie analizowałem i myślałem jako introwertyk. Przeważnie ludzie myślą i boją się sytuacji które mogłyby wystąpić w najmniej możliwym wariancie- skupiają się na tym co negatywne. Ja pomogłem sobie w ten sposób iż zerwałem 90 % kontaktów z ludźmi którzy traktowali mnie wg mojego mniemania źle. Dałem sobie przyzwolenie na popełnianie błędów i o dziwo- podziałało. Wstyd, lękliwość przeważnie wiąże się z obniżonym poczuciem wartości a na przeciwległym biegunie jest coś takiego jak DUMA. Stawianie na swoim i duma jest odtrutką. A jakie zachowanie u CB wiążą się z byciem dumnym? tego nie wiem. Sam musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Analogicznie jak ktoś jest Twoim katem- żadne katolickie wartości i pierdolenie nie pomogą- musisz się zemścić by oczyścić głowę.

Edytowane przez Bartek2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ataki paniki w życiu miałem często ale bez utraty świadomości. W wieku dorosłym przed obroną pracy dyplomowej dostałem takiej paniki, że wydygałem i nie zjawiłem się. Broniłem się w drugim terminie. Z prawem jazdy też miałem problemy. Wielokrotnie czułem się zastraszony bez powodu. Błędne wzorce zachowań- do dziś dzień wydaje mi się,że matka swoim postępowaniem względem mnie mogła mi zniszczyć poczucie wartości. Długo, długo miałem za duży respekt dla innych i nie broniłem swoich granic. Co o tym myślisz?

 

A co do zaburzeń emocjonalnych to mimo,że dziś nie daje sobie w kasze dmuchać w relacji z obcymi ludźmi to mam obniżony nastrój jak walczę o swoje prawa. Kiedyś bardziej przejmowałem się innymi niż sobą

Edytowane przez Bartek2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.06.2020 o 20:27, mph25 napisał:

Cześć, jako że sam doświadczałem takich stanów postanowiłem wam skrobnąć trochę na temat zaburzeń lękowych, wszelkiego rodzaju nerwic, np nerwicy natręctw, lęku uogólnionego, lęku wolnopłynącego. Opisać wam mechanizm działania tego lęku i możliwości pozbycia się zaburzeń lękowych.

To wspaniale, że postanowiłeś zahaczyć o ten temat. Sporo problemów w życiu codziennym wynika z lęku czy strachu, w końcu gdyby uprościć cele, którym mechanizmy biologiczne się kierują, to wyjdzie, że albo kierujemy się uzyskaniem przyjemności, albo uniknięciem cierpienia (do których zaburzenia lękowe można zaliczyć).

Kierowanie się strachem być może w pewnym sytuacjach nas ratuje, ale często też pogłębia koleiny ścieżek, jakie są wykorzystywane przez nas podświadomie do reakcji.

 

Sposób jaki opisujesz - zaparcie się i realizacja inną drogą, niż to mamy utrwalone - to podstawa sukcesu. Ale też nie wszystko.

Gdyby podzielić to na etapy to mamy:

1) etap I - przygotowanie do alternatywnego podejścia

2) etap II - wykonanie alternatywnego podejścia

3) etap III - akceptacja alternatywnego podejścia

 

Jeśli ktoś mając np. depresję, decyduje się na ruszenie 4 liter i pobieganie np. przez pół godziny to mamy:

1) podjęcie decyzji o zmianie (im szybciej, tym lepiej, im dłużej się myśli, tym większa szansa na odsunięcie)

2) wykonanie zmiany (np. bieganie przez ustalony czas)

3) akceptacja i nagroda zmiany (powrót i poczucie kopa energetycznego - zwiększenie nastroju)

 

Jednak równie dobrze ktoś może wrócić z biegania i poczuć doła (bo coś np. w międzyczasie zmieniło tok myślenia - chociażby np. gorsze samopoczucie bo biegało się zbyt intensywnie) - wówczas problem występuje na ostatnim etapie.

Podjęta decyzja powinna być wykonana i ugruntowana. Nagroda za zmianę nawyku powinna być konkretna.

W dniu 19.06.2020 o 20:27, mph25 napisał:

Myśl nie ma mocy sprawczej - myśl to myśl i nic więcej.

Owszem ma. Sprawdzone praktycznie.

Dobrze tłumaczy to grunt psychologii behawioralnej: myśl może inicjować emocje. A z emocji wynika sporo działań, jakie się podejmuje.

W dniu 19.06.2020 o 20:27, mph25 napisał:

Przykładem są myśli natrętne, osoby które mają nerwicę natręctw mają albo natręctwa myślowe albo czynnościowe

Znam osobę, która powiedziała mi, że miała w danym dniu pecha (i zdarzały się różne pechowe rzeczy) - bo zabiła pająka. Tak się tym przejęła tą myślą, że podświadomie zbudowała swój dzień, który okazał się pechowy. Być może taki by był i była to racjonalizacja, ale też duża szansa na podświadome prowokowanie pewnych zdarzeń.

W dniu 19.06.2020 o 20:27, mph25 napisał:

Nerwica nie może nam niczego zrobić - nie udusimy się, nie zemdlejemy, nie stracimy orientacji, nie dostaniemy schizofrenii.

Nerwica sama z siebie nie, efekty jakie obserwujemy, strach i wpadająca w pętlę sprzężeń zwrotnych z odczuciami zdrowotnymi- już tak.

W dniu 19.06.2020 o 20:27, mph25 napisał:

Sam mechanizm zaburzeń lękowych jest zawsze ten sam - każdy z nas ma indywidualną odporność na stres, po przekroczeniu tej magicznej bariery załącza nam się mechanizm "walcz lub uciekaj" j

Może też być wzmacniany problemami zdrowotnymi. Wahania hormonów czy niski poziom cukru może pogarszać przebieg zdarzeń lękowych - więc możliwe jest i omdlenie, a nawet częściowa utrata bodźców (np. wzroku) nie wspominając o np. problemach z krążeniem. Nasza odporność zależy od wielu czynników, w tym wiele od aktualnej kondycji psycho-fizycznej, sytuacji w jakiej jesteśmy i naszego zrozumienia tej sytuacji. Introwertyk ma większe szanse się przejąć.

W dniu 19.06.2020 o 23:20, mph25 napisał:

Co do reakcji walcz lub uciekaj - ta reakcja faktycznie ma uzasadnienie w momencie silnego stresu, jednak nie ma w przypadku gdy wszystko jest w porządku i nagle dostajemy ataku paniki pijąc piwo i smażąc kiełbasę na grillu z przyjaciółmi.

Reakcja może być opóźniona. Tj. wiele osób opisuje coś takiego, że w jakiejś sytuacji zdali sobie sprawę z jej powagi dopiero po pewnym czasie. Jeśli w takiej sytuacji człowiek nie zdaje sobie świadomie z tego sprawy - wówczas taki atak paniki może wyglądać na nieuzasadniony.

W dniu 19.06.2020 o 23:17, la paloma adieu napisał:

Chciałbym jeszcze dodać coś od siebie. Jeżeli zakładamy, że istnieje przyczyna i skutek, czyli coś co wywołało nerwicę - źródło stresu. Czy opisana walka z nerwicą, to nie leczenie objawowe? Pacjent najstaranniej walczy z nerwicą, ale cały czas chodzi do pracy, która jest źródłem olbrzymiego stresu, z czego sam sobie nie zdaje sprawy. Wszystko zostaje stłumione i pozostaje w nieświadomości. Tłumaczy to sobie tak, że przecież jako osoba cierpiąca na nerwicę, nie będzie szukać nowej pracy w takim stanie, a jednak w tym tkwi przyczyna problemu i tak toczy się błędne koło.

Racja - na takie wygląda. Problem jest spory, bo jest mocno ugruntowany. Wiele czynników i zależności między nimi. Popatrz na coś takiego:

 

Jeśli lęk (a raczej profil lękowy - czyli to co wyzwala strach czy stres) jest tą płachtą, to te rzucane obiekty stanowią próbę rozbicia tej struktury.

Ona się dobrze trzyma - trzeba czegoś mocniejszego lub większej ilości obiektów. To fajna wizualizacja pokazująca, że nie wystarczy podjąć małej reakcji co jakiś czas.

Trzeba sukcesywnie podejmować działania, prowadzące do destabilizacji profilu lękowego i sprawiać, aby nie był on przeszkodą w normalnym życiu.

 

Można też wejść głębiej. Być może źródło było wywołane pośrednio przez nas, abyśmy mogli doświadczyć czy przeżyć pewne doświadczenie i wyciągnąć z niego wnioski.

 

Antydepresanty oprócz ubijania libido mają też pewien wpływ na jelita. To nie jest rzadkie, że np. jadąc na takich lekach uspokajają się również inne choroby (np. IBS), a później po odstawieniu leków - wracają z większą mocą. Tak jakby skład mikrobiomu miał szalenie istotny wpływ na poziom nastroju.

W dniu 20.06.2020 o 18:00, maroon napisał:

Pigułeczki gówno dają. Przede wszystkim trzeba usunąć stresory - wytworzyć bezpieczną, przyjazną bańkę. Bez tego stan będzie się pogarszał. Potem jak już mamy bańkę to trzeba wszystko przepracować, zracjonalizować i duuuużo suplementacji, zwłaszcza grupa B, D i Magnez (Mg do 800mg dziennie nawet). Do tego dużo ruchu na świeżym powietrzu (bieganie jest super) i dużo słoneczka. 

 

I trzeba sobie wbić do łba, że na zawał się nie zejdzie mimo, że nagle puls skacze do 180 ?

Racja z tą bańką, trzeba mieć podstawę do zmiany mindsetu. Suplementacja powinna być pod kontrolą (jeśli nie lekarz to wykonać badanie samodzielnie, przede wszystkim - obserwacja). Tak jak piszesz - ruch i zajęcie głowy innymi rzeczami sprawia, że jest mniej czasu na rozkminy. Czasem po prostu tak jest, że się nie chce, pojawiają się myśli niepewności czy lęku, ale musisz sobie powiedzieć "chvj...zrobię to na tyle dobrze ile będę w stanie, jak poczuję się z tym dobrze to .. dobrze :)).

Z tymi ćwiczeniami na maxa to bym nie szalał - zwykły ruch i tak w większości przypadków będzie lepszym rozwiązaniem niż dołowanie się w domu.

 

Istota zaburzeń lękowych i depresyjnych jest złożona. Nie da się określić procenta co w jaki sposób wpływa (środowisko, my sami/przekonania, zdrowie) - u każdego będzie to inaczej wyglądać. Nie da się w ten sposób znaleźć jednego słusznego rozwiązania.

16 godzin temu, Bartek2 napisał:

Dałem sobie przyzwolenie na popełnianie błędów i o dziwo- podziałało. Wstyd, lękliwość przeważnie wiąże się z obniżonym poczuciem wartości a na przeciwległym biegunie jest coś takiego jak DUMA. Stawianie na swoim i duma jest odtrutką. A jakie zachowanie u CB wiążą się z byciem dumnym? tego nie wiem. Sam musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Łączę się w bólu, widzę tutaj duże podobieństwa, gratulacje za ruszenie się za zmianę, co do dumy to też zauważałem jej pozytywną rolę. Ale tylko do czasu.

Polecam Hawkinsa "Technika uwalniania" co mnie olśniło, gdy to przeczytałem. Wg niego duma nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę - może okazać się destrukcyjna i blokować rozwój.

16 godzin temu, Bartek2 napisał:

Analogicznie jak ktoś jest Twoim katem- żadne katolickie wartości i pierdolenie nie pomogą- musisz się zemścić by oczyścić głowę.

Zatrzymać przemoc można spokojnie, ale można też przemocą. Ale zatrzymanie przemocy w takim przypadku to asertywność.

Zemsta kojarzy się z powoli planowanym działaniem (opóźnionym atakiem) - przygotowania do niej mogą jeszcze bardziej dokładać do pieca i znaczą tyle, że nie umiesz pewnej rzeczy odpuścić. Niemniej jednak - czasem wydaje się, że nie ma innej opcji. Kara wydaje się lepszym rozwiązaniem.

 

Ostatecznie jednak oczyszczenie głowy zależy tylko od nas samych, a nie efektu asertywności czy zemsty (one mogą tylko ułatwić to zadanie).

5 godzin temu, Bartek2 napisał:

A co do zaburzeń emocjonalnych to mimo,że dziś nie daje sobie w kasze dmuchać w relacji z obcymi ludźmi to mam obniżony nastrój jak walczę o swoje prawa.

Obniżony nastrój w sensie - żal, czy poczucie winy? Czy też bardziej apatia, nastrój depresyjny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, lync napisał:

Obniżony nastrój w sensie - żal, czy poczucie winy? Czy też bardziej apatia, nastrój depresyjny?

Bardziej poczucie winy z przesadnym myśleniem o tym. To jednak w człowieku siedzi od dzieciństwa i ciężko to wyplenić. Ocena drugiego człowieka mnie przytłaczała i ciężko do tego nabrać dystansu. Ja nie jestem naiwnym człowiekiem i straciłem już nadzieje, ze mogę się w życiu realizować utrzymując kontakt z ludźmi których nie trawie i x którymi relacje mam pozorne. Przez większość życia miałem poczucie, ze jestem wstrzymywany, kontrolowany, oceniany. U mnie ojciec zawsze to była  tzw „ dupa”. Bez zdania, bez decyzji- tylko się tłumaczył i podporządkował żonie i jej rodzinie. Przy okazji jest bardzo mało inteligentny i niezaradny finansowo. Matka władcza- wiecznie oceniająca: w dzieciństwie miało to postać wręcz absurdu celowo wywołująca poczucie winy, wieczna kontrola. Oczywiście realnie oznacza to ze relacje są zjebane bo nic innego z tego nie będzie. Najbardziej mi żal właśnie wpojonego poczucia winy ukierunkowanego na słuchanie drugiego człowieka. Mnie nauczono życiowej bezradności- nawet niechodzącego 20 letniego psa nie potrafili rodzice uśpić- leżał i robił pod siebie pół roku. Ten smród w domu i cackanie się pamietam do dziś. Jak ja mam teraz jako dorosły człowiek podejmować zdecydowane decyzje? Nadrobiłem sporo postawą ale nie będę żył tak jak bym chciał prawdopodobnie nigdy. Takie postępowanie wobec mnie myśle, ze spowodowało iż wielu ludzi w dzieciństwie widziało we mnie łatwa ofiarę i wykorzystywało to. Dziś jako dorosły człowiek jak widzę iż ktoś obcy się sadzi to reaguje chamstwem i agresja.

 

dodam jeszcze, ze moja siostra nie radzi sobie w życiu. Ma 32 lata i zawód Matka. Wyprowadziła się i wychowuje dzieci. Nigdy nie pracowała i ma osobowość unikająca. Przepracowała 1 dzień w jakieś firmie i w panice w drugim dniu pracy rozwiązała umowę. Z tego powodu mam pewność, ze te kurestwo to wynik wychowania i jeśli nie postawie na zdecydowane działanie, chamstwo i walkę o swoje to skończę nieciekawie. Każdy by chciał żebym zostal podnóżkiem i darmowym „ pomocnikiem” a tu chuj. Dystansuje się i każe wypierdalac jak ktoś złe reaguje na to 

Edytowane przez Bartek2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minutes ago, Bartek2 said:

Ja nie jestem naiwnym człowiekiem i straciłem już nadzieje, ze mogę się w życiu realizować utrzymując kontakt z ludźmi których nie trawie i x którymi relacje mam pozorne. 

Czemu miałbyś się realizować z takimi ludźmi? Lub w jaki sposób? Zmuszając się? 

 

Z pewnych relacji można i nawet trzeba świadomie rezygnować, chyba że jesteś wyrachowanym skurwysynem i każdą relację oceniasz, nie pod kątem tego jak się z nią czujesz, tylko co możesz z niej uzyskać w takim bardzo realnym wymiarze - kasa, przysługa, dostęp do czegoś. 

 

Tylko do wyrachowanego skurwysyństwa trzeba mieć pewien bardzo określony mindset i umieć de facto wykorzystywać ludzi i potem DOBRZE się z tym czuć, a i tak jest ryzyko, że kiedyś się na tobie poznają. 

 

Tacy wyrachowani twardziele często potem jako alkoholicy np. kończą. 

 

Realizować to się można z ludźmi, z którymi łączy cię coś wymiernego - pasja, hobby, podobne spojrzenie na świat, a nie miałka gadka przy wódeczce raz na miesiąc. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.