Skocz do zawartości

Wsparcie ze strony kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

Powitać,

 

po wczorajszej sytuacji, gdzie na spacerku z kobitką trochę zje*** mi się humor, nie przez jakieś konkretne wydarzenie tylko przez nieprzepracowany temat w psychice związany z sytuacją rodzinną. W trakcie rozmowy po prostu nawinął się temat, przez który odpaliły mi się te ciut dobijające myśli. Pani od razu wyskoczyła, że nie da się ze mną dziś (tj. wczoraj) pogadać, że naburmuszony jestem. Fakt, że odburknąłem coś, że nie muszę cały czas nawijać i ona może przejąć inicjatywę w rozmowie.  Na początku stwierdziłem, że nie będę jej mówił o powodzie zjazdu humoru bo i tak po 10 minutach zapominam o tym i wracam na tory no ale ta postanowiła się obrazić i po wejściu do niej cały czas trzymała dystans. Po dłuższej chwili stwierdziłem, że jej powiem o co chodzi, w końcu prawie rok związku. Ona nie raz mi się żaliła a to problemy w pracy, a to w domu czy jakieś inne mniej lub poważne problemy, zawsze pogadałem, wysłuchałem ale bez jakichś dram z mojej strony tylko mentalne wsparcie i okazanie zrozumienia. A ona na moje (właściwie pierwsze) takie poważniejsze wyznanie, 0 reakcji, słownie zero. Ani słowa, tylko wgapiona w TV i wciąż obrażona. Przestawiłem sobie w główce, że a ch... nie ma co oczekiwać zrozumienia jak ktoś nie miał takiej sytuacji (nie chcę się tu rozczulać nad tym) i starałem się do końca spotkania coś normalnie pogadać ale atmosfera była dziwna. Stwierdziłem, że na siłę nie ma co i zawinąłem się normalnie żegnając. Po wyjściu zaraz miałem pisemne wywody, że ona to już nie wie, bo się starała na tym spotkaniu, przygotowała jedzonko bla bla a ja nie w humorze. Raz tylko odpisałem, że trochę się zdziwiłem jej brakiem reakcji na to co jej powiedziałem to stwierdziła, że nie wiedziała co powiedzieć i dalsze gierki, że ona się tak stara.

 

Jakie macie podejście do takich tematów? Czy rzeczywiście warto nie raz okazać trochę emocji i zdradzić jakiś swój słaby punkt czy raczej trzymać gardę a o smętach to gadać z dobrym kumplem przy piwie.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Nie oczekuj od kobiety wsparcia, zawsze jej problemy będą bardziej mojsze niż Twoje.

Po za tym uważaj co mówisz kobiecie, bo wszystko co powiesz, prędzej czy później zostanie użyte przeciwko Tobie.

 

Howgh.

Edytowane przez Adolf
  • Like 18
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna księżniczka, raczej nie rozpatrywałbym jej w kategoriach towarzyszki życia. Baw się, używaj, ale uwierz, że są kobity, które w takiej sytuacji w jakiś sposób by zareagowały/pogadały o problemie. Skrajna egoistka i tyle. Przygotowała je nie tylko dla Ciebie, dla siebie też. :) Także to nie był jakiś wybitny akt altruizmu i poświecenia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, mercantor napisał:

Przestawiłem sobie w główce, że a ch... nie ma co oczekiwać zrozumienia jak ktoś nie miał takiej sytuacji

Ktoś dorosły, kto nie miał takiej sytuacji przynajmniej stara się empatyzować albo mówi wprost "słuchaj nie wiem jak się możesz czuć bo nigdy mnie coś takiego nie spotkało, ale jakoś rozumiem co możesz czuć".

 

Ale to mówimy o partnerze w rozmowie.

 

Ty masz do czynienia z "partnerką", z którą jesteście "w związku" a więc nie licz na jej empatię. Po prostu. W układzie K-M to K ma przywilej wysrywania się emocjonalnego do M, natomiast M nie.

 

P.S. po roku "związku" jesteście tak "dotarci", że licytujecie się kto "przygotował jedzonko i sie starał" a kto ma "prowadzić rozmowę".

 

Miałem tak, było to stresujące do zerzygania i kradnące energię i kreatywność. Od dłuższego czasu tego nie mam i jestem przeszczęśliwy.

 

Takiego spędzania życia i licytacji "bo ja się staram" już nie zaakceptuję.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak @prod1gybmx wyżej napisał. Księżniczka do olania. 
Osobiście uważam, że istnieje typ kobiety oddanej, która może udzielić wsparcia i szczerze nie będzie traktować Twoich słabości jako zaletę. Ale żeby taką znaleźć trzeba sporo gruzu przerzucić. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, mercantor napisał:

Czy rzeczywiście warto nie raz okazać trochę emocji i zdradzić jakiś swój słaby punkt czy raczej trzymać gardę a o smętach to gadać z dobrym kumplem przy piwie.

Stary, to nie jest Twój przyjaciel czy przyjaciółka ew. psycholog od słuchania smętów, tylko partnerka.

O ile kobiety lubią się w mężczyzn wysrać, to takie wysranie z Twojej strony na nią (nawet jeżeli inaczej niż w twoim przypadku - nalega byś to zrobił) to skrajna głupota.

Rozgraniczaj takie sprawy, kobiety nie lubią słabości i nią gardzą a to co zrobiłeś było właśnie czymś takim.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, mercantor napisał:

Jakie macie podejście do takich tematów? Czy rzeczywiście warto nie raz okazać trochę emocji i zdradzić jakiś swój słaby punkt czy raczej trzymać gardę a o smętach to gadać z dobrym kumplem przy piwie.

 

Coraz częściej zdarza się, że ludzie nie mają z kim pogadać o swoich problemach, bo nie mają prawdziwych przyjaciół. Poza tym każdy chce, żeby otaczający go świat był cukierkowo-instagramowy, czyli z samymi uśmiechniętymi buziami odnoszącymi sukcesy. Do tego, jeśli chodzi o kobiety, to jedną z roli faceta w związku jest bycie emocjonalnym tamponem co oznacza m.in. wysłuchiwanie jej problemów przy braku zasady wzajemności w tej kwestii.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Quo Vadis? napisał:

Stary, to nie jest Twój przyjaciel czy przyjaciółka ew. psycholog od słuchania smętów, tylko partnerka.

O ile kobiety lubią się w mężczyzn wysrać, to takie wysranie z Twojej strony na nią (nawet jeżeli inaczej niż w twoim przypadku - nalega byś to zrobił) to skrajna głupota.

Rozgraniczaj takie sprawy, kobiety nie lubią słabości i nią gardzą a to co zrobiłeś było właśnie czymś takim.

 

Bardzo surowa odpowiedź ale spoko. Tyle, że to nie wyglądało z mojej strony na płacze i użalanie się. Powiedziałem jej, jak się nie mylę, w 4 zdaniach co spowodowało przez chwilę podły humor u mnie. Tak neutralnie jej o tym powiedziałem, że chyba bardziej się nie dało.

 

Sądzisz, że nawet w długich, stałych związkach facet nie powinien mieć prawa na gorszą chwilę? Nie powinien wyrzucić z siebie czegoś negatywnego, jeśli go to męczy? Co to za relacja w takim razie? Nie, nie mówię o byciu ciągle smutnym. Mówię o takiej sytuacji jak moja tj. pierwszy raz od roku przedstawiłem swój problem w głowie. 99 % czasu mam postawę pozytywnego, nastawionego na rozwój gościa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mercantor napisał:

Co to za relacja w takim razie?

No właśnie co to za relacje .. :) ale odpowiadając na Twoje pytanie:

- może mieć gorszą chwilę, tylko nie żal się wtedy swojej partnerce lub tego unikaj jak najczęściej się da

Idź do kumpla, przyjaciół czy rodziny z problemem.

 

Kurde, ona by chciała jakieś fajne emocje, coś się dzieje, a tu gościu męczy bułę :D (nie obrażając Cię w żaden sposób).

Osobiście sam się do tego stosuję i naprawdę nie wychodzę na tym źle.

38 minut temu, Adolf napisał:

Nie oczekuj od kobiety wsparcia, zawsze jej problemy będą bardziej mojsze niż Twoje.

Po za tym uważaj co mówisz kobiecie, bo wszystko co powiesz, prędzej czy później zostanie użyte przeciwko Tobie.

+ dodaj do tego co napisałem te dwa zdania i masz pełen obraz jak się zachować.

 

Nie oczekuj wsparcia.

Uważaj co mówisz.

Nie żal się kobiecie.

 

No chyba, że jakaś Cię prześladuje to wtedy bądź taki bardzo emocjonalny, zwierzaj się i żal z wszystkich niepowodzeń :D gwarantuje, że jej śluz z C do I wyparuje szybciej jak woda z Sahary.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mercantor Największym problemem w tamtym przypadku było to, że miałeś czelność mieć zły humor, lub po prostu nie skakałeś wokół niej jak małpka, a ona z tego powodu strzeliła focha. (Tak to wygląda- Żenada nie?) Turbo żałosne zachowanie z jej strony i dlatego twierdzę, że nie ma sensu jej traktować poważnie. Potem jeszcze obwinianie Ciebie i pierdolenie, że ona się stara, a Ty masz zły humor. ? Przerabiałem, nie polecam.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Rozgraniczaj takie sprawy, kobiety nie lubią słabości i nią gardzą a to co zrobiłeś było właśnie czymś takim.

+1

 

4 minuty temu, mercantor napisał:

 

Sądzisz, że nawet w długich, stałych związkach facet nie powinien mieć prawa na gorszą chwilę?

Ma i to każdy facet na świecie. Ja mam co róż, ale swojej wgl o tym nie mówie. A jak jest jakiś problem, o którym powiem przy jakiejś rozmowie to staram się tego nie mówić w taki sposób, że nie poradze sobie z nim/jest mi ciężko, a wręcz przeciwnie, jak na wyjebce. Niestety musisz to wypracować, takie są kobiety :)

@Quo Vadis? Wszystko ładnie napisane w 3 zdaniach i tyle wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minutes ago, Adolf said:

Nie oczekuj od kobiety wsparcia, zawsze jej problemy będą bardziej mojsze niż Twoje.

Po za tym uważaj co mówisz kobiecie, bo wszystko co powiesz, prędzej czy później zostanie użyte przeciwko Tobie.

Adolf pozamiatał temat.

 

Nie ma sensu wyjaśniać, ponieważ po pierwsze po jakimś czasie ona uzna to za słabość i jej komputer pokładowy tego już nie zapomni do końca życia i zostanie to użyte przeciwko Tobie.

 

Ty masz być silnym, zdecydowanym samcem zapewniającym rozrywkę bezpieczeństwo i kasiorę. Jak ona ma zjazd to ty masz skakać i organizować wszystko.

 

46 minutes ago, mercantor said:

Fakt, że odburknąłem coś, że nie muszę cały czas nawijać i ona może przejąć inicjatywę w rozmowie.

 

47 minutes ago, mercantor said:

o dłuższej chwili stwierdziłem, że jej powiem o co chodzi, w końcu prawie rok związku.

 

47 minutes ago, mercantor said:

zawsze pogadałem, wysłuchałem ale bez jakichś dram z mojej strony tylko mentalne wsparcie i okazanie zrozumienia

 

47 minutes ago, mercantor said:

ona na moje (właściwie pierwsze) takie poważniejsze wyznanie, 0 reakcji, słownie zero. Ani słowa, tylko wgapiona w TV i wciąż obrażona.

 

48 minutes ago, mercantor said:

starałem się do końca spotkania coś normalnie pogadać

 

48 minutes ago, mercantor said:

Raz tylko odpisałem, że trochę się zdziwiłem jej brakiem reakcji na to co jej powiedziałem to stwierdziła, że nie wiedziała co powiedzieć i dalsze gierki, że ona się tak stara.

no cóż powaliłeś wzrorowo. starałeś się nawijałeś w końcu to Twoja wina była odburknołeś i uraziłęś majestat.

Bracie ogarnij się trzymasz ramę 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Adolf napisał:

   Nie oczekuj od kobiety wsparcia, zawsze jej problemy będą bardziej mojsze niż Twoje.

Po za tym uważaj co mówisz kobiecie, bo wszystko co powiesz, prędzej czy później zostanie użyte przeciwko Tobie.

 

Howgh.

Znam przypadki gdzie nie jest to prawdą, fakt że to rzadkość.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Adolf napisał:

   Nie oczekuj od kobiety wsparcia, zawsze jej problemy będą bardziej mojsze niż Twoje.

Po za tym uważaj co mówisz kobiecie, bo wszystko co powiesz, prędzej czy później zostanie użyte przeciwko Tobie.

 

Howgh.

Nie oczekuj od NIKOGO wsparcia.

Po za tym, uważaj co mówisz KOMUKOLWIEK, bo wszystko co powiesz, MOŻE ZOSTAĆ, użyte przeciwko Tobie.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś Cię boli, coś Cię trapi, bierz kumpla i idź na piwo, flaszkę, wyrzuć z siebie emocje. Facet wysłucha, doradzi, opierdoli jak trzeba, postawi do pionu. Ale na pewno nie spojrzy na Ciebie, jak na pizde.

 

Okazując swoje słabości przy swojej kobiecie, to równia pochyła. Kwestia czasu jak chomik w jej głowie zatrzyma kołowrotek a pani dojdzie do wniosku, tyłu fajny silnych facetów łazi na świecie, a ja z tym patyczakiem.

 

 

 

  • Like 5
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierdzielicie Panowie i tyle w temacie. Nie powinieneś się żalić pannie do której zarywasz, ale jak jesteś już długi czas w związku.. czy nie daj boże planowalibyście ślub to wiedz, że to typ narcyza który posunie się do absolutnie wszystkiego. Albo skaczesz jak małpa i zabawiasz panią albo ona robi Ci piekło. Ktoś tu napisał, że laska nie jest twoim psychologiem to fakt, ale partnerstwo polega na wspieraniu się, jak stracisz pracę to taka pani z dziećmi wyprowadzi się od "nieudacznika" zapewne. Myślę, że taka sytuacja to był dobry test i laska spieprzyła go koncertowo, bo z tego co widzę to facet nie jest jakimś mazgajem tylko miał gorszy dzień i został z tego powodu skarcony.  Ja bym dał jej do zrozumienia o co chodzi, a jak będzie miała dalej na Ciebie wylane to już twoja decyzja co dalej, bo ona się nie zmieni, a rolą rodziców było wychowanie jej, a nie że Ty się zajmujesz teraz dorosłym dzieckiem z problemami.

Edytowane przez Eustachy Motyka
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram naczelną zasadę, że kobieta w związku nie jest przyjacielem, ale!

A wrzuć sobie na orbitę jakąś koleżankę od takich ''zwierzeń'' .

Kobieta nie współpracuje?

No to jesteś umówiony z koleżanką na kawę. Ale o czym wy tam gadacie?

Ach różne sprawy, nie wiem, może ona potrafi mnie tak po prostu wysłuchać i zrozumieć.. ?

Rozegraj to kolego, a będzie się działo.. ?

 

Edytowane przez Komti
  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Quo Vadis? napisał:

Rozgraniczaj takie sprawy, kobiety nie lubią słabości i nią gardzą a to co zrobiłeś było właśnie czymś takim.

Nawet jak mówią "tak wysłucham cię, jestem twoją drugą połówką, znam się na psychologii...., zwierz mi się"...

 

@Komti bardzo sprytnie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co niektórzy ludzie mają z tematem "wsparcie w problemach". Jak mam problem to rozwiązuję, a nie pierdolę o nim i tego samego oczekuję od ludzi, z którymi się zadaję.

 

Jak się spotykam to dużo zabawy, super klimat i odejście od codziennych spraw. Nikt ci nie pomoże, jak sam sobie nie pomożesz, prosta sprawa.

 

Poza tym jest takie powiedzonko. Kobiety są od ruchania, a koledzy od gadania ?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mercantor napisał:

Sądzisz, że nawet w długich, stałych związkach facet nie powinien mieć prawa na gorszą chwilę? Nie powinien wyrzucić z siebie czegoś negatywnego, jeśli go to męczy? Co to za relacja w takim razie? Nie, nie mówię o byciu ciągle smutnym. Mówię o takiej sytuacji jak moja tj. pierwszy raz od roku przedstawiłem swój problem w głowie. 99 % czasu mam postawę pozytywnego, nastawionego na rozwój gościa.

Oczywiście, że facet ma prawo mieć słabą chwilę. No bez jaj. Może się zdarzyć, że ciężko zachoruje np. na raka. A mogę Ciebie zapewnić, że wsparcie ze strony bliskich osób jest wtedy niezwykle ważne. Wy chyba macie jakiś problem z komunikacją.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.