Skocz do zawartości

Wsparcie ze strony kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

Kobiety nie znoszą słabości, nawet jak ci kobieta da do zrozumienia, że zawsze cię wesprze, to i tak nie żal się. Znajdź sobie przyjaciela i jemu się wyżalaj.  Wiadomo, każdy jest karmiony bluepill papką o prawdziwej miłości, która zawsze cię wesprze, ale zapomnij o tym, kobiety takie nie są. To jest jedna z najgorszych rzeczy, które musiałem zaakceptować, że gdy jestem silny, to kobiety są, gdy mam problemy to kobiety nagle znikają.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mercantor napisał:

Jakie macie podejście do takich tematów? Czy rzeczywiście warto nie raz okazać trochę emocji i zdradzić jakiś swój słaby punkt czy raczej trzymać gardę a o smętach to gadać z dobrym kumplem przy piwie.

 

Pozdro.

Od takich problemów są przyjaciele. Kobieta nie. Ona to predzej czy później zawsze wykorzysta przeciw Tobie. 

Bajki o tym, że związek to jest zaufanie, wspólne sobie pomaganie, wspieranie się nawzajem, bezwarunkowa akceptacja i bezwarunkowa miłość...

To są pierdy. Może to było jeszcze jedno, dwa pokolenia temu. 

Ale nie w dzisiejszej rzeczywistości. 

 

Od problemów psychologicznych jest psycholog/terapeuta. Od zwierzeń przyjaciel (ale nie wspólny znajomy od strony myszki, tylko sprawdzony zaufany człowiek z którym niejedno sie przeżyło). Od wspólnych pasji są kumple. Chcesz wierności i bezwarunkowej miłości to sobie kup psa. 

A jak chcesz koniecznie związku to trzymaj ramę, nie okazuj słabości i miej zawsze świadomość że jak tylko zaczna sie problemy (finansowe, zdrowotne, albo np trudniejszy czas w pracy czy ciężkie egzmaminy na studiach i przez to mniej czasu dla pańci), to zaraz sie zacznie szukanie innej opcji. Nie kopnie Cię w dupsko może od razu, ale odliczanie rozpoczęte. 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj Bracia wszystko opisali, natomiast wydaje mi się, że jest jeszcze jedna kwestia.

 

Ludzie często uważają, że jeżeli komuś ufamy, lubimy, go szanujemy albo jesteśmy w związku to to zaufanie polega na zwierzaniu się. Ufam Ci, to Ci opowiem jak 2 lata temu zrobiłem coś paskudnego albo, że mam pewne ciemne tajemnice. 

I to jest moim zdaniem największy problem. Zamiast spajać się pozytywnymi rzeczami, emocjami to takie publiczne gadaniny a potem zdziwienie, że się nie wspieramy.

Ponadto, ludzie są też często roszczeniowi z powyższego powodu. "Ja Ci mówię moje sekrety a Ty mi nie chcesz pomóc?"- klasyk.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, EmpireState napisał:

 

Ponadto, ludzie są też często roszczeniowi z powyższego powodu. "Ja Ci mówię moje sekrety a Ty mi nie chcesz pomóc?"- klasyk.

 

 

Jaka pomoc, wystarczy wysłuchanie czy jakieś słowo otuchy, nikt nikomu nie każe rozwiązywać własnych problemów. 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, EmpireState napisał:

Tutaj Bracia wszystko opisali, natomiast wydaje mi się, że jest jeszcze jedna kwestia.

 

Ludzie często uważają, że jeżeli komuś ufamy, lubimy, go szanujemy albo jesteśmy w związku to to zaufanie polega na zwierzaniu się. Ufam Ci, to Ci opowiem jak 2 lata temu zrobiłem coś paskudnego albo, że mam pewne ciemne tajemnice. 

I to jest moim zdaniem największy problem. Zamiast spajać się pozytywnymi rzeczami, emocjami to takie publiczne gadaniny a potem zdziwienie, że się nie wspieramy.

Ponadto, ludzie są też często roszczeniowi z powyższego powodu. "Ja Ci mówię moje sekrety a Ty mi nie chcesz pomóc?"- klasyk.

 

 

Szczerze dziwnie czułbym się w relacji, w której, powiedzmy po 2 latach nie wiem o jakichś słabościach partnerki czy w drugą stronę - ona nie znałaby moich (przynajmniej jakiejś ich części). Oczywiście nie chodzi mi o to, że trzeba lasce mówić o tym, że się boję pająków czy że wczoraj zajebałem w mały palec i ojej jak mnie napierdala <chlip chlip>. Mam na myśli bardziej sytuacja jak moja czyli przeszłość w mojej rodzinie, jakaś chwila szczerości że np brakowało mi ojca itp. Ale nie ze łzami w oczach a w normalnym tonie i z zamiarem chwilowej rozmowy na ten temat. Chyba nie chodzi o to żeby w 100 % być jak skała i zgrywać rasowego kozaka, którego nic nie ruszy. Po co mi taka partnerka, która czeka tylko na zabawę a jak mam gorszy humor to robi w tył zwrot? To jest uczenie dziadostwa jeśli się to akceptuję. Tak uważam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, typiarz napisał:

Jedyna kobieta, jakiej się warto wyżalić to matka

Niby tak, przynajmniej nie zobaczy w Tobie pizdy tylko swoje dziecko,

ALE

potem przychodzi refleksja, że ona tylko się będzie zamartwiać 100 razy bardziej i dłużej niż ja.

 

Więc bez sensu się wyżalać matce, bo podczas gdy ja już zapomnę o sprawie bo sobie poukładam rozwiązania, terminy, plan działania i pójdę na piwko ze spokojną głową, ona będzie się zamartwiać że jej syn przeżywa katastrofę i męczarnie.

2 godziny temu, mercantor napisał:

Szczerze dziwnie czułbym się w relacji, w której, powiedzmy po 2 latach nie wiem o jakichś słabościach partnerki czy w drugą stronę - ona nie znałaby moich (przynajmniej jakiejś ich części).

Heloooł, witamy w dorosłym życiu!

 

2 godziny temu, mercantor napisał:

Mam na myśli bardziej sytuacja jak moja czyli przeszłość w mojej rodzinie, jakaś chwila szczerości że np brakowało mi ojca itp

Stary, to jest mega drama której baba nie uniesie.

Zrozum.

Chuja ją obchodzi Twój bagaż, plecak pełen kamieni i głazów, braków z dzieciństwa.

Radź sobie z nim.

"Nie jestem twoją psychoterapeutką."

"Nie obciążaj mnie swoimi emocjami."

"Nie jestem odpowiedzialna za twoje emocje."

"Powinieneś to…. powinieneś tamto….."

Słyszałem takie teksty od pani super-empatycznej, nad-wyraz-czułej, wspaniale-otwartej…. na innych, nie na mnie.

 

Bla bla, bum tarara, badum tsss.

 

 

2 godziny temu, mercantor napisał:

Po co mi taka partnerka, która czeka tylko na zabawę a jak mam gorszy humor to robi w tył zwrot? To jest uczenie dziadostwa jeśli się to akceptuję. Tak uważam. 

To co Ty z nią jeszcze robisz???!!!!!!!

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.06.2020 o 13:01, mercantor napisał:

  Na początku stwierdziłem, że nie będę jej mówił o powodzie zjazdu humoru bo i tak po 10 minutach zapominam o tym i wracam na tory no ale ta postanowiła się obrazić i po wejściu do niej cały czas trzymała dystans. Po dłuższej chwili stwierdziłem, że jej powiem o co chodzi, w końcu prawie rok związku.

(...)

ona na moje (właściwie pierwsze) takie poważniejsze wyznanie, 0 reakcji, słownie zero. Ani słowa, tylko wgapiona w TV i wciąż obrażona. Przestawiłem sobie w główce, że a ch... nie ma co oczekiwać zrozumienia jak ktoś nie miał takiej sytuacji (nie chcę się tu rozczulać nad tym) i starałem się do końca spotkania coś normalnie pogadać ale atmosfera była dziwna. 

Wprowadziłeś emocję podszytą zdołowaniem w trakcie rozmowy. Kobita to wyczuła. To że jej powiedziałeś po fakcie nie ma większego znaczenia - jej detektor emocji zadziałał, wzmocnił je i ona była już nimi "skażona". Być może gdybyś wtedy zmienił swoje nastawienie na pozytywne, wbił z jakąś pozytywną emocją, ona zmieniłaby nastawienie i byłoby lepiej i wtedy być może weszłaby na ten temat, aby z Tobą pogadać.

W dniu 20.06.2020 o 13:01, mercantor napisał:

Czy rzeczywiście warto nie raz okazać trochę emocji i zdradzić jakiś swój słaby punkt

Poważnie powinieneś się zastanowić czy zdradzać swoje słabe punkty, obojętnie czy koledze czy kobiecie. Jest większa szansa, że kobieta je wykorzysta przeciwko Tobie, ale np. zawistny kolega również może narobić spore szkody, nawet jeśli tylko wizerunkowe (ploty). Jeśli szukasz rozwiązania "na szybko" - to masz na forum sporo odpowiedzi "nie żal się kobiecie". To dobra opcja na start.

W dniu 20.06.2020 o 14:01, Still napisał:

Okazując swoje słabości przy swojej kobiecie, to równia pochyła. Kwestia czasu jak chomik w jej głowie zatrzyma kołowrotek a pani dojdzie do wniosku, tyłu fajny silnych facetów łazi na świecie, a ja z tym patyczakiem.

Może raczej - okazywanie słabości w zbyt dużej ilości (zależnej od poziomu "odporności na słabość faceta" konkretnej kobiety).

W dniu 20.06.2020 o 14:12, Eustachy Motyka napisał:

Pierdzielicie Panowie i tyle w temacie. Nie powinieneś się żalić pannie do której zarywasz, ale jak jesteś już długi czas w związku.. czy nie daj boże planowalibyście ślub to wiedz, że to typ narcyza który posunie się do absolutnie wszystkiego. Albo skaczesz jak małpa i zabawiasz panią albo ona robi Ci piekło

Im dłuższy związek, tym większa szansa na potencjalne chwile słabości. Brak słabości może wskazywać na to, że facet ma mega szczęście lub ogarnięcie, ale może też wskazywać, iż nie jest autentyczny lub coś ukrywa. I zależnie od różnych typów kobiet - może się to doskonale sprawdzić, a może popsuć relację, jeśli kobieta jest nastawiona na opcję partnerską.

 

Jak ja to widzę, ucz się na moich błędach:

 

Wiesz co, powinieneś podjąć decyzję - czy chcesz powiedzieć, czy nie. I się tego trzymać.

 

Uważam, że takie sytuacje mają dobry potencjał na wybadanie, czy partnerka nadaje się na związek, a przy okazji sprawdzenie naszych umiejętności na utrzymanie pozytywnego nastroju. Nie wiem jak Wy, ale wolałbym mieć taką okazję np. po paru miesiącach spotykania się, niż trzymanie ramy "nie mam słabości" przez X lat, a później lipa, bo okazuje się, że partnerka przyzwyczajona do braku słabości zakłada, że "zawsze sobie poradzisz" i to nie jest jej czas i miejsce do tej formy inwestycji w związek. I wtedy związek out i lata związku idą sobie radośnie w las.

 

Scenariusz [1] - nie gadasz

Podczas rozmowy łapiesz doła. Jeśli sam nie umiesz się pocieszyć, ucinasz spotkanie i idziesz się zrelaksować/pogadać z zaufanym kumplem/zająć się sobą, aby podbudować swoje emocje. Może na siłownię czy na jakiś boks "odparować" emocje. Jeśli już musisz zostać na spotkaniu (bo np. coś obiecałeś i chcesz słowa dotrzymać) to musisz być bardzo uważny, aby nie wejść w tryb, w którym będziesz się chciał dziewczynie "spowiadać" ze swojego stanu. 

Jak wybierzesz opcję kumpel - to też musisz brać pod uwagę, że kumpel to nie jest tampon emocjonalny i raz czy dwa możecie pogadać, a jak będziesz z każdym problemem przychodził do niego to będzie znaczyło, że jesteś niesamodzielny i nie umiesz panować nad emocjami i szukasz ujścia dla swojego kobiecego pierwiastka. Oczywiście możesz mieć wielu kumpli i dzielić się z nimi różnymi problemami. Ale zdajesz sobie sprawę, że to bardziej Cię zostawi w tym samym miejscu, niż powoli rzeczywiście długofalowo uporać się z problemem.

 

Niepewni siebie faceci, mający problem z akceptacją - cholernie uważajcie! To że nie wygadacie się w tym momencie nie oznacza, że nie będzie problemu później - bo np. nawiążecie do niego w inny sposób. Ego ma różne sztuczki na to, aby wasze wyszło na powierzchnię :)

 

Doświadczyłeś tego zresztą - efekt jest dla Ciebie - kiepski. Nie dała Ci tego co oczekiwałeś, może to "zła kobieta była", a może jest to co napisałem na wstępie.

Wyobraź sobie sytuację, w której jedziesz autostradą, masz jakiś odległy cel i łapie Cię duże zmęczenie. Ten scenariusz to jak zjechanie na MOP czy do jakiegoś miejsca na trasie, aby odpocząć. Nie ma nic złego w odpoczynku, lepsze to niż spowodować wypadek.

 

Scenariusz [2] - gadasz

Porównując do przytoczonego przykładu z samochodem. Czujesz zmęczenie, ale mobilizujesz się, aby dojechać, bo interesuje Cię osiągnięcie celu lub czujesz się tak dobrym kierowcą, że jesteś w stanie to opanować. Musisz być bardziej uważny, bo jest większa szansa na spowodowanie wypadku, ale też większa szansa na szybsze osiągnięcie celu.

 

Podczas rozmowy łapiesz doła. Istotą jest tutaj jeszcze wyższa koncentracja na zmianie swojego mindsetu niż w scenariuszu [1]. Dlatego, że czeka Cię rozmowa, a w niej nie możesz okazać słabości. Ale słabości nie w sensie problemu, który masz, a słabości - podatności na manipulację, zmianę Twojego nastawienia przez kobietę. Zatem - podwyższasz swój nastrój jak się da w jakimś krótszym czasie i mówisz jej wprost, na spokojnie. Ale ważne jest to, aby nie wyjść na osobę tłumaczącą się, po prostu wnosisz coś do rozmowy, na swoich zasadach, kierując się tym, że ona jest osobą, której warto to przekazać (musisz oczywiście zdawać sobie sprawę, czy jest tego warta, ale tutaj sam sobie odpowiedziałeś - rok związku).

 

Jeśli na tym etapie panna zachowa się jak osoba nieempatyczna (oleje temat), rzuci jakimś uproszczonym tekstem (wskazującym, że się nie orientuje i daje Ci byle jakie rady) czy najgorzej (zacznie się obrażać), a miałeś podstawy sądzić, że na początku rozmowy było OK (nie mówiła Ci, że ma jakiś problem, który ja trapi) - to masz duży czerwony alert dla sensu istnienia tego związku. Prawdopodobnie trafiłeś na narcyzkę lub przyzwyczaiłeś ją do tego, że ona nie musi inwestować w ten związek.

 

Jeśli jednak podejmie rozmowę, albo co lepsze, sama wyjdzie z jakąś sensowną historią (opowie coś ze swojego życia) - to już forma jej inwestycji w związek.

Pamiętaj, że sensem tej rozmowy NIE JEST POZYSKANIE RADY OD STRONY KOBIETY. Sensem nie będzie toczenie wielkiej dyskusji na temat problemu - bo wtedy to pokaże Twoją słabość. Pokaże, że jakiś problem wpływa to na Ciebie tak mocno, że nie jesteś emocjonalnie stabilny. Możesz pogadać, ale kontroluj czas i słowa, to nie jest miejsce na zbyt szerokie uzewnętrznianie się i uzależnianie się od tego, co Ci powie kobieta.

 

Nie powinieneś tworzyć wizerunku, w którym ona poczuje, że poradziła Ci coś, a Ty to wdrożyłeś. I ucieszyłeś się (twoje emocje podskoczyły pozytywnie) jak piesek z jej rad.

Bo będzie to znaczyło, że to ona nosi spodnie w tym związku, a nie Ty. To wskaże, że ona kontroluje sytuacje, a problemy są...jej orężem.

X takich sytuacji i jesteś urobiony, wchodzisz pod zakładkę pantofel i Twój współczynnik szacunku Twojej osoby w jej oczach szybuje w dół.

 

Dlatego jeśli nawet podejmujesz decyzję (którą zasugerowała Ci kobieta), to wybierasz ją pod wpływem własnych porównań (za i przeciw).

 

Jak sam widzisz - rozmowa powinna iść w kierunku nagrodzenia kobiety za jej wkład (którym jest pochylenie się nad Twoją sprawą, wysłuchanie Ciebie i wsparcie Ciebie), a nie "radość za skorzystanie z jej własnej rady" czy co gorsza "wylanie swoich problemów na nią". Nie jesteś dzieckiem, jesteś facetem. Możesz brać jej radę pod uwagę, ale Twoim celem nie może być "oczekuję, że skoro potrzebuję wsparcia, to należnością kobiety jest mi je udzielić oraz udzielić stosownej rady".

 

Jeśli ona będzie czuła, że mówisz o swoim problemie w sposób, w którym jesteś sobie w stanie z nim poradzić (nie obniża Twojego morale), nie wpływając negatywnie na jej emocje (obciążenie jej) to możesz jednocześnie zapunktować. Jeśli ona wtrąci coś o sobie, to nawiązując do tego od razu pokazujesz, że jej słuchasz i jej podejście jest dla Ciebie istotne.

Jeśli rozmowa potoczy się spokojnie, a później ją zmienisz na inny temat to pokazuje Twoją moc - dzielisz się z nią, ale jakiś problem nie ma na Ciebie i Twoje emocje mocnego wpływu. Emocjonalnie pozostajesz niewzruszony. To jest Twoja docelowa strategia.

 

Scenariusz [2] jak widzisz jest dużo bardziej złożony, łatwo go spieprzyć brakiem panowania nad sobą. Musisz umieć zdawać sobie sprawę, który scenariusz jest lepszy. Równie dobrze może być tak, że trafisz na odpowiednią kobietę, poważny problem, spontanicznie rozkleisz się (wygadasz), posłuchasz jej rady i to zapunktuje w przyszłości - sytuacja się poprawi. Ale tego nie oczekuj, bo to jakiś nikły procent szans. Większa szansa na to, że powiesz coś, a ona nie potraktuje tego poważnie, a później będziesz sobie wmawiał "nie wysłuchała mnie, ma mnie w dupie, co z niej za kobieta".

 

Zbyt dużo opcji [2] (nawet tych "dobrze rozegranych" jeśli popatrzeć na to jak na grę) i tak stawia Cię w słabszej pozycji.

Edytowane przez lync
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.06.2020 o 21:30, mercantor napisał:

Szczerze dziwnie czułbym się w relacji, w której, powiedzmy po 2 latach nie wiem o jakichś słabościach partnerki czy w drugą stronę

No to kurwa powodzenia. 

Najlepiej jak coś odjebiesz niezgodnego z prawem to też powiedz a potem weź ślub bez intercyzy. 

 

O kurwa, babie chcą się zwierzać.

2020 na BS ciężkim rokiem będzie...a to dopiero czerwiec! xD

 

@Imbryk tu coraz lepsze odloty widzę...

 

Może założymy jakiś temat w rezerwacie....

Aha... no takk! xD

 

 

 

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, SSydney napisał:

No to kurwa powodzenia. 

Najlepiej jak coś odjebiesz niezgodnego z prawem to też powiedz a potem weź ślub bez intercyzy. 

 

 

xD xD xD co ty piszesz w ogóle. Jakie prawo? W ogóle nie było nawiązania do żadnych krzywych akcji z prawem w tym temacie.

 

@lync w sumie bardzo fajnie to wszystko ująłeś. Na pewno skorzystam na twojej opinii w przyszłości. Chociaż Panna chyba się zreflektowała i chyba chce pogadać o tym na najbliższym spotkaniu. Ale jakoś ja nie czuję już potrzeby i dam jej do zrozumienia, że nie uznałem jej za osobę, które można mówić o takich rzeczach. Oczywiście nie wprost, tylko po prostu temat odsunę zgrabnie na bok zastępując czymś pozytywnym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SSydney napisał:

O kurwa, babie chcą się zwierzać.

2020 na BS ciężkim rokiem będzie...a to dopiero czerwiec! xD

Samo życie, Panie.

Ideały blue pill siedzą głeboko po samo gardło. Ciężko się z tego odtruwać.

 

1 godzinę temu, SSydney napisał:

@Imbryk tu coraz lepsze odloty widzę

Czekej, zacytuj coś, bo nie wiem kto gdzie odleciał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, mercantor napisał:

xD

No to taki trochę kek  był z mojej strony. xD 

Tak czy srak nie polecam zbyt mocno się zwierzać nikomu, szczególnie babie. 

@Imbryk tak ogólnie napisałem, chociaż u mnie dziś ciężki poniedziałek po ciężkim weekendzie i mój mózg pracuje tylko na obrotach jałowych...?

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byle doczekać, aż sie pojawią androidy z cipą, emocjami i fajnym softem. Rozwiąże to wiele problemów ?

 

Im dłużej te historie tu czytam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że w ostatnich 10-15 latach coś mocno jebnęło w charakterze relacji. Roszczeniowość wystrzeliła w kosmos (tampon, zabawiaj mnie, etc.). 

 

Trzymanie ramy w tym kontekście zdaje się objawiać jako nieadekwatny do zysków wydatek energetyczny ?

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.06.2020 o 21:30, mercantor napisał:

Szczerze dziwnie czułbym się w relacji, w której, powiedzmy po 2 latach nie wiem o jakichś słabościach partnerki czy w drugą stronę - ona nie znałaby moich (przynajmniej jakiejś ich części). 

Mam podobnie :)

Partnerce daje wsparcie i tego też oczekuje od niej. Nie mówię jej wszystkiego (co jest raczej oczywiste), ale ona wie o moich problemach mniej lub bardziej, a ja o jej - w tym problemach rodzinnych. Nie raz i dwa jej perspektywa pozwoliła mi spojrzeć na pewne sprawy pod innym kątem, co było przydatne. 

Moim zdaniem dwa lata, to już na tyle czasu w związku, że Twoje zwierzenie się, to nie jest jakiś nietakt z Twojej strony, bo "randkowanie" macie już dawno za sobą.

Może trafiła Ci się księżniczka, a może po prostu ją tym zaskoczyłeś i sama nie wiedziała jak się zachować. Pogadaj z nią o tym i tyle - komunikacja to podstawa.

Zgadzam się też z niektórymi poprzednikami, to nie jest tylko kwestia kobiet, ogólnie ciężko znaleźć kogoś z kim można szczerze pogadać, kto wysłucha i jednocześnie później tego nie wykorzysta przeciwko Tobie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mercantor napisał:

Chociaż Panna chyba się zreflektowała i chyba chce pogadać o tym na najbliższym spotkaniu. Ale jakoś ja nie czuję już potrzeby i dam jej do zrozumienia, że nie uznałem jej za osobę, które można mówić o takich rzeczach. Oczywiście nie wprost, tylko po prostu temat odsunę zgrabnie na bok zastępując czymś pozytywnym. 

Kobiety uważają, że są fajne, szlachetne i opiekuńcze. Ty pojechałeś jej po nosie, bo wykazałeś, że taka nie jest. Teraz ona prawdopodobnie będzie chciała pokazać przede wszystkim sama przed sobą, że potrafi być opiekuńcza i wyrozumiała. Oczywiście będzie chciała to zrobić dupą, więc kroi ci się najlepszy seks jaki z nią miałeś. Przez dalsze wykazywanie jej, że tak nie jest - co chcesz zrobić. Pojedziesz jej już bardzo mocno, po poczuciu własnej wartości. Co może skończyć się tym, że to nie ty zaruchasz, ale panna pójdzie w ramiona kogoś innego,

Wtedy zostanie osiągnięty cel, o którym pisali bracia. Czyli panny się pozbędziesz, zapewne oznajmi ci to przez znane powiedzenie "nie wiem co czuję".

Zatem jeśli z panną chcesz być, radziłbym pozwolić się zaopiekować. Przynajmniej poruchasz. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, balin napisał:

Kobiety uważają, że są fajne, szlachetne i opiekuńcze. Ty pojechałeś jej po nosie, bo wykazałeś, że taka nie jest. Teraz ona prawdopodobnie będzie chciała pokazać przede wszystkim sama przed sobą, że potrafi być opiekuńcza i wyrozumiała. Oczywiście będzie chciała to zrobić dupą, więc kroi ci się najlepszy seks jaki z nią miałeś. Przez dalsze wykazywanie jej, że tak nie jest - co chcesz zrobić. Pojedziesz jej już bardzo mocno, po poczuciu własnej wartości. Co może skończyć się tym, że to nie ty zaruchasz, ale panna pójdzie w ramiona kogoś innego,

Wtedy zostanie osiągnięty cel, o którym pisali bracia. Czyli panny się pozbędziesz, zapewne oznajmi ci to przez znane powiedzenie "nie wiem co czuję".

Zatem jeśli z panną chcesz być, radziłbym pozwolić się zaopiekować. Przynajmniej poruchasz. :) 

I właśnie o zastąpieniu takim pozytywnym aspektem mówiłem parę postów wyżej. Takiej opieki potrzebuję bardzo :D 

Edytowane przez mercantor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobietki maja to do siebie że jak jest dobrze to się przylepiają jak kleszcz do *upy, a jak robi się źle to szybciutko uciekają bo "blee złe emocje, źle się czuję to jego wina bo słaby psychicznie".

Mnie też to bolało i czasami nawraca i boli. Ale to prawda żę "umiesz liczyć, licz na siebie". Kobieta gardzi słabością, mimo iż ona może być słaba i bezbronna. TY NIE! Pamiętaj to...

Dlatego mężczyźni tak szybko umierają...

ps. Jeszcze jedno - nie miej żalu do kobiet że takie są - po prostu TAKIE SĄ I JUŻ. Ktoś ci po prostu sprzedał obraz że kobietki to miłe i empatyczne istoty. Niestety tak nie jest, po prostu to kobiety, tyle i aż tyle...

To jest jakby ktoś ci powiedział o koncercie, nakreślił by ci wizję wspaniałej kapeli, niesamowitych doznań, wspaniałej zabawy a na miejscu okazuje się że to kapela do kotleta, ludzie jakieś przypały, słabe nagłośnienie i bilety były drogie... i wielki zawód bo ktoś ci sprzedał BAJKĘ. A prawda okazał się inna.

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciężkim żalem przepełnionym bluepillem muszę się zgodzić z braćmi, którzy mówią o tym, że w relacji K-M (jeśli liczysz na LTR) nie wolno pokazywać słabości, nie można wszystkich kart odkrywać a wszelkie kwestie z tym związane należy zostawić albo na osobiste przepracowanie, albo na pogadankę z bardzo dobrym przyjacielem. Męskim przyjacielem. Trzeba tylko pamiętać, żeby nie srać przyjacielowi na głowę.

 

Mówię, że przyznaję z ciężkim żalem, bo przez lata bluepill wciskał świetną bajkę o tym, jak kobieta potrafi być wspierająca niezależnie od sytuacji - fałsz jak cholera.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mercantor

Chłopie, to jeszcze nic. Weź się ożeń, będziesz miał lepiej.

Małżeństwo z wieloletnim stażem, haj hormonalny dawno już opadł, starszy bombelek po wakacjach do liceum pójdzie.

Facet się w wczoraj w nocy w deszczu roztrzaskał autem. Nic mu się nie stało, ale to auto już nie pojeździ.

Policjanci, ratownicy medyczni, laweciarze, jacyś żule, dworzec kolejowy - krótko mówiąc miał kontakt z całą masą ludzi niewiadomego pochodzenia.

I dowiedział się, że dla zdrowia bombelków lepiej będzie, jak przez pewien czas do domu nie wróci, bo zarazi "całą rodzinę" koronawirusem i wszyscy umrą.

 

Dzisiaj po robocie jadę do hotelu zawieźć mu pizzę i piwo. Taksówką pojadę. Flaszkę też wezmę. Jutro moja stara cały dzień mi będzie łeb suszyć.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy się nie żal i nie okazuj słabości. Nawet jak będziesz leżeć z urwaną nogą, mów, że to nic, tylko draśnięcie. 

 

Baba jest istotą nielogiczną, inną niż my. Ty się wyżalisz, ona przytaknie, że rozumie, a potem pomyśli, a to pizda, nie radzi sobie. 

Wiele jest tu historii potwierdzających ten fakt, ale zawsze się zjawi jakiś mądry, który wie lepiej. 

 

Albo to zakceptujesz, albo nie wpierdalaj się w związki.

 

 

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, KolegiKolega napisał:

I dowiedział się, że dla zdrowia bombelków lepiej będzie, jak przez pewien czas do domu nie wróci, bo zarazi "całą rodzinę" koronawirusem i wszyscy umrą

Japierdole 

 

30 minut temu, KolegiKolega napisał:

Jutro moja stara cały dzień mi będzie łeb suszyć

Japierdole2

49 minut temu, Azizi napisał:

Mówię, że przyznaję z ciężkim żalem, bo przez lata bluepill wciskał świetną bajkę o tym, jak kobieta potrafi być wspierająca niezależnie od sytuacji - fałsz jak cholera

Sedno tego wątku. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.