Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno temu przeglądając jakieś forum dla kobiet trafiłem na wątek o pierwszej miłości. Panie dyskutowały tam o swoich pierwszych połówkach i doświadczeniach z tym związanych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie powtarzające się komentarze mężatek i  Pań będących w związkach o tym, że nawet po 10 latach od rozstania one nadal są zakochane w swoim pierwszym, często o nim rozmyślają i prawdopodobnie rzuciłyby dotychczasowe życie gdyby tylko się pojawił w ich zasięgu. Pamiętam, że wtedy mnie to zszokowało, bo jako 20-kilku letni naturalny Chad nie interesowałem się zbytnio teoretyczną częścią relacji damsko-męskich. Dzisiaj sobie o tym przypomniałem przeglądając profile swoich starych znajomych na FB. Postanowiłem zrobić mały internetowy research i o to co udało mi się znaleźć.

 

Stara miłość nie rdzewieje. Znasz to powiedzenie, prawda? Niektóre dziewczyny doświadczyły tego uczucia na własnej skórze aż za bardzo. Mimo wchodzenia w kolejne związki, tworzenia nowych relacji i prób odcięcia się od wspomnień, nadal nie potrafią zapomnieć o swoich pierwszych chłopakach.

 

Wiktoria, 27 lat

 

Właśnie sobie uświadomiłam, że jestem zakochana w jednym facecie już od 11 lat. Zakochana nieszczęśliwie i bez wzajemności, bo mój eks już dawno ułożył sobie życie. Ożenił się, ma dwoje dzieci. Jest szczęśliwy, co wiem od naszych wspólnych znajomych. Cieszy mnie to, naprawdę. Choć nie jest mój, a ja nadal tak bardzo go kocham, cieszę się, że mu się ułożyło w życiu prywatnym. Każdy, kto w tym momencie pomyśli: „Jaka ona głupia. Powinna zapomnieć i ułożyć sobie życie bez niego”, nie rozumie najwidoczniej, jak to jest kochać kogoś naprawdę. Ja przecież wielokrotnie próbowałam wchodzić w nowe związki. Ale nic nie poradzę na to, że każdy kolejny chłopak nie dorastał Damianowi do pięt. Spotkałam swój ideał w wieku 16 lat i to był zarazem mój największy pech i największe szczęście. Mój najdłuższy związek trwał jak do tej pory 6 miesięcy. Nie potrafię zaangażować się uczuciowo, a zwodzenie faceta latami byłoby nie fair z mojej strony. Więc kończę jeden związek i wchodzę w kolejny, żeby nie czuć samotności. Czasem budzę się w środku w nocy, patrzę na nowego chłopaka i wyobrażam sobie, że to Damian. Uśmiecham się pod nosem i przez moment jestem szczęśliwa. A potem przypominam sobie, że mój ukochany leży w łóżku obok swojej żony i nie ma pojęcia, że tak bardzo go kocham.

 

Agnieszka, 32 lata

 

Wyszłam za mąż 7 lat temu, ale do tej pory doskonale pamiętam moment, kiedy szłam w białej sukni do ołtarza. Mój mąż był wtedy odwrócony tyłem, a ja przez całą drogę fantazjowałam o tym, że czeka tam na mnie nie on, tylko Kuba – moja pierwsza i jedyna miłość. Doszłam do męża, wsunęłam mu dłoń pod ramię i z całej siły starałam się ukryć wyraz rozczarowania, który na pewno malował się na mojej twarzy. W trakcie składania przysięgi, łzy ciekły mi po policzkach strumieniami. Wszyscy myśleli, że jestem tak wzruszona i przejęta swoim ślubem, a ja płakałam, bo wychodziłam za człowieka, którego nawet nie kochałam. Marzyłam, żeby ceremonię przerwał Kuba. Żeby wkroczył nagle do kościoła, powiedział, że mnie stamtąd zabiera, bo nie może beze mnie żyć. Nic takiego się nie stało. Zostałam żoną Mariusza i jestem nią do dziś. Teraz potrafię mówić o tym bez emocji, ale przez pierwszy rok po ślubie było ze mną naprawdę źle. Każda noc z mężem była dla mnie jak tortury. Zmuszałam się do pocałunków i do pieszczot, choć Mariusz jest naprawdę wspaniałym człowiekiem. Zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Twierdzi, że jest ze mną szczęśliwy, ale ja coraz trudniej znoszę jego obecność. Czasem chciałabym, żeby mnie zostawił, żeby się ze mną rozwiódł i ułożył sobie życie na nowo. Nie zrobi tego ze względu na nasze dzieci. I dlatego, że mnie kocha. Moje życie byłoby o wiele prostsze, gdybym potrafiła odwzajemnić uczucie mojego męża. Zamiast tego ciągle fantazjuję o Kubie, moim pierwszym chłopaku. Gdyby nagle pojawił się w drzwiach mojego domu i zapytał, czy zostawię dla niego dom i rodzinę, wzięłabym torebkę, płaszcz i po prostu z nim odeszła. Naprawdę. To nie trwałoby nawet pięciu minut. Wiem, że to straszne i sama siebie za to nienawidzę. Mam przecież dzieci. Mam męża, który byłby w stanie rzucić się dla mnie w ogień… Nie potrafię jednak zapanować nad uczuciami do Kuby. Kocham go i zawsze go będę kochać, mimo że mnie rzucił i wyjechał zagranicę. To dziwne, że nie mamy ze sobą kontaktu od tylu lat, a ja nadal żyję nadzieją, że jeszcze kiedyś będziemy razem.

 

Źródło: https://www.papilot.pl/zwiazki/milosc/33508/syndrom-pierwszej-milosci

 

Żeby nie było, że opieram się wyłącznie na źródle z papilota, zadałem sobie trud i poszukałem wpisów Pań na forach dyskusyjnych. 

 

1. ja myślę ze ta pierwsza na zawsze w sercu pozostaje... u mnie minęło prawie 9 lat i nadal kocham,tęsknie i myślę a także miewam sny z nami związane :( byliśmy razem ponad rok

 

2. pierwsza .. najwieksza i ostatnia. mimo że drogi sie rozeszly, wszystko w pamieci wygląda jakby to sie dzialo wczoraj- mimo uplywu lat-,a serce nie pozwala zgasnąć nadziei, że jeszcze kiedyś się zejdą. to niesamowite, żyjąc nowym życiem, wiedząc że to było tak dawno.... jedni powiedzą, że to nie miłość, tylko choroba. Nie. Kiedy kocha się naprawdę, nad wszystko, bezinteresownie, i dostajesz to samo, nigdy tego nie zapomnisz.

 

3. ja mam męża córeczke a i tak tęsknie do niego bardzo a minęło juz 10 lat.. na codzien niemyśle o nim nieraz mam sny zwiazane z nim czasem to męczące juz jest.. ciekawe czy on kiedykolwiek o mnie pomyslał...

 

4.  Byłam z chłopakiem 4 lata, pierwsza miłość, największa! Rozstalismy się, bo poroniłam dziecko,  bardzo to przeżyłam, w jego przekonaniu to mnie zmieniło,  zestarzałam się i mnie nie chciał... minęło 5 lata, ja się otrząsnełam,  skończyłam studia,  mam nowego partnera. Ale mimo tych wszystkich perypetii kocham pierwszą miłość swojego życia, choć on mnie nie chce, jest sam, nieułożylo mu sie w zyciu. Jak zapomnieć o nim?  Jak sobie pomóc po tej tragicznej historii?

 

5. Moja pierwsza milosc poznalam kilkanascie lat temu. Rozstalismy sie poniewaz wyjechalam za granice i stwierdzilismy ze lepiej sie rozstac bo tesknota nas tylko dobija. Nie bylo zadnego innego powodu rozstania. Ja MUSIALAM wyjechac a on tez nie mogl przyjechac i stalo sie tak a nie inaczej. Od 12 lat jestem z moim mezem. Mamy 2 dzieci. Ale to nie taka sama milosc. Owszem kocham go i szanuje, ale to nie to samo. Taka milosc jak tamta zdarza sie tylko raz. Przez te wszystkie lata o nim nie zapomnialam i nie przestalam kochac . To uczucie nigdy nie wygaslo. On jest po rozwodzie i odnowilismy kontakt. Miala byc przyjazn a skonczylo sie tak jak poprzednio. Kochamy sie dokladnie jak te kilkanascie lat temu. I co ja mam począć ? Mój mąż jest wspaniałym człowiekiem i nie chce go skrzywdzić ani mojej rodziny. Dlatego próbowałam zerwać kontakt ale się nie da. Nie potrafię , on tez nie. Co robić?

 

Takich przykładów w internecie jest dużo więcej. Wychodzi na to, że w wielu związkach i małżeństwach dochodzi do zdrady emocjonalnej. Tysiące mężczyzn jest oszukiwanych, a relacje budowane są na kłamstwie. Kobiety potrafią się bardzo dobrze kamuflować, żyć z osobą, której nie kochają, mieć z nią dzieci, i jednocześnie cały czas wspominać i marzyć o tej najsilniejszej pierwszej miłości.

Edytowane przez Chadeusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niech jeszcze raz ktoś pociśnie @Ksanti za jego teorie o dziewicach.

Pierwsza miłość to zawsze największe emocje, haj itp.

Co do tych historii to ludzie lubią potem dopisywać pozytywne cechy i idealizować co tam sobie chcą i w rzeczywistości jakby ten historyczny Kuba czy Damian zapukał jednak do jej drzwi to po tygodniu mieszkania razem by się jednak znudził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to słabe kobiety są. Poddają się swoim emocjonalnym fantazjom, a jak wiemy urojeniami można żyć do końca naszego kresu. Co tu dużo mówić. Bozia czy natura im rozumu poskąpiła to se tak rozmyślają jak te ameby. Zresztą nie samych kobiet się to tyczy, ale ogólnie ludzi w przeróżnych dziedzinach życia.

Edytowane przez ajstos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę to takie przekłamane. Z jakiegoś powodu teraz z nimi nie są. 

 

Więc albo one są tępymi psioszkami albo same mają świadomość, że to miłość platoniczna i boją się stracić to co mają. 

 

Ogólnie nie uważam tego za nic złego. Sam mimo partnerek, które mnie nakręcały miałem momenty myślenia o jakies byłej, wymieszaniu ich cech ewentualnie, że ruchnąłbym kogoś innego. Ludzka głowa to miejsce niestworzonych myśli. Charakter mówi nam ile z nich zrealizujemy a ile zlejemy ciepłym moczem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrzydliwe, szczególnie ta historia ze ślubem, w trakcie którego kobieta wyobraża sobie, że przy ołtarzu czeka na nią ktoś inny. 

 

Nie zawsze jest tak jak w tych przykładach, u mnie nie. W liceum byłam z kimś ponad dwa lata, byłam strasznie zakochana, pierwsza wielka miłość. Zerwałam z nim tylko dlatego, że mnie zdradzał, długo po tym dochodziłam do siebie, on zresztą też dopiero po roku dał za wygraną. Wtedy też zaczęłam nowy związek i o byłym chłopaku czasem myślałam, ale już bez żadnych większych uczuć. Po kilku latach mieliśmy pierwsze spotkanie klasowe i nie poczułam kompletnie nic, nie widzę w nim już nawet tych rzeczy, które tak mi się kiedyś podobały, wyrosłam z tego. 

Oczywiście czasem go wspominam, te wszystkie rzeczy robione po raz pierwszy miały wyjątkowy smak. Czasem sprawdzę na facebooku co u niego, z raz na rok mi się przyśni.  Ale za nic w świecie bym do niego nie wróciła, ani nawet nie mam ochoty fantazjować o seksie z nim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój przykład, dont judge me:

- mój pierwszy facet, nie kochałam go, ale mocno lubiłam, byłam z nim bo jarało mnie "że mam chłopaka" nie straciłam z nim cnoty, ale uprawialiśmy inne czynności seksualne, byliśmy krótko ze sobą może z 6 mcy, miałam wtedy jakieś 18 lat

- mój drugi facet, moja największa miłość, dosłownie dostałam pierd*lca na jego punkcie, byłam tak zakochana, że byłam skłonna zabić, siebie, jego czy jakieś jego kochanice ( o ile by jakieś się wtedy pojawiły), przepadłam jak nigdy, żyłam nim, każdy głupi sms od niego zalewał mnie falą endorfin, byłam skłonna zrobić dla niego wszystko

- obecnie: faceci z którymi się spotykam/spotykałam nie wywołują we mnie takich uczuć, jest miło i sympatycznie, ale to już nie jest to co wtedy, myślę że już nie ma i nie będzie we mnie tamtych pokładów szaleńczej miłości jakiej doznałam, może i jestem w stanie jeszcze jakiegoś faceta obdarzyć jakąś tam miłością, ale już bardziej "dojrzałą" i nie tak szaleńczą, namiętną i oddaną jak miało to miejsce wtedy

 

Obecnie nadal w jakiś sposób kocham Byłego, i mam do niego duży sentyment , natomiast na pewno nie wyobrażam sobie być z nim w związku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to bardziej kwestia nie tyle tego, że tamta "miłość" była pierwsza, tylko że w tym związku doznały najsilniejszych emocji. Do tego dochodzi fakt, że były młodsze, a młodość to intensywność. Gdyby poznały "lepszego" gościa od tego pierwszego to by gadały, że "tamto nic nie znaczyło" itp., a że tak się nie stało, to pierwsza miłość jest mitologizowana. Sprzyja temu również brak kontaktu z dawną drugą połówką, wtedy w głowie można sobie wyobrazić wszystko. 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Chadeusz napisał:

Kobiety potrafią się bardzo dobrze kamuflować, żyć z osobą, której nie kochają, mieć z nią dzieci, i jednocześnie cały czas wspominać i marzyć o tej najsilniejszej pierwszej miłości.

Oczywiście to zwykły syndrom Alpha Widow, czyli "wdowy po alfie", należy takie coś wcześnie rozpoznać i się z panią pożegnać.

 

Niech wzdycha do wspaniałego ex z dala ode mnie.

36 minut temu, Zgredek napisał:

Z jakiegoś powodu teraz z nimi nie są

Bad boy jest dobry do ruchania a nie zakładania rodziny.

Tak, to takie proste.

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Pacman napisał:

I niech jeszcze raz ktoś pociśnie @Ksanti za jego teorie o dziewicach.

Dziewic znudzonych po latach pierwszym misiem jest chyba tyle samo co tych nieszczęśliwie zakochanych w pierwszym. 

 

Co do tematu - pewnie znalazły sobie gorszą wersję pierwszego lub naiwne wdowy po alfie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że jest raczej jak @catwoman pisze, nie pierwsza a naintensywniejsza, ponadto działa to w dwie strony, na forum często Panowie przyznawali się, że niestety ciężko szukać już takich emocji i magicznego seksu w dobrych, kolejnych dziewczynach jak w ex-borderce.

 

Chociaż to rozpamiętywanie i ołtarzyk w głowie jest oczywiście bardzo słabe. Tak jak za swoje czyny, odpowiadamy za swoje myśli i jak ktoś 10 lat idealizuje swojego byłego/byłą będąc z kimś innym, powinien się krótko mówiąc OGARNĄĆ.

Edytowane przez sol
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wspominam wszystkie Panie, które miałem okazję gościć w łożu.

Taki sentymentalny jestem.? 

 

Czy tak jak pisze brat w temacie jest to nie wiem nie rozmawiałem o tym z kobietami, w sumie prawdy i tak bym się nie dowiedział.

 

Baby żyją wspomnieniami o tym pierwszym ale kurwa już z nim nie są, ciekawe dlaczego.

Jak to mówią trawa za ogrodzeniem jest bardziej zielona. 

Podejrzewam, że ta "miłość" (kek  xD) nie przetrwałaby zderzenia z rzeczywistością.

Taka mrntalna masturbacja coś jak Grey albo Massimo czy inny tam chuj z Harlequinów. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abstrakcja. Do dziś podstawową sympatią darzę mego pierwszego platnicznego ukochanego, z którym to byłam nie tak krótko, lecz był powód, aby się rozstać. Tęsknota w takim wypadku jest zwyczajnie marnowaniem energii oraz uczuć, taka prawda niestety. Od tamtemgo czasu dość poważnie się zmieniłam, więc powrót byłby kompletną porażką, wolę skupić się na teraźniejszości i przyszłości.

 

Przeszłość uczy, ale nie trzeba jej rozpamiętywać. Ckliwe wspominanie byłych będąc z aktualnym partnerem uważam za perfidne. Choć wątpię, aby tabuny kobiet ten syndrom miały.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza miłość dotyczy nie tyle osoby co projekcji.

Zauważcie że w większości przypadków chodzi o miłość nieodwzajemnioną, lub konsumowaną w ramach efemerycznego gimnazjalnego związku.

 

Jak ja to przeżywałem. Fejsa nie było. Smartfonów nie było. Tematów typu kasa, praca nie było. Można było spić się emocjami. A idealną randką było okupowanie ławki pod blokiem lub huśtawki.

 

Myślę że ta miłość po latach jest tak silna bo kojarzy się z czasem bez trosk. Owa Kaśka czy Kuba jest personifikacją młodości i wszystkiego co z nią związane

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile % z tych kobiet, które tęsknią za tym pierwszym , dostały kopa w dupe od niego, a nie one go pożegnały? Strzelam, że jakieś 90%. Podraznione ego i to co niedostępne, jest bardziej cenne. ? Przynajmniej tak nas oszukuje nasz móżdżek. 

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją pierwszą miłość, za którą rozpaczałam dobre 2 lata spotkałam na tych wakacjach. Był to szok, ale nie spowodował żadnego natłoku wspomnień i wątpliwości co do obecnego partnera. Teraz prawdopodobnie nawet nie umówiłabym się z nim na randkę, gdyby był mi wcześniej nieznany ?‍♀️

 

Takie wspominanie i historie generalnie kojarzą mi się z niezamknięciem pewnego rozdziału z przeszłości i jak dla mnie jest to poważny argument przemawiający za zakończeniem związku... Ja traktuje partnera jako tę najwspanialszą osobę i oczekuję tego samego.

Zauważyłam natomiast, że to mężczyźni częściej rozpamiętują byłe i są niewolnikami przeszłości. Jednodniowe załamanie co jakiś czas spowodowane "wspomnieniami" są chlebem powszednim i jednocześnie czerwoną lampką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie tyczy się tylko płci żeńskiej, ale również i męskiej - obie płcie potrafią być nader wyrachowane. Ponadto i tutaj na forum bracia innemu "świeżakowi" czasem radzą po rozstaniu, żeby kolejnych nie traktował na poważnie i żeby "cipa oczu nie zasłaniała". Ludzie na ogół są mniej lub bardziej zagubieni i przede wszystkim nie potrafią korzystać z okresu "samotności". Nierzadko dla mężczyzny stały związek równa się po prostu łatwo dostępnej kopulacji, a dla kobiety jest synonimem "bezpieczeństwa" tudzież możliwości zrealizowania się w roli matki. 

Edytowane przez Claudianne
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, prod1gybmx napisał:

Ile % z tych kobiet, które tęsknią za tym pierwszym , dostały kopa w dupe od niego, a nie one go pożegnały? Strzelam, że jakieś 90%. Podraznione ego i to co niedostępne, jest bardziej cenne. ? Przynajmniej tak nas oszukuje nasz móżdżek. 

Temat wyjaśniony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co się rzuca w oczy to to, ze prawie każda z nich została tak naprawdę zostawiona przeze tego idealizowanego partnera.

 

Po drugie, te kobiety po prostu żyją przeszłością, wspomnieniami. Tęsknią za sowimi latami świetności i nie mogą pogodzić się z upływającym czasem. Do tego dochodzi, idealizacja tejże przeszłości oraz ich partnerów.  Spojrzenie na przeszłość pozbawione obiektywizmu, jednocześnie przepełnione naiwnością podpowiadającą im, że relacja, w której były młodu, miałaby realne przełożenie na dorosłość. Dorosłe kobiety o mentalności małej, naiwnej dziewczynki.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem takie postępowanie- wchodzenie w nowy związek i ciągłe rozpamiętywanie byłego partnera świadczy o niedojrzałości i niestabilności emocjonalnej (co najmniej). Taka osoba nie dość, że robi krzywdę sobie, to także nowemu partnerowi i dzieciom o ile takie się pojawią. Zamiast być tu i teraz ona żyje mrzonkami, wyobrażeniami, marzeniami. Założę się, że w większości przypadków osoba byłego partnera jest w jej głowie na maxa wyidealizowana. Ponadto czytając opisy zamieszczone przez @Chadeusz mam nieodparte wrażenie, że niektóre z tych kobiet naoglądały się za dużo telenowel lub naczytały romansów.

16 godzin temu, Chadeusz napisał:

ja płakałam, bo wychodziłam za człowieka, którego nawet nie kochałam. Marzyłam, żeby ceremonię przerwał Kuba. Żeby wkroczył nagle do kościoła, powiedział, że mnie stamtąd zabiera, bo nie może beze mnie żyć

Żyjemy w czasach, gdy przymusowe i aranżowane małżeństwa są marginalne w naszym kręgu kulturowym, a jednak, jak widać niektóre kobiety na własne życzenie pakują się w niechciane związki. Nie wiem- czy to jakiś syndrom ofiary? Cierpiętnicy? Jak dla mnie to podchodzi pod jakieś zaburzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytułem wstępu:

 

 

Natomiast nieco bardziej ad rem: moja prababcia, w wieku lat osiemdziesięciu paru, z rozrzewnieniem wspominała, jak to pewien pilot tuż przed II WŚ się wokół niej kręcił. Bynajmniej nie był to mój pradziadek.

13 godzin temu, Libertyn napisał:

Jak ja to przeżywałem. Fejsa nie było. Smartfonów nie było.

Da radę to przepracować w głowie, cnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.