Skocz do zawartości

Sylwetka a popęd sekusalny


Rekomendowane odpowiedzi

6 minutes ago, tytuschrypus said:

. Umiar i zdrowy rozsądek są wskazane, ale nie ma ich tam, gdzie ideologia

Dokładnie w tym rzecz. Pewnie nadmiernie alergicznie reaguję na większość ideologii, bo te zawsze próbują zagospodarować na swoją modłę swój wycinek rzeczywistości, przez co odwracają uwagę tak od skali jak i złożoności problemów. Jednym nabijając kabzę kosztem nabijanych w butelkę. 

29 minutes ago, leto said:

rozważania są niepotrzebne, wystarczy spojrzeć w liczby

Właśnie o to chodzi, żeby nie patrzeć wyłącznie na jedne liczby i na jedną przyczynę, upatrując niczym Sylwia Spurek, męskiej przemocy jako skutku gwałtów na krowach (jak ona określa inseminację). 

 

Ale ale, żeby było w temacie, bo przeca po to tu chciałem. O ile interesuję się odżywianiem i żywnością, to zasadniczo nawyki szczególnie mi się od czasów pisklęcych nie zmieniły. U nas w rodzinie nie było np. nawyku jedzenia słodyczy, ciast, picia piwa itp. Niemal stuprocentowy udział w diecie był zawsze samodzielnie przygotowywanych posiłków. W zasadzie wszyscy są normalnej budowy ciała z tendencją do chudości. Spośród czterech sióstr mojej mamy (te same warunki do dorosłości) wszystkie to patyczaki od dziecka a tylko jedna ciotka jest pulchna całe życie. I ona faktycznie coś tam ma poprzestawiane hormonalnie i ma największe problemy zdrowotne. Jako jedyna też bezdzietna. Po linii ojca w sumie też "szczupaki". Być może mamy jakiś genetyczny limit. Bo tak przypomnę sobie niedawny mój epizod zdrowotny, przez który dość szybko straciłem jakieś 10 kg. Wyglądałem już jak wyzwoleniec z Oświęcimia. Odrobiłem masę po szpitalu błyskawicznie w dwa miesiące, ale miałem tak wilczy apetyt, że pożerałem od 6 do 13-tej cztery śniadania. No i jak odrobiłem, to apetyt mi zmalał, waga stoi (2-4kg niżej niż kiedyś). Trochę panikowałem, że jak tak będę pożerał, to trzeba będzie drzwi poszerzać. Ale serio, na wszystko patrzyłem jak na obiekt do zjedzenia chwilami. Wprawdzie aktywizuję się fizycznie, ale to jeszcze nie to co kiedyś. Więc jak siedzę, to taki fałdzik skóry na brzuchu da się już szczypnąć. Akurat muszę kontrolować często wagę i w sumie pilnować należytych porcji białek. Więc żeby nie wrzucać w siebie jakichś dużych objętości (bo już nie dam rady zjeść tyle ilościowo) dość starannie komponuję posiłki i etykiety też bardzo uważnie czytamy. Staram się kupować produkty bez dodatków fosforanów, glutaminianu i innych syfów. Ale ja nawet makaron sam robię. Jak ostatnio przeglądałem na półce, to się obśmiałem czytając napis "może zawierać jajka" :D No pięknie, po taniości - woda, mąka i kurkuma dla kolorku. Szczytem osiągnięć był sklepowy makaron 4-jajeczny, czyli 4 jajka na 1kg mąki. W moim, "domowym" daję 6 jajek na 0.5kg semoliny. Jakieś oszukane to żarcie sklepowe i mam wrażenie że na przestrzeni czasu, robi się coraz bardziej badziewne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsyłam Państwa do tematyki diety zgodnej z grupą krwi. Grupa krwi 0 powinna przede wszystkim spożywać mięso, bo z niego czerpie najwięcej energii i pożytecznych związków. Cały organizm jest przystosowany do trawienia mięsa praktycznie dowolnego pochodzenia. Natomiast inne grupy mogą preferować dietę roślinną, mieszaną. Trzeba sprawdzać. Wyrównywanie wszystkich pod chorą ideologię to zło ostateczne. A tutaj Panie wiodą prym, jak widać.

 

Konkretne produkty źle dobrane pod grupę krwi wywołują mini stany zapalne, tak to można rozumieć. A tutaj kurwa promocja, żeby wszyscy żarli rośliny. No debilizm.

 

Najlepsze jest to, że znałem kilka weganek w życiu to zawsze po imprezie wpierdalały kebsa ze smakiem. Hipokryzja mocno. Pewnie nie tylko ja coś takiego widziałem ;)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, mac said:

Najlepsze jest to, że znałem kilka weganek w życiu to zawsze po imprezie wpierdalały kebsa ze smakiem. Hipokryzja mocno. Pewnie nie tylko ja coś takiego widziałem ;)

 

Gdzieś migneło mi "badanie", że połowa "wegan" po alkoholu je mięso. Zresztą, dobrze dla nich. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja za to uwielbiam odwieczną walkę między wegetarianami/weganami, a osobami, które preferują mięso. Sama byłam wegetarianką 3 lata i wiem, że już nigdy nie powrócę do tego sposobu żywienia. Jeśli komuś się sprawdza uważam, że to nic złego i wiele osób zbyt agresywnie podchodzi do wegan. Każdy na swoim talerzu powinnien mieć co chce, bez zbędnego wtrącania się. Niestety też trzeba przyznać, że środowiska wege lubią manipulować faktami, które nie mają racji bytu na przykład, że mięso gnije w organizmie, roślinki są zdrowe, a czerwone mięso rakotwórcze itd. Tak samo z wpływem na środowisko jest tak, że łatwo się nadziać na nieprawdziwe informacje. Owszem jest problem z masowymi hodowlami, chowem klatkowym kur ale można to jedynie zmienić przez nasze lepsze wybory. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że to weganie non stop obrażają wszystkożerców. Krzyczą, że mięso to gówno itp. Jak ja jem mięso, a ktoś mi krzyczy, że mięso to gówno dla idiotów, to robię się zły. Dlatego atakuje się wegan, bo oni obrażają ludzi lubiących mięso. Inna sprawa, po co nazywają się weganami. Niech po prostu nie jedzą mięsa i nikomu o tym nie mówią.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, _oliv2407 napisał:

A ja za to uwielbiam odwieczną walkę między wegetarianami/weganami, a osobami, które preferują mięso. Sama byłam wegetarianką 3 lata i wiem, że już nigdy nie powrócę do tego sposobu żywienia. Jeśli komuś się sprawdza uważam, że to nic złego i wiele osób zbyt agresywnie podchodzi do wegan. Każdy na swoim talerzu powinnien mieć co chce, bez zbędnego wtrącania się.

Ja tej walki nie lubię, bo nie tędy droga. Na szczęście ja taką walkę miałam tylko z byłym chłopakiem, który był oburzony, że nie będę mu przygotowywać dań niewegańskich xD 

Jakby co, to miał dwie ręce i był zdrowy fizycznie, a ja chętnie gotowałam dla niego dania wegańskie. No i moi rodzice, którzy najpierw mi oświadczyli, że będę mieć niedobory i będę chora, a do dzisiaj pytają, czy ja to na pewno zdrowa jestem  + każde kichnięcie to przez dietę. 

Sami jedzą "mięso" z marketów i sklepów mięsnych, szyneczka za 15,99* i karkówka w promocji 9,99 za kilogram, czyli samo zdrowie. 

 

*ceny wzięte z dupy, po prostu mięso jest za tanie, ale lud się cieszy. 

Cytat

Niestety też trzeba przyznać, że środowiska wege lubią manipulować faktami, które nie mają racji bytu na przykład (...) roślinki są zdrowe,

A nie są? :P

Cytat

a czerwone mięso rakotwórcze itd.

Tu niestety swój ohydny wkład mają massmedia, które krzyczą: CZERWONE MIĘSO POWODUJE RAKA; MIĘSO GORSZE NIŻ PAPIEROSY i inne chwytliwe nagłówki. Niestety sprawdzanie informacji to w dzisiejszych czasach rzadkość i tak się to toczy. 

Niemniej czerwone mięso zostało przez WHO umieszczone w grupie 2a, czyli prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi. Ale to trzeba jeszcze doczytać, że mięso poddane obróbce cieplnej, bo z surowym to w sumie nie wiadomo, to, tamto, siamto. 

Cytat

Tak samo z wpływem na środowisko jest tak, że łatwo się nadziać na nieprawdziwe informacje.

Owszem, takie czasy. 

Cytat

Owszem jest problem z masowymi hodowlami, chowem klatkowym kur ale można to jedynie zmienić przez nasze lepsze wybory. 

Nie jedynie, niemniej jest to bardzo dobry ruch. 

 

46 minut temu, DuchAnalityk napisał:

Tylko, że to weganie non stop obrażają wszystkożerców.

To, niestety, działa w obie strony, a tak naprawdę to obojętnie, co jesz, komuś będzie to przeszkadzać. 

Cytat

Krzyczą, że mięso to gówno itp. Jak ja jem mięso, a ktoś mi krzyczy, że mięso to gówno dla idiotów, to robię się zły.

Nie dziwię się, też byłabym zła, gdyby mi ktoś tak krzyknął, że cukinia to gówno. 

To bardzo złe działanie, bo oczywiście prowadzi do negatywnych skojarzeń z weganami/wegetarianami. 

Cytat

 Inna sprawa, po co nazywają się weganami. Niech po prostu nie jedzą mięsa i nikomu o tym nie mówią.

To ułatwia pewne sprawy, np. jadę na wesele do jakiejś dalszej rodziny, to mówię, że jestem weganką, żeby coś dla mnie było. Jak idę z kimś po raz pierwszy do restauracji, albo do kogoś do domu, albo ktoś do mnie przychodzi, to też to mówię, żeby można było ten posiłek sensownie zorganizować. 

Dokładnie tak samo, jak ktoś z alergiami pokarmowymi lub chorobami wykluczającymi pewne produkty, albi ktoś, kto za nic do ust nie włoży np. brukselki ;)

30 minut temu, sol napisał:

FRgBo2Zdvw9wn8ZY.jpg

Zabawne, ale z mojego doświadczenia trochę nieprawdziwe.

Zawsze, za każdym razem, gdy siadam z nowymi ludźmi do stołu, to nieweganie zaczynają temat mojej diety. 

Rozmowa zazwyczaj wygląda tak:

-A dlaczego nie jesz mięsa?

-Ale jakbyś miała mięso od sąsiada, takiego, co ma dwie świnie to byś zjadła?

-a mleko? Czemu mleko nie? Przecież krowa.musi dawać mleko, bo ją boli 

- no ale jajka to byś mogła jeść, przecież kury naturalnie dają jajka

- A gdybyś była w sytuacji bez wyjścia, umrzesz albo zabijesz zwierzę to co? ( xD ) 

- No, bo ja to w sumie nie jem dużo mięsa, też ograniczam.

-  te zwierzęta takie biedne, no ja już ograniczam, powinniśmy ograniczać, tak.

 

To jest schemat rozmowy z kimś nowym. Ja na te pytania odpowiadam zdawkowo, bo przy talerzu nie mam ochoty rozmyślać o mięsie, a co ktoś koło mnie je, to nie moja sprawa, dopóki nie śmierdzi. 

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było mnie tylko chwilę i w zasadzie nie wiem jakim cudem prześliśmy z tematu sylwetki i popędu seksualnego do hodowli bydła i wegan, ale ostatnio zamówiłem sobie 20 burgerów wołowych z pewnej hodowli małych byczków. Fajnie się to smaży na mojej patelni grillowej, trzeba tylko uważać, żeby podczas obróbki termicznej nie uszkodzić mięsa bo w środku skumulowana jest cała krew z tych pięknych zwierząt i wystarczy małe pęknięcie i zaraz patelnia robi się czerwona. Osobiście lubię i wysmażam burgerki na medium rare, tak żeby mięsko było soczyste i żeby troszkę tej krwi jednak w środku zostało dla smaku.

Edytowane przez Chadeusz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrólowaŁabędzi nie wątpię, pozwoliłam sobie na śmichy chichy bo ufam, że masz do tego dystans. Na marginesie znam zarówno spokojnych wegan jak i wegan fundamentalistów  -terroryzujących innych, wręcz wyrywających kotleta z ręki. Tak jak we wszystkim, są wyluzowani ludzie żyjący swoim życiem i są też waleczni kaznodzieje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.06.2020 o 21:01, SzatanKrieger napisał:

Mi osobiście najbliżej do opisów pasuje "mężczyzny zeta" co to choć ma jednego zeta. 

A więc zdecydowanie nie jestem alfą  ? 

 

Czy pasuje to sami oceńcie.

 

Ja w tamtym fragmencie tekstu miałam na myśli nie Ciebie, a pewne inne osoby. 

 

Co do Ciebie, to już wcześniej miałam wrażenie, że stawiasz się "poza hierarchią", ten opis zeta mi pasuje. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, w dobie presji bycia pięknym, młodym i zgrabnym, każdy nadprogramowy kilogram jest faux pa. Wstyd i poruta!  Panowie więc pompują na siłce aż im żyły nosem wychodzą a panie chodzą niemal w przysiadzie 24 godziny na dobę, żeby mieć pośladki lepsze jak Chodakowska.  A potem cyck, cyk, fory na Instagrama i jesteśmy królami świata. Nawet seks już wydaje się zbędny, bo każdy lajk daje orgazm, czasem wielokrotny :D

 

Ja nie biorę udziału w tym cyrku. Oczywiście o zdrowie i kondycję należy dbać. Dla siebie. Nie dla innych. Ja ważę 70 kg przy wzroście 170  czuję się świetnie, jestem wysportowana i się sobie podobam. Totalnie mnie nie interesuje czy jestem dla kogoś gruba czy nie. Całemu światu nie muszę się podobać i nie mam takich aspiracji.  Wystarczy, że temu jednemu.

A Twoj kolega z komentarzami odnośnie tyłka pulchnej koleżanki jest mentalnie chyba na poziomie gimbazy.  Miejmy nadzieję, że z tego wyrośnie. A jak nie, to jego strata. Będzie przyciągał podobne pustaki, jakim sam jest.

Trochę współczuję wszystkim, ktorzy tak skrupulatnie liczą kazdy cm i kg u swoich partnerów. Wszystko to takie na pokaz i sztuczne.  Plastik i tandeta. 

Wygląd jest może priorytetem na jednorazową przygodę.  Ale w codziennym życiu ludzie muszą reprezentować sobą większe wartości, aby ich związek był udany i szczęśliwy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.06.2020 o 16:40, KrólowaŁabędzi napisał:

to mówię, że jestem weganką, żeby coś dla mnie było

Ja jestem wegetarianinem pośrednim. Jem zwierzęta, które wcześniej zjadały rośliny?

Odnośnie tematu. Zdrowa, wysportowana sylwetka u faceta/kobiety zawsze na plus. Dobre wyglądanie chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło w relacjach międzyludzkich?

Chyba wszyscy wiemy jaką ogromne znaczenie ma wygląd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, prod1gybmx said:

@Colemanka Do tej z pierwszego klipu, to trzeba mieć knage, jak mały cygan nogę... Troche tłuszczu tam jest, żeby się "przebić". Misjonarz, albo na pieska. Jakieś bardziej ekwilibrystyczne pozycje odpadają ze standardowym sprzętem. 

Powiem Ci, ze zawsze mnie to fascynuje jak im się ten tłuszcz tak strategicznie rozkłada ? Ale słuszna uwaga, dotąd nie myślałam o tym, o czym piszesz, hmm ale jak tak teraz pomyślę o Bracie... to tak jakby go w innym świetle dostrzegam ? 

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.