Skocz do zawartości

Kobieta może mieć tylko jednego mężczyznę przez duże M


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

@Bruxa najśmieszniejsze jest to, że tego się nawet nie da udowodnić. Bo jest dokładnie tak, jak pisze @Kim Un Jest? - jak pani się nie przyzna albo ktoś uprzejmy nie doniesie, to taki Omnipotentny Macho Gigachad może dożyć starości w słodkiej niewiedzy, kto tam jeszcze oprócz niego buszował między udami wybranki serca.

 

To jest drugi powód - oprócz tego fundamentalnego, na który zwrócił uwagę @Messer - dla którego tego typu rozważania można (i należy) o kant dupy potłuc.

 

Ale ja wiem, rozumiem. Kiedyś to były czasy... nie to co teraz... teraz to nie ma czasów :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, Bruxa said:

A czy nie jest tak, że swoje teorie należy popierać własnym przykładem? Inaczej mówiąc - nie uwierzę póki sam absolutarianin nie stanie się mężczyzną przez duże M i nie znajdzie sobie odpowiedniej partnerki. To samo reszta teoretyków ying yangów, będzie krótka piłka, piszesz o zasadach związków z pozycji nauczyciela to poprzyj to własnym pozytywnym doświadczeniem. Inaczej sorry.

Chętnie, tylko problem w tym, że 99 na 100 kandydatek na partnerki działa według tego samego programu i jak nie od razu, to po jakimś czasie jest "dej mnie emocje/zasoby/kasę/atencję *" *) niepotrzebne skreślić 

 

Więc występują pewne trudności obiektywne w weryfikacji przedmiotowych zalożeń. Jednakże biorąc pod uwagę fakt, że we wszechświecie wszystko dąży do równowagi energetycznej (niskiej entropii), to w relacjach miedzyludzkich ta zasada też powinna działać. W przeciwnym wypadku mamy układ zdestabilizowany, który w pewnym momencie się rozsypie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny Twój post o tym, że kobieta może mieć tylko jednego mężczyznę, tylko z jednym dzieci i to koniecznie on musi je wychować. 

 

Nie neguję, że pełna rodzina jest bardzo ważna, ale myślę, że tak naprawdę Ciebie boli, że Twoje byle żony ułożyły sobie życie bez Ciebie, a sam odczuwasz stratę, którą projektujesz na kobiety.

 

Cały świat już nie jest na tym poziomie, co kiedyś (nie lepszym, nie gorszym, jest na innym) i kobiety oraz mężczyźni muszą się do niego dostować. 

 

Przedstawiasz tu myślenie zero-jedynkowe, gdzie dziewica to wygrana na loterii i gwarancja szczęśliwego życia, a na forum są inne przykłady. Wątpię, że brak partnerów u Twoich byłych przed Tobą coś by zmienił. 

 

Jeszcze jakaś/iś głupi w to uwierzy, że nieodwiedzona do tej pory cipka to świętość, a pierwszy znaczy ostatni i najważniejszy. Mam wrażenie (z obserwacji), że przez większą tendencję do poligamii mężczyzn, to oni bardziej się przywiązują do byłych partnerek. 

 

Ten model zasilania w związku - jeśli osoby są niedopasowane, nie bata, że zadziała (choć w pewnych przypadkach może). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mac napisał:

Mnie bawi to, że ludzie, szczególnie kobiety wymieniają tych partnerów. Jeden na drugiego, bo coś tam.

 

Mam kilku przyjaciół od lat i do tej pory nie zobaczyłem całej głębi człowieka. Różne twarze, różne sytuacje, poczucie humoru, przemyślenia ukształtowane po latach, mowa ciała i wiele, wiele innych interesujących, drobnych rzeczy. Sama pogoń za energią braku to całkowite nieporozumienie. Jeżeli ci czegoś brakuje to nikt i nic nie zapełni tego z zewnątrz. I jaka to miłość, jeżeli osoba, która odeszła staje się wrogiem numer jeden? Co to za parodia życia? A przysięgam, że niczego innego, żadnego dobrego wzorca do tej pory nie widziałem u nikogo. Nie ma takiego wzorca, który chciałbym naśladować związkowego, społecznego, itp.

 

Gdzieś zawsze na pewnym poziomie jest hipokryzja i zakłamanie, z dwóch stron, albo kompletne niezrozumienie siebie i własnych potrzeb. Całe życie niektórzy gonią za celami rodziców, a nie własnymi. Dobrze się ucz to się dobrze uczysz, a później nie masz perspektywy. Tak samo związki, bo inni tak robią to i ja zrobię. Chuja tam.

Kolega @absolutarianin jak zwykle w punkt. Z racji mojego wieku (50+) problemy związkowe mają już dla mnie znaczenie drugorzędne. Interesuję się tą problematyką, bo to jest w tej chwili najważniejsza sprawa dla moich dzieci w wieku lekko ponad 20 lat. W moim pokoleniu obowiązującym standardem było, że młodzi ludzie w wieku po około 14, 15 lat łączyli się w pary, "chodzili ze sobą" po około 4- 5 lat, potem ślub i dzieci.  Mam wielu przyjaciół, którzy brali śluby w wieku około 20 lat i potem sobie spokojnie żyli i żyją bez większych problemów pokonując nieuchronne w każdym związku kryzysy. Większość moich znajomych jest w swoich pierwszych związkach, pierwszych od mniej więcej 25- 30 lat. Tak jest min. ze mną i tego właśnie chcę dla moich dzieci. 

 

Tak było od pokoleń, do powiedzmy początku lat dziewięćdziesiątych.

 

Nagle coś się radykalnie zmieniło. Dawniejsze związki były bez porównania bardziej trwałe, tzn. nie rozpadały się zwykle z błahego powodu. Teraz wystarczy często coś powiedzieć, albo i nie powiedzieć i bęc był związek i nagle go nie ma. Teraz jak min. wyczytałem na Forum czasami wchodząc w LTR młodzi robią sobie badania w kierunku wykrycia ewentualnych chorób wenerycznych, bo są tak obruchani.  Dawniej przedzwiązkowy przebieg "młodych" był zwykle zerowy lub bardzo niewielki. 

Oczywiście rozwody też były za tzw. moich czasów, ale nie tak jak teraz, że rozpada się aż około 50% małżeństw w miastach.

 

Dobrym wzorcem jest to o czym mówi kolega @absolutarianin, czyli związek na całe życie i moim zdaniem dobrze definiuje przyczyny, dla których w obecnych czasach tak trudno to uzyskać.  A samotność nie jest zwykle odpowiednim sposobem na życie. Już starożytni dostarczyli nam dobrych wzorców związkowo- rodzinnych. Mam wrażenie, że ludzie jakoś lepiej i staranniej się dopasowywali dawno, dawno temu. 

 

"Całe życie niektórzy gonią za celami rodziców, a nie własnymi. Dobrze się ucz to się dobrze uczysz, a później nie masz perspektywy"

 Co w tym złego "gonić" za celami rodziców. Zwykle rodzice chcą, aby ich dzieci zdobyły wykształcenie (zawód) i miały z czego żyć. To coś złego?

  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Bruxa said:

nie uwierzę póki sam absolutarianin nie stanie się mężczyzną przez duże M i nie znajdzie sobie odpowiedniej partnerki. To samo reszta teoretyków ying yangów, będzie krótka piłka, piszesz o zasadach związków z pozycji nauczyciela to poprzyj to własnym pozytywnym doświadczeniem.

Toż właśnie popieram przykładem, uważajcie, bo skończycie jak ja, stary rozpustnik, który tylko chciał założyć rodzinę... albo gorzej! :) 

 

Mniej miałbym uzasadnienia dla wyciągania wniosków, gdybym był szczęśliwym mężusiem po jednym ślubie. Wtedy każdy mógłby powiedzieć - dobrze trafił, a się wymądrza. A potem myk - żonusia by przeskoczyła na inną gałąź, zabrała dzidziusia. I jakbym wtedy wyglądał w roli nauczyciela? A tak, mam spokojne sumienie. Jest podejście - jest rezultat, nieudany. Ja miałem takich sporo, z bardzo wielu okoliczności, więc korzytajcie. Po to mam kanał yt.  

 

Ja jeszcze wyszedłem na swoich małżeństwach nienajgorzej, wielu nie miało tyle szczęścia, że kobiety po prostu sobie poszły, po cichu, bez żadnego rabunku i gwałtu. Więc jak już raz powiedziałem, jestem z nich grubsza zadowolony, kobiet, wyborów. Jak na te parszywe czasy i te toksyczne trendy, było całkiem nieźle. Ale widać tu jak na dłoni, co nie zadziałało. Ci, którzy mnie już trochę znają, wiedzą, o czym piszę, ci - którzy mniej - odsyłam do wątku 'współczesne związki'

 

Do rzeczy...  Ktoś tu sugerował by sprawdzić - a czego panie chcą? Że trzeba niby zapytać. To coś jak władza pyta w głosowaniu: czy chcecie judę, czy człowieka o nazwisku trzaskowski? Wiadomo, że z obu gówno będzie, bo... sorry, taki mamy klimat!

 

Ani pajac, ani marionetka nie przekreśli zdobyczy Chińczyków, tak samo jak feministka w różowych włosach nie przekreśli istoty funkcjonowania rodziny. Możesz jej dać wybór - daj, jak tatuś córce - i niech idzie się lansować/seksualizować, za skutki zapłacisz - ty. Wśród poważnych ludzi nie ma tak. Poważni ludzie, najczęściej bogaci, się nie wygłupiają! Tam, gdzie w grę wchodzi duża energią - nie ma rozwodów, lub są rzadkością. Mówię tu o 'cichych milionerach', a nie pajacach, w celebryctwie, których zresztą jest garstka, brat mi kiedyś podesłał książkę o milionerach next door, takich z przedmieść amerykańskich miast, WASPów, zapomniałem tytułu nieważne... 

 

Tam gdzie jest dobre zasilanie, tam wszystko się rodzi płodzi i mnoży, dzieci majątek, ogród...  widzicie efekty po czasie, jak już są.

 

A tam gdzie są debile - tam wszystko niszczeje. Jak pięciosekundowy fajerwerek.

 

Co do tych kukoldów zaś - dla mnie jest oczywiste, że skoro ta pani faktycznie ma tych przysłowiowych 100 zasilaczy to dwie możliwości zachodzą:

 

- ona tak rozrzuca bezmyślnie na prawo i lewo

- lub ci kolesie są tacy denni i słabi, że z jednego, albo nawet trzech - nic się nie da wyciągnąć, by na tym gdzieś wzlecieć

 

I to polecam w duchu dokładnie przeanalizować, gdzie i kim ja w tym wszystkim jestem.

 

  • Na co mnie stać?
  • Jakie są moje możliwości?
  • Jakie są moje oczekiwania?
  • Czy one są spełnialne w rzeczywistości, w której jestem?
  • Czy są spełnialne w innej rzeczywistości?
  • Co muszę zmienić w sobie, by tam się znaleźć? 
  •  

Ja wykonałem sobie taką analizę i wyciągnąłem niezbyt odkrywcze wnioski:

 

Oczekiwania Polek są dla mnie za wysokie, nie odpowiada mi ich współczesny styl myślenia - ta gonitwa do wielkich miast w celu uzyskania tam joba i jebania na kredyt - to samo tyczy się Niemek - więc usunąłem je ze swojego radaru. Ale jeżeli jakaś wypluje te feministyczne kukoldowe brednie i przysięgnie nie wracać na stare mentalne śmieci, to czemu nie? Wszystko zależy od mindsetu.

 

Zostawiłem radar na dziewczyny z byłego ZSRR, mam dobre doświadczenia, ale tylko margines.

 

To samo na Włoszki - dopuszczam taką możliwość, wysoka półka do zdobycia, ale jak się uda, czemu nie? Nie świeci garnki lepią. Jestem gotowy zapłacić wyższą cenę, jeżeli będzie moc, zabrałem się za podnoszenie swojej pozycji na miejscu.

 

londra.jpg

 

Sfokusowałem się na kobiety z innych kręgów kulturowych, o których z doświadczeń swoich (widziałem) i innych mężczyzn - mam dobre zdanie, w takim sensie, że nadadzą się na gospodarstwo - Francuzki, Rumunki, oraz do rodziny z klasycznymi rolami (Maroko, Bliski Wschód, Afryka)...   

 

czekoladka.jpg

 

Dziewczyny z przyjezdnych rodzin, mieszańce, mulatki, metyski, Am. Łacińska, urodzone w Italii, wszystko wygląda dobrze, poznałem kilka takich dziewczyn, w trakcie wojaży po Italii, więc biorę - wspólnego języka już się nauczyłem. Są wspólne realia, czemu nie?

 

kol. @mirek_handlarz_ludzmi ma żonę z Afryki i jest zadowolony. Czemu nie? Najwyżej się rozwiodę trzeci raz, albo ożenię czwarty. Może jeszcze tu będę to Wam opowiem ;) A jak nie będę, to wiecie - gdzie mnie szukać.

 

To są naprawdę ważne pytania. Skoro kol. @RENGERS poszedł w mamuśki, to co poszło przykładowo - nie tak? 

 

  • Nie było kandydatek?
  • Nie było mocy?
  • Nie było misji? (pisał, że 'wypierdala z kraju mentalnych przegrywów' ) 
  • A może porwał się na działalność pro publico bono, niczym literacki Zorba? ;) 

 

Wybacz kolego, posłużenie się Twoim przykładem, ale jakoś tak mi się nasunął sam... Zastanawiam się, na czym stanie Twój tok myślenia.

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianin Podobne spostrzeżenia co do kobiet, związek długodystansowy z kobietą z Polski, Niemiec, Norwegii wydaje mi się bardzo ciężki jeżeli chodzi o długi dystans.

 

Białorusinki, Ukrainki czy też czekoladki widzę dużo lepiej w tej kwestii.
 

Oczywiście wyjątki regułę potwierdzają.

 

Od mamusiek  zaś chciałbym kaski, póki co jestem na etapie otwierania 2 celów, muszę je w sobie rozkochać ( dużo dobrego seksu) potem zasugerować sponsoring w moją stronę, taki mam cel z nimi, nie  są i nie muszą być tzw. milfami, po pewnych specyfikach stanie mi  nawet przy małpie, także jestem dobrej myśli.
 

Wyobraźcie sobie kilkanaście kobiet po 50,60  roku życia, które za spotkanie dają 200 zł, czasem prezent i tak jeździsz w ciągu dnia po 8 godzin, bardzo czasochłonna wizja, mało również opłacalna energetycznie, za to jednak jak zabawna.

 

Wyobraźcie sobie co wtedy się opowiada rodzince gdy pytają gdzie pracujesz hmm ? 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, RENGERS said:

Od mamusiek  zaś chciałbym kaski, póki co jestem na etapie otwierania 2 celów, muszę je w sobie rozkochać ( dużo dobrego seksu) potem zasugerować sponsoring w moją stronę, taki mam cel z nimi, nie  są i nie muszą być tzw. milfami, po pewnych specyfikach stanie mi  nawet przy małpie, także jestem dobrej myśli.

 

Wyobraźcie sobie kilkanaście kobiet po 50,60  roku życia, które za spotkanie dają 200 zł, czasem prezent i tak jeździsz w ciągu dnia po 8 godzin, bardzo czasochłonna wizja, mało również opłacalna energetycznie, za to jednak jak zabawna.

 

Wyobraźcie sobie co wtedy się opowiada rodzince gdy pytają gdzie pracujesz hmm ? 

 

Hehe ale jazda, hicior. 50 – 60 mówisz? Kurde ciężka sprawa, mam 42 ale nie dałabym rady chyba. A jeszcze wykrzesać dobry seks? Bracie, no nie wiem. Kit z rodziną, tutaj pisz jak Ci idzie :D Będę śledzić i kibicować. Bierzesz wolne czy jak leci?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

kol. @mirek_handlarz_ludzmi ma żonę z Afryki i jest zadowolony

Owszem :) Ale pamiętaj, że moje pierwsze międzykulturowe małżeństwo rozpadło się szybko i drastycznie. Może dlatego, że małżeństwem było ono tylko dla mnie. Dla mojej ex była to jedynie wizowa przepustka do lepszego świata. 

 

Ale jeśli poznasz osadzoną już we Włoszech Afrykankę, najlepiej nie z Afryki Zachodniej, to na 90% będzie Pan zadowolony :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy sobie weźmy po Murzynce (Mulatce drogą kompromisu) i forum upadnie bo problemy z kobietami "się skończą" ;D 

Tylko gdzie takie kraje murzyńskie/azjatyckie/latynoskie, w których nie ma temperatur jak w piekle i da się normalnie funkcjonować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Colemanka napisał:

 

Taaaak? Czarnoskóra? Fiu fiu no kto by się spodziewał po Mirku ?

A co, jak Ci powiem, że to nie jest moja pierwsza taka relacja? ;)

13 minut temu, Ksanti napisał:

Tylko gdzie takie kraje murzyńskie/azjatyckie/latynoskie, w których nie ma temperatur jak w piekle i da się normalnie funkcjonować.

Kenia, Rwanda, Maroko na ten przykład. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto O nie, ten mem.  ?

Aż mi się przypomniała sytuacja sprzed paru lat jeszcze jak byłem w liceum. Wchodzę do małego sklepu. Ekspedientka brzydka jak noc listopadowa gadała z pierwszą w kolejce babką o seksie (nie mam pojęcia w jaki sposób zaczęły ten temat, zresztą to nie jest ważne). W pewnym momencie babka za lady wyjeżdża do mnie z tekstem:

-"A młody kawaler to już pewnie seks od dawna uprawia :D ? "

Pamiętam co nawet wtedy sobie pomyślałem. "O Boże ku****, proszę nie!". Marek miał rację mówiąc kiedyś, że często facet ma przed sobą wiele do okazji do seksu, których nie dostrzega, tylko te "okazje" nie są dla niego zbyt często atrakcyjne... czasami bardzo mocno nieatrakcyjne.  :)

 

Edytowane przez Hubertius
  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety z roku na rok jest coraz gorzej w tym temacie.

Słyszałem ostatnio że w Chinach jest bardzo dużo kobiet które są szykowane jako żony dla Europy czy USA.

Jeśli to prawda to mówienie o zalaniu Europy przez Żółtą rasę nabiera nowego znaczenia.

Europejki będą mieć dużą konkurencje w najbliższym czasie, tym bardziej że mało która Chinka robi sobie 90% operacji ciała zaczynając na cyckach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, pillsxp napisał:

Słyszałem ostatnio że w Chinach jest bardzo dużo kobiet które są szykowane jako żony dla Europy czy USA.

Jeżeli są szykowane to bez operacji się nie obejdzie, cyc musi być. Jestem ciekaw co na to nadmiar ponad 50mln młodych chińskich mężczyzn (źródło).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, bo w warunkach zaborów, powstańczych zsyłek, konfiskat, przenoszenia się przez całe rodziny z jednego miejsca do drugiego, szukania nowych źródeł utrzymania (często pod nieobecność mężczyzny  w domu - który walczy, poległ, jest uwieziony lub został zesłany) Polki jako kobiety po prostu były zmuszone się emancypować (zresztą pełnię swoich praw dostały już w 1918 roku - a gdzie wtedy był ten oświecony zachód?). I podołały temu. Ukształtował się u nas - szczególnie na poddanych najcięższym doświadczeniom terenach wschodnich (Kresach) typ kobity silnej, przedsiębiorczej, odważnej i zaradnej - zupełnie inny typ niż na Zachodzie. To też jest część polskiej odmienności. Tak zwana "matka Polka", która teraz ma wydźwięk pejoratywny, kiedyś była określeniem kobiety, która daje radę ze wszystkim. Bierze pod pachę dzieciaki i idzie handlować, czy sprzedawać dolary.

Trudno po tylu latach doświadczeń powiedzieć takim kobietom - a teraz bądź bożą krówką, słodkim bluszczem.

 

Ja jestem ze wschodniej części. I mam olbrzymią rodzinę (mój ociec ma kilkanaścioro rodzeństwa), każda moja ciotka (a przoduje moja mama) jest babką zaradną, ogarnięta, taką "do życia". Żadne słodkie paprotki, kobiety z krwi i kości. W domu zadbane, dzieciaki ogarnięte, samochodami jeżdżą do pracy i nie ma testów w stylu "zaopiekuj się mną".

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Tak było od pokoleń, do powiedzmy początku lat dziewięćdziesiątych

Maksymalnie. Widzę po swoim otoczeniu. "Plaga" ślubów na ostatnich latach studiów, albo tuż po. Wiele po długoletnich związkach, które opisujesz. Od matury, np.

I 3/4 rozwodów z tych długoletnich związków po 7-10 latach. Większość moich znajomych jest po rozwodzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Obliteraror napisał:

Maksymalnie. Widzę po swoim otoczeniu. "Plaga" ślubów na ostatnich latach studiów, albo tuż po. Wiele po długoletnich związkach, które opisujesz. Od matury, np.

I 3/4 rozwodów z tych długoletnich związków po 7-10 latach. Większość moich znajomych jest po rozwodzie.

Winne jest morze możliwości. Fora i social media oraz przyzwolenie na rozwody. Jak wuj w 92 się rozwodził to był personą non grata bo złamał przysięgę daną Bogu. Inny w 2013 nie budził żadnych kontrowersji. Pokolenie antyrozwodowe wymarło. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka jak słusznie zauważasz, geneza obecnej sytuacji matrymonialnej jest... polityczna! Powtarzam na tym forum odkąd tu przyszedłem, że to nie tak się Polkom wymyśliło, tylko Polki zostały poddane obróbce, zniszczeniu po prostu, najpierw warunkami wojennymi, a potem 'ideological subversion'. Ale skoro ja pracuję nad sobą i nad zainputowanymi mi programami, to czemu taka Polka, która wie już, co zaszło, nie zrobi tego samego? Przecież nikt nie chce tych karierowiczek w banksterskich szklanych domach, co wynoszą energię swoich rodzin i przepierdalają u oligarchy finansowego. W Niemczech zresztą jest podobnie. Opowiadałem Wam o moim znajomym Niemcu, sąsiedzie w Italii, starszym już gościu, który tu ma domek i dwóch synów rozjechanych po świecie za interesami. Don Juanami oni nie byli, jak ich widziałem, więc pobrali sobie żony jeden z Chin, drugi z Indii. Praktyczne podejście. W DE się nie dało? Było za drogo? Poszli tam, gdzie się dało.

 

To są wszystko procesy, którym ciężko się przeciwstawić, dlatego trzeba je znać i umieć tam siebie upozycjonować. Nikt nikomu nie każe brać czekoladki, czy uczyć się chińskiego, tylko się nie zdziw, jak Twoje życie 'dziwnym zbiegiem okoliczności' się jebnie i połowie Twoich znajomych, bo tak sobie to wymyślili architekci nowego ładu światowego. Oni myślą za ciebie i wiele lat do przodu, więc jak sam tak nie myślisz, to oczywista, że z nimi przegrasz. Tak samo przecież było z bańką kredytową. Wiedziały skurwysyny, jak pójdzie kurs frania, może zresztą sami nim sterują. Mogłeś przecież nie brać, a że wypadłeś niekonkurencyjnie wobec reszty? Ano tak to zostało pomyślane, trzeba było napierdalać tych, którzy tu tą zarazę przynieśli. I napierdalano, ile się dało. Nie jesteś zawieszony w próżni, jesteś na rynku. Także matrymonialnym i jak ten rynek na Ciebie wpłynie (a także Twoje dzieci, jak słusznie zauważa @Stefan Batory - i dobrze, że o tym myśli) czy tego chcesz, czy nie.

 

@Brat Jan Ja je formalizuję według praw swojego księstwa, dlatego odkąd istnieje KWM - odbywają się na morzu, przed znajomym kapitanem, a uznanie przez państwa trzecie - tylko jak jest mi to do czegoś potrzebne, w kraju, gdzie jest mi potrzebne i na warunkach, jakich mi jest potrzebne. Nie muszę się obawiać ofensywy pisemek z okupacyjnego sądu :) 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Libertyn napisał:

Pokolenie antyrozwodowe wymarło. 

M.in dzięki pomocy i promocji szkodliwej dla rodziny i młodych kobiet i mężczyzn ideologii. I w tym punkcie @absolutarianin ma 100% racji, bo od dawna też myślę tak samo. Ale to tylko jedna z przyczyn tego stanu rzeczy. Skutkuje to pokoleniem "już,teraz,zaraz!". Wszystko mieć od razu. I najlepiej przyjść na gotowe.

 

Praca. Pracować. Zapracować. Najlepiej wspólnie. Czasem wystarczy wesprzeć. Albo chociażby nie przeszkadzać i nie wymagać złotych gór.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.