Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Czy sztuka pisania listów już zupełnie zanikła?

Jakiś czas temu znalazłam list, który mój tata napisał do mojej mamy. Był piękny, niby taki o codzienności, ale piękny. Pomijam już to, jak zakończyło się małżeństwo moich rodziców, ale gdybym ja dostała od narzeczonego taki list, to stawiałabym mu pomniki.

 

Czy Wam zdarzyło się w tych cyfrowych czasach wysłać albo otrzymać list od kogoś z kim byliście/chcieliście być? Jak zareagowaliście/byście zareagowali na list?

 

Ja się przyznaję, że wysłałam dwa listy. Oba po zakończeniu relacji ze swoistym dopowiedzeniem tego, czego nie potrafiłam powiedzieć prosto w twarz (nie, nie były to obelgi i wypominanie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, CrazyWitch napisał:

Jakiś czas temu znalazłam list, który mój tata napisał do mojej mamy.

Moja mama miała wielu adoratorów, kiedyś natrafiłam na listy od nich. Kiedy mój ojciec się o tym dowiedział, to wszystkie z zazdrości spalił. 

Sam ani jednego listu do niej nie napisał. 

 

Mam ich trochę, sama pisałam. 

Miłosne i niemiłosne. 

Ostatnio (miesiąc temu), otrzymałam taki list od mojej koleżanki. Było w nim, że mi dziękuje za to, że jestem przy niej, że jestem najlepszą przyjaciółką, nikt tyle dla niej nie zrobił, i takie tam.  

 

Mam specjalne pudełko z takimi pamiątkami, trzymam w nim różne rzeczy, listy oraz papeterię (czasami odpisuję), wszystko piszę piórem z czarnym atramentem. Zawsze je też perfumuję przed wysłaniem.  

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam listy od osób, które wysyłały mi je gdy byłem za granicą, głównie babci w pudełku.

 

Pisanie listów to bardzo fajna zabawa, szkoda że ten zwyczaj tak zanikł, czy może się przemienił w smsy i meile. Napisanie do kogoś bliskiego czegoś od ręki ma swój urok, przypomina mi to przy okazji noszenie listów przez żołnierzy np od żon czy bliskich im ludzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, CrazyWitch napisał:

Czy Wam zdarzyło się w tych cyfrowych czasach wysłać albo otrzymać list od kogoś z kim byliście/chcieliście być? Jak zareagowaliście/byście zareagowali na list?

Obecnie nie. Ale napisałem trochę listów do przyszłej żony przy ważnych dla nas datach i okolicznościach. Miałem okres, gdy byłem bardzo romantyczny : )

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Mam listy od osób, które wysyłały mi je gdy byłem za granicą, głównie babci w pudełku.

Ty chory pojebie, dlaczego trzymasz babcię w pudełku? ?

 

Uwielbiam język polski.

 

Napisałam w życiu kilka listów, kilka dostałam. Nie przywiązuję się do rzeczy, nie lubię zbierać pamiątek, dlatego wszystkie listy, pocztówki i kartki urodzinowe lądują w koszu po ich przeczytaniu. 

Teraz, leto napisał:

Od ZUSu i Urzędu Skarbowego się liczą?

W sumie ruchają Cię regularnie, więc to chyba w kategorii "listy miłosne" ?

  • Dzięki 1
  • Haha 9
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem do szuflady listy do dziewczyny, z którą miałem się zaręczyć i wtedy jej wręczyć. Zrobiła mi awanturę, że jestem zbyt mało romantyczny, więc wręczyłem jej plik kopert z listami i nie pisałem więcej. Może bym nadal pisał, gdybym miał do kogo. W tej chwili wydaje się to stratą dżuli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż mi pisał sporo wierszy w listach,

Haha, pamiętam jak leżeliśmy i chciałam coś jeszcze pofikać i powiedział, że da radę i dodał: "nie wszystek legnę"... i tak staraliśmy sobie odgrzebać w głowie, skąd się ta fraza nam kojarzy. A to przecież Horacego "Nie wszystek umrę".

 

I kilka dni później dostałam list z wierszem, który był długi, patetyczny i zabawny, a kończył się wersem:

"Nie wszystek legnę, gdy obok jest ta niewiasta - pokusa, co zawsze wskrzesi mojego fallusa".

 

Stare dzieje :) Teraz już listów nie dostaję, ale mam wszystkie poskładane.

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło mi. Kiedyś w liceum pisałem do koleżanki listy miłosne wraz z komplementami. Starałem się, szukałem wyrafinowanych słów mając w tym cel, a mianowicie zostać jej chłopakiem. Jednak tak się nie stało, dziewczyna nie traktowała mnie poważnie. Podobała jej się atencja. Kiedy jej oznajmiłem, że więcej już nie będę pisał to nagle zerwała że mną znajomość kompletnie.

Zastanawiam się czy kobietom zdarza się pisać listy miłosne, poezję do chłopaków w których były zadurzone...Nie słyszałem jeszcze o tym ;) a wy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem,  dostawałem. Bardzo przyjemne doświadczenie. Zresztą robię to dotychczas,  choć zazwyczaj w formie kartek. Ostatnio znajoma przypomniała mi kartkę z 2003 roku, więc widzę,  że zwyczaj ten robi dobre wrażenie.  Po zakończonych relacjach palę wszystkie pamiątki, w tym listy.

 

Najbardziej zapamiętałem list przyjaciółki mojej ex, w którym napisała pod koniec naszego związku, że jej smutno i źle z powodu tego wszystkiego co się wydarzyło. Dla mnie to był bardzo ważny dowód sympatii, który zapamiętam na zawsze.

 

Natomiast mój Tata wysyłał do Mamy listy codziennie przez cały okres narzeczeństwa. Mama trzymala je przez całe  życie  w starej walizce. Przeżyli razem do końca Jej dni, a miesiąc po pogrzebie Tata rzeczone listy spalił.

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, CrazyWitch napisał:

Pomijam już to, jak zakończyło się małżeństwo moich rodziców, ale gdybym ja dostała od narzeczonego taki list, to stawiałabym mu pomniki.

Niewątpliwe. Gość pewnie otworzył się przed kobietą i na początku pewnie tak by było. Stawiałabyś mu pomniki zupełnie jak mama tacie. Ale po jakimś czasie wyszłoby jak zwykle:PProza życia, nuda, jestem tego warta i zasługuje na wszystko co najlepsze itp. itd.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, nowy00 napisał:

Zastanawiam się czy kobietom zdarza się pisać listy miłosne, poezję do chłopaków w których były zadurzone...Nie słyszałem jeszcze o tym ;) a wy?

No właśnie, tak patrząc w tym temacie, to wychodzi, że to raczej w większości panowie piszą do kobiet. 

 

------------

 

W wieku 16 lat poznałam chłopaka, który przebywał w wojsku, miał jakieś ok 6 mc do końca.

Pisałam do niego listy, kartki, a wszystkie był oryginalne, bo ręcznie zdobione, różne rysunki itd.

Nie pamiętam już czy otrzymywał każdego dnia, ale ja od poniedziałku do piątku wysyłałam na poczcie. W piątek wysyłałam 3 z racji iż (piątek, sobota, niedziela - w weekend nieczynne). I tak te pół roku. Potem częstotliwość zmniejszyła się jak wyszedł, bo się widywaliśmy, ale od czasu do czasu, tak raz na tydzień otrzymywał lis do domu.

Potem wyszłam za niego za mąż, to już nie pisałam.

 

Byłam bardzo mile zaskoczona, że je wszystkie trzymał - dość spora kupka była z tego, wszystkie ładnie przewiązane czerwoną wstążeczką. Kiedyś tam, tak z 3x chyba, razem usiedliśmy i je czytaliśmy i wspominaliśmy - wspaniałe uczucie.

Od niego kilka otrzymała tak 3 czy z 5.

Dziś już ich nie ma, zostały spalone.

 

 

Nie wiem, chyba jestem skończoną idiotką, że pisałam jako dziewczyna do chłopaka, bo w dużej większości, chłopaki to robią, a dziewczyny otrzymują (z takiego wychodzą założenia) i z obserwacji widać.

Nie to, że się żalę, żeby nie było.

Zwróciłam na to uwagę, jak mi kilkakrotnie powiedziano, że głupia jestem, że się staram i takie tam.

Generalnie wcześniej nie miało to dla mnie znaczenia i tak po prawdzie dalej nie ma, bo wychodzę z założenia że jak coś robię to całą sobą - bynajmniej się staram, to co mówi mi serce. ( Ale ponoć serce głupie).

Żadnej licytacji, kto da więcej, podchodów, gierek itd. 

Nie odczuwałam braku nie dostania listu. Cieszyłam się, że ja to robiłam.

 

Tak sięgając pamięcią wstecz, że chyba z 3 listy od 3 chłopaków otrzymałam, jak miałam tak 14 - 15 lat. 

 

Wysyłałam również kartki świąteczne, urodzinowe do bliskich, znajomych. Potem częstotliwość się zmniejszałam, chwilę zanikła bo telefony wyręczyły i nowość.

Obecnie tylko wysyłam dzieciom i chrzestniakom kartki na urodziny i święta (jak się widzimy, to też wysyłam, mówię sobie wtedy, to tradycja i na szczęście). 

 

:)

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nefertiti właśnie też mam takie wrażenie, że "kulturowo" się przyjęło, że to panowie piszą listy. 

Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, żebym napisała list. I tak naprawdę, to jeden z tych, które napisałam był wyznaniem, że nie będziemy się "kumplować", bo ja chcę być kimś więcej niż koleżanką. Sama chciałabym dostać list, ale obawiam się, że szybko się to nie stanie.... Chociaż kto wie. Nie znam dnia ani godziny ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to tylko romantyczny nonsens, głupie gierki umysłu, które są pożywką dla ego. Kiedy dziewczyna ma romantycznego chłopaka, który pisze wiersze i przynosi kwiaty, to marzy o brutalnym bad boy'u, a kiedy ma tego drugiego, to narzeka na brak spokoju i chciałaby wieść spokojne życie u boku romantycznego poety. Ja już od dawna nie daję się nabierać na te dystraktory od rzeczywistości, bo jak się w nie człowiek wciągnie to życie przecieka przez palce oburącz.

 

Zamiast tego polecam dbać o czystość percepcji i kroczyć na samym środku ostrza klingi teraźniejszości. Bez myśli, bez marzeń, bez strachu, tylko tu i teraz. Na takiej ścieżce można spotkać Boga, który wyszedł przespacerować się po ogrodzie, a gwarantuję, że to spotkanie przyćmi każdą ekscytację sztucznie wytworzoną przez umysł.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsze kobiety nie interesują listy, bo chodzą ze smartfonem przyspawanym do ręki - gdzie orbiterzy i atencjusze dają znacznie wiecej bodzców i wiadomości. 

Dzisiejsza randomowa laska taki list potraktowała by jako zbędny kawałek papieru ( tak...już widze jak się wysila i odpisuje... :D )

 

Konkuluzja:

 

Po co tracić czas jak i tak tego sie dziś nie docenia? Żyjemy dziś w innych czasach gdzie niemal każdy idzie na łatwizne. 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, co do listów...
Pamiętam, jak mnie brała zazdrość w podstawówce, gdy nie dostawałam walentynek, a koleżanki z klasy dostawały x 3 :P 
Były napisał mi pierwszy list, po tym, gdy... przyznał mi się, że jego pierwszy raz był trójkącie 2m+1k... pisał w liście, że tego żałuje i chce być ze mną ; żebym nie była do niego uprzedzona (myślałam, że po tym jego wyznaniu się porzygam)... potem się przyznał, że w sumie mi to napisał (że żałuje) dla picu, nie chciał wtedy, żebym z nim zerwała. Także no :D 

Mąż mi listów nie pisał. To ja jemu jakieś liściki, walentynki zostawiałam... heh, w końcu ze mnie taki żeński odpowiednik niceguy'a. :D 
Niestety nie mam talentu literackiego, ale uwielbiam, gdy ktoś pisze mi długą korespondencję, lubię to czytać. 
Gdyby ktoś chciał mnie poderwać, to romantico liścki mnie ruszą. :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię takich tematów. Sam temat przywodzi ogromny romantyzm, pamiętam jak z jedną swoją byłą zostawiała mi karteczki, czytaliśmy sobie różne rzeczy, śmialiśmy się. To jest niezwykle piękne ale i strasznie bolesne, bo większości z nas już te związki w których to było się posypały.

Kiedyś więc lubiłem się tak rozczulać i byłem niezwykle romantyczny, dziś bardzo się boję takich rzeczy, każą cały czas depresyjnie dążyć do jakiejś miłości, wspomnień i innych pięknych ale i strasznych (gdy nastąpi np. rozstanie) rzeczy.

 

Z dala od tego, tylko tu i teraz i życie życiem realnym, z dala od wszelkich wspomnień, tęsknot, itd. Dla własnej higieny psychicznej.

Miłość, pamiątki, itd. to rzeczy piękne ale im bardziej w to idziesz, tym bardziej kurewsko będzie bolało gdy się z tą osobą rozstaniesz albo ta osoba np. zachoruje i umrze. 

2 godziny temu, goryl napisał:

Zamiast tego polecam dbać o czystość percepcji i kroczyć na samym środku ostrza klingi teraźniejszości. Bez myśli, bez marzeń, bez strachu, tylko tu i teraz. Na takiej ścieżce można spotkać Boga, który wyszedł przespacerować się po ogrodzie, a gwarantuję, że to spotkanie przyćmi każdą ekscytację sztucznie wytworzoną przez umysł.

Złoto! Tylko tu i teraz.

Osoba w związku, w całym tym emocjonalnym uniesieniu, wspomnieniach, karteczkach, itd. nigdy nie zrozumie osób kierujących się zasadą tu i teraz. Dla niej taki ktoś zawsze będzie nieszczęśliwy. Dla mnie odwrotnie. Poniekąd ktoś mający te miłości jest dla mnie niesamowicie nieszczęśliwy. Patrzę na niego jak na biednego człowieka, tak oddalonego od rzeczywistości, tak bardzo żyjącego tymi uniesieniami, emocjami, związkami, miłością. Wystarczy jedna iskierka, jak zdrada tej kochanej osoby, zastopowanie jej uczuć do Ciebie, śmierć, itd. i wszystko lega w gruzach. To tematy potrafiące być piękne ale i potrafiące wpędzać człowieka nawet w samobójstwa. 

 

Tylko tu i teraz, realizm, prawdziwe życie, prawdziwe stany, z dala od romantyzmów, choć czasem one bardzo kuszą.

Edytowane przez akwarelowy
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, CrazyWitch napisał:

Czy Wam zdarzyło się w tych cyfrowych czasach wysłać albo otrzymać list od kogoś z kim byliście/chcieliście być? Jak zareagowaliście/byście zareagowali na list?

Jak internet raczkował i potrafiło się złapać kontakt przez jakiś komunikator czy IRCa (czyli wolne modemy tpsa.. numer 20-21-22, te sprawy) zdarzało się czasem coś tam napisać i dostać. Chyba miałem wtedy w okolicy 20 lat, było to niecierpliwe oczekiwanie na wiadomość pocztową. Emocje, niecierpliwość tak jak chłopak czeka na randkę z dziewczyną. Laski miały swoje sposoby na zwiększenie elegancji takich dzieł - np. list oznaczony perfumem czy też jakimiś rysunkami. Chcąc nie chcąc musiałem dorównać do poziomu bo głupio było, że się tak napracowała a ja kura pazurem coś nabazgram.

 

Redagowanie i wywalanie strony jak za bardzo pokreślona, było z tym sporo roboty, później przesiadłem się na komputer i kombinowałem z papeteriami (przygotowanie papieru i napisanie ręczne). Oczywiście pisanie było - bo laski były z innych miejscowości i nie szło się normalnie spotkać. Dla introwertyka to była ciekawa opcja.

4 godziny temu, Nefertiti napisał:

pisałam jako dziewczyna do chłopaka, bo w dużej większości, chłopaki to robią, a dziewczyny otrzymują (z takiego wychodzą założenia) i z obserwacji widać.

Pisze ta osoba, której bardziej zależy. Chłopakom zależy na zainicjowaniu kontaktu (głównie) pewnie w wiadomym celu :)

4 godziny temu, Nefertiti napisał:

Zwróciłam na to uwagę, jak mi kilkakrotnie powiedziano, że głupia jestem, że się staram i takie tam.

Zazwyczaj mówią tak osoby, które nie mają odwagi same napisać lub zazdroszczą, bo im ciężko coś napisać lub chciałyby coś takiego dostać, ale druga strona im tego nie daje.

4 godziny temu, Nefertiti napisał:

Generalnie wcześniej nie miało to dla mnie znaczenia i tak po prawdzie dalej nie ma, bo wychodzę z założenia że jak coś robię to całą sobą - bynajmniej się staram, to co mówi mi serce

Grunt po robić coś w zgodzie ze sobą i się nie zmuszać.

 

U mnie w związku zdarzyło się (w dwie strony), ale okoliczności nie były lekkie - po kłótni, gdy jedna ze stron nie jest w stanie dotrzeć do drugiej i pisze co jej leży na wątrobie.

Mnie to skłaniało do refleksji, ale też ciężko czytać coś co w większości jest zarzutami. Albo coś co uderza w ego (jeśli zarzuty miały konkretne podstawy).

Zdarzyło mi się więc pisać takie listy, z reguły w odpowiedzi na listy partnerki - czasem to i lepsze niż kłócić się bezsensownie, pisząc można się bardziej zastanowić nad przekazem. Coś tam do mnie trafiało jednak, w końcu kobita poświęciła czas i coś napisała - w takim razie warto się z tym zapoznać (pod warunkiem, że nie jest się wkurzonym i ma się jedynie ochotę podrzeć list po przeczytaniu pierwszych akapitów).

 

Najdłuższy list jaki napisałem miał prawie 20 stron A4 (ze 2 lata temu, prawie 10 tys wyrazow - napisany na komputerze i wydrukowany), zainicjowany hajem czy tam chwilowym oświeceniem, że jest szansa, że można związek naprawić (czyli przyznanie się do błędów, deklaracje chęci naprawy, idealizacja partnerki oraz przekazanie swojego punktu widzenia żeby nie było zbyt cukierkowo).

Z perspektywy chwili była to jakaś forma romantyzmu (faceci pewnie by potraktowali jako bluepillowe - ja tak to teraz widzę), ale tak jak napisał @goryl to tylko taka pożywka dla ego. Przynajmniej w takiej formie. Dla obu stron (ja się emocjonalnie nakręciłem wizją normalnego związku i nieświadomie dałem partnerce to co "chciała usłyszeć").

 

W dłuższej perspektywie nie miało to większego znaczenia, równie dobrze mógłbym tego listu nie pisać tylko zająć się czymś pożytecznym i zacząć robić plan escape za związku. Tzn. przy tej partnerce, może inna by to doceniła. A może związek poszedł już w taką rozsypkę, że pisanie nic większego by nie dało.

Podobnie jak @Nefertiti postanowiłem sobie, że albo robię to na poważnie (siadam i piszę list) albo w ogóle. Pisałem go więc przez 2 kolejne dni, całościowo 14 godzin, ale nie jednym ciągiem.

 

Teraz uważam, że pisanie tego typu listów (przeprosinowo-wyjaśniających) to jednak domena kobiet, facet może co najwyżej przeczytać list i przytulić kobietę lub go ostentacyjnie podrzeć, jeśli się z tym nie zgadza. Odpisywanie... to bez sensu, łatwo wpaść w gierkę, być może uknutą przez "gadzi mózg" kobiety. I zacząć odpisywać w sposób logiczny, robiąc jeszcze większe zamieszanie na gruncie emocji na swoją niekorzyść.

2 godziny temu, goryl napisał:

Zamiast tego polecam dbać o czystość percepcji i kroczyć na samym środku ostrza klingi teraźniejszości.

Zdecydowanie Tak Bracie! Mnie to po czasie pokazało, że jak człowiek jest złakniony związku to sobie potrafi różne rzeczy wytłumaczyć (zracjonalizować) zamiast zachować trzeźwość umysłu i brać pod uwagę różne punkty widzenia (w tym rozstanie). Mój racjonalizujący chomik naoglądał się wyścigów formuły F1, a jego kółko obracało się tak, że zaczęło się dymić.

Z punktu widzenia faceta problem w tym gdy ma się za mało wiedzy i doświadczenia + podstawy a'la nice-guy.

2 godziny temu, smerf napisał:

Po co tracić czas jak i tak tego sie dziś nie docenia?

No właśnie. Trzeba umieć spojrzeć z góry na sytuację i odpowiedzieć sobie na pytanie: czy warto?

 

Jeśli czujesz, że warto w danej sytuacji i chcesz doświadczyć co będzie dalej w takim scenariuszu - to piszesz i nie patrzysz się na to, co sądzą o tym inni.

Edytowane przez lync
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale bycie w teraz nie wyklucza, napisania do kogoś kogo bardzo cenisz listu, tym bardziej romantycznego czyli napisania, że się tęskni czy coś. Po prostu nie trzeba jednego stanu zastępować drugim z tego co widzę. 

Ktoś to nie pisze listów by nie żyć w uniesieniach, to unika życia, unika bycia w teraz - według mnie przynajmniej. Tłumienie w sobie różnych spraw, a nawet miłości romantycznej to przejawy tłumienia życia, zastępowania ją jakby pustką czy czymś takim.

 

Ja tam nie widzę problemu by napisać kobiecie, która mi się podoba list a tym bardziej nie widzę sensu by go później palić i nie widzę powodu by rezygnować ze stanów "mistycznych" na rzecz kobiety, czyli "albo, albo".

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.