Skocz do zawartości

Szokujące wyniki badań. Miliony mężczyzn bez choćby jednego przyjaciela


deleteduser10

Rekomendowane odpowiedzi

Spotykam i poznaje w realu wielu ludzi, duzo samotnych facetow i zastanawia mnie gdzie lezy problem. Czy w tym, ze przez ten brak przyjaciela, bratniej duszy, z czasem dziwaczeja czy nie moga ich znalesc dlatego, ze za "dziwni" i jednak nie znosza szczerej krytyki ktora fundowal by im przyjaciel i wola zyc sami z zaklamanym obrazem, niska swiadomoscia siebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo przyjaciół, to ja mam na cmentarzu...tfu, nie ta kwestia.

 

W artykule definicja przyjaźni była bardzo precyzyjnie opisana, pytali m.in. o możliwość zwierzenia się w każdej chwili z problemów.

 

Osobiście nie czuję potrzeby zwierzania się, ale wiem, że jest kilku kumpli którzy by mnie wsparli w miarę możliwości w razie problemów.

 

Unikam używania słowa "przyjaciel", raczej "kumpel" - nie czuję już tak bliskich więzi emocjonalnych z innymi

jak w czasie dorastania, ale nie martwi mnie to, naturalna kolej rzeczy.

 

Kazik na ten temat:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unikam używania słowa "przyjaciel", raczej "kumpel" - nie czuję już tak bliskich więzi emocjonalnych z innymi

jak w czasie dorastania, ale nie martwi mnie to, naturalna kolej rzeczy.

 

To nie jest naturalna kolej rzeczy, lecz sztuczna - wyuczona. Świadczy o tym choćby jedno z pierwszych zdań artykułu: "Trend ten obserwowany jest szczególnie w krajach Zachodu."

Gdyby to był trend naturalny, to byłby obserwowany wszędzie. Człowiek jest zwierzęciem stadnym - przyjaźń jest zjawiskiem tak samo naturalnym dla dziecka, jak dla mężczyzny młodego, starego i w średnim wieku. Ja czuję bardzo bliskie więzi emocjonalne z niektórymi niespokrewnionymi ze mnie ludźmi, ale przez wiele lat bałem się tego wprost okazać - byłem ostrożny, by nie zostać przez postronnych zakwalifikowanym do pewnej mniejszości...

 

Podstawową przyczyną zanikania przyjaźni jest lejący się z mediów fanatyzm seksualny. Dopatrywanie się w każdej relacji międzyludzkiej próby doprowadzenia do seksu.

 

Gdyby wyrastanie z przyjaźni było naturalną koleją rzeczy, to w jakim celu tylu ludzi trzymałoby w domach "najlepszego przyjaciela człowieka" - psa? Tu spytam się obecnych na forum posiadaczy psów (bo sam zwierzęcia nie mam): czy wskutek dorośnięcia, przestaliście już czuć bliską więź emocjonalną ze swoimi psami?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest naturalna kolej rzeczy, lecz sztuczna - wyuczona. Świadczy o tym choćby jedno z pierwszych zdań artykułu: "Trend ten obserwowany jest szczególnie w krajach Zachodu."

Gdyby to był trend naturalny, to byłby obserwowany wszędzie. Człowiek jest zwierzęciem stadnym - przyjaźń jest zjawiskiem tak samo naturalnym dla dziecka, jak dla mężczyzny młodego, starego i w średnim wieku. Ja czuję bardzo bliskie więzi emocjonalne z niektórymi niespokrewnionymi ze mnie ludźmi, ale przez wiele lat bałem się tego wprost okazać - byłem ostrożny, by nie zostać przez postronnych zakwalifikowanym do pewnej mniejszości...

 

W moim przypadku to przyszło naturalnie, nie z traum czy mediów.

 

Dobrze się czuję z ludźmi i nie stwarzam niepotrzebnego dystansu, ale nie mam już takich potrzeb więzi emocjonalnej/wsparcia

jak kiedyś.

 

U innych może być inaczej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie do końca tak ;)
Ja wiem, że nie jestem tam jakimś gościem z prostackim myśleniem a właściwie kumpli (bo o przyjaciołach to może miałem z jednego, ale wyjechał) spotykam tylko w wakacje jak zjeżdzają się ze studiów czy biorą urlop i przyjeżdzają do małej miejścowości gdzie mieszkam. Z powodów osobistych musiałem zostać i mieszkam na wsi. A jak to na wsi jedyną rozrywką to nie jest napić się normalnie  a zechlać jak świnia i potem leżeć nieprzytomnym i na drugi dzień chwalić się na fejsie. Nie powiem lubie czasem wypić jakiś browar dwa ewentualnie siedem, ale to przy nich nic. Więc tak jak mówiłem z tymi chłopakami (paroma chodziłem do gimnazjum, podstawówki) mam pozytywne relacje i zawsze sobie trochę pogadam, ale nic więcej. Od razu mówię, że nie mam problemu z nawiązywaniu kontaktów, ba czasem nawet lubię sam zaczynać rozmowę bo widzę, że większość osób boi się wykonać pierwszy krok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawową przyczyną zanikania przyjaźni jest lejący się z mediów fanatyzm seksualny. Dopatrywanie się w każdej relacji międzyludzkiej próby doprowadzenia do seksu.

 

Niestety bardzo dużo w tym prawdy. Przykład jak to kiedyś wyglądało. I doładnie tak to wygląda w krajach nie skażonych cywilizacją zachodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciół? Hmmm...ja mam na codzien Januszy, prowadze z nimi bardzo ciekawe konwersacje na temat ile kosztuje funt, czy będzie piffko na stole i czemu baba nie chce mi dać?

Czasami zdarzaja sie wyjatki, przy zakupach standardowe jest spogladanie w mój koszyk, ile i jakiej jakosci zakupki zrobiłem...

Jak mówie ile mam sianka na koncie( specjalnie aby podkurwic Januszków) to robi mine seryjnego mordercy...

Ostatnio spotkalem sie z kumplem z którym robimy silke i boksik narazie, na poczatku wydawal sie normalnym osiłkiem, ale strasznie zdziwil mnie wtedy kiedy wykazal sie ogromna wiedza na różne temat. Od tamtej pory widze że gosciu sam szuka kontaktu aby pogadac...bo jak przyznal nie ma z kim, i jak rlzmawia o tze teoriach spiskowych i jak tlumaczy ze Boże Narodzenie to saturnalia poganskie( tak dla przykladu) to ogladaja sie czy przypadkiem nie ciagnie za soba ogona, i nie ma kopyt...

I tak jest wszedzie, osobiscie moge liczyc na brata, siostre i mam jednego przyjaciela z którym mam super kontakt, mimo ze kolega jest muzułmaninem...

Większosc ludzi to totalne debile, bez jakiejkolwiek wiedzy i zainteresowań, przykro mi to pisac bo ktos moze zrozumiec to że stawiam sie w roli encyklopedii, na ich tle...

Bardzo czesto czuje wrecz pogarde( żałuje) do tego co uslysze podczas rozmow Januszy itp...

Kasa, praca, wóda i zeroooo zainteresowań...

W młodosci bardzo czesto ludzie mnie unikali, z dwoch powodow

Bylem wrecz wypalony jesli chodzi o milosc i akceptacje, uznanie, stad nalogowo tego szukalem robiac z siebie posmiewisko

Za wiedze i zmysl obserwacyjny na wiele tematow...

Na dzień dzisejszy mam dwie, moze trzy osoby na żywo z ktorymi moge pogadac...

Reszta nałogowo narzeka i sciaga w dół...

No i mam forum, tu moge sie wygadac i wykazac. Czuje sie jak w rodzinie bo wreszcie kuźwa ktos mnie rozumie...

Kasa, kasa, wóda, praca...

Janusz Janusz nasza klasa...

Edytowane przez Assasyn
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciół? Hmmm...ja mam na codzien Januszy, prowadze z nimi bardzo ciekawe konwersacje na temat ile kosztuje funt, czy będzie piffko na stole i czemu baba nie chce mi dać?

Czasami zdarzaja sie wyjatki, przy zakupach standardowe jest spogladanie w mój koszyk, ile i jakiej jakosci zakupki zrobiłem...

Jak mówie ile mam sianka na koncie( specjalnie aby podkurwic Januszków) to robi mine seryjnego mordercy...

Ostatnio spotkalem sie z kumplem z którym robimy silke i boksik narazie, na poczatku wydawal sie normalnym osiłkiem, ale strasznie zdziwil mnie wtedy kiedy wykazal sie ogromna wiedza na różne temat. Od tamtej pory widze że gosciu sam szuka kontaktu aby pogadac...bo jak przyznal nie ma z kim, i jak rlzmawia o tze teoriach spiskowych i jak tlumaczy ze Boże Narodzenie to saturnalia poganskie( tak dla przykladu) to ogladaja sie czy przypadkiem nie ciagnie za soba ogona, i nie ma kopyt...

I tak jest wszedzie, osobiscie moge liczyc na brata, siostre i mam jednego przyjaciela z którym mam super kontakt, mimo ze kolega jest muzułmaninem...

Większosc ludzi to totalne debile, bez jakiejkolwiek wiedzy i zainteresowań, przykro mi to pisac bo ktos moze zrozumiec to że stawiam sie w roli encyklopedii, na ich tle...

Bardzo czesto czuje wrecz pogarde( żałuje) do tego co uslysze podczas rozmow Januszy itp...

Kasa, praca, wóda i zeroooo zainteresowań...

W młodosci bardzo czesto ludzie mnie unikali, z dwoch powodow

Bylem wrecz wypalony jesli chodzi o milosc i akceptacje, uznanie, stad nalogowo tego szukalem robiac z siebie posmiewisko

Za wiedze i zmysl obserwacyjny na wiele tematow...

Na dzień dzisejszy mam dwie, moze trzy osoby na żywo z ktorymi moge pogadac...

Reszta nałogowo narzeka i sciaga w dół...

No i mam forum, tu moge sie wygadac i wykazac. Czuje sie jak w rodzinie bo wreszcie kuźwa ktos mnie rozumie...

Kasa, kasa, wóda, praca...

Janusz Janusz nasza klasa...

Szacun, że nie wciskasz kitu co to nie ja. Pobyt na emigracji, to nie lekki kawałek chleba. Ja tu w kraju mam kumpli i kurna bez nich to byłoby ciężko. Przepraszam, ale pomagałem koledze kwit do sądu napisać, no i popilim.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kic, gratki! W Polsce to co innego, tutaj tez co innego dlatego Kryss dopowiedział potem że wie o co biega...

95% to rynsztok, nie ma o czym gadac...Nic ciekawego, dlatego doskwiera mi samotnosc intelektualna...

Edytowane przez Assasyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

95% to rynsztok, nie ma o czym gadac...Nic ciekawego, dlatego doskwiera mi samotnosc intelektualna... 

 

 

Nie da się ukryć. Ja też mam z tym 'problem'. Tzn. czasem nie ma z kim gadać, nie ma sensu nawet ust otwierać.

 

Nie jestem człowiekiem wybitnie wykształconym ani znającym się na 'wielkich' sprawach, ale jednak oczekuję od życia więcej niż matrixowe janusze, tymczasem z niektórymi ludźmi 90 % dialogów może wyglądać jedynie tak:

 

-aaaale sie najebałem w sobote!

-a rzygałeś?

-no co ty, ja już nie rzygam, taki jestem wprawiony

-eee to ty dobry zawodnik jesteś hehehe

 

-ale dupa szła!

-no, ale bym ją ruchał!

-ja tak samo, ssała by pałe po same jajca.

-noo. 

Edytowane przez Vercetti
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja  w zasadzie zostałem sam. Mam paru kolegów z pracy starszych o 10-15 lat z którymi można co najwyżej ponarzekać jak to życie w doopę kopie.  Przez te lata skupiłem się wyłącznie na rodzinie mieliśmy z moją „psycholką” swój świat, wspólne hobby. Muszę cholera przyznać, że traktowałem ją jak żonę/przyjaciółkę/kochankę co nie zdarza się chyba za często. Niestety jak się okazało  to była iluzja.

Brakuje kogoś z pozytywną energią, kogoś kto powiedział by „kurwa chłopie nie jest źle” i poklepał po ramieniu i komu mógłbym powiedzieć to samo.

Cóż… chujnia panie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większości z nas w pewnym sensie grozi samotność. Jeżeli mam gadać z jakimś "Januszem" o chlaniu, ruchaniu czy rzyganiu, to wolę być sam, szkoda mi czasu na takie "przyjaźnie". Ja wśród swoich znajomych czuje się samotny, bo ich rozmowy dotyczą problemów z dziećmi, kredytami itt. Te problemy mnie nie dotyczą i Dzięki Bogu.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno już się przyzwyczaiłem do samotności. Ba, jest mi w niej naprawdę dobrze.

 

Nie ma nic gorszego, niż zadawanie się z Januszami i białym rycerstwem. Albo inaczej - ludźmi ograniczonymi. 

Tacy tylko ciągną człowieka w dół do swojego poziomu, a tam niszczą osobistym doświadczeniem.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nie ma nic gorszego, niż zadawanie się z Januszami i białym rycerstwem. Albo inaczej - ludźmi ograniczonymi. 

Tacy tylko ciągną człowieka w dół do swojego poziomu, a tam niszczą osobistym doświadczeniem.

 

 

Siedziałem w takim układzie jakiś czas (dawniej) z nudów, braku innych pomysłów, ogólnie jeszcze byłem w ostatnich chwilach swojego rycerstwa. 

Ewakuowałem się gdy ujrzałem, że właściwie młodzi ludzie mają za jedyną pasję chlanie. Kiedy bym nie wpadł czy nie spotkał gdzieś przypadkiem: chlanie. Gdzie byśmy nie jechali: chlanie. 

Każdy sklep po drodze zaliczony, spotkania tylko po to, żeby się upić. Chłopaki, ale też sporo dziewczyn tak samo. A jaki był lament jak któreś z nich nie mogło pić bo akurat siadało za kółkiem... Już chyba alkoholik z 30-letnim stażem mniej przeżywa niemożliwość wypicia niż oni. Serio. Ciągłe rozmowy o alkoholu, ciągłe szukanie okazji do picia.

 

Wyszedłem z tego i zamknąłem drzwi za sobą, nie da się będąc człowiekiem takim jak ja wysiedzieć tam. I nie chodzi tu o moją abstynencję, bo ja akurat nie robię krucjat, nie piję to nie piję ale ludzie niech robią co chcą. Tylko, że to już była przesada. Zacząłem się zastanawiać ,,co ja tu kurwa robię?'' i ewakuowałem się w trybie natychmiastowym z takiego towarzystwa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasuje tu cytat R. Williamsa zawarty w artykule zaproponowanym przez Vincenta:

 

"Myślałem, że najgorsze w życiu to być samotnym. Tak nie jest. Najgorsze w życiu to być z ludźmi, którzy sprawiają, że czujesz się samotny" - powiedział aktor.

Tutaj na forum mam przynajmniej możliwość wartościowej wymiany poglądów, szkoda, że w realu to jest niemożliwe. Abstrahując od rzadkich spotkań. Mało jest poza forum ludzi, którzy kumają, o co naprawdę chodzi w relacjach damsko - męskich i którzy inaczej widzą ten świat i mechanizmy nim rządzące. Świat jest jednak pełen lemingozy. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nieposiadanie przyjaciół mam rodzinne. Ojciec nie spotyka się z kumplami w barze a jak chce wypić to sobie otwiera flaszke i robi drinka lub zaprasza mnie i sobie wódkę duszkiem tak :). Ma jednego kolegę, z którym chodzą na ryby i to wszystko. Brat podobnie ma jednego kumpla bliższego. Ja podobnie mam jednego kumpla, z którym widujemy się raz na dwa, trzy miesiące i któremu służę jako bufor do wyżalenia się. Mnie zwierzanie się z rozterek wewnętrznych komuś innemu nigdy nie leżało dlatego znajomości te nie nazywam przyjaźniami. My trzymamy się razem jako rodzina co nie jest częstym zjawiskiem. Zazwyczaj niesnaski rodzinne są wynikiem knowań kobiecych ale na szczęście brat i ojciec trzymają swoje kobiety krótko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda czasu i energii na bezsensowne relacje oparte na niczym, dla samego bycia. 

 

Ja od nadmiernego towarzystwa szarych osób wolę swoje własne towarzystwo ewentualnie dwóch-trzech zaufanych ludzi, gdzie można w spokoju podjąć jakieś konstruktywne działania i przemyśleć coś ciekawego w życiu, zamiast bredzić nieustannie o ruchaniu i chlaniu wódy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie licząc mojego ojca mam dwóch bardzo dobrych kumpli, których znam od wielu lat i których mógłbym nazwać przyjaciółmi.

 

Zarówno w trakcie "przebudzenia", jak i tuż po nim, odciąłem się (na stopie prywatnej) od większości znajomych. Ilość czasu oraz jakość życia wzrosły niesamowicie. 

 

Uwielbiam ludzi, ale z umiarem. Akumulatory ładuję, kiedy jestem sam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako żem jedynak, to właściwie przywykłem od początku do troszczenia się o siebie i zajmowania samym sobą, bez potrzeby posiadania towarzystwa do zabawy itp. Choć ochoczo bawiliśmy się z kuzynostwem przy okazji wszelkich spotkań rodzinnych, więc bez większych dysfunkcji socjalnych. Na każdym etapie pojawiały się oczywiście tymczasowe grupki wsparcia, ulegające po zmianie etapu mniejszej lub większej dezintegracji. Czy to przedszkole, podwórko, szkoła czy studia, schemat ten sam - tymczasowe sojusze a potem każdy w swoją stronę. Chyba coś z grup pierwotnych - skrzykujemy się na mamuta a potem każdy struga swoją dzidę (haha, jakkolwiek to brzmi).

 

Mam jednego przyjaciela, z którym znamy się odkąd przyszliśmy na świat, ale nie wiem czy wymienialiśmy się smoczkami ;) W każdym razie, znamy się jeszcze od czasów przedświadomych. Możemy się nie słyszeć czy nie widzieć latami, wiedząc że jeden za drugim - jak w dym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duzo przyjazni konczy sie jak zaczyna sie slub. (chociaz czy to byla w takim razie przyjazn?)

 

Znam dwoch braci ktorzy gdzies do 25 roku zycia poszliby za soba w ogien, byli jak najlepsi kumple. Ale jak sobie laski dobrali tak juz ponad 10 lat sie do siebie nie odzywaja ew. swieta. Relacja spierdolona. Kilku "przyjaciol" tez mi odpadlo przez ich kobiety. Ktoras mnie nie lubi i wymysla glupoty, inna sie poklocila z moja byla bo kumpel jej za duzo nagadal i nie mial jaj tego naprostowac itp.

 

Daleki jednak jestem od stwierdzenia, ze to "przez baby". Tacy faceci to cipy, ze nie potrafia sobie laski ustawic. Duzo facetow biorac slub tworzy hermetyczne srodowisko (tak jak samica chce).

 

Zostalo mi 2 prawdziwych ziomkow, ktorych znam przez wiekszosc mojego zycia i wiecej miec raczej nie bede i nie potrzebuje. Ale przyjaciele nie sa niezbedni, bez problemu mozna sobie radzic bez nich. Bez przesady, nie ma co robic z tego tragedii. Ja i tak jestem zwolennikiem rozwiazywania problemow sam ze soba, a nie pierdolenia o tym. Wole dzielic sie z innymi tym co sie dobrego u mnie dzieje, a nie zalic sie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.