Skocz do zawartości

Jakie środki obrony koniecznej najlepiej mieć ze sobą ?


Druid

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Forumowicze,

 

Jadę właśnie na spotkanie biznesowe, miałem w pracy kilka spin ze 2 współpracownikami i to konkretnych. Obmawiam się, ze podczas spotkania, popijawy może dojść do jakiś ekscesów, (mordobicia, bójki), miałem kiedyś kłótnię kilka lat temu z jednym gościem, postawiłem się i kolokwialnie rzecz ujmując gość, mnie  pierwszy lżył, wyzywał i mnie zaatakował, wykorzystałem sytuację, że był pijany i obiłem mu solidnie mordę. Po tej akcji zgłosił sprawę na Policję, moi rodzice musieli się solidnie namęczyć, prosić, żebym nie miał sprawy karnej na Policji. I dużo kosztowało to finansowo moich rodziców, z ofiary całej sytuacji, stałem się katem. Nie jestem przemocowcem, nie należę do tych, co atakują pierwsi, jak ktoś poczuje się urażony i to mocno, potrafię powiedzieć słowo przepraszam, a nie unosić się, że co to to ja nie jestem. Teraz, jakbym miał taką sytuację, jak będzie chciał mnie ktoś bić kupiłbym taser elektryczny, albo gaz pieprzowy, jeśli musiałbym użyć, to bym użył i zadzwoniłbym po Policję, oczywiście, jakbym był w sytuacji, gdzie ktoś będzie chciał mnie bić.

 

Jestem teraz po tej akcji mądry Polak przed szkodą, nie po szkodzie. Jakie środki ochrony indywidualnej mi proponujecie ? Jaki gaz pieprzowy, taser elektryczny ? Dmucham na zimne, nie chcę przerabiać tego, co miałem kilka lat temu, jak bym został 2x raz tak zaatakowany. Więc dlatego proszę o wasze rady.

 

 

Interesowałem się aspektem prawnym ochrony koniecznej.

 

Proszę o rady.

Pozdrawiam

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim weź ze sobą dobre chęci, życzliwość i szacunek do drugiego człowieka, a jest duże prawdopodobieństwo, że obejdzie się bez użycia siły. Łatwo jest dać się sprowokować i zawalczyć zamiast uciekać, ale to jedynie może Ci przynieść karę finansową lub pozbawienia wolności (jeżeli walkę wygrasz) lub utratę zdrowia (jeżeli przegrasz). Twój przeciwnik w obu przypadkach będzie czuł do Ciebie nienawiść.

 

To nawet nie jest gra o sumie zerowej, w każdym możliwym rozwiązaniu tracisz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, goryl napisał:

Przede wszystkim weź ze sobą dobre chęci, życzliwość i szacunek do drugiego człowieka, a jest duże prawdopodobieństwo, że obejdzie się bez użycia siły.

Mhmm, już to widzę jak siła miłości i życzliwości ratuje Cię przed konfrontacją. Jest zupełnie odwrotnie, przeciwnik odbiera to za słabość i atakuje. Siła, siła i jeszcze raz siła. 

Edytowane przez Mosze Black
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mosze Black napisał:

Mhmm, już to widzę jak siła miłości i żyvzliwości ratuje Cię przed konfrontacją. Jest zupełnie odwrotnie, przeciwnik odbiera to za słabość i atakuje. Siła, siła i jeszcze raz siła. 

Żyję już trochę na tym świecie i jakoś od czasów gimnazjum nie uczestniczę w bójkach i nie widzę potrzeby, ani tym bardziej konieczności, żeby to zmienić. Raczej nie chodzę nocami niebezpiecznymi ulicami i nie zadaję się z ludźmi, którzy nie okazują mi szacunku i uwierz mi, da się tego uniknąć. Oczywiście zawsze się może zdarzyć, że jakiś psychol Cie zaatakuje zupełnie bez powodu, ale umówmy się, przy odpowiednim mindsecie szanse na to są takie jak na wygranie w lotto.

 

Wystarczy przestrzegać prostych zasad:

a) nie zadawać się z prymitywnymi ludźmi,

b) zawsze chować dumę w kieszeń i za wszelką cenę próbować załatwić sprawę słownie,

c) jeżeli ktoś atakuje siłą, to bezwzględnie uciekać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@goryl już napisał dobre rady. 

Najlepiej nauczyć się sprytu i każde potyczki rozwiązywać słownie. Nie wiem co to jest za towarzystwo 'biznesowe', że nie da się ich przeskoczyć. Już dawno zauważyłem, że najlepiej w życiu być chytrym i dobrze kalkulować co się opłaca. Rzadko kiedy lub nigdy nie opłaca się wchodzić w bójki. Oczywiście trzeba jakiś tam 'honor' schować do kieszeni, ale jak wiesz że na tym skorzystasz to po co Ci to.

Nie rozumiem @Boromir dlaczego Twoi rodzice wyjaśniają na policji bójki, w których uczestniczyłeś ze współpracownikami. Nie wiem czym się zajmujesz ale brzmi to co najmniej na dziwną branżę.

Raz w życiu zdarzyła mi się bójka, z której obiektywnie nie dało się wyjść sprytem, bo nawet nie było dyskusji, po prostu zostaliśmy zaatakowani z użyciem noża. Uważam to za skrajny niefart, bo nikomu się to tak nie zdarza. Wtedy rzeczywiście może gaz by pomógł, ale trzeba bo mieć to wcześniej przećwiczone. Może faktycznie na Twoje potrzeby @Boromir, należy zaopatrzyć się w gaz. Ale nadal polecam lekcje sprytu, z którego czerpie się więcej satysfakcji i korzyści niż żeby komuś mordę obić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unikaj kontaktu wszelkimi możliwymi sposobami z takowym towarzystwem. Nie rozumiem co to za spotkanie biznesowe na którym leje się alkohol- śmieszne lata 90-te już mineły- kto takie coś dziś toleruje? Skoro już mu raz obiłeś mordę to mniemam ma już dystans do Ciebie. Sam gaz wystarczy aczkolwiek nie rób wiochy pierwszy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie mam dobrych relacji z osobami z pracy, lub ich po prostu nie lubię  to nie spotykam się z nimi poza służbowo, na stopie prywatnej a tym bardziej nie pije alkoholu, jak na trzeźwo nie jest dobrze to po alkoholu tym bardziej, zawsze jest jakieś wytłumaczenie od protego nie - bo nie, po bardziej dyplomatyczne - biorę leki na alergię i nie mogę pić, ewentualnie na "beszczela" - "można pić byle co, ale nie z byle kim"

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o jakąkolwiek obronę konieczną to zapomnij.

Co prawda mamy piękne i utopijne przepisy mówiące o obronie własnego zdrowia, majątku i życia ale w praktyce "nasze" sądy zachowują się tak jakby nazistowskie zarządzenia podczas okupacji niemieckiej nadal obowiązywały tj. że obywatele generalnej guberni poza okupantem nie mają prawa do obrony własnej a jakiekolwiek użycie siły w obronie własnej może wywołać daleko idące konsekwencje z karą śmierci włącznie ( jak kiedyś znajdę te źródła to je przytoczę bo czytałem o tym kilka lat temu i były w języku niemieckim ).

 

U nas obecnie wygląda to tak, że sądy powołują się na żenadę pod tytułem "środki obrony własnej adekwatne do sytuacji" czyli jeśli Ty ważysz 60kg a napadający Ciebie 120kg ale idzie z pięściami to nie możesz użyć kija bo pójdziesz siedzieć za przekroczenie granic obrony koniecznej bo przecież "nie miał broni".

A z gazem też trzeba uważać.

Znam osobiście przypadek gdy jeden osiedlowy sebix po potraktowaniu gazem ( napadł na rencistę ) rok później poszedł do sądu i udowodnił, że od gazu pogorszył mu się wzrok, a że dziadek nie zgodził się z wyrokiem to mu komornik na rentę wjechał za okulary dla dresika i "zadośćuczynienie za uszczerbek na zdrowiu". Oczywiście prawnika dostał z MOPSu.

A paralizatorem możesz uszkodzić komuś rozrusznik serca lub "pogorszyć" napady padaczkowe.

 

W czasach szkoły średniej mieliśmy typa, który fikał prawie do każdego. Jak dostał w mazak to hyc na podłogę i telepanie i zadyma na pół powiatu bo "ciężko chorego chłopca maltretują".

W końcu gdzieś się zaczaili poza szkołą i zamaskowani spuścili mu taki wpier!@#l, że przez dwa ostatnie lata szkoły był potulny jak baranek.

 

Tak więc w grę wchodzi unikanie poje!@#nych ludzi.

Ja z samej zasady nie biorę udziału w żadnych spotkaniach "integracyjnych" poza pracą.

Praca to praca.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, goryl napisał:

Żyję już trochę na tym świecie i jakoś od czasów gimnazjum nie uczestniczę w bójkach i nie widzę potrzeby, ani tym bardziej konieczności, żeby to zmienić. Raczej nie chodzę nocami niebezpiecznymi ulicami i nie zadaję się z ludźmi, którzy nie okazują mi szacunku i uwierz mi, da się tego uniknąć.

Uwierz mi ja robiąc dokładnie to samo kilka razy nie miałem wyjścia i trzeba było się prać z bydłem, zresztą od tego czasu mam odpowiednie zabezpieczenie w kieszeni zawsze ^^. 

41 minut temu, goryl napisał:

ale umówmy się, przy odpowiednim mindsecie szanse na to są takie jak na wygranie w lotto.

Ja bym się aż tak nie zapędzał ?

 

42 minuty temu, goryl napisał:

Wystarczy przestrzegać prostych zasad:

a) nie zadawać się z prymitywnymi ludźmi,

b) zawsze chować dumę w kieszeń i za wszelką cenę próbować załatwić sprawę słownie,

c) jeżeli ktoś atakuje siłą, to bezwzględnie uciekać.

Mhmm i finalnie całować buty murzynom czy innej patologii, dziękuje postoję. To mentalność przegranego, usłużnego i strachliwego. Dobre w bajkach Disneya, w życiu toksyczne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Pierwsza zasada samoobrony to jak mniemam unikanie i niedoprowadzanie do sytuacji w których musiałbyś się bronić i jest to jak najbardziej roztropne.

 

3 godziny temu, Boromir napisał:

obiłem mu solidnie mordę.

Piszesz, że to było dawno, ale musiałeś gościa lać porządnie, gdy już dawno był nieszkodliwy (jakiś pijany gość). Coś tak wyczuwam, że problem masz z nastawieniem. Kup sobie ten gaz czy co tam chcesz i zapomnij o temacie.

 

3 godziny temu, Boromir napisał:

Jadę właśnie na spotkanie biznesowe, miałem w pracy kilka spin ze 2 współpracownikami i to konkretnych. Obmawiam się, ze podczas spotkania, popijawy może dojść do jakiś ekscesów, (mordobicia, bójki)

Brzmi to tak, że już z góry zakładasz konflikt i przygotowywujesz się do walki i jeszcze samospełniająca się przepowiednia ziści się. Poprawne nastawienie to takie, że kupujesz broń i odmawiasz modlitwę abyś nigdy nie musiał jej użyć, a nie czekasz kiedy wreszcie posłużysz się swoimi akcesoriami niczym Bat-man.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mosze Black napisał:

Mhmm i finalnie całować buty murzynom czy innej patologii, dziękuje postoję. To mentalność przegranego, usłużnego i strachliwego. Dobre w bajkach Disneya, w życiu toksyczne. 

Mentalność przegranego to właśnie bójki z patologią, tacy ludzie nic w życiu nie osiągają. Jeden straci zęby, drugi skończy za kratami, a trzeci będzie do końca życia oglądał się za siebie, czy jakiś dres, którego pobił, nie idzie za nim z kijem bejsbolowym. Wygrani tego świata nawet nie mają kontaktu z prymitywnymi ludźmi, mieszkają w lepszych dzielnicach i kiedy hołota obija sobie mordy to oni skupiają się na własnym rozwoju i robieniu interesów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wojkr napisał:

Nie raz z straszenia nożem zrobiła się tragedia, machanie nożem może zaostrzyć konflikt, przy ranieniu kogoś nożem - jeszcze sprężynowym - który z automatu będzie uznany za niebezpieczne narzędzie można się wpakować w niezłe problemy. 

No wiadomo. Trzeba przestrzegać kilku rzeczy, np. nie nosić go przy sobie będąc pod wpływem lub gdy przeciwnik znajduje się w takim stanie.

Edytowane przez cst9191
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, cst9191 napisał:

Nóż sprężynowy. Nie po to, by komuś nim zrobić krzywdę, tylko by odstraszać.

Nie tędy droga, bo groźba jednak musi być realna. Zamiast tego proponuję pałkę teleskopową, którą sam zresztą posiadam i nie raz sama świadomość, że nie zostanie się z pustymi rękami daje dużo komfortu psychicznego. Może odstraszyć, a w razie czego można się bronić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nigdy mi się nie zdarzyło. Zawsze mi się udawało unikać takich sytuacji. Raz uciekałem przed kilkoma, trzeba trenować bieg. 

 

W Edc noszę jeden lub dwa noże składane. Ogólnie kolekcjonuje. 

 

Chce także zrobić pozwolenie na broń. 

 

Posiadanie prywatnego prawnika, także pomaga w takich sytuacjach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bierz żadnych noży.

Jak nie umiesz ich używać to przeciwnik je szybko odbierze.

To raz a dwa jak idziesz z zamiarem że będzie tam jakaś nieciekawa sytuacja to może nie idź lub szybko się ulotnij.

 

Nie jest łatwo dźgnąć lub pociągnąć za spust do człowieka . Łatwo się może tylko wydawać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto powiedział, że idę tam z myślą o nieciekawej sytuacji? 

 

Wiadomo, że nie jest to łatwe i jestem tego świadomy. 

 

Po trzecie na każdego kozaka znajdzie się większy. 

 

Nigdy się nie kozaczy. I według mnie lepiej nauczyć się zachowywać trzeźwy umysł i nie reagować emocjonalnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie po dzisiejszym wieczorze mogę się trochę bardziej rozpisać. Od małego wpierdalałem się w jakieś gówna. W sumie nadal jestem gnojek taki jeszcze. Miałem różne towarzystwo. Sporo bójek i innych akcji pojebanych. Głupota jest na okrągło, żeby uciekać, bo wtedy stanie się ofiarą. Uciekać i uciekać a później i tak tylko gorzej będzie. Jeśli się bić to, po co na przypale? Da się tego uniknąć. Miałem wiele bójek, sporo krwi się polało, do tego dostałem lekko kosa po ręce. Nie byłem nawet karany. Nie atakuje bezbronnych osób, ale odpieram ataki innych osób. Wiadomo parę razy, spisany byłem. Fajnie jest mieć plecy. Dzisiaj pojechałem sobie do maka. Spojrzałem się krzywo na grupkę sebixow. Podszedł jeden i zapytał się, skąd jestem. Ja powiedziałem, że z x miejsca a on czy znam tę osobę i tą. Odpowiedziałem, że tak. Ostatecznie skończyło się tak, że pogadaliśmy chwilę i na koniec zbiliśmy piątkę. Nie baw się w noże lub inne gówna, bo są tacy, co udających nożowników gaszą. Teraz się bardziej ogarnąłem. Nie pozwól sobie wchodzić na głowę. Gdy byłem w bursie były osoby dużo starsze ode mnie. Chlopaczki, którzy nie potrafili się odezwać i uciekali od obrony byli męczeni niesamowicie. Wychowawcy w dupie mieli, że coś się dzieje. Udawali, że coś robią, a nic nie robili. Co z tego, że zapowiadali się dobrze, jak zjechani są psychicznie niesamowicie. Parę lat tępienia dało im mocno po kościach. Nie prowokuje konfliktów, ale jak ktoś ma jakiś do mnie problem albo próbuje mnie poniżyć to często ustawiam go do pionu. Komuś coś się stanie? Nie obchodzi mnie to. Nie gnębię osób słabych fizycznie wręcz się za nimi stawiam, tylko ustawiam cwaniakow. Często jak jestem na mieście nocą, mam kose ze sobą nigdy nie używałem jej ale w obronie własnego życia bym jej użył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, goryl napisał:

Żyję już trochę na tym świecie i jakoś od czasów gimnazjum nie uczestniczę w bójkach i nie widzę potrzeby, ani tym bardziej konieczności, żeby to zmienić. Raczej nie chodzę nocami niebezpiecznymi ulicami i nie zadaję się z ludźmi,

A jak cię zaczepi, agresywnie zaatakuje  to co wtedy ? Język miłości stosujesz ? Trafisz na agresora, który rozumie tylko język pięści  to co wtedy ? Dostaniesz z liścia, z buta cię uderzy, albo z pięści a ty nic ?

5 godzin temu, Bartek2 napisał:

nie rób wiochy pierwszy.

Nie należę do takich, jednak ten gość, któremu postawiłem się jest silnoreki, nie odpuszcza, nie mam zamiaru przed nim klękać, tym bardziej, że jest pierdolonym chamem.

5 godzin temu, StadoWilków napisał:

Osobiście nigdy mi się nie zdarzyło. Z

Miałem taką sytuację, co zrobiłem, w koszu wyszukałem butelkę szklaną, roztrzaskałem i  do nich . Uraz ze szkoły średniej, ze odpuszczałem, potem się pastwili, jak się postawiłem, już nie było wesoło. Żaden nie chciał do mnie podejść, jak miałem tulipana w ręce. Oni nie atakowali, jak zaatakują to oberwią, jak ja zaatakuje, to kryminał.

4 godziny temu, StadoWilków napisał:

Po trzecie na każdego kozaka znajdzie się większy.

Prawda, ale za nim znajdzie się większy, ty dostaniesz po ryju i to solidnie, marna argumentacja.

5 godzin temu, BlacKnight napisał:

Nie bierz żadnych noży.

Nie biorę, to nie gimnazjum. Lepiej taser, gaz pieprzowy.

5 godzin temu, la paloma adieu napisał:

Nie tędy droga, bo groźba jednak musi być realna. Zamiast tego proponuję pałkę teleskopową, którą sam zresztą posiadam i nie raz sama świadomość, że nie zostanie się z pustymi rękami daje dużo komfortu psychicznego.

Gdzie ja to schowię pod koszulką z krótkim rekawkiem ? Sprawdzę w marynarce.

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Boromir napisał:

Prawda, ale za nim znajdzie się większy, ty dostaniesz po ryju i to solidnie, marna argumentacja.

Dobra, sprecyzuje. W Twojej sytuacji ktoś Cię zaatakował, kozaczył. Dostał po ryju. Dla mnie teraz Ty jesteś kozak. Bo następnym razem w podobnej sytuacji instynktownie zareagujesz podobnie. I tu może się znalesc większy ale nie musi. 

 

Sam termin "marna argumentacja" odbieram jako atak w Moja stronę. Niewiem jak na codzień się wyrażasz. Ale może lepiej leczyć przyczynę a nie skutki ? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim osoba atakuje fizycznie to najpierw obraża ofiarę lub tworzy jej obraz jako osoby gorszej. Jeśli nie dopuścisz do tego to nie będzie bitki. Dlatego też ja bym postawił na:

 

1. Bycie kulturalnym, zmianę stanu emocjonalnego rozmówcy.

2. Lewarowanie swojej pozycji negocjacyjnej. Wtedy przestaniesz być atakowany. Co więcej mając wyższą wartość w grupie ze względu na cechy trudne do zastąpienia możesz naprawić relację.

3. Nauczyć się walki wręcz gdy powyższe zawiedzie. Moim zdaniem najbezpieczniej coś co wykorzystuje uderzanie otwartymi dłońmi. W momencie gdy wyciągasz pałę, stajesz w gardzie lub paralizator itp. kończą się wszelkie szanse na pokojowe rozwiązanie.

 

Osoba cię zaatakuje gdy czuje ,że ma przewagę nad tobą. Kiedyś zaczepiło mnie 3 panów. jeden niski, 2 wysoki i chudy i 3 z teleskopem. Po 10 min rozmowy odeszli mówiąc "ucz się ucz bo nauka to potęgi klucz."

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.