Skocz do zawartości

Powód, dla którego prędzej czy później warto mieć kontakt z rodzicami


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio w moich poglądach wiele się zmieniło. M.in. dlatego, że rodzice w problematycznej sytuacji stanęli w mojej obronie, chociaż na codzień różnie z tym bywało. Nie jestem typem córeczki rodziców, jednak chcę podać parę powodów, dla których prędzej czy później powinno się wrócić do rodziców, szczególnie w przypadku kobiet. 

 

Oni Cię wychowali i pomijając już wszelkie wdzięczności i mus odwzajemnienia ich wysiłku, to z tego powodu masz mnóstwo ich cech. 

 

Poprzez spojrzenie na nich, zobaczenie ich wad możesz wiele zrobić dla siebie samego. Przede wszystkim, być świadomym, że część ich cech prędzej czy później może uaktywnić się u Ciebie. Nie musi, ale prawdopodobnie to się stanie, ponieważ od dziecka oglądałeś ich zachowania, podejście do życia, samych siebie i innych ludzi, przejmując je. Możesz olać to i szerzyć schematy swoich rodziców, przez które nie chce Ci się utrzymywać z nimi kontaktu, a możesz też zamknąć to koło. 

 

W przypadku kobiet warto jest poznać faceta z rodzicami, aby zmniejszyć ryzyko pump and dump. I tutaj pewnie wiele osób będzie chciało zaprzeczyć ("jak chce tylko zaliczyć to i tak to zrobi") , ale to że facet sierotkę bez kontaktu z rodzicami potraktuje poważnie to jeden ze szkodliwych disneyowskich mitów. Taka dziewczyna jest pożądanym kąskiem przez lekkoduchów, ponieważ nie będzie miał kto jej obronić. Ewentualnie będzie z nią z litości i/lub rycerskiej potrzeby niesienia pomocy. 

 

Facet ma poważniejsze spojrzenie na kobietę, gdy widzi w jej rodzinie zdrowe i stabilne relacje i wie, że zlanie jej odbije się ogłośnym echem po okolicy. Jasne pokazanie facetowi, że jest powyżej rodziców jest ogromną plamą na postrzeganiu jej przez niego, a także stawia go w niezręcznej sytuacji. Kiedy misio zaczyna pozwalać sobie na za dużo, jest jeszcze jego pogadanka z rodzicami. Mężczyźni także cenią sobie dobrą opinię i chcieliby uniknąć dram ze starszymi od nich ludźmi. 

 

Przed seksem warto pokazać faceta rodzicom, bo chyba nie chcemy marnować energii i zaangażowania seksualnego na kogoś, kto może stanąć między nami a naszą rodziną. Nie muszą być nim zachwyceni (a nawet może się zdarzyć, że błędnie będą nim zauroczeni), ale jeśli z ich strony pojawi wiele niepokojów, możesz je z nimi przedyskutować i baczniej obserwować swojego kandydata. 

Edytowane przez Halinka
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie mieszam rodziny w moje związki i jakoś daję radę. Nie odczuwam, abym była dla kogoś "łatwym kąskiem" - raczej zawsze są określenia w stylu twardo stąpająca, zdecydowana, określona, ambitna.

 

Nie widzę za bardzo rozmów "ojca z facetem", gdy ten się zapędza. Kobieta powinna sama dawać sobie radę w tak intymnych kwestiach i rozwiązywać to na bieżąco z partnerem.

 

Aczkolwiek ludzie są w różny sposób wychowywani, dominacja ojca w życiu córki być może sprawia, że życie takiej kobiety jest łatwiejsze. Nie wiem, nie miałam okazji sprawdzić.

Edytowane przez melody
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taki moment w życiu (około 20-któregoś roku), że nagle rodzice stają się najlepszymi przyjaciółmi, zaczynasz ich rozumieć, bo teraz patrzysz z ich perspektywy.

 

52 minuty temu, Halinka napisał:

Jasne pokazanie facetowi, że jest powyżej rodziców jest ogromną plamą na postrzeganiu jej przez niego, a także stawia go w niezręcznej sytuacji. Kiedy misio zaczyna pozwalać sobie na za dużo, jest jeszcze jego pogadanka z rodzicami. Mężczyźni także cenią sobie dobrą opinię i chcieliby uniknąć dram ze starszymi od nich ludźmi. 

Co do powyższego, zgadzam się, ale tylko jeśli chodzi o związek przedmałżeński (bądź inna forma LTR na wieki wieków amen). Kiedy zakładacie rodzinę „na poważnie”, zdanie faceta powinien być zawsze ważniejsze niż rodziców jak również zdanie kobiety ważniejsze niż jego rodziny. Inaczej tworzą się wszelkie patologie w postaci wtrącających się mamuś itd. Moim zdaniem nie da się zbudować silnej rodziny, jeśli tak naprawdę będzie tam rządził tatuś żony bądź mamusia męża.

 

Natomiast kiedy jesteście po prostu parą warto obserwować wzajemne relacje z rodziną, bo to w zasadzie przepowiednia tego, czego się można spodziewać w związku.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Halinka napisał:

Oni Cię wychowali i pomijając już wszelkie wdzięczności i mus odwzajemnienia ich wysiłku, to z tego powodu masz mnóstwo ich cech. 

To zależy jak na to patrzeć. Myślę, że pisałaś to przez pryzmat siebie. A nie każdy, ma tak piknie w życiu.

 

Ja mam toksyczna matkę. Ojciec nie żyje. Dzieciństwo teraz się odzywa. Pokaże ci coś:

IMG-20200628-202908.jpg

 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś jest w tym co piszesz i zapewne takie zachowanie minimalizuje ryzyko, ale oczywiście nie niweluje go do zera.  Ja szczerze mówiąc się cieszę, że nie mam córki, bo na 100 procent przeżywałbym gdyby ktoś ją skrzywdził. Moja siostra na szczęście ma od lat bardzo fajnego faceta, z którym się lubimy i nie mam tego problemu.

 

 Ale gdybym miał córkę, pewnie oprócz pokazania jej chłopakowi głębi i mocy naszych relacji rodzinnych, pokazałbym mu w akcji mnie  i moich kumpli, z którymi obijamy sobie ryje od lat na treningach. Pewnie wyglądałoby to podobnie, jak na filmie poniżej :)

 

https://www.youtube.com/watch?v=1Kbx5TSPhxU

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opinie rodziców są często mylne na temat potencjalnego kandydata, bardzo świadoma lub bystra jednostka ma szansę rozpoznać, że dany facet dla np jej córki się nadaje i nie spieprzy gdy np ona zaciąży chociażby ale to czy córka posłucha to inna kwestia, raczej córki rzadko słuchają chyba, że ojciec ma autorytet w domu czy jego słowa często się spełniały. Nie wspominając, że dobry zawodnik będzie nieźle udawał by nabrać przychylności rodziców :) 

 

Poza tym rodzice we większości widzą tylko opakowanie, które oczywiście jest pięknie zaprezentowane a nie wiedzą, że np facet jest hazardzistą, mega zazdrośnikiem itp (bo te cechy są ukrywane przez córkę i facia )bo przecież nikt nie pokaże się od dupy strony, poza pewnymi wyjątkami, którzy są nienormalni jak ja (tak ja powiem, że nie jestem ideałem, nie będę farmazonów sprzedawał ? )

 

Tak czy siak to kobieta musi zadecydować ostatecznie, bo to ona będzie żyła z danym fagasem przez resztę życia (czyli 3 lata aż do rozwodu ?)

 

@Still

Dokładnie. 

 

1 godzinę temu, Halinka napisał:

W przypadku kobiet warto jest poznać faceta z rodzicami, aby zmniejszyć ryzyko pump and dump.

Jako kontrę napiszę, że tak samo panowie.

Jak kobieta nie chce was przedstawić wyższym hierarchom to będzie pump i dump cokolwiek to znaczy! :D

Dlatego, zanim będziecie jej prezenty kupować i poświęcać jej swój czas i energię, pokażcie ją waszym rodzicom, na fejsie i znajomym dla własnego bezpieczeństwa oczywiście by was nie skrzywdziła emocjonalnie czy nie wykorzystała do materialnych prezentów ? 

 

Pump:

grundfos_sewage_pump_2c7f46364ea575bd87d

Dump:

maxresdefault.jpg

 

Czyli po naszemu pompka i śmietnik, jak mniemam ? 

 

55 minut temu, sol napisał:

Kiedy zakładacie rodzinę „na poważnie”, zdanie faceta powinien być zawsze ważniejsze niż rodziców jak również zdanie kobiety ważniejsze niż jego rodziny. Inaczej tworzą się wszelkie patologie w postaci wtrącających się mamuś itd. Moim zdaniem nie da się zbudować silnej rodziny, jeśli tak naprawdę będzie tam rządził tatuś żony bądź mamusia męża

Dokładnie, rodziców można poprosić o radę ale koniec końców nie po to kobieta powinna wybrać dobrze by z każdym problemem telefonować. Słyszałem o takich przypadkach, gdzie kobiety telefonowały do mamusi praktycznie z, każdym problemem - patologia według mnie. 

 

P.S @Halinka

Coś narozrabiała w związku, że takie wnioski? ? 

 

 

Poza tym kobieca intuicja - halo, panie no co wy? ? 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhem. Ciężki temat, ale istotny, wiele racji ogólnie.

 

Silne więzy rodzinne są wartościowe, lecz w niektórych kwestiach też bez przesady. Dobrze jest dawać takiej młodej córce poczucie, że w razie czego zostanie 'obroniona', ale czasem przeradza się to w skrajną nadopiekuńczość, brak możliwości odebrania własnych konsekwencji i wprowadzanie w poczucie winy. Sporo niestety o tym wiem, i o ile doskonale rozumiem troskę, tak moja wieczna obawa przed swoimi decyzjami z zakresu relacji jest dość obezwładniająca, wprowadzająca stres w sytuację kiedy serdecznie chciałabym poinformować "poznałam kogoś, cieszę się"

 

Dobrze jest mieć oparcie w rodzinie, ale również pole zaufania w stylu "rób swoje, to Twoje życie i odpowiedzialność".  Odnalezienie równowagi chyba proste nie jest. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero teraz mam z Tatą dobry kontakt, gdzie przez 25 lat byłam mu obojętna. Chyba po prostu zaczął mnie traktować poważnie, bo w sumie odkąd skończyłam 21 lat nie mieszkam z rodzicami ; miał mi za złe, że rzuciłam studia medyczne, a teraz inny kierunek studiów idzie mi b.dobrze. Chyba coś w tym jest, że ojciec kocha za coś. 
Kiedy człowiek myśli o zakładaniu rodziny zaczyna widzieć, ile rodzice muszą ogarniać. Nie wiem jak moi rodzice bez niczyjej pomocy (mam poyebaną babcię) ogarnęli trójkę dzieci (trojaczki niemalże), dom, budowę domu, pole, ekogotowanie. studia, pracę... Jakiś kosmos!
Dla mnie moja mama będzie bohaterką, w uj poświęciła dla rodziny. Czas, żeby zadbała o siebie...
Tak, rodzina jest ważna, dopiero teraz to widzę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw to trzeba poukładać własne sprawy z rodzicami, aby kogokolwiek zapraszać.

 

Wprowadzanie niewinnego człowieka w toksyczne bagno, w którym daleko do oczyszczenia to bezpośredni strzał w łeb.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, melody napisał:

Aczkolwiek ludzie są w różny sposób wychowywani, dominacja ojca w życiu córki być może sprawia, że życie takiej kobiety jest łatwiejsze. Nie wiem, nie miałam okazji sprawdzić.

 

Pisałam jedynie o dopuszczeniu do siebie zdania rodziców, żadnej dominacji ojca, bo ona raczej uniemożliwia stworzenie z kimś zdrowego związku. 

Super, że radzisz sobie bez tego, mogłam podkreślić, że te rady są bardziej w przypadku kobiet niepewnych i delikatnych. 

Godzinę temu, Still napisał:

To zależy jak na to patrzeć. Myślę, że pisałaś to przez pryzmat siebie. A nie każdy, ma tak piknie w życiu.

Pisałam to trochę ironicznie, wiem że nie zawsze da się być wdzięcznym rodzicom. Według mnie warto mieć niewielki, ograniczony kontakt z toksycznym rodzicem, aby lepiej zrozumieć siebie. 

 

Godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

Jako kontrę napiszę, że tak samo panowie.

Jak kobieta nie chce was przedstawić wyższym hierarchom to będzie pump i dump cokolwiek to znaczy!

Masz tu rację. 

 

Godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

Coś narozrabiała w związku, że takie wnioski?

W pewnym momencie opuściłam ramę, aczkolwiek mama pomogła mi położyć ją na miejsce. 

Edytowane przez Halinka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, nosferatu napisał:

Średnio to sobie wyobrażam. Od 20 roku życia jestem całkowicie niezależny i rodzina w moim życiu nie ma nic do powiedzenia, ba, doskonale o tym wie. Poza tym, gdyby kobieta tak kalkulowała jak Ty @Halinka na początku relacji ze mną, to absolutnie nic by z tego nie było. Kobieta ma przede wszystkim kierować się sercem, dobrem i miłością idealistyczną, tak samo zresztą jak i ja. Jakbym zobaczył jakieś dziwne kalkulacje, czy przedstawić czy nie, czy będzie pump and dump czy nie, itd. to od razu bym to zakończył.

Dla mnie w ogóle wiązanie się z kimś kto tak kalkuluje jest bez sensu, bo uczucia do mnie też będzie kalkulowała. Jak najdalej od takich kobiet.

Też jestem takiego zdania, jeśli kobieta będzie mi swoimi pragmatyzmami rzucać to ja stawiam lustro i również rzucę pragmatyzmem, czyli np "Wiesz co Kasiu, przekroczyłaś 25 lat (lub wydłużmy niech będzie do 27) przekroczyłaś 27 lat, jako że jestem pragmatystą jak Ty, i lubię kalkulować jak ty to czynisz, to wiesz co? Dziękuje za spędzone chwile - uczucia oczywiście są mało znaczące wszak jesteśmy chodzącymi liczydłami, emocje się nie liczą, wspólne chwile to przeszłość - dziękuje i do widzenia.

(Wątpię by panie chciały czystego pragmatyka, czyż nie? A może się mylę i pragniecie gościa, który was "podlicza" śmiem w to wątpić :) )

59 minut temu, nosferatu napisał:

bo uczucia do mnie też będzie kalkulowała. Jak najdalej od takich kobiet.

Dokładnie, poza tym to już nie uczucia tylko jakieś zimne kalkulacje, które mają mało wspólnego z miłością, miłości się raczej nie przelicza z tego co wiem ale ja nie dzisiejszy jak to @Amperka ładnie podsumowała ;) 

 

Nie należy również tylko kierować się idealizmem według mnie, pragmatyzm też jest potrzebny ale ze samą pragmatyczką to na pewno bym nie był, bo ja w tym nie widzę uczuć, tylko zimny rachunek, którym się staję w jej oczach. Dla mnie taka relacja jest totalnie poroniona, zdrowa relacja musi mieć nutkę pragmatyczności i idealizmu według mnie. Nie można ignorować i przykrywać wszystkiego wyidealizowanym obrazem ale również tylko pragmatyczna kalkulacja jest również nie zdrowa bo to nie miłość, przynajmniej nie dla mnie. Nie wiem czy znam przykład, gdzie kobieta jest prawdziwie szczęśliwa, która kierowała się czystym kalkulatorem w głowie.

 

27 minut temu, Halinka napisał:

W pewnym momencie opuściłam ramę, aczkolwiek mama pomogła mi położyć ją na miejsce. 

Halinka, powiem Ci szczerze bo jesteś dosyć szczera w tym co piszesz (więc się nie obraź).

Pamiętam Twoje posty gdy opisywałaś swojego faceta, już wtedy wyczułem, że to długo nie pociągnie. Oczywiście nie jestem tu by Cię pouczać bo żaden ze mnie autorytet ale, z ręką na sercu uważasz, że nie widzisz w tym swojej winy, abstrahując - jak mniemam już od "byłego"?

Poza tym pierwsze słyszę o ramie kobieciej, fajnie jakbyś wytłumaczyła co masz na myśli, zawsze chętnie się czegoś nowego nauczę.

 

Zwróć uwagę czy te książki, które polecałaś kiedyś, co opowiadały bardziej o związkach ze strony feministycznej nie narobiły Ci problemu w ewentualnym fajnym związku, to już Tobie inwidualnie pozostawiam do oceny.

 

Oby Ci się ułożyło z nowym facetem ? 

 

Co do tematu jeszcze, kontakt dobry z rodzicami, którzy nie są toksykami zawsze jest czymś dobrym ale jeśli czujesz, że są nie bardzo za Tobą, lub nie bardzo wiedzą co i jak, to lepiej może czasem nie pytać. Bo to może przynieść więcej szkód jak pożytku. 

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger

15 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Oby Ci się ułożyło z nowym facetem ? 

 

Dzięki, właśnie układam z obecnym. Wolę zmienić siebie niż faceta. 

 

Moim problemem nie są książki, które polecałam ani poglądy, jedynie że ich stosowanie nie przychodzi mi naturalnie i muszę sobie od czasu do czasu o nich przypomnieć. 

 

Edytowane przez Halinka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Halinka napisał:

Ostatnio w moich poglądach wiele się zmieniło. M.in. dlatego, że rodzice w problematycznej sytuacji stanęli w mojej obronie, chociaż na codzień różnie z tym bywało. Nie jestem typem córeczki rodziców, jednak chcę podać parę powodów, dla których prędzej czy później powinno się wrócić do rodziców, szczególnie w przypadku kobiet.  

W przypadku kobiet warto jest poznać faceta z rodzicami, aby zmniejszyć ryzyko pump and dump. I tutaj pewnie wiele osób będzie chciało zaprzeczyć ("jak chce tylko zaliczyć to i tak to zrobi") , ale to że facet sierotkę bez kontaktu z rodzicami potraktuje poważnie to jeden ze szkodliwych disneyowskich mitów. Taka dziewczyna jest pożądanym kąskiem przez lekkoduchów, ponieważ nie będzie miał kto jej obronić. Ewentualnie będzie z nią z litości i/lub rycerskiej potrzeby niesienia pomocy. 

Wrócić? Nie powinno się nigdy odchodzić od rodziców. Cóż to właściwie znaczy "wrócić" do rodziców?

Dziecko powinno poznać swojego partnera (partnerkę) z rodzicami. Ich akceptacja jest bardzo ważna. Starzy dzięki temu, że nie patrzą na absztyfikanta, w tym przypadku córki przez pryzmat haju hormonalnego są w stanie  zobaczyć istotne wady faceta. Sam jako ojciec to przerabiałem.? Dobra, wspierająca się rodzina to podstawa. 

 

Generalnie zasada jest prosta. Wybór partnera (partnerki) dziecka jest ściśle związany ze wzorcami wyniesionymi z domu. To chyba oczywiste. Dla mnie osobiście mój ojciec był najwyższym autorytetem i najlepszym przyjacielem jakiego miałem w życiu. Pamiętam, jak gdy miałem około 16 lat i Najwyższy Autorytet zapytał mnie jak mi idzie z dziewczynami, to powiedziałem zgodnie z prawdą, że od jednej takiej usłyszałem, że "jestem tak brzydki, że gdybym był jedynym mężczyzną na świecie, to ona nie chciałaby być ze mną"?. On się pośmiał i mi wtedy powiedział, że "Ja miałem tak samo"? . Doradził mi uprawianie sportu. On "dla siebie" uprawiał wioślarstwo (kawał byka był z niego). Jako, że to była rada Najwyższego Autorytetu, to przez całą szkołę średnią miałem treningi sześć razy w tygodniu. W okolicach matur y już naprawdę dobrze wyglądałem. Gdyby moi rodzice (szczególnie ojciec) nie zaakceptowali mojej kobiety, to natychmiast zakończyłbym nasz związek. Ja widziałem tylko poszczególne cegły, a mój ojciec widział cały mur.

 

4 godziny temu, melody napisał:

Nie widzę za bardzo rozmów "ojca z facetem", gdy ten się zapędza. Kobieta powinna sama dawać sobie radę w tak intymnych kwestiach i rozwiązywać to na bieżąco z partnerem.

Moja córka ma chłopaka, z którym chodzi już ze cztery lata. Ja mu czasami doradzam (na jego wyrażne życzenie) jak ma postępować z moją córką, aby związek wypalił ?.  Co ciekawe, nawet się mnie słucha.

 

4 godziny temu, sol napisał:

 

Natomiast kiedy jesteście po prostu parą warto obserwować wzajemne relacje z rodziną, bo to w zasadzie przepowiednia tego, czego się można spodziewać w związku.

Masz rację. Dokładnie tak to działa.

 

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Opinie rodziców są często mylne na temat potencjalnego kandydata, bardzo świadoma lub bystra jednostka ma szansę rozpoznać, że dany facet dla np jej córki się nadaje i nie spieprzy gdy np ona zaciąży chociażby ale to czy córka posłucha to inna kwestia, raczej córki rzadko słuchają chyba, że ojciec ma autorytet w domu czy jego słowa często się spełniały. Nie wspominając, że dobry zawodnik będzie nieźle udawał by nabrać przychylności rodziców :) 

Widać, że nie masz dzieci  "na wydaniu". Jest dokładnie odwrotnie. Opinie rodziców na temat potencjalnego kandydata rzadko są błędne. Sam to przerabiałem. Gdy do mojej mającej  wtedy 15 lat córki przystawiał się bardzo przystojny facet pod trzydziestkę z kryminalnymi inklinacjami, to ja od razu wiedziałem, że on chce z niej zwykłą qrwę zrobić. Najpierw pana grzecznie poprosiłem, żeby zostawił ją w spokoju. Jak to nie pomogło, to dostał po mordzie i wtedy sobie poszedł. Gdzieś to już tu na Forum opisywałem. Raczej córki posłuchają, jeśli się z nimi odpowiednio porozmawia. W moim konkretnie przypadku córka się dowiedziała, że jeżeli się dowiem, że zadaje się z tym gnojem, to ma się wynosić z domu i nigdy nie wracać. Pomogło, bo wiedziała, że nie żartuję.

 

Facet (głowa rodziny) musi w domu trzymać ramę nie tylko wobec swojej kobiety, ale i wobec dzieci również.

 

4 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

 

Poza tym rodzice we większości widzą tylko opakowanie, które oczywiście jest pięknie zaprezentowane a nie wiedzą, że np facet jest hazardzistą, mega zazdrośnikiem itp (bo te cechy są ukrywane przez córkę i facia )bo przecież nikt nie pokaże się od dupy strony

Ukrywanie cech charakteru faceta przed rodzicami? Po co? 

3 godziny temu, nosferatu napisał:

Dla mnie w ogóle wiązanie się z kimś kto tak kalkuluje jest bez sensu, bo uczucia do mnie też będzie kalkulowała. Jak najdalej od takich kobiet.

Dla mnie takie kalkulowanie ma głęboki sens, jeśli dany związek ma być związkiem na całe życie.  Jak było i jest chociażby w moim przypadku.

 

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Dopiero teraz mam z Tatą dobry kontakt, gdzie przez 25 lat byłam mu obojętna. Chyba po prostu zaczął mnie traktować poważnie, bo w sumie odkąd skończyłam 21 lat nie mieszkam z rodzicami ; miał mi za złe, że rzuciłam studia medyczne, a teraz inny kierunek studiów idzie mi b.dobrze. Chyba coś w tym jest, że ojciec kocha za coś. 

Wypisujesz nieprawdę. Gdybyś była mu obojętna, to by się nie wkurwiał, że rzuciłaś medycynę. Mnie na jego miejscu by szlag trafił. W mojej rodzinie takie sprawy załatwiało się nieco inaczej. Opowiadał mi wujas, że gdy powiedział swojemu ojcu (przedwojennemu inżynierowi po Politechnice Lwowskiej) tuż po maturach, że rezygnuje ze studiów , to jego ojciec tak się wściekł, że kazał wujowi natychmiast wynosić się z domu, zmienić nazwisko i nigdy już nie wracać, bo taki śmieć jak wujas nie zasługuje na noszenie Jego nazwiska. Wujas natychmiast zabrał się za naukę, gdy jego Najwyższy Autorytet  ładnie poprosił.?. Z dziećmi trzeba umieć rozmawiać.

 

 

 

 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Moja córka ma chłopaka, z którym chodzi już ze cztery lata. Ja mu czasami doradzam (na jego wyrażne życzenie) jak ma postępować z moją córką, aby związek wypalił ?.  Co ciekawe, nawet się mnie słucha.

W moim przypadku analogiczna sytuacja jest niemożliwa, ale w Twoim mnie nie dziwi ?. Wydajesz się być naprawdę porządnym ojcem z wypowiedzi tutaj i osobą do pogadania na wiele tematów. Dobrze, że macie tak dobry kontakt.

 

Powstrzymuję się żeby nie pisać do Ciebie "Pan/Panie Stefanie" ?. Mam w zwyczaju mówić per pan do osób liczących więcej wiosen niż ja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Dziecko powinno poznać swojego partnera (partnerkę) z rodzicami. Ich akceptacja jest bardzo ważna. Starzy dzięki temu, że nie patrzą na absztyfikanta, w tym przypadku córki przez pryzmat haju hormonalnego są w stanie  zobaczyć istotne wady faceta. Sam jako ojciec to przerabiałem.? Dobra, wspierająca się rodzina to podstawa. 

Rodzice często też patrzą i ignorują potencjalne wady, lub gdy zauważą coś, również ignorują by córce przykrości nie zrobić oraz w drugą stronę, fajnego chłopaka mogą skreślić bo coś tam. 

I fakt dobra wspierająca rodzina to podstawa, ale niestety kłóci się to z tym co napisałeś, przynajmniej według mnie zaznaczam: ->

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

tuż po maturach, że rezygnuje ze studiów , to jego ojciec tak się wściekł, że kazał wujowi natychmiast wynosić się z domu, zmienić nazwisko i nigdy już nie wracać, bo taki śmieć jak wujas nie zasługuje na noszenie Jego nazwiska.

Dla mnie to nie wspieranie tylko zarządzanie i bycie tyranem. By z tak błahego powodu, własnego syna na zbity ryj wywalać z domu, to nie wychowywanie tylko jakaś chora musztra. Gdyby z takiego błahego powodu (zaznaczam, przynajmniej dla mnie) mój ojciec mnie wywalił z domu, to bym się już nigdy w nim nie pokazał i nigdy o mnie nie usłyszał. Bo ja bym go zawiódł jako syn, a on mnie jako ojciec ;) 

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Widać, że nie masz dzieci  "na wydaniu". Jest dokładnie odwrotnie. Opinie rodziców na temat potencjalnego kandydata rzadko są błędne. Sam to przerabiałem.

Ja również to przerabiałem w rodzinie i były błędne, poza tym rodzic nie wie o ukrytych wadach, a córka zakochana wątpię by o nich wspomniała najwyżej na zasadzie "czasem jest zazdrosny". A nie powie, że dzwoni co 5 minut i nie może wychodzić z koleżankami. Poza tym są zawodowi pociskacze kitu, dlatego tylko naprawdę wytrawne oko, jest w stanie dostrzec to co jest ukryte. Być może takie masz, tego nie kwestionuję. 

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Najwyższy Autorytet

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Jako, że to była rada Najwyższego Autorytetu, to przez całą szkołę średnią miałem treningi sześć razy w tygodniu. W okolicach matur y już naprawdę dobrze wyglądałem

Ale już sam widzisz, co innego zachęcić a co innego grozić czyż nie?

Dlatego postawy ojca, Twojego wujka nie rozumiem - zdradzisz jakie mieli relacje potem, Twój wujek z jego ojcem? 

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Raczej córki posłuchają, jeśli się z nimi odpowiednio porozmawia.

Czy jakakolwiek kobieta w Twoim życiu, prawdziwie posłuchała Twojej rady, czy zawsze "wie lepiej" a może podskórnie czuła i tak swoje i zrobiła jak zrobiła?

Dlatego "odpowiednia" rozmowa zadziałała? 

 

Nie przeczę, że nie masz autorytetu w rodzinie czy ogólnie @Stefan Batory generalnie lubię Cię i Twoje posty, więc nie chciałbym byś odebrał, że Cię atakuje ale uprzejmie staram się Ci pokazać, że córki i tak robią tak jak chcą koniec końców. Możesz im zagrozić grozić, co nie sprawi że się nie spotykała po kryjomu z tym prawie 30 latkiem, gdy miała te 15 lat (choć Twoja reakcja mogła faktycznie pomóc, gdy konkretnie zareagowałeś co nie wyklucza, że i tak mogło być różnie, o czym nie wiesz). Kobiety inaczej działają od nas, je terror jeszcze bardziej pobudza do zakazanego jabłka - przynajmniej ja tak to widzę. 

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

W okolicach matur y już naprawdę dobrze wyglądałem. Gdyby moi rodzice (szczególnie ojciec) nie zaakceptowali mojej kobiety, to natychmiast zakończyłbym nasz związek. Ja widziałem tylko poszczególne cegły, a mój ojciec widział cały mur.

Zazdroszczę, że miałeś kogoś, komu mogłeś aż tak zaufać.

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

W okolicach matur y już naprawdę dobrze wyglądałem. Gdyby moi rodzice (szczególnie ojciec) nie zaakceptowali mojej kobiety, to natychmiast zakończyłbym nasz związek. Ja widziałem tylko poszczególne cegły, a mój ojciec widział cały mur.

By ochronić tego, którego kocha czy nie zrobić mu smrodu. Wierz mi, tym bardziej ojciec nie wie jaki jest prawdziwy chłopak, danej damy. A dlaczego? Cytuję: "Gdyby się dowiedział serce by mu pękło" :) 

Natomiast brat w tym przypadku ja - już wiedział znacznie, ZNACZNIE, ZNAAAAAAACZNIE więcej od ojca, który widział pozory :) 

Jak Twoja córka ma brata lub siostrę to lepiej je przyduś to się dowiesz faktycznych rzeczy a nie bajerków ;) 

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:
12 godzin temu, nosferatu napisał:

Dla mnie w ogóle wiązanie się z kimś kto tak kalkuluje jest bez sensu, bo uczucia do mnie też będzie kalkulowała. Jak najdalej od takich kobiet.

Dla mnie takie kalkulowanie ma głęboki sens, jeśli dany związek ma być związkiem na całe życie.  Jak było i jest chociażby w moim przypadku.

A dla mnie musi być wyważone, kierowanie się tylko sercem jest nie do końca dobre (wiem po sobie) oraz kierowanie się liczbami jest wbrew pozorom ułomne (widać to).

Do tanga trzeba dwojga ? (zaznaczam, że według mnie)

7 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Gdybyś była mu obojętna, to by się nie wkurwiał, że rzuciłaś medycynę. Mnie na jego miejscu by szlag trafił. W mojej rodzinie takie sprawy załatwiało się nieco inaczej.

Tu się nie zgodzimy bo teraz widzę, że może masz metodę jak ojciec Twojego wujka. 

Dla mnie to nie metoda, tylko bycie Kim John Unem dla syna czy córki. Wolałbym zachęcić jak to zrobił Twój tata z wiosłowaniem niż stawiać sprawę na ostrzu noża. Nie rozumiem, dlaczego miałbym przyduszać w ten sposób syna. 

Ja widzę "inną metodę" która jest według mnie bardziej efektywna.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Halinka napisał:

Facet ma poważniejsze spojrzenie na kobietę, gdy widzi w jej rodzinie zdrowe i stabilne relacje i wie, że zlanie jej odbije się ogłośnym echem po okolicy. Jasne pokazanie facetowi, że jest powyżej rodziców jest ogromną plamą na postrzeganiu jej przez niego, a także stawia go w niezręcznej sytuacji. Kiedy misio zaczyna pozwalać sobie na za dużo, jest jeszcze jego pogadanka z rodzicami. Mężczyźni także cenią sobie dobrą opinię i chcieliby uniknąć dram ze starszymi od nich ludźmi. 

To jest chyba rzeczywistość wsi, ewentualnie małych miasteczek i społeczności lokalnych. 

Jednak na pewno nie dużego miasta, gdzie mieszka dużo osób, które swojej rodziny i tak nie mają na miejscu albo utrzymują z nią rzadki kontakt. 

 

Już pomijam, że nie wyobrażam sobie bycia z dorosłą kobietą, której bronią rodzice jakby była małym dzieckiem. Był już kiedyś podobny temat i wspominałem o tym - na bazie doświadczeń jest to jedno z moich kryteriów doboru partnerki. Każde duże dziecko uzależnione od rodziców - red alert. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, mac said:

Najpierw to trzeba poukładać własne sprawy z rodzicami, aby kogokolwiek zapraszać.

 

Wprowadzanie niewinnego człowieka w toksyczne bagno, w którym daleko do oczyszczenia to bezpośredni strzał w łeb.

Pięknie podsumowane. @Halinka przedstawia jakąś wyidealizowaną wersję relacji, która jest raczej wyjątkiem, nie regułą i dotyczy chyba chowu wsobnego w obrębie tej samej wsi czy malutkiego miasteczka, gdzie opinia "sąsiedzka" ma jakieś znaczenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Opowiadał mi wujas, że gdy powiedział swojemu ojcu (przedwojennemu inżynierowi po Politechnice Lwowskiej) tuż po maturach, że rezygnuje ze studiów , to jego ojciec tak się wściekł, że kazał wujowi natychmiast wynosić się z domu, zmienić nazwisko i nigdy już nie wracać, bo taki śmieć jak wujas nie zasługuje na noszenie Jego nazwiska. Wujas natychmiast zabrał się za naukę, gdy jego Najwyższy Autorytet  ładnie poprosił.?. Z dziećmi trzeba umieć rozmawiać.

Jak można być tak brutalnym wobec swojego dziecka, tylko dlatego, że nie chce iść tam gdzie rodzic każe. To brzmi trochę jak patologia, ale ok. Ciekawe jak traktował swoją żonę, pewnie podobnie. 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Wypisujesz nieprawdę. Gdybyś była mu obojętna, to by się nie wkurwiał, że rzuciłaś medycynę. Mnie na jego miejscu by szlag trafił. W mojej rodzinie takie sprawy załatwiało się nieco inaczej. Opowiadał mi wujas, że gdy powiedział swojemu ojcu (przedwojennemu inżynierowi po Politechnice Lwowskiej) tuż po maturach, że rezygnuje ze studiów , to jego ojciec tak się wściekł, że kazał wujowi natychmiast wynosić się z domu, zmienić nazwisko i nigdy już nie wracać, bo taki śmieć jak wujas nie zasługuje na noszenie Jego nazwiska. Wujas natychmiast zabrał się za naukę, gdy jego Najwyższy Autorytet  ładnie poprosił.?

 

O wow, zastanów się -

 

dlaczego trafiłby Cię szlak gdyby Twoje dziecko zrezygnowało ze studiów, które mu się nie podobają? Co w tym złego? Czy to nie aby Twoja, rodziciela ambicja aby mieć „lekarza” albo „inżyniera” w rodzinie? A może po prostu brak ufności w to, że Twoje dziecko (a raczej dorosły człowiek po 20) jest zdolne do podejmowania własnych, za które on sam powinien ponieść konsekwencję?

 

Podam Ci przykład, poszłam po maturze na prestiżowe studia, super uczelni i już po pół roku wiedziałam że to nie to, chciałam zrezygnować. Ale moi rodzice namawiali mnie żebym została - nie ufali, że ja sama wiem co jest dla mnie dobre. Ja z kolei nie chciałam ich zawieść i wmawiałam sobie, że to co czuję to wcale nieprawda. I tak przebimbałam prawie 10 lat najpierw na studiach, a potem w „super zawodzie”. Tak, przebimbałam, z zewnątrz to wyglądało na ogromny sukces, bardzo dobrze szło mi w pracy, ale w środku powoli wszystko gasło. I jak to się skończyło? Spektakularnym upadkiem, rzuceniem wszystkiego i zupełną zmianą. Armageddonem.

 

Teraz robię to co lubię, ale nikomu nie życzę takich przejść.

 

Moim idolem jest Niki Lauda, zajebiście pokazane jest w „Rush”, jak mówi tacie, potentatowi i milionerowi, że nie idzie na studia, tylko sam od 0 buduje swoją karierę kierowcy rajdowego. Trzeba mieć jaja jak stal, ale jeśli wiesz czego chcesz to za tym idź bo życie jest króciutkie.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, sol napisał:

O wow, zastanów się -

 

dlaczego trafiłby Cię szlak gdyby Twoje dziecko zrezygnowało ze studiów, które mu się nie podobają? Co w tym złego? Czy to nie aby Twoja, rodziciela ambicja aby mieć „lekarza” albo „inżyniera” w rodzinie? A może po prostu brak ufności w to, że Twoje dziecko (a raczej dorosły człowiek po 20) jest zdolne do podejmowania własnych, za które on sam powinien ponieść konsekwencję?

 

Podam Ci przykład, poszłam po maturze na prestiżowe studia, super uczelni i już po pół roku wiedziałam że to nie to, chciałam zrezygnować. Ale moi rodzice namawiali mnie żebym została - nie ufali, że ja sama wiem co jest dla mnie dobre. Ja z kolei nie chciałam ich zawieść i wmawiałam sobie, że to co czuję to wcale nieprawda. I tak przebimbałam prawie 10 lat najpierw na studiach, a potem w „super zawodzie”. Tak, przebimbałam, z zewnątrz to wyglądało na ogromny sukces, bardzo dobrze szło mi w pracy, ale w środku powoli wszystko gasło. I jak to się skończyło? Spektakularnym upadkiem, rzuceniem wszystkiego i zupełną zmianą. Armageddonem.

To nie tak. Czy ktoś siłą zmuszał Ciebie do wyboru akurat takiego a nie innego kierunku studiów? Nie potrafisz dokładnie przemyśleć tak ważnej decyzji jak wybór kierunku studiów? Jaki jest sens studiowania ileś tam lat, wydania na to dużo pieniędzy, poświęcając przy tym dużo wysiłku i potem dojść do wniosku że to jednak nie to? To dokładnie tak samo, jak zrobić remont mieszkania, a po jego zakończeniu dojść do wniosku, że kolor ścian mi się nie podoba i powtórnie zrobic remont. Nie lepiej od razu zadziałać?

 

Gdy ja wybrałem sobie kierunek studiów bez żadnej ingerencji moich rodziców, poświęciłem dwa lata, aby się przygotować do trudnego egzaminu wstępnego i gdy byłem wreszcie na pierwszym roku, to chciałem zrezygnować, bo po prostu było mi za ciężko. Mój ojciec nie znosił ludzi, którzy nie walczą do końca i się poddają i wręcz wymusił na mnie, abym walczył do końca i jeszcze raz zdał egzamin wstępny (wywalili mnie po pierwszej sesji). On uważał, że poddać się można tylko wtedy, jeżeli ma się świadomość, że zrobiło się absolutnie wszystko, aby pokonać trudności. Zacisnąłęm zęby i posłuchałem Jego rady. On we mnie wierzył, ja nie. To była najlepsza decyzja, jaką podjąłem w życiu, Bo za drugim razem poszedłem jak burza. Dla mnie sprzeciwienie się woli mojego ojca było psychologicznie niemożliwe.?

 

9 godzin temu, sol napisał:

 

 

Ja studiowałem w latach osiemdziesiątych i nigdy nie widziałem takiego cudaka, który poszedłby na kierunek studiów który mu się nie podoba. Uczyć się do egzaminu wstępnego na kierunek studiów, który mi się nie podoba.?  Gdzie tu sens? Gdzie tu logika? Gdy moje dziecko wybrało sobie kierunek si uczelnię (bez najmniejszej ingerencji z mojej strony) i się nie dostało ze względu na zbyt niskie oceny na maturze, to ja na jej miejscu poświęciłbym rok czasu na naukę i powtórnie zdawałbym maturę, aby dostać się na wybrany przeze mnie kierunek studiów (wielka szkoda, że nie ma już egzaminów wstępnych). Moje dziecko zrezygnowało wykazując się wtedy zerową wytrwałością, a właśnie wytrwałości wymagam. Tylko tyle i aż tyle. Jest mi to obojętne kim zostanie, ale ma być WYTRWAŁA!

 

Tego oczekiwał  ode mnie mój ojciec i tego oczekuję ja od swojego dziecka. Żeby było ciekawie moja młoda skończyła w międzyczasie gównokierunek po którym zarabiała najniższą krajową. Za moją namową nastąpił powtórny, ale tym razem skuteczny "atak" na pierwotny kierunek ciężkich studiów gdzie radzi sobie znakomicie.

 

10 godzin temu, Zielonooka napisał:

Jak można być tak brutalnym wobec swojego dziecka, tylko dlatego, że nie chce iść tam gdzie rodzic każe. To brzmi trochę jak patologia, ale ok. Ciekawe jak traktował swoją żonę, pewnie podobnie. 

To zdarzenie miało miejsce w latach siedemdziesiątych. Wujek był zbuntowanym nastolatkiem, a jego ojciec był przedwojennym absolwentem Politechniki Lwowskiej, który studiował dzięki ogromnym wyrzeczeniom rodziny. Dla niego było to niepojete jak ktoś w ogóle nie chce się uczyć. Wujek był wdzięczny swojemu ojcu, za ten potężny kop w d. Tak samo wujkowi nikt nie narzucał kierunku studiów. Miał się kształcić i tyle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.