Skocz do zawartości

Dwie małpy. Etat vs własny biznes


skuti

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłem tematu by jasno odpowiedział na nurtujące mnie pytanie, albo przynajmniej przybliżył, mianowicie która ścieżka najlepsza.

Obejrzałem sobie obraz Dwie małpy Petera Bruegla i zacząłem główkować na temat pracy, wolności, sposobu życia, pracy na swoim, na etacie.

Już gdzieś pisałem, że nic tak w życiu nie drenowało mnie z energii jak praca na kogoś. Trochę talentu, dużo ciężkiej pracy i jakoś "zrzuciłem kajdany". Za granicą potrafiłem zarobić więcej niż obecnie na swoim mimo to nie zamierzam wracać do przeszłości. Obecnie działam w bardzo undergroundowej niszy polegającej na tworzeniu własnego produktu dla wybranej klienteli.

Dobrze się czuje we własnej branży, dającej upust własnej wyobraźni.

 

W życiu natrafiłem na wielu kontrowersyjnych ludzi głoszących swoje teorie;

-pracujesz na kogoś jesteś nikim, nic nie osiągniesz

- tylko mając własną firmę zyskasz szacunek ludzi

-ludzie na etacie to nieudacznicy

 

No ale na etacie, ale za godziwe pieniądze czy na swoim za niższe?

Znam kilku ludzi, którzy zainwestowali sporo pieniędzy w biznes, rozwijali go, by po kilku latach totalnie splajtować i wrócić na etat z komornikiem na głowie!

Znam takich zaczynających od przysłowiowego zera i dorabiając się świetnie prosperującego biznesu.

 

Czyż nie jest tak, że do zarabiania konkretnego hajsu należy mieć do tego predyspozycje, jak np do bycia mechanikiem, matematykiem, inżynierem, malarzem, informatykiem?

Czy klepać "bide" ale na swoim, czy też rozwijać karierę "u kogoś" ? A jeśli etat daje spełnienie?

zmjbqequ2dzv_t.jpg

Wg mnie obraz świetnie ukazuję ludzi uwięzionych w matrixie. Ludzi wykonujących pracę, w której się nie spełniają.

Dla mnie sprawa jest jasna. Żyć z tego co się lubi robić, ale kwestia pieniędzy....

Liczę na ciekawą dyskusję. O ile w wielu wątkach piszę w sposób śmieszkujący o tyle do tego podchodzę jak najbardziej poważnie.

Edytowane przez skuti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, skuti said:

Czyż nie jest tak, że do zarabiania konkretnego hajsu należy mieć do tego predyspozycje, jak np do bycia mechanikiem, matematykiem, inżynierem, malarzem, informatykiem?

Myślę, że niestety trzeba.

 

Znam ludzi, którzy po prostu "robią" biznes. Zawsze mieli pomysły jak spieniężyć różne rzeczy i byli przedsiębiorczy. Ewidentnie mieli predyspozycje. Znam też takich co nie mają i te ich firmy są na rynku już wiele lat i przędą bo przędą... Część z nich w końcu pada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, skuti napisał:

Wg mnie obraz świetnie ukazuję ludzi uwięzionych w matrixie

Zgadza się. Perspektywa za oknem, siedzą na parapecie i robią za dziadka do orzechów. W zamian asekuracja, aby nie wypaść za krawędź.

21 godzin temu, skuti napisał:

Czyż nie jest tak, że do zarabiania konkretnego hajsu należy mieć do tego predyspozycje, jak np do bycia mechanikiem, matematykiem, inżynierem, malarzem, informatykiem?

Czy klepać "bide" ale na swoim, czy też rozwijać karierę "u kogoś" ? A jeśli etat daje spełnienie?

W dzisiejszych czasach to wydaje się, że większy hajs zarabia typowy youtuber niż typowy matematyk.

 

Jeśli etat daje spełnienie to czemu to zmieniać? Skoro hajs się zgadza, a na działalności różnie bywa....

21 godzin temu, skuti napisał:

-pracujesz na kogoś jesteś nikim, nic nie osiągniesz

pracując na kogoś masz wolność po pracy. wychodzisz z roboty i nic cię nie obchodzi. OK z urlopem bywa inaczej, ale i tak - mniejsza odpowiedzialność.

pracując u siebie masz wolność w pracy. a po pracy masz pracę :)

21 godzin temu, skuti napisał:

tylko mając własną firmę zyskasz szacunek ludzi

bywa, że szacunek kończy się tam, gdzie zaczynają się interesy.

21 godzin temu, skuti napisał:

ludzie na etacie to nieudacznicy

raczej osoby nie mające tendencji do ryzyka.

 

Własny biznes to wyższy level. Ale nie wyższy w sensie - jesteś lepszy, że się nim zajmujesz (lepsza punktacja), tylko wymagania większe: musisz być bardziej ogarnięty, aby otrzymywać zadowalające rezultaty, mieć większą odporność na stres. Same umiejętności nie wystarczą, dotacje kiedyś się kończą (jeśli w ogóle są) i czasem trzeba lat na uzyskanie odpowiednich wyników.

17 godzin temu, self-aware napisał:

Zawsze mieli pomysły jak spieniężyć różne rzeczy i byli przedsiębiorczy. Ewidentnie mieli predyspozycje

Predyspozycja - to sugeruje wrodzoną skłonność. Ja tu widzę takie delikatne spojrzenie w stronę "chyba to raczej nie dla mnie, ale szkoda, że nie".

 

Tu chodzi o praktykę, pewność siebie, mindset, umiejętność organizacji, bycie elastycznym. Odwagę i powiedzenie sobie "pieprzę to, dam radę, zobaczymy co z tego wyjdzie". Pod warunkiem, że nie będzie to skok z bungee bez liny :)

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, self-aware napisał:

Znam też takich co nie mają i te ich firmy są na rynku już wiele lat i przędą bo przędą... Część z nich w końcu pada.

No właśnie. Na wszelakich filmikach motywacyjnych z neta płynie przekaz, że każdy może być milionerem itd

 

Godzinę temu, lync napisał:

raczej osoby nie mające tendencji do ryzyka.

Mam w rodzinie ludzi, którzy na propozycję otworzenia jakiegoś małego biznesu odpowiadają natychmiast że tylko pieniądze stracą, szkoda ryzykować

 

Godzinę temu, lync napisał:

musisz być bardziej ogarnięty, aby otrzymywać zadowalające rezultaty, mieć większą odporność na stres.

Dyscyplina rzecz jasna, psychika również.

 

Własny biznes, przede wszystkim predyspozycje, ciężka praca oraz chęci od najmłodszych lat na kierowanie własnym życiem. Tacy ludzie nie potrzebują motywacji od innych.

Dziwi mnie trochę narracja płynąca z neta "i ty możesz zostać....." Niektórzy ludzie mogą wpakować się na minę. Na necie nawet występuje jeden coach biznesu, który jak powiedział położył trzy firmy aż w końcu otworzył firmę coachingową i motywuje innych?.  Dziwne.

Edytowane przez skuti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, skuti napisał:

Własny biznes, przede wszystkim predyspozycje, ciężka praca oraz chęci od najmłodszych lat na kierowanie własnym życiem. Tacy ludzie nie potrzebują motywacji od innych.

Niekonieczne. Czasem może być to zwykłe dorabianie sobie do etatu, a później trafiasz na sytuację, w której widzisz, że być może własna firma to nie byłby głupi pomysł.

Ja bym to sparafrazował "i ty możesz spróbować..." zamiast "i ty możesz zostać..." - każdy może, nie dla każdego będzie to dobre.

Spróbować zawsze można na czymś małym. Są np. inkubatory przedsiębiorczości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, lync napisał:

Ja bym to sparafrazował "i ty możesz spróbować..." zamiast "i ty możesz zostać..." - każdy może, nie dla każdego będzie to dobre.

Spróbować zawsze można na czymś małym. Są np. inkubatory przedsiębiorczości.

Dobrze powiedziane. Ogólnie przeraża mnie ilość reklam i wysyp różnych forexów, bitcoinów, giełd, bukmacherki i innych biznesów na których zarobisz krocie w krótkim czasie.

O ile niemal w każdej branży jest konkurencja o tyle w forexach, giełdach stajesz się bogaty niemal w kilka dni? Widocznie ludzie w to inwestują skoro jest tyle reklam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas jest parcie na własny "biznes", bo większość etatów jest gówniana. 

 

Realia są takie, że z ok 1,8 mln aktywnych firm (często przytaczane ponad 3mln, to duchy z regonu) ok. 1,7 mln to jednoosobowe działalności zatrudniające albo jedna albo < 10 osob, z czego gross to nadal etatowcy wypychani na działalność. Spółek małych i średnich jest ok 2% całości i to jest 3-5x gorszy wynik niż na zachodzie. Swoboda działalności w pl to mit. Parę lat temu takie analizy dla UW i Koźmińskiego robiłem, z ktorych to fajnie wychodziło. 

 

Teraz tak, kto się dorabia na działalności. Są zasadniczo trzy drogi. Pierwsza i to gross zyskownych biznesów w pl, to poprzez kontakty, znajomości, ustawki, itp. Jest to droga dla większości zamknięta. Musisz mieć dobre wejścia, często u lokalnych polityków i ogólnie dużo układów i transakcji wiązanych. Zaletą jest, że szybko sie biznesy rozkrecają, często bez wielkiego wysiłku. Druga droga to jebiesz od zera. Rosniesz organicznie, budujesz markę. Droga długa, ciężka i niepewna. Często kończona bankructwem albo mniejszą lub większą rzeźbą w gównie. Trzecia droga to innowacyjność i poszukiwanie dużej kasy na start poprzez crowdfunding lub różne typy venture capital. U nas z rzadka praktykowana, bo innowacyjność mamy koszmarnie niską. 

 

Kasę można też zarabiać robiąc patostreamy czy inne figlemigle w necie, ale z działalnością gospodarczą bym tego nie mieszał. 

 

Do każdej aktywności trzeba mieć predyspozycje. Jebabie na swoim daje zapewne satysfakcję ale bywa koszmarnie ciężkie. Można się spalić szybciej niż w korpo. 

 

Jest też sporo cwaniur robiacych na etacie i prowadzących na boku własną działalność polegająca głównie na jebaniu macierzystej firmy, czy korzystaniu z jej zasobów. Takie osoby też się potrafią szybko "dorobić". Ale to osobny temat. 

 

Co byś nie robił, to trzeba się z tym dobrze czuć, więc odpowiedź która małpa, nie jest prosta i bardzo indywidualna. To tak na szybko. 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, maroon napisał:

Jest też sporo cwaniur robiacych na etacie i prowadzących na boku własną działalność polegająca głównie na jebaniu macierzystej firmy, czy korzystaniu z jej zasobów. Takie osoby też się potrafią szybko "dorobić".

Interesujące.? Chętnie poczytam jeśli znajdziesz czas na napisanie czegoś więcej.

 

19 minut temu, maroon napisał:

Do każdej aktywności trzeba mieć predyspozycje. Jebabie na swoim daje zapewne satysfakcję ale bywa koszmarnie ciężkie. Można się spalić szybciej niż w korpo.

Należy wziąć pod uwagę jeszcze czy jest się kawalerem czy zaobrączkowanym. Bycie kawalerem to możliwości wyboru itd. Małżeństwo bardzo ogranicza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, skuti said:

Interesujące.? Chętnie poczytam jeśli znajdziesz czas na napisanie czegoś więcej.

 

Należy wziąć pod uwagę jeszcze czy jest się kawalerem czy zaobrączkowanym. Bycie kawalerem to możliwości wyboru itd. Małżeństwo bardzo ogranicza.

Jak masz obrączkę, to będę strzelał, że 99% pań oczekuje stabilności przychodów. Bo bombelek, bo wakacje,  bo kredyt trzeba spłacać, bo chuju muju. Jest to dodatkowa, bardzo ciężka do przeskoczenia przeszkoda w rozpoczynaniu nowych projektów. 

 

Przecież tego pełno jest. Handlowcy handlują kontaktami, grafik robi prywatne projekty na maszynach firmy, w ktorej pracuje, fleet manager handluje samochodami polisingowymi z macierzystej firmy, itp. itd. Kuriozum to miałem jak mi gość przyjechał dużym dźwigiem z firmy robić prywatną robotę. Czasami owszem jest to za zgodą i wiedzą właścicieli /zarządu, ale najczęściej nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, maroon napisał:

Handlowcy handlują kontaktami, grafik robi prywatne projekty na maszynach firmy, w ktorej pracuje, fleet manager handluje samochodami polisingowymi z macierzystej firmy, itp. itd. Kuriozum to miałem jak mi gość przyjechał dużym dźwigiem z firmy robić prywatną robotę. Czasami owszem jest to za zgodą i wiedzą właścicieli /zarządu, ale najczęściej nie.

Rozumiem.

 

18 minut temu, sibik napisał:

jebanie na swoim nie jest wolnością bo masz jednego i najważniejszego szefa - klienta.

To prawda. Jestem uzależniony od zleceń klientów. Ale to sprawia mi frajdę co robię i na zlecenia nie narzekam. Oczywiście wszystko może się spier***ić. Mam kwity na inny zawód, w razie co mogę przeskoczyć na etat.

 

18 minut temu, sibik napisał:

On rozpierdzielał wszystko na żonę, dzieci, rodzinę, ładne auta w leasing i inne bajery aby się pokazać przed kobietą, przed ludźmi

Życie na pokaz często kończy się tragicznie?

 

Edytowane przez skuti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, sibik napisał:

Spokojny sen dają nieruchomości pod wynajem, dochody pasywne, bo tutaj ciężko mówić nawet o jakimś biznesie. Ludzie wynajmują bo po prostu muszą gdzieś mieszkać, to nie jest nawet biznes, jesteś po prostu kimś w rodzaju prywatnego kamienicznika który daje ludziom dach nad głową za określoną cenę.

No a co z remontem danego mieszkania, ludźmi którzy przestaną płacić, jakieś pato sytuacje. Nie istnieją pułapki?

 

Wizja życia z nieruchomości wcale nie wydaje mi się zła, ale nie potrafiłbym nic nie robić tylko odcinać kupony. Nie wiem, może na starość.

Będąc na swoim zawsze można poszerzać znajomości i osiągać większe zyski niż np te które podałeś z wynajmu tz 3200zł "na łapę"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, sibik napisał:

A to żyjąc z nieruchomości nie można mieć działalności, nie można coś robić? Ktoś Ci wtedy zabrania, czy jak?

Ano można. Po prostu nie czuję tematu nieruchomości na stan obecny. Może kiedyś.

 

11 minut temu, sibik napisał:

Czyli więcej pracować, trwonić swój cenny czas na pracę, no i się stresować. Skoro to lubisz, czemu nie.

Nie narzekam na brak wolnego czasu? Nie uważam że tracę czas na robotę, ale rozumiem Twój punkt widzenia. Wizja dodatkowych bonusów z wynajmu wydaje mi się jak najbardziej ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.07.2020 o 12:00, skuti napisał:

 

Odkąd piszę na Xiaomi  to za Chiny nie mogę usuwać cytowań. 

Cytat

Dobrze się czuje we własnej branży, dającej upust własnej wyobraźni.

No to masz farta. Masa przedsiębiorców tego nie doświadcza. Nawet w branży kreatywnej. Po prostu są doitami dla klienta. Od pracownika na etacie różni ich włożenie różnych spraw w koszta i odliczenie od podatku oraz bezpośrednia konieczność użerania się z klientem. Mówię rzecz jasna o mikro i małych przedsiębiorcach. Nie o prezesie Comarch

Cytat

W życiu natrafiłem na wielu kontrowersyjnych ludzi głoszących swoje teorie;

-pracujesz na kogoś jesteś nikim, nic nie osiągniesz

- tylko mając własną firmę zyskasz szacunek ludzi

-ludzie na etacie to nieudacznicy

Z reguły mówią to ludzie którzy są na krawędzi upadku.  I są kiepskimi przełożonymi. 

Cytat

No ale na etacie, ale za godziwe pieniądze czy na swoim za niższe?

Znam kilku ludzi, którzy zainwestowali sporo pieniędzy w biznes, rozwijali go, by po kilku latach totalnie splajtować i wrócić na etat z komornikiem na głowie!

Znam takich zaczynających od przysłowiowego zera i dorabiając się świetnie prosperującego biznesu.

Biznes biznesowi nie równy. Grafik na b2b nie jest tym samym co właściciel hotelu zatrudniający 40 osób 

Cytat

Czyż nie jest tak, że do zarabiania konkretnego hajsu należy mieć do tego predyspozycje, jak np do bycia mechanikiem, matematykiem, inżynierem, malarzem, informatykiem?

Oczywiście. Dobry fachowiec jest ceniony.  Kapitan samolotu czy statku też robi na kogoś. 

Cytat

Czy klepać "bide" ale na swoim, czy też rozwijać karierę "u kogoś" ? A jeśli etat daje spełnienie?

zmjbqequ2dzv_t.jpg

Wg mnie obraz świetnie ukazuję ludzi uwięzionych w matrixie. Ludzi wykonujących pracę, w której się nie spełniają.

Czy przedsiębiorca serwujący hot-dogi w Żabce się spełnia bardziej niż pasjonat robotów tworzący roboty u kogoś? 

Cytat

Dla mnie sprawa jest jasna. Żyć z tego co się lubi robić, ale kwestia pieniędzy....

Jesteśmy dziwkami ale nie aż takimi. Pieniądze to nie wszystko. Nie znam osoby która lubiąc to co robi, rezygnuje dla większej kasy gdzie indziej przy czymś co odpycha

Cytat

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minutes ago, Libertyn said:

Czy przedsiębiorca serwujący hot-dogi w Żabce się spełnia bardziej niż pasjonat robotów tworzący roboty u kogoś? 

Otóż to. Z całym szacunkiem do serwujących hot-dogi, u nas mit przewagi własnego biznesu, wiąże się po prostu z niewielką ilością firm robiących ciekawe rzeczy biotechnologie, nano, produkcyjne, konstrukcyjne, it, itp. itd., a co z tym idzie rynek pracy dla osób, nazwijmy to ogólnie kumatych i śrubokręta się nie bojących, jest w rzeczy samej ograniczony. Mała dywersyfikacja rynku pracy. 

 

Większość biznesu to niestety hurtownie, czy inny import-export i jebanie u janusza na magazynie i wystawianie faktur. Nic więc dziwnego, że sprzedaż hot-dogów we własnej budzie jawi się jako bajka i ziszczenie marzeń o samodzielności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Libertyn napisał:

No to masz farta. Masa przedsiębiorców tego nie doświadcza. Nawet w branży kreatywnej. Po prostu są doitami dla klienta

Po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja. Hobby można sobie odłożyć na bok i wrócić za jakiś czas (jest mniejsza szansa, że się znudzi), w biznesie trzeba trzymać rękę na pulsie i rzeźbić cały czas. Wszystko się przeje, prędzej czy później.

 

Dlatego czasem bywa tak, że ktoś jest na tyle energiczny - rozkręca firmę, a później sprzedaje i rozkręca coś kolejnego.

Im więcej firm na koncie, tym łatwiej. Jak rozkręcasz 4tą firmę, a sprzedałeś wcześniej 3 to raczej będziesz miał do niej mniej osobisty stosunek.

8 godzin temu, maroon napisał:

Teraz tak, kto się dorabia na działalności. Są zasadniczo trzy drogi.

No jeszcze jeszcze czwarta - mając jakąś wizję wkręcić się w istniejący biznes, o ile jest się w stanie wnieść coś świeżego. To jak pójściem na etat do firmy, która oficjalnie nie szuka pracowników. Niby nie jest to możliwe, ale odpowiednia rozmowa,CV i szansa jakaś jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, lync said:

 

No jeszcze jeszcze czwarta - mając jakąś wizję wkręcić się w istniejący biznes, o ile jest się w stanie wnieść coś świeżego. 

Hmmm, to ciekawe zagadnienie, ale weź poprawkę, że dużo biznesów jest rodzinnych, gdzie obcego do kontroli nad firmą się nie dopuszcza, bez względu na to co wnosi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, maroon napisał:

dużo biznesów jest rodzinnych, gdzie obcego do kontroli nad firmą się nie dopuszcza, bez względu na to co wnosi. 

Zgadza się, chodzi jednak o to, że jeśli ktoś już chce pracować na własnej DG, to może to robić przez B2B - czyli jest to forma samozatrudnienia. Można się wkręcić jako outsourcing, nierozważnie byłoby dawać kontrolę nad firmą komuś obcemu na starcie.  Jeśli outsourcing jest możliwy u kilku firm naraz (np. sytuacja na to pozwala, jakiś grafik czy konsultant) to ryzyko jest i tak mniejsze niż na etacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, lync said:

Zgadza się, chodzi jednak o to, że jeśli ktoś już chce pracować na własnej DG, to może to robić przez B2B - czyli jest to forma samozatrudnienia. Można się wkręcić jako outsourcing, nierozważnie byłoby dawać kontrolę nad firmą komuś obcemu na starcie.  Jeśli outsourcing jest możliwy u kilku firm naraz (np. sytuacja na to pozwala, jakiś grafik czy konsultant) to ryzyko jest i tak mniejsze niż na etacie.

Zgoda, ale u mnie podpada to pod kategorię "od zera". 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, maroon said:

U nas jest parcie na własny "biznes", bo większość etatów jest gówniana. 

Niestety. I płaca chujowa. Niedawno miałem przedłużenie umowy, tyrałem naprawdę mocno i i tak usłyszałem, że nie da rady dać podwyżki. Już wiem, że trzeba szukać innej drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/4/2020 at 10:01 AM, lync said:

Ja tu widzę takie delikatne spojrzenie w stronę "chyba to raczej nie dla mnie, ale szkoda, że nie".

Trochę tak :) Uważam, że do biznesu (takiego zakończonego sukcesem) trzeba mieć pewne talenty. Choćby właśnie umiejętność wymyślania rzeczy do spieniężenia. Oczywiście rzeczy typu "wiara w siebie" itd. też się przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.07.2020 o 22:54, self-aware napisał:

Trochę tak :) Uważam, że do biznesu (takiego zakończonego sukcesem) trzeba mieć pewne talenty. Choćby właśnie umiejętność wymyślania rzeczy do spieniężenia. Oczywiście rzeczy typu "wiara w siebie" itd. też się przyda.

Masz rację, ale nigdy nie wiesz czy nie masz w sobie ukrytego, przyblokowanego talentu. Moim zdaniem dużą rolę odgrywa i otwartość + pewność siebie + asertywność , elastyczność, umiejętność dobrej organizacji i wyceny (swojej pracy i innych). Jak jesteś dobrze zorganizowany i umiesz odpowiednio wyceniać pracę to możesz zminimalizować stres. Jak jesteś asertywny i pewny siebie to łatwiej wynegocjujesz lepsze lub przynajmniej - dobre warunki dla siebie.

Inna sprawa, że nauka w/w rzeczy też zajmuje czas i wymaga odpowiedniej dyscypliny czy poświęcenia.

W dniu 4.07.2020 o 21:51, self-aware napisał:

Niestety. I płaca chujowa. Niedawno miałem przedłużenie umowy, tyrałem naprawdę mocno i i tak usłyszałem, że nie da rady dać podwyżki.

Współczuję. Ale jednocześnie masz potwierdzenie, że jak tyrasz na kogoś to dawanie z siebie blisko 100% przez długi czas nie jest zbyt dobrym pomysłem. Jak pracowałem na etacie to się trochę dziwiłem "starszym wyjadaczom" czemu nie działają "ambitnie" - tylko sobie na luzie pracują i w wielu przypadkach dyskutują z szefem tak, jakby nie chcieli czegoś robić. Jak miałem coś takiego jak Ty opisujesz to się wszystko ładnie złożyło w całość i dało do myślenia.

Zresztą nawet na DG tak bywa. Kiedyś miałem sytuację, gdzie jak sobie podsumowaniem to mi wyszło, że robiłem za parę zł/h (albo dopłacałem do interesu w innym przypadku - jak ktoś nie zapłacił bo duża część zapłaty miała być po wykonaniu zlecenia). Dlatego - umiejętność wyceny i odrzucenia roboty (nawet jeśli wydaje się potencjalnie dobra) jest ważną rzeczą. Na etacie nie decydujesz raczej co bierzesz (możesz jedynie z szefem dyskutować) - ale zazwyczaj masz wolną rękę w zakresie zmiany pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/4/2020 at 9:51 PM, self-aware said:

Niestety. I płaca chujowa. Niedawno miałem przedłużenie umowy, tyrałem naprawdę mocno i i tak usłyszałem, że nie da rady dać podwyżki. Już wiem, że trzeba szukać innej drogi.

Bo w niektorych działkach w ogóle nie ma presji płacowej. Dzięki kobietom :)

 

Weźmy np. takie fakturowanie, czy obsługę klienta. Siedzą laski latami w jednej słabo płatnej robocie i klepią. Fakt, robota niezbyt skomplikowana, to i pieniądz nieduży. Ale ponieważ Julki latami siedzą cicho, roboty nie zmieniają, to pracodawca nie ma interesu w dawaniu podwyżek, czy zatrudnianiu za wyższe stawki, bo zawsze się znajdzie jakaś Zocha, która kolejne 5 lat cichutko poklepie. Bez względu na wydajność tej roboty. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, maroon napisał:

pracodawca nie ma interesu w dawaniu podwyżek, czy zatrudnianiu za wyższe stawki, bo zawsze się znajdzie jakaś Zocha, która kolejne 5 lat cichutko poklepie. Bez względu na wydajność tej roboty. 

no i weź pod uwagę, że kobieta zatrudniona na takim stanowisku prawdopodobnie żyje z facetem, który ma statystycznie wyższe wynagrodzenie. Staranie się o podwyżkę przez nią nie jest więc priorytetem, inaczej w przypadku facetów, których zadaniem jest zarabianie nie tylko na siebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.