Skocz do zawartości

Od wdzięczności do.....


Mosze Red

Rekomendowane odpowiedzi

Sytuacja z dnia wczorajszego, która przeniosła się na dzień dzisiejszy.  

 

W sumie ani mnie to dziwi, ani nie jest niespodziewane, wręcz schematyczne, ale mimo wszystko przykre i szczerze jestem lekko wkurwiony.

 

Mam znajomą, znamy się od hmmm... więcej niż 20 lat, jest lekarzem, całkiem nieźle sobie radzi, nazwijmy ją panią A.

 

Utrzymujemy jakieś kontakty na stopie towarzysko - koleżeńskiej, kumpluje się z moimi kuzynkami, kiedyś poprosiła mnie o przysługę , jakieś 11 - 12 lat temu, w sumie chodziło o poradę dotyczącą rozdysponowania nadwyżek finansowych. Nie chcę wnikać w szczegóły, ale dzięki mojej poradzie i późniejszej interwencji nie straciła 150 tysięcy złotych, ktoś próbował wstawić ją na minę.

 

Kilka lat temu ponownie zostałem poproszony o przysługę, a że to nie kosztowało mnie nic więcej niż kilka godzin mojego czasu i podzielenie się wiedzą, dość niszową, która w owym czasie pozwalała dość szybko zarobić spore sumy i dostępem do grona osób, z którymi te pieniądze można było zarabiać. Dzięki moim wyjaśnieniom, kontaktom plus kilku dodatkowym poradom w ciągu roku dość znacznie się wzbogaciła na szybkich dealach, inwestując przy tym relatywnie małe pieniądze. Ujmę to tak, miała odłożone pieniądze na zakup mieszkania, a po roku stać ją było na dom w ładnej okolicy. 

 

'Koleżanka' zadzwoniła do mnie wczoraj 'po prośbie', chciała żebym ją skontaktował z moim kolegą, dzięki czemu będzie miała dostęp do pewnych towarów, na których można w tej chwili zarobić ładne pieniądze.

 

Mówię, że to nie zależy ode mnie, tylko od kumpla czy będzie zainteresowany tematem, ale mogę zadzwonić i się dowiedzieć, czy będzie chciał w temat wprowadzić kogoś z mojego polecenia. Ucieszona, zadzwoń, zadzwoń bla bla bla ...

 

Zadzwoniłem, kumpel powiedział, że porozmawiać zawsze można, że mogę dać kontakt. Reasumując załatwiłem 'koleżance' tzw. access do człowieka, z którym jako osoba 'z ulicy' miała by marne szanse się spotkać.

 

Oddzwoniłem i mówię, że dobrze nic nie obiecuje, ale może z tobą porozmawiać, mogę ci przekazać numer telefonu, umawiaj się, spotykaj, jak dobrze pójdzie róbcie jakieś pieniążki razem. I w tym momencie zaczęło się kręcenie nosem i naciskanie żebym ja też uczestniczył w spotkaniu, pojechał z nią, trochę ją zareklamował, generalnie pomógł wkręcić się w pewien krąg osób. 

 

Powiedziałem, że to odpada z prostego względu. Nie będę wywierał presji na kumpla, owszem mógłbym zrobić tak, żebyś w to weszła bez zbędnych pytań ale tego nie zrobię z tej przyczyny, że potraktowałby to jako przysługę dla mnie, którą ja musiałbym w przyszłości oddać, a przysługa niemała. Załatwiłem kontakt, albo się dogadacie, albo nie dogadacie nie moja sprawa, pomogłem na tyle ile mogłem bez zaciągania zobowiązań. Tu moja rola się kończy, radź sobie dalej sama, załatwiłem o co poprosiłaś.

 

 

I jaka była reakcja? 

 

Ton głosu z przymilnego zszedł na poziom zimnego lodu, usłyszałem że ona nie raz w czymś mi pomagała ..... oczywiście zapytałem, a konkretnie to w czym, wymień choć jedną rzecz? Nie przypominam sobie ani jednej takiej sytuacji w przeciągu dwóch dekad naszej znajomości, za to przypominam sobie sytuacje dokładnie odwrotne, gdzie otrzymałaś moją bezinteresowną pomoc.

 

Co więcej dziś też ją otrzymałaś, tyle że w ciut innej formie niż sobie wymyśliłaś, nikt nie zrobi tego za ciebie w 100%. 

 

Usłyszałem, że jestem samolubny ch.... i się rozłączyła.  

 

Jakąś godzinę później przyszedł SMS 'Wyślij mi ten numer',  nie było nic w stylu: przepraszam za moje zachowanie, czy mógłbyś wysłać mi ten numer, tylko wielkopańskie roszczenie. 

 

Odpisałem: Nie. 

 

Oczywiste, ktoś prosi o przysługę, pomagam, na koniec dostaję przykre słowa, bo forma pomocy się nie podoba, jak dla mnie koniec tematu i koniec znajomości.

 

 

I dzisiaj telefon od kuzynki, że  pani A mi dupę obrabia, że potraktowałem ją jak cham, byłem niemiły, że ona chciała tylko żebym jej numer telefonu załatwił, a ja jej tego numeru nie załatwiłem i od samego początku nie chciałem pomóc, byłem opryskliwy i wulgarny, że nie wie co mnie w dupę ugryzło, że się zmieniłem na gorsze bla bla bla .... ?

 

Streściłem kuzynce w kilku zdaniach jak wszystko przebiegło i o co tak naprawdę chodziło, po czym pani A usłyszała kilka przykrych słów od mojej kuzyneczki, na którą też się obraziła.

 

Kolejny przykład na to, że nie warto pomagać bezinteresownie, nie ma co liczyć na długoterminową wdzięczności, szczególnie za to co zostało już skonsumowane.

 

To jest również przykład na to, że 'ksiemżniczki' nie dość, że czegoś chcą to jeszcze mają swoje wyobrażenia na temat tego w jaki sposób owo 'chcenie' ma być zrealizowane.

 

Niby relacja jakaś szczególnie bliska nie była, ale trwała dwie dekady,  zawsze byłem życzliwy, zdarzyło się że pomogłem, a teraz zero wdzięczności, obrabianie dupy, koniec znajomości i nienawiść w moją stronę. Przykre to i tyle.   

 

 

  • Like 18
  • Dzięki 3
  • Haha 3
  • Smutny 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Usłyszałem, że jestem samolubny ch.... i się rozłączyła.  

 

Jakąś godzinę później przyszedł SMS 'Wyślij mi ten numer',  nie było nic w stylu: przepraszam za moje zachowanie, czy mógłbyś wysłać mi ten numer, tylko wielkopańskie roszczenie. 

 

Odpisałem: Nie. 

Ja to bym się wstydził na jej miejscu tak sms napisać by ktoś wysłał nr.

Ale ona chyba poczuła to dopiero po otrzymaniu odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno tutaj się uczyliśmy, że mężczyznom można dać odroczenie płatności, ale babom nigdy. Albo daje teraz wszystko, co ma za pomoc, albo do widzenia. Bardzo uniwersalne podejście, sprawdza się bezbłędnie.

 

Miałem w życiu sytuację, kiedy pomogłem w bardzo pilnej sprawie. Krótko mówiąc wziąłem urlop na 3 dni, żeby dosłownie po 16 godzin siedzieć i coś robić dla "przyjaciółki". I zrobiłem. Koniec znajomości nastąpił zaraz po tym. Potraktowała to, jako coś oczywistego, a mnie to kosztowało tyle zdrowia psychicznego i fizycznego, że szkoda gadać. Zerwałem kontakt totalnie, nawet słowa dziękuję nie było. Hańba.

 

Długie lata minęły i przypadkiem się znowu połączyliśmy. Bardzo mnie przepraszała, że jej odjebało wtedy, nie rozumiała, co traci. I faktycznie znamy się dalej na takiej zasadzie, że ja nic nie robię. Nawet walizki nie pomagam ponieść, jak potrzebuje. I ona wie, o co chodzi i ja wiem, o co chodzi.

 

Chcę przez to powiedzieć, że spierdolenie faktycznie istnieje, natomiast trzeba się pozbyć tych negatywnych emocji. Było i się skończyło, pozamiatane, zwolniło się miejsce na ludzi honoru.

 

A jak Pani się kiedyś odezwie to zaakceptujesz pod warunkiem, że wyjdzie z zajebistą inicjatywą, która da ci zwrot tego, co jej w przeszłości zrobiłeś. W ten sposób zmyje hańbę. Krótko i na temat ? Tego życzę.

 

Jak to jest człowiek honoru to dokładnie tak zrobi i jeszcze przeprosi.

 

Zawsze coś takiego boli i przewraca człowieka na drugą stronę, ale to nie jest twoja wina. Zrobiłeś, co mogłeś, dawałeś wskazówki, ale nie dociera, to co zrobisz? Zaczniesz walić głową w mur. Beka i tyle.

 

Pytanie, czy ty coś straciłeś? Ty tylko zyskałeś na pozbyciu się takiego kogoś z życia. Ujawniła prawdziwe barwy.

 

Ona straciła kontakt z człowiekiem honoru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anthony Robbins opisywał ten schemat w jednej ze swoich książek. Opowiedział, jak to w drodzę chyba do pracy rano codziennie dawał temu samemu żebrakowi jakąś kwotę jałmużny, a kiedy pewnego dnia okazało się, że nie ma drobnych to tamten się na niego obraził i rzucił mu kilka przykrych słów.

 

Niestety też zauważyłem to w swoim życiu, że paradoksalnie większy szacunek okazują mi ludzie, którym nie pomagam bezinteresownie. Z tego powodu nie jestem już takim entuzjastą pomagania, jeżeli sytuacja nie jest krytyczna. Po głębszym przemyśleniu tej kwestii doszedłem do wniosku, że pomagając osobie, która tego nie docenia prowadzę grę, której suma nawet nie wynosi zero, oboje tracimy - ja czas i energię, a ona potencjalnie dobrą znajomość (bo tego nie da się już łatwo odratować) i utrwala złe nawyki (gdyby inni jej nie pomagali to zaczęłaby tę pomoc doceniać).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

zawsze byłem życzliwy, zdarzyło się że pomogłem, a teraz zero wdzięczności, obrabianie dupy, koniec znajomości i nienawiść w moją stronę. Przykre to i tyle.   

Wiele osób tak ma, że nie docenia czyjejś pomocy a przecież pomoc komuś to nie jest jakiś obowiązek (a zdaje się, że niektórzy tak właśnie myślą) a wolny wybór.

No i do tego dochodzi również to, że gęsto taka osoba potem wyciąga łapki po więcej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Obliteraror said:

Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli..

Pogoń za hajsem powoduje rozpatrywanie każdej relacji pod kątem korzyści materialnych jakie można z niej osiągnąć. 

 

 A stąd już prosta droga do takiej, a nie innej jakości relacji międzyludzkich oraz za przeproszeniem ruchania jeden drugiego na każdej płaszczyźnie :)

 

Takie ludzkie, że aż krasnoludzkie. Hajs, more hajs ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieją też inne przypadki, gdy ktoś komu coś zawdzięczamy, próbuje mieć kontrolę nad naszym życiem.

Wiedząc, że nie będziemy oponować, bo przecież tyle jej zawdzięczamy, wykorzystuje manipulując naszym sumieniem:(

Przeżyłam coś takiego na własnej skórze, nie życzę nikomu.

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyka tematu. Od siebie wrzucę wiele wyjaśniający wiersz osoby, która i tak miała swoje za uszami, bo chodzi o.. Matkę Teresę. Co jak co, ale to naprawdę dobrze ujęła, bo wiedziała gdzie żyje i jak ten świat wygląda.


Ludzie są nierozsądni, nielogiczni i zajęci sobą,
Kochaj ich mimo to.

Jeśli uczynisz coś dobrego, zarzucą ci egoizm i ukryte intencje.
Czyń dobro mimo to.

Jeśli ci się uda, zyskasz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów.
Staraj się mimo to.

Dobro, które czynisz, jutro zostanie zapomniane.
Czyń dobro mimo to.

Uczciwość i otwartość wystawią cię na ciosy.
Bądź mimo to uczciwy i otwarty.

To, co zbudowałeś wysiłkiem wielu lat, może przez jedną noc lec w gruzach.
Buduj mimo to.

Twoja pomoc jest naprawdę potrzebna.
Ale kiedy będziesz pomagał ludziom, oni mogą cię zaatakować.
Pomagaj mimo to.

Daj światu z siebie wszystko, a wybiją ci zęby.
Mimo to dawaj światu z siebie wszystko.


To, czy warto się do tych rad stosować to już kwestia na wielogodzinną debatę, ale i tak to wrzucam, dla dobra ludzkości, powiedzmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mosze Red napisał:

dzisiaj telefon od kuzynki, że  pani A mi dupę obrabia, że potraktowałem ją jak cham, byłem niemiły, że ona chciała tylko żebym jej numer telefonu załatwił, a ja jej tego numeru nie załatwiłem i od samego początku nie chciałem pomóc, byłem opryskliwy i wulgarny, że nie wie co mnie w dupę ugryzło, że się zmieniłem na gorsze bla bla bla .... ?

Swoistą wisienką na torcie jest to, że w dzisiejszej rzeczywistości racja jest automatycznie po stronie kobiety, a Ty udowadniasz ewentualnie, że nie jesteś wielbłądem... 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minutes ago, Stefan Batory said:

Jak dla mnie uderzająca jest nielogiczność zachowania pani doktor. Ona naruszyła fundamentalną zasadę relacji międzyludzkich, że z ludżmi trzeba żyć dobrze. Ta pani ma naprawdę paskudny charakter.

Ups. A co jak druga strona tej zasady nie zna? Nadstawisz drugi policzek? 

 

Dziś usiłowano mnie wyruchać na pewnej usłudze. Tak typowo po polsku. Jak się nie dałem, to jakież oburzenie było. 

 

Nie, nie z każdym trzeba dobrze żyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Stefan Batory napisał:

pani doktor

Bo to zwykła Pani Dochtór była i tyle...

25 minut temu, maroon napisał:

Nie, nie z każdym trzeba dobrze żyć. 

Owszem, zgadzam się :) 

ps.  Kolega swojemu przyjacielowi pożyczył kartę kredytową. I się zrobił wydateczek na dwadzieścia tysięcy... 

       Nie są już kolegami. Bo nie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.