Skocz do zawartości

Jak wyłączyć całkowicie emocje?


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 7.07.2020 o 00:13, Jorgen Svensson napisał:

- z nabraniem nieco pewności i doświadczenia (skumanie o co chodzi) myśli o pracy stopniowo zaczynałem zostawiać w pracy

- rozmowy z moją koleżanką które mi sporo dały swego czasu

- i chyba najważniejszy punkt: nabranie odpowiedniego dystansu do wszystkiego co jest związane ze słowem praca i pobytem w tym miejscu, nawet nie wiesz ile kosztuje wysłuchiwanie żali starej kadry, która wiecznie narzeka, a masz takich 50, wystarczy, że każdy raz do Ciebie przyjdzie w ciągu zmiany i masz kocioł w głowie, kiedyś z początku wszystkim się przejmowałem, dziś wysłucham odwracam się na pięcie, wypuszczam drugim uchem i idę dalej i mam nadzieję, że już mi tak zostanie i to nie chwilowe

- nie danie wejść sobie na głowę, zwyczaj był taki, że zazwyczaj na koniec zmiany dyrektor zwoływał naradę bo na zmianie zwykle nie ma na to czasu, efekt był taki, że siedziałem w pracy za free 0,5h-1h, po pewnym czasie powiedziałem, że nie mam czasu i nie zostanę, raz, drugi, trzeci - od tamtej pory nie chodzę już na żadne odprawy (chyba, że w zastępstwie lub sporadycznie) - mniej stresu dla mnie

Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. W kontekście pracy, to są najważniejsze punkty, które kolega poruszył. 

 

W dniu 7.07.2020 o 00:13, Jorgen Svensson napisał:

Bardzo łatwo zacząć zaglądać do kieliszka kiedy pracujesz pod ciągłą presją, jak nie ze strony "góry" tak "dołu", jak zauważysz, że zaczynasz to robić to odpuść, w mojej firmie na stanowiskach mojego rzędu większość ma lub miała problem z alkoholem lub przebyte zawały/depresje. 

Dokładnie, stąpanie po cienkim lodzie, albo znasz siebie i wiesz na ile możesz sobie pozwolić, albo popłyniesz.

 

W dniu 7.07.2020 o 00:13, Jorgen Svensson napisał:

Daj sobie np. nie wiem pół roku czy rok czasu na uodpornienie się, jak po tym czasie dalej będziesz miał problemy ze stresem to pora się zastanowić czy warto to dalej ciągnąć, zdrowie powinno być na pierwszym miejscu. Powodzenia.

Pół roku, rok, ale jeżeli faktycznie nie widzisz zmian @Bartek2 to naprawdę trzeba się zastanowić czy warto.

 

W dniu 7.07.2020 o 00:13, Jorgen Svensson napisał:

Edit:

1. Jak sobie dasz wejść na głowę to wejdą i Ci nasrają, czy to Ci pod Tobą czy nad. 

2. Emocji nie wyłączysz może jedynie nauczyć się je przeżywać.

Zgadzam się punktem pierwszym, co do drugiego to już kwestia charakteru, jeden to ma i wyłączy emocje, inny będzie przeżywał.

 

Od siebie dodam jeszcze, że stosowanie jakichś wspomagaczy, w celu poradzenia sobie z tego typu sytuacją, to tak naprawdę odpychanie w czasie momentu, w którym w końcu "klękniesz" pod natłokiem tej całej presji. Im dłużej przeciągasz coś z czym sobie nie radzisz, tym pierdolnięcie w glebę będzie bardziej efektowne.

 

Trzeba usiąść, rzetelnie przeanalizować swoją osobowość i ocenić czy jest się osobą, która temu wszystkiemu będzie w stanie sprostać.

 

Wycofanie się to nie powód do wstydu, pod warunkiem, że nie kierował Tobą wewnętrzny tchórz, który uniemożliwił Ci obiektywne spojrzenie na wszystko z boku.

 

Z fartem stary.

 

p.s.

Jeżeli chodzi o dbanie o siebie poza pracą (aktywność itd.), to mam nadzieję, że jest to dla wszystkich oczywiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, lync napisał:

 

To jest właśnie ta pułapka - przyjmowanie na siebie czegoś, gdy jesteś w stanie, którym masz więcej energii.

Poźniej gdy ta energia leci na łeb - to każde zobowiązanie jest przygniatające.

 

Aleś trafił @lync z kwestią tej energii!

Podpisuję się całkowicie.

Gdy spojrzę retrospektywnie to jest to mój problem nr 1.

Może nie tyle problem co dokuczliwa uciążliwość w dorosłym życiu.

 

Sinusoida energetyczno-nastrojowa, że tak to ujmę.

Od brania na swoje barki ciężarów całego świata.

Po chęć ucieczki i 'dajcie mi wszyscy święty spokój'.

Od brylowania towarzyskiego na salonach.

Po potrzebę zamknięcia się w czterech ścianach i odcięcia od wszystkich.

 

To się przeplata cyklicznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Sinusoida energetyczno-nastrojowa, że tak to ujmę.

Od brania na swoje barki ciężarów całego świata.

No właśnie. Kiedyś jak się nad tym zastanawiałem to wychodziło coś takiego:

1) mam energię i zapał, dużo rzeczy wydaje się prostych do zrobienia, biorę na siebie obciążenia (czuję się jak alpha)

2) obciążenia okazują się realnie zbyt ciężkie (lub w międzyczasie wychodzą kolejne rzeczy, których nie można odsunąć i trzeba wziąć)

3) energia wyczerpuje się, spada motywacja, branie kolejnych rzeczy jeśli wchodzi w grę jest traktowane jako poświęcenie i pojawia się wkurw (albo poczucie bycia frajerem/providerem/beta) i chęć np. kompensacji swoich problemów na innych (np. chamskie zachowanie, olanie całkowite potrzeb czy coś w tym stylu)

4) dochodzi do momentu, w którym czuje się, że energia jest już tak niska, że można "pierdolnąć wszystko i wyjechać w bieszczady"

5) organizm odpala wentyl bezpieczeństwa - pojawia się odpuszczenie i myśli typu "czy to jest warte tyle zachodu?", szukanie relaksu, wprowadzania poprawek, szukania lepszych sposobów, pisanie na forum..itd W niektórych przypadkach może pojawić się choroba.

6) w ramach uspokajania się, energia idzie w górę, można brać coś na siebie i wtedy po sukcesie pojawia się więcej energii i zapału i znów idzie tryb alpha

 

I cały cykl się powtarza. Ja biorę pod uwagę, że jest to związane z wdrukowanym perfekcjonizmem i mechanizmem podczas wychowania*, które ma za zadanie ułatwić rodzicom życie (bycie grzecznym), który czasem po prostu trzeba wyłączyć. Ale można to świadomie wyłączać, ale podświadomość może mieć tendencję do aktywacji - na autopilocie.

Najgorsze jest to, że ma się świadomość jak to działa (zna się drogę/ma się mapę), ale w praktyce wychodzi bardzo różnie.

 

*mechanizmem, który możnaby w skrócie opisać jako "większą chęć zadowolenia innych niż siebie".

 

Z innej perspektywy można na to patrzeć tak. Rodzimy się alfami, ale wychowanie i społeczeństwo narzuca nam blokady.

Jednym większe, drugim mniejsze.

 

Etap dorastania to również moment, w którym te blokady mogą się zmienić.

Niektórzy tylko wzmocnią te blokady, inni je osłabią, jeszcze inni przebudują się i w końcu się ich pozbędą.

 

Są też Ci, którzy będą z zazdrością czy smutkiem patrzeć na tych, którzy tych blokad nie mają. Ale nie dostrzegą, że każdy ma jakieś blokady, w różnych rejonach, nie zawsze widoczne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.