Skocz do zawartości

Tylko 1 na 200 Polek nadaje się na żonę - taśmy absolutarianina


Rekomendowane odpowiedzi

5 hours ago, Amperka said:

Po prostu ludzie oceniają przez swój pryzmat. Im w głowie się nie mieści, że można nie chcieć lepszej sukienki, droższych butów, lepszej biżuterii, że może komuś nie zależeć, "żeby się lepiej wozić", tak żeby świat czuł (no a przede wszystkim inne ludki), że mi to się udało. Dopiero mąż właśnie troszeczkę uczy mnie "lansu" i korzystania z życia. Chyba z kilka miesięcy mnie namawiał, żebym sobie auto podniosła. Mówił "stać Cię, weź sobie zrób lift auta, będzie super wyglądało". No i dałam się namówić :) I wygląda super. 

Serio, czasami w dyskusji ktoś mi mówi "aaa, tak tylko gadasz, jakbyś miała pieniądze to od razu chciałabyś jakichś podróży, lepszych ciuchów, a tak to sobie musisz racjonalizować, że tego nie potrzebujesz". Zarabiam jakąś czterokrotność (może ciut więcej) średniej krajowej (akurat wiem, że dla tego rozmówcy to dużo) i mogłabym to powiedzieć. żeby odbić te argumenty - ale po co.

 

Rozumiem twoje podejście. Mi też się już nie chce ciuchów, podroży. To wszystko było, leżą szmaty tylko. Pracuje z bardzo młodymi kobietami. Jak wejdą na tematy trendów, fryzjerów, paznokci i kasy ile na to idzie, to nie daje rady ? Ale wiesz czego nie rozumiem? To po co to zarabianie? Mi się już nie chce zapierzać. Nie umiem już się tym korporacyjnym bełkotem podniecać. Na każdy nowy email w skrzynce z pomysłem stworzenia jakiejś kolejnej tabelki mam autentycznego wkurwa. Uważam prace za stratę czasu. A teraz w czasach corony kiedy przeniosła się do domu, to już musze się zmuszać, żeby w ogóle do tej roboty zasiąść. Obejrzałam filmiki @absolutarianinKariera Wallenroda ale liczyłam, że tam będzie podpowiedziane jak się mentalnie wyrwać z kołchozu korporacyjnego. Jednak On opisuje, że przerwanie kariery nie do końca było rezultatem świadomej decyzji tylko trochę przypadku. Przydałby mi się taki ‘przypadek’ ? Wiec reasumując: po co tak zapieprzasz? Na co Ci ta kasa? Przecież już żyjesz tak, jak chcesz, tak?

 

@absolutarianin czy jest taki filmik o mentalnym wyzwoleniu się z matrixa korpo?

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Colemanka Przecież tu piszę i mam dwójkę małych dzieci - więc się nie zarzynam. Samo przychodzi. Śmiejcie się z tego rentierstwa - ale to naprawdę są łatwe pieniądze (ja kupiłam mieszkania, kiedy były akurat najtańsze i już zostało mi kilkadziesiąt tysięcy do spłacenia - to naprawdę niewiele - mogłabym już nadpłacić resztę, ale się trochę boję urzędów). Druga sprawa - jestem do końca roku na wypoczynkowym (płacą mi z pracy), założyłam działalność i mam fajne zlecenia plus mam etat z projektów start upowych (pomysłodawcy muszą mieć etat, mimo że nie przepracowują się). A z domu muszę ruszyć tyłek może raz na tydzień/dwa tygodnie. Z mężem sobie gnuśniejemy (teraz akurat pisze zlecenie - i kurcze zaglądam tutaj zamiast pisać ;)) i jest mi dobrze i mogę tak żyć i tak umrzeć.

Edytowane przez Amperka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Colemanka said:

 o mentalnym wyzwoleniu się z matrixa korpo?

Nie wyzwolisz się z czegoś tkwiąc w tym. A przynajmniej jest to dramatycznie ciężkie. Można sobie spróbować wykształcić daleko posuniętą asertywność/zlewkę. Ale to też zależy jaką masz pozycję i na ile sobie możesz pozwolić. 

 

Gros osób "wyzwolonych" mniej lub bardziej świadomie z kieratu zrezygnowała. 

4 minutes ago, Amperka said:

. Samo przychodzi. Śmiejcie się z tego rentierstwa - ale to naprawdę są łatwe pieniądze. 

Znaczy co konkretnie jest łatwe? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A no i pińcet plus :)

 

No to, że na przykład z dwóch mieszkań masz tyle, że normalnie musiałbyś chodzić do pracy na pół etatu. Oczywiście łatwe, jeżeli umiesz majsterkować (jak coś się zepsuje na mieszkaniach) i masz odpowiednich najemców. A poza tym dla mnie jest najważniejsze to, że ja już nie muszę nic ciułać z myślą, żeby coś dzieciakom dać na start (mogę żyć z tego co mam) - bo jak dorosną, to każde będzie miało po mieszkaniu w mieście i zrobią z tym co zechcą. To tylko moja opinia. Teraz bym nie kupiła żadnego mieszkania, bo jak kupowałam to ceny były niemal dwukrotnie niższe (nie przesadzam).

Nie namawiam nikogo, bo żeby to zrobić, to przez 4 lata na każdym wyjeździe zagranicznym z pracy wsuwałam konserwy z plecaka, zamiast delektować się lokalną kuchnią. Może nie było warto. Trudno, przepadło.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, maroon said:

Nie wyzwolisz się z czegoś tkwiąc w tym. A przynajmniej jest to dramatycznie ciężkie. Można sobie spróbować wykształcić daleko posuniętą asertywność/zlewkę. Ale to też zależy jaką masz pozycję i na ile sobie możesz pozwolić. 

Gros osób "wyzwolonych" mniej lub bardziej świadomie z kieratu zrezygnowała. 

Znaczy co konkretnie jest łatwe? 

No właśnie ‘zlewka’ nie jest w moim charakterze. We wszystko, co robię się angażuję inaczej mi się zapala error ‘po co to robisz’. Myślałam, żeby wyzwolić się z tego ścieku idąc na swoje. Ale podczytując Brata @lync widzę, ze to jeszcze większy kierat. On ma chyba nawet już przestawiona nockę z dniem ? A Ty chyba nie narzekasz na swoim, co? Jak nie chcesz rozwijać tematu (nie znam Cię jeszcze) to zignoruj, nie ma problemu. Ostatecznie każdy sam musi rozwiązywać swoje problemy. Ot rozmawiamy.

34 minutes ago, Amperka said:

@Colemanka Przecież tu piszę i mam dwójkę małych dzieci - więc się nie zarzynam. Samo przychodzi. Śmiejcie się z tego rentierstwa - ale to naprawdę są łatwe pieniądze (ja kupiłam mieszkania, kiedy były akurat najtańsze i już zostało mi kilkadziesiąt tysięcy do spłacenia - to naprawdę niewiele - mogłabym już nadpłacić resztę, ale się trochę boję urzędów). Druga sprawa - jestem do końca roku na wypoczynkowym (płacą mi z pracy), założyłam działalność i mam fajne zlecenia plus mam etat z projektów start upowych (pomysłodawcy muszą mieć etat, mimo że nie przepracowują się). A z domu muszę ruszyć tyłek może raz na tydzień/dwa tygodnie. Z mężem sobie gnuśniejemy (teraz akurat pisze zlecenie - i kurcze zaglądam tutaj zamiast pisać ;)) i jest mi dobrze i mogę tak żyć i tak umrzeć.

Hmm wydawało mi się, że gdzieś czytałam twoje refleksje, że po co to robisz, po co Ci to wszystko, przecież nie musisz. To było gdzieś w wątku, gdzie pisałaś, że teściowa czy mama Cię popycha ‘idź pracuj, idź pracuj’. Tam był taki wydźwięk bardziej ‘zapieprzam a nie wiem po co?’ Być może miałaś cięższy dzień, ewentualnie kobiece hormony zmieniają kąt oceny, wiadomo, tez tak mam ale trend można wyłapać. I zamierzasz wrócić do pracy na etacie po urlopie? Wtedy się zarzniesz, nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Colemanka napisał:

Hmm wydawało mi się, że gdzieś czytałam twoje refleksje, że po co to robisz, po co Ci to wszystko, przecież nie musisz. To było gdzieś w wątku, gdzie pisałaś, że teściowa czy mama Cię popycha ‘idź pracuj, idź pracuj’. Tam był taki wydźwięk bardziej ‘zapieprzam a nie wiem po co?’ Być może miałaś cięższy dzień, ewentualnie kobiece hormony zmieniają kąt oceny, wiadomo, tez tak mam ale trend można wyłapać. I zamierzasz wrócić do pracy na etacie po urlopie? Wtedy się zarzniesz, nie?

 

Tak, miałam gorszy dzień. Ale pisałam to w tym kontekście, że wkurza mnie to ogólnie "niezrozumienie mnie". Mówię mojej mamie, że super, że mam te projekty i że mogę być w domu, na co ona "no super. Tak się cieszę, że Ci się powodzi. Może jak się te projekty rozwiną, to będziesz miała tyle pracy, że nawet XXX (imię córki) trzeba będzie do żłobka oddać".......... na co ja "przecież ja to wszystko po to robię, żeby tego uniknąć". Czasami mam wrażenie, że nikt oprócz męża mnie nie rozumie i nie zna kompletnie.

Ale ogólnie są dni, gdzie muszę posiedzieć nad czymś do 3 nad ranem - więc to nie jest tak, że wszystko bezkarne i za darmo.

Nie, nie zamierzam wracać, więc będzie troszkę słabiej finansowo, ale dla mnie to i tak z górką.

Edytowane przez Amperka
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Colemanka said:

@absolutarianin czy jest taki filmik o mentalnym wyzwoleniu się z matrixa korpo?

U mnie za taki film służą te dwa:

 

 

 

A tu jest ta kwestia uogólniona na duchowy aspekt sprawy utraty bieżącego status quo:

 

 

Może Cię któryś zainspiruje.

Edytowane przez absolutarianin
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tego tematu stwierdzam, że 1/200 to optymistyczne założenia. ?

Ale zgodzę się z tobą @absolutarianin znalezienie takiej, która będzie spełniała nasze preferencje i będzie nam pasowała i jeszcze, żeby była wzajemność to ciężka sprawa.

Pomijając już skrajnie nie korzystny aspekt prawny takiego przedsięwzięcia jakim jest małżeństwo, jak również ogromną ilość spierdolenia społecznego w obecnych czasach,

trzeba się pogodzić z tym, że nie każdy nadaje się do stałych związków, małżeństw czy zakładania rodziny. Nie dla każdego jest to też coś co chce robić, niezależnie od tego czy ktoś jest kobietą czy też mężczyzną.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, Amperka said:

Tak, miałam gorszy dzień. Ale pisałam to w tym kontekście, że wkurza mnie to ogólnie "niezrozumienie mnie". Mówię mojej mamie, że super, że mam te projekty i że mogę być w domu, na co ona "no super. Tak się cieszę, że Ci się powodzi. Może jak się te projekty rozwiną, to będziesz miała tyle pracy, że nawet XXX (imię córki) trzeba będzie do żłobka oddać".......... na co ja "przecież ja to wszystko po to robię, żeby tego uniknąć". Czasami mam wrażenie, że nikt oprócz męża mnie nie rozumie i nie zna kompletnie.

Ale ogólnie są dni, gdzie muszę posiedzieć nad czymś do 3 nad ranem - więc to nie jest tak, że wszystko bezkarne i za darmo.

Nie, nie zamierzam wracać, więc będzie troszkę słabiej finansowo, ale dla mnie to i tak z górką.

No tak. Ja to w ogóle też po wielu, wielu latach załapałam, że żeby faktycznie kogoś zrozumieć, to trzeba spojrzeć na jego decyzje, wybory JEGO oczami, a nie swoimi. Czyli rady z serii ‘a JA na twoim miejscu to bym zrobił tak…’ są zupełnie bez sensu. Bo ten ktoś ma inny charakter, inne ograniczenia, inne potrzeby. A żeby spojrzeć jego oczami to, raz że go trzeba (po)znać (tu by się wydawało, że bliska osoba ma łatwiej), a dwa móc oderwać się od swoich uwarunkowań (praktycznie niemożliwe) i od naszych oczekiwań względem jego osoby (i tu bliscy maja pod górkę). Ciężka sprawa.

Dobra decyzja z brakiem powrotu na etat. Zazdraszczam :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Czytaj ze zrozumieniem.
Twierdziłaś, że jest na odwrót czyli, że to Polacy są kiepscy.

Ten swój mądraliński ton schowaj do kieszeni i naucz się podstaw logiki. Ja wiem, że to pierwsza klasa liceum, ale jak się postarasz, to dasz radę. 

Zdaniem odwrotnym do "Polki są słabe w łóżku" jest "Polki nie są słabe (są dobre) w łóżku", a nie "Polacy są słabi w łóżku". Te zdania się nie wykluczają.

 

Myśl, zanim coś napiszesz, bo właśnie się ośmieszyłeś. 

 

Niemniej nadal czekam na dowód w postaci cytatu mojego posta. 

Powodzenia, bo nigdy czegoś takiego nie napisałam, ponieważ nigdy w życiu nie spałam z żadnym Polakiem i w przeciwieństwie do wielu tutaj, nie wypowiadam się na tematy, o których nie mam pojęcia :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Colemanka Ja po prostu nie rozumiem tego zachwytu pań (tak jak pisałam mamy i teściowej i innych ciotek), że powinnam mieć tyle pracy i jeszcze więcej i jeszcze więcej - no euforia po prostu. Jakby to świadczyło o jakości człowieka. To mnie czasami męczy. Czytam jakąś książkę  -  i mam wyrzuty sumienia, że powinnam sięgnąć po tę z branży. Po protu to siedzi gdzieś w mózgu i nie potrafię się tego wyzbyć. Może to śmieszne - ale jak zakomunikowałam wszystkim, że nie wracam po urlopie do pracy, to tak jakby grom na wszystkich spadł - miała być pani inteligent, a będzie garkotłuk. A ja byłam z siebie bardzo dumna to oznajmiając, że żyję jak naprawdę JA chcę. A nie zawsze przychodziło mi to z taką łatwością (chociaż zawsze byłam krnąbrna).

Moja mama ma ogród, działkę, pracuje po 3 godziny dziennie, mają firmę z tatą, która już jest samograjem (bardzo dobrze się im powodzi, choć są niesłychanie skromnymi ludźmi) - mieli farta i odwagę w czasie transformacji ustrojowej. Moja teściowa zajmowała się tylko domem. Jednak gdy ja sobie pielę, albo sadzę kwiaty, to twierdzą, że marnuję czas, pieniądze, przecież mam tyle pracy i żebym zrobiła coś pożytecznego, bo "nie samą zupą człowiek żyje". Rozwala mnie to. Mam dość tego parcia na urobienie się intelektualne po pachy - żeby poczuć się uszlachetnionym, a rąk nie pobrudzić - bo to takie "niskie" - nie po to mnie wysyłano na żywot żaka, żebym się w ziemi grzebała.

Nie ukrywam, że lubię ten balans pomiędzy pracą intelektualną i pracą przy domu. Lubię swoje życie. Nie mam za bardzo znajomych, ale ludzie w swojej masie mnie trochę irytują.

Nawet się chciałam przekonać do niektórych pań - tacy znajomi męża (żeby trochę się posocjalizować), Było spotkanko (panowie poszli do ogniska) i zaczęły panie pod nieobecność panów szydzić sobie ze mnie, że sobie starszego chłopa znalazłam i dzieci tylko rodzę jedno po drugim, Po czym dodały z szyderą pańcie (takie nobliwe i obyte) "no bo jaki Ty możesz mieć inny pomysł na siebie?". Długo się nie socjalizowałam, wzięłam dzieciaki i wróciłam. Nie dam się obrażać.

Także po prostu jakoś mi nawet nie tęskno - wolę rozmowy z moim mężem i audiobooki.

Kiedyś chciałabym jakąś inicjatywę społeczną podjąć - tu gdzie mieszkam. Może zostać wójtem, coś zmienić - ale to dopiero w przyszłości, na razie trzeba dzieci odchować.

Edytowane przez Amperka
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Amperka said:

wolę rozmowy z moim mężem i audiobooki

No i rozmowy z nami ?

 

Najważniejsze byś żyła tak, jak chcesz, a reszta niech się wypałuje. Ważne by być blisko ze swoimi potrzebami, identyfikować je w ogóle. Przypuszczam, że sporo ludzi nawet nie wie czego tak naprawdę chce (np. ja przez większość życia, wciąż się miotam), stąd łapanie się powszechnych modeli życia i wyśmiewanie osób, które żyją po swojemu. Żyją po swojemu, bo odnaleźli swoja drogę. To są przecież szczęściarze, a nie dziwacy czy nieudacznicy. Także dla mnie jesteś ze swoim życiem ‘do przodu’, bo jest Ci z nim dobrze, po drodze. Tak trzymaj.

 

A mamą z teściową i ciotami hmm pewnie same maja jakieś niespełnione może nawet nieuświadomione potrzeby i dlatego tak gadają. Uśmiechnąć się, pokiwać głowa i wrócić do swoich zajęć czyli do tego czego chcesz i czujesz, że potrzebujesz. Nie oglądać się. 

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
W dniu 11.07.2020 o 12:18, Amperka napisał:

A no i pińcet plus :)

 

No to, że na przykład z dwóch mieszkań masz tyle, że normalnie musiałbyś chodzić do pracy na pół etatu.

Więcej niż pół. Ja z wynajmu dwóch mieszkań mam 3300 PLN netto, przecież to niewiele mniej niż obecna średnia krajowa. Nie liczmy wszystkiego w kategoriach naszych zarobków, ja obecnie też bardzo dobrze zarabiam, ale przecież za średnią krajową spokojnie można żyć, bez problemów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Ja tylko utrzymuję, że Polska jest podbitym ideologicznie krajem, którego mieszkańcy za swoją bezczynność i warcholstwo zapłacą straszną cenę, nie tylko w pieniądzach mierzoną, ale w tragedii relacji międzyludzkich, przy których moje to będzie przedszkole. 

 

Myslę, że to jest najważniejsza opinia Brata Absolutarianina. Ten cytat dotyczy także innego wątku założonego przez Naszego Brata:

 

Uważam,  że Brat Absolutarianin ma niestety rację w powyżej cytowanej opinii

 Polacy przejęli  nową obcą Nam kulturowo ideologię: "Korpo Lifestyle".  

Ta nowa ideologia wpływa na postawy życiowe młodych Polek i na ich mentalność,

co niestety  przekłada się na pojawienie nowych problemów w Naszej Ojczyźnie.

Swoją drogą przeczytanie tak dwóch obszernych pod względem treści wątków autorstwa Brata Absolutarianina

 jest wyzwaniem dla intelektu i zmęczonych oczu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Legionista To, że społeczeństwo się zmienia jest oczywiste, a „korpo lifestyle” i cały wpływ tego wszystkiego na polskie kobiety również. Jednak ostatecznie co to zmienia? Nawet jakby 1/1000 Polek była materiałem na żonę, to jako ten ideał, prawdopodobnie wybrałaby 1 na bardzo wielu mężczyzn wartych bycia jej mężem. Ludzie dobierają się na poziomie swej wartości dla danego układu. Mokry sen, że każdemu należy się młoda, atrakcyjna, inteligenta, skora do bycia panią domu zamiast spełniania się zarabiając własne pieniądze kobieta, jest zabawny. Każdy ma to na co zasługuje.

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Hatmehit napisał:

To, że społeczeństwo się zmienia jest oczywiste

Problemem nie jest to, że społeczeństwo się zmienia, ale to, w jakim kierunku idą zmiany. Nikt rozsądny nie zamierza ograniczać kobiet i ich ambicji. Chcecie iść do wojska? Proszę bardzo, w tej chwili nawet madki 30 + są przyjmowane w kamasze. Od razu uprzedzę pytania - zazwyczaj dają tam dupy. Czasami dosłownie. Systemowo wdrażana urawniłowka nigdy nie równa w górę - ale o tym też każdy rozsądny człowiek wie.

Problem jest szerszy niż tylko "zepsucie kobiet". Po prostu jako społeczeństwo zostaliśmy spacyfikowani, rozbici, przekupieni. W tej chwili nawet nie ma podstaw, z których wyłonić by można przyszłe elity. A bez elit nie ma społeczeństwa.

Edytowane przez zychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zychu masz rację, ale ostatecznie i tak wszyscy zgnijemy, a życie da się bardzo szczęśliwie przeżyć w samotności. Negatywne zmiany są winą nas wszystkich, lecz nie powinniśmy na nie narzekać, a działać, aby wyłącznie nasze indywidualne życie było względnie dobre. Jeżeli jako społeczeństwo jesteśmy skazani na klęskę, to cóż. Wiele takich w historii było, a ludzkość przetrwała. Realnie jakikolwiek kryzys moralny nie ma znaczenia, jesteśmy prochem we Wszechświecie. 
 

A tak serio, to może i jest słabo, ale bywało gorzej dla naszej cywilizacji. Chwilowo cieszę się, że jestem najedzona, zdrowa i mam żywą rodzinę, a nie martwię czy nadaję na żonę mężczyzny 1/200. Tzn z pewnością nie, ale czy to realny problem? Pogoń za różową konserwatywną przeszłością nie ma sensu, gdyż nigdy jej nie było. Wolę doceniać, to co mam w XXI wieku, choć nie jest to wieczne. Społeczeństwo zmienia się z dekady na dekadę i moim zdaniem nie da się oceniać wyższości jednej nad drugą kiedy to Polki był godne Polaków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit zdefiniuj "różową konserwatywną przeszłość", a wtedy odpowiem ci, czy rzeczywiście nigdy jej nie było. Nie tęsknię za 'dawnymi, lepszymi czasami" - wskazuję, że idą "nowe, gorsze czasy". I wcale nie dlatego, że kobiety się emancypują (podobno). Społeczeństwo polskie praktycznie już nie istnieje, zdegradowało się do poziomu rozdygotanej tłuszczy, którą rozgrywają różne grupy.

Ogólnie trąci twój wpis pretensjonalnym "edgy" nihilizmem. Podejście "tylko moja dupa się liczy" na dłuższy dystans nawet tobie się nie przysłuży, chyba że ty z tych śliskich gadzin, co to wszędzie się dobrze urządzą, choćby mieli zaprzedać duszę diabłu.

Nie apeluję, aby ratować zbiorowość. Ten kraj, a także większość Zachodu, to płonący dom. Wiesz, że go nie ocalisz, ale masz szansę uratować domowników i wynieść kilka cennych rzeczy. Na tym polecam się skupić. Trzymać fason, nie kurwić się (to do wszystkich, nie tylko do pań), otoczyć się wartościowymi ludźmi i starać się jakoś przetrzymać nadciągającą zawieruchę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zychu Czy jest jakaś szansa, żeby ktoś ugasił ten płonący dom? Czy już musi się dopalić i trzeba będzie budować na zgliszczach. 

Ja mam poczucie, że w tym momencie siła korporacji jest tak wielka, że słabe struktury państw nie są w stanie z nimi wygrać. Mało tego, nie chcą nawet. Zuckerberg na komisji europejskiej wprost powiedział - nie znajdziecie lepszego systemu kontroli społeczeństw niż te, które ja stworzyłem. Coś jakby "dogadajmy się, nie konkurujmy". Stary kapitał i nowy kapitał ręka w rękę.

Geniusz korporacji polega na tym, że przejęli hasła i ideologię rewolucyjną. Wykorzystują je bardzo instrumentalnie. Nikt nie idzie protestować pod Wall Street, bo przecież te duże firmy tak ładnie mówią o prawach człowieka, równości, parytetach, ekologii. Udają, że są po naszej - społeczeństwa stronie, mimo że ich działania zupełnie temu przeczą.

Najgorszy w tym wszystkim jest brak jakiejkolwiek ideologii (prawdziwej, nie przyjętej na potrzeby mamienia ludzi). Mam wrażenie, że ludzie na stanowiskach dyrektorów, managerów tych drabin korporacyjnych, ale też przedstawicieli państw chcą odsłużyć swoje managerskie lata, dochrapać się, kupić kolejnego boeinga, kolejną rezydencję na Malediwach i tyle i wsio.

Słowem, korporacje, które przejęły styl bycia i przemawiania lewicującej części społeczeństwa plus dogadane z nimi instytucje państwowe to jeden wielki blok. Czy jest jakakolwiek siła, która mogłaby się temu przeciwstawić, rozkruszyć?

Może teraz społeczeństwa to są takie Niemcy lat 30-tych, które idą w rozpustę, chaos i czekają tylko aż ktoś ich złapie za pysk, poprowadzi i powie "wiem, że tego chcecie, że przecież chcecie żyć w jakimś porządku".

Co ciekawe, czasami rozmawiam o tym z ludźmi pokolenia moich rodziców/dziadków. I za każdym razem jak mówię, że chyba nie istnieje taki potencjał w społeczeństwie, taka siła żeby to rozbić i mam podejrzenia, że po prostu ten sojusz państw z korporacjami nigdy nie upadnie, usłyszałam: to samo mówiono o komunie.

 

Na razie ludziom jest jeszcze za dobrze. Za dużo mają do stracenia. Ktoś nad tym czuwa, żeby ludziom nie opłacało się buntować. Może kiedyś ten instynkt gdzieś się zatrze i wtedy się zacznie.

 

Pocieszające jest to, że nigdy nikt nie przewidział wszystkich zmian, które się dokonywały, więc i teraz pewnie potoczy się wszystko zupełnie inaczej, niż się zapowiada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, zychu napisał:

Nikt rozsądny nie zamierza ograniczać kobiet i ich ambicji. Chcecie iść do wojska? Proszę bardzo, w tej chwili nawet madki 30 + są przyjmowane w kamasze. Od razu uprzedzę pytania - zazwyczaj dają tam dupy. Czasami dosłownie.

Tak, oczywiscie Kobiety mają prawo do służby wojskowej, a że są słabsze fizycznie. Nikt na to nie patrzy.

Atrakcyjna Kobieta idzie służyć do struktur mundurowych, gdzie są praktycznie sami Mężczyźni,

To czym ma się to skończyć.? Wiadomo, że seksem (na rozkaz). !

16 godzin temu, Hatmehit napisał:

To, że społeczeństwo się zmienia jest oczywiste, a „korpo lifestyle” i cały wpływ tego wszystkiego na polskie kobiety również.

Skutkiem powstania "Korpo lifestyle" jest pojawienie się korpo-Kobiet: wysokie szpilki, korporacyjny mundurek, mocny makijaż.

Charakter  takije Pani, także zmienia się na gorsze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Legionista napisał:

wysokie szpilki, korporacyjny mundurek, mocny makijaż

Sam seks jak babie pasuje!:D 
 

Faktem jest, że korpo wymagają zupełnie innych cech oraz umiejętności niż zabawa w tradycyjny dom, ale są i kobiety, które do takiego stylu życia się nadają po prostu z natury swego charakteru i gustów. Nie sądzę, że Wy nam czegokolwiek zakazujecie, wielu z Was byłoby pewnie fanami „realnego równouprawnienia”, lecz i tak żyjemy w najlepszych czasach pod względem spełniania swoich osobistych potrzeb.
 

Oczywiście, że na niechęć do np. posiadania rodziny wśród polskiej młodzieży wpływ mają media, polityka i generalny rozpierdziel robiony nam w głowach, ale ostatecznie ma to wiele plusów. Brak z góry stworzonej wizji życia jest pozytywny. I można mówić „no ale jak to brak?! przecież feministki promują korpo i karuzelę!”. Promować to sobie mogą- liczy się przede wszystkim zakute w młodych dążenie do swoich własnych celów, niekoniecznie tych opartych na tradycyjnych podwalinach. Mnie bardzo cieszy, że urodziłam się na przełomie wieków, mimo domniemanej zgnilizny moralnej, którą i tak przejawiają osoby skrajne. Reszta, w tym i ja, to przeciętniacy pod tym względem. Ani zepsute szatany, ani cnotliwe aniołki. 
 

Na mój punkt widzenia ma wpływ mój wiek- nie znam innych czasów i nie mam dosłownego porównania, stąd może sugerowane prostackie i czarnobiałe podejście do tematu. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.