Skocz do zawartości

Samodoskonalenie to masturbacja


skuti

Rekomendowane odpowiedzi

 

"Samodoskonalenie to masturbacja, natomiast samo destrukcja....", odpowiedział Tyler Jackowi, który zapytał go o widniejących modeli na plakatach wiszących w autobusie którym jechali.

Co miał na myśli Tyler?

Czy samodoskonalenie jest stratą czasu, pompowaniem ego, urojonym wyścigiem szczurów? Czy samodoskonalenie to główny ściek kulturowy, modowy? Czy samodoskonalenie jest gonieniem własnego ogona, ślepym zaułkiem, utratą charakteru na rzecz trendów?

Samo destrukcja? Wspiąć się na szczyt i zacząć upadać, czerpać radość z opuszczania "matrixa", żyć w nietypowy sposób? Czy jest złoty środek pomiędzy samodoskonaleniem a samo destrukcją?

Kiedy każda z nich przybiera niebezpieczną formę?

O co chodzi dokładnie z tym cytatem? Filozoficznie, w wydaniu Palahniuka, autora książki na podstawie której nakręcono film fight club.

Ten cytat nie daje mi spokoju. Zapraszam do dyskusji.

 

Edytowane przez skuti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz zniszczyć dawnego siebie, aby stać się nowym człowiekiem. Tak to mniej więcej rozumiem. Niszczysz, aż dochodzisz do pierwotnego siebie, bez oznaczeń, bez języka i widzisz siebie, jako coś absolutnie czystego. Drzewo jest drzewem, bo tak zostało nazwane. A w pierwotnej formie to jakaś bajeczna, nienazwana energia. 

 

Też musisz w życiu zadać sobie dużo bólu, aby pójść faktycznie do przodu, wydobyć chęć życia. Samodoskonalenie bez solidnej dawki cierpienia to faktycznie masturbacja, bo nie oznacza trwałej zmiany, tylko właśnie pompowanie fasady. 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem wielkim fanem zarówno filmu jak i książki. Chętnie do nich wracam. Wskazany cytat moim zdaniem ma bardzo szerokie spektrum interpretacji. Od najprostszej, że samodoskonalenie to po prostu robienie sobie dobrze mentalnie do takiej w której samodoskonalenie może stać się również nałogiem i pułapką, gdzie nic innego nie będzie się liczyć, a przez to też stać się szkodliwa. Tak jak masturbacja jako nałóg jest wyniszczająca. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, mac napisał:

Też musisz w życiu zadać sobie dużo bólu, aby pójść faktycznie do przodu, wydobyć chęć życia.

Czy Tyler miał na myśli rozwój duchowy czy bardziej porzucenie  pracy, "zabawek które cię posiadają" ?

5 godzin temu, Spellman71 napisał:

robienie sobie dobrze mentalnie do takiej w której samodoskonalenie może stać się również nałogiem i pułapką

Czyli jakiś sukces w życiu? Od zera do bogacza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, skuti napisał:

Czyli jakiś sukces w życiu? Od zera do bogacza?

Niekoniecznie miałem tu na myśli sukces finansowy, ale za przykład mogę tu podać przykład znajomego który pomimo zarobków pięciocyfrowych, żyje jak asceta, oszczędza na wszystkim, a oszczędzanie i zarabianie jest dla niego celem samym w sobie. Żyje totalnie na minimum, kumuluje środki, ale sam nie wie na co. Ja oczywiście jestem ostatni do zarządzania jego pieniędzmi, ale to trochę śmieszne jak kupuje np. produkty w których termin przydatności kończy się lub skończył, by potem chwalić się ile zaoszczędził. Gdzieś tu chyba brakuje miejsca na jakąś radość z życia. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie samodoskonalenie to w 80% pierdolenie, a nie realne działania. Ja to określam to jako osiągani celów. Chcesz znać język XYZ, to musisz poświęcić ileś czasu, pieniędzy itd. Tak samo z nowym stanowiskiem, edukacją, firmą. Cokolwiek. W pewnym momencie kolejne zera na koncie nie będą zmieniały niczego, więc samodoskonalenie w tym wydaniu to takie trochę pierdzielenie. Sukces jest niemierzalny... Naprawdę zależy co kto chcę w życiu osiągnąć, bo jak wespniesz się na górę, to możesz się stoczyć, lub poszukać kolejnej. 

Także fajnie jest realizować cele, zabezpieczyć emeryturę, ale nie uczyni nas samo w sobie to szczęśliwym. A może po prostu tetryczeje :D. Trzeba pokochać cały proces (być w teraz).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samodoskonalenie może sprawić, że wpadniesz w zachwyt nad sobą, nakarmisz ego. Narzucisz sobie kolejne cele i kolejne, podczas gdy sens życia tak naprawdę będzie gdzieś umykał pomiędzy kolejnymi osiągnięciami lub generował cierpienie, gdy się to nie uda.

 

Gdy to dostrzeżesz - zobaczysz jak bardzo ten model jest skażony, zostanie tylko zaoranie i start od nowa. Nowy cykl.

18 godzin temu, skuti napisał:

Samo destrukcja? Wspiąć się na szczyt i zacząć upadać, czerpać radość z opuszczania "matrixa", żyć w nietypowy sposób? Czy jest złoty środek pomiędzy samodoskonaleniem a samo destrukcją?

Jest. Przeciętność :)

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samodoskonalenie jest źle odbierane za sprawą kołczingu i tego typu masturbatorów (idź pobiegać, zimne przysznice, napierdalaj). Nie mówię, że zimne przysznice są złe, ale to nie droga dla wszystkich. Tak samo jak sztuki walki, albo siłownia, to nie droga dla wszystkich. Utarł się też taki pogląd, że samodoskonalenie, to pięcie się w górę po szczeblach korpo, albo innej instytucji. 

 

Tak naprawdę, rozwój/samorozwój to cel sam w sobie. Możemy powiedzieć, że zarazem z punktu biologicznego jak i społecznego, z małego dziecka rozwinąłeś się w dorosłego mężczyznę i dorosłą kobietę.

20 godzin temu, mac napisał:

Drzewo jest drzewem, bo tak zostało nazwane. A w pierwotnej formie to jakaś bajeczna, nienazwana energia.

Właśnie tak jak to drzewo. Im mocniej wieje wiatr, tym ma silniejsze korzenie. 

 

Uczysz się (rozwijasz) mimowolnie. Gdy jako dzieciak sparzyłeś się na kuchence, nauczyłeś się nie pchać tam łap.

 

Od młodości jesteśmy "tresowani". W młodym wieku ta indoktrynacja przybiera tą samą formę jak to, że kuchenka może sparzyć. Jesteśmy przeświadczani o jedynej słusznej wierze, jedynych słusznych poglądach, reakcjach, co wolno, a czego nie, itd. Mózg w tym wieku chłonie jak gąbka.

 

Gdy już zatracimy siebie w tym procesie, budzimy się znerwicowani, zagubieni i zdezorientowani. Musimy przewartościować to wszystko, czego dotychczas się nauczyliśmy. Pierwsze takie przewartościowanie jak mniemam, zachodzi koło 20 (okres studiów i jakiś czas po) i ok. 40 (kryzys wieku średniego). Dla każdego jest to indywidualne.

 

Także pasja, co mam robić w życiu, talent, jest w każdym człowieku, ale przykryty warstwą mułu, czyli tym, czego uczyli nas rodzice i inni ludzie, a co w ich życiu nie wypaliło, ale w ich mniemaniu tak trzeba, taka jest tradycja, wszyscy tak robią... Wbrew pozorom, tą pasją okaże się coś o czym nigdy byście nie pomyśleli. Pianista zostaje mechanikiem, mechanik zostaje fryzjerem, cybernetyk z korpo wyjeżdża do Włoch i handluje żywnością (przykład z forum), elektryk wysokich napięć gra pierwsze skrzypce w filharmonii, itd. 

 

Nie rób tego bo spadniesz, bo to niebezpieczne, nie rób tego bo tak nie wypada, co sobie o nas pomyślą, nie rób tego bo dostaniesz mandat; a tak poza tym nie pyskuj.

 

Ale najważniejsze: wielu zaślepił fakt, że pewne zajęcia są bardziej opłacalne, a inne mniej i w ten sposób ludzie tracą duszę, bo muszą być prawnikami, programistami 15k, lekarzami, zamiast realizować się w pełnym swoim zakresie.

 

Jak to wspomniane drzewo. Czereśnia nie ma ambicji by rodzić jabłka, a jabłoń nie urodzi brzoskwiń. Robią to, do czego zostały przeznaczone i dlatego ich owoce są słodkie. Nie ważne, że wartość rynkowa czereśni to 70/kg, a jabłek 5/kg. Lepsze dojrzałe, soczyste i słodkie jabłka, niż niedojrzałe, twarde czereśnie. 

 

 

Edytowane przez Cycles
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Cycles napisał:

Ale najważniejsze: wielu zaślepił fakt, że pewne zajęcia są bardziej opłacalne, a inne mniej i w ten sposób ludzie tracą duszę, bo muszą być prawnikami, programistami 15k, lekarzami, zamiast realizować się w pełnym swoim zakresie.

 Organizacja państwa w którym żyjemy rosnącymi kosztami życia wymusza na nas do pewnego stopnia zajmować się tym co jest dość opłacalne aby mieć choć trochę czasu "dla siebie". W przeciwnym razie praca zajmowałaby 30 dni w m-cu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Brat Jan napisał:

Organizacja państwa w którym żyjemy rosnącymi kosztami życia wymusza na nas do pewnego stopnia zajmować się tym co jest dość opłacalne aby mieć choć trochę czasu "dla siebie". W przeciwnym razie praca zajmowałaby 30 dni w m-cu.

Właśnie o tym pisałem. Programowanie i indoktrynacja jest już tak zakodowana, że teraz tego bronisz.

 

A ja właśnie chciałem przekazać, że możesz włóczyć się po lesie z kijem i realizować się jako jednostka, tak jak jeden z użytkowników forum, który uprawia oliwki i pomidory. Czy on też ma problem z organizacją państwa? (którego państwa na tym świecie?) Albo czy Mozart (który klepał biedę w pewnym okresie swojego życia) miał z tym problem? Nie, taki Mozart wolał komponować to co mu w duszy grało, a nie podporządkowywać się gustom i oczekiwaniom plebsu i dworu.

Edytowane przez Cycles
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samodoskonalenie to może być najgorsze gówno przy pewnym mindsecie. Znam osoby które niemal idealnie się wyalienowały w imię samodoskonalenia. Życie towarzyskie wszak nie doskonali. 
Samodoskonalenie dla wielu osób to coś co potem procentuje w pracy. Coś co nie procentuje, jest marnowaniem czasu.  Dla niektórych to że np ktoś czyta książkę za książką dotyczącą np historii krucjat jest tyle warte co gapienie się w porno 4h dziennie. Bo samodoskonalenie to jest pochłanianie pozycji odnośnie doskonalenia  (sprzedaży/marketingu/kodu/cokolwiek)

 

Edytowane przez Libertyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Cycles napisał:

A ja właśnie chciałem przekazać, że możesz włóczyć się po lesie z kijem i realizować się jako jednostka,

Będąc w warsztacie słyszałem o takim osobniku. Żyje w szałasie, nie myje się, jakieś jedzenie dostarcza mu MOPS, resztę pewnie dostarcza mu "przyroda" i grzebanie na cudzym polu.

Co jakiś czas zagląda do niego policja sprawdzić czy żyje. Do miasta dojeżdża ok 20km raz czy 2 w m-cu rowerem.

Ale ilu z nas chciałoby żyć na takim poziomie?

 

Chciałem dodać, że nie jest bezdomnym, którego sytuacja do tego zmusiła. Po prostu, rozwód i facet pierdolnął to wszystko i "wyemigrował" do lasu.

 

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem się pojawia gdy samodoskonalenie jest uniwersalne i zrytualizowane, tak samo jak religia.

Dla każdego doskonalenie powinno być czymś innym, osobistym doświadczeniem.

Często rozwój jest tylko wzmocnieniem tożsamości co w efekcie prowadzi do jeszcze większego dystansu do rzeczywistości i wtedy wygląda to jak masturbacja lub żonglerka myślami i wyobrażeniami gdzie prawda ginie przysypana chęcią posiadania racji.

 

 

Edytowane przez icman
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z moich ulubionych filmów obok "American Beauty", "Droga przez piekło" i "Pulp fiction"

 

Natomiast co do tematu to myślę, że wszystko zależy od tego czy to całe samodoskonalenie robimy dla siebie czy dla innych, tzn czy to jest nasza droga, o której zawsze marzyliśmy czy też robimy to po to zeby świat nas zauważył (w szczególności kobiety ;) ) paradoksalnie każda z tych dróg może być destrukcyjna, pogoń za naszymi marzeniami może okazać  sie zgubna gdyż ponieważ albowiem marzenia w zderzeniu z rzeczywistością mogą się okazać zabójcze (np był taki film z Eastwoodem "Za wszelką cene" gdzie taka młoda dziewczyna koniecznie chciała uprawiać boks i tragicznie się to skończyło), tak samo ambitne tyranie po to żeby nas zauważył świat (a szczególnie kobiety ) też czesto jest zgubne.

Edytowane przez Ace of Spades
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden lubi kolekcjonować, drugi doświadczać, trzeci masturbować, czwarty samodoskonalić. A piąty po trochu wszystkiego. 

 

Wkurwiające jest to wbijanie na siłę w jakąś ramkę. "Jak tego i tego nie robisz to życie przegrasz". Chooj to kogo obchodzi, co ja ze swoim życiem robię. 

 

Najszcześliwszy byłem, jak na środku oceanu w niewielkiej łupinie walczyłem o życie w solidnym sztormie. Człowiek czuje wtedy, że żyje i nie musi mieć styczności z małymi cichymi skurwysynkami, co własną matkę by sprzedali w imię ich jedynie słusznej idei. 

 

Inny bedzie siedział i się brandzlował do kasy i też będzie szczęśliwy. 

 

Jeszcze inny będzie produkował bombelki i też pełnia szczęścia. 

 

Itp., itd. 

 

Najgorsze są fagasy, co każdego by chcieli widzieć w ich jedynie słusznej szufladce, a jeszcze gorsze, co każdego spoza ich szufladki traktują z góry. 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.07.2020 o 09:57, Cycles napisał:

Także pasja, co mam robić w życiu, talent, jest w każdym człowieku, ale przykryty warstwą mułu, czyli tym, czego uczyli nas rodzice i inni ludzie, a co w ich życiu nie wypaliło, ale w ich mniemaniu tak trzeba, taka jest tradycja, wszyscy tak robią... Wbrew pozorom, tą pasją okaże się coś o czym nigdy byście nie pomyśleli. Pianista zostaje mechanikiem, mechanik zostaje fryzjerem, cybernetyk z korpo wyjeżdża do Włoch i handluje żywnością (przykład z forum), elektryk wysokich napięć gra pierwsze skrzypce w filharmonii, itd.

W punkt.

 

W dniu 8.07.2020 o 10:23, Cycles napisał:

Programowanie i indoktrynacja jest już tak zakodowana, że teraz tego bronisz.

Dokładnie. Jak to pięknie powiedział Emil Piasecki. Szkolnictwo, programowanie jest po to, by szkolić zwykłych pracowników, którzy będą spełniać marzenia innych, nie swoje.

 

W dniu 8.07.2020 o 11:41, maroon napisał:

Inny bedzie siedział i się brandzlował do kasy i też będzie szczęśliwy. 

Zarabiać na tym co się lubi robić.

 

W dniu 8.07.2020 o 07:11, lync napisał:

Jest. Przeciętność

Tak i nie. Wg mnie jedną umiejętność powinniśmy posiadać, którą wykonujemy ponadprzeciętnie by przyniosła ponadprzeciętne zarobki.

 

W dniu 7.07.2020 o 13:12, mac napisał:

A w pierwotnej formie to jakaś bajeczna, nienazwana energia. 

Obenauci mówiąc często o swoich podróżach poza cielesnych określają się jako energia, beż ciała fizycznego.

 

W dniu 8.07.2020 o 10:41, Libertyn napisał:

Samodoskonalenie to może być najgorsze gówno przy pewnym mindsecie

Tak. Najgorzej kierować energię tam gdzie nie trzeba. Najgorzej żyć bez celu.

W dniu 8.07.2020 o 02:31, Gromisek napisał:

Także fajnie jest realizować cele, zabezpieczyć emeryturę, ale nie uczyni nas samo w sobie to szczęśliwym. A może po prostu tetryczeje :D. Trzeba pokochać cały proces (być w teraz).

Coś w tym jest. Ludzie na szczycie dobrze wspominają drogę a nie osiągnięcie celu.

 

Być może samodoskonalenie staje się masturbacją kiedy próbujemy coś udowodnić komuś niż sobie?

 

Edytowane przez skuti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.