Skocz do zawartości

Powrót do Ex - efekt przemyśleń czy jedynie chwilowy kaprys?


Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, marcopolozelmer napisał:

pierdolę zwyczajnie głupoty jak mały Kazio

Nareszcie gadasz z sensem.

5 godzin temu, Personal Best napisał:

nie pouczać 46 latka

Hehe, sam pyta to odpowiadam.

24 minuty temu, marcopolozelmer napisał:

Pożyjemy zobaczymy :)

Nie zablokowałeś panny, koniecznie chcesz ją jeszcze widzieć. Uważam że to zbędne ale życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staramy się kogoś naprostować, pouczyć bo to Nas w tej chwili nie dotyczy. A jak z zaskoczenia weźmie Nas sytuacja dobrze Nam znana, to jesteśmy w kropce jak autor wątku.

 

Autorze, postaw się z boku z poziomu obserwatora. Przeczytaj wszystko co napisał "autor tematu" i co Ty byś mu doradził @marcopolozelmer jako brat na forum.
 

Będzie to odpowiedzią na Twoje pytania rodzące się w głowie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojojojjjj drogi starszy Bracie ...
Kiedy była się odzywa, wiedz że coś się dzieje, a tak na poważnie ...

Lekko ponad miesiąc temu sam zostałem "przyatakowany" przez moją "eks" a to co się działo w mojej głowie ... rozmyślania, racjonalizacja i inne seksowne myśli ...
Masz ten komfort że jeszcze się z nią nie spotkałeś, czyli masz czas, Ja na twoim miejscu podjął bym próbę obrzydzenia sobie jej w jakiś sposób, a jakby tak wyszło że jednak się z nią spotkasz, to idź tam ale pod warunkiem że definitywnie zakończysz tą relację, bo jak już bracia wspominali, szanse na to że się zmieniła są nikłe.

Zdaję sobie sprawę że nie jest to łatwe, nawet bym powiedział że jest mega ciężkie, ale uwierz mi jak zakończysz tą relację definitywnie poczujesz ulgę.

Pozdrawiam i życzę siły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę powiedzieć, wygląda na to, że i bez zakładania tego tematu znałem wszystkie odpowiedzi na dręczące mnie pytania.

Nadal milczy :) Być może chce zaczekać z wynurzeniami aż się spotkamy, a być może już ma wyjebane i na mnie i na to nasze spotkanie. 
Raczej dziwna postawa jak na kogoś, kto się zbierał tyle czasu i dojrzewał do decyzji o podjęciu próby odnowienia znajomości,

no chyba że to do mnie teraz należy przejęcie inicjatywy, skoro łaskawa pani już raczyła pierwsza się do mnie odezwać, ale to nie wiem,

pewnie jakiś przytępiony jestem i za mało domyślny, żeby odpowiednio reagować na znak sygnał wysłany o tak sobie z dupy...


Trudno powiedzieć, nie gadaliśmy ze sobą kawał czasu, sam bym nie wiedział o czym mam z nią teraz pisać, no bo o czym na przykład?

Uprzedziłem ją od razu, że dzisiaj nie mogę się z nią spotkać, bo jestem już umówiony, zaraz wychodzę i zamierzam się napierdolić jak wieprz, 

dlatego zaproponowałem sobotę lub niedzielę, kiedy nie mam jeszcze żadnych wiążących planów i możemy pojechać opierdolić tego gofra.

Zero reakcji z jej strony, to i z mojej cisza, co się będę wychylał, zresztą tak prawdę mówiąc, to nawet nie mam jej nic do powiedzenia specjalnie,

więc z jednej strony rozumiem to jej milczenie, ale z drugiej chyba sam nie wierzę w to swoje pierdolenie i wychodzi na to, że wszyscy mieli rację.

Zrobiłem tylko z siebie matoła reagując na jej zaczepkę, ale nie powiem, żebym nie odczuwał satysfakcji, że to ona pierwsza się odezwała po tym

jak kazała mi spierdalać i zabroniła do siebie zbliżać. Znając jej charakter, musiała ciężko to odchorować, więc tym bardziej nie rozumiem po co...

 

No nic już teraz nie wymyślę, ale jak tylko coś się ruszy i nastąpi przełom w sprawie, oczywiście nie omieszkam zdać relacji, a póki co hej wiśta wio.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, marcopolozelmer napisał:

ale nie powiem, żebym nie odczuwał satysfakcji, że to ona pierwsza się odezwała po tym

jak kazała mi spierdalać i zabroniła do siebie zbliżać.


Wtf? Panowie, szanujcie się! Po takim tekście chciałeś jeszcze zobaczyć się z tą osobą? Bo łaskawie zaprosiła Cie na gofry? Ona powinna zacząć od grubych przeprosin a ty i tak powinieneś te przeprosiny olać. 
 

gofry, ja pierdziele.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, marcopolozelmer napisał:

że to ona pierwsza się odezwała po tym

jak kazała mi spierdalać i zabroniła do siebie zbliżać. Znając jej charakter, musiała ciężko to odchorować, więc tym bardziej nie rozumiem po co...

Nie wypaliła jej nowa znajomość i chciała wrócić do Ciebie, bo jesteś opcją B. 

9 minut temu, sol napisał:

Wtf? Panowie, szanujcie się!

Dokładnie.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadzwoń, powiedź, że cię zaskoczyła, ale przemyślałeś i nie chcesz się spotykać. 

 

Przyciśnij, żeby powiedziała o co chodzi. Różnie bywa. Cokolwiek opowie (śmierć chomika, jest w ciąży itd.), zawsze możesz powiedzieć, że przykro ci, i życzysz jej wszystkiego najlepszego i żeby pamiętała, że to ona zakończyła waszą znajomość i nie chcesz powtórki bo to cię dużo kosztowało (a co tam).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, marcopolozelmer napisał:

Zacznę może od tego, że przeżyłem na tym świecie 46 lat, więc to i owo już widziałem i związkowego życia trochę poznałem, sam wyznaję żelazną zasadę,

że powroty do byłych są jak próby wciskania gówna z powrotem do dupy, aż w końcu trafiło na mnie, no i przyznam, że od paru dni mam niezły pierdolnik pod deklem.

Historia naszego 2,5 rocznego związku jest burzliwa, obfituje w liczne kłótnie, kilka rozstań i powrotów, aż w końcu następuje jebnięcie potężne i definitywne.

Nie było żadnej zdrady (chociaż podejrzewam, że już ktoś tam się kręcił w pobliżu) po prostu pokłóciliśmy się jak zwykle o coś tam, padło kilka niepotrzebnych słów

czy może raczej słowotok przetykany wyzwiskami pod moim adresem oraz puenta - Nigdy nawet nie próbuj się do mnie zbliżać - kończąca naszą znajomość. 

Od tamtej pory nikt do nikogo już się nie odezwał, żadnych przypadkowych spotkań, żadnego oddawania sobie rzeczy, żadnych życzeń na urodziny, nic.

To wszystko działo się jakieś 1,5 roku temu. Wcześniej jak ze sobą zrywaliśmy to na tydzień, czasami miesiąc, najdłuższa przerwa i ostatnia, to były 2 miesiące rozłąki,

za każdym razem to ona wracała, ale przy ostatnim jej zakomunikowałem, że jestem już tym zmęczony i więcej powrotów nie będzie. Miesiąc później nastąpił koniec.

 

Nie mam nawet mglistego pojęcia na temat tego co ona w tym czasie robiła, od razu ją wszędzie poblokowałem, wszystko powyrzucałem i zająłem się swoimi sprawami.

Po jakimś czasie zacząłem się umawiać z innymi i jakoś tam to się kręciło, ale z żadną na dłuższą metę nic sensownego nie wyszło, choć niektóre były piękne, niektóre mądre,

jeszcze inne i piękne i mądre i zajebiste w łóżku na dokładkę, ale to i tak nie było TO i umierało śmiercią naturalną. Potem przychodziły kolejne i następne i tak zleciało 1,5 roku,

aż tu nagle ni z dupy ni z pietruszki przychodzi sms - Piotrek, miałbyś ochotę pojechać dzisiaj na gofry? - o mało z drabiny się nie spierdoliłem, bo byłem akurat w robocie.

To "dzisiaj" było przedwczoraj we wtorek, najpierw się upewniłem czy na pewno do właściwego Piotrka to wysłała, a potem wyjaśniłem pokrótce dlaczego "dzisiaj" nie mogę,

nie wdając się w żadną polemikę na nasz temat czy dotyczącą naszego związku zakończonego przez nią z przytupem, tylko suche wyjaśnienie, że muszę pracować do późna,

bo mam napięte terminy i ewentualnie w czwartek będę miał luźniejszy dzień. Odpisała równie lakonicznie, że zobaczymy, bo w czwartek z kolei ona pracuje do późna,

ale nie wyklucza, że być może... no i bla bla bla o dupie maryni w dalszym ciągu z obu stron ani słowa o nas, tylko o pierdołach związanych z tym naszym spotkaniem,

które miało się odbyć dzisiaj, ale pieprzona ulewa pokrzyżowała nam plany (te gofry to na plaży miały być) i ostatecznie stanęło na tym, że w takim razie może innym razem.

No i zapadła cisza.

 

Wiem na 100% że to ona pisała ze swojego telefonu (poprowadziłem tak rozmowę, żeby to potwierdzić i nie wyjść na idiotę) wiem na 100% że chce się ze mną spotkać

(znam ją na tyle, żeby wyczuć czy chce mnie wystawić czy rzeczywiście chce się zobaczyć) jedno czego jeszcze nie wiem, to po co, jaki jest cel i co się za tym może kryć.

Nie padło ani jedno słowo, ani nawet sugestia między wierszami, że stoi za tym pomysł abyśmy do siebie wrócili, a na pewno ja nie zamierzam tego zagadnienia poruszać,

choć oczywiście nie ukrywam, że gdyby ona była mi obojętna, to bym pokasował te esemesy w pizdu i się nie odezwał. Upływ czasu i nowe znajomości niewiele tu zmieniły,

nadal coś do niej czuję, cały czas czułem, a zagłuszanie tego dostarczaniem coraz to nowych bodźców, może przynosiło jakiś skutek, jednak dość mizerny raczej i krótkotrwały.

Często po zakończeniu takiej jednej czy drugiej relacji, siedząc już u siebie sam ze sobą, rozmyślałem o Niej i zastanawiałem się myśląc być może naiwnie czy i Ona też tak ma,

czy myśli o mnie czasem, czy żałuje swojej decyzji, czy po kolejnym niewypale miłosnym nie chciałaby się skontaktować i czy jeśli tak się kiedyś stanie, to co wtedy zrobię...

 

No i nadszedł ten dzień, a ja zamiast się cieszyć jak kretyn z patyka, to siedzę po nocy jak wampir jakiś i rozmyślam, czego ona może ode mnie chcieć...

I w tym miejscu pojawia się zapytanie do Was, szczególnie do tych z pań, które były kiedyś na miejscu tej mojej i tak jak ona, po jakimś dłuższym czasie,

postanowiłyście schować dumę do kieszeni i pierwsze się odezwać. Tutaj się nie znamy, nikt o nikim nic nie wie, także możecie być szczere i napisać prawdę,

co Wami kierowały przy próbach nawiązania kontaktu ze swoimi byłymi facetami, myślę że warto by było uzupełniać wypowiedzi o podanie czasu trwania rozłąki,

oraz powodów rozstania, kto od kogo odchodził, kto do kogo chciał potem wracać i co z tego ostatecznie wyszło.

 

P.S.

Napisałem milion postów o tym dlaczego nie należy wracać do byłych, także z samych postów wiem jak jest ;)  

Teraz chciałbym się tylko dowiedzieć o co może chodzić, zanim tam pójdę, bo może gdzieś popełniam błąd w rozumowaniu i nie wszystko jest tym czym wydaje się, że jest.

 

Zaproponowałem alternatywny termin spotkania w sobotę lub niedzielę, także jeszcze jest trochę czasu. Z góry dzięki wielkie za każdą odpowiedź :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Piter_1982 napisał:

Zadzwoń, powiedź, że cię zaskoczyła, ale przemyślałeś i nie chcesz się spotykać. 

 

Przyciśnij, żeby powiedziała o co chodzi. Różnie bywa. Cokolwiek opowie (śmierć chomika, jest w ciąży itd.), zawsze możesz powiedzieć, że przykro ci, i życzysz jej wszystkiego najlepszego i żeby pamiętała, że to ona zakończyła waszą znajomość i nie chcesz powtórki bo to cię dużo kosztowało (a co tam).

 

Panie, ja się pytam, po co ma do niej dzwonić? ?! 

 

Co do ex i powrotów. Wszystko zależy kto z kim skończył relację i z jakich powodów. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, marcopolozelmer napisał:

Dwa zjebane charaktery oraz dynamika wydarzeń, na pewno nie sprzyjają obserwacjom, a tym bardziej wyciąganiu z nich właściwych wniosków,

jedno bardziej uparte od drugiego i każdy każdemu musi coś udowodnić, niby są razem, ale cały czas prowadzą wojnę na wyniszczenie,

kto kogo złamie, kto komu ustąpi, czyje będzie na wierzchu...

Przecież to typowy toksyczny związek. A Ty drogi @marcopolozelmer jesteś od niej uzależniony emocjonalnie i ni chuja nie przepracowałeś jej w głowie. Źle się to skończy. I z wielkim hukiem.

 

Edit...

Tak czytam teraz jeszcze dokładniej. To jest samotna matka?

Edytowane przez trop
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, marcopolozelmer said:

1. padło kilka niepotrzebnych słów czy może raczej słowotok przetykany wyzwiskami pod moim adresem

 

2. choć oczywiście nie ukrywam, że gdyby ona była mi obojętna, to bym pokasował te esemesy w pizdu i się nie odezwał.

 

3. Upływ czasu i nowe znajomości niewiele tu zmieniły, nadal coś do niej czuję, cały czas czułem, a zagłuszanie tego dostarczaniem coraz to nowych bodźców, może przynosiło jakiś skutek, jednak dość mizerny raczej i krótkotrwały.

 

4. I w tym miejscu pojawia się zapytanie do Was, szczególnie do tych z pań, które były kiedyś na miejscu tej mojej i tak jak ona, po jakimś dłuższym czasie, postanowiłyście schować dumę do kieszeni i pierwsze się odezwać.

 

5. Teraz chciałbym się tylko dowiedzieć o co może chodzić, zanim tam pójdę, bo może gdzieś popełniam błąd w rozumowaniu i nie wszystko jest tym czym wydaje się, że jest.

W sumie warto przejść przez ten post.

Właśnie z powodu wieku ofiary ukrywającej się pod pseudonimem marcopolozelmer.

To nie siedemnastolatek i jego pierwsza niunia.

 

1. To jest be :(

Dlatego nieraz mówię, że używanie mocnych słów to nie najlepszy pomysł.

Wiem jednak, że dzisiejsze czasy tak mają.

 

2. To oczywiste jak to, że białe jest białe.

 

3. To oczywiste jak to, że czarne jest czarne.

 

4, "Stary koń a głupi" - tak mówiono w czasach mojego dziadka.

(Chyba wiesz dlaczego tak uważam).

 

5. Popełniasz błąd zasadniczy. Rozumujesz.

Szukasz sensu tam gdzie go nie ma.

(Pytanie kontrolne: Mianowicie co mam na myśli?)

 

=========================================

Prezent ode mnie - analiza analityczna opisanej wyżej konstrukcji emocjonalno-mentalnej:

 

Wiesz, że nie ma nic za darmo.

Idź.

Jak sam mówiłeś nie masz nic do stracenia, choć tak naprawdę masz, o tym niżej (szukaj kodu "PLONK").

 

Pewnie bedziecie się bzykac, może raz, może więcej, może nawet się zejdziecie na jakiś czas.

Sam się bawiłem w to długi okres czasu, więc wiem jak to jest, w sumie nie jestem pewien, czy obecnie też się w to nie bawię. To skomplikowane.

 

Za to jako dorosły raczej powinieneś wiedzieć parę rzeczy, bo jak nie to nie jesteś dorosły i zmarnowałeś 46 lat dorastania.

 

Za to bzykanie zapłacisz.

Jak?

Znów się rozstaniecie.

Znów rzuci ci parę epitetów.

 

Lepiej uważaj czy ona nie jest w ciąży albo sam czegoś nie zmajstruj w chwili namiętności.

Wtedy zapłaciłbyś duuużo więcej.

 

Nie śpiesz się z wybaczaniem.

Daj jej popracować i przeprosić za te epitety z przeszłości.

Im więcej popracuje tym twoja cena będzie wyższa.

TO jest jakaś przyjemność.

 

Czas na kod "PLONK".

A). Zapłacisz tym, że tracisz czas, w którym mógłbyś kogoś poznać.

Nie za wiele zapłacisz, bo poznawałeś, ale nie byłeś gotów na kolejną kobietę czyli aż tak wiele szans cię nie ominie.

Teraz zresztą też nie jesteś gotów.

B). I tym, że lala znowu rozjedzie ci nerwy na kolejnych kilka lat.

 

A życie toczy się dalej.

Póki nie koncentrujesz się tylko na niej to niech się dzieje co ma dziać.

Sam oceń.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, giorgio napisał:

 

Panie, ja się pytam, po co ma do niej dzwonić? ?! 

 

Co do ex i powrotów. Wszystko zależy kto z kim skończył relację i z jakich powodów. 

 

 

 

W tym momencie, dla własnego spokoju. Autor niepotrzebnie dał się wciągnąć w gierkę i teraz będzie mu banie ryło. Ja bym nie był tak ortodoksyjny w braku kontaktu, skoro już zaczął. W ogóle dziwi mnie, że tak dużo osób smsuje a coraz mniej normalnie rozmawia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Piter_1982 napisał:

W tym momencie, dla własnego spokoju. Autor niepotrzebnie dał się wciągnąć w gierkę i teraz będzie mu banie ryło. Ja bym nie był tak ortodoksyjny w braku kontaktu, skoro już zaczął.

Dla własnego spokoju? Chyba żartujesz. Jest dokładnie odwrotnie. Wznowienie kontaktu to powolne, drenujące rycie bani. 

Autor tworzył toksyczny związek. Typowy. By nie powiedzieć encyklopedyczny. 

Tutaj, by autor wyszedł na prostą, potrzebna jest, jak w każdej sytuacji po toksycznym związku reguła ZERO KONTAKTU. Bezwarunkowo!!!! 

 

Bez tego autor się będzie babrał w tym gównie emocjonalnym i rozkminkach całe lata. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu, nadal brak kontaktu z obu stron.

Jak to znoszę? Całkiem nieźle. Nawet wczoraj po pijaku gadałem z kumplem i sam się dziwiłem, że tak lajtowo do tego podchodzę.

Wcześniej wspominałem, że nasze rozstania i powroty, to był niemal rytuał powtarzany mniej więcej w równych odstępach czasowych,

także wiem że potrafi bardziej się postarać, wiem jak to najprawdopodobniej mogłoby się zakończyć i nawet mogę oszacować ten dzień

w przybliżeniu do powiedzmy tygodnia w lewo czy w prawo. To że tak powiem mam już obcykane i nie zaskoczy mnie tutaj niczym.

Dwukrotnie po takich powrotach (po dwóch ostatnich zerwaniach, a ile ich było w sumie nie zliczę) słyszałem od niej teksty w stylu:

 

- Widocznie popełniłam błąd, ty nigdy się nie mylisz? - to odpowiedź na pytanie po co zawracała mi dupę z wracaniem jak jej tak ze mną źle

 

- Dobrze, może miałam chwilę słabości, nie wiem... - a to fragment naszej ostatniej rozmowy, po której nastąpi ostateczne rozwiązanie kwestii

 

W zasadzie mogę w ciemno postawić wszystko co akurat przy sobie mam, że i tym razem usłyszałbym albo przeczytał coś podobnego

i na to też jestem przygotowany, wątpię żeby mnie ruszyło bardziej niż widok skoszonej trawy za oknem rozpierdolonej po całym chodniku.

Prawdopodobne scenariusze wydarzeń mam przećwiczone, a listy dialogowe mogę sam układać, bo to wszystko już było grane nie raz i nie dwa.

Jedno co nie daje mi spokoju w dalszym ciągu, to po co w ogóle się odzywała, jaki był powód i czego ode mnie chciała, bo czegoś z pewnością,

ale to też nie jest jakieś dręczące mnie zagadnienie, żeby się nad tym spuszczać nie wiadomo ile, pewnie już nigdy się tego nie dowiem, 

gdyż albowiem ponieważ jak mniemam, zapał i chęci do spotkań już jej minęły. Szybko dosyć, więc to chyba nie było nic szczególnie ważnego...

Edytowane przez marcopolozelmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, marcopolozelmer napisał:

Jedno co nie daje mi spokoju w dalszym ciągu, to po co w ogóle się odzywała, jaki był powód i czego ode mnie chciała, bo czegoś z pewnością,

A Ty rozkminiaj dalej... Ja pierdole. Myślałem że w tym wieku już się człowiek uczy na błędach. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, marcopolozelmer said:

Jedno co nie daje mi spokoju w dalszym ciągu, to po co w ogóle się odzywała, jaki był powód i czego ode mnie chciała

1. Nie jestem pewien, czy jesteś taki niezależny jak mi się zdawało.

 

2. A propos pytania.

Użyj głowy.

Możesz to wyliczyć z dokładnością [... tu wstawić dokładność ...].

(to twoje słowa, że umiesz ją wyliczyć bardzo dokładnie).

Przecież to nie pierwszy raz.

Po co odzywała się wszystkie poprzednie razy?

Teraz powód znienacka ma być inny?

Niby dlaczego?

Świat zaczął kręcić się w drugą stronę?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.07.2020 o 01:40, marcopolozelmer napisał:

czego ona może ode mnie chcieć...

To jest ciemna strona mocy i zastanów się teraz czy chcesz czytać dalej.

...

..

.

Biorąc pod uwagę iż wszystkie mają ten sam system operacyjny!

...

..

.

Z tym wciskaniem gówna w 4 litery abarot to jest bzdurne porównanie.

Dlaczego?

W uniVersum byłoby to podobne do 'strzałki czasu'. Jednak to tylko hipoteza i nawet niema modelu matematycznego co by ją opisywał.

 

Zatem pozostaje nam stała nieoznaczoności oraz przypadek.

 

Zdefiniujmy przypadek.

Jest to nic innego jak nadmierny brak danych przy obliczaniu wyniku.

W twoim przypadku masz brak danych i obecną 'sieczkę' w głowie.

 

Pozostaje nam nieoznaczoność.

Jednak ta opiera się na badaniu układu. Każde badanie to ingerencja.

Zatem kiedy badasz wpływasz na pomiar.

Sam zaznaczyłeś, że nie badałeś jej zbioru dobre 1.5 roku!

 

ZATEM jej system operacyjny PRAWDOPODOBNIE został nadpisany wieloma porażkami/rozczarowaniami oraz sądząc po wieku twoim, w jej rzeczywistości pojawił się efekt ściany.

.....pomijam resztę szumów tła, NIE ISTOTNE.

 

Teraz istotą jest abyś przyjął do wiadomości pewną DANĄ.

 

KOBIETA żyje w biorytmie SINUSOIDALNYM!

FACET  dąży do LINIOWEGO pożądku świata!

 

GDZIE LEŻY OBECNIE PROBLEM??,

 

Jeżeli jesteś w stanie zaprogramować sobie miejsce w życiu na KRĘCENIE DRAMATÓW potem ich niwelowanie niczym buldożer kupę piachu, oraz po wszystkim wyyyynoszenie śmieci w samych pantalonach na pełnej wyjebce TO TAKI STAŃ ma prawo się UDAĆ.

 

NATOMIAST jeżeli będziesz wszystko analizował/dusił w sobie i połykał jej obelgi/zaczepki/dramy jak PELIKAN TABLICE REJESTRACYJNE Z DNA BAJORA to wtedyyyk się nie uda!!! 

 

.... nawet nie myśl o powrocie ble ble ble....TYPOWE ZAPRZECZENIE SAMICY.... W psychologii jest to wbicie klina, gdyż większość ludzi właśnie będzie myśleć o tym czego nie wolno robić....

....A pańcia zostawiła sobie w ten sposób klucz zapasowy pod wycieraczką za drzwiami od magazynku gdzie stoi jej miotła CZARIWNICY.

 

 

REASUMUJĄC przy pewnym poziomie doświadczeń można takie zachowanie opisać jako ORBITA KOMETY.

....Tak czy siak wiadomo iż zawita w układzie planetarnym,  tylko okres podróżny ma eliptycznie długi....

 

NAJWYRAŹNIEJ MASZ COŚ czego brak pozostałym lamusom.

Często jest to inne podejście do szarej codzienności, coś jak FUNDAMENT zazbrojony NADMIAREM STALI.....

 

....ten teges moreles fedruj i w dupie miej  normy lecz pamiętaj!!!

 

SINUSOIDA vs LINIOWOŚĆ!!!!!!!!!

 

 

 

 

 

W dniu 10.07.2020 o 18:27, VIREK napisał:

szanse na to że się zmieniła są nikłe.

ZEROWE.

TYLKO zastanów się czy Ty nie byłeś zbyt 'białorycerski' oraz czy za żadko nie waliłeś w stół?!

TU JA ŻĄDZE  A nie marszałek 'Dupąď.

 

W dniu 10.07.2020 o 18:49, marcopolozelmer napisał:

jak kazała mi spierdalać i zabroniła do siebie zbliżać. Znając jej charakter, musiała ciężko to odchorować, więc tym bardziej nie rozumiem po co...

ZDECYDOWANIE orbita komety.

....oraz coś z fundamentem.....

 

Analizując mocno jesteś zakorzeniony i stabilny lecz za mało bujasz koroną drzewa i ptaszki się nudzą. 

Edytowane przez Tornado
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JoeBlue napisał:

 

Po co odzywała się wszystkie poprzednie razy?

Teraz powód znienacka ma być inny?

Niby dlaczego?

Świat zaczął kręcić się w drugą stronę?

 

 

Poprzednie razy odzywała się trochę szybciej, najdłużej wytrzymała niecałe 2 miesiące, a tym razem minęły prawie 2 lata.

Powody tamtych odzywań były takie między innymi, że za mną tęskniła, nie chciała być sama, pomimo ciągłych kłótni ciągnęło nas do siebie

i żadne z nas nie przyjmowało do wiadomości, że słowo "koniec" oznacza faktyczny koniec, raczej było pewne, że zaraz do siebie wrócimy.

Tym razem wszystko jest inaczej. Koniec był prawdziwy i definitywny, a okres rozłąki nieporównywalnie dłuższy niż przy poprzednich razach.

Po takim czasie powinna już się przyzwyczaić do tego, że mnie nie ma, a moja skromna osoba powinna być już dla niej tylko mglistym wspomnieniem, 

nie wiem co by się musiało wydarzyć, żeby z własnej nieprzymuszonej woli ona pierwsza się ze mną skontaktowała, dlatego byłem w lekkim szoku

i dlatego uważam, że akurat tym razem, powód musiał być jakiś inny, bo cała reszta, tło i kontekst, są tym razem całkiem inne. Są?

 

Tutaj chyba się zgadzamy, że co innego zerwać ze sobą w kłótni i po tygodniu, dwóch czy nawet miesiącu zadzwonić żeby się spotkać i pogodzić,

a co innego zakończyć znajomość na zimno i nieodwołalnie, każdy rusza w swoją własną drogę, wiedząc że nie będzie już możliwości powrotu.

Moim zdaniem zachodzą tutaj zupełnie inne okoliczności przyrody i jeśli już się zdecydowała do mnie odezwać, to musiało ją to wiele kosztować,
tym bardziej niezrozumiałe jest teraz dla mnie to jej milczenie, tak jakby chodziło tylko o to czy odpowiem na zaczepkę. I co, to już wszystko?

Zrozumiałbym, gdyby miała 14 lat, ale jej córka ma więcej ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Colemanka napisał:

@marcopolozelmer Czyli nic się nie wyjaśniło? Nie spotkaliście się jeszcze, tak?

A o co się tak kłóciliście? Tak naprawdę? Znalazłeś jakieś grubsze podsumowanie?

 

 

 

Nie, nie wyjaśniło się nic.

Ona zaproponowała spotkanie we wtorek, ale musiałem odmówić, bo siedziałem na robocie do nocy. W środę też. 

W czwartek miałem mieć odbiór i wolny dzień, więc zaproponowałem czwartek, ale w czwartek z kolei ona pracowała do późna,

jednak nie powiedziała zdecydowanie NIE tylko że może być zmęczona, no a kiedy przyszedł już ten czwartek, to znowu lało. 

Stwierdziliśmy zgodnie, że bez sensu jechać nad morze w deszcz i stanęło na tym, że w takim układzie może w sobotę lub w niedzielę,

no i w tym momencie (czwartek po południu) zapada głucha cisza z obu stron, sobota właśnie mija i nadal nikt się nie wychyla pierwszy.

 

A o co się kłóciliśmy? Generalnie kłóciliśmy się o to, że jej sprawy były najważniejsze i do moich obowiązków należało zajmowanie się nimi, 

a moje sprawy mogłyby nie istnieć najlepiej wcale, no ale skoro już jakieś tam mam, to powinienem sam ogarniać nie angażując jej przesadnie.

Tak naprawdę? Tak naprawdę, to nie jest osoba przywykła do dyskutowania o kwestiach dla niej oczywistych, która bardzo ciężko znosi odmowę,

a już o spazmy ją przyprawia gdy w zamian musi sama coś dać od siebie lub zrobić dla kogoś, więc zamiast to robić wolała się pokłócić i mieć z bani.

Grubsze podsumowanie? Grubsze podsumowanie jest takie, że w jej mniemaniu cały świat istnieje tylko po to, żeby kręcić się wokół jej dupy,

a inni ludzie to są jej poddani, którzy mają służyć na królewskim dworze nie zadając zbędnych pytań i nie wdając się w niepotrzebne dyskusje.

 

Na początku wiadomo jak to na początku, tu przymknąłem oko, tam machnąłem ręką i robiłem co tam chciała bez robienia z tego zagadnienia,

no ale po jakimś tam czasie zaczynało mnie to już coraz bardziej wkurwiać, że tylko coraz więcej mi tych różnych gówien dochodzi,

a ona ma centralnie wyjebane na wszystko czego ja od niej chcę. W końcu zacząłem jej coraz częściej odmawiać i wtedy zaczęły się pojawiać

coraz gwałtowniejsze spięcia, a że tłumaczenia dlaczego tak się dzieje, nie dawały żadnego efektu, to w końcu poszła po rozum do głowy,

że zamiast się męczyć z uciążliwym typem, lepiej będzie się go pozbyć i poszukać sobie nowego, bardziej chętnego do pomocy i bezkonfliktowego.

Akurat zeszło się to wszystko w czasie z budową jej domu, gdzie siedziała już ekipa, którą znalazła podczas naszej ostatniej 2 miesięcznej separacji,

a ja tam miałem robić za darmowego tragarza od wożenia im materiałów na budowę i pomocnika od zajmowania się pracami, za które nikt mi nie płaci. 

No więc o ile nie robiłem problemu z tego, żeby pojechać coś zmierzyć hydraulikowi albo przywieźć farbę malarzom czy podłączyć oświetlenie tynkarzom,

o tyle jak usłyszałem, że mam się zrywać rano i zapierdalać do castoramy, bo drzwi jakieś trzeba z magazynu odebrać i na budowę dostarczyć,

a potem jeszcze rozładować transport płytek i wnieść do chałupy, bo kierowca nie wnosi, a glazurnik pierdoli... no to pierdolnąłem tylko śmiechem

pytając chwilę później czy jej się przypadkiem sufit na łeb nie spierdolił, na co uzyskałem odpowiedź, że sam mogę spierdalać, bo jej niepotrzebny facet,

który leży jak jest robota. Na pytanie czy to kurwa moja robota jest i czy uważa że do moich obowiązków należy robienie za frajer dobrze konkurencji, 

usłyszałem już tylko że ja nie jestem dla nich żadną konkurencją i że ktoś te płytki jej wniesie, a między nami koniec i mam się do niej nie zbliżać...

 

Podejrzewam, że ten ktoś nie tylko płytki miał jej tam wnosić, więc tym bardziej moja obecność w jej życiu stała się zbędną i niewygodna,

stąd tekst o nie zbliżaniu, żebym przypadkiem nie odkrył czegoś, co było dla mnie jasne jak słońce co tam się właśnie odpierdala i dlaczego tak. 

Też już nie mam 15 lat...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.