Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Drogie panie, jak się zapatrujecie na karierę i rodzinę w perspektywie życia na tym łez padole 80 lat około.

 

Panie, które wybrały karierę, czy macie jakieś braki?

Panie, które wybrały rodzinę, czy macie jakieś braki?

 

Wielokrotnie temat był wałkowany ale, nie było strikte tematu o tym, a założyłem go bo w polecanych, wyskoczył mi Pan Peterson, który o tym mówi (niestety po ang, ale materiał to tylko minutka z groszem)

Peterson dla wielu młodych mężczyzn i kobiet jest swoistego rodzaju autorytetem dlatego uznałem, że warto przytoczyć jego opinię:

 

Jak wy się zapatrujecie na karierę oraz na rodzinę forumowe kobiety?

Czy poświęcanie jedno dla drugiego czy postaracie się złączyć te "Dwie energie" a może się wam to już udało, zachęcam do wpisów:

 

 

Osobiście jestem za tym co mówi Peterson ale z chęcią posłuchałm argumentów "drugiej strony".

 

Zaznaczam, że nikogo nie będę namawiał na wybranie jednej ze stron, ciekawi mnie wasze podejście i to co spodobało, że tak a nie inaczej.

 

Miłego postowania.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pracuje zawodowo i jestem matką na cały etat, który nigdy się nie kończy. Nie wiem w czym jest problem by to pogodzić.

Skąd wiem, że pracując co dzień moje dziecko nie ma braków miłości?

Rozmawiamy o tym każdego dnia.

Gdy słyszysz od dziecka słowa: "Mamo dziękuje Ci że jestem na tym świecie" można się wzruszyć.

Jest to też motywacja do codziennego chodzenia do tej pracy. Nie ukrywajmy każdy czasem ma chwilę zwatpienia.

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, SzatanKrieger napisał:

A gdybyś miała wybrać jedno kosztem drugiego, na co byś się zdecydowała? ? 

Nigdy nie ma jednej prostej i dobrej odpowiedzi. Moje życie potoczyło się tak właśnie. Nie znam innego podejścia. Życie zmusza nas do pewnych decyzji i jeśli sie ich trzymamy to się nie wykoleimy ?

Niestety nie odpowiem Ci czy kariera czy rodzina?!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli kobieta nie założyła ani rodziny (tak jak ja - nie ma męża i dzieci) ani nie ma jakiejś kariery? Tylko ma zwykłą pracę, aby zarobić na chleb. 

 

Zawsze będą jakieś braki, jeśli kobieta wybierze jedną z tych rzeczy. 

 

Edytowane przez Zielonooka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Zielonooka napisał:

A co jeśli kobieta nie założyła ani rodziny (tak jak ja - nie ma męża i dzieci) ani nie ma jakiejś kariery? Tylko ma zwykłą pracę, aby zarobić na chleb. 

 

To znaczy, że nie wkłada w ani jedno ani drugie wysiłku. 

 

Kariery nie idzie zrobić trudno - ale to wiele pracy, wyrzeczeń, rozwoju. 

 

To samo można powiedzieć o założeniu PRAWDZIWEJ rodziny. 

 

Dlatego tak wiele osób ma problemy z pogodzeniem jednego i drugiego, nie chce sobie zwalać na głowę wiecej, woli to podzielić na etapy życiowe. 

 

No i są osoby, które nigdy nie dojrzały albo jeszcze nie dojrzały. Nic w tym złego, po prostu każdy ma swój styl bycia. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną - kariera jest na pierwszym miejscu i zawsze była. Nie czuję, że osiągnięciem byłoby dla mnie przeczytanie podręcznika dla matek i prawidłowe wychowywanie potomka, ale dla partnera mogę zamrozić jajeczka i pomóc w opłaceniu surogatki (proszę mnie za te słowa nie krytykować, prawdopodobnie nie przeżyłabym ciąży, a można mieć własne, biologiczne dziecko od surogatki).

Prawdopodobnie zawsze będę też drugorzędnym rodzicem, jeśli doszłoby do sytuacji opisanej powyżej. Nie lubię dzieci, nie wyobrażam sobie brać je na ręce i z cierpliwością uczyć nowych rzeczy. Bałabym się też, czy dziecko będzie inteligentne - nie toleruję głupoty, w szczególności u dzieci - co moim zdaniem jest bardzo kiepskie i toksyczne :(. Matka powinna kochać swoje dziecko takie jakim jest. 

 

Wolałabym poświęcić jedno dla drugiego - kariera, wakacje, hodowla, restauracje, spa, (prawie) codzienne randki. Bardzo konsumpcyjny i hedonistyczny styl życia. Lubię brać odpowiedzialność za siebie i swoje życie, ale bardzo bałabym się brać odpowiedzialność za wychowanie drugiego człowieka i znaleźć czas na jego wychowanie.

 

Rozumiem, że może być to dla niektórych osób zupełnie nieklasyczne podejście, które nie mieści się w normach, ale każdy powinien żyć w zgodzie z własnymi wartościami, a nie na siłę wpasowywać się w rolę jakich pełnić nie chce. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Zgredek napisał:

To znaczy, że nie wkłada w ani jedno ani drugie wysiłku. 

 

No właśnie.

 

Czasem mam wrażenie, że @SzatanKrieger jakby przejaskrawiał te wszystkie karierowiczki, jeśli się mylę - wybacz. :D Ale prawda jest taka, ile jak w rzeczywistości jest takich biznesmenek - karierowiczek? Mało. Tym bardziej, że umysł kobiecy nie jest jak umysł mężczyzny. Więc trudniej im zdobyć taką pracę, bo z reguły nie mają takich zdolności analitycznych jak panowie.

Korporacje mogą w jakiś sposób niszczyć ludzi niezależnie od płci. Można poczytać tu na forum lub gdzie indziej o tym, i się z tym zgadzam. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam doświadczenia w żadnej z tych możliwości, więc moje rozważania są czystą teorią i realnie mogą być zupelnie inne w przyszłości. 

 

Chciałabym zarabiać własne pieniądze, to chyba oczywiste. Dążę do tego póki co wybierając dobry kierunek studiów, a w przyszłości na nich 'zapierdalając'. Nie chciałabym być w pełni na garnuszku partnera, gdyż byłoby to zwyczajnie nie w porządku wobec niego, ale przede wszystkim byłoby to niebezpieczne. Wypadki się niestety zdarzają, trzeba być na nie gotowym mając możliwość własnego zarobku. Postaram się w życiu, aby z czasem móc pracować bardziej zdalnie, choć zobaczymy czy się to sprawdzi.

 

Jednak również zależy mi na założeniu rodziny w przyszłości. Pełnej, prawdziwej, zbudowanej na związku dwóch dopasowanych i współpracujących osób oraz zdrowym (jeszcze nie wiem jakie to, ale wzorce mam u moich rodziców) wychowaniu dzieci. Jestem raczej domową osobą o skłonnościach opiekuńczych.

 

Moim zdaniem obie te sfery się uzupełniają, ale jeśli obie bym już miała, to w razie czego oczywiście walczyłabym o rodzinę. Ale to kompletnie naturalne. Póki co jednak dążę do zdobywania coraz lepszej edukacji i możliwości zarobku, gdyż z rodziną to jeszcze czas mam, sama jestem właściwie dzieciakiem.

 

No i ani dla kariery ani dla rodziny nie zrezygnowałabym z mojej pasji, gdyż to dla mnie życiowy priorytet. Jednak oby nigdy nie musiała, a mogła uzupełniać:) 

5 minut temu, melody napisał:

każdy powinien żyć w zgodzie z własnymi wartościami, a nie na siłę wpasowywać się w rolę jakich pełnić nie chce. 

Zdecydowanie! Oby Ci się zisciło:) Żyjemy w pięknych czasach i miejscu możliwości wyboru swojej indywidualnej drogi. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Zielonooka napisał:

Czasem mam wrażenie, że @SzatanKrieger jakby przejaskrawiał te wszystkie karierowiczki, jeśli się mylę - wybacz.

Faktycznie można by takie wrażenie odnieść i w sumie jest ono trafne, ja jestem świadom, że i to i to może zawieść ale ciekawi mnie proces myślenia osób wybierających tylko karierę lub tylko macierzyństwo ale najbardziej mnie ciekawią osoby, które to połączyły - ze sukcesem w tle (o ile można uznać, że dana osoba powie prawdę)

 

Prywatnie mi jest obojętnie co kobieta wybierze choć osobiście obstawiałbym macierzyństwo dla kobiet gdybym miał komuś doradzać, jako lepsze w ogólnym rozrachunku bez wnikania w indiwiduum. 

28 minut temu, Brat Jan napisał:

@SzatanKrieger dlaczego tylko 2 opcje?

 

Bo jest to celowy zabieg.

 

@melody

 

Dziękuje za odpowiedź, z tego co widzę (nawiązując do naszych wczorajszych postów) widzę, że u Ciebie energia kobieca jest w tarapatach (wyłączona czy też mocno przygaszona, np Twoje robienie obiadów we wieku 11 lat itd, to jest typowo branie odpowiedzialności - męska energia) u mnie było na odwrót, czyli żeńska była dominująca i w sumie nadal jest ale zdecydowanie została pobudzona energia męska - jeśli o mnie chodzi i to bardzo mocno, co jest przeogromnym plusem. Bardzo to widzę dobitnie w tym co napisałaś, przynajmniej takie mam odczucie i z tej wiedzy, którą posiadam. Póki faktycznie nie przejdziesz tego co wczoraj pisaliśmy, to naprawdę nie idź w rodzenie dzieci (zaznaczam to moja ocena, randoma z neta)

Co nie zmienia faktu, że życzę ci szczęścia cokolwiek nie wybierzesz :) 

 

Jeszcze raz napiszę, owszem uważam osobiście, że droga macierzyństwa dla kobiety jest swoistym spełnieniem co nie zmienia faktu, że naprawdę nie chcę wnikać we wasze inwidualne wybory - zaznaczyłem, że interesuje mnie wasza prywatna opinia, a nie moja - swoją opinię znam no i część kobiet czytające moje wypociny również :D 

 

Po prostu jestem czysto ciekawy, jak się Wy zapatrujecie. 

 

I jeszcze jedno @Zielonooka W jakimś sensie owszem może i przejaskrawiam "karierowiczki" ale to świadczy w tym wypadku zdrowo o mnie, ponieważ kariera jest związana z elementem męskim, prowadzeniem - widocznie jest coś we mnie co może się przed tym buntować i póki co, będę tego przeczucia słuchał. 

 

I naprawdę akurat w tym wypadku (temacie) wyłączam całkowicie moje preferencje i nie chciałbym być podług nich oceniany, bo to nie o mnie temat tylko o was Panie i waszych wyborach, jestem ciekaw po prostu co się za nimi kryje, czy jest to np strach dlatego jest rezygnacja z macierzyństwa, czy np ambicja by zrobić karierę i mieć wykształcenie i dobrze płatną posadę. 

 

No i zaznaczam, że nie szukam kobiety tutaj gdyby ktoś mi coś znów zarzucił :D 

 

Ciekawi mnie głównie to, że kobiety wybierają karierę nad macierzyństwo, dlatego chętnie wysłucham osób, które poszły tą droga szczególnie a jeszcze bardziej szczególnie, które połączyły te "dwa tematy".

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mój mąż, czy ja - bylibyśmy dziani - zostałabym w domu z dzieckiem/dzieciakami w pierwszych latach życia, a naukowe bawienie się w neurobiologie zostawiłabym sobie na później.

Z racji tego, że jesteśmy na etapie dorobku, podstawowego egzystowania z obu pensji - niestety dzieci odkładamy na potem. Mój mąż ciężko znosi tą decyzję, ale w sumie nie mamy innego wyjścia. Wynajmujemy kawalerkę, Nasze oszczędności to za mało, by kupić za gotówkę większe mieszkanie, za mało, by wziąć mały kredyt.

Uważam, że za kilka lat będę w fajnym miejscu (praca), ale co z tego, gdy później będę starać się o dziecko. 

Jestem gotowa na przyjęcie czary goryczy swojej decyzji. Najwyżej nie będzie dziecka w moim życiu. 

Uważam, że dzieci powinny robić młode osoby, które mają zaplecze finansowe (tak, pochodzenie ma znaczenie).

Jednak żadne 500+, czy co tam jeszcze mnie nie przekona do szybszego zrobienia dziecka. 

Muszę myśleć pragmatycznie "co jeśli męża zabraknie? Jak poradzę sobie sama z dzieckiem/z dziećmi?!". Dlatego strategia mojej decyzji ma plus : gdyby mąż odszedłby z tego świata/do innej baby, sama dam sobie radę z dzieciakami.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, SzatanKrieger napisał:

czy jest to np strach dlatego jest rezygnacja z macierzyństwa, czy np ambicja by zrobić karierę i mieć wykształcenie i dobrze płatną posadę. 

Chęć polepszenia jakości życia, majątku, pracowania przy swojej pasji. Itd. 

Pieniądze mężczyzny to pieniądze mężczyzny, nie zawsze dają comiesięczne kieszonkowe za ogarnienie dzieci i domu, bo nie ma na to środków.

Często jedna pensja nie wystarczy na utrzymanie całej rodziny. 

17 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Prywatnie mi jest obojętnie co kobieta wybierze

I tak powinno pozostać. :D

18 minut temu, SzatanKrieger napisał:

ciekawi mnie proces myślenia osób wybierających tylko karierę lub tylko macierzyństwo ale najbardziej mnie ciekawią osoby, które to połączyły - ze sukcesem w tle (o ile można uznać, że dana osoba powie prawdę)

A co sądzisz o mężczyznach wybierających tylko karierę?

22 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

osobiście obstawiałbym macierzyństwo dla kobiet gdybym miał komuś doradzać, jako lepsze w ogólnym rozrachunku bez wnikania w indiwiduum

A ile dzieci ma urodzić kobieta? Jedno czy kilkoro, aby była szczęśliwa? No właśnie... 

10 minut temu, maggienovak napisał:

Uważam, że dzieci powinny robić młode osoby, które mają zaplecze finansowe (tak, pochodzenie ma znaczenie).

Oo to też trzeba brać po uwagę. 

 

@maggienovak ważne abyś była szczęśliwa. Powodzenia :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Zielonooka napisał:

Pieniądze mężczyzny to pieniądze mężczyzny, nie zawsze dają comiesięczne kieszonkowe za ogarnienie dzieci i domu, bo nie ma na to środków.

Od tego jest małżeństwo, gdzie nie ma "kieszonkowych" tylko jest wspólna baza dóbr, zresztą dla mnie intercyza w małżeństwie to jest oksymoron - ze samej zasady, bo jeżeli z kimś mam tworzyć zespół na pełnych warunkach czy też drużynę, gdzie moje jest Twoje, Twoje jest moje. To intercyza to jest jak klin, no chyba że jest ustalenie na starcie, że Twoje jest Twoje, łyżka którą kupiłaś w Ikei z drewna jest Twoja a nie moja ale to dla mnie wtedy to jest partnerstwo a nie małżeństwo.

Przynajmniej ja tak widzę z mojego idealistycznego punktu, dlatego też nigdy nie wejdę w taką spółkę, z wiedzą o kobietach oraz tym, że są pragmatyczne z natury. Wszak jestem "kruchym" idealistą, muszę uważać na harpie :D 

 

11 minut temu, Zielonooka napisał:

Pieniądze mężczyzny to pieniądze mężczyzny, nie zawsze dają comiesięczne kieszonkowe za ogarnienie dzieci i domu, bo nie ma na to środków.

TYLKO?

Że są niepełni w jakimś sensie. A jeżeli facet wszedł w małżeństwo i się nie dzieli i daje drobiazgi, to niech ucieka od takiego faceta ale kobiety mają świetną kobiecą intuicję więc na pewno wybiorą dobrze ? 

11 minut temu, Zielonooka napisał:

A ile dzieci ma urodzić kobieta? Jedno czy kilkoro, aby była szczęśliwa? No właśnie... 

Nie wiem, pinć? :D 

To pozostawiam kobiecie i jej facetowi albo samej kobiecie jak chce być tą, jak jej tam sikiratką, cugogatką czy co tam jak dzisiejsi ludzie nazwali nie pokalane poczęcie :D

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Bardzo trafne spostrzeżenie! Mam osobowość typowo męską w około 96% (potwierdzone testami i przez terapeutkę) i bardzo dużo męskich cech charakteru, czego zupełnie po mnie nie widać, bo wizualnie jestem zupełnie kobieca ;)

 

W ogóle mi to nie przeszkadza, poza marnymi relacjami z innymi kobietami (nie mam za dużo wspólnych tematów, które mogłyby spoić relacje, kobiety często nie rozumieją mnie i mojego sposobu myślenia).

 

Rodzić nie zamierzam, bo tokofobia się kłania. Jedynie byłabym skłonna skorzystać z osiągnięć medycyny i surogatki, jak wspomniałam. Choć masz zupełną rację, że póki wewnętrznie nie zaspokoję własnego dziecka i nie wypełnię braków z dzieciństwa, abstrakcją będzie wejście w rolę rodzica i wychowanie własnego.

 

Jesteś świetnym obserwatorem @SzatanKrieger :)

 

36 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Co nie zmienia faktu, że życzę ci szczęścia cokolwiek nie wybierzesz :) 

Dziękuję, ja Tobie również :)

 

Dlaczego energia żeńska była dominującą w Twoim przypadku? Nadopiekuńcza rodzicielka?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieca niezależność finansowa jest taką samą fikcją jak pasywny dochód mężczyzny. Panie po prostu nie dobiegną, bo nie wystarczy im czasu.

 

Sam wykres SMV jest tego dowodem, ale jak ktoś chce posłuchać bardziej kompleksowych argumentów, to zapraszam. Część trzecia jest o paniach zapieprzających na dobrych kierunkach studiów oraz o przypadku kiedy panna na wydaniu ma swoją nieruchomość - ostrzeżenie dla ojców córek , jak kol. @Stefan Batory, by w żadnym wypadku do tego ręki nie przykładać na tym etapie:

 

 

Mówił zresztą o tym też CRP (tłumaczenie tego odcinka jest w jego dziale u nas):

 

 

Przewinąć trzeba dwuminutową wstawkę o multikamerach.

Edytowane przez absolutarianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Zielonooka napisał:

 

@maggienovak ważne abyś była szczęśliwa. Powodzenia :) 

Hmm... bardziej mam Peterson'owską, czy też Korwinową maksymę do ludzkiej egzystencji : "celem życia nie jest przeżycie, czy też nieustanne szczęście.".
Moje dwuletnie rozkminy o moim małżeństwie chyba były błędnym tropem... Najprawdopodobniej przyczyną braku seksu, bierności męża było, to, że znaleźliśmy się w położeniu, w którym ja tak samo musiałam stać się panem domu (ciągła dyspozycyjność w pracy, pracowanie po 12 godzin dziennie), nasi znajomi mające te same cele i wartości. co my (dzieci, ognisko domowe, mieszkanie) zaczęli realizować na godnym poziomie owe cele (wiesz, prywatna opieka zdrowotna, duże mieszkanie, kobieta rzucająca pracę na rzecz rodziny, bo lekko idzie godnie żyć z jednej pensji). 
Chyba eksperyment z seksem bez zabezpieczenia uzmysłowił mi, że mam chłopa w domu. Z resztą mąż się przyznał, że czuje się jak frajer, bo nie może mnie i dziecku zapewnić godnego, spokojnego życia, żebyśmy normalnie korzystali z uroku młodzieńczego seksu z myślą o poczęciu dziecka, które będzie miało godne warunki do dorastania. 
Jednak wybraliśmy(mniej, czy bardziej świadomie) - dziecko musi mieć godne warunki do dorastania, więc teraz musimy zapierdalać. 
Czy czuję szczęśliwa ze swojego wyboru? Świadomie i rozsądkowo - tak, ale z poziomu tzw. "serca" - nie do końca. Jak pisałam wcześniej - będę musiała przyjąć ewentualną gorycz mojej decyzji - na tym polega dojrzałość wobec swoich wyborów. I staję się coraz pokorniejsza wobec natury, której w chuja nie zrobisz...

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, SzatanKrieger napisał:

TYLKO?

Że są niepełni w jakimś sensie. A jeżeli facet wszedł w małżeństwo i się nie dzieli i daje drobiazgi, to niech ucieka od takiego faceta ale kobiety mają świetną kobiecą intuicję więc na pewno wybiorą dobrze ? 

Po prostu trzeba umieć się samemu utrzymać/mieć własne środki. Oto cała filozofia :D

25 minut temu, SzatanKrieger napisał:

pinć

Trzeba przegonić inne nacje. :D 

6 minut temu, maggienovak napisał:

Hmm... bardziej mam Peterson'owską, czy też Korwinową maksymę do ludzkiej egzystencji : "celem życia nie jest przeżycie, czy też nieustanne szczęście.".

To mogłam napisać „wszystkiego dobrego”, chyba lepiej by pasowało. :P

7 minut temu, maggienovak napisał:

Chyba eksperyment z seksem bez zabezpieczenia uzmysłowił mi, że mam chłopa w domu.

Co z tego eksperymentu wynikało? Jeśli chcesz o tym tu napisać.

9 minut temu, maggienovak napisał:

Jak pisałam wcześniej - będę musiała przyjąć ewentualną gorycz mojej decyzji - na tym polega dojrzałość wobec swoich wyborów.

A co na to Twój mąż, gdy w ogóle nie będziecie mieli dziecka? Z tego co pisałaś wiem, że chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu ja to widzę, bo w temacie jestem @melody mi się to rzuca w oczy, niczym zawodowe zboczenie trochę :D 

 

45 minut temu, melody napisał:

Mam osobowość typowo męską w około 96%

Poznałem z daleka to już :) 

Z racji tego, że długo się naprawiłem to poznałem temat wzdłuż i wszerz.

Ty reprezentujesz aspekt męski według mnie, można by rzecz, że masz "duszę" męską, dlatego jesteś jakby "męską kobietą" i dlatego płaczesz między innymi po nocach, bo twoja część kobieca (emocjonalna) woła w ten sposób o włączenie, wszak emocje są "kobiece". Nie tyle co masz problem z wewnętrznym dzieckiem (ja też miałem) to masz również problem z energią kobiecą - stłumioną. Innymi słowy nie masz równowagi (zaznaczam według mnie, nie bierz za pewnik co piszę!)

Mam dobre i złe wieści-złe, że będziesz musiała rozwinąć w ten sposób te cechy (bolesny proces ale dający szczęście), dobra że jak je rozwiniesz to nie będziesz czuła się wybrakowana i nie pełna. 

Niech zgadnę, np Ty bardzo mocno działasz, jesteś nastawiona na cele, jesteś organizacyjna, działasz umysłem bardziej niż sercem, nosisz maski, że nic nie jest w stanie Cię rozwalić, jesteś wrażliwa wewnątrz siebie, nie ufasz innym, boisz się miłości ale takiej głębokiej choć pragniesz jej najbardziej na świecie (czego możesz nie być jeszcze świadoma i to wypierasz ale raczej jesteś), masz problem mówić o uczuciach, boisz się emocjonalnej unii z partnerem i emocji, tworzysz blokady, boisz się otwarcia?

 

Generalnie nie powinien się mylić, tylko ja jestem jakby po drugiej stronie barykady:

U mnie zapytałaś, jak to się stało, że dominująca jest u mnie strona kobieca czyli: kierowanie się bardziej sercem niż rozumiem, dawanie, opieka, ufanie, troszczenie się o innych itd. Szczerze mówiąc nie wiem ale mam swoje podejrzenia o czym zaraz :) 

 

Po prostu u mnie defekt był odwrotnego rodzaju jak u Ciebie ? 

 

P.S Twój lęk przed ciążą jest normalny, nie jesteś gotowa na to, w ten sposób Twoja psyche i organizm się broni przed ciążą, swoją drogą z miesiączkami masz problem? Jestem ciekaw - ale tu pytam iście z ciekawości, czy braki w energii kobieciej na to też mogą wpływać w jakieś postaci lub masz bardzo bolesne miesiączki czy coś? 

(Fajnie jakbyś odpisała)

 

Co do wychowania mojego, dużo by tu pisać po prostu byłem wychowywany odwrotnie do Twojego prawdopodobnie, Ty byłaś bita fizycznie ja bardziej mentalnie i psychicznie. Dodatkowo obstawiam, że u mnie problem z energią męską był przez ojca, bo po prostu bardzo źle się z nim dogadywałem w owym czasie, i widocznie coś mogło uznać w mojej głowie, że energia męska - bycie facetem jest złe i nie chciałem tym się stać co widziałem na co dzień w moim ojcu, plus wychowywała mnie głównie mama z babcią, dodatkowo doszło u mnie stawianie kobiet na piedestale (nauki społeczne) jako lepszych ode mnie (mężczyzn). Ahhh szkoda gadać, 0 poczucie wartości, blokady mentalne, psychiczne, religijne i wiele innego gnoju, brak energii do działania i życia, brak woli by iść w danym kierunku, w którym sobie postanowię (innymi brak cech, dla których facet jest atrakcyjny) szkoda pisać. Natomiast jedno Ci powiem @melody ta energia, z każdym dniem się budzi we mnie coraz mocniej i jeśli się nie mylę, to gdy aktywujesz tą energię kobiecą, będziesz dużo bardzo atrakcyjna dla innych i powinnaś przyciągnąć "drugą pełnię".

 

Napisałem byś zwróciła uwagę na to z kim jesteś aktualnie z tego względu, że możesz przyciągać złych mężczyzn, gdy jesteś "wybrakowana" ale nie to też zależy od wielu czynników i nie jest to determinujące. Choć Ty jesteś po drugiej stronie więc, ciężko mi sprecyzować jak to się u Ciebie może objawiać (albo możesz przyciągać odpowiednich ale oni od Ciebie będą odchodzić, naprawdę nie wiem jak to się może objawiać)

 

Np co mi tak się kojarzy jeszcze to, że Ty np mocno jesteś odpowiedzialna za siebie, u mnie było tak, że jestem mocno odpowiedzialny za innych, nawet na tym forum się wczuwam by komuś nie pocisnąć. Dlatego teraz np staję się bardzo mocno odpowiedzialny również za moje własne szczęście i życie - widzisz co mam na myśli, jak to ważne jest być "wyrównaną" ? :) 

Wcześniej poświęcałem się dla innych a nie dla siebie, czyli jak mniemam Ty musisz się poświęcać również dla innych a nie tylko dla siebie.

 

Jak się zgadza to daj znać, jestem ciekaw.

 

29 minut temu, Zielonooka napisał:
55 minut temu, SzatanKrieger napisał:

pinć

Trzeba przegonić inne nacje. :D

No i przy okazji, spędzać miło czas :D 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NimfaWodna nie spodziewam się po Tobie innego podejścia, stąd dałem kompleksową argumentację we wszystkich trzech częściach.

 

Kobieca niezależność finansowa jest fikcją, bo ludzka niezależność finansowa jest fikcją.

 

Ten gość też to świetnie wypunktował, należy dorzucić jego głos do puli (tłumaczenie tego filmu też mamy):

 

 

Ogromna większość ludzi nie będzie miała żadnej kariery tylko szereg prac. I ja też się do tej grupy zaliczyłem, chociaż w końcowej fazie zarabiałem więcej niż prezydent obszaru nad Wisłą.

 

Jeżeli są tu jakieś kobiety <25 niech przeanalizują dokładnie te 5 filmów, bo to jest obranie strategii, która może (i najczęściej tak się dzieje) okazać się ślepą uliczką, z której już nie będzie czasu się w życiu wycofać. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Zielonooka napisał:

 

Co z tego eksperymentu wynikało? Jeśli chcesz o tym tu napisać.

A co na to Twój mąż, gdy w ogóle nie będziecie mieli dziecka? Z tego co pisałaś wiem, że chce.

Odkąd jesteśmy razem, seks tylko z zabezpieczeniem. Wstawiałam tutaj wątki o tym, że mąż nie chce seksu, że nie inicjuje zbliżeń, że nie ma ochoty ogarniać cokolwiek w domu, że to ja ogarniam większość spraw... Myślałam, że jest identyczny mechanizm jak w poprzednim związku - ja tylko do garów, a pan będzie latał za innymi babami. 

Żyłam tym przekonaniem dwa lata. Domyśl się jaki poziom frustracji był we mnie. 

Od dwóch tygodni? czy więcej zgodziłam się na przerywany... Nie ten sam chłop w domu. Dlatego bardzo zastanawiam się nad tabletkami, choć mąż twierdzi, że nie chce, żebym to ja ponosiła ciężar zdrowotny.

Gdy powiedziałam o tym ostatnio psycholog popatrzyła na mnie jak na ducha i zapytała, dlaczego jej o tym wcześniej nie mówiłam. Stwierdziła, że bankowo nie jest tak, że jemu się nie podobam, skoro normalnie i z zwiększoną częstotliwością chce seksu bez gumy.

Zaproponowała, żebyśmy razem przychodzili na sesje, bo stwierdza, że to jest powód dlaczego siebie nie kumamy i powód, dlaczego się wypalimy być może za jakiś czas - tym powodem jest brak dziecka. Uważa, że otaczamy się bananowym towarzystwem, z którym ni jak mamy się porównywać.

Wczoraj na wieczór zapytałam męża, co jeśli nie dotrzemy do ustalonego pułapu finansowego do 30, czy 35 roku życia, czy wtedy i tak decydujemy się na dziecko. Mąż powiedział, że on nie zakłada scenariusza braku dziecka, choć liczy się z tym, że biologia może nam zrobić kuku.

Ryzykuję na rzecz spokojnej przyszłości. Jeśli zostanę później mamą, to nie znaczy, że będę później babcią. ? Chciałabym, żeby dzieciaki miały konkretny fach w łapie, na start pomożemy im i moim wnukom. To jest mój cel na życie. Przy okazji będę badać mózgi. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

zaznaczam to moja ocena, randoma z neta)

Co nie zmienia faktu, że życzę ci szczęścia

Znam przypadki dziewczyn, które również nie nadawały się na matki. Nie chciały nigdy urodzić. 

Ostatnia sytuacja. Robiliśmy grilla ze znajomymi. Była jedna dziewczyna (32 lata), jej dziecko ma 4 lata. Pamiętam, kiedy zaszła w ciążę, to bardzo żałowała, ponieważ wychowywała się w rodzinie dysfunkcyjnej. Uznała, że nie jest w stanie obdarzyć miłością dziecka, bo nie lubi nawet dzieci. 

Tymczasem, kiedy Kacperek się urodził, świata poza nim nie widzą. 

Sądzę, że jest bardzo dobrą matką. 

Ale, co dziwnego zauważyłam - dziecko jest bardzo wstydliwe. Kiedy widzi nowych ludzi, zasłania twarz i w ogóle nie patrzy (to słodko wygląda), ale z drugiej strony zastanawiam się z czego to wynika... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.