Skocz do zawartości

Pogarda dla osób wykształconych i dobrze zarabiających


Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, Mosze Red napisał:

Jeśli chodzi o pogardę względem ludzi wykształconych:

 

1 Polityka - za PRL kultywowana pogarda dla ludzi wykształconych, za PiS to samo, wykształciuchy itp. czyli mamy kilka dziesięcioleci zaszczepiania ludziom słabiej wykształconym do tych lepiej wykształconych.

 

2 Niska jakość wykształcenia -  jak popatrzy się na rankingi to polskie uczelnie w porównaniu do zachodnich wypadają bardzo kiepsko.

 

3 Powszechność i łatwość zdobycia wykształcenia wyższego, czyli wykształcenie przestało być elitarne, łatwo się dostać, łatwo ukończyć jakiś gówno kierunek, który nie wnosi nic do życia absolwenta prócz tytułu magistra, smutny efekt fabryk magistrów. 

 

4 Brak przełożenia wykształcenia na zarobki - skoro edukacja jest nędzna, program źle ustawiony, to tak naprawdę bardzo niewielu absolwentów ma szansę na dobre zarobki, zazwyczaj mowa tu o ciężkich kierunkach technicznych i naukach ścisłych. Z drugiej strony mamy sporo ludzi słabo wykształconych, którzy zarabiają dobrze ponieważ mają użyteczny fach w ręku. Jak taki malarz czy glazurnik, hydraulik widzi że zarabia 3-4 x więcej od magistra inżyniera czy doktora, który nawet nie pracuje w zawodzie, a zapierdala za 2,5 na rękę, to zwyczajnie zaczyna się podśmiewać z 'wykształciucha'.

 

Gdyby polskie studia były dostosowane programowo tak, żeby dawały solidne kwalifikacje i zapewniały dobrą pracę, do tego byłoby się trudno dostać na darmowe studia. Faktycznie dostawali by się ludzie bardzo zdolni, do tego studia byłyby kosztowne (+ stypendia dla zdolnych), czyli dalej byłyby elitarne bo żeby pójść na studia za darmo musisz być super zdolny i pracowity, albo 'tylko zdolny', pracowity i zamożny.

 

W takich warunkach to ktoś z tytułem magistra, inżyniera czy nawet z licencjatem byłby kimś i mógłby liczyć na dobrą pracę, jednocześnie miałby szacunek pozostałej części społeczeństwa, jeśli coś jest trudne do osiągnięcia i owocuje pozycją zawodową i finansową, wzbudza szacunek.

 

5 Kolejny problem to mnóstwo wykładowców, którzy robią za pseudo ekspertów w mediach, tak naprawdę wykonując pracę propagandzistów poszczególnych partii. Ewentualnie 'eksperci' nakręcający ludzi na zakup określonych towarów czy usług, promujący wały finansowe. To wszystko odbija się na wizerunku osób wykształconych.

 

6 O czym wspomniano już wcześniej, tworzenie pseudo nauki i promowanie tego zamiast wartościowej wiedzy. 

 

 

Jeśli chodzi o pogardę wobec ludzi bogatych:

 

1 Polityka - podobnie, dzielenie społeczeństwa, napuszczanie mniej zamożnych na bardziej zamożnych, pod byle pretekstem.

 

2 Pogarda do bogactwa - zamiast od najmłodszych lat propagowanie szacunku do pieniądza i ludzi, którzy potrafią go zarabiać i przy okazji dają pracę, brak że tak powiem 'kultu' bogacenia się jako coś pożądanego. 

 

3 Post PRL owskie przekręty, czyli dorabianie się na układach, tak powstali polscy oligarchowie. 

 

4 Trafiają się Janusze biznesu.

 

5 Wytworzenie klasy pasożytniczej poprzez liczne programy socjalne i często mamy sytuację, gdzie nieroby gardzą ludźmi, którzy są na samozatrudnieniu lub prowadzą niewielkie firmy, bo sami nic nie robią, a jak są cwani to wyciągają podobne pieniądze. I powstaje pogarda pasożytów, dla drobnych przedsiębiorców, na zasadzie 'tylko frajer pracuje'.   

 

Tylko ze taki fachowiec musi się na zapieprzac kłaść tynk czy nosić kuby a taki se inżynier to siedzi na dupie przed kompem i klepie coś w autocadzie i strasznie się niby na robi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Claudianne napisał:

Zastanawiałam się ostatnio, skąd wynika ta powszechna niechęć ludzi (a zazwyczaj tych, o niższym statusie społecznym) w Polsce do osób, którzy są na przykład lekarzami, prawnikami, doktorami nauk ścisłych. Chociaż z drugiej strony chyba bardziej wzbudza niesmak zapach dużego pieniądza u kogoś, gdy samemu się nie śmierdzi groszem.

Bo bogatym często brak pokory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Najlepsi lekarze nie muszą codziennie pracować, ba, mogą przychodzić do pracy raz na tydzień i zgarniać po naście tysięcy złotych, a nawet więcej i co z tego?

Pierwsze słyszę.
Z tego co ja wiem to oni zapierdalają najwięcej.
Zapieprzają na jakiś dyżurach i życia prywatnego wgl. nie mają.
No, ale domek, który sobie wymyślila karynka trzeba jakoś spłacić.
@SSydney chyba coś mi kiedyś wspominałeś o pracy lekarzy?

12 minut temu, rycerz76 napisał:

Bo bogatym często brak pokory.

Bogatym szczeniakom tj. bogatym dzieciakom.
Z rodzicami może być kompletnie inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile ludzi tyle przypadków. Przykładowo:

Biedni:

- zostali potraktowani w sposób upokarzający przez osoby o lepszym statusie materialnym

- brak im odwagi oraz samozaparcia do poprawy swojej sytuacji na rynku pracy tym samym deprymując osoby które to zrobiły bądź chcą zrobić

- zostało im wpojone od dziecka, że bycie kimś kto posiada wiecej pieniędzy jest złe, bo ta osoba pewnie je ukradła bądź zrobiła coś nielegalnego żeby je zdobyć

- gloryfikowanie swojego stanu finansowego i ogólnej sytuacji życiowej jako odznake szlachetności itd np. "Ja może tyle nie zarabiam, ale chociaż jestem uczciwy"

- potraktowanie takiej osoby jako kogoś gorszego sortu tylko ze względu na brak mgr. przy naziwsku

 

Teraz spójrzmy z perspektywy bogatych:

- jeżeli ktoś majętny sam dochodził do majątku to nie raz sie spotykał z ciągnieciem w dół przez swoje otoczenie

- nadużywanie życzliwości typu "Ty tyle zarabiasz, nic Ci nie zaszkodzi jak dasz staremu koledze dwie stówy, no chyba nie odjebało ci juz od pieniędzy,co?"

- wychowywanie w już zamożnej rodzinie i nie rozumienia wartości pieniądza "bo mama i tata i tak dadzą"

- zazdrość wśród starego otoczenia i tym samym celowe obrzucanie gównem człowieka któremu ciężką pracą się udało polepszyć swój stan materialny

- wychowywanie w zamożnej rodzine która przekazała złe wzorce odnośnie ludzi o gorszym statusie materialnym

- studiowanie gówno kierunków byle uzyskać mgr. przed nazwiskiem i szczycić się, że jest sie "elitą"

- zapiepszanie jak beduin po to żeby zdobyć wykształcenie (praca, utrzymywanie się, studia zaoczne) i przytyki ze strony mniej ambitnego otoczenia

 

Takich przypadków można wymieniać bez końca, obie strony po prostu nakręcają tą karuzele spierdolenia i to będzie się ciągnąć do momentu aż nie uderzy jakiś potężny kataklizm i ludzie nie bedą zmuszeni do współpracy, chociaż i wtedy pewnie znajdą się toksyczne osobniki.Pomimo tego, że świat to w dalszym ciągu jedna wielka dżungla wszędzie znajdą się wyjątki od reguły, gdzie osoby z obu kast będą potrafiły w dalszym ciągu być dobrym człowiekiem. Moim zdaniem, złotym środkiem na to całe spierdolenie jest zachowanie ostrożności oraz "bojowej gotowości" na ludzi którzy będą ciągnąć w dół i atakować z zazdrości lub innych własnych pobudek, a pięlegnacja znajomości z ludźmi dobrymi. Jestem zdania, że czas i trudne chwile weryfikują znajomości i trzeba mieć świadomość tego, że od życia ( a w szczególności od innych ludzi) można dostać w dupe ale jednocześnie też mieć świadomość tego, że my również jesteśmy w stanie oddać cios. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, amber99 napisał:

a taki se inżynier to siedzi na dupie przed kompem i klepie coś w autocadzie i strasznie się niby na robi.

Tak? To odpal autocad i zacznij w nim robić kosząc gruby hajs.
Ja miałem go na studiach i o ile podstawy jakieś tam ogarnąłem, o tyle nie wyobrażam sobie pracy na nim.
Za dużo matematyki dla mnie, a ja matmy nie znoszę.
Dość ciekawe, że na kierunku związanym z grafiką na pierwszym semestrze miałem autocad, no ale przynajmniej miałem zaszczyt zobaczyć ten słynny program.

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Ksanti napisał:

Otóż to, okuliści/ dentyści/ ortodonci/ lekarze pierwszego kontaktu itp. to straszni naciągacze a niekiedy partacze.

Za to hajs zawsze wezmą konkretny z czego nie jesteś w stanie zazwyczaj udowodnić, że coś spartolili bo to subiektywne.

Dodałbym jeszcze prawników itd. tu jest konflikt interesów np. lekarzowi nie opłaca się wyleczyć bo straci pieniądze za kolejne wizyty i bonusy za przepisywane leki, prawnikowi opłaca się generować kolejne rozprawy bo to kolejne pieniądze itd.

Oczywiście jest to konflikt pozorny bo jest to niekorzystne dla całego społeczeństwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Zastanawiałam się ostatnio, skąd wynika ta powszechna niechęć ludzi (a zazwyczaj tych, o niższym statusie społecznym) w Polsce do osób, którzy są na przykład lekarzami, prawnikami, doktorami nauk ścisłych. Chociaż z drugiej strony chyba bardziej wzbudza niesmak zapach dużego pieniądza u kogoś, gdy samemu się nie śmierdzi groszem.

Skąd? Zwykła zawiść i zazdrość, czasem wynika to z doświadczenia. Niestety wiele osób wysoko wykształconych albo bardzo bogatych traktuje "gorszych" z pogardą.

Jak się tak zachowujesz to nie dziw się, że dostajesz taki sam feedback.

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Najlepsi lekarze nie muszą codziennie pracować, ba, mogą przychodzić do pracy raz na tydzień i zgarniać po naście tysięcy złotych, a nawet więcej i co z tego? Należy im się, skąd ta zawiść?

Nie słyszałem o przypadku, żeby przeciętny lekarz pracował raz na tydzień i zgarniał naście tysięcy. Zazwyczaj pracują bardzo dużo, jeden kiedyś mi się poskarżył, że co z tej kasy jak nie ma nawet kiedy wydawać, bo ciągle w pracy jest. To o czym piszesz to jakiś mały procent najlepszych specjalistów, typu chirurg.

Wiesz co to nie do końca wina samych lekarzy, że ludzie mają do nich niechęć cały system jest zjebany. Mimo, że bulisz w podatkach to musisz zapierdalać prywatnie jak chcesz coś zrobić ze sobą.

No i podejście niektórych lekarzy, którzy na kasę chorych ludzi traktują zupełnie inaczej(jak gówno nie oszukujmy się) niż na wizycie prywatnej.

Ogólnie temat rzeka i nie chce mi się pisać.

 

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Czy przeciętny Kowalski miałby na tyle „jaj”, żeby przeprowadzić skomplikowaną operację na przykład wirektomii oka i wiedząc, że jak coś spieprzy to może mieć za to odpowiedzialność karną?

Odpowiedzialność karną? Rzadki przypadek.

Poza tym chirurgów bardzo szanuję, ciężki zawód i mało kto się nadaje.

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Zauważyłam, że ludzie zazwyczaj dostrzegają tylko efekt, a nie widzą ciężkiej pracy, jaką wcześniej ktoś włożył, żeby coś osiągnąć.

A no to prawda, nie raz było to pisane na forum.

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Niektórzy usprawiedliwiają się, że pochodzą z biednych rodzin, ale znam osoby, dla których było to jeszcze większą motywacją, by się wyrwać z tego pieniężnego padołu i zdobyć wykształcenie, umożliwiające im życie na wysokim poziomie.

To prawda, jednak nie oszukujmy się jak ktoś ma słaby start i do tego słabe zdolności wrodzone ma nikłe szanse na sukces. Mimo wszystko trzeba robić coś ze swoim życiem a nie narzekać. (czytaj tematy o czadach)

14 godzin temu, Claudianne napisał:

Czytając tu niektóre wpisy przepełnione szyderą o osobach wykształconych i mających odpowiedzialną pracę, na którą przekłada się wysoki zarobek to otwiera mi się nóż w kieszeni. 

Ja nie zauważyłem tutaj takiego zjawiska, na pewno nie u większości userów.

Nie oszukujmy się przeważają tu raczej osoby, których dotyczy ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rnext napisał:

Systemowe osłabianie i zaplanowany sabotaż obu tych filarów zdrowego społeczeństwa obywatelskiego jest celowy i takie są jego ochlokratyczne skutki

To też fakt, ale wg mnie to jest trend zachodnio-globalny a nie w Polsce, więc tu komuna nie-komuna nie ma nic do rzeczy. 

W USA nie było komuny, mają inny firmware od dziecka ale zachowują się podobnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Imbryk napisał:

To też fakt, ale wg mnie to jest trend zachodnio-globalny a nie w Polsce, więc tu komuna nie-komuna nie ma nic do rzeczy. 

W USA nie było komuny, mają inny firmware od dziecka ale zachowują się podobnie. 

Bo to po prostu efekt konsumpcjonizmu. Postrzegania kogoś przez pryzmat stanu posiadania. U nas pogarda dla bogatszych była i przed komuną. W sumie zawsze i wszędzie była. 

Spójrz na Germinal. Z jednej strony ciemni i roszczeniowi górnicy. Z drugiej właściciele kopalni olewający bhp i traktujący budowanie stempli jako strate czasu i pieniędzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

Tak? To odpal autocad i zacznij w nim robić kosząc gruby hajs.
Ja miałem go na studiach i o ile podstawy jakieś tam ogarnąłem, o tyle nie wyobrażam sobie pracy na nim.
Za dużo matematyki dla mnie, a ja matmy nie znoszę.
Dość ciekawe, że na kierunku związanym z grafiką na pierwszym semestrze miałem autocad, no ale przynajmniej miałem zaszczyt zobaczyć ten słynny program.

Matma moj ulubiony przedmiot. 100 procent z podstawy i 70 z rozszerzenia mówi samo za siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

Zastanawia mnie, czemu większość łączy charakter z wykształceniem. Przecież to są różne sprawy. 

 

I prawidłowo.  Charakter ma bezpośrednie przełożenie na wykształcenie. Przykład?

 

1. osoba mająca charakter lekkoducha, leniucha, nie potrafiąca dążyć do celu, nie stawiająca sobie wymagania i nie dążąca do ich realizacji. Osoba niesystematyczna. Zazwyczaj nie kończy studiów a nawet ich nie rozpoczyna.

 

2. Ktoś kto ma cele w życiu konsekwentnie je realizuje nawet "po trupach", ma samozaparcie, jest wysoko zmotywowana, jest systematyczna, uważna, uparta.

 

Teraz mi napisz ponownie że to nie ma związku. 

 

Wiele firm zatrudnia ludzi na pewnych stanowiskach wyłącznie z wyższym wykształceniem - bo ci ludzie zazwyczaj charakteryzują się konkretnymi zestawami cech charakteru i umiejętności.

 

Może powiesz, że ktoś ma taki charakter z pkt nr 2 ale nie skończył studiów a nawet ich nie zaczął - widocznie te cechy nie były na tyle silne aby do tego podejść. Ale owszem ktoś może się tymi cechami odznaczać i skończył szkołę zawodową albo tylko podstawówkę.  Ale to jest tak, ze jego wrodzona umysłowość i inteligencja akurat wystarcza na tym poziomie i ta osoba stawia sobie cele na miarę jej zdolności i możliwości, np jutro zamiast położenia 20 cegieł to położę ich 50.  Albo sportowcy - szlifują formę i trenują aby poprawić wynik o 0,001 sekundy - tak tu cechy charakteru są ważne - ale na ten poziom.

 

Z kolei ludzie o cechach charakteru z punktu 2. kończący studia robiący doktorat habilitację - tak mają takie same cechy ale już level jest lekko inny.  Jednemu te cechy wystarczą aby jutro położyć więcej cegieł a drugi będziesz szlifował konstrukcję rakiety nośnej.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maggienovak napisał:

@Mosze Red

Opisał to zjawisko w najlepszy sposób.

Uważam, że wejście kobiet na rynek pracy obniżyło wartość świadczonych usług/wykonywanych prac, a nawet ich jakość.

Ja nie mam żalu, że jestem w takim miejscu, w jakim jestem. Wiem, że Mój mąż wobec tzw."dzianych wykształciuchów z układami" ma mega wqrwa. 

 

Czyli uważasz ze ja jako kobieta projektant zaniżyłam ich jakość usług? Ze projekty przeze mnie robione są gorsze od tych które robią mężczyźni? 
Czyli że mężczyzna lepiej jest w stanie zaprojektować aplikacje, książkę czy logo? 
Jakie branże miałaś na myśli? 

Edytowane przez Lalkaa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Claudianne napisał:

Należy im się

Należy im się, dejta im

 

Nie widzę powodu do pogardy ani też do specjalnego szacunku z tego powodu, że ktoś ma wykształcenie. Znam sporo osób z lekarskiego, więc wiem jak to wygląda. 

 

Będę cenić lekarza, który umie leczyć, a nie za siedzenie w gabinecie i googlowanie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2

Czyli to miernik tylko na oko. Można z przybliżeniem określić jaki kto jest. Na pewno nie dokładnie. No i dochodzi aspekt zmiany. Ludzie się zmieniają (czy jak kto woli pokazują siebie z innej strony; mniejsza o większość). To, że ktoś przejawiał jakieś cechy 10 lat temu, dzisiaj może być zupełnie innym człowiekiem. 

 

Mając na uwadze również powyższe, zastanawiam się czy warto "kategoryzować" ludzi oszczędzając czas, ale tracąc na dokładności ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Lalkaa said:

Muszę się odnieść do tego małego fragmentu. Bo jakoś mnie to bardzo zabolało. @self-aware nie jest istotne jak wyglądasz (i mówi ci to osoba która faktycznie ma idelaną w rozumieniu społecznym figurę, 170, 56 kg i podobno ładna), ważne jest przynajmniej dla mnie to co sobą reprezentujesz.

Wiesz ile jest ładnych kobiet o idealnej figurze, dla których wygląd mężczyzny jest nieistotny? :) Jesteś taką mega mniejszością, że w zasadzie to co napisałaś nie ma nawet znaczenia, mimo że jest to w jakiś sposób budujące.

  

3 hours ago, Lalkaa said:

Akurat tak mi się w życiu ułożyło że miałam okazje poznać mężczyzn niesamowicie inteligentnych, robiących świetne rzeczy i mających pasje ale nie jakoś strasznie ładnych. No przystojni to oni nie byli. Ale ich pasja, to w jaki sposób się wyrażali wzbudzało mój podziw i zainteresowanie.

W porządku, ale ja nie jestem niesamowicie inteligentny. Jestem zwykłym człowiekiem :)

 

3 hours ago, Lalkaa said:

Dla porównania miałam okazje rozmawiać z facetami bardzo przystojnymi, jednym gburem drugi mający urodę jak z okładki który nic innego robić nie umie jak tylko podrywać dziewczyny.

Jak gbur no to wiadomo, że lipa. A co do tego drugiego, skoro nie umie nic innego niż wyrywać laski to też to świadczy o tym czego laski szukają :) Skoro gość potrafi je wyrywać a jednocześnie nic nie potrafi...

 

3 hours ago, Lalkaa said:

Miałam z przyjaciółką rozmowy typu "co byś zrobiła wybrała faceta bez wykształcenia ale swietnie radzącego sobie czy takiego które to wykształcenie ma", takie luźne dyskusje. I odpowiedź na to pytanie jest oczywista - bez. Mam kolegę który studiów nie skończył bo nie potrzebował, bez nich ma świetna prace zarabia więcej niż ludzie po nich, i jest bardzo inteligentny.

No ok, dużo forsy to też atrybut męskości, który jest dla Pań atrakcyjny (w pewnym wieku pewnie dużo bardziej niż wygląd). Ale nie jest to wcale dla mnie jakoś pocieszające swoją drogą :)

 

Podsumowując, wygląd jest bardzo ważny. I pojedyncze jednostki, które myślą inaczej zdecydowanie stanowią mniejszość. Ale dzięki za inny punkt widzenia ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, rarek2 napisał:

 

I prawidłowo.  Charakter ma bezpośrednie przełożenie na wykształcenie. Przykład?

 

1. osoba mająca charakter lekkoducha, leniucha, nie potrafiąca dążyć do celu, nie stawiająca sobie wymagania i nie dążąca do ich realizacji. Osoba niesystematyczna. Zazwyczaj nie kończy studiów a nawet ich nie rozpoczyna.

 

2. Ktoś kto ma cele w życiu konsekwentnie je realizuje nawet "po trupach", ma samozaparcie, jest wysoko zmotywowana, jest systematyczna, uważna, uparta.

 

Teraz mi napisz ponownie że to nie ma związku. 

 

Wiele firm zatrudnia ludzi na pewnych stanowiskach wyłącznie z wyższym wykształceniem - bo ci ludzie zazwyczaj charakteryzują się konkretnymi zestawami cech charakteru i umiejętności.

 

Może powiesz, że ktoś ma taki charakter z pkt nr 2 ale nie skończył studiów a nawet ich nie zaczął - widocznie te cechy nie były na tyle silne aby do tego podejść. Ale owszem ktoś może się tymi cechami odznaczać i skończył szkołę zawodową albo tylko podstawówkę.  Ale to jest tak, ze jego wrodzona umysłowość i inteligencja akurat wystarcza na tym poziomie i ta osoba stawia sobie cele na miarę jej zdolności i możliwości, np jutro zamiast położenia 20 cegieł to położę ich 50.  Albo sportowcy - szlifują formę i trenują aby poprawić wynik o 0,001 sekundy - tak tu cechy charakteru są ważne - ale na ten poziom.

 

Z kolei ludzie o cechach charakteru z punktu 2. kończący studia robiący doktorat habilitację - tak mają takie same cechy ale już level jest lekko inny.  Jednemu te cechy wystarczą aby jutro położyć więcej cegieł a drugi będziesz szlifował konstrukcję rakiety nośnej.

 

 

 

Co ty pierdolisz większość osób po studiach które znam które miały same piątki na studiach i robiły staże na kierunkach geodezja prawo robią teraz za 2300. Zresztą nie wiem o czym ty piszesz co to jest za dążenie do celu jeśli ktoś na uczy się na pamięć jakichs pierdol z wykładów i napisze na kartce. Dąży do celu to np taki kafelkarz robi od jakiejś gowninnej roboty typu przynieś podaj pozamiataj a później nauczy się robić ładne łazienki albo taki hydraulik ile musi włożyć w swoją pracę logicznego myślenia aby wymyślec jak ułożyć skomplikowana kanalizację. A taki pracownik po studiach jest zwykłym klepaczem excela w jakimś bezmozgim korpo.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Claudianne

Nie zauważyłam pogardy wobec ludzi z wykształceniem typu lekarz, inżynier itp., ale dostrzegam pogardę wobec magistrów po turystyce, pedagogice itp..

Sama nie mam studiów i bardzo dobrze zarabiam, ale jaka jest reakcja nowo poznanych ludzi kiedy na pytanie, co studiowałaś? -odpowiadam: nie studiowałam. Widzę lekki uśmieszek wyrażający wyższość oraz założenie z góry, że pracuję prawdopodobnie w Żabce... W późniejszej rozmowie wychodzi, że osoba, która patrzyła na mnie z góry jest po gówno kierunku, mieszka kątem u rodziców mając 30stkę na karku, zero pomysłu na przyszłość bo przecież tytuł mgr miał załatwić górę hajsu, z językiem obcym często także jest problem. Nie gardzę takimi osobami, ale śmieszą mnie.

 

Osobiście miałam kilka lat temu ogromny kompleks na punkcie mojego wykształcenia, a raczej jego braku. Dzisiaj mam to gdzieś, bo nie jest to żadnym wyznacznikiem.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2 minuty temu, self-aware napisał:

Wiesz ile jest ładnych kobiet o idealnej figurze, dla których wygląd mężczyzny jest nieistotny? :) Jesteś taką mega mniejszością, że w zasadzie to co napisałaś nie ma nawet znaczenia, mimo że jest to w jakiś sposób budujące

Jest to dla mnie przykre. Czasami trzeba sobie zdać czego się chce. Zdarza się, że obie rzeczy idą w parze - uroda i inteligencja u obu płci ale czasami nie. Uroda przemija, inteligencja nie. I też np znam dziewczynę która szuka faceta starszego bo doszła do wniosku że młodsi nie są na tyle inteligentni i dojrzali, nie ma o czym z nimi rozmawiać, a też znam drugą dla której jest ważny tylko wygląd bez względu co facet sobą reprezentuje. 

7 minut temu, self-aware napisał:

W porządku, ale ja nie jestem niesamowicie inteligentny. Jestem zwykłym człowiekiem :)

A może się mylisz? Może nie Tobie to oceniać? ? Inteligencja to nie wykształcenie, ja miałam na myśli, umiejętność prowadzenia rozmowy, rozmawiania na różne tematy, szanowania poglądów innych nawet jeśli są różne, bycie dobrym, sympatycznym, jeden z nich jest niesamowicie sympatyczny i pozytywny. Po prostu aż chce się z nim rozmawiać. To odpowiednio ułożony system wartości oraz odpowiednie zachowanie. Tu możemy rozwijać jaki ma kto system wartości, chodzi mi o ten po prostu podstawowy - czyli bycie dobrym empatycznym itd. Oprócz tego owszem tamta grupa charakteryzuje się również pasjami które mają. Ale to może być wszystko: od czytania, przez sport, po aż robotykę czy programowanie. Chodzi o robienie czegoś z własnej woli i pasji.

12 minut temu, self-aware napisał:

Jak gbur no to wiadomo, że lipa. A co do tego drugiego, skoro nie umie nic innego niż wyrywać laski to też to świadczy o tym czego laski szukają :) Skoro gość potrafi je wyrywać a jednocześnie nic nie potrafi...

A faktycznie ?. A o tym w ten sposób nie pomyślałam ?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, self-aware napisał:

No ok, dużo forsy to też atrybut męskości, który jest dla Pań atrakcyjny (w pewnym wieku pewnie dużo bardziej niż wygląd). Ale nie jest to wcale dla mnie jakoś pocieszające swoją drogą :)

 

Podsumowując, wygląd jest bardzo ważny. I pojedyncze jednostki, które myślą inaczej zdecydowanie stanowią mniejszość. Ale dzięki za inny punkt widzenia ;)

Forsa jest także atrybutem kobiecym (nie, ne mam nastawienia feministycznego ;) ).

Co jest ważne dla mnie w facecie:

-zadbany wygląd

-ambicje / inteligencja

-hobby (możesz nawet kolekcjonować źdźbła trawy, ale miej pasję, która cię pochłania)

-zarobki

-wiedza ogólna (dobrze pogadać przy śniadaniu o sprawach bieżących)

= to dla mnie daje obraz faceta przystojnego/do którego mnie ciągnie

 

Generalnie 90% moich znajomych lub kobiet w rodzinie ma podobny punkt widzenia. Dla mnie pojedynczymi jednostkami są laski, którymi jedynymi kryteriami przy wyborze mężczyzny są pieniądze oraz wygląd modela z Hiszpanii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

No ok, dużo forsy to też atrybut męskości, który jest dla Pań atrakcyjny (w pewnym wieku pewnie dużo bardziej niż wygląd). Ale nie jest to wcale dla mnie jakoś pocieszające swoją drogą :)

 

Podsumowując, wygląd jest bardzo ważny. I pojedyncze jednostki, które myślą inaczej zdecydowanie stanowią mniejszość. Ale dzięki za inny punkt widzenia ;)

Proszę bardzo ?. A z tymi pieniędzmi - hmmm no wiesz też różnie bywa, jeśli kobieta jest "pusta" to i owszem leci na pieniądze, tak samo jak i na wygląd, ale tu się to samo pojawia czy chciałabym być partnerką mężczyzny z którym nie mogę porozmawiać, nie mam wspólnych zainteresowań, wspólnych pasji ale daje mi torebkę, super samochód, itd? No nie. Czy z samochodem porozmawiam? Zapokoi mi on potrzeby czysto społeczne? Przynależności, bliskości, rozmowy, wsparcia? Nie. Ponadto sama wolałbym zarabiać i nie opierać nie tylko na mężczyźnie (tu zależy jak ludzie dzielą finanse w związkach), dołożyć się do wspólnego budżetu. Mieć o czym mu powiedzieć, by mnie podziwiał i widział że pracuje, staram się, mam przede wszystkim swoje Zycie. I też np nie mam ja problemu z tym ze np facet by zarabiał mniej odemnie. Bo to też nie ma znaczenia. Ważne by w efekcie końcowym dwoje osób mogło żyć na dobrym poziomie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maggienovak napisał:

@Mosze Red

Opisał to zjawisko w najlepszy sposób.

Uważam, że wejście kobiet na rynek pracy obniżyło wartość świadczonych usług/wykonywanych prac, a nawet ich jakość.

Ja nie mam żalu, że jestem w takim miejscu, w jakim jestem. Wiem, że Mój mąż wobec tzw."dzianych wykształciuchów z układami" ma mega wqrwa. 

 

I tu się mylisz. Kobiety na rynku pracy były od zawsze. 

To wywalczone otwarcie rynku na kobiety dotyczyło lepszych prac. I tyczyło się równego traktowania. Przed sufrażystkami masa kobiet pracowała. Za półdarmo. Jakość czy wartość usług jest dość ciężko zmierzyć. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lalkaa napisał:

I też np nie mam ja problemu z tym ze np facet by zarabiał mniej odemnie. Bo to też nie ma znaczenia. Ważne by w efekcie końcowym dwoje osób mogło żyć na dobrym poziomie. 

W teorii pięknie, w praktyce już gorzej. Wielu mężczyzn twierdzi, że im nie przeszkadza kiedy partnerka, więcej zarabia. A z własnego doświadczenia wiem, że jest z lekka inaczej.

 

Z resztą tekstu zgadzam się w 95%

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, CzikaBoom napisał:

W teorii pięknie, w praktyce już gorzej. Wielu mężczyzn twierdzi, że im nie przeszkadza kiedy partnerka, więcej zarabia. A z własnego doświadczenia wiem, że jest z lekka inaczej.

 

Z resztą tekstu zgadzam się w 95%

A to właśnie ja mam taką swoją opinię, że mi to nie przeszkadza osobiście ale nie miałam takiego doświadczenia, że mężczyzna zarabia mniej, więc dziękuję za opisanie doświadczenia ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, amber99 napisał:

Co ty pierdolisz większość osób po studiach które znam które miały same piątki na studiach i robiły staże na kierunkach geodezja prawo robią teraz za 2300. Zresztą nie wiem o czym ty piszesz co to jest za dążenie do celu jeśli ktoś na uczy się na pamięć jakichs pierdol z wykładów i napisze na kartce.

 

Stary nie wiem czy zauważyłeś ale ja pisałem o STUDIACH przez duże S nie pisałem o prywatnej płatnej Wyższej Szkole Gotowania na Gazie gdzie za pieniążki kupowane są dobre oceny i dyplomik.

 

Na STUDIACH to się zapierdala - a przynajmniej zapierdalało za moich czasów. Nie wiem czy Ty byłeś na takich STUDIACH czy skończyłeś Wyższą Szkołę......

 

Ja zatrudniając się w poprzedniej robocie w której przepracowałem wiele lat - osoba mnie zatrudniająca kilka razy się upewniała jakie dokładnie skończyłem studia i czy to były dzienne studia przede wszystkim, i państwowe a nie jakieś prywatne fabryki magistrów....

 

To prawda ekipa po Wyższych szkołach Gotowania na Gazie rzeczywiście pracuje w korpo za 2300 bo na więcej ich nie stać więcej

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.