Skocz do zawartości

Pogarda dla osób wykształconych i dobrze zarabiających


Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, febus napisał:

To skoro ten tokarz czy elektryk taki zdolny to dlaczego nie dostał się na np. inżyniera elektryka na PW, PG, AGH, nie wiem PK?

Bo przecież zwykle nie jest tak, że nie chciał, zwykle jest tak, że po prostu był za słaby i nawet nie próbował, albo próbował ale nie siadło :)

No to jak, taki zdolniacha, a się nie dostał? Jak to możliwe? Taki zdolny! Dokumentacje techniczne czyta! 

Leopold Tyrmanda napisał że są różne stopnie inteligencji. Np można być genialnym portierem w hotelu. Ja z tym się zgadzam. Nie trzeba iść na studia aby być fachowcem. W tej chwili oddałbym majątek aby ktoś sprawdził co skrzypi mi w tylnym kole. Dlaczego sprzeglo w motocyklu się slizga. Czy to ktoś z wyższym wykształceniem nie ma znaczenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ksanti napisał:

No różnie z tym bywa, pamiętam, że u mnie w mieście jeszcze kilka lat temu dostanie pracy biurowej (nie na zasadzie call center) jedynie z wykształceniem średnim graniczyło z cudem lub po znajomości - chociaż nie wiem jak teraz a ten tzw. dobry fach (podejrzewam, że chodzi o jakiegoś hydraulika, mechanika czy budowlańca), bez własnej działalności wcale nie daje imponujących zarobków.

 

 

To różnie bywa, ale wg mnie wykształcenie kiedyś znaczyło więcej. Teraz owszem, wiąże się z jakimś tam prestiżem, ale nie zawsze dobrymi zarobkami... Choć sama  cieszę się o tyle, że skończyłam studia, bo mimo średnich zarobków teraz jakby na to nie patrzeć robię to co lubię i generalnie okres studiów uważam za świetny czas w moim zyciu, mimo że oprócz nich pracowałam, poznałam na nich ludzi, z którymi do teraz się przyjaźnię, moją miłość - która już była dawno po nich, ale poznałam go w tamtym okresie czasu.

Co do pracy biurowej np. asystentki, którą sama wykonuje, to nadal nie jest łatwo taką dostać, nawet po studiach, a szczególnie bez doświadczenia, ale o ile nie jest to nowoczesna firma w większym mieście, to zazwyczaj zarobki nie są powalające. Choć nie narzekam, bo moje koleżanki w  urzędach mają gorzej ode mnie pod względem wynagrodzenia, z drugiej strony mają też bardziej stabilną pracę, także wszystko ma swoje plusy i minusy.

Ale zarobki rzędy 2,5-3,5 tys. na rękę przy cenach, które są teraz, to uważam o wiele, wiele za mało dla osób wykształconych, po prawie, z doktoratami jak u mojej wyżej wspomnianej znajomej np.

 

Edytowane przez woman_in_red
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, amber99 napisał:

zamknął uczelnieuczelnie wyższe

?

Godzinę temu, Tarnawa napisał:

Dlaczego sprzeglo w motocyklu się slizga. Czy to ktoś z wyższym wykształceniem nie ma znaczenia. 

A kto to sprzęgło wynalazł, skonstruował, ulepszył, zbudował, przetestował i wyprodukował na skalę masową?

 

Zdajecie sobie sprawę, że auto czy autobus,  którym gdzieś jedziecie, kebab z budy czy głupi smartfon z tinderem lub strzykawka do pisania Wam leku ratującego życie - 

 

nie istniałyby,  gdyby ktoś - naukowcy, inżynierowie, technicy,  wykształciuchy - nie ślęczał zespołami tysiące godzin,

 

aby skonstruować urządzenia,  auta, kuchenki, opiekacze kebabów, respiratory.

 

Tec przedmiotu nie wzięły się z nikąd. No przecież nie trzeba profesora mechaniki do ślizgającego się sprzęgła. 

No nie. 

Ale do zbadania rozkładu temperatur podczas tarcia i doboru odpowiednich materiałów już tak. Ktoś musi mieć wiedzę teoretyczną i robić badania żeby ktoś to mógł potem konstruować,  produkować,  używać i serwisować w dół łańcucha pokarmowego

 

15 minut temu, Imbryk napisał:

pisania Wam leku

Podania :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, rarek2 napisał:

Aby operator koparki kopał, łopaciarz też kopał, pracownik na taśmie coś składał.  Najpierw to musi być wymyślone i zaprojektowane.

 

Operator koparki i łopaciarz musi kopać według planu i w miejscu gdzie im się wskaże. Przecież nie wypuszcza się ich na plac budowy samopas kopcie gdzie chcecie i jak chcecie. Ktoś musi określić gdzie mają kopać jak kopać itd.

Osoba pracująca na taśmie najpierw musi być przeszkolona co ma robić jak to robić a do tego taśma musi iść z określoną prędkością aby zdążyła to zrobić.

Wiesz czego to tak naprawdę dowodzi, że jedno bez drugiego nie ma racji bytu. Zatem umniejszanie pracownikowi umysłowemu czy fizycznemu nie ma żadnego sensu, jak również nie ma sensu wykazywanie wyższości jednego nad drugim. Potrzebni nam są i jedni i drudzy i to chciałem podkreślić.

 

7 godzin temu, rarek2 napisał:

Z powietrza się te rzeczy nie biorą, operator koparki nie zastąpi architekta czy kierownika budowy

Nigdzie nie piszę o zastępowaniu kogokolwiek i robieniu jakichkolwiek roszad, tylko o błędnym przekonaniu, że to działa tylko w jedną stronę.

Naprawdę, nie musisz mi tłumaczyć, jak te zależności działają :) 

 

Także podsumowując, ja po prostu nie umniejszam nikomu z racji charakteru wykonywanej pracy, bo wiem, ze obaj nawzajem siebie potrzebujemy. Różnica może być tylko taka, że ja jestem tego świadom, a osoba, która mną gardzi z racji np. lepszych zarobków, nie zdaję sobie z tego kompletnie sprawy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, febus napisał:

Z doktorantami jest tak, że czasem są tam osoby naprawdę z powołania, bardzo teoretyczne, ale częściej są tam Ci trochę gorsi niż Ci najlepsi, bo najlepsi idą w biznes i zarabiają pieniądze czyli to, co naprawdę jest ważne w życiu.

 

Znam wybitnych doktorantów (znam tylko takich, z racji kierunku). Raz po jednym sympozjum, w gronie profesorów i doktorantów rozpracowaliśmy kilka butelek wódki. Jakie to były rozmowy do rana o eksperymentach myślowych, zagadkach logicznych, itp. A nazajutrz kilku profesorów miało jeszcze wystąpienia... 

Inteligentniejszych osób nie znam od tych poznanych na uczelni.

Za to znam wielu głąbów prowadzących działalność gospodarczą...  

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, febus napisał:

Tzn. oni się Tobie wydawali inteligentni, a to coś innego. To, że Ty uznałaś ich za inteligentnych nie znaczy, że takimi są.

A czy da się obiektywnie ocenić inteligencję albo mądrość? 

2 minuty temu, febus napisał:

temu podobnych którzy np. potracili spore sumy na bitcoinach i innych duperelach.

Co studiowali? Z czego pisali?

 

Poznałam wiele osób z różnych środowisk.  

Np. bez problemu mogę wymienić osoby z tego forum, które są inteligentne, a które tylko pozują na inteligentów, które są mądre, a które po prostu głupie. 

Znam się na ludziach. A to, że ktoś mi zaimponuje, przytrafia się niezwykle rzadko...  

 

 

 

 

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, febus napisał:

Czytać dokumentacje techniczne mówisz...

To skoro ten tokarz czy elektryk taki zdolny, to dlaczego nie dostał się na np. inżyniera elektryka na PW, PG, AGH, nie wiem PK?

Bo przecież zwykle nie jest tak, że nie chciał, zwykle jest tak, że po prostu był za słaby i nawet nie próbował, albo próbował ale nie siadło :)

No to jak, taki zdolniacha, a się nie dostał? Jak to możliwe? Taki zdolny! Dokumentacje techniczne czyta! 

Ale czy ty w ogóle zrozumiałeś, co ja napisałem? To, czy tokarz jest dobry, zależy od wielu czynników, wśród których jest również znajomość rysunku technicznego. Większość techników - tokarzy, ślusarzy, elektryków - zaczynało od kursów zawodowych, pierwsze praktyczne szlify zdobywało już w zakładach pracy, a w miedzyczasie - surprise, surprise! - kończyło studia teczniczne, co windowało ich o kilka poziomów wyżej. Wielu (choć nie wszyscy) absolwentów politechniki miało mniejszą wiedzę od nich, nie mówiąc o umięjętnościach przekucia teorii w praktykę.

Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem (a nie tylko pluć), to wiedziałbyś, że porównywałem przeciętnego tokarza z absolwentem np. politologii w kontekście pretensji tego ostatniego, jakoby zasługiwał na lepszą płacę, bo ma dyplom wyższej uczelni - przy czym pierwszy posiada kwalifikacje cenione na rynku pracy, a drugi nie.

Tekst napisany był prosto, myślę, że większość osób nie miała problemu z jego zrozumieniem - tobie jednak się nie udało. Czyżby absolwent politologii, czy też po prostu nie wychyliłeś małej czarnej z rana?

 

nie jest tak, że nie chciał, zwykle jest tak, że po prostu był za słaby i nawet nie próbował

Nawet jeśli tak jest, to co z tego? - przecież nie tego dotyczyła moja wypowiedź. Aby być dobrym tokarzem, nie trzeba być inżynierem - nie zmienia to faktu, że tokarz to robotnik wykwalifikowany, w przeciwieństwie do przeciętnego absolwenta politologii. I o tym cały czas jest mowa. Po chu* się nabzdyczasz?

 

A teraz zaczerpnij powietrza, misiu. Bez niego gorzej myślisz.

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Raz po jednym sympozjum, w gronie profesorów i doktorantów rozpracowaliśmy kilka butelek wódki. Jakie to były rozmowy do rana o eksperymentach myślowych, zagadkach logicznych, itp. A nazajutrz kilku profesorów miało jeszcze wystąpienia... 

Inteligentniejszych osób nie znam od tych poznanych na uczelni.

A i tak wolisz swojego ex bad boya z nim nie ma dyrdymałów i rozmów jest rżnięcie co nie? ? 

(Spokojnie, nie mnie oceniać, po prostu jest jak jest ;) )

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej dyskusji warto zdefiniować co właściwie znaczy bycie inteligentnym.

 

Dla Brata @febus jest to jednoznaczny wskaźnik umiejętności generowania $$$.

 

Dla Siostry @JudgeMe jest to prawdopodobnie zdolność postrzegania świata, na można to nazwać, wyższym poziomie: na dostrzeganiu niuansów rzeczywistości i złożoności świata i zdolności obserwacji tego świata (w jego złożoności), na dostrzeganiu złożoności natury człowieka i właśnie w tym świecie poszukiwaniu też tego co ważne.

 

Ojciec mojego kumpla z pracy jest po zawodówce (no offense) i jest magnatem prowincji (autentycznie); jest bardzo zamożnym człowiekiem i przedsiębiorcą sukcesu; ludzie  w jego rodzinnej mieścicie  w pas mu się kłaniają, ale za plecami go nienawidzą (większość). On sam jest człowiekiem bardzo przedsiębiorczym, ale też umysłowo i światopoglądowo bardzo ograniczonym (bez wchodzenia w szczegóły). No ale jest inteligentny zgodnie z kryterium zarabiania $$$.

 

Przytaczany tu Nikola Tesla, czyli genialny wynalazca, pionier i wizjoner zmarł akurat w miarę młodo, w nędzy i zapomnieniu. Czyli wg kryterium zarabiania $$$ był po prostu tępy.

 

Edytowane przez darktemplar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@febus Oczywiście, że nie zrozumiałeś - bo porównywałem przeciętnego technika z przeciętnym absolwentem kierunku humanistycznego. Nigdzie nie napisałem, że technik to jakiś wybitnie zdolny specjalista - po prostu wykwalifikowany pracownik, którego umiejętności są cenione na rynku pracy. Technik coś jednak potrafi, rzeczony absolwent - zazwyczaj nic nie potrafi. Ale oczekiwania ma wysokie.

 

 

16 minut temu, febus napisał:

śrubkę przykręcić umie, dokumentację techniczną i prymitywny rysunek w CADzie, nie wiedząc sam do końca, co rysuje, umie, ale żeby mówić tu o jakimś poważniejszym zrozumieniu co tak naprawdę liczy, co to jest ta całka, co to jest ta różniczka - daj spokój, nawet mnie nie osłabiaj. Przecież znam to towarzystwo doskonale.

W szkolnictwie zawodowym nie chodzi o kształcenie wysokiej klasy specjalistów, ale o rzemieślników, których pracę do pewnego stopnia nadzorować będą wysokiej klasy specjaliści. A dobrych rzemieślników w tym kraju coraz mniej, bo większość ludzi opuszczających wyższe uczelnie o profilach humanistycznych nie posiada żadnych kwalifikacji.

16 minut temu, febus napisał:

ale żeby mówić tu o jakimś poważniejszym zrozumieniu co tak naprawdę liczy, co to jest ta całka, co to jest ta różniczka - daj spokój, nawet mnie nie osłabiaj.

A to już jest cholernie przykre. Przedkładanie procedur i schematów nad rzetelną wiedzę jest jednak bolączką większości branż, nie tylko tych technicznych. A zaczyna się to wszystko już w szkolnictwie podstawowym/średnim (anegdotyczne "jeżeli nie wiesz, co robić, licz deltę"...). Sam pamiętam, jak wyglądała nauka funkcji w liceum - z rzetelną nauką podstaw analizy nie miało to nic wspólnego, czyste wyuczanie schematów działania.

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, zychu napisał:

pierwsze praktyczne szlify zdobywało już w zakładach pracy, a w miedzyczasie - surprise, surprise! - kończyło studia teczniczne,

 

 

Stary.... nikt mi nie wmówi ani nie oszuka, że studia zaoczne/wieczorowe/weekendowe są takie same jak studia dzienne. To są dwa różne światy!!! które dzielą lata świetlne!!

 

Studia dzienne - w dużym zaokrągleniu to 180 dni nauki w roku akademickim. Studia zaoczne to 36 dni nauki w uczelni w roku akademickim. Choćby nawet z tego powodu widać różnicę w ilości wiedzy i materiału podanego do przyswojenia.

 

Miałem do czynienia ze studentami zaocznymi i ich podejściem - płacimy to piątka się należy.  Owszem mają duże doświadczenie zawodowe i praktyczne ale bardzo WĄSKIE i po tzw łebkach czyli tylko powierzchownie. Różnica w głębokim pojęciu tematu jest szokująca.

 

Ogólnie poziom nauczania znacznie spadł zarówno w szkołach podstawowych średnich i na studiach. porządne uczelnie kształcące solidnie to są pojedyńcze przypadki i każda szkoła wyższa rozpieszcza studentów że wogóle raczyli do nich przyjść.

 

Powinno się pozamykać te szkoły wyższe gotownia na gazie i pozostawić tylko te solidne uczelnie i wyśrubować wymagania. Albo wprowadzić ministerialne wymagania dla szkół i egzaminy państwowe na magistra czy licencjata - dopiero by wyszło szydło z worka jak te szkoły kształcą.  Coś na kształt systemu prawa jazdy - jest wiele szkół nauki jazdy ale jeden ośrodek państwowy egzaminowania i tam się nie pierniczą jak wiemy. I tak powinno być ze szkolnictwem wyższym.  moze być wiele szkół ale państwowe ośrodki egzaminowania.

 

I pierniczcie jak sie wszyscy potrzebują bo to komunistyczne pozostałości. Ludzie którym się chciało i mieli warunki intelektualne aby skończyć studia no niestety ale muszą być lepiej wynagradzani od zwykłych robotników.

 

Za PRL - ludzi po studiach to był mały procent społeczeństwa. Teraz też tak jest - bo nie liczę wyższych szkół gotowania na gazie gdzie absolwenci płaczą bo jedyna praca dla nich to kasa w markecie.

 

I piszę jeszcze raz że zrównywanie człowieka wykształconego z robotnikiem jest idiotyzmem i pokazuje że z wielu głów komuna i socjalizm jeszcze nie wyszły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, rarek2 napisał:

nikt mi nie wmówi ani nie oszuka, że studia zaoczne/wieczorowe/weekendowe są takie same jak studia dzienne

Nic takiego nie wmawiam, bo bym się skompromitował. Oczywiście, że studia zaoczne - a zwłaszcza kierunki techniczne - to tylko popłuczyny po dziennych. Humanistyka i nauki społeczne to inna bajka.

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, JudgeMe napisał:
20 minut temu, SzatanKrieger napisał:

ak wolisz swojego ex bad boya z nim nie ma dyrdymałów i rozmów jest rżnięcie co

A nie. Rozmawiałam z nim telefonicznie w czwartek. Od 23 do 4 nad ranem. Poruszaliśmy różne tematy, dobrze się przy tym bawiąc. 

A to spoko, @JudgeMe a i tak mnie dziwi, trochę wasza relacja w sumie ciekawa jest - niestandardowa.

 

Co do tematu:

 

17 minut temu, darktemplar napisał:

Przytaczany tu Nikola Tesla, czyli genialny wynalazca, pionier i wizjoner zmarł akurat w miarę młodo, w nędzy i zapomnieniu. Czyli wg kryterium zarabiania $$$ był po prostu tępy.

 

Nikola gdyby zechciał stałby się najbogatszym człowiekiem w owym czasie jak mniemam, ale tacy ludzie nie są zainteresowani materialnymi sprawami, to są ideowcy, myśliciele ludzie żyjący w chmurach, każda sekunda poświęcana na zarabianie jest jakby marnowana. Naszym zadaniem, jako ludzi powinno być sponsorowanie takich wyjątkowych umysłów. Spójrzmy jakby świat wyglądał, gdyby taki Tesla miał fundusze a nie musiał kopać rowów by zarobić na życie (ponoć tak było, dosłownie kopał rowy)

TO my jako ludzie ostatecznie tracimy, kto wie jakby świat dziś wyglądał gdybyśmy takich Teslów doceniali. 

 

Poza tym jest inteligencja i inteligencja finansowa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, rarek2 napisał:

Ludzie którym się chciało i mieli warunki intelektualne, aby skończyć studia, no niestety, ale muszą być lepiej wynagradzani od zwykłych robotników.

Nie muszą. Płaca zależy przede wszystkim od tego, ile jest warta wykonywana praca - oraz ilu ludzi o podobnych kwalifikacjach jest na rynku pracy (czyli, "ilu jest na twoje miejsce"). Za same chęci i warunki intelektualne nikt nikomu nie będzie płacił. Przyznałbym ci rację, gdyby szkolnictwo średnie, zawodowe i wyższe zostało zreformowane w sposób, jaki zaproponowałeś.

No i są robotnicy niewykwalifikowani oraz wykwalifikowani. Co innego magazynier bez żadnych uprawnień, a co innego spawacz. Ich praca nie jest tyle samo warta. Co więcej, praca spawacza często jest więcej warta niż np. praca nauczycielki angielskiego w szkole podstawowej.

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, maroon napisał:

A co sądzisz o dochodzie pasywnym i kawalerkach na wynajem? 

Czasem myślę, że przed zarejestrowaniem konta każdy powinien rozwiązywać test w tematach: 

  1. Dochód pasywny
  2. Skłonność do płacenia za usługi seksualne 
  3. Walory zapachowe kobiet po 35 roku życia. 
  4. Czy uważam, że moja racja jest najmojsza i jaka jest moja tolerancja na dyskutantów, którzy nie podzielają mojej wizji?

Prosty algorytm, w zależności od odpowiedzi mógłby decydować czy użytkownik wchodzi czy nie. Ile by to oszczędziło roboty dla @Patton  ?

  • Haha 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, febus napisał:

To są stopnie talentów. Najlepszą miarą inteligencji jest matematyka, bo jest to nauka o samej wszechrzeczy jako takiej. Wszystko co nas otacza jest opisywalne matematycznie, logiczne. Ktoś kto ma problemy z matematyką albo ma do niej straszny uraz np. z podstawówki i wtedy psychika bierze górę, albo (jeśli nie ma żadnego urazu) jest po prostu tępy.

 

Ja nie mówię, że trzeba, ale skoro ten elektryk jak to kolega do którego pisałem taki zdolny, dokumentację techniczną czyta, Panie, co za inteligencja, no to czemu nie dostał się na inżynierię elektrotechniczną np. na Politechnikę Krakowską, Warszawską, Łódzką, oczywiście na studia dzienne?

No jak to tak, przecież podobno inteligentny jest!

Oczywiście, zdarzają się przypadki, że ktoś nie chce, natomiast z reguły albo się  nie dostał, albo nawet nie próbował, bo z matmą na tyle słabo szło, że gdzie mu tam próbować nawet coś takiego.

 

Nie dajcie się zwieść nagonce na osoby po solidnych studiach, zwykle jest to nagonka osób które po prostu były za słabe, za mało zdolne, a potem taki mniej zdolny kolega robi jako elektryk i psioczy na "młodych inżynierów", phi, przecież ja wiem od nich lepiej, oni się nie znają, to tylko teoria, z praktyki nic nie umieją. No to skoro taki zdolniacha jesteś to czemu gdy miałeś te 19-20 lat to oni dostali się na tę inżynierię dzienną, a nie Ty?

 

Taki zdolny podobno jesteś!

 

Kolejna rzecz jest taka, że często ktoś może mówić coś z pozoru źle, ale tak naprawdę rozumie szerszą perspektywę, a krytykujący go człowiek bez wykształcenia po prostu jest za mało inteligentny i/lub za mało oczytany aby to zrozumieć.

 

Przykład z informatyki, bo to moja dziedzina. Zaprojektowałem daną funkcjonalność. Wszystko poboczne jej dotyczące śmigało do tej pory dobrze. I teraz uwaga. Nie działa.

Pierwsza reakcja idioty byłaby: phi, a taki podobno informatyk.

Tymczasem real był taki, że wynikało to z rzadko spotykanego błędu który zdarzyć się mógł przy pewnych warunkach, a który dotyczył funkcjonalności pobocznych.

 

Tylko, że widzisz, zrozumienie powyższego zdania zwykle wymaga już odrobinę inteligencji i umiejętności wielowymiarowego spojrzenia, a tutaj już nasz geniusz po technikum często niestety może być na to za słaby.

Bo np musiałby do roboty bo mama z tata nie dali. A z reszta po dobrym technikum jak w trakcie nauki nabrał fachu to po roku pracy mógł spokojnie wyciągnąć 6 tys na miesiąc z samych zleceń. To teraz se policz przez 4 lata 48 razy 6 tys. A na studiach mógł marnować się w tym czasie i dodatkowo tworzyć koszty przykładowo 1000 stancja plus 600 na jedzenie i bilety to daje gdzieś 1800. 1800 razy 9 miesięcy razy 5 lat. I wszystko jasne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, febus napisał:

Jesteś z podkarpacia? Bo coś mi to tak wynika. Jak tak to zbieraj manatki i przyjeżdżaj do dużego miasta jak Warszawa czy Wrocław i zaczniesz zarabiać normalną kasę, a inaczej nie jęcz.

Województwo mazowieckie całe rodzenstwo w warmińsko-mazurskie. Obojętnie jakie byś studia skonczyl to w warmińsko-mazurskie czeka najnizsza krajowa jedyny wyjątek to fabryka michelin można dostać 2500 na start po studiach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, febus said:

Odpowiedz najpierw Ty na to, a ja się odniosę czy masz rację czy nie.

 

Nie no śmiało, lubię słuchać opinii inteligentnych ludzi, a Ty wyglądasz na zaradnego i obytego w świecie chłopaka. 

Co byś polecił np. takiemu tokarzowi co by chciał parę kawalerek za gotówkę kupić? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, febus said:

 

 

Oszczędne życie i niekoniecznie musi być za gotówkę. Nieduży kredyt tez ujdzie, grunt żeby miał spory wkład własny. Czasem jest to oszczędne życie na tyle, że kupisz z dwie kawalerki w wieku 35 lat, no ale to już Twoja w tym głowa czy wolisz zainwestować w to a dopiero w wieku 35 lat w rodzinę, czy w rodzinę już w wieku 25-26 lat, gdzie potem w wieku 35 i tak z niemałym prawdopodobieństwem się rozwiedziesz i nie będziesz miał nic, ot taki psikus losu.

Achaa, czyli rozumiem, że zaczynam odkładać jak mam 20 lat, tak. I już po 15 latach mam dwie kawalerki? No nigdy bym nie wpadł, że tak sprytnie można się ustawić na całe życie! 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, febus napisał:

Ktoś kto ma problemy z matematyką albo ma do niej straszny uraz np. z podstawówki i wtedy psychika bierze górę, albo (jeśli nie ma żadnego urazu) jest po prostu tępy

Pozostawiam do uznania pozostałym forumowiczom i admistratorowi forum. Piszę to ja. Uczeń klasy matematycznej i absolwent studiów humanistycznych który liczby mądrych nie ogranicza do tych co znają się na całkach czy rachunku różniczkowym. 

Edytowane przez Tarnawa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.07.2020 o 23:00, Claudianne napisał:

Zastanawiałam się ostatnio, skąd wynika ta powszechna niechęć ludzi (a zazwyczaj tych, o niższym statusie społecznym) w Polsce do osób, którzy są na przykład lekarzami, prawnikami, doktorami nauk ścisłych. Chociaż z drugiej strony chyba bardziej wzbudza niesmak zapach dużego pieniądza u kogoś, gdy samemu się nie śmierdzi groszem.

 

Najlepsi lekarze nie muszą codziennie pracować, ba, mogą przychodzić do pracy raz na tydzień i zgarniać po naście tysięcy złotych, a nawet więcej i co z tego? Należy im się, skąd ta zawiść? Czy przeciętny Kowalski miałby na tyle „jaj”, żeby przeprowadzić skomplikowaną operację na przykład wirektomii oka i wiedząc, że jak coś spieprzy to może mieć za to odpowiedzialność karną?

 

Zauważyłam, że ludzie zazwyczaj dostrzegają tylko efekt, a nie widzą ciężkiej pracy, jaką wcześniej ktoś włożył, żeby coś osiągnąć. Niektórzy usprawiedliwiają się, że pochodzą z biednych rodzin, ale znam osoby, dla których było to jeszcze większą motywacją, by się wyrwać z tego pieniężnego padołu i zdobyć wykształcenie, umożliwiające im życie na wysokim poziomie. Czytając tu niektóre wpisy przepełnione szyderą o osobach wykształconych i mających odpowiedzialną pracę, na którą przekłada się wysoki zarobek to otwiera mi się nóż w kieszen

 

W dniu 10.07.2020 o 23:21, RENGERS napisał:

Zawiść polska.

 

Za granicą występuje, lecz w znacznie mniejszym stopniu, nieodczuwalnym praktycznie.

Mnie bawią te polskie kompleksy. Nie ma czegoś takiego jak polska zawiść. Zawiść nie ma narodowości. Ja osobiście i moi polscy kumple pracując na Zachodzie wielokrotnie stykałem się z zawiścią ludzi innych narodowości wobec Polaków co miało dla nas raczej silny aspekt humorystyczny. Np. mieszkając na terenie Niemiec w wynajętym przez firmę (niemiecką) kwadracie ze sprzątaniem wliczonym w koszt wynajmu, pewnego razu, pani sprzątaczka- Niemka powiedziała mi, że ona u Polaka sprzątać nie będzie. Nie i już!?? Koniec świata! Niemka sprzątała u Polaka! Skarga na nią załatwiła sprawę. Ale ubaw miałem. Tak samo Niemcy, Holendrzy itd. zwykle żle znoszą sytuację gdy Polak jest ich szefem, albo zarabia również dobrze jak oni, albo zwykle jedno i drugie. Też wtedy bywa bardzo zabawnie. Można zobaczyć zwykłą ludzką zawiść w najczystszej postaci.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.