Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry!

Rzucam rzecz tutaj bo interesuje mnie zdanie zarówno Braci jak i Pań.

Niech każdy kto chce dołoży cegiełkę (albo i nie).

 

Tak mnie naszło i zacząłem się zastanawiać, jak można zdefiniować pojęcie wykorzystywania, tudzież pasożytnictwa (bo poświęcenie to taki niemodny temat w dzisiejszych czasach ? )

Najpierw mem (to nie ja..... jeszcze :P )

 

14913948535010.jpg

 

Pojęcie oczywiście jest szerokie i mocno subiektywne.

Załóżmy odniesienie do jakiejś relacji (obojętnie: Z-związkowej, R-rodzinnej, B-biznesowej, P-pracowej..itd) z jedną lub wieloma osobami ("druga strona").

 

Stosując pewne uproszczenie (matematyczne), gdybyśmy założyli sobie taką skalę poświęcenia (procentową),  gdzie na jednym końcu mamy:

położenie 0% / skrajne pasożytnictwo "tylko biorę"

położenie 50% / wyważona współpraca "równo biorę , równo daję"

położenie 100% / skrajne poświęcenie "tylko daję"

i przyjmując, że mamy dwie wartości procentowe do oceny:

A - nasza ocena samych siebie ("tylko biorę" / "tylko daję")

B - nasza ocena drugiej strony ("tylko bierze" / "tylko daje")

 

to

 

1. W jaki sposób ustalić, czy dana relacja jest pasożytnicza?

 * czy będzie to np. położenie pomiędzy 0-5% czy może 0-20%?

2. Czy nasza ocena może się zmieniać w zależności od typu relacji?

 * czy jeśli zakładamy, że pasożytnictwo w zakresie pracy definiujemy na poziomie 0-20% (B[praca]=0-20%), to czy np. taki sam przedział można przyjąć do związku, czy może tam jednak powinna być wyższa tolerancja, np. 0-30% (B[zwiazek]=0-30%)?

3. Czy możemy przyjąć stopniowanie?

np:

 * wykorzystywanie 20-30%

 * pasożytnictwo 0-20%

4. Czy jest jakaś relacja pomiędzy ocenami A i B?

 * np. jeśli oceniamy, że A jest 50% (uważamy, że i dajemy i bierzemy) to druga strona B=100%-A (czyli też równo bierze i równo daje?)

 * czy może jest inaczej i A+B nie zawsze daje 100%?

 

Dzięki za góry za odpowiedzi!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie umiałabym określić widełek procentów ale też nie jest dla mnie to tak istotne dlatego, że cała koncentracja mojej uwagi idzie w relacje A do B. I tak (w odniesieniu do relacji związkowej) idealna sytuacja to sytuacja symetryczna. I nie tylko symetryczna w zakresie udziału: %daję – %biorę ale też (stety, niestety) musi być symetryczna per płaszczyzna. I tu się jednak nigdy nie zgodzi. Co wskazuje, że powinnam zmienić to myślenie i pójść raczej w kompensację miedzyplaszczyznowa.

 

A Ty co myślisz? Czemu to badasz? Jaka jest twoja motywacja (jeśli mogę zapytać)? Możesz odpowiadać krótko żebyś się nie narobił, tak jak ostatnio i mnie to zawstydziło ??

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi Dawcą czego jesteś? Tak konkretnie potrafisz powiedzieć, co od siebie dajesz? Takiego namacalnego i dającego się zaobserwować w świecie rzeczywistym. Żebym patrząc z boku mógł to zobaczyć i nie potrzebował wyjaśnień, że ta sytuacja niby pokazuje, że niby coś od siebie dajesz.

Pytam dlatego, że znam jedną taką, co to wszędzie opowiada, ile to ona od siebie daje, tylko zapytana o konkrety nie potrafiła żadnego przykładu wymienić. Ty potrafisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams Ja jestem tą osobą która doradza, wysłuchuje, pomaga, wspiera, czyni przysługi te drobne i te mniej.

Jeszcze bardziej realnie:

- ktoś potrzebuje coś załatwić

- ktoś potrzebuje się wygadać

- ktoś potrzebuje czegoś pożyczyć (oprócz pieniędzy bo tych nie pożyczam)

- ktoś potrzebuje się doradzić

- ktoś potrzebuje żebym mu coś zrobiła, nie wiem.. obcieła włosy, zafarbowała, wypełniła formularz

 

Ja właściwie nigdy od nikogo nic chce, a jeśli już czasami nie śmiało to spotykam się przeważnie z dobrymi wymówkami.

Ale to też kwestia, że wiele znajomości mi się posypało (ciąże, wyjazdy, śluby) i został mi te wątpliwej jakości.

Ogólnie to chujowo.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna rozkminka, lubię takie bycie wyliczonym i różne przemyślenia jak opisać relacje z ludźmi matematyką. Czy da się to dobrze zrobić? - Nie.

Nie wiem dlaczego wątek zakładasz w rezerwacie @lync i dlaczego ostatnio ciekawsze wątki tutaj trafiają. No offence lejdis.

 

Myślę, że warto wprowadzić stopniowanie, jak najbardziej. Dla uproszczenia uznałbym w teorii 100% jako całość, czyli nie ma, że obie osoby dają np. 70%. W takim wypadku jest 50/50.

Pytanie czy w ten sposób chcesz ocenić starania obu stron czy rzeczywisty efekt. Bo jak wiadomo w relacjach kobiety z mężczyzną, zwłaszcza takich promowanych przez forum gdzie to kobieta jest młodsza o 10 lat, nie ma raczej ona szans dawać tyle co mężczyzna, co wynika z jego doświadczenia, zdecydowania i zaplecza finansowego. Chyba, że jej dawanie liczymy %towo jako urok osobisty ;) Czy jest ona pasożytem? Niekoniecznie, bo może nawet starać się bedziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync Kwestia bilansu zysków i strat. Podejrzewam, że założyłeś taki wątek, bo czujesz, że dajesz więcej, niż otrzymujesz od partnerki? Dysproporcja jest tak duża, że nie da się jej nie zauważyć? Zgadłem? 

Podejrzewam też, że gdyby była na jej niekorzyść to a) nie zauważyłbyś tego b) Absolutnie nie chciałbyś nic z tym robić, bo jakoś tak jesteśmy skonstruowani, że nigdy nie pójdziemy do szefa i nie powiemy, że za dużo nam płaci za nasze usługi nieee? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, lync napisał:

1. W jaki sposób ustalić, czy dana relacja jest pasożytnicza?

Wtedy kiedy to nam bardziej zależy niż drugiej stronie.

12 godzin temu, lync napisał:

2. Czy nasza ocena może się zmieniać w zależności od typu relacji?

Nigdy. Nigdy ktoś kto jest pasożytem nie usatysfokcjonuje nas!!!

12 godzin temu, lync napisał:

3. Czy możemy przyjąć stopniowanie?

Nigdy! Nigdy, bo sami się rozmienimy na drobne!

12 godzin temu, lync napisał:

4. Czy jest jakaś relacja pomiędzy ocenami A i B?

Owszem. To jak domino ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest o tyle trudny temat, że często ludzie:

 

a) nawet nie wiedzą, że „coś” dają drugiej stronie - przykład: swoją mega pozytywną energią możesz drugą osobę nakręcać. Dla Ciebie to po prostu sposób bycia, nie czujesz ze swojej strony poświęcenia

 

b) jeśli coś już robią świadomie - przykładają do tego różną wagę procentową. Typiarka codziennie robi śniadanko dla misia, do którego składników wyszukuje na mongolskich stronach zielarskich i dla niej to jest super-wow-fit-19,5% wkładu w związek. Natomiast jej pan ma to głęboko w duszy i opierdziela godzinke później hambiurgera. Dla niego to może 0,5% wkładu.

 

Te subiektywne odczucia ciężko przekuć na wspólną „miarkę procentową”. Potrzeba jeszcze lepszych wyznaczników jak do tematu podejść.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście uważam, że nie warto rzucać hasłami, że ktoś jest pasożytem. A może ta osoba "dająca" po prostu bombarduje miłością, albo oczekuje podskórnie daleko idącej wdzięczności za poświęcenie, albo ma taki wpojony model, że ciągle nadskakuje i chce spełnić oczekiwania wszystkich dookoła - chce być idealna lub zgrywa teatralnie męczennicę, bo dojmująco potrzebuje uznania i docenienia (i to "dawanie" to bardziej jej potrzeba niż cyniczne "branie" tej drugiej strony).

 

Może to ktoś, kto uwielbia jak wszystko jest idealnie wysprzątane i codziennie dokładnie odkurza i poleruje, po czym ma pretensje do drugiej strony, że ta tylko tak ogarnia z grubsza. Ale ta idealna czystość to potrzeba tej osoby zaangażowanej. Pewnie czuje się wykorzystywana, że więcej z siebie daje.

 

Trzeba powiedzieć wprost, czego się oczekuje od partnera - co ma robić, żebyśmy nie czuli się wykorzystywani. Jak nie zrobi tego o co go prosimy (o ile jest to racjonalne i słuszne) to znaczy, że jest pasożytem, a jak zrobi - to zwyczajnie nie czytał w myślach.

Często rozkminiam o zasadach w państwie, w którym ja bym rządziła.  I zawsze zaczynam zdanie od "w moim państwie wszystko byłoby proste....".

 

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, deomi napisał:

Jeszcze bardziej realnie:

- ktoś potrzebuje coś załatwić

- ktoś potrzebuje się wygadać

- ktoś potrzebuje czegoś pożyczyć (oprócz pieniędzy bo tych nie pożyczam)

- ktoś potrzebuje się doradzić

To nie jest jeszcze bardziej realnie, to jest ogólnikowo i bez żadnych konkretów. W dodatku nie na temat, bo pytałem, co dajesz? Namacalnego, co można zaobserwować patrząc z boku. O przykłady pytam po to, by każdy mógł sobie ocenić skalę. Także jakbyś doprecyzować co ktoś chciał załatwić i co zrobiłaś w tej sprawie? Co dałaś osobie, która chciała się wygadać? I czego uważasz, że mogłabyś za to chcieć, skoro podkreślasz, że nic nie chcesz? A Ty wygadać się nigdy nie chcesz? ;) Twoja postawa no forum daje pewne wskazówki na ten temat...

No i co konkretnie pożyczasz innym osobom? Jak dokładnie wygląda to doradzani i w jakich sprawach? BTW - Ty nigdy nie potrzebujesz się doradzić? ;) Jak na razie to konkretami gospodarujesz bardzo oszczędnie.

 

Ale coś jest. Konkretnie to jest:

46 minut temu, deomi napisał:

obcieła włosy, zafarbowała

Obcięcie włosów czy ich zafarbowanie to jest konkretny przykład i są to usługi o realnej wartości rynkowej. Kim są osoby, którym świadczysz te usługi? Czy aby na pewno te osoby niczego dla Ciebie nie robią? Może świadczą usługi doradcze, o których wspominasz na swojej liście dostarczanych przez Ciebie dóbr?

Ale już:

47 minut temu, deomi napisał:

wypełniła formularz

to znowu ogólnik, który niewiele mówi. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams Co dajesz namacalnego?

Czas, uwagę, swoje umiejetności i wiedzę.

Nie wiem jakiej odpowiedzi oczekujesz, że przepisze na kogoś dom z basenem?

Bardziej dokładniej nie mogę, bo musiałabym zdradziłć tutaj czym się zajmuje, a tego nie chce.

Tak ciężko sobie wyobrazić jakich przysług mogą oczekiwać ludzie? Jak potrafią zamęczyć dupsko jeśli trafią na podatny grunt.

- napisanie z kimś cv bo nie potrafi

- uszylam kilkanascie maseczek, rozdałam, oczywiscie chcieli wincyj i wincyj za free

- pojechanie z kims gdzies, co zajmuje caly dzień ,bo ktoś chce wsparcia w jakiejs instyctucji

- pożyczenie sprzetu kosztownego, upominanie, sie o niego, strach ze zepsuje

- opłacanie za kogoś rachunków i pilnowanie tego

 

 i pierdyliard innych spraw

 

Akurat wysłuchiwanie czyichś problemów. jest cholernie wymeczające psychicznie, o czym nie raz mówił Marek i za co niemałe pieniądze biorą psychologowie. 

Tym bardziej jeśli nie możesz liczyć na wzajemnosć, bo te osoby nie sa na tyle kompetentne by to robić, lub skometują to wypowiedź jakimś jednym krótkim podsumowaniem i  przechodzą do "swoich" spraw.

 

Weeż mnie nie dobiaj XD, mam ostatnio tak chujową jakość relacji XD gdzie kuzwa jestem przez ludzi na maksa wyekspleatowana przede wszystkim psychicznie, a przyjdziesz jeszcze Ty i mi piszesz że co to jest, co dla nich robie XD 

Całe życie walcze o asertywnosć, o wyjscie z roli ofiary, i wysługiwaczki, więć to że nic dla kogoś nie robię jest ostatnią rzeczą o której możesz napisać. 

Całe życie słyszę ze jestem super, bo tak wszystkim pomagam,ale zdaje sobie sprawę, ze jestem jeb*ną frajerką, która za mile słowa, poświeca siebie. xd

 

ale wybaczam Ci, bo kreacje na forum mam całkiem inną, tutaj ja zawracałam ludziom dupę, ale robiłam to grupowo, by kogoś pojedynczego tak bardzo nie obciażać psychicznie i żeby w każdej chwili ktoś mógł nacisnąc krzyżyk i po prostu nawet mnie nie przeczytać.

 

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, deomi napisał:

Akurat wysłuchiwanie czyichś problemów. jest cholernie wymeczające psychicznie, o czym nie raz mówił Marek i za co niemałe pieniądze biorą psychologowie. 

Tym bardziej jeśli nie możesz liczyć na wzajemnosć, bo te osoby nie sa na tyle kompetentne by to robić, lub skometują to wypowiedź jakimś jednym krótkim podsumowaniem i  przechodzą do "swoich" spraw.

Nie jest tak żle, jeśli do tego odpowiednio podejść. Ja w takich sytuacjach, gdy ktoś chce abym wysłuchał jego problemów psychicznych, to doradzam popełnienie samobójstwa. Idzie wtedy jak zmyty.? Aby pożyczyć ode mnie jakiś kosztowny sprzęt (np. aparat fotograficzny), to ja chcę kaucji. Jeśli uszkodzi, to sprzęt jest jego. W moim środowisku generalnie nie pożyczamy sobie kosztownych rzeczy. Może zrób to samo.

 

 

@Amperka " Osobiście uważam, że nie warto rzucać hasłami, że ktoś jest pasożytem."

 

A ja osobiście uważam, że rzeczy należy nazywać po imieniu. Czasami tak bywa, że ktoś jest regularnym pasożytem, jak np. był konkubina kumpla. Pani będąc bardzo ładną wyznawała postawę pt. "klękajcie narody, bo jestem ładna". Jedyne co chętnie robiła, to kawka i papieros, i za cholerę nie chciała iść do pracy. Ich związek bardzo szybko się zakończył min. z tego powodu..

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Colemanka napisał:

A Ty co myślisz? Czemu to badasz? Jaka jest twoja motywacja (jeśli mogę zapytać)? Możesz odpowiadać krótko żebyś się nie narobił, tak jak ostatnio i mnie to zawstydziło ??

Na razie się nad tym zastanawiam, nie mam jakiś konkretnych teorii. Inspirują mnie moje własne doświadczenia (związkowe, biznesowe, rodzinne).

2 godziny temu, prod1gybmx napisał:

Dysproporcja jest tak duża, że nie da się jej nie zauważyć? Zgadłem? 

Myślę, że wg zasady pareto - 80/20.

Ostatnio wyjechałem partnerce z zarzutem, co ją niezmiernie wpieniło i dało kolejny zgrzyt (domaganie się przeprosin, wykorzystywanie różnych sytuacji, aby do tych przeprosin doprowadzić..itd).

Dając sobie czas i nie robiąc głupoty (przeproszenie za nic lub startowanie z pozycji ego, obracanie kota ogonem i frontalny atak na nią) do mnie dotarło, że tak naprawdę operuję na nie do końca ścisłej przestrzeni. Tzn. jakbym "miał wrażenie" ścisłego oszacowania takiej relacji, ale mieć wrażenie, a mieć realne oszacowanie - to dwie różne sprawy.

Emocje mogą mówić jedno, logika drugie. Rzeczywiście nazwanie pasożytem to ciężkie słowo, przyszło mi do głowy, że dobrze byłoby umieć określić aktualny stan w ramach mierzalnej wartości (przeciwwaga do emocji) i ustalić kiedy i czy byłoby właściwe podnieść taki argument.

 

Tu też wołam @mph25 bo się w którymś temacie udzieliłem w temacie analizy.

Przypomniało mi się, jak czytałem jakąś książkę odnośnie rehabilitacji/masażu leczniczego i tam właśnie było coś takiego jak skala bólu (wartości 1-10), od której zależało dobieranie odpowiedniego sposobu terapii. W przypadku monitoringu np. poziomu hormonów, zakładając, że sytuacja psychiczna również może mieć wpływ, to czynnik, którego wartość jesteśmy w stanie określić - możemy dodać do analizy. I zobaczyć: przez X czasu byłam/byłem w relacji w takim i takim stopniu i np. koreluje to z jakimiś problemami zdrowotnymi czy coś w tym rodzaju. Może to jest tylko gdybanie, a może ma jakiś większy sens.

 

Nie mówię, że skala % jest idealna, ale skala 0-1 "czuję że relacja jest pasożytnicza" / "czuję że relacja nie jest..." jest zbytnim uproszczeniem. Jeśli ktoś dobrze się czuje w skali typu 1-10 to może oceniać skokowo co 10%. Jeśli ktoś czuje, że jest w stanie ocenić "tak, raczej tak, nie wiem, raczej nie, nie" to skokiem jest tu 20% (100% / 5).

 

Po wpisach @Analconda odnośnie tematu pogardy dla osób zarabiających zaciekawiło mnie jak inni widzą zakres pasożytnictwa - czy jest on wąski, czy jest on szeroki i to była wisienka na torcie, przekonało mnie to do dodania takiego wpisu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta wykorzystuje ze względu na swoje względy i przywileje. Gdyby skończyły się w sferze publicznej zarówno te obyczajowe jak i socjalne to zmusiło by to je do zapierdalania, no ale niestety państwo woli zachęcać do wychowywania klasy niewolniczej bo z czego by kradli?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, to znaczy, że jest coś nie tak i nie potrzebujesz na to żadnego wzoru.

To jest typowe zgranie osób z mentalnością biorcy, dasz palec, zeżrą całą rekę, póżniej całe ramie i gdy bedą już przy szyji, nadal będą wzbudzać poczucie winy, że to za mało XD a Ty z mentalnością dawcy będziesz w to wierzył, az stracisz łeb XD

Spier... jak najdalej od tego pasożyta. Lepiej nie będzie.

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, prod1gybmx napisał:

Podejrzewam też, że gdyby była na jej niekorzyść to a) nie zauważyłbyś tego b) Absolutnie nie chciałbyś nic z tym robić, bo jakoś tak jesteśmy skonstruowani, że nigdy nie pójdziemy do szefa i nie powiemy, że za dużo nam płaci za nasze usługi nieee?

Dobra uwaga. I trafiłeś i też trochę nie.

 

W przeszłości miałem takie momenty w których nie potrafiłem dostrzec, były też takie, że zwracała mi uwagę, poprawka była na chwilę, a później różnie bywało.

Gdzieś tam mi siedzi świadomość, że bycie nie fair (egoizm skrajnie w swoją stronę) również nie jest dobrym pomysłem, więc opcja pośrodku wydaje się dobrym kierunkiem.

 

Sam czasem łapałem/łapię się na czymś takim, co pisała np. @deomi . W pracy również - bo potrafiłem wyceniać jedno, realizować zlecenie, a później dokładać od siebie bo umówiłem się z kimś na konkretną kwotę (ale nie widziałem, że nie da się tego zrobić w tej stawce, a nie chciałem oddawać czegoś niepełnego, bo kasa się skończyła).

Podobnie z zatrudnianiem - jak miałbym zatrudnić kogoś za słabą stawkę to po prostu tego nie robię, bo czułbym się z tym źle.

Z drugiej strony jak ktoś pisze o tym, jak prywaciarze to wykorzystywacze to czasem można pomyśleć sobie ("czy coś ze mną nie tak?").

2 godziny temu, NimfaWodna napisał:

Nigdy. Nigdy ktoś kto jest pasożytem nie usatysfokcjonuje nas!!!

Dzięki - czyli jak widzę preferujesz tutaj wartości 0/1, aniżeli stopniowanie.

2 godziny temu, sol napisał:

Te subiektywne odczucia ciężko przekuć na wspólną „miarkę procentową”. Potrzeba jeszcze lepszych wyznaczników jak do tematu podejść.

Właśnie, tylko jakich?

2 godziny temu, Amperka napisał:

Trzeba powiedzieć wprost, czego się oczekuje od partnera - co ma robić, żebyśmy nie czuli się wykorzystywani. Jak nie zrobi tego o co go prosimy (o ile jest to racjonalne i słuszne) to znaczy, że jest pasożytem, a jak zrobi - to zwyczajnie nie czytał w myślach.

Tylko mam wrażenie, że do pewnego stopnia to działa, od pewnego - potrzebny jest dodatkowy czynnik, który jest wspólny z tematem oszacowania skali.

Inaczej łatwo iść w skrajność, która długofalowo może nie być dobrym rozwiązaniem.

2 godziny temu, deomi napisał:

Ja właściwie nigdy od nikogo nic chce, a jeśli już czasami nie śmiało to spotykam się przeważnie z dobrymi wymówkami.

Ale to też kwestia, że wiele znajomości mi się posypało (ciąże, wyjazdy, śluby) i został mi te wątpliwej jakości.

Ogólnie to chujowo.

Współczuję Ci. Nie wpływa to pozytywnie na jakość życia.

Godzinę temu, deomi napisał:

Weeż mnie nie dobiaj XD, mam ostatnio tak chujową jakość relacji XD gdzie kuzwa jestem przez ludzi na maksa wyekspleatowana przede wszystkim psychicznie, a przyjdziesz jeszcze Ty i mi piszesz że co to jest, co dla nich robie XD 

Dlatego może pora to jakoś zwizualizować i oszacować?

Jak człowiek jest wyeksploatowany psychicznie - to ma większą chętkę na to, aby to rzucić i pokazać innym przysłowiowego "faka".

Ale jak zauważyłem - to często wiąże się z niższym poziomem energii/sił w organiźmie, zmęczeniem..itd - i postępowanie wg tej reguły to również skrajność (tak jak danie się wykorzystywać).

Więc pomysł umiejętności oszacowania nie wydaje mi się czymś durnym/bezsensownym, jeśli chcielibyśmy zachować coś w okolicy 50/50.

2 godziny temu, Pacman napisał:

Nie wiem dlaczego wątek zakładasz w rezerwacie @lync i dlaczego ostatnio ciekawsze wątki tutaj trafiają

Ying-yang. @Marek Kotoński wiedział co robi zakładając ten dział :)

Tutaj temat dotyczy również relacji związkowych, fajnie by było, gdyby wnioski opierały się na różnych punktach widzenia.

35 minut temu, Stefan Batory napisał:

A ja osobiście uważam, że rzeczy należy nazywać po imieniu

Otóż to - czasem delikatne sygnały nie docierają i potrzeba czegoś cięższego.

Ale wiadomo, im cięższe działa, tym większą szkodę można wyrządzić - trzeba być bardziej uważnym.

21 minut temu, deomi napisał:

@lync Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, to znaczy, że jest coś nie tak i nie potrzebujesz na to żadnego wzoru.

To jest typowe zgranie osób z mentalnością biorcy, dasz palec, zeżrą całą rekę, póżniej całe ramie i gdy bedą już przy szyji, nadal będą wzbudzać poczucie winy, że to za mało XD a Ty z mentalnością dawcy będziesz w to wierzył, az stracisz łeb XD

Spier... jak najdalej od tego pasożyta. Lepiej nie będzie.

No właśnie nie do końca.

 

Bo miałem takie momenty, w których mój umysł / ja / moja świadomość (ciężko ocenic :) ), potrafił przymknąć oko na pewne kwestie, które powodowały, że widziałem sytuacje w innych barwach. Podejmowałem wtedy akcje, które możnaby określić "dom budowany na kiepskich fundamentach".

 

To mi pokazało, że owszem - mogę brać pod uwagę poczucie "coś jest nie tak", ale może być to nieuczciwe z punktu widzenia całości.

Myślę, że w swoim życiu mógłbym znaleźć sytuacje w których w jednym obszarze to ja byłem pasożytem, a w drugim (z tą samą osobą) wręcz przeciwnie.

 

Zamiast się napinać, wolałbym mieć świadomość, jak znaleźć złoty środek. Ale może to głupi pomysł, może lepiej rzeczywiście spier.... a nie się zastanawiać.

27 minut temu, Colemanka napisał:

@lync zapytam wprost: czujesz się wykorzystywany przez partnerkę?

Chcesz obliczyć stopień tego wykorzystywania (pasożytowania) by podnieść ten argument w dyskusji z Nią?

W pewnych obszarach tak, w pewnych nie.

Zgadza się, jak uda mi się to wyliczyć to mógłbym ustalić i wchodząc w polemikę zachować trzeźwość umysłu, a nie np. miotać się pod wpływem emocji.

Partnerka to ścisłowiec, ja raczej też - argumenty emocjonalne na dłuższą metę się nie sprawdzą w sytuacjach, gdzie mogą wchodzić w grę np. kwestie prawne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minutes ago, lync said:

W pewnych obszarach tak, w pewnych nie.

To jest to, o czym pisałam, że ja rozliczam A do B per płaszczyzna = obszar. Jeśli potrafisz to wprowadź kompensacje i rozliczaj per saldo. Ja nie potrafię.

 

Teraz na przykładzie. Na płaszczyźnie emocjonalnej: ja kocham, ty kochasz (symetria), ja kocham, a ty nie (brak symetrii). Na płaszczyźnie roboty w domu: ja gotuje, ty zmywasz lub ty gotujesz, ja zmywam (symetria). Propozycja kompensacji i rozliczenia per saldo: ja cię kocham, a ty nie kochasz mnie ale (za to) zawsze gotujesz i zmywasz. Potrafisz tak?

 

Czy jesteście z partnerka po ślubie? (bo wtedy chyba inaczej się rozlicza)

Edytowane przez Colemanka
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Colemanka napisał:

Teraz na przykładzie. Na płaszczyźnie emocjonalnej: ja kocham, ty kochasz (symetria), ja kocham, a ty nie (brak symetrii). Na płaszczyźnie roboty w domu: ja gotuje, ty zmywasz lub ty gotujesz, ja zmywam (symetria). Propozycja kompensacji i rozliczenia per saldo: ja cię kocham, a ty nie kochasz mnie ale (za to) zawsze gotujesz i zmywasz. Potrafisz tak?

 

Czy jesteście z partnerka po ślubie? (bo wtedy chyba inaczej się rozlicza)

Ślub nie, ale wiążące umowy tak. Trochę jak w małżeństwie.

Na płaszczyźnie emocjonalnej to nie jestem w stanie określić czy kocham czy nie. Będę to wiedział, jak się wyprowadzę i zacznę żyć samodzielnie :P

Kompensacja spoko, ale są różne scenariusze. Jedne zakładają wspólny kontakt, inne nie. Jedne przykładają większe wagi do pewnych rzeczy, inne mniejsze.

Mnogość opcji lekko przeraża.

Uważam, że problem głównie dotyczy pracy, ale też jest związane z tym, że i partnerka coś robi, ale też nie jest skora do "raportowania postępów", więc ciężko ocenić rzeczywisty wkład. Intuicja to jedno, fakty to drugie. Tutaj niestety jest trochę jak z tym tematem o kobietach w wojsku. To faceci są predysponowani do lepszego radzenia sobie z presją na konkretny cel. Ale to już pasuje do innego tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faceci budują, kupują domy, samochody swoim szparkom-sekretarkom a gdy przychodzi moment refleksji to relatywizują... Nie potrafią zrozumieć że fajnie jest dawać, ale z tym musi iść w parze również wkład drugiej strony - w przeciwnym razie będzie bankrupt i tak zazwyczaj jest.

 

Schemat jest i natury biologicznej i postępowej - chociażby przez socjalizm czy pranie mózgów od małego że kobiecie się należy. Co się kurwa należy? Opieka podczas niezdolności do pracy, na wszystko inne można zarobić przed.

Miałem w domu inny przykład i może dlatego uważam że kobieta potrafi być pracowita i uczciwa.

Nigdy nie rozumiałem jak można zdrowemu człowiekowi dawać coś za darmo kiedy samemu się na to bardzo ciężko pracuje. Co prawda kiedyś zasłaniały się mniejszymi zarobkami, wychowywaniem dzieci, ogólnie brakiem czasu, ale kiedy dorosłem i poznałem stopień wyrachowania kobiet, historię bliskich osób, a parę lat temu (szkoda że tak późno) historię obcych mi ludzi z forum jako lustrzane odbicie moich przekonań, nie mam wątpliwości.

Pijawki i darmozjady.

Kupując kobietę, kupujesz bilet, do cyrku, w którym jest określona ilość atrakcji, ale wyjdziesz z niego bez pieniędzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, lync napisał:

Myślę, że wg zasady pareto - 80/20.

Ostatnio wyjechałem partnerce z zarzutem, co ją niezmiernie wpieniło i dało kolejny zgrzyt (domaganie się przeprosin, wykorzystywanie różnych sytuacji, aby do tych przeprosin doprowadzić..itd).

Dając sobie czas i nie robiąc głupoty (przeproszenie za nic lub startowanie z pozycji ego, obracanie kota ogonem i frontalny atak na nią) do mnie dotarło, że tak naprawdę operuję na nie do końca ścisłej przestrzeni. Tzn. jakbym "miał wrażenie" ścisłego oszacowania takiej relacji, ale mieć wrażenie, a mieć realne oszacowanie - to dwie różne sprawy.

Emocje mogą mówić jedno, logika drugie. Rzeczywiście nazwanie pasożytem to ciężkie słowo, przyszło mi do głowy, że dobrze byłoby umieć określić aktualny stan w ramach mierzalnej wartości (przeciwwaga do emocji) i ustalić kiedy i czy byłoby właściwe podnieść taki argument.

Jak zauważyłeś podział jest mocno niekorzystny. Odwołując się znowu do relacji pracownik-szef. Gdybyś wiedział, że za daną prace masz otrzymywać np 3k zł, a otrzymywałbyś z "niewiadomych" względów 5k zł, to w sytuacji, kiedy przyszedłby do Ciebie przełożony i stwierdził, że otrzymujesz za swoją usługę zdecydowanie za dużo i kwota 3k jest wystarczająca, adekwatna i jedyna, na która może sobie pozwolić żeby nie być stratnym, to też wpadłbyś w szał.

Po prostu na przestrzeni miesiecy/lat zostałeś przyzwyczajony do pewnego standardu i z niezrozumiałych dla siebie przyczyn, dlaczego miałbyś z niego schodzić? Pracować więcej za tyle samo, lub zarabiać mniej?

Wyjscia:

Jeśli nie masz dzieci, kredytów, zoobowiązań.

1. Pożegnać Panią oznajmiając jej jak to z Twojej strony wygląda i nie możesz sobie na to pozwolić na taki układ. Wiąże się to z poczuciem odpowiedzialności za decyzje, Twój mózg bedzie Ci co jakiś czas przypominał czy aby popełniłeś słuszna decyzje, w sprytny sposób kamuflując te gówniane momenty, przypominając tylko o tych dobrych. (W tej sytuacji nie zważasz na ewentualne wyzwiska, szantaże, próby wciągniecia Cie w rozmowę i pójścia na "kompromis")

2.Jeśli jednak nie możesz tak po prostu odejść, to możesz spróbować zastosować różne techniki manipulacyjne, żeby wyrównać poziom "sił".

Jeśli jest jeszcze jakaś szansa, to będzie gotowa zapłacić więcej za to, co jej w tym momencie oferujesz. 

Powrót do równowagi zaangażowania i uczuć jest niezbędny w kontekscie prób budowania wspólnej przyszłosci, bo jeśli ona kiedyś uzna przeskoczyć na inną gałąź, lub po prostu będzie chciała odejść, poczucie że traci tyle samo co Ty(Czasu, pieniążków zainwestowanych w relacje, emocji i starań) sprawi, żę będzie znacznie łatwiej Ci się pogodzić z rozstaniem, bo wiesz, że staraliście się w równym stopniu, tracicie po równo i nie przeinwestowałeś. 

 

Techniki są dość kontrowersyjne, jak coś to priv. ;) 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync już kiedyś o tym pisaliśmy. 

 

Nic nowego nie dodam ani nie poradzę ale ja już dawno bym:

24 minuty temu, prod1gybmx napisał:

Pożegnać Panią

 

Gdyby do mnie tak baba z mordą skakała to choćby jej cipka pachniała fiołkami i obciągałaby po królewsku to by dostała spacerowego u za drzwi. 

No ale to twoje życie i zdecydujesz sam. ?

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, prod1gybmx napisał:

Jak zauważyłeś podział jest mocno niekorzystny.

Podział jest.

Tyle, że teraz jak widzę przeglądając wątek to zamiast sie zastanowić, pospieszyłem i wprowadziłem chaos, bo nie napisałem odnośnie czego to 80/20.

Pod pojęciem dysproporcji 80/20 widziałem powód założenia tego tematu: 80% - wpływ związku, 20% - obserwacje np. na Forum. Przepraszam za wprowadzenie w błąd.

 

Faktyczny poziomu dysproporcji w tej relacji - ciężko mi jednoznacznie ustalić. Jest różny na różnych poziomach. Aż po prostu nie chce mi się o tym myśleć.

7 minut temu, prod1gybmx napisał:

Po prostu na przestrzeni miesiecy/lat zostałeś przyzwyczajony do pewnego standardu i z niezrozumiałych dla siebie przyczyn, dlaczego miałbyś z niego schodzić? Pracować więcej za tyle samo, lub zarabiać mniej?

Raz przekroczona granica ustala nową granicę. Rozumiem o co Ci chodzi.

11 minut temu, prod1gybmx napisał:

Twój mózg bedzie Ci co jakiś czas przypominał czy aby popełniłeś słuszna decyzje, w sprytny sposób kamuflując te gówniane momenty, przypominając tylko o tych dobrych.

Wiem, tak to działa. Wybrałem bramkę pierwszą, ale realizacja jeszcze w trakcie. Staram się obecnie patrzeć przez pryzmat swojego interesu.

2 minuty temu, SSydney napisał:

Gdyby do mnie tak baba z mordą skakała to choćby jej cipka pachniała fiołkami i obciągałaby po królewsku to by dostała spacerowego u za drzwi. 

No ale to twoje życie i zdecydujesz sam

Zgadza się. Właśnie dlatego facet powinien mieć swoje mieszkanie, a nie mieszkać kątem u kobiety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.