Skocz do zawartości

Pracowałem przez rok w biurze pełnym kobiet (jako jedyny samiec)


Rekomendowane odpowiedzi

Fakty wyglądają następująco, co potwierdza jedynie obecny temat:

1/ nie znam osoby (w tym kobiety; Wy zapewne również nie znacie), której dobrze pracowałoby się w gronie kobiet;

2/ jak trafi się kobieta szef, która nie ma męskich cech (które ją najprawdopodobniej unieszczęśliwią), to jest tragedia,

3/ każdy w miarę ogarnięty właściciel biznesu woli zapłacić mężczyźnie więcej, bo ma z tego więcej. I nie jest to krzywdzące, ale sprawiedliwe.

 

Czy widzicie możliwości rozwiązania poruszonego problemu "kurników"?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty wyglądają następująco, co potwierdza jedynie obecny temat:

1/ nie znam osoby (w tym kobiety; Wy zapewne również nie znacie), której dobrze pracowałoby się w gronie kobiet;

 

 

                              

Mi się bardzo dobrze pracowało w gronie kobiet, do momentu, aż szefowa się na mnie poznała i wywaliła mnie na zbity pysk. Wywaliła mnie, bo była dobrą szefową, a ja nie nadawałem się do tej roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Moje spostrzeżenia są takie same, ale je obserwowałem nie tylko w pracy ale też już na etapie szkoły gdzie byłeś na każdym kroku oceniany w jak najbardziej surowy sposób. Zrobiłeś coś dla nich, zoorganizowałeś - doceniania u kobiet NIE MA! Są tylko szpile, zawsze ZA MAŁO! Zawsze im ŹLE.
Chciałeś by same coś zrobiły, oporządkowały grupę? Jak stado baranów. Jedyne co umiały to beczeć.

Po pierwsza hipokryzja
Po drugie niesprawiedliwość
Po trzecie obłuda, fałszywość i zakłamanie
Po czwarte obmawianie
Po piąte złośliwość
Po szóste mściwość*
Obwinianie o własne błędy, lub winy których w ogóle jeszcze nie było* (mszczenie na zapas)
Po siódme narzekanie
Po ósme wymigiwanie się od obowiązków, totalne minimum
Po dziewiąte prowokacje
Po dziesiąte specjalne kreowanie intryg, okręcanie kota ogonem, by móc komuś dowalić psychologicznie i się dowartościować

A potem się dziwią, że "coś jest nie tak", bo oczywiście one niewinne, dobre, najlepsze.

Kobiety - wszystkie, są takie same. Podobne szambo można odczuć w związku, jeśli nie jest się kilka półek wyżej z atrakcyjnością jeśli chodzi o SMV. Dlatego tyle związków się rozpada, oczywiście z winy hormonów, paprocha na biurku i całej gamy złych cech mężczyzny.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, parafianin napisał:

Moje spostrzeżenia są takie same, ale je obserwowałem nie tylko w pracy ale też już na etapie szkoły gdzie byłeś na każdym kroku oceniany w jak najbardziej surowy sposób. Zrobiłeś coś dla nich, zoorganizowałeś - doceniania u kobiet NIE MA! Są tylko szpile, zawsze ZA MAŁO! Zawsze im ŹLE.
Chciałeś by same coś zrobiły, oporządkowały grupę? Jak stado baranów. Jedyne co umiały to beczeć.

Po pierwsza hipokryzja  Racja, jak baba coś spierdoli, to nic się nie stało, ale jak kto inny-wielkie ujadanie
Po drugie niesprawiedliwość   w babskim kurniku kury wydziobują wszelkie ziarna, dla pomiatanych facetów (którzy są na tyle ciency, że pracują na równi z babami)-zostają okruchy i krytyka
Po trzecie obłuda, fałszywość i zakłamanie  
Po czwarte obmawianie   jęzor lata jak łopata
Po piąte złośliwość          wystarczy, że ta obok ma lepszą torebkę
Po szóste mściwość*       jest ładniejsza, ściąga na siebie wzrok samców-dopierdolić jej (najlepszy cyrk, gdy przychodzi do pracy nowa i ładna, to wcześniej skłócone zdezelowane sztuki jednoczą się w komentarzu ''co ona myśli, że tyłkiem zrobi karierę''-a same wprost marzą, by cofnąć się w latach i kilogramach i wykorzystywać do bólu ten ''atut'')
Obwinianie o własne błędy, lub winy których w ogóle jeszcze nie było* (mszczenie na zapas)  gdy język lata jak łopata, nietrudno o wypowiadanie pierdół
Po siódme narzekanie     oczywiście, a same nic nie robią     
Po ósme wymigiwanie się od obowiązków, totalne minimum
Po dziewiąte prowokacje
Po dziesiąte specjalne kreowanie intryg, okręcanie kota ogonem, by móc komuś dowalić psychologicznie i się dowartościować    od dużych intryg są faceci (polityka), od małych intryg w kurniku-kury

A potem się dziwią, że "coś jest nie tak", bo oczywiście one niewinne, dobre, najlepsze.     

Kobiety - wszystkie, są takie same. Podobne szambo można odczuć w związku, jeśli nie jest się kilka półek wyżej z atrakcyjnością jeśli chodzi o SMV. Dlatego tyle związków się rozpada, oczywiście z winy hormonów, paprocha na biurku i całej gamy złych cech mężczyzny.

O co chodzi z tym paprochem?

Wniosek taki-na miejscu takiego reda jako sekretarki zatrudniałbym facetów-sekretarzy-w pracy będzie więcej ładu i porządku.  Kobiety są dobre tylko w pewnym okresie do pozowania i dekorowania sobą meblościanki. Bo nawet jeśli mają swoje wrodzone zalety skrupulatności i cierpliwości, to często przesłania je warcholstwo. Oczywiście są wyjątki. Odnoszę się do własnych i cudzych obserwacji, może gdzie indziej jest inaczej.

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z paprochem chodzi o to, że znajdą cokolwiek by móc obwinić, zamiast siebie za np wywołane burdy.

Jako jak najbardziej poprawny szowinista wygłaszam po obserwacji samych kobiet i tego CO LUBIĄ:

Kobieta nadaje się najlepiej do funkcji dekoracyjnej - wszystkie chcą być na świeczniku, w centrum uwagi, jak nie piski, emocje, to wyróżnianie się wyglądem i patrzenie jak inne wylewają jad

Prokreacyjnej - związanej z dekoracyjną - gdyby nie seks to kto by nad tymi kobietami tak skakał? Same przyznają że łapią "frajerów" dając nadzieję, którzy płacą za seks którego jeszcze nie dostali. Seks uzależnia, wywołuje chęć tzw "starania się". Poza tym... ktoś rodzić musi, tyle że nie można przypisywać sobie zasług za cechę ewolucyjną.

I ostatnia, mentalna funkcja kobiet - niewolnica, która nie ma żadnych praw, a "bat nad głową" i ster. Same przyznają że dominujący samiec jest dla nich wybawieniem, świetnie czują się w roli podporządkowanej, która ma wszystko wytyczone i jasne ustalone zasady (nie jak u kobiet, gdzie te zasady zmieniają się zależnie od samopoczucia, sympatii do kogoś, sytuacji, interesu, lub uniknięcia kary).

Kobiety wychowane w rodzinie gdzie mężczyzna miał szacunek i dominował także są wychowane na bardziej szczęśliwe, sumienne, mają mniej kompleksów, problemów emocjonalnych, są zaradniejsze. Z obserwacji wynika, że kobieta naturalnie musi być podporządkowana, by czuć się lepiej i wyrosnąć na wartościowszą, choć jako naturalna buntownica oczywiście będzie się próbowała sprzeciwiać (w końcu jest taka "boska" przez swój narcyzm, że nie każdemu da się "ujarzmić").

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, parafianin napisał:

 Z obserwacji wynika, że kobieta naturalnie musi być podporządkowana, by czuć się lepiej i wyrosnąć na wartościowszą, choć jako naturalna buntownica oczywiście będzie się próbowała sprzeciwiać

 

Było niszczyć katolicyzm i naturalny porządek? To teraz będą muslimy dyktować i jeszcze każdy zatęskni za ładem społecznym w wydaniu katolickim. Kto wziął jabłko, kto powstał z czyjego żebra, kto nie może być księdzem (chyba że u heretyków).

 

(w końcu jest taka "boska" przez swój narcyzm, że nie każdemu da się "ujarzmić"). Bez przesady, wiele z nich to zwykłe gęsi, jak wskazuję w sygnaturze.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu Kościół w latach 30-tych zrównał przysięgę małżeńska dla obojga. Do tej  pory żona ślubowała posłuszeństwo mężowi i to miało sens ... Formuła, że jest się posłusznym w świętym związku SOBIE NAWZAJEM nie przemawaia do mnie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, AdrianoPeruggio napisał:

Zrównał w latach 30tych? Jakieś linki, dowody?

 

Dokładnie to pod koniec 1920-tych. Jakieś ćwierć wieku temu czytałem wywiad z bardzo stażowym małżeństwem i Głowa Rodziny zżymał się mocno, że musiał przysięgać wg nowej formuły przez co żona nie ślubowała mu posłuszeństwa.

 Nie mam za bardzo czasu wyszukiwać, tu jest llink do dyskusji na forum katolickim i tam są zamieszczone dokumenty z tych czasów z Diecezji Poznańskiej.

 

http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php?topic=7211.0

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Najlepsza praca dla kobiety jest taka, gdzie nie musi pracować z ludźmi, którzy traktują ją równo - jest absolutnie tylko wielbiona i wywyższona.

 

Czyli gdy się nie odzywa, a tylko wygląda. Np wystawy, okładki gazet, sesje fotograficzne, porno.

 

Wtedy są szczęśliwe i konfliktu z powodu niedowartościowania, czy zazdrości nie uświadczymy, a i nie będzie miała okazji komu wbić noża w serce bo pracuje sama. Najlepsza, najładniejsza, jedyna, inna niż wszystkie i wyjątkowa. Stoi, prezentuje się jak towar.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracuję w szkole od 15 lat. Kadra: 24 nauczycieli, z czego 20 to płeć żeńska. Dyrektor - kobieta :) 

 

Nie będę pisał co i jak, bo nie będę robił kopiuj-wklej tego samego co już napisaliście. Każdy kto pracował lub pracuje z przewagą kobiet wie o co chodzi.

 

Zacytuje tylko wypowiedź koleżanki (34 lata), która przyszła do nas na 1 rok na zastępstwo. Opinia na temat naszego miejsca pracy i innych podobnych:

 

"W życiu przekonałam się już ostatecznie co do jednego: wszędzie gdzie pracowałam i był szef mężczyzna, zawsze był spokój i porządek w pracy. Tam gdzie pracowałam i szefową była kobieta - totalny chaos i nikt za nic nie odpowiadał."

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem w pracy sprzeczkę z taką jedną "kierowniczką" :) Wcześniej bym się nie odezwał, przykulił ogon i spokojnie słuchał, ale czytając forum nabieram odwagi,podwyższam samoocenę i nie boję się takich akcji.

Oczywiście dyrektor zrobił spotkanie, że jest źle , targety nie porobione i tam taki korpo bełkot... wtedy odezwałą się "kierowniczka" (piszę to w cudzysłów ) bo ja awansowali tylko teoretycznie, kobita jest po 40 i boi się, że jak nas kiedyś zamkną to "kierowniczka" w CV lepiej brzmi i szybciej znajdzie nową robotę. 

Wracając do tematu..zaczeła swoje wywody, zupełnie pozbawione logiki, pierdoliła takie farmazony,że nie szło wytrzymać, najpierw mówiła coś a za chwilę na ten sam temat zupełnie coś innego. Jak się zapytałem czy słyszy co ona mówi, podałem jej konkrety to zarzuciła mi, że zrobiłem się chamski itp itd.. 

Ma dziewczyna racje, jeszcze kilka miesięcy temu byłem białym rycerzem a tu proszę :)

 

PS. "Kierowniczka" jest po 40, po rozwodzie. Zostawiła typa dla gościa 10 lat młodszego :) Ogólnie z wyglądu z tyłu liceum z przodu muzeum

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Praca z kobietami to katorga. Ciągle zmiany nastrojów, intrygi, wykręcanie mordą jak powiesz takiej prawdę w oczy/nie oddajesz hołdu jej "zajebistosci", w kółko pierdolenie na te same tematy, ciągle przechwalanie się. Nastrój panujący w pracy to smutek, nijakość podszyta obłuda,klimat jakbyś obcować z ludźmi niesprawnymi intelektualnie. Po pół roku pracy w kobiecym gronie pytam Boga - za jakie grzechy ? Dodatkowo teraz, przejzawszy na oczy ich mityczna epicka liryczną zajebistosc, bierze mnie na wymioty.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprzyjemniej spośród wszystkich kobiet u mnie w robocie rozmawia się ze sprzątaczką ... młoda, zgrabna, jeszcze niezbyt zmanierowana. Zna swoje miejsce i nawet niektóre babki ją lubią, co więcej odpowiadają na jej dzień dobry.

 

Reszta to standard z równaniem w dół. Bardziej równają te z wyższymi "aspiracjami". Im wyższy status damy w grajdole pracowniczym tym bez "grubszego kija" do matrony na stanowisku nie podchodź. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak lud z awansu społecznego dorwał się do władzy, zaczęło się ''rządzenie''-nie ważne kompetencje, na chama i do przodu. Skąd my to znamy?

Krytykujesz chamów-jesteś imperialista, kułak, obszarnik, reakcjonista, faszysta.

Krytykujesz gęsi-jesteś cham, prostak itd.

Słowa się zmieniają, ale sens pozostaje ten sam-każdy przejaw krytyki zdusić w zarodku poprzez emocjonalne odwoływanie się do negatywnego wartościowania.

 

Oczywiście istnieją normalne kobity, ale piszemy teraz o tym, o czym piszemy.

 

I to, i to z awansu społecznego-dać małpie brzytwę to zrobi widowisko, że ho ho!

 

2 godziny temu, Jednonogi Kapelusz napisał:

Praca z kobietami to katorga. Ciągle zmiany nastrojów, intrygi, wykręcanie mordą jak powiesz takiej prawdę w oczy

Paweł Śląski ''Hieny, modliszki, czarne wdowy''-opisywał bodajże ''hieni pyszczek''-jak widzicie coś jest na rzeczy, skoro niezależnie ludzie dochodzą do tych samych wniosków.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja Wam powiem dla przeciwwagi, że u mnie w firmie większość kobiet jest spoko, można pogadać i pożartować a na gruncie pracowniczym dość skrupulatne i dopinające tematy.

 

Inna sprawa, że wszystkie stanowiska zarządzające to chłopy i z tego co widzę próby manipulacji tłumią w zarodku.

 

Jest za to kilku gości do odstrzału?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat chyba trochę martwy, ale dorzucę swoje 3 grosze. Podczas wakacji pracowałem miesiąc na magazynie. Robota prosta - przywieź paletę, przepakuj, przyklej co trzeba, ofoliuj i wywieź. Akurat tak się trafiło, że na tym stanowisku były prawie same samice. Przedział wiekowy 25-38 (gorzej chyba trafić nie mogłem). Ja 19 lat, jeden gościu 25, drugi rok młodszy ode mnie. Dopóki robiłem z nimi, było w miarę spoko. Ale po tygodniu koordynatorka tak namieszała w grafiku, żebyśmy nie robili razem. Jestem w 99% pewny, że "koleżanki" ze zmiany doniosły jej, że mam na chłopaków zły wpływ :D Gdy jedna usłyszała jak gadam o intercyzie i testach DNA, to spojrzała na mnie z taką wściekłością w oczach, jakby chciała dać mi w mordę. 

 

Już po tygodniu roboty w takim kórniku miałem dość. Byłem totalnie wyczerpany, zarówno psychicznie jak i fizycznie. I wściekły. Chociaż wściekły to trochę niewystarczające określenie. Byłem wkurwiony. Gdy już kończyłem robotę i szedłem do szatni, kląłem w myślach na czym świat stoi, starannie odmieniając każdy bluzg przez wszystkie przypadki, z takim zaangażowaniem, że sam Jan Miodek by mi przyklasnął. Po wyjściu poza teren firmy potrafiłem wypalić 3 fajki pod rząd (setki). Gdybym jeszcze pił na uspokojenie, to chyba nabawiłbym się marskości wątroby.

 

Na podstawie moich obserwacji mogę podzielić pracujące tam kobiety na 4 kategorie:

 

1. Wyzwolone feministki - non stop gadka o równouprawnieniu, że pomijane przy awansach, że kierownicy to szowinistyczne świnie itp. Jednak gdy trzeba było wziąść paleciaka i przewieźć paletę, to zaraz wykręty w stylu - ale ja jestem kobietą, to mężczyźni powinni to robić, ja nie dam rady, za ciężka jest. Co prawda w kodeksie pracy jest przepis, który zabrania
kobietom dźwigać ciężarów powyżej iluś tam kilo, ale kierownictwo przymykało na to oko. Inne dziewczyny jakoś potrafiły przewieść paletę, ale one nic nie zrobią, bo za ciężkie, bo dyskryminacja itp. Logika mocno.

 

2. Księżniczki z rozdętym ego - ciągłe narzekanie na swojego chłopaka/narzeczonego/orbitera. On mało zarabia, ma za małe mieszkanie, jeździ starym autem, nie kupił mi tego, nie zrobił tamtego itp. Po tej serii gorzkich żali zazwyczaj następowała litania przechwałek w stylu - ten kupił mi kolczyki, tamten zabrał mnie tu i tam. Wycisnęłam z niego tyle i tyle hajsu, kazałam mu zrobić to i tamto. I tak ciągle przez 8 godzin. Pęka łeb.

 

3. Typowe mamuśki - czyli laski po 30, które złapały pierwszego lepszego bętę na dzieciaka. Na przemian gadanie o swoich dzieciakach i wyśmiewanie singielek i bezdzietnych.

 

4. Atencyjne kurwy (nie obrażając pań do towarzystwa) - w sumie była tylko jedna, chociaż nie wykluczam, że mogło być  ich więcej. Magazyn był dość spory, a ja pracowałem tylko w jednej części.Chodziła po całym magazynie razem ze swoją koleżanką. Oprócz darcia mordy nie robiła praktycznie nic. Mentalność na poziomie gimnazjum. Słownictwo - patologia level expert. Codziennie musiała przejść się po całym magazynie i pochwalić przed wszystkimi i każdym z osobna, że dostała kamizelkę z numerem 1 i napisem Team Leader. Obowiązkowo co chwilę okrzyk - I am number one ! Teoretycznie można by to przetłumaczyć jako - ciągnęłam wajchę kierownikowi !

 

Obgadywanie za plecami i zwalanie winy na innych to była norma. Jednak solidarność płciowa była widoczna gołym okiem Przykład - gdy koordynatorka przychodziła się spytać, kto chce na jaką zmianę robić, to ja miałem do wyboru tylko popołudnia i czasem nocki. Gdy mówiłem, że chcę na rano, to zawsze twierdziła, że już nie ma miejsc. Natomiast gdy jakaś laska chciała przyjść na rano, to nagle w magiczny sposób miejsce się robiło. Gdy szukała kogoś, kto przyjdzie robić w weekend, to w pierwszej kolejności przychodziła do mnie i nawet kilka minut próbowała mnie "przekonać". A do swoich - krótka piłka. Któraś chce przyjść w weekend ? Nie ? Popytam gdzie indziej.

 

Podsumowując - 3 mnie otwarcie nienawidziły, 2 były w miarę przyjazne, 3 pozostałe były neutralne. Nie wiem jak to przetrwałem, ale gdy tylko umowa się skończyła, zniknąłem stamtąd szybciej niż wypłata z mojego portfela. Taki survival to raczej nie dla mnie.

Edytowane przez Sceptyczny
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj pracowałem na ślusarni (prawie kurwa inżynier...:angry:) ze starszą babką, 10x bardziej zmęczyło mnie jej pierdolenie niż sama praca. Przez jej zagrywki i gadanie mało brakowało a skonfliktował bym się z resztą zespołu. Knucie intryg, obgadywanie innych pracowników, ostre kombinowanie i podlizywanie się kierownictwu. Praca samemu lub z innymi mężczyznami to błogosławieństwo, baby w pracy powinno się trzymać razem jak w gettcie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Mocny Wilk napisał:

Wczoraj pracowałem na ślusarni (prawie kurwa inżynier...:angry:) ze starszą babką, 10x bardziej zmęczyło mnie jej pierdolenie niż sama praca. Przez jej zagrywki i gadanie mało brakowało a skonfliktował bym się z resztą zespołu. Knucie intryg, obgadywanie innych pracowników, ostre kombinowanie i podlizywanie się kierownictwu. Praca samemu lub z innymi mężczyznami to błogosławieństwo, baby w pracy powinno się trzymać razem jak w gettcie.

 

Razem też nie można ich trzymać, bo będą się skubać wzajemnie i pozabijają. Nie ma współpracy, tylko konflikty, zazdrość, obwinianie i niesnaski :D Dlatego kiedyś wymyślono by kobieta służyła i była mocno kontrolowana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, M.Dabrowski napisał:

 

Razem też nie można ich trzymać, bo będą się skubać wzajemnie i pozabijają. Nie ma współpracy, tylko konflikty, zazdrość, obwinianie i niesnaski :D Dlatego kiedyś wymyślono by kobieta służyła i była mocno kontrolowana.

Oczywiście masz rację, no ale wtedy robiły by to wszystko z dala ode mnie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.