Skocz do zawartości

Pracowałem przez rok w biurze pełnym kobiet (jako jedyny samiec)


Rekomendowane odpowiedzi

Jak w tytule.

Moje spostrzeżenia:

 

1) Hipokryzja w pizdu. Np. Wczesny poranek, wszystkie pracownice narzekają na szefową unisono, że mało płaci, że targety nie do zrealizowania, że kłamie (np. mówi że będą premie za zdobycie klienta a to gówno prawda, nikt nigdy jej nie dostał), że po kilku latach umowy o pracę nie ma. Dwie minuty później przychodzi szefowa. Wszystkie kobitki morda w kłódkę, głowy spuszczone. I zaczyna się: Izuuuuuuuuuuuuuunia! Jak ty ślicznie wyglądasz! Jakie piękne buty! Gdzie kupiłaś? Ale wspaniale ci pasują do spódnicy!!! Och!!!!! (mina i ton głosu jakby miały orgazm).

Hipokryzja  również wobec mnie - jedna z mamusiek, najwyższa stanowiskiem, która była moją przełożoną i wszystkiego mnie uczyła okazała się też być kablem i przekazywać wszystkie moje niepokoje i zastrzeżenia szefowej. Dowiedziałem się o tym dopiero po odejściu.

 

2) nieobliczalność - dostałem kilka razy mega ostry opierdol (psychobitch level expert) za coś co nie było w ogóle moją winą, a później jak zrobiłem coś bardzo podobnego to było to przyjmowane uśmiechami i pobłażliwością, bo przecież jestem jedynym facetem i się uśmiechnąłem akurat ładnie. Niekonsekwencja.

 

3) Wszystkie krytykowały się nawzajem. Wystarczyło że jakiejś nie było, to odrazu miała obrabianą dupę przez inne. Później inna była off, to w innym gronie obrabiały tamtą. I tak w kółko. Plotki, ploteczki, kwasy.

 

3) Były tam 3 grupy kobiet:
-studentki/praktykantki - durne, milczące, ze spojrzeniem krowy, niektóre piękne, niektóre brzydkie i śmierdzące potem. Nie było o czym pogadać bo lepiej pogadać z kotem.

 

-głupie mamusie - wszystkie złapały samca do 30tki, widziałem tych kolesi - typowi samce gamma, ofiary losu pod butem grubych i brzydkich hipopotamów. Slyszałem jak publicznie, w pracy jedna szczególnie krytykowała swojego facetów przy wszystkich. Nawet nie będę tego powtarzał, bo mi się nóż w kieszeni otwiera. Oczywiście faceci zarabiali trochę więcej od nich i byli bankmasziną.

 

Typowa mentalnośc ofiary i niewolnika: praca chujowa, mało płacą, ale nie zmienię jej, bo nie, bo bezrobocie, bo mam pracę, bo trzeba szefowej słuchać. itd Szefowa jest bogata bo rodzice jej dali i oszukuje itd. Tchórzliwe. Nie potrafiące się pogodzić ze swoim lose, nie potrafiąće niczego zmienić i nie potrafiące tez przestać narzekać.

-Wyzwolone nowoczesne i postępowe hipsterki  - z nimi akurat szło pogadać, często chcały zmieniać "muzykę" która leci w radiu Sret na co innego, ale była to ciężka misja bo mamuśki rządziły. Niestety światopoglądowo (politycznie) to jak mamuśki - trzeba głosować na PO bo PO najlepsze i postęp i nowocześnie i jest zajebiście, zarabiam aż 1500 zł miesięcznie w wieku 30 lat i nie mam nawet umowy o pracę (a chwilę później narzekanie dokładnie na to samo).

 

-Szefowa- główna sucz- hipokrytka katoliczka. Wieczna gra pozorow - z jednej strony "kochana" - przynosiła obiadki, lunche, kupowała nam jakieś pierdoły, z drugiej strony potrafiła człowieka styrać psychicznie. Wszyscy byli w ciągłych kleszczach naprzemiennego zachwalania/krytykowania (ale to akurat typowa zagrywka psychologiczna "szefów" - najpierw CIe chwali, drugiego dnia gnoi, nie można przez to odejść, człowiek może się przywiązać przez takie jazdy do gównianej pracy). Potrafiła idealnie wbić szpilę w czuły punkt.

Kłamała - obiecywała premie i % od sprzedaży, nikt nigdy tego nie zobaczył, nawet jak raz dziewczyny jakimś cudem zrealizowały pojebany target praktycznie niemożliwe do osiągnięcia (miały farta, kumulacje).  Oczywiście wszystkie przez wiele lat heroicznie znosiły taką hipokryzję.

Najwyższa pensja w tym biurze wynosiła chyba 1800 zł na łapę, po chyba 8 latach pracy, a ona jeździła nowym Chryslerem  z salonu i miała dom z basenem - ale jak wszyscy dawali się ruchać,  to się w sumie jej nie dziwię (sam bym tak nie zrobił, ale prosiły o to swoją niesolidarnością w tym zakresie, bo nigdy wszystkie naraz jej nie wjechały do biura).

Za jeden projekt kosiła 20-30 tysięcy a dziewczyny zamykały kilka w miesiącu nieraz. Zamiast odpalić od tego chociaż kurwa symboliczne 100 zł, jak już nie ten obiecany procent - NIC. Nikt nigdy ani złotówki nie dostał. Stała pensja i spierdalaj.

Lepiej raz na kilka dni przywieźć pierogi za 7 zł na "lunch".

Wiele razy dziewczyny miały zastrzeżenia co do chujowych pensji, to mówiła im że może je zastąpić w ciągu kilku minut kimś innym (w sumie w dużej mierze prawda) i że płaci im na czas, więc mają się cieszyć. Masz 28 lat, brak umowy o prace więc brak jakichkolwiek świadczeń i nawet do lekarza nie pójdziesz, dostajesz 1300 zł, często musisz pracować z domu po godzinach albo jeździć gdzieś na weekendy do klientów, ciesz się, suko. A chwilę później komplemenciki, pytanie o buty, szalik, itd.

Wykorzystywala sytuację wiedząc że miasto nieduże, one w ciąży albo z jednym/dwoma dzieciakami, facet sam wszysto ciągnie w miare dobrze zarabiając jak na PL warunki i ruchała je na kasę jak szło, bo wiedziała że i tak się nie odważą odejść. I się nie odważyły, poza jedną.

 

Ogólnie wyzysk na maksa, mnie też. Szefowa wiele razy chciała mi przedłużać umowę którą miałem jako świeżak praktykant, żeby płacić mi tyle samo, czyli prawie nic. Oczywiście to wszystko pod przykrywką uśmiechów i komplementów, ale się nie dałem i powiedziałem że albo mi zaproponuje sensowniejsze warunki, albo nara.

 

Oprócz tego dziewczyny lubił uczestniczyć w rozmowach w których, jak twierdziły 5 minut wcześniej, nienawidziły uczestniczyć. Np. hipsterki żaliły mi się na rozmowy o bachorkach mamusiek i ich gówienkach i ich katarku, a chwilę później wezwane do drugiego pokoju pograżały się dyskusji o butach, biegunkach synków i innych gównach. Zapewne nie kłamały mi, tylko udawaly przed sobą nawzajem.

 

4) Mimo że się żarły za plecami, były "solidarne" płciowo w jednym aspekcie. Niesprawiedliwość w chuj- byłem jedyną osobą z zaawansowaną znajomością angielskiego (tam dziewczyny które studiowały filologie angielską miały tak żenujący poziom językowy że bezdomny imigrant z Syrii by się uśmiał), napykałem im dużo klientów, łącznie to chyba z 60 kapci zarobiłem tej firmie w krókim czasie, zapieprzalem na początku jak robot + miałem studia kierunkowe. Po 7 miesiącach pracy tam (praktyki) dostałem propozycję zarabiania o 100 zł mniej od hipsterki która zaczęła miesiąc po mnie, a angielski miała tak dupny że musiałem przy każdym mailu tracić czas i jej pomagać. Robiła TO SAMO co ja, ale była po politologii, w żaden sposób bardziej się nie wykazała poza tym, że zwerbowała jednego klienta, a ja wtedy żadnego (bo inna mamuśka jej pomogła i zwyczajnie miała farta, nawet nie musiała nic zrobić poza napisaniem jednego maila).

Oczywiście hipsterka szybko "robiła karierę" a ja stałem w miejscu, bo nie chciały mi dawać zbyt wielu nowych zleceń i odpowiedzialności, do klientów też ona jeździła, bo to przecież dziewczyna, ładniejsza, itd. Również dostała zupełnie inny obszar, czyli IT, był dużo bardziej zyskowny i dużo łatwiejszy (bo w branży IT podawane są płatności, ja robiłem inżynierów i logistykę, a tam zarobki były wielkim tabu i ciężko było kogoś namówić na zmianę pracy- to była agencja rekrutacyjna na stanowiska wysokiego szczebla/specjalistyczne).

 

Po roku hipsterka się wkurwiła i poszła robić korpo w warszawce, ja się wkurwiłem i poszedłem robić na pełny etat swój pomysł na biznes.

Ogólnie to był bardzo ciekawy czas obserwacji i nauki, trochę animal planet.

Dobra nauka dla każdego samca, bylem tez nieraz traktowany jak maskotka i miałem większy luz niż mamuśki i hipsterki, ale podsumowując - nie polecam.

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym tak został jeszcze parę miesięcy dłużej to bym chyba popierdalał na psychotropach, ale dopuścił się aktu przemocy wobec kobiet (szefowej) :D :D

 

BTW. pracowałem wcześniej w innym biurze gdzie było powiedzmy 60:40 kobiet i facetów i też było chujowo, jeszcze gorzej, mimo że dużo więcej płacili.

Ale pracując w tamtym kurniku dostrzegłem inne zależności których nie było widać w dużo większym biurze przy wymieszanych proporcjach.

 

p.s ogólnie etat w Polsce, jesli nie jest się rzadkim specjalistą typu programista-wymiatacz-innowator albo inżynier od pianek poliakrylowych jakichś tam z użyciem technologii Marsa to w 95% przypadków chujnia pod każdym względem, takie mam spostrzeżenia.

Edytowane przez Tamten Pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standard.

Takie akcje to jedna z głównych przyczyn dla których nie widziałem i nie widzę siebie u prywatnego pracodawcy. Albo mam etat na stanowisku państwowym albo własny biznes - albo najlepiej obydwa jak da radę.

 

Masz u mnie plusa dodatniego za 'Animal Planet' Kurwa co za zajebiste porównanie.

 

246bdb61b7abcbc13fec8ac5c605c23e.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w pracy są dwa działy produkcja sami faceci i montaż miks z wiekszoscią babeczek 70%jakies .Aż musieli nas bramami porozdzielac i na produkcji wszystko gra bez większych przeszkód sie toczy a montarz grupki grupeczki awantury itp.

Nawet na zebraniu z dyrem ktos zadał pytanie cz dawanie dupy powinno popłacać. Jedna daje kierownikowi:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę dobry tekst :) Akurat z babkami w robocie mam dobre przeżycia, więc nie potwierdzę :D Dziwna sprawa. 

 

Trochę mnie zaskakuje, że w pracy rozmawiałeś o swoich wątpliwościach, itp. Ja nigdy z ziomkami i koleżankami z pracy nie poruszałem tematu wypłaty, problemów, itp. Zawsze mówiłem "jest ok, wszystko w porządku". Robisz robotę, nie odzywasz się i spierdalasz. Dzięki temu miałem zawsze spokój psychiczny :D

 

Teraz działam na własną rękę i muszę przyznać, że zleceniodawcy to ludzie znacznie bardziej kulturalni i bezproblemowi od szefów stacjonarnych. Na mojej wiosce 1500 zł to u niektórych 2-3 miesiące życia :) To wcale nie jest mała kasa. Zależy, w jaki sposób żyjesz. Palisz pety i 300-400 zł znika :D Człowiek niegospodarny to i 100 000 zł rozpierdoli i się nie zabezpieczy. Wystarczy ogarnąć życie Mike'a Tysona, aby zobaczyć, jak pięknie przepierdalał miliony :D

 

Nie mówię, że źle jest zarabiać dużą kasę, wręcz przeciwnie :) Najważniejsze jest jednak podejście do życia. Z chujową banią to nigdy nic człowieka nie zadowoli.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFFTOP:

 

-głupie mamusie - wszystkie złapały samca do 30tki, widziałem tych kolesi - typowi samce gamma, ofiary losu pod butem grubych i brzydkich hipopotamów. 

 

Chodziło Ci chyba o samców delta bądź omega(?).

Typowy samiec (samica) gamma nie akceptuje czyjegoś zwierzchnictwa. Prędzej wybierze życie w samotności niż się komuś podporządkuje. Odludek chodzący własnymi ścieżkami.

 

alphaomega.jpg

 

 

 

http://kalinakalina.blog.onet.pl/2007/10/15/samiec-gamma/

 

http://www.urbandictionary.com/define.php?term=Gamma+Male&defid=3255664

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne spostrzeżenia, miałem IDENTYCZNE. Właśnie dlatego przestałem być korwinistą... jak biznesmena nie zmusisz do płacenia godnej pensji, nigdy Ci nie da godnie zarobić. Ja znam lepsze przypadki, dziewczyna za 700zł zapierdala, a szefowa basen, dworek, dzieła sztuki, luksusowe auta... a jak zapytasz, to wrzeszczą że pensja minimalna zniszczy gospodarkę :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@von.hayek - masz rację. Nawet nie wiedziałem tego, dzięki. Mówiąc po ludzku wyglądali na przymulonych kolesi podłączonych do matrixa i pod pantoflem.

@brzytwa- też dobry obrazek zarzuciłeś :D

 

@mac- na początku robiłem tak samo, udawałem że jest cool (ba! nawet przez chwilę tak myslałem bo atmosfera pracy była spoko na wstępie), później już mi się miarka goryczy przelała, zresztą same "zachęcały" swoim narzekaniem. Nie wiedziałem, że na jednych się kabluje, na innych nie.

Był taki motyw że miałem problemy z jelitami i 5 dni nie było mnie w pracy, wziąłem zwolnienie, szefowa wysyłała mi smsmy i typowe słodkie pierdolenie co tam u mnie (ogólnie sprawa było poważna, a wykreowałem to tak że wydawała się jeszcze bardziej poważna), a później okazało się że będę musiał zostawać 2h dziennie dłużej w pracy przez tydzień czy tam dwa żeby to odpracować. No wkurwiłem się nieziemsko. Katoliczka od 7 boleści.

Niedługo po tym odszedłem. Poza tym chciała mi zaproponować dużo więcej odpowiedzialności i prowadzenie własnych projektów (+znów pociskała ściemę o mitycznych premiach) i dać za to..1400 zł, i to po moim ostrym postawieniu się i powiedzeniu co o tym myślę. Gdybym był potulny jak one to bym dostał 1200 zł albo 1100.

Odmówiłem i powiedziałem że tak się bawić nie będziemy i chuj i cześć i dupa jasia.

Co do kasy to się zgadzam, można napewno na polskiej wsi wyżyć za 1500 zł 'fajnie' jeśli ktoś nie ma wysokich wymagań i chce mieć święty spokój, tylko że to akurat było miasto średnich rozmiarów które jest atrakcyjne i przeciętna chujowa kawalerka w stylu PRL kosztuje 1000 zł bez opłat. Jest drożej niż w Poznaniu a miasto mniejsze, nie wiem czemu. Za 1400 zł, jesli się nie ma mieszkania/domu/samochodu to można co najwyżej żyć w kartonie albo w akademiku i jeść paluszki solone z filetem z kurczaka przez cały rok (bez przypraw bo za drogie). Ja musiałem z rodzicami mieszkać długi czas. Na szczęście byli spoko.

 

@marek - spostrzeżenia się zmieniają jak się pójdzie do kilku prac na etacie, później natomiast, jak się założy własny biznes, to znowu się zmieniają - tylko w inną stronę. Ja swojego czasu zatrudniałem 3 kolesi z Bangladeszu i Indii i płaciłem im 3 USD za godzinę, czyli po obecnym kursie 12 zł (ja w tamtym biurze zarabiałem jakies 5 zł , później chyba doszło do 6 albo 7, wow !) a nie mam przychodu jak tamta szefowa - około 50-80 tys. miesięcznie. Wiadomo, ona jeszcze miała na głowie gówniane polskie podatki, koszty uzyskania itd, ale i tak leciała w ciula. Ale do rzeczy:

płaciłem im 3 USD za bardzo proste rzeczy które nie wymagają żadnych kwalifikacji, typu wypełnianie tabelek albo pisanie prostych maili. Wiesz ilu z nich odpowiedzialnie podeszło do zadania? Nikt. A pomyślcie ile warte jest 3 USD w Bangladeszu gdzie za 5 zł można nażreć i napić się jak świnia. Większość ludzi to niestety leniwe chuje i faktycznie można zastąpić ich w 5 minut, więc zagadnienie jest trudne. Prawda leży po środku. Korwin ma dużo racji, ale trochę regulacji państwa też potrzeba. Natomiast minimalna pensja to skomplikowana sprawa bo może dowalić w wiele biznesów które po prostu nie będą miały okazji się rozwinąć. Bo facet, jakiś hipotetyczny Pan Stefan, jest np. uczciwy, ma pomysł na biznes, CHCE płacić przyzwoicie pracownikom, którzy też się starają (tak jak ja chciałem, ale teraz sam wszystko muszę ogarniać...znalezienie kogoś z mózgiem jeszcze potrwa). Sam tematu nie ogarnie i nie rozwinie firmy, bo doba ma tylko 24 godziny a on ma dwie ręce, ale jak państwo KAŻE mu od samego początku płacić np 12 zł za godzinę, a on potrzebuje też czasu żeby zrobić selekcje pracowników, wyjebać leni (bo nie będziesz trwonić 12 zł na godzinę na idiotę który nic nie chce robić i podstawowych polecen nie rozumie, to nie komunizm żeby każdy dostawal tyle samo bez względu na talenty i ambicje), wybrać utalentowanych i chcących (słowo klucz) + do tego Zusy, inspekcje, podatki, urzędy, pierdoły, to po prostu firma mu jebnie i facet mimo ambicji biznesowych pójdzie na zmywak. I dostanie depresji i żona go zostawi i dzieci się go wyrzekną i kutasy będą lecieli z nieba i powiesi się na gumce od gaci na drzwiach od kibla. I dupa blada, każdy kij ma dwa końce.

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFFTOP:

 

 

Chodziło Ci chyba o samców delta bądź omega(?).

Typowy samiec (samica) gamma nie akceptuje czyjegoś zwierzchnictwa. Prędzej wybierze życie w samotności niż się komuś podporządkuje. Odludek chodzący własnymi ścieżkami.

 

alphaomega.jpg

 

 

 

http://kalinakalina.blog.onet.pl/2007/10/15/samiec-gamma/

 

http://www.urbandictionary.com/define.php?term=Gamma+Male&defid=3255664

 

czy gamma to po części też introwertyk ?

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tamten Pan - ja pracuję ze stadem bab, nie zwariowałem tylko dla tego że jestem ich przełożonym, więc możliwości ich działania wobec mnie są mocno ograniczone, wiem co odpierdalają w miejscu pracy i do czego są zdolne. Nawet nie chce mi się na ten temat rozpisywać. W starszych wątkach znajdziesz kilka zagajeń tematu z mojej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podam przykład z mojego podwórka. Ze względu na charakter wykonywanej pracy mam bezpośredni kontakt z szeregowymi pracownikami w charakterze ich przełożonego. I jak to wygląda? Mega chujowo. Teoretycznie powinienem mieć do dyspozycji 4 pracowników. Teoretycznie - bo rotacja jest taka, że w ciągu 4-miesięcznego okresu przewinęło się tam już 9 ludzi. Niektóre z przypadków jakie się tam przewinęły:

 

1) Alkoholicy. Np. Typ przyłapany na orbicie został wysłany do domu. Następnego dnia pojawia się znów na gazie. Dostaje informacje, że następnego dnia ma się stawić od rana i pokazać że jest trzeźwy. Niestety pokusa okazała się zbyt silna. Ledwo przyszedł do pracy to od razu spierdolił (oczywiście standard - nie odbiera telefonu, żadnej informacji). Dostał jeszcze ze dwie ostatnie szanse i oczywiście zalał pałę. 

 

2) Bumelanci. Jeden typ w przeciągu trzech tygodni zaliczył podobno następujące katastrofy: chroba dziecka, śmierć matki, wypadek samochodowy brata, zalanie mieszkania oraz do tego mieszkania włamanie. Za każdym razem się zwalniał - a potem ojej! Co taka słaba pensja? Innych dwóch typów dostało polecenie przeniesienia materiału (około 20-30 minut pracy). Godzina 16.20 (praca do 17stej). Mówię, że spoko wiem że są narobieni i jak nie skończą dziś to zrobią najwyżej rano. Przychodzę 1,5h po starcie dniówki a tam nic nie zrobione. Mówię, że to są kurwa jakieś jaja. A typ nonszalancko oparty o ścianę, z obowiązkowym petem w mordzie odpowiada: że przecież to jest dużo materiału. No kurwa.

 

3) Znikające punkty. Kolesie raz przychodzą do roboty, raz nie. Doprawdy nie rozumiem co to za kultura pracy. Zresztą spoko - ja rozumiem różne sytuacje - ale te jebane skurwysyny nawet nie poczuwają się do tego, żeby poinformować przełożonego o nieobecności w pracy. 

 

4) Złodzieje. To chyba nie wymaga komentarza.

 

Przez cały ten okres miałem jednego pracownika, na którym mogłem polegać. Teraz pojawił się drugi. Bardzo chciałbym mieć instrumenty, żeby pogonić  to skurwysyństwo, ponakładać kary i jednocześnie gratyfikować tych solidnych. Nie da się.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat pracowałem w tzw. kurniku. Facecie to ja i wiecznie zamknięty w swoim pokoju informatyk. Plus stadko babek, koło dziesięciu.

Jedna na takim samym stanowisku jak ja więc teoretycznie razem 'rządziliśmy' pod wieczną nieobecność szefostwa.

 

Wrażenie? Kosmos!

 

Wieczne wojny, wieczne zmiany sojuszy, wieczne obgadywanie. Gdy się widziały - miód w gębie. Gdy tylko którejś nie było w pracy - jechały

po niej jak po burej suce. Co jakiś czas, z dwa razy w roku potrafiły przełamać wzajemne animozje i 'jednoczyć się' celem ataku na grupę

trzymająca władzę tj. mnie i koleżankę. Wystarczyło olać sprawę na dwa-trzy dni a ich sojusz rozpadał się błyskawicznie i zaczynały żreć się

między sobą. 8 godzinny dzień w pracy poświęcały na 4 godziny pracy i 4 godziny ploteczek, papierosków, telefonów i przeżywania w pracy

spraw domowych.

 

Totalnie i z pasją nienawidziły mojej współrządzącej koleżanki - bo raz że szefowa, dwa - młoda, trzy - wykształcona. Jak ja wydawałem polecania

to je wykonywały bez większych zgrzytów, jak ona - próbowały sabotować na wszelkie możliwe sposoby. Bały się tylko bezpośredniej siły i ciężkiego

opierniczu. Ale i nawet on dawał pozytywne rezultaty jedynie na krótką metę.

 

Jestem głęboko przekonany, że w potencjalnym czyśćcu w ramach kary trzeba zarządzać rozhisteryzowanym personelem kobiecym.

 

S.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam

W moim zespole ok 70% to kobiety...

Hipokryzja wylewa sie wszystkimi otworami, jedna coś pierdnie a wszystkie się smieja, jak kury w kurnilu...

Co mnie najbardziej wkurwia, to podejscie księżniczki, ja tego nie zrobie, badz zwracanie sie do mężczyzn w trybie;

Nie czy moglbys cos zrobic...ale wezmiesz i przyniesiesz tamto, patrzac sie im prosto w oczy z pełna premedytacja i wewnetrzna radoscia mówie NIE...

Specjalistki od wszystkiego, pierdolenie o głupotach, emocjonalnie niedorozwiniete " dzieci" z zarośnieta piczka...

Teraz biore przerwy troche wczesniej żeby zjesc i ulotnic sie, takiego festiwalu narzekania, obłudy nie potrafie zniesc...

Obrabianie dupy, kompletny brak docenienia czegokolwiek...

Przyniesli ciasto do firmy, ktos sie natrudzil, upiekl, to te idiotki zaczely;

Aaa, nie lubie bakali

Aaa, posypali jakims cynamonem tylko

Aaa, juz zamiast tego dali by jakies podwyżki...

Czasami przydluchuje sie takim wywodem i oto wybrałem kilka najsmieszniejszych;

Fajna ta bluzka

Aa kupilas ostatnio, ale z dlugim rekawem widzisz?

Widze, fajna taka z dlugim rekawem

2) Ja to z dziewictwem do śluby, bialy rycerz z boku wtóruje, to sie chwali

..

Uruchomilem swoj zmysl obserwacji i od razu wrecz intuicyjnie patrzac sie na niewiaste i jej zachowanie stwierdzam w myslach

- Do slubu? Z takim poziomem intelektualnym i nie dbaniem o siebie nikt Cie nie chcial, a te Twoje dziewictwo to w pewnym sensie usprawiedliwienie!

3)Assasyn, wiesz ze u nas w damskiej toalecie mamy podpaski?

- U nas w meskiej prezerwatywy kazdego koloru i przedluzki do penisa kilkunasto-centymetrowe

Serio???

4) Wpisz w google " Jerzyk nie pije"

Ale Jerzy przez "rz" a nie z z lropka...

Aaa, ok ok hihi

5) Jeju jak mi sie nie chce, jeszcze musze isc do domu i ugotowac obiad, moglabym sie przyczepic do dzianego goscia, bo ten moj to taki szarak...

Odpowiadam jej, i co bys drenowala go z kasy

No jasne ze tak

Ja jej na to, to z obiadem kup i odgrzej w mikrofali

Nie, nie, nie ide na łatwizne...

Po chwili mysli, no faktycznie nie idziesz na latwizne, ale dzianego goscia to bys chciala...:)

Jednym słowem dno i wodorosty, tylko ppchylic i podpiac od tylca gdzies na zapleczu, bo intelektualnie nie ma szans...

Tak jak ktos tu wspomnial wczesniej, od czasu do czasu czuć dziwny zapaszek potu...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom zawiści u pracownic (przeciętny) wynosi jakieś 600% męskiej normy maksymalnej.

Dwa dni temu zmieniła się moja funkcja w firmie, której pracuję i jednocześnie jestem udziałowcem.

Wiceprezes przeszedł na emeryturę, zająłem jego miejsce. Z mojego starego zespołu "wziąłem" ze sobą jedną osobę jako asystenta. Młodego rozgarniętego gościa w typie suchoklatesa, mózgowca.

Wszystkie panie zostawiłem tam gdzie były, łącznie z sekretarką. Moją nową sekretarką została, ta która pełniła tą funkcję u poprzedniego wice. Starsza kobieta, około 55 w typie niemieckim (mam na myśli metodologię pracy, dokładność, solidność itp.). 

 

Już następnego dnia zaczęły się wojny wśród bab i wzajemne obwinianie że zostawiłem je na "pastwę" nowego szefa lub szefowej, jeszcze nie wiadomo kto zajmie moje poprzednie stanowisko, aż mnie korci żeby im babę wstawić :lol: . One tak panicznie boją się nieznanego i szukają winnych w sytuacji gdzie ich najzwyczajniej nie ma. Generalnie podzieliły się na dwa obozy winiące się wzajemnie o brak awansu i "porzucenie". Panuje bardzo ciężka atmosfera.

Z doświadczenia wiem że kolejny etap to będzie przejście z pretensji i obgadywania do podkładania wzajemnego świń. 

 

Stawiam na to że za kolejne kilka dni jak im się znudzi wzajemna podgryzanie cała nienawiść przejdzie na mnie  :lol: 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U kobiet trzeba wprowadzać pracę na akord, bo każda jest chciwa i chce mieć więcej od drugiej :D Wtedy nie ma pierdolenia, tylko jest robota i pobudzanie do rywalizacji :D Gdybym nadzorował babki to by miały ze mną przejebane :D Tak bym dokręcił śrubę, że by nie miały czasu nawet pomyśleć o gadaniu głupot. Oczywiście nad zespołem złożonym z kobiet postawiłbym kobietę z większymi uprawnieniami do kontroli :D

 

O fuuck. Aż się przestraszyłem.

 

Dobre macie historie, to trzeba przyznać :)

 

Co z tymi kobietami? :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój szef zwykł powtarzać, że: "nikt nie jest tak okrutny jak kobieta wobec kobiety". Ja pracuję w takim kurniku 12 lat i moje obserwacje w pełni potwierdzaja te słowa. To co mnie najbardziej wkurza to unikanie odpowiedzialności i w razie wpadki zrzucanie winy na wszystko inne, zły los, koleżanki, okres... Standardem jest wykręcanie się tekstem: ja dopiero przyszłam i nic na ten temat nie wiem, mnie wczoraj nie było, jestem źle przeszkolona :blink:  Na szczęście posiadam chyba jakiś wrodzony dar wpasowywania się do każdej sytuacji i puki co przetrwałam tam bez wiekszych strat psychicznych i materialnych.

 

A juz prawdziwe "Kino Bambino" zaczyna się kiedy na arenę wkracza młody, przystojny mężczyzna. Kilka lat temu pojawił się pewien stażysta. Zadbany, uśmiechnięty i wyglądało, że bez dziewczyny. No i się zaczęło :lol: Co dzień rewia mody i kombinowanie jak tu się ustawić z grafikiem aby pracować właśnie z nim (był naprawdę niezłym ciachem). Wzdychanie po kątach i machanie rzęsami nic nie pomogło. Dopiero po wielu miesiącach okazało się, że nasz kogucik był gejem :wacko:  Trzeba było widzieć reakcję pań, które go adorowały. Upadek ego był bardzo bolesny i nie przed chłopakiem (jemu było wszystko jedno) tylko przed koleżankami, które drwiły wzajemnie ze swojej naiwności i nadmiaru środków, jakimi próbowały zdobyć faceta.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam siebie z młodości... przyjaźniłem się z dziewczynami w zespole, a później jak zaczęła się nienawiść, podkładanie świń, wojenki, także mnie zaatakowały - myślałem że jestem po prostu kłótliwy, wyrzucałem sobie że nie milczałem gdy mnie robiły w huja. I w każdej pracy to samo. A w rozmowach sam na sam każda ma depresję, jedna mi non stop mówiła że nie chce już żyć i chce zasnąć ale się nie obudzić... taka biedna. A później mnie tak wkręciły że mało roboty nie straciłem. Coś przerażającego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, w kwestii płacy minimalnej dyskusja jest nieco jałowa z prostego powodu: wchodzimy w rynek pracownika (widać to po niektórych miastach). Ergo, jeżeli brakuje rąk do pracy, pensje same wzrastają.

 

Problem pojawia się gdy mamy rynek pracy pracodawcy (pi razy drzwi bezrobocie powyżej 10 %). Jest to czas zazwyczaj spowolnienia gospodarczego lub kryzysu. Wówczas, przy założeniu że mamy prawdziwie wolny rynek, przez okres przejściowy (czyszczenia się rynku z toksycznych firm - w tym banków), ludzie biedują. Tego społeczność boi się najbardziej: zmian i fluktuacji w zarobkach. Są różne zdania na ten temat i ja dołączam się do osób sympatyzujących za wolnym rynkiem i brakiem pensji minimalnej, ale taka sytuacja chyba już nigdy nie będzie miała miejsca, a to z uwagi na fakt, iż nie mamy prawdziwie wolnego rynku. No bo co z tego, że przychodzi kryzys, który powinien wymieść tzw. złe firmy, na miejsce których powinny pojawiać się nowe, z nowymi ludźmi (szansa dla kolejnego pokolenia). Mieliśmy przykład kilka lat temu, że wszystkie większe firmy (zwłaszcza Banki i firmy budowlane) były sztucznie ratowane (w różny sposóB), bo .... zatrudniały setki tysięcy osób. Jak wówczas można otwierać biznes, gdy nie ma miejsca na rynku, bo zajmują je uratowane firmy? Jak można otwierać wówczas biznes, gdy dociska nas z góry założony ZUS? Aby w czasach kryzysu wprowadzić prawdziwie wolny rynek trzeba mieć albo niesamowite poparcie społeczne, albo jaja z tytanu (i tłum polityków za sobą, żeby władzy nie stracić).

 

Co do kwestii pracy z kobietami.... Tragedia ... Poza tym co Panowie już zaznaczyli dodam, że wśród nich nie ma atmosfery pracy. Spinają się do roboty tylko pod pręgierzem (wymagający szef, dedline, targety). Reszta została już powiedziana.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod prawie większością tego co zostało napisane o kobietach pracujących. Niemniej jednak mając ćwierć wieku doświadczenia z pracy z damulkami od razu żem wiedział iż należy unikać 95% typów kobiet i dało radę wybrać życiową partnerkę z pozostałych 5% czyli zbliżonego choć trochę do NAWALTa.

 

Zauważyłem tez , ze goście pracujący w czysto męskich zawodach (kierowca, budowlaniec, ochroniarz) częściej popadają w nieciekawe sytuacje - rozwody, brak prawa do opieki nad dziećmi, czasem wyrzucenie z domu. Ci co pracują z kobiałkami, czyli m.in. męskie biurwy jednak rzadziej doświadczają takich życiowych fuck-up'ów.

Edytowane przez Endeg
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.