Skocz do zawartości

Czy warto zapłodnić dziewczynę?


Rekomendowane odpowiedzi

26 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Nie koniecznie.

 

Mężczyzna obdarza sentymentem, tym bardziej "starego grata", którym jeździł nie wiem - do pierwszej pracy, czy był to jego pierwszy samochód. A więc jeśli kobieta, z nim była gdy było ciężko, gdzie był czasem na dnie, innym razem znów latał w chmurach, to takie zdarzenia tworzą wartość, nie do wycenienia. Dla kogoś grat to będzie grat (65 letnia kobieta) ale dlatego konkretnego człowieka (faceta), "ten grat" to całe życie.

Rozumiem co masz na myśli, ale dalej uważam, że to nietrafione wyjaśnienie. Wyznacznikiem wzrostu wartości jest tutaj rynek, a nie Twój sentyment, czy też oczy.  Auto tu przytoczone przy potencjalnej zmianie użytkownika zyska, i tak będzie przy każdej kolejnej zmianie, a kobieta przy takim samym założeniu, chyba nie muszę tego pisać :) 

 

26 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Teraz młode mają problem, bo wiedzą że uroda minie raz dwa (oczywiście te trochę mądrzejsze) a tu nie ma "ani widu ani słychu" na dobrego kandydata. Współczuję im bo będą we wieku starszym głęboko nieszczęśliwe i finalnie samobójstwa mężczyzn i kobiet mogą się zrównać

A ja niczego nie współczuję i mogę Ci zagwarantować, ze te wskaźniki nigdy się nie zrównają.

 

 

Powiem tak, używanie analogii aut, jak i innych (np, wino) w kontekście kobiet, mija się całkowicie z celem, o ile oczywiście chcesz się w jakiś temat zagłębić. Takie porównanie można sobie rzucić, ot tak , w danym momencie, aby nie wiem, wywołać uśmiech na twarzy rozmówcy, ale jako podparcie jakiejkolwiek tezy, nigdy nie będą trafione.

 

 

Edytowane przez Pancernik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, goryl said:

Jeszcze raz powtarzam, nie mam zamiaru nikogo zniewalać, nikogo nie zmuszę ani do związku, ani do kopulacji. Skąd ten absurdalny pomysł?

Pozwolę sobie ten wątek poruszyć pierwszy.

Zakładam, że - zgodnie z naszą cywilizacją - uważasz, że każdy człowiek ma prawo do życia, i wolności w poszukiwaniu swego szczęścia. Uprzedzając odpowiedzi, kobieta to też człowiek!

Z tego wynika, że - w każdej chwili - kobieta, którą "znalazłeś" może uznać, że jej szczęście jest z kim innym, gdzie indziej.

Każde działanie więc, które "zapobiega" podjęciu przez nią decyzji o odejściu, może więc być uznane za ograniczanie jej wolności - za "zniewolenie".

 

Wbrew pozorom, na Forum sporo osób zasługuje na miano feministy, na przykład ja ;) stając twardo na straży równych wolności, praw i obowiązków, często bardziej bezkompromisowo niż same kobiety. Na przykład wiek emerytalny... ale to już inny wątek.

 

53 minutes ago, goryl said:

A dlaczegóż miałoby to nie być moralne?

Wobec kobiety - właśnie ze względu na ograniczenie praw i wolności drugiej osoby. Poprzez próbę zwiększenia szans "zatrzymania" jej w związku, którego - z innych powodów - może nie chcieć.

 

Natomiast na myśli miałem głównie niemoralność wobec dziecka.

55 minutes ago, goryl said:

Czy Ciebie interesuje to, że najprawdopodobniej żyjesz dlatego, że Twoi rodzice chcieli uprawiać seks?

Środki zapobiegające poczęciu, a pozwalające uprawiać seks, znane są od zarania dziejów, jeszcze zanim poznano koło czy słowo pisane (tak, mam na myśli Venus z Willendorfu i inne).

Mogę więc sobie pozwolić na założenie, że świadomi i inteligentni rodzice raczej wpadek nie mają... a sam fakt że się nad tym zastanawiam, jakieś świadectwo genom wystawia.

Natomiast nieświadomi i ... "nierozważający konsekwencji" rodzice, wpadki mają często, co gwarantuje swego rodzaju stałość gatunku homo "słabo" sapiens.

59 minutes ago, goryl said:

więc nie uważam, aby takie rozumowanie było niemoralne. To jest rzeczywistość.

Albo rozmawiamy o wyjątkowym przypadku, jednym na tysiąc i rzadziej, albo o ogólnej rzeczywistości. Odwołanie do "statystyk" w takim punkcie, to inny system rozumowania, którego bym tu nie mieszał. Bo w nim, takiej jak opisałeś, dziewczyny byś nie znalazł... i koło błędne się zamyka. O "rzeczywistości" - później.

 

1 hour ago, goryl said:

Jeżeli to jest niemoralne, to natura człowieka jest niemoralna, skoro większy pociąg mamy do seksu, niż do posiadania potomstwa.

Tutaj się nie zgodzimy, bo ja uważam że pociąg do rodzicielstwa jest silniejszy niż pociąg seksualny. Ale to kwestia osobnicza.

A natura człowieka jest niemoralna, bo jest wymuszona niemoralną naturą świata, w którym łatwiej jest coś zniszczyć, niż zbudować etc.

 

1 hour ago, goryl said:

Jeżeli wychowasz dziecko, tak jak należy, to powód spłodzenia nie ma żadnego znaczenia.

Zgoda, z tym że to stwierdzenie jest nieodwracalne. Czyli powód spłodzenia może sam z siebie być niemoralny, a wychowanie dziecka to wtedy osobne zagadnienie.

 

1 hour ago, goryl said:

Dlaczego uważasz, że nie zadziała? Czy posiadanie potomstwa przez małżonków w żadnym stopniu nie wpływa na ich decyzje o rozstaniu?

Od drugiej strony - jeżeli posiadanie potomstwa jest warunkiem spójności związku, to czy taki związek był moralny od samego początku?

Ja uważam, że nie. Stąd, posiadanie potomstwa nie determinuje spójności, przynajmniej w wybranych przykładach związków, tych którym ja nadałbym miano "moralnych". Stąd też, bezskuteczność "metody" w przypadku związku, w którym ja chciałbym być. A dając kobiecie takie samo prawa - nie powinna ona być w związku, w którym nie chce być, nawet jeżeli jest tam dziecko. Znowu jednak - to spojrzenie z punktu jednostki, a nie ogląd "rzeczywistości".

 

Natomiast przechodząc do "rzeczywistości"... tak, są związki trzymane wyłącznie "na dziecko i kredyt". Jest ich cholernie dużo, i zawsze było ich dużo. I tam - dziecko jako "spoiwo" działa... z wszystkich niewłaściwych powodów.

Kiedyś na pewnej dużej bazie danych w zeszłym millenum, puściłem zapytanie o różnicę pomiedzy datą urlopu "na małżeństwo" i urlopu macierzyńskiego. Ponad 1/3 wyników była poniżej pięciu miesięcy, ponad połowa - poniżej dziewięciu.

Ale nie uważam takich związków wpadkowych za "moralnie poprawne" - niezależnie od tego, jak uda im się te dzieci wychować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Kespert napisał:

Z tego wynika, że - w każdej chwili - kobieta, którą "znalazłeś" może uznać, że jej szczęście jest z kim innym, gdzie indziej.

Każde działanie więc, które "zapobiega" podjęciu przez nią decyzji o odejściu, może więc być uznane za ograniczanie jej wolności - za "zniewolenie".

Tak, w pewnym stopniu masz rację, ale w rzeczywistości sprawa wygląda inaczej. Posiadanie potomstwa jest dla dziewczyny motywacją taką samą, jak kupowanie jej futra, czy fakt atrakcyjności fizycznej mężczyzny. Jeżeli mówię dziewczynie, że będę wobec niej wierny, to też w jakimś stopniu wpływam na jej decyzję, przekonuję ją aby została ze mną, a gdyby nie to, to mogłaby chcieć być z kimś innym. Dokładnie tak samo posiadanie potomstwa wpływa na jej decyzje o pozostaniu w związku i jeżeli decyzja jest podjęta wspólnie, bo na przykład ja chcę za jej pomocą utrwalić związek, a ona spełnić potrzeby macierzyństwa, to oboje wygrywamy. Oboje mamy z tej decyzji korzyści. Dlatego też nie można stwierdzić, że to ja ją zniewalam. Jeżeli już na siłę chcesz użyć tego słowa, to w takim samym stopniu ona zniewala mnie, bo gdybym to ja chciał zmienić partnerkę, to będę obciążony alimentami itd.

 

Żeby Ci to lepiej zobrazować, to Twoja argumentacja przypomina sytuację, kiedy to ktoś narzekałby, że jest zniewolony przez umowę, bo klauzula jej zerwania przewiduje karę. Rozumiesz absurdalność takiego rozumowania?

 

42 minuty temu, Kespert napisał:

Odwołanie do "statystyk" w takim punkcie, to inny system rozumowania, którego bym tu nie mieszał. Bo w nim, takiej jak opisałeś, dziewczyny byś nie znalazł... i koło błędne się zamyka.

Ale te sprawy nie są ze sobą powiązane, nie należy założeń, które poczyniłem na temat partnerki włączać do dalszej dyskusji, bo nie są one od niej zależne. Tak samo moglibyśmy rozmawiać, jeżeli partnerka miałaby być brzydka, gruba i głupia. Wtedy dyskusja na temat, czy posiadanie z nią dziecka z dowolnych pobudek jest moralne, nie ulega żadnej zmianie. Tak samo jak wygląd partnerki nie wypływa na dyskusję na temat, czy potomstwo wpływa na stabilność związku.

 

42 minuty temu, Kespert napisał:

Tutaj się nie zgodzimy, bo ja uważam że pociąg do rodzicielstwa jest silniejszy niż pociąg seksualny. Ale to kwestia osobnicza.

Gwarantuję Ci, że jeżeli w Twoim przypadku pociąg do rodzicielstwa jest silniejszy niż pociąg seksualny, to jesteś wyjątkiem wśród mężczyzn.

 

42 minuty temu, Kespert napisał:

Natomiast przechodząc do "rzeczywistości"... tak, są związki trzymane wyłącznie "na dziecko i kredyt". Jest ich cholernie dużo, i zawsze było ich dużo. I tam - dziecko jako "spoiwo" działa... z wszystkich niewłaściwych powodów.

O, i to zdanie potwierdza zasadność mojego pytania, czy potomstwo może wpłynąć na stabilność związku. Potwierdzasz, że tak, dzieje się tak w realnym życiu i wcale nie jest to zjawisko rzadkie.

 

Edytowane przez goryl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@goryl

Pytasz się czy zrobienie trójki dzieci dla osiemnastoletniej dziewicy zatrzyma ją przy Tobie na zawsze? Może tak, może nie, z naciskiem na nie, gdyż zawsze może zabrać Ci mieszkanie, pobierać alimenty i tyle będziesz miał ze swojej rodzinki. To nie zależy od Ciebie.

 

Dodam, że w Islamie kobiety są kamieniowane za zdradę, a i tak zdradzają. 

 

Radzę Ci rzucić monetą i odpowiedzieć sobie samemu, czy lubisz życiowe loterie.

 

Co jeśli okaże się np. że trzecie, najmłodsze dziecko nie będzie Twoje, bo pani zachciało się wrażeń? Człowieku, nie wiem ile teraz masz lat, ale zadawanie takich pytań nie ma sensu, nikt nie ma szklanej kuli. Masz jakąś pokrętną wizję świata, jak ktoś fajnie to ujął "chciejstwo", tutaj jest zbyt dużo zmiennych by co kolwiek wyrokować zawczasu . Jeśli to Twój życiowy cel to ryzykuj, nie ma innej drogi by się dowiedzieć. Weźmiesz ślub to będzie mogła Cię udupić w każdej chwili, noga Ci się powinie to najprawdopodobniej zostaniesz sam i usłyszysz "miś nie wiem co czuję", albo po latach dowiesz się, że nigdy jej się nie podobałeś. Zrobienie dzieci niczego nie gwarantuje, a już z pewnością nie gwarantuje spokoju, szczęście będzie chwilowe, przygniecie je proza życia. Twojej myszce również priorytety się przewartościują.

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, goryl said:

jeżeli decyzja jest podjęta wspólnie, bo na przykład ja chcę za jej pomocą utrwalić związek, a ona spełnić potrzeby macierzyństwa

17 hours ago, goryl said:

to zapłodniłbym ją szybko 2-3 razy, dzięki czemu w dużym stopniu zapewniłbym sobie trwałość tego związku

Widzisz, teraz mówisz merytorycznie i w kulturalny sposób. To różni się od pierwszej Twojej wypowiedzi, która może być zrozumiana inaczej - właśnie poprzez użycie w niej "prostych" słów, czy zwrotu "szybko zapłodnił".

 

1 hour ago, goryl said:

Rozumiesz absurdalność takiego rozumowania?

Tak. W tych słowach, jeżeli dyskutujemy o złożeniu obietnicy wspólnego wychowania potomka, to ona wpływa na chęć kobiety pozostania w związku, bo jest decyzją obojga. Jest obietnicą podporządkowania, w jakimś stopniu, a każda deklaracja ograniczenia swej wolności ma wielką moc sprawczą.

Ale nie deklaracja "szybkiego zapłodnienia" - rozumiesz definiującą moc użycia tego zwrotu, w sytuacji gdy jest to decyzja wspólna, przemyślana, zaplanowana?

 

1 hour ago, goryl said:

nie należy założeń, które poczyniłem na temat partnerki włączać do dalszej dyskusji, bo nie są one od niej zależne

Przepraszam, inaczej zrozumiałem odwołanie do "rzeczywistości".

 

1 hour ago, goryl said:

Gwarantuję Ci, że jeżeli w Twoim przypadku pociąg do rodzicielstwa jest silniejszy niż pociąg seksualny, to jesteś wyjątkiem wśród mężczyzn.

Jestem wyjątkiem od bardzo wielu reguł. Na pewno - poniżej punktu procentowego.

Zdaję sobie sprawę, że to stawia mój punkt widzenia na granicy błędu statystycznego - ale nie jestem w tym samotny. Są inni tacy mężczyźni. Pragnący z dwojga - tego, czego nie mają.

 

1 hour ago, goryl said:

O, i to zdanie potwierdza zasadność mojego pytania, czy potomstwo może wpłynąć na stabilność związku. Potwierdzasz, że tak, dzieje się tak w realnym życiu i wcale nie jest to zjawisko rzadkie.

Postaram się precyzyjnie sformułować myśli.

Czy potomstwo wpłynie na stabilność związku? - Tak.

Czy jest to zjawisko rzadkie ? - Nie.

Czy jest to zjawisko ewolucyjnie i społecznie pożądane? - Tak, choćby dla prostej kwestii przetrwania gatunku. Pomijając kwestie moralności.

 

Teraz meritum.

Czy "warto" "zapłodnić dziewczynę" - Nie.

Czy "warto" "podjąć współ-decyzję, bo na przykład ja chcę za jej pomocą utrwalić związek, a ona spełnić potrzeby macierzyństwa" - Tak. Jeśli tego właśnie TY chcesz, a raczej - oboje chcecie tego samego.

Pomiędzy tymi dwoma twierdzeniami, zmienia się podmiot z pojedyńczego na mnogi. Samolubstwo w kooperację.

Natomiast niezależnie od wersji podjętej powyżej, czy dziecko zapewni utrwalenie związku? - Nie. Będzie jedynie jakimś czynnikiem. I nie powinno być czynnikiem decydującym.

 

A teraz to samo, tylko bardziej zrozumiałą terminologią.

Jak chcesz "machnąć bachora lub dwa" jakiejś dziewczynie, aby musiała z Tobą być - może to zadziałać, albo nie - ale szczęśliwy nie będziesz; już ona o to zadba. Więc ogólnie - nie warto.

A jak oboje chcecie wspólnie wychować dziecko - to jest to umowa, której obie strony będą starały się dotrzymać... każda w swój sposób, ale zawsze. Czy warto? Nie wiem, zależy od danego przypadku.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.07.2020 o 09:15, goryl napisał:

Pytam czy warto zdecydować się na potomstwo w celu zatrzymania przy sobie partnerki.

Nie, bo kobiety robią to ze względu na stan prawny (tatuś jest przymuszony do płacenia alimentów, traci dzieci i część majątku przy rozwodzie). To raczej nie zadziała w drugą stronę, więc sam siebie wpierdzielisz na minę.

 

Pani nadal może odejść, po prostu wspaniałomyślnie podarujesz jej "bonusy" które sobie zabierze odchodząc.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Black napisał:

Pytanie ciekawe, ale jeszcze ciekawsze są odpowiedzi.  Czy nie zauważyliście bracia, jak sytuacja doszła do momentu, że zastanawiamy się czy robić dzieci, czy nie?  I dlaczego Polska i Europa się wyludnia? 

 

Właśnie przez lewactwo, a to jest tego efekt... 

Brawo, przyjacielu, trafne spostrzeżenie. Faktycznie wielu użytkowników zdaje się nie zauważać głębi oraz skali problemu i reaguje na poważne kwestie śmiechem.

 

W rzeczy samej pradawne europejskie wartości, które uczyniły nasz kontynent największym, byliśmy pionierami innowacji, a teraz te wartości są tłamszone przez lewacki światopogląd sponsorowany prawdopodobnie przez złych egoistów, dbających jedynie o własne dobro i promujących szkodliwą ideologię. Uważam, że spoiwo małżeństwa, jakim jest niewątpliwie potomstwo gra pierwsze skrzypce w utrwalaniu europejskiej tradycji i rozpowszechnianiu mądrości naszych przeszłych pokoleń.

 

Upatruję szansę w młodzieży takiej jak ty, która nie boi się myśleć samodzielnie i zauważać prawdziwych problemów XXI wieku. Młodzieży, która stanowczo wygłasza swoje myśli, kiedy inni drwią.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.07.2020 o 08:15, Obliteraror napisał:

Zabrzmiało to gorzej niż inseminacja krowy.

 

Tak przy okazji:

Jasiu, dlaczego spóźniłeś się do szkoły?

A bo proszę pani, byłem z krową u byka!

A to tata nie mógł tego zrobić?

Nie proszę pani. To musiał być byk!

U mnie na wsi doprowadzali byka do krowy. Jeden gość bardzo blisko podszedł, byk się potknął i niechcący spuścił się na tego gościa, prosto w twarz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.07.2020 o 11:56, Mosze Black napisał:

Właśnie przez lewactwo, a to jest tego efekt... 

A może po prostu nie każdy chce mieć dzieci i poświęcać się "dla dobra ludzkości", przyjmując ciężkie i niechciane zobowiązanie na co najmniej 18 lat życia?

 

Najprostsze odpowiedzi są czasem najlepsze, a żyjemy w czasach, gdy co druga osoba wietrzy jakieś drugie dno albo globalny spisek ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

A może po prostu nie każdy chce mieć dzieci i poświęcać się "dla dobra ludzkości", przyjmując ciężkie i niechciane zobowiązanie na co najmniej 18 lat życia?

Pytanie czemu nagle pid wpływem obecnej ideologii ludzie dochodzą do takich wniosków. Ot programowanie... 

 

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Najprostsze odpowiedzi są czasem najlepsze, a żyjemy w czasach, gdy co druga osoba wietrzy jakieś drugie dno albo globalny spisek ?

Bo zawsze jest takowe w globalnej polityce ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.07.2020 o 11:56, Mosze Black napisał:

Czy nie zauważyliście bracia, jak sytuacja doszła do momentu, że zastanawiamy się czy robić dzieci, czy nie? 

 

I dlaczego Polska i Europa się wyludnia? 

 

Właśnie przez lewactwo, a to jest tego efekt... 

Święte słowa bracie.
Nasze karyny jak i karyny na zachodzie są ofiarami ale zarówno pionkami gier oligarchów.
Za każdym razem gdy widzę jakąś sfrustrowaną lewaczkę, która krzyczy, że dzieci nie chce, że faceci to zło tego świata, że kobiety są uciskane...
Albo, że jest independent, ale każe facetowi płacić za randkę...
To mi się płakać chce nie wiem czy z żalu czy ze śmiechu, jakim ty kobieto jesteś baranem, kukłą sterującą przez możnych tego świata ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Nasze karyny jak i karyny na zachodzie są ofiarami ale zarówno pionkami gier oligarchów.
Za każdym razem gdy widzę jakąś sfrustrowaną lewaczkę, która krzyczy, że dzieci nie chce, że faceci to zło tego świata, że kobiety są uciskane...

Skuteczna antykoncepcja.

Bezpieczeństwo oraz niska śmiertelność dzieci. Gdzieś widziałem artykuł, w oparciu o dane z USA sprzed XXX lat - jak już takie rzeczy zbierali, które dowodziły takiej korelacji.

I całe te animalno-ewolucyjno-psychologiczne uwarunkowania. Co pięknie pokazują eksperymenty z "mysią utopią".

 

Więc sfrustrowane lewactwo nie jest kreatorem, a pierwszą ofiarą rozpadu społeczeństwa, w wyniku zbyt wysokiego poziomu dobrobytu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.07.2020 o 00:25, goryl napisał:

Z jednej strony to kobiecie zależy bardziej na dziecku, bo posiada potrzebę macierzyństwa, a w przypadku rozwodu ma zapewnione alimenty. Tak sobie jednak myślę, że przykładowo mając te 40 lat i chęci na zabawę w rodzinę, znalazłszy ładną 18-letnią dziewicę, która pasowałaby do mojego charakteru i byłbym na nią zdecydowany, to zapłodniłbym ją szybko 2-3 razy, dzięki czemu w dużym stopniu zapewniłbym sobie trwałość tego związku. Przecież dziewczyna z trójką dzieci nie znajdzie tak łatwo innego.

 

Zapraszam do merytorycznej dyskusji.

W wieku 40-stu lat nie będziesz miał ochoty na zabawę w rodzinę.

Żeby znaleźć w tym wieku ładną 18-letnią dziewicę, która będzie miała dobrze poukładane w głowie, to musiałbyś wyjechać poza Europę, a i to bez gwarancji...

Młoda, ładna dziewczyna, z olejem w głowie, to jak Cię już nie będzie chciała, to zrobi Cię na takie alimenty, że żadnego trwałego związku mieć już nie będzie chciała.

"Jaka mać, taka nać"

Osobiście uważam, że ludzie powinni łączyć się w pary i razem pokonywać trudności życiowe. Ale przestrzegam przed taką bajkową wizją małżeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Mosze Black napisał:

Pytanie czemu nagle pid wpływem obecnej ideologii ludzie dochodzą do takich wniosków. Ot programowanie... 

Programowanie to miałeś raczej DO obecnych czasów, kiedy było oczywiste, że:

- po 25 bez męża to stara panna

- po 25 bez żony to pedał

- kto nie pije, ten kapuje

- kto nie skacze, ten z Policji ;);)

 

etc.

 

Dzieci robiono niejako z automatu. Bo ktoś musiał zapierdalać na roli. Jeszcze w dzieciństwie mojej matki dzieci dosłownie produkowano celem pozyskania darmowych niewolników do pracy w polu. Mało kto myślał o jakiejś tam miłości do dziecka.

 

Życie naszych dziadków było naprawdę często napisane bez ich udziału. Musieli się dostosować.

Dopiero w obecnych czasach masz jakiś realny wybór, a i ludzie coraz lepiej radzą sobie z presją społeczną i paradygmatami społecznymi, odejście od których gwarantowało skutki o wiele gorsze, niż tylko ostracyzm.

 

Dziś, jeśli nie czujesz się rodzicem, to nim nie zostajesz. A presje społeczną możesz mieć głęboko w dupie.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Januszek852 napisał:

Programowanie to miałeś raczej DO obecnych czasów, kiedy było oczywiste, że:

- po 25 bez męża to stara panna

- po 25 bez żony to pedał

- kto nie pije, ten kapuje

- kto nie skacze, ten z Policji ;);)

Programowanie masz zawsze, teraz tylko dąży to do nie rozmnażania białego człowieka i tak się nas próbuje programować. 

 

8 godzin temu, Januszek852 napisał:

Dzieci robiono niejako z automatu. Bo ktoś musiał zapierdalać na roli. Jeszcze w dzieciństwie mojej matki dzieci dosłownie produkowano celem pozyskania darmowych niewolników do pracy w polu. Mało kto myślał o jakiejś tam miłości do dziecka.

Na wsiach, a w miastach? Też pracowały na roli? Poza tym skąd wiesz, że mało kto wtedy myślał o miłości do dziecka, a teraz nagle się to zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. 

 

8 godzin temu, Januszek852 napisał:

Życie naszych dziadków było naprawdę często napisane bez ich udziału.

Życie obecnych dzieci również, gdy rodzice tyrają po 12h i praktycznie ich nie widzą... 

 

8 godzin temu, Januszek852 napisał:

Dziś, jeśli nie czujesz się rodzicem, to nim nie zostajesz. A presje społeczną możesz mieć głęboko w dupie.

Zawsze tak było, zawsze mogłeś mieć tam presję społeczną, lecz pamiętajmy, że większość przekonań jest nam wciskana. 

 

 

Obecnie w TV i wszędzie gdzie to tylko możliwe masz kobiety tzw. silne i niezależne, które to mówią jak to zajebiście jest bez faceta. Faceci są je***i prawem i niejako w ten sposób programowani (to tak w skrócie) i mamy to co mamy. 

 

Co jednak gdyby w TV występowały matki z 3 dzieci i z mężem wpatrzone w niego jak w obrazek i pierdzące szczęściem, a mężczyźnie nie traciluby na rozwodach, myślisz, że wtedy większość ludzi miałaby takie poglądy jak teraz? I dont think soo... 

 

To co mamy to wojna informacyjna polegająca właśnie na tym co jest opisywane w tym temacie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Black Wiesz ja nie zakładam NWO, reptilian, rządów światowych, "ludzi z cienia" i innych wynalazków, którzy mają jakieś niecne, trudne do zrozumienia plany, więc to wszystko nie wydaje mi się logiczne, ale spoko, co kto uważa ;)

 

Pomijam już fakt, że znakomita większość (białych) kobiet mega ciśnie by mieć bobo i na nic ta "inżynieria społeczna lewaków", ku mojemu rozczarowaniu. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Black Ludzie poprzez swoje kompleksy nie załapią, gdzie jest haczyk. Inaczej byliby elitą, a są tylko w większości poganiani jak bydło, gonią za trendami, biorąc je za swoje, a nie wiedzą, że są produktem inżynierii społecznej. Padło tu pytanie, skoro depopulacja to dlaczego 500+?

 

Otóż nie chodzi o to, by dzieci nie było, tylko by ich podmienić na swoich niewolników. Dużo niewolników to wyborcy, dużo wyborców napędzających cyrk zwany demonkracją. Chodzi o to, by byli naćpani, otępiali, niezdolni do postawienia oporu już na etapie własnej głowy. Staruszkowie są raczej nieprzydatni, bo część z nich na przestrzeni życia coś tam zrozumiała i czasem się który odzywając może nabruździć rządzącym, pokrzyżować plany, podburzyć młodych...

 

Zauważ, że dla ludzi zakompleksionych - możliwość 'samorealizacji' będzie wszystkim i będą ją zawsze wkładać na piedestał, a pracę w naturze podług jej praw, czy dużą rodzinę nazwą niewolnictwem. Co za obłuda!

 

A zatem masz ludzi pokornych, bogobojnych, ktorzy szanują prawa natury i ludzi pysznych, zadufanych w sobie, narcystycznych i tacy najlepiej nadają się do programowania. Bo oni nie wierzą w żadne spiski, czują się postępowi, oświeceni. Najtrudniej im przyjąć będzie, że zostali oszukani po całości.

 

Co zaś do dzieci i kobiet, zauważ że kobieta jest jak drzewo. Jeżeli mu nie przytniesz gałęzi, to nie będzie miało owoców, albo będzie miało mało i słabe. Tak samo bez korzenia, jak nie utwierdzisz go dobrze w gruncie. Identycznie jest z ludźmi. Ludzie bez korzeni, nie wydadzą dobrego owocu. Popatrz na tych, co rośli do nieba, przez swoje 'kariery', 'ego', 'samorealizację'. Kim są ich dzieci? Przeważnie przerażonymi, dysfunkcyjnymi, zagubionymi i schorowanymi nieudacznikami. Dlatego kobiety w Polsce rodzą słabe, nieporadne dzieci, bo mają gałęzie pod niebiosa, których nikomu nie wolno przyciąć. 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Co zaś do dzieci i kobiet, zauważ że kobieta jest jak drzewo. Jeżeli mu nie przytniesz gałęzi, to nie będzie miało owoców, albo będzie miało mało i słabe.

Ale to samo odnosi się również do facetów. W naszym przypadku (faceci) po prostu łatwiej uczyć się na błędach bo nie mamy tyle ułatwień co (w miarę atrakcyjne) kobiety. Naturalne - trudne warunki, lepszy szlif.

 

Czasem mam wrażenie, że poniektórzy (ostatnio z młodszym stażem) wskazują: facet nie powinien "starać się" (np. o kobietę), lub skłaniać do wysiłku (bo przecież wysiłek = próba zaimponowania, zapewne kobietom..itd). A przecież bez wysiłku nie osiągnie się sukcesów czy rezultatów. Każdy człowiek (obojętnie: facet czy kobieta) powinien się starać i podjąć wysiłek. Leżenie plackiem jeszcze nikogo nie zaprowadziło do sukcesu.

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Ludzie bez korzeni, nie wydadzą dobrego owocu

Dokładnie tak. Ale te korzenie powstają w ramach nabywania doświadczenia i dojrzewania. Dojrzewamy nie w wieku 18 lat, każdy ma swój własny próg, gdzie zaczyna się to dziać. Niektórzy nawet tego nie dostąpią (może w kolejnej reinkarnacji).

W dniu 25.07.2020 o 11:56, Mosze Black napisał:

Czy nie zauważyliście bracia, jak sytuacja doszła do momentu, że zastanawiamy się czy robić dzieci, czy nie?

Trafne spostrzeżenie.

W dniu 25.07.2020 o 11:56, Mosze Black napisał:

I dlaczego Polska i Europa się wyludnia? 

Za dużo opcji do wyboru i duży nacisk na indywidualność.

 

Teraz mnie naszła taka myśl, że jeśli kierunek życia, który człowiek obiera (tak mocno generalizując) możnaby porównać do strzałki (np. na kompasie) to jeśli założyć że właściwym kierunkiem jest max. 1 to:

a) strzałka może przyjmować tylko 4 kierunki (stopniowanie co 90 stopni - mały wybór) - szansa na właściwy kierunek = 25%

b) strzałka może przyjmować np. kierunki stopniowane co 10 stopni (duży wybór - 36 opcji) - szansa na właściwy kierunek = niecałe 3%

 

Teraz popatrzcie na kierunek reprezentowany przez ogólną narrację (bliżej lewej strony) to zobaczycie, że gadanie @absolutarianin wcale nie jest oderwane od rzeczywistości.

Ludzkość ma tendencję do przechodzenia od skrajności do skrajności.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.