Skocz do zawartości

Posiadanie dzieci a problem z alkoholem


Quo Vadis?

Rekomendowane odpowiedzi

Temat może i jest kontrowersyjny i może ktoś się poczuje urażony moją opinią ale jestem gotów przyjąć to na klatę.

Wiadomo, jesteśmy tak programowani aby się rozmnażać, z tym, że nie wszyscy powinni móc mieć dzieci tak jak i nie wszyscy powinni mieć prawa wyborcze ale zejdźmy na ziemię i przejdźmy do sedna tego wątku. O co ten QV się przypieprza?

 

Alkohol używany z umiarem i rozsądkiem, fajna rzecz dla każdego dorosłego obywatela.

Choroba alkoholowa - to stan, w którym się już praktycznie nad mało czym panuje poza myśleniem jak zaspokoić głód.

 

Skupmy się zatem na alkoholiźmie, który sam w sobie jest opłakany i dodajmy do tego widzów w postaci dzieci, im młodszych tym gorzej.

 

Załóżmy, że mamy teoretycznie typową polską rodzinę, mąż, żona, dwójka dzieci.

W tej rodzinie (jak i większości) jest jakiś problem z alkoholem, pech chciał, że w tej jest on duży.

Nabiera on znamion patologii, dzieci chodzą głodne, starzy piją, imprezują.

 

Tak mówi się o tej całej miłości rodzicielskiej, no to czemu żaden rodzic nie widzi problem w swoim zachowaniu?

Na pewno wielokrotnie słyszał, że ma problem z alko ale to nic nie zmienia i funduje piekło dzieciom i rodzinie.

Czemu nie powie pass, dobra, przesadzam, odstawiam, idę na odwyk, cokolwiek?

Ja wiem, że nałóg jest silny ale podobno nie ma nic silniejszego niż miłość rodzica a zwłaszcza matki do dziecka?

 

Czy do kurwy nędzy, nie jest to już podstawa do zabrania takim osobnikom dzieci?

Dlaczego przy całej obecnej wiedzy jaką mamy pozwala się aby dzieci nasiąkały takimi widokami, schematami, nawykami?

Jak Polska ma się liczyć gdziekolwiek na świecie, skoro pozwalamy aby takie osobniki wychowywały dzieci..

 

Poniekąd zdaję sobie sprawę, że problemem jest tu niska świadomość szkodliwości swoich czynów.

Jakie macie opinie na ten trudny temat?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kabarecie słyszałem. "Patrzę na te dzieciaki w piaskownicy i się zastanawiam jak tak mogą się bawić cały dzień bez alkoholu" albo "alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach"

?

Przejeżdżając po okolicznych wioskach rowerem często widzę ogrodowe spotkania dorosłych, grile, biegające dzieciaki po trawnikach oraz alko na stole. To już chyba sport narodowy. Szczerze powiedziawszy grzeje mnie to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przykładem osoby wychowywanej w domu w którym problem alkoholowy był bardzo duży - ojciec pił( i nadal pije) ciągami czasami po 2 tygodnie, później tydzień dwa przerwy i od nowa.. i tak od 30 lat (a podobno jeszcze dłużej) jego ojciec był alkoholikiem.  Moja psychika ukształtowała się w sposób lękowy, depresyjny, wstyd za ojca alkoholika w dzieciństwie dołożył swoje. Awantury, bójki, policja to była norma.  Wielokrotnie uderzył mnie gdy byłem mały i stawałem w obronie mamy, mój starszy brat się go strasznie bał - a ja wręcz przeciwnie, gdzieś od 14 roku życia zaczałem się z nim tłuc, przestałem dbać o znajomości z kolegami ponieważ ojciec pił tak często, że zamiast wychodzić na  dwór siedziałem z mamą żeby jej nic nie zrobił.  Mój brat skończył jako bezdomny alkoholik, siostra jest niepijąca w ogóle alkoholu leczy się na zaburzenia lękowe, ja w ogóle nie piję alkoholu i również miałem epizody lękowo-depresyjne, ale wyszedłem z tego bez leków.  Przeżyłem takie rzeczy w domu, że strach o tym nawet pisać na forum jako osoba anonimowa.   Wolałbym być wychowywany w domu dziecka, ewentualnie w rodzinie zastępczej niż przechodzić to co przeszedłem tutaj, choć zdaje sobie sprawę że domy dziecka i niektóre rodziny zastępcze to całkowita patologia.  Często mówi się że za granicą uprawnione organy prawne odbierają dzieci siłą, a rodzice przecież nic złego nie robią, oczywiście w niektórych przypadkach mogło dochodzić do nadużyć z takich instytucji, jednak większość z tych sytuacji ma podstawy do takiego zachowania, ale przecież walenie wódy wieczorem to nic takiego.

  • Like 1
  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Czemu nie powie pass, dobra, przesadzam, odstawiam, idę na odwyk, cokolwiek?

Nie chce, nie umie, nie zauważa problemu. 

 

4 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Tak mówi się o tej całej miłości rodzicielskiej, no to czemu żaden rodzic nie widzi problem w swoim zachowaniu?

Obstawiałbym mechanizm tworzenia nawyku i uzależnienia. Alkoholizm mógł być przeniesiony z domu rodzinnego, wynikać z presji społecznej, albo po prostu z desperacji. 

 

4 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Ja wiem, że nałóg jest silny ale podobno nie ma nic silniejszego niż miłość rodzica a zwłaszcza matki do dziecka?

Oba zjawiska są silnie powiązane z biologią. Dużo zależy od tego, który nawyk karmisz - skoro ktoś nie opiekuje się dzieckiem, a uczestniczy w libacjach, to trudno mówić o nim "mama" czy "tata" w innym kontekście niż prawny. Słyszałem o przypadkach kobiet tak pijanych, że nie zdawały sobie nawet sprawy, że urodziły. 

 

4 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Czy do kurwy nędzy, nie jest to już podstawa do zabrania takim osobnikom dzieci?

Dlaczego przy całej obecnej wiedzy jaką mamy pozwala się aby dzieci nasiąkały takimi widokami, schematami, nawykami?

Dla mnie jest to podstawa, ale to rodzi kolejne zapytania. Choćby takie, kto ma potem wychować takie dzieci? 

4 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Jak Polska ma się liczyć gdziekolwiek na świecie, skoro pozwalamy aby takie osobniki wychowywały dzieci..

To nie jest tylko Polski problem - raczej światowy. 

 

W przypadkach patologicznych powinno się reagować jak najszybciej. Jednak w obecnym świecie mamy tendencję do odwracania wzroku, a pijący obracają się w swoim towarzystwie. Alkoholizm jest też ukryty - często nie wiesz, czy członek rodziny nie jest alkoholikiem, a co dopiero sąsiad, albo obcy człowiek. To nie dotyczy wyłącznie alkoholizmu tylko jakiegokolwiek innej przyczyny cierpienia dzieci. Polska cechuje się jeszcze tym, że u nas panuje silny kult rodziny jako autonomicznej jednostki (rodzic jako pozbawiony nadzoru właściciel dziecka). Prawo karne opiera się na zgłoszeniach i udowadnianiu winy. Policyjne sito odsiewa nielicznych. Procesy się ciągną, a dzieci trafiają do domów dziecka, które są niedofinansowane i przepełnione. 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo jest po to, aby jebać obywatela, a nie po to, aby wprowadzić sprawiedliwość. Dla systemu gnojone dziecko to idealne rozwiązanie. Niska pewność siebie, brak perspektyw, weźmie to, co mu damy. Alkoholizm w rodzinach to złoto dla lewaków, bo nie trzeba nawet specjalnych działań podejmować, aby zniszczyć rodzinę. Sami to zrobią. 

 

Poza tym alkoholik myśli tylko o jednym, aby się napierdolić. On nie poczuwa się do niczego, nie ma honoru, nie dotrzymuje słowa. Jedyne, na czym mu zależy to alkohol. 

 

A miłość matki do dziecka? To jakim cudem po urodzeniu wiele kobiet zostawia dzieci w śmietnikach, albo na pożarcie psom? No właśnie. 

 

To jest nic innego, jak biologiczny obowiązek, nic więcej. Żyjemy w marketingu miłości. Nie rozumiemy własnej biologii, nawyków, ani niczego właściwie. Idź patologii sprzedaj taki temat to ci powiedzą, żeś jakiś kurwa tępy debil, idiota. 

 

Tylko jednostki mogą się uratować, reszta jest skazana na zwierzęce życie i cierpienie. To jest uniwersalna prawda na wszystkie czasy. 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, mac napisał:

 Alkoholizm w rodzinach to złoto dla lewaków, bo nie trzeba nawet specjalnych działań podejmować, aby zniszczyć rodzinę. Sami to zrobią. 

Eee... co? Dla lewaków? Przecież to "lewa" strona jest za ingerencją i nadzorem rodziny, a "prawa" strona wręcz odwrotnie, bo rodzina to świętość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, mac napisał:

Prawo jest po to, aby jebać obywatela, a nie po to, aby wprowadzić sprawiedliwość.

Prawo w tym najszerszym aspekcie ma być sprawiedliwe. Niestety jego praktyczne zastosowanie często nie jest. 

 

14 minut temu, mac napisał:

Dla systemu gnojone dziecko to idealne rozwiązanie. Niska pewność siebie, brak perspektyw, weźmie to, co mu damy. Alkoholizm w rodzinach to złoto dla lewaków, bo nie trzeba nawet specjalnych działań podejmować, aby zniszczyć rodzinę. Sami to zrobią. 

Zniszczenie instytucji rodziny to odrębna sprawa. @Quo Vadis? opisuje przypadek, gdy alkoholizm sprawia, że ta rodzina właściwie nie istnieje poza legalną definicją (płodzący i spłodzone) Ze statusem rodzica wiążą się również obowiązki. jesli płodzący się z nich nie wywiązuje, nie jest moim zdaniem członkiem rodziny tylko dawcą komórki. 

 

16 minut temu, mac napisał:

Tylko jednostki mogą się uratować, reszta jest skazana na zwierzęce życie i cierpienie. To jest uniwersalna prawda na wszystkie czasy. 

 

Mam podobny pogląd, choć pewnie nie określiłbym go tak zdecydowanie. 

 

Póki co w Polsce mamy prawo do rozmnażania dla dorosłych. Nie jestem przekonany, czy powinno być to jedno z podstawowych praw człowieka. Skłaniałbym się ku interpretacji, że trzeba by na to jakoś zasłużyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byq, Ty prosisz by Ci jakiś podręcznik streścić? 

 

Alkoholizm, jak i każde inne anomalie istnieją tam gdzie poluzowany albo nieobecny mechanizm kontroli społecznej. Słowem: jeśli w społeczności, ciśnie się postępujących źle to jest dobrze. Tak działają klany w islamie, żydzi i społeczeństwa z naszego punktu widzenia "pierwotne".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce mamy patologie prawie wszędzie gdzie się da i ze względu na stare układy post komunistyczne puki co nie ma szans na zmianę.

Puki każdy z tamtych czasów plus ich rodziny nie zostaną wywaleni z urzędów, sądów, policji czy Wiejskiej w Warszawie nie będzie tutaj lepiej.

Mało tego nawet obecnie partia rządząca też popiera taki stan rzeczy jaki mamy i nie robią by eliminować patologie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mnie boli krzywda najmłodszych. Mały człowieczek, który przyszedł na ten świat, ta jego uderzająca niewinność, bezcenny dar, którym obdarza wszystkich dookoła, bezwarunkowo w postaci ciepła, ten uśmiech, od kompletnie obcego dziecka gdzieś w parku prowadzonego za rękę rodzica, którym oddaje całego siebie bez reszty, a który właśnie ty dostajesz całkowicie za darmo i niesprawiedliwość świata w najczystszej postaci, kiedy niespełniona potrzeba bezpieczeństwa rodzi w nim strach.

 

I mamy pierwszy uszczerbek w psychice, później nadchodzą kolejne, które przeradzają się w trwałe defekty. A przecież ten okrutny pijak również był dzieckiem i na nim też ktoś niesprawiedliwie wylał swoje frustracje. Alkoholik nie pije, żeby zrobić komuś krzywdę, on chce się poczuć lepiej, ukoić zgromadzony ból. Tutaj jest tak niewiele autentycznej chęci czynienia zła, a za to tak dużo cierpienia i niezrozumienia. Nie ma prostego rozwiązania. Wsadzić go do więzienia? To albo będzie krzywdził współwięźniów, albo oni jego. A słyszałem wiele relacji dzieci z domów dziecka, i opinie są różne. Jedni wolą być tam, inni wrócić do patologicznej rodziny. Wybór jak w drugiej turze wyborów - pomiędzy młotem a kowadłem.

 

Dlatego też daleki jestem od jakiegokolwiek oceniania. Można się denerwować, ale co to komu da? To, co każdy z nas może zrobić, to zacząć od siebie - rozwijajmy się i naprawiajmy błędy w psychice, bo zdrowa i szczęśliwa jednostka czyni dobro naturalnie. Wyślesz w świat trochę pozytywnej energii w postaci drobnej pomocy drugiej osobie, to ona pomoże kolejnej i tak zaczniesz bezkresny łańcuch dobra, który nieraz do Ciebie wróci, przy okazji zahaczając i o dzieci i o ich patologicznych rodziców, o tych co Tobie pomagali i co wyrządzili Ci krzywdę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.