Skocz do zawartości

Rok po rozstaniu - jak całkowicie zapomnieć


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich Braci,

opowiem po krótce swoją historię z moją byłą ex narzeczoną, problemem jest to, że po mimo upływu roku ona dalej trochę siedzi mi w głowie i nie potrafię się zaangażować w nic innego. Może nawet ktoś wyciągnie wnioski z mojego zachowania i nie dopuści do takich sytuacji, bo ja dałem się trochę w tym wszystkich pogrążyć.

No więc byliśmy ze łącznie sobą 8 lat. Na początku wiadomo sielanka. Ja wtedy byłem chłopakiem, który miał sporo znajomych, byłem wysportowany, pewny siebie, zdecydowany, miałem zawsze swoje zdanie. To jej się we mnie podobało. Z czasem zaczęły wychodzić pewne różnice między nami, motylki zaczęły opadać ale mimo wszystko było przyzwoicie i trwaliśmy w tym dalej. Ona inwestowała w to bardziej niż ja, była bardzo zakochana. Zaszła taka sytuacja, że trochę narozrabiałem i ona się o tym dowiedziała. Nie była to pełna zdrada (sex) ale jednak sprawiło jej to przykrość. Czułem się z tym źle i zacząłem się starać, chciałem się poprawić, przeprosić ją. Było to jakoś w 3 roku związku.

 

Wtedy nastąpił powolny zwrot akcji i zamiana ról. Teraz wszystko analizując, myślę, że od tego momentu krok po kroku podczas trwania kolejnych lat związku przesuwała swoje granice, ograniczając i zmieniając mnie. Wtedy nie byłem jeszcze tego świadomy, jak działają mechanizmy manipulacyjne kobiet. W efekcie STOPNIOWO przestałem mieć czas na kolegów, bo przecież mogłem siedzieć z nią. Nie przykładałem się do wielu rzeczy, trochę się zapuściłem, przestałem trenować. Wyjście ze znajomymi było takie, że w 95% była tam jeszcze ona. Jej zazdrość o moje koleżanki. Dużo by wymieniać.  Generalnie stagnacja a nawet regres w prawie każdej płaszczyźnie. Przez te kilka lat zmieniła mnie w całkowicie inną osobę, ale z tego co widzę każda kobieta robi takie swoje gierki, żeby wychować sobie faceta jak chce.  Generalnie moja atrakcyjność tylko spadała w jej oczach.  Między czasie zaręczyny (6 rok związku). Mieszkaliśmy razem, wynajmowaliśmy mieszkanie.

 

W końcu w głowie zaczęły mi się zapalać lampki ostrzegawcze. Ona dbała o siebie, ciągle w telefonie. Niby jest obok ale trochę nieobecna.  Zacząłem czytać i studiować różne fora, m.in te forum, materiały o relacjach damsko-męskich. Wtedy już dostrzegłem, że ten związek to równia pochyła, ale była jeszcze jakaś nadzieja, że coś się odmieni. Próbowałem się starać, ale to jedynie co chyba tylko pogorszyło sprawę. Wobec mnie olewka, robienie wszystkiego na odwal się. Jak typowe starsze małżeństwo. Może niektórzy mnie potępią, ale chciałem wiedzieć co się dzieje w tym jej telefonie i sprawdziłem to. A cóż mogło się dziać? Jakieś pisanie z innymi facetami na instagramach, wymiana komplementów. Generalnie faceci ją podrywali, chcieli się spotkać, a ona reagowała na to pozytywnie. Z rozmów nie wynikało, że się spotkała. Co prawda zawsze po pracy wracała do domu, weekendy razem jednak mogła być taka sytuacja o której nie miałem pojęcia. Momentem kulminacyjnym była rozmowa z jej kolegą, któremu się żaliła jaka to jest nieszczęśliwa w swoim związku, jaki to ja jestem ZŁY, TYRAN, cham, burak, nie dbam o nią i nie szanuje jej. Kolega dzielnie ją wspierał, zachęcał do odejścia, mówił że mogą spróbować razem ! A ona odpisała nawet, że musi się zastanowić nad tym i, że rzeczywiście mogłoby im się udać, bo są do siebie podobni z charakteru, zainteresowań (?). Takie pierdolamento.    Całkowicie zrezygnowany poddałem się, spakowałem i wyprowadziłem. Ona z początku panika, histeria, prośba o mój powrót. Nie ugiąłem się. Po kilku dniach wróciłem zabrać resztę rzeczy, powiedziałem o wszystkim co wiem, dodałem, że to koniec. Błagała, żeby spróbować jeszcze raz. Mówiła, że tak tylko napisała i nie przemyślała tego. Nie ugiąłem się, oddała pierścionek sama z siebie, płakała, rozstaliśmy się. Kilka dni potem całkowita olewka z jej i mojej strony.

 

Tu się zaczyna najlepsze. Przed znajomymi i swoją rodziną zrobiła ze mnie największego chama, buraka, kłamce, psychola. Mówiła, że ją ograniczałem, robiła awantury, a nawet biłem. Że siłą zerwałem jej pierścionek uszkodzając jakoś palec.  Że odszedłem na pewno bo miałem na boku inną kobietę. Każdemu opowiadała jaka była głupia i  jak mogła być tyle czasu ze mną, teraz jest jej zajebiście i wszystko się układa.  Jej rodzina, ludzie z którymi przez tyle lat spędzałem święta, wyjeżdżaliśmy na jakieś wesela wakacje,  praktycznie przestała po tym utrzymywać ze mną kontakty.  Niektórzy znajomi zaczęli do mnie pisac jak mogłem tak zrobić.  Generalnie znajomi się rozbili na dwie połowy, jedna za mną, którzy nie wierzyli w słowa mojej EX, a inni (głównie kobiety) staneli po stronie mojej byłej.

 

Początkowo mi było ciężko, nie mogłem spać, chudłem bo mało jadłem. Alkohol i inne używki.  Powoli stawałem się wrakiem, lecz po moi znajomi do mnie wyciągneli pomocną dłoń. Zadbali o to, abym nie czuł się samotny, zabierali na różne spotkania. Powoli zacząłem się ogarniać. Zacząłem regularnie trenować na siłowni oraz sztuki walki. Zmieniłem swoje nawyki żywieniowe. Niektóre używki całkowicie odstawiłem a inne bardzo ograniczyłem. Zacząłem czytać wiele materiałów o psychologii, oglądać filmy w tej tematyce, przeglądać różne fora. Zacząłem przypominać sobie języki obce, bo wiedza wyparowała przez te kilka lat. Ja planuję iść dalej, chciałbym zmienić pracę.

 

Co do mojej EX  w kolejności chronologicznej:

- kolega, który miał ją pocieszyć i zbudować w związku dosyć szybko zaciągnął ją do łóżka a potem okazało się, że jednak nie mają takich samych poglądów i wizji na przyszłość;

- wpadła w szał imprezy i na karuzelę kutangów;

- szukała miłości na Tinderach, Badoo lecz zazwyczaj wszystko kończyło się po sexie;

 

- wydało się, że wiele faktów naciągnęła, niesłusznie mnie obwiniała przez co straciła niektórych znajomych;

- niektórzy z jej rodziny np. brat powiedział, że dalej chce utrzymywać znajomość i też nie wierzy mojej EX bo często zmienia zdanie, informacje są sprzeczne. Przeprosił.;

- po kilku miesiącach od rozstania chciała się ze mną pogodzić, spróbować na nowo - nie przystałem na jej propozycję;

- znalazła w końcu swoją "miłość ", która chciała coś więcej niż jednorazowy sex. Najlepsze jest to, że tego samego dnia co ustawiła z nim związek na FB, to najpierw zadzwoniła i się spytała, czy, aby na pewno nie zmieniłem zdania i nie chcę spróbować jeszcze raz z nią;

- podobno podczas swojego związku, gdy miała "ladies night" w klubie przelizała się z jakimś gościem - wiem to od wspólnych znajomych, którzy tam byli. Jej skarb się o tym dowiedział i wybaczył.

- sporadyczne kontakt ze mną, internetowy tj. złożenie życzeń w święta

- lipiec 2020: rok po rozstaniu : wysłała mi długą wiadomość, że wszystko zrozumiała, jak bardzo mnie zraniła, że dopiero teraz do niej dotarło co zrobiła i co straciła, że będzie żałować tego do końca życia (musieliśmy mieć możliwość kontaktu bo zostały pewne sprawy po rozstaniu, które trzeba było pozałatwiać).

 

A ja ? Od momentu rozstania z nią nie spotykaliśmy się. Zaliczyłem spory progres w porównaniu do tego, jaką osobą byłem jeszcze rok temu w związku ze mną. Nawet znajomi stwierdzili, że zmieniłem się na lepsze, bardziej cieszę się życiem.  Miałem kontakty z innymi kobietami, jedne na ONS, inne na FWB.  Jednak nie mogę do końca zapomnieć o swojej EX. Wiadomo jem normalnie, śpię, trenuje, spotykam się z ludźmi, chodzę na jakieś imprezy, korzystam z życia. Ale ciągle pojawia się jakaś myśl w głowie, wspomnienie gdy np. przechodzę przez miejsce, gdzie razem chodziliśmy/jeździliśmy.  Nie mogę się zaangażować też w nic innego na stałe z inną kobietą, mimo że chciały coś więcej.  Wiem, że zachowuje się jak jakaś parówa i płaczek, że  po tym co zrobiła mi EX powinienem mieć na nią wyjebane, powinienem ją spuścić w kiblu, zapomnieć i nie wracać do tego. 

Jednak jest ona taką mają drzazgą w sercu,  która sama o sobie przypomina.  Nie zawsze było źle i mimo wszystko kochałem ją prawdziwie, dopiero ostatni rok był bardzo zły. Jestem teraz chłodniejszy uczuciowo, kieruje się logiką a nie emocjami/uczuciami. Przez co być może ciężej mi się zaangażować w coś innego.

Może to i lepiej, bo teraz jestem świadomy wszelkich mechanizmów, zachowań i manipulacji kobiet. I stale systematycznie pogłębiam tą wiedzę. 

 

 

Sami widzicie jakie błędy popełniałem.  Nigdy się nie zmieniajcie pod wpływem kobiety, dbajcie o swoich znajomych, o swoje pasje i zainteresowania, o swój rozwój. Nie rdzewiejcie, nie róbcie z siebie uległej fujary czy bankomatu.  Nie mówię, że siedzenie z kobietą w weeekend jest złe, ale pamiętajcie też o wyjściach z kolegami :D  Na własnej skórze przekonałem się do czego to wszystko prowadzi,  gdy pozwolicie kobiecie złapać za kierownicę.

  • Like 24
  • Dzięki 7
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szczery Człowiek Podobnie było  u mnie. Schematy są podobne.

30 minut temu, Szczery Człowiek napisał:

Nigdy się nie zmieniajcie pod wpływem kobiety, dbajcie o swoich znajomych, o swoje pasje i zainteresowania, o swój rozwój. Nie rdzewiejcie, nie róbcie z siebie uległej fujary czy bankomatu.

Sama prawda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

Jednak nie mogę do końca zapomnieć o swojej EX. Wiadomo jem normalnie, śpię, trenuje, spotykam się z ludźmi, chodzę na jakieś imprezy, korzystam z życia. Ale ciągle pojawia się jakaś myśl w głowie, wspomnienie gdy np. przechodzę przez miejsce, gdzie razem chodziliśmy/jeździliśmy.  Nie mogę się zaangażować też w nic innego na stałe z inną kobietą, mimo że chciały coś więcej.  Wiem, że zachowuje się jak jakaś parówa i płaczek, że  po tym co zrobiła mi EX powinienem mieć na nią wyjebane, powinienem ją spuścić w kiblu, zapomnieć i nie wracać do tego. 

Jednak jest ona taką mają drzazgą w sercu,  która sama o sobie przypomina.

@Szczery Człowiek Borykam się aktualnie z podobnym stanem, choć u mnie jest na świeżo - niecały miesiąc, to ja od niej odszedłem. Pisałem o tym w tym wątku:

 

 

Zachęcam do przeczytania, musisz pozwolić jej odejść, ja sobie powtarzam takie krótkie afirmacje jak mnie podświadomość atakuje: "let it go"?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szczery Człowiek 8 lat, to długo. Niejedno małżeństwo zanim sie rozleci takiego stażu nie ma. Przez 8 lat będzie więcej dobrych wspomnień niż złych. Nie da rady tego wyrzucić z pamięci ot tak na zamówienie. Mnie kiedyś 3 lata zajęło po 7 letnim związku, żebym na wspomnienie o eks nie reagował emocjonalnie.

 

Z czasem wspomnienia wyblakną, w ich miejscu pojawią się nowe, często lepsze. Jednak chyba zawsze najdłużej pozostaje żal, że ktoś w kogo tyle czasu zainwestowaliśmy okazał się zwykłą qrwą. 

Edytowane przez maroon
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem zdania, że nic nie należy zapominać, bo jak zapomnisz, to znajdziejsz się w tej samej sytuacji po raz kolejny.

 

I ujmując to w poetyczne słowa Mickiewicza: "nie tego rozkazu Moja i twoja pamięć nie posłucha."

 

Niestety, ale wyjście na prostą wymaga wysiłku. To co opisałeś @Szczery Człowiek jest tego przykładem. Krew, pot i łzy, ale wychodzi się z tego silniejszym kilkakrotnie. Najgorzej to teraz zapomnieć o tym ;)

Edytowane przez Cycles
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

Całkowicie zrezygnowany poddałem się, spakowałem i wyprowadziłem

 

Godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

Nie ugiąłem się. Po kilku dniach wróciłem zabrać resztę rzeczy

 

Godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

Nie ugiąłem się, oddała pierścionek sama z siebie

Szanuje taką konsekwencje u ludzi, naprawdę.

 

1 godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

znajomi się rozbili na dwie połowy, jedna za mną, którzy nie wierzyli w słowa mojej EX, a inni (głównie kobiety) staneli po stronie mojej byłej.

Stary, dostałeś od niej prezent, laska wykonała za Ciebie robotę i oddzieliła ziarno od plew :) 

 

1 godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

lecz po moi znajomi do mnie wyciągneli pomocną dłoń

Warto docenić i nie zapomnieć takiego gestu, zwłaszcza w tak egoistycznych czasach jak te obecne.

 

1 godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

niektórzy z jej rodziny np. brat powiedział, że dalej chce utrzymywać znajomość i też nie wierzy mojej EX bo często zmienia zdanie, informacje są sprzeczne. Przeprosił.;

Ludzie, którzy potrafią przyznać się do błędu, cenniejsi niż złoto :) 

 

1 godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

- po kilku miesiącach od rozstania chciała się ze mną pogodzić, spróbować na nowo - nie przystałem na jej propozycję;

Szacun :) 

 

 

Life goes on, powodzenia Stary.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, trop napisał:

@Szczery Człowiek

Po tak długim związku doświadczasz jeszcze dysonansu poznawczego. 

 

A powiedz mi. Robiła Ci jazdy o nic, była zaborcza, patologicznie kłamała robiąc tak by zawsze być ofiarą i chorobliwie zazdrosna? 

Co masz na myśli z tym dysonansem poznawczym, w jakiej formie on wygląda? Muszę o tym więcej poczytać.

 

Na początku do pierwszych 3-4 lat  związku wszystkie jej zachowania wyglądały na normalne, zdrowe.

 

Potem się zaczęła zmieniać. Na pewno wpływ na to miała jej praca i studia - nowe koleżanki, towarzystwo. Jest atrakcyjna, więc miała podobne koleżanki, a one już kierowały się myśleniem typu : facet wszystko powinien załatwiać, powinien dbać o kobietę, pokazywać, że mu zależy, powinien być uczynny, podwozić i odwozić ją samochodem itp. Wiem, że często ją buntowały.

 

Zaborcza  i zazdrosna specjalnie nie była, bo w sumie potem w drugiej połowie związku byłem grzeczniejszy, więc może dlatego.

 Ale potrafiła manipulować. W każdej sprzeczce, czy to ze mną czy z kimś innym obracała sytuacje, tak że to ona jest ofiarą.  Sama potrafiła sprowokować pewne rzeczy np. nie chciała gdzieś iść, to wywołała o coś kłótnie a potem mi wmawiała, że nie idziemy przeze mnie bo mi odwala, nie szanuje jej i robię jazdy o nic, a ona teraz ma " zepsuty humor".  Dawałem się łapać w takie głupie zagrywki, a to już toksyczne zachowania. Kłamała, zatajała niewygodne dla siebie fakty, jakieś pozytywne sukcesy wyolbrzymiała. Zapewne o wszystkich jej flircikach i podrywających kolegach też się nie dowiedziałem, chociaż zdarzyło mi się dowiedzieć przypadkiem.

 

To dostrzegłem późno, jakoś w ostatnim roku związku, gdy już zacząłem studiować materiały. Przez tyle lat żyłem w ciemnej dupie i trochę mi szkoda, bo gdybym miał obecną wiedzę ukróciłbym pewne rzeczy, a przynajmniej bym spróbował.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się tak dzisiaj zastanawiałem ilu z tych "trzymających ramę" ze swoją "nie wszystkie są takie" nie ma pojęcia o wyskokach i flircikach myszki. 

 

Tyle razy widziałem przykładne mężatki, którym odwalało czy to na jakimś wyjeździe firmowym, czy wczasach, czy imprezie. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary nie wiem ile masz lat ale jak będziesz miał relacje z tymi znajomymi inne niż tylko przez Twój zenski interfejs to ... będziesz je po prostu miał i widocznie tak to miało być . Co masz utrzymać- utrzymasz.
Co do zapomnienia. Ja byłem w długim związku małżeńskim, w dodatku codziennie widuje swoja ex, mam z nią  SPRAWY (bo jest dziecko) ale jakoś daje rade bo oczy ma sie z przodu głowy a nie z tylu.
To co daje mi siły poza praca i hobby które powoli staje się moja druga praca ( wiem , wiem forumowe ble, ble) to dobra, wybiórcza lektura tego Forum a dla rozrywki (?) kanały takie jak ytubowego mistrza Dottore Szarpanki czy MTGOW Polska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

Co masz na myśli z tym dysonansem poznawczym, w jakiej formie on wygląda? Muszę o tym więcej poczytać.

 

W wielkim skrócie pamiętasz przeważnie dobre chwilę mimo że Twój związek to syf. Poczytaj. Dysonans dopada większość osób.

 

A Twój związek tak na marginesie zrobił się toksyczny. 

 

A te pytania zadałem Ci czy aby przypadkiem Twoja ex nie miała rysu narcystycznego. 

Edytowane przez trop
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, trop napisał:

Twój związek tak na marginesie zrobił się toksyczny. 

A te pytania zadałem Ci czy aby przypadkiem Twoja ex nie miała rysu narcystycznego. 

Mam tego świadomość, szkoda tylko że tak późno otworzyłem oczy.

Myślę, że miała taki rys, może nie od razu ale potem pewnie tak. Chyba, że dobrze się maskowała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszedłeś przez wszystko bardzo dobrze, konsekwentnie. Panna była kompletną idiotką, bo sorry, ale kto normalny poleci zmyślać jakieś historyjki o pobiciu wśród znajomych? Malutki, podły człowiek tylko. Zważając na to, możesz sobie to zawsze powtórzyć, gdy Cię nachodzi na "tęsknoty". Taka jest prawdziwa ona - wredna, kłamliwa żmija. No i jest już dość luźna w kroku ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry sposób na dysonans poznawczy to w tych chwilach gdy łapie Cię zwątpienie i przypominasz sobie o niej, o tych dobrych momentach, przypomnij sobie o tych złych chwilach. O kłamstwach i zaborczości, graniu na kilka frontów. Pomaga.

I daj sobie czas. Myśli będą wracać, ale emocje z czasem będą coraz słabsze i słabsze, aż w końcu dojdziesz do momentu - wy*bane w tego kapiszona, po co ja się tak zamartwiałem.

 

pozdro

Edytowane przez szeregowiec_dolot
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 2 tygodnie później...
W dniu 17.09.2020 o 19:36, trop napisał:

@Szczery Człowiek Jak tam u Ciebie? Lepiej już?

Na wstępie sorki za tak późną odpowiedź,  trochę miałem na głowie a chciałem na spokojnie do tego usiąść i się troszkę rozpisać.

 

Generalnie to chyba stoję w miejscu. Przypomnę, ja nie jestem w fazie jakiegoś załamania czy depresji. Normalnie śpię, jem, pracuję, czytam, przyswajam jakieś nowinki i nową wiedzę, trenuję na siłowni i sztuki walki, spotykam z ludźmi, bawię się i czasami imprezuję.   

 

To nie jest to samo, kiedy związek jeszcze trwał, a ja już wiedziałem, że to jego koniec i powolna agonia. Wtedy właśnie było ze mną bardzo źle. Chodziłem przybity, przygnębiony. Bardzo mało spałem, zwyczajnie nie chciało mi się spać, mimo prób usypiałem późno i budziłem się już o 4 rano. Nie miałem w ogóle apetytu.  Nie miałem siły  ani nawet CHĘCI na żadne treningi.  Po momencie kulminacyjnym czyli rozstaniu (wymuszonym tak, żebym to ja wszystko zakończył. Mimo, że ona już miała mnie w dupie i innego kutasa tuż obok na moje miejsce to zrobiła wszystko, żeby ostatecznie zwalić wszystko na mnie. Po kilku miesiącach od rozstania, kiedy już chciała wrócić nawet wykorzystała to i  mówiła, że sam ją zostawiłem, że ona  tego nie rozumie dlaczego ja nie chce dalej o nas walczyć. A no chciała wrócić do mnie, bo jej nie wyszło przeskoczenie na drugą gałązkę, ale o tym już pisałem wcześniej) czułem się nawet troszeczkę, minimalnie lepiej, bo miałem już taką świadomość że " już po wszystkim, teraz będzie tylko lepiej".   

Było mi ciężko, to prawie 9 lat. Nie miałem ochoty się widywać z ludźmi, brak snu, jedzenia, używki sprawiły że schudłem jakieś 5-10kg.  Potem zacząłem z tego wychodzić, kumple wyciągneli pomocną dłoń, zmieniłem nawyki żywieniowe, stosowałem preparaty nasenne i uspokajające, zaczęły się regularne treningi na siłowni i sztuki walki, które trwają do teraz. Odmówiłem sobie używek, zacząłem czytać, oglądać materiały i filmiki o samorozwoju, o psychologii. Bardzo się zainteresowałem tematem psychologii. Generalnie zacząłem iść do przodu. W pewnym momencie dotarłem do tego etapu, w którym jestem w tej chwili.

 

Jedynie co było dobre w tym całym procesie mojego upadku, że po rozstaniu ona nie miała świadomości ani nawet wiedzy, że emocjonalnie byłem wrakiem.  Najbliższe osoby, które wiedziały jak wygląda moje życie i zdrowie nie miały z nią kontaktu i trzymały wyłącznie moją stronę. Potem gdy już się jako tako otrząsnąłem i wróciłem do normalności - oczywiście pustka w sercu, smutek, żal i żałoba po takim związku dalej były - to parę razy miałem okazję chcąc nie chcąc się z nią minąć czy zamienić parę słów. Mimo wewnętrznego bólu byłem zajebistym aktorem. Zachowywałem się tak jakby kompletnie to po mnie spływało. To nie tak, że podjarany i nakręcony latałem krzycząc " o jak mi zajebiście będąc singlem, teraz to dopiero życie". Nie, nie po prostu byłem dla niej zwyczajnie miły, nie byłem chamski, ale obojętny. Nie poruszałem żadnych tematów z naszej przeszłości, nie wspominałem o niczym. Na wszystkie jej próby zaczęcia temu "Nas", czy jak sobie radzę, "A pamiętasz jak ..." zwyczajnie inteligentnie to ucinałem i zmieniałem temat. Ona sama czy nawet wspólni znajomi (którzy byli od niej i mimo wszystko byli za nią, ale mieliśmy jakiś kontakt np. na imprezie u wspólnego znajomego) pytali jak to zrobiłem, że mi tak łatwo przeszło, że zapomniałem, jak się pozbierałem. 

Ale jak wspominałem, bardzo dużo przestudiowałem wątków psychologii. Potrafię jeśli trzeba być zajebistym aktorem, czarusiem i manipulantem. Jeśli trzeba to zazwyczaj potrafię (kogoś niedoświadczonego w tym temacie psychologii) do czegoś nakłonić, obrócić i zwalić winę na drugą osobę a samemu udać głupa czy niewinnego, wymusić poczucie winy, skłócić lubiące się osoby, tak że się tego nie domyślą o co tu chodzi czy w jakiś inny sposób osiągnąć jakąś korzyść. Mimo, że to potrafi być przydatne to tak naprawdę nie ma się czym chwalić, na co dzień się w to nie bawię, chyba że ktoś mi naprawdę zachodzi na skórę, ale w rozmowie z EX czy jej "przyjaciółkami" zdarzyło mi się tego użyć parę razy :).   

 

Wracając do wątku to właśnie udawałem swoją obojętność, bo przecież wyleczony nie byłem. I nie wiem czy kiedykolwiek będę w 100%.  Nie chciałem jej dać tej jebanej satysfakcji, że mimo wszystko brakuje mi jej bo kochałem ją prawdziwie. Powiedziałem i przysięgłem sobie, że prędzej rękę sobie utnę, niż jej kiedykolwiek powiem prawdę. A były takie okazje, kiedy zapłakana próbowała wrócić i pytała czy ja już naprawdę kompletnie nic do niej nie czuje, czy moglibyśmy spróbować jeszcze raz chociaż na próbę, że jak się do niej nie przekonam to najwyżej sam to zakończę jeszcze raz. Wielokrotnie przechodziłem przez walkę z sobą, między sercem a dumą. Ale zaparłem się w swojej decyzji i twardo się jej trzymam.  Jak wspominałem ona jakieś pół roku po rozstaniu znalazła swoją nową miłość, weszła w związek.  Nawet podczas tego związku dawała sygnały chęci powrotu, próbowała mnie przekonać pisząc swoje monologi, twierdząc, że nie zależy jej na obecnym facecie. Aż w pewnym momencie przestała, a na różnych portalach społecznych zaczęły się pojawiać zdjęcia z jej facetem i miłosne opisy, które od kilku miesięcy nieustannie się pojawiają. Ostatnio mieli rocznicę i pisała, że on jest jej całym światem i nie wiedziała, że jeszcze kiedykolwiek się tak zakocha.   Czy będąc na samym początku niezainteresowaną nim i będąc tylko, żeby nie być samej mogła się w to zaangażować naprawdę i go pokochać za jego dobroć ? Być może, sami dajcie znać co o tym myślicie :). 

 

Jeśli chodzi o mnie to po rozstaniu miałem kontakty z kobietami. Z niektórymi się tylko spotykałem, ale nic nie wyszło. Z innymi w relacjach czysto koleżeńskich. Przewinęło się ONS i FWB. Jednak nie można mówić o jakichkolwiek związkach. Owszem, były kobiety zainteresowane związkiem, ale mi nie odpowiadały one. Ja nie miałem jakiegoś żadnego uczucia wobec nich, miałem też wrażenie że facet jest dla nich całym światem, brak jakiś zainteresowań i po za ruchankiem nie miały za wiele do zaproponowania. Z czasem też przestałem zawracać sobie głowę spotkaniami z laskami z Badoo czy Tindera po kilku walniętych egzemplarzach, nabrałem niechęci wobec bliższych kontaktów z kobietami na coś dłużej.   Moja EX zapewne myśli, że była tak wspaniała, że nie mogę żadnej lepszej od niej znaleźć. Rodzina też daje aluzje i wypytuje czy kogoś poznałem, czy się z kimś spotykam, kiedy poznają synową, kiedy wnuki i tego typu pierdolamento.  Nie rozumieją, że ja już teraz nie mam kompletnie chęci na coś dłuższego po tym wszystkim. Wystarcza mi tylko stały FWB lub ONS raz na jakiś czas.

 

Swoją EX mimo jej wielu wad kochałem prawdziwie.  Myśle, że w głębi serca dalej jest jakaś cząstka uczuć do niej. Może zabrzmię jak typowy rozżalony pizduś, którego rzuciła laska i teraz przeżywa, ale uważam, że już nigdy nie pokocham tak żadnej innej. Cóż, przeżyłem z nią swoją szkolną i studencką młodość, dorastałem.  Wspólni znajomi, imprezy, wyjazdy, uroczystości rodzinne, poznanie wszystkich krewnych z dwóch stron, zapoznanie rodzin i rodziców. To zostaje w pamięci. Nawet nie chcę już tak pokochać kogoś innego a potem przechodzić przez podobne rzeczy.

Po to mam rozum, żeby uczyć się na własnych błędach i nie doprowadzić więcej do takiej sytuacji. Ale wątpliwe jest, żebym znalazł kiedyś kobietę, której nie odpierdoli po 2-4-6-8-10-X latach. Teraz zresztą nie czuje potrzeby bliskości z drugą osobą. Dobrze się czuję w swoim towarzystwie i oczywiście są też pewne plusy bo nie musze słuchać biadolenia o podwózkę, że trzeba wyskoczyć do centrum handlowego na niekończących się shoping Pańci, koniec humorków i szantażowania cipką, koniec z pretensjami o spotkania z kumplami, jakieś wyjazdy, o kupno marki i modelu samochodu i tego typu rzeczy. Od wakacji ,wspólnego spędzania czasu, imprez itp. mam znajomych i przyjaciół. 

  • Like 2
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Szczery Człowiek napisał:

Może zabrzmię jak typowy rozżalony pizduś, którego rzuciła laska i teraz przeżywa, ale uważam, że już nigdy nie pokocham tak żadnej innej. Cóż, przeżyłem z nią swoją szkolną i studencką młodość, dorastałem.  Wspólni znajomi, imprezy, wyjazdy, uroczystości rodzinne, poznanie wszystkich krewnych z dwóch stron, zapoznanie rodzin i rodziców. To zostaje w pamięci. Nawet nie chcę już tak pokochać kogoś innego a potem przechodzić przez podobne rzeczy.

Nie jesteś pizduś. Jesteś konkretnym facetem z zasadami. Szacunek.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szczery Człowiek - Po prostu pierwszej miłości czy poważniejszej nie da się zapomnieć i często będą flashbacki z wspomnień tej miłości. Co nie znaczy, że już nigdy nie zaznasz miłości. 

Nie jesteś pizdusiem, po prostu jesteś szczery i tyle. Ciężko pogodzić się z tym, że świat nie wygląda tak różowo jak to w bajkach i książkach sie wmawia facetom ;). 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.