Skocz do zawartości

Rozbicie psychiczne


Tavi

Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczego bliskie bardzo nam osoby z kręgu rodziny, starają się sprawić żebyśmy byli stale dręczeni przez poczucie winy? Dodatkowo, dlaczego te osoby chcą stale pokazywać, że do niczego się nie nadajemy i wyszydzać na wielu płaszczyznach przy każdej okazji? Co jest powodem tych zachowań? Jaki jest ich cel? Dlaczego rodzina zachowuje się w ten sposób do krewnego? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TaviPrzykład dla ciebie.

 

Wiadro a w nim kraby.
Jeżeli jeden próbuje wyjść 

to reszta ciągnie go w dół.

Na koniec nikt nie wychodzi,

a przy współpracy każdy by wyszedł.

 

Wiadro- Twoja rodzina

Krab który próbuje wyjść- Ty

 

Jedyna opcja to wyrwać się choćby na siłe.

 

Po co masz mieć lepiej od nich ?

 

Dlaczego oni mają źle się czuć gdy coś osiągniesz ? 

 

Te dwa pytania są w ich głowach i odpowiadają na nie czynami i stosunkiem do ciebie.

 

,,Porażka boli ale twoja wygrana boli innych”.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, BlacKnight napisał:

@TaviPrzykład dla ciebie.

 

Wiadro a w nim kraby.
Jeżeli jeden próbuje wyjść 

to reszta ciągnie go w dół.

Na koniec nikt nie wychodzi,

a przy współpracy każdy by wyszedł.

 

Wiadro- Twoja rodzina

Krab który próbuje wyjść- Ty

 

Jedyna opcja to wyrwać się choćby na siłe.

 

Po co masz mieć lepiej od nich ?

 

Dlaczego oni mają źle się czuć gdy coś osiągniesz ? 

 

Te dwa pytania są w ich głowach i odpowiadają na nie czynami i stosunkiem do ciebie.

 

,,Porażka boli ale twoja wygrana boli innych”.

To jest chore, rodzina powinna się wspierać i chcieć dla siebie jak najlepiej,cieszyć się ze swoich sukcesów i swoich bliskich, nie jestem na chwile obecną wstanie ogarnąć czemu tak się dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Tavi said:

To jest chore, rodzina powinna się wspierać i chcieć dla siebie jak najlepiej,cieszyć się ze swoich sukcesów i swoich bliskich, nie jestem na chwile obecną wstanie ogarnąć czemu tak się dzieje.

Nie w kulturze katolickiej. Katolicyzm neguje sukces jako taki. Masz być cichy, skromny i cierpieć. Zresztą cała konstrukcja wiary katolickiej opiera się na cierpieniu. Nie ma kultu pracy, jest kult maryji-wiecznie-bezrobotnej.

 

Do tego wieki indoktrynacji, zasuwanie chłopa pańszczyźnianego na pana, komunizm i jest taka mentalność jaka jest. Nie zmienisz tego. Albo zmiana klimatu albo patrzysz tylko na siebie i liczysz tylko na siebie. 

 

W protestantyźmie dajmy na to jest już inna bajka. 

Edytowane przez maroon
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie możesz się odciąć, to zoptymalizuj relacje. Rób swoje, pomimo zaczepek, podtekstów, przypieprzania. Nie nawracaj, nie opowiadaj o swoich przemyśleniach, bo nie zrozumieją i cię zeszmacą. Są nieświadomi, nieprzytomni, zahipnotyzowani, uwarunkowani. Napisał bym, bądź sobą, ale sobą wśród baranów być nie możesz, bo cię zajebią.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyczuwam gorycz w Twoich słowach, drogi przyjacielu. Bardzo Ci współczuję i postaram się pomóc, na ile potrafię.

 

Według mnie prawda jest niestety wyjątkowo brutalna i sam wiele wycierpiałem, zanim objawiła mi się ona w pełnej krasie. Więzy rodzinne nie są gwarancją wspólnego szacunku. Bardzo często bywa wręcz odwrotnie, a ma to swoje podłoże w kilku ważnych faktach. W przypadku rodzeństwa, brat, czy siostra jest osobą, która najbardziej się do Ciebie porównuje. Od tego czy ona osiągnęła tak zwany sukces życiowy, zależy to, co osiągniesz ty. Czym jest dobra praca i rodzina, kiedy brat jest milionerem, którego pożąda każda kobieta? Zazdrość jest potężną siłą motywującą do szkodzenia innym ludziom.

 

U rodziców porównywanie się do swojego potomstwa nie jest tak mocne, ale występuje inny mechanizm. Starają się oni za pomocą syna, bądź córki zbudować własny status, dlatego każdym możliwym sposobem będą próbować wpłynąć na to, byś osiągnął sukces. Stopień braku znajomości psychologii powoduje, że często osiągają efekt odwrotny do zamierzonego. Budują poczucie winy w nadziei, że zmotywują, a wyrządzają krzywdę, której nie są świadomi.

 

Pozdrawiam Cię i życzę, abyś został indywidualistą, człowiekiem, który zna swoją wartość i słowa innych nie pozwolą na jej zachwianie.

Edytowane przez kali
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi to chuje. Leniwe w dodatku. Nie mając własnych sukcesów będą ciągnąć cię w dół i zabierać ci energię i radość. Rodziny też to dotyczy. 

 

Ludzie z twojego otoczenia zawsze będą mieć skłonność do oceniania cię przez pryzmat własnej strefy komfortu. 

 

Znajdź w sobie tyle odwagi aby móc się uniezależnić od rodziny. Zrób to małymi krokami bo niewielu potrafi zmienić swoje życie o 180 stopni z dnia na dzień. Uzyskaj niezależność finansową i mieszkaniową. Nie licz na rodzinę, nie oczekuj niczego od nich. Sam też nie dawaj. Licz tylko na siebie. Brzmi egoistycznie ale unikniesz w ten sposób wielu kłopotów. 

 

Przeczytaj dwa razy to co napisali:

@Black Knight

@maroon

@kali

 

Dużo w tym prawdy.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to sam mam z tym do czynienia, nie wiem z czego to wynika ale tak jest.

 

Rodzice wielokrotnie podcinali i dalej próbują podcinać mi skrzydła, dawali mi do zrozumienia, że się do czegoś nie nadaje. Gdy się zaparłem i mimo wszystko zrobiłem po swojemu i miałem racje to jedynie potrafili skomentować coś ma zasadzie, że miałem farta i tyle.

 

Generalnie wyglądałoby to tak, jakby się bali jakiegoś sukcesu, który moglbym ewentualnie osiągnąć.  Np przy zmianie pracy na lepiej płatną  było gadanie, że lepiej zostać w obecnej bo przynajmniej stabilna a z tamtej na pewno mi nie przedłużą mi umowy/ nie bede sie nadawał do tej roboty czy sam zrezygnuje. Jak wspomniałem, że rozważam wyjazd za granicę to ojciec z nerwów tak gadał, jaki to zły pomysł, że mu tlenu brakowało aż się zapowietrzał.

 

Ojciec też nigdy nie chciał mnie niczego nauczyć, mimo że sam dużo potrafi, ale wygląda to tak jakby bał się, że przestanie być potrzebny gdy sam będę to umiał. Owszem, on pomoże a raczej zrobi/naprawi to co trzeba ale sam, nie mowiac wczesniej ze bedzie to robił. 
 

Generalnie to może nie umiem za wiele, ale to co umiem to nauczyłem się samemu, jak wcześniej wspominałem ojciec niczego mnie nie nauczył, a sam sporo umie. Nie chciał i nie chce tego robić. A potem potrafi się śmiać czy wypomnieć, że tego nie umiemy z bratem, bo jego tak samo traktują.
 

Nie wiem z czego to wynika, ale tak jest chciaż moja rodzina nigdy by się do tego nie przyznała, mówiąc że przecież chcą dla mnie jak najlepiej i wymyśliłem jakieś bzdury.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tavi generalnie najlepszym sposobem na to jest praca. Praca nad sobą w kontekście mentalnym oraz praca jako rozwijanie się, poszerzanie swoich kwalifikacji. Kiedy SAM zdobędziesz pieniądze i niezależność, będziesz miał własne zdanie to inni mogą Ci naskoczyć. Wszelkie gierki, manipulacje czy wymuszanie poczucia winy nie będą na Ciebie działały. Nie będziesz też nikomu winien niczego, bo to na co wypracowałeś sobie sam jest nie do odebrania.

 

To długa i ciężka droga, ale finalnie bardzo skuteczna, będziesz X razy silniejszy psychicznie. Wydawałoby się, że każda rodzina pomaga i wspiera swoje dzieci, ale nie zawsze do końca tak jest. 

Edytowane przez Szczery Człowiek
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie. Cała rodzina ma w sumie do mnie pretensje że nie jestem taki jakby chcieli, nikt nie dostrzega moich sukcesów, tego że nie mam nałogów i wielu wielu innych. Dlaczego tak jest? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, moja praca, hobby i pasja pochłonęły mnie w zupełności.

 

Kiedyś pisałem podobny wątek, ale nie ma to już dla mnie znaczenia - po prostu trzeba robić swoje.

Jedni mają wsparcie od dziecka, inni nie mają a jeszcze inni, muszą być tym wsparciem.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak byłem ciut młodszy to kupiłem sobie hantle, ale miałem tylko to. Miałem też prowizoryczną ławeczke z półki ze starej szafki i dwóch taboretów, trochę ćwiczyłem, ale postanowilem kupic normalną ławke. Pamiętam jak mój starszy brat jak zobaczył tą ławeczke powiedział do mnie "I na co ci to ?" czy coś w tym stylu. Teraz wiem czemu takie słowa rzekł, ale kiedyś byyłem w chuj robiony na posłuszną owieczke. I wtedy mój brat był dla mnie jako takim autorytetem, bo nigdy męskiego pierwiastka w rodzinie nie było, ojciec uciekł po porodzie, nawet dziadka nie miałem. I troche zachodziłem w głowe, że normalni ludzie nie pajacują jak ja, nie ćwiczą. Teraz patrząc z perspektywy czasu to wstyd kurwa !!! Rodzina nieudaczników i jak chce coś osiągnąć, nawet w tym, żeby wyglądać lepiej i być zdrowszy, atrakcyjniejszy to mam wmawiane jak przez typowych januszów jakieś pierdoły. I to jest do tej pory z niektórymi rzeczami. Szkoda innych, że mają tak od małego, bo ciężko wyjść z niewoli, umysłowej niewoli :( to jest najgorsze więzienie jakie może być !!!

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.