Skocz do zawartości

Problem ze stresem i strachem przed oceną ludzi


Hubertius

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć

Generalnie pomysł na wątek już od dawna kiełkował w mojej głowie. Chodzi o to, że od dłuższego czasu zmagam się z następującymi problemami:

a) nagłym BARDZO silnym stresem w przypadku bzdurnych sytuacji. Ot, dzisiaj wracając od lekarza medycyny pracy z ważnymi badaniami, które potrzebowałem zabrać ze sobą do domu nagle mój mózg ubzdurał sobie, że być może  zostawiłem je u niego i nie są w moim aucie. Nie byłoby to być może jakimś dużym problemem, gdyby nie fakt, że praktycznie natychmiastowo pod wpływem stresu praktycznie nie myśląc racjonalnie musiałem odnaleźć najbliższy parking, zaparkować i dokładnie przeszukać swoją saszetkę, by okazało się, że rzeczywiście mam je jednak przy sobie. Poziom stresu jednak nie spadł od razu drastycznie, lecz jeszcze przez pół godzinny stresowałem się... w sumie nie wiem czym? 

b) wkręcam sobie, że ludzie coś sobie o mnie pomyśleli. To jest tak bzdurne z perspektywy osoby, która tego nie przeżyła, ale dla mnie jest to największa bolączka nawet od pierwszego podpunktu. Dlaczego? Bo jeżeli coś sobie wkręcę (albo mój mózg) to nie ma ch****, żebym zwalczył stres z tym związany. Przekonywanie siebie, że jest to tylko wytwór mojej wyobraźni, a nic poważnego może trwać... godziny, dni. Jest to ze mną od niepamiętnych czasów. Pamiętam, jak jeszcze w podstawówce wkręciłem sobie, że myślę o danej osobie inaczej niż w rzeczywistości. Przekonywanie siebie, że jest to tylko wytwór moich lęków trwał... ROK. KU*** ROK.

 

Co jest ze mną nie tak? Nie wiem jak to sklasyfikować. Nie wiem co mi jest. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Nie muszę chyba mówić, że przez to moje interakcje z ludźmi często leżą i kwiczą, a ja wychodzę na słabego faceta. Problem jest w tym, że czuję się jakbym się sam autosabotował. I wiem o tym. Ale nie mogę nic z tym zrobić. Jak mogę z tym walczyć? :( Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiedz coś o sobie, ile masz lat, jak mieszkasz, jak żyjesz na co dzień, co ze szkołą/pracą, z kim, jak ci się układa z laskami i z ludźmi w ogóle, jak sobie radzisz z życiem. Trudno powiedzieć tak w ciemno. Może masz niską samoocenę a może to jakaś forma nerwicy, hgw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam udać się do psychologa, gdyż prawdopodobnie jest to nerwica. Jak tego nie przepracujesz odpowiednią terapią, to może się rozwinąć na inne sfery życia. 
Znajomemu ostatnio weszła taka nerwica, że nie może normalnie jeździć samochodem, bo dostaje ataków paniki, a wcześniej było z nim wszystko w porządku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Feniks77 Tak sobie. Bardziej żyję z dnia na dzień. Mieszkam do tej pory z rodzicami. Generalnie studiuję i pracuję zaocznie. Jeżeli chodzi o studia to praktycznie dobrze, ostatnio jestem po sesji, będę tylko poprawiał jeden przedmiot we wrześniu (a patrząc na to, jak wykosiło dziennych i zaocznych to uważam, że całkiem nieźle i tak mi poszło). 

Jeżeli chodzi o radzenie sobie z życiem to jest to... 50/50. Znaczy się w kontaktach z ludźmi, szczególnie laskami to leży i kwiczy, lecz gdy występuję jakaś sytuacja i trzeba to załatwić to często po krótkim namyśle przystępuję do działania i to robię. Wyjątkami są sytuację, gdy zaczynam się stresować, za dużo analizować albo przejmować opinią ludzi. Wtedy dochodzi u mnie do takich ataków paniki jak w podpunkcie a) wyżej.

Jeżeli chodzi o odpowiedź na pytanie skąd to się wzięło to trzeba zacząć od początku. Przede wszystkim rodzice. Na kilku moich wątkach w profilu masz opisaną sytuację jak jest z moimi rodzicami. Generalnie teraz jest lepiej, bo mam jako taką niezależność finansową, a i ja bardziej skupiam się na nauce. Całe życie miałem raczej wpompowywane frajerstwo przez rodziców czyli:

- jak jest sytuacja stresowa to zamiast ją rozwiązać lepiej przez pół godziny na siebie "poku******" i nabić jeszcze bardziej ten stres, zamiast myśleć logicznie i go rozwiązać. Tutaj widzę, że być może został mi przez nich wprowadzony ten "wzór" do podświadomości. Jako tako z nim walczę. Ale jak mówię, czasami wygrywam, a czasami przegrywam.

-bądź posłuszny i słuchaj się nas we wszystkim, bo g**** i tak wiesz.

Co do samooceny to sądzę, że może być ona rzeczywiście niska. Cały czas porównuję się pod kątem oceny innych (choć jest to chore i niemęskie) i choćbym nie wiadomo jak próbował z tym walczyć nie mogę tego pokonać. Może potęguję to też fakt, że jestem trochę takim piwniczkiem z małą ilością kontaktów międzyludzkich. A i ostatnio zaniedbałem kompletnie siebie przestając w ogóle ćwiczyć, a także czytać ciekawe książki.

Co do chorób psychicznych w rodzinie to powiem tak. Wszystko jest od strony matki. Babcia miała schizofronię i widać, że psychicznie to ona nie jest i nigdy nie była normalna. Matka ewidentnie przejęła po niej te geny i jak kiedyś była na badaniu coś tam nawet wyszło, ale jak to człowiek chory nie przyjmuje tego do wiadomości i nie bierze leków, które powinna. Z charakteru widzę, że odziedziczyłem niestety po niej więcej cech niż po ojcu ekstrawertyku, czyli jestem stosunkowo nieśmiały, wycofany.

Co do leków to regularnie biorę jedynie izotek na trądzik. Z tego co mi wiadomo potrafi także oddziałowywać ostro na samopoczucie. 

Może także jeszcze dochodzić prześladowanie rówieśników nade mną, w gimnazjum w jego ostatnich miesiącach zmagałem się z bruksizmem (w skrócie gdy organizm nie był w stanie odreagować stresu robił to sam w nocy na moich zębach), choć zaobserwowałem, że od dłuższego czasu przynajmniej nie zgrzytam zębami w nocy.

@Mortyy Twój znajomy z tym walczy? Wiadomo od czego mu się to wzięło? Wiesz, czy np. pomogły mu z jego problemem leki?

@Baca1980 Chyba nie zrozumiałem fragmentu z choroszczem...

 

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten strach @Hubertiusto może być fobia społeczna.

Przechodziłem przez to mniej więcej w Twoim wieku.

 

Potrafiłem wstydzić się stać na peronie kolejowym.

Przy śmiejących się ludziach.

Bo myślałem że śmieją się ze mnie.

Mocno ograniczałem interakcje społeczne.

Wycofywałem się i starałem nie rzucać w oczy.

W zasadzie dobrze czułem się tylko wśród starych przyjaciół.

Lub w interakcji 1:1 (i to nie zawsze).

Nieznani ludzi napawali mnie lękiem / wstydem / strasznym zakłopotaniem.

Przed oceną. Obmówieniem. Wyśmianiem.

Więc jak ognia unikałem takich sytuacji.

Co paradoksalnie tylko pogłębiało fobię.

Potrafiłem wstydzić się wejść do pabu jak nie widziałem nikogo znajomego przez szybę.

Nigdy nie przychodziłem pierwszy by nie musieć siedzieć 'sam przy stoliku'.

Czekałem aż znajomi już będą.

Jak ich nie było - krążyłem wokół i czekałem aż się pojawią.

Mocno przerąbana sprawa.

 

Co mi poradziło?

Przełamanie się.

I wzięcie 'za bary' z problemem.

To był proces.

Trwał.

Ale zakończył się sukcesem.

Jak coś mnie onieśmielało to zmuszałem się żeby to robić !

Raz, drugi, trzeci, dwudziesty czwarty...

I po treningu - podświadomość uznawała że radzę sobie i nie definiowała tego jako problemu, na który trzeba reagować lękiem.

Tak więc da się ale trzeba się przełamać.

I zmusić do robienia tego co nas blokuje / zatrważa / jest nieprzyjemne.

 

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mortyy napisał:

Polecam udać się do psychologa, gdyż prawdopodobnie jest to nerwica

Dobrego psychologa w Polsce ze świecą szukać. Większość diagnozuje na podstawie swojego widzimisię, często wysyła na leczenie farmakologiczne, które często ma skutek przeciwny do zamierzonego. Wiele zaburzeń nie jest znanych ani diagnozowanych - diagnoza leci schematem: nerwica, depresja, zaburzenia afektywne, schizofrenia...

Twoje zaburzenia podchodzą pod ComplexPTSD (które często występuje razem z ADD). Ogólnie opis Twoich reakcji to książkowy opis flashbacków. CPTSD z tego co wiem (ale mogę się mylić) Polsce się nie diagnozuje, bo wg polskich psychologów - nie istnieje. W temacie CPTSD na zachodzie jest wielu specjalistów i na temat tego zaburzenia jest ostatnio dość głośno (zaburzenie jest - jak większość zresztą problemów psychicznych - związane z dzieciństwem, z wieloma stresami, traumami, z brakiem zaangażowania rodziców, bądź odtrącenia - w wieku 0-6lat i w okresie późniejszym).


Dobre pozycje na ten temat to: Pete Walker "Complex PTSD, from surviving to thriving", Bessel van der Kolk "The body keeps the score" (bardziej akademickie opracowanie z analizą neurologiczną), oraz Gabor Mate "Scattered Minds" (która bardziej koncentruje się na ADD, ale w przedstawia sposoby, które można zastosować przy CPTSD, a do tego jest to pozycja bardziej popularnonaukowa).

Z darmowych źródeł szczerze polecam kanał
youtube Richard Grannon , kanał zajmujący się stricte CPTSD R.G. Fortress oraz richardgrannonphilosophy

 

Edytowane przez TheGreatCornholio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hubertius Ok. Na moje doswiadczenie powinieneś na pewno:

 

- wyprowadzić się z domu, wynająć jakiś kąt i opuścić toksyczne środowisko, odważ się na to, a od razu poczujesz się lepiej.

 

- psycholog - masz nerwicowe objawy nie od dziś, on ci powie czy terapia czy kilka spotkań, zobaczysz. Bogate podłoże do analizy.

 

- psychiatra - masz obciążenie rodzinne, a także objawy, ktore bez leków może być ciężko zatrzymać.

 

Twoje życie zależy od tego jak nim pokierujesz. Zajmij się zdrowiem psychicznym jak najszybciej bo szkoda Twojego czasu. Im głębiej się zapadniesz, tym dlużej będziesz wychodził. Zdaj się na specjalistów - znajdziesz pomoc.

 

Wroć tez do czytania i wysilku fizycznego. I spróbuj codziennej krótkiej medytacji skupionej na oddechu (nie na myślach i emocjach - te akceptujesz że są ale nie koncentrujesz się na nich, nie są tobą, ty śledzisz oddech, zwłaszcza wydech uwalniający napięcie, ja powtarzam przy tym prosty przekaz, np. "To minie" albo "Akceptuję i uwalniam" - w moim przypadku przeszłość i tęsknotę), tak 20-30 min. Wyciszysz emocje. 

 

Nie czekaj z tym wszystkim, nie dryfuj z prądem, bo nigdy nie wiesz jak daleko masz do wodospadu. 

Edytowane przez Feniks77
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Hubertius napisał:

Poblem jest w tym, że czuję się jakbym się sam autosabotował. I wiem o tym. Ale nie mogę nic z tym zrobić. Jak mogę z tym walczyć? :( Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.

Przerabiałam w przeszłości podobne  objawy . Weszlo w krew tak mocno ze ciężko mi było wyjść z domu. Po kilka razy sprawdzalem kran, kurki od gazu, zamek od drzwi . Wg. mnie za mocno przejmujesz się rzeczywistością której nie możesz kontrolować w 100 procentach. Popracuj trochę z oddechem ( znajdziesz w sieci) , jakiś sport na swiezym powietrzu ( polecam biegi) + "mundre książki " od czasu do czasu. Wzmocni cię to 3 poziomowo , powinno pomoc. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze naucz się kontrolować swoje myśli. To myśl tworzy emocję, a nie sytuacja. W tym przypadku polecam książki Eckharta Tolle: Potęga teraźniejszości, Nowa ziemia, Mowa ciszy i Nie jesteś samotną wyspą. Przeczytaj je wszystkie i przepracuj, aby ta wiedza Cie przesiąknęła, żebyś przyjął całkowicie punkt widzenia autora.

 

Po drugie zmień mindset, filozofię życiową. Stres powoduje większość chorób dlatego jest ogromnym wrogiem człowieka (szczególnie taki stres, jaki opisałeś). Twoim głównym celem powinien być luz, bo od tego zależy Twoje życie. W związku z tym ciągle sobie powtarzaj: wszystkie sprawy mają znaczenie tylko drugorzędne, nic nie jest tak ważne jak zachowanie spokoju. Wyszedłeś na głupka, albo zwolnili Cie z pracy? Pieprzyć to, pracę czy znajomych można znaleźć nowych, zdrowie masz tylko jedno. Taki punkt widzenia pozwoli przyjąć Ci książka: Jak przestać się martwić i zacząć żyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Mortyy said:


Znajomemu ostatnio weszła taka nerwica, że nie może normalnie jeździć samochodem, bo dostaje ataków paniki, a wcześniej było z nim wszystko w porządku. 

Przerabiałem. Bez wyeliminowania stresorów psycholog gówno da. A jak już nerwica lękowa wejdzie, to walka jest długa i ciężka. 

 

@Hubertius jak najszybciej się wyprowadź i zdobądź pełną samodzielność. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

Bez wyeliminowania stresorów psycholog gówno da.

Właśnie to chciałbym podkreślić. Według mnie takie reakcje stresowe opisane przez @Hubertius, to przejaw uchybień w życiu emocjonalnym, lub/i życiu społecznym. 

 

6 godzin temu, Hubertius napisał:

Przede wszystkim rodzice.

6 godzin temu, Hubertius napisał:

Całe życie miałem raczej wpompowywane frajerstwo przez rodziców czyli:

- jak jest sytuacja stresowa to zamiast ją rozwiązać lepiej przez pół godziny na siebie "poku******" i nabić jeszcze bardziej ten stres, zamiast myśleć logicznie i go rozwiązać. Tutaj widzę, że być może został mi przez nich wprowadzony ten "wzór" do podświadomości

6 godzin temu, Hubertius napisał:

Co do samooceny to sądzę, że może być ona rzeczywiście niska.

6 godzin temu, Hubertius napisał:

jestem trochę takim piwniczkiem z małą ilością kontaktów międzyludzkich.

6 godzin temu, Hubertius napisał:

ostatnio zaniedbałem kompletnie siebie

6 godzin temu, Hubertius napisał:

Babcia miała schizofronię

6 godzin temu, Hubertius napisał:

biorę jedynie izotek na trądzik

6 godzin temu, Hubertius napisał:

Generalnie studiuję

6 godzin temu, Hubertius napisał:

pracuję zaocznie

6 godzin temu, Hubertius napisał:

w kontaktach z ludźmi, szczególnie laskami to leży i kwiczy

6 godzin temu, Hubertius napisał:

Mieszkam do tej pory z rodzicami.

 

Wow, teraz widać, że pomimo "nie wiem co mi jest", wiesz jednak bardzo dobrze, kwestia tego jak też wspomniałeś, sklasyfikowanie i uporządkowanie tego, pracy nad problemami, a przede wszystkim CZASU i CIERPLIWOŚCI.

 

Pierwszy krok który możesz zrobić od strzała, to odstawić ten izotek kurwowski na trądzik. Reszta do przeanalizowania i rozwiązania. Pewne rzeczy wynikają z drugich, jak np. niskie poczucie własnej wartości i kiepskie relacje z innymi ludźmi, a z kolei kiepskie relacje z innymi ludźmi podtrzymują niskie poczucie własnej wartości. Błędne koło jak widzisz.

 

No, powodzenia tam.

 

Edytowane przez Cycles
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, TheGreatCornholio said:

Dobrego psychologa w Polsce ze świecą szukać. Większość diagnozuje na podstawie swojego widzimisię, często wysyła na leczenie farmakologiczne, które często ma skutek przeciwny do zamierzonego. Wiele zaburzeń nie jest znanych ani diagnozowanych - diagnoza leci schematem: nerwica, depresja, zaburzenia afektywne, schizofrenia...

Kurde Jordan Peterson tak zachwalał że jak masz poważną depresje to brać leki itd. a potem sie okazało że konowały mu przepisały tak silnie uzależniający lek że nie mógł z tego wyjść. Ja bym powiedział że mimo wszystko trzeba szukać jakiejś iskry w świecie. Nie myśleć za dużo, unikać rozmyślań. Skupić się na tu i teraz. Zadbać o formę fizyczną, i czystość umysłu. Rozmyślanie nad rzeczami na które nie mamy wpływu tylko pogarsza sytuację. Życie większości z nas wesołe nie jest. Jak śpiewał klasyk "W życiu piękne sa tylko chwile" a potem zaćpał i zmarł. Cholera nie ma dobrej recepty na życie. Trzeba ciągle próbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.07.2020 o 19:19, Trevor napisał:

 Nie myśleć za dużo, unikać rozmyślań. (...) Rozmyślanie nad rzeczami na które nie mamy wpływu tylko pogarsza sytuację.

Tu się nie zgodzę. Unikanie bolesnych tematów powoduje tylko tyle, że stajesz się nieświadomy swoich reakcji i nigdy nie rozwiążesz swoich problemów, jedynie przysypiesz je sporą ilością nieuwagi, co spowoduje, że w najmniej odpowiednim momencie "szambo wybije" i będziesz sam sobą (oby tylko)zaszokowany.

 

Traumy trzeba przepracować a nie zakopać i udawać, że nic złego się nie stało. Trzeba to zrobić jednak w sposób umiejętny, bez osądzania siebie/agresorów, zaakceptować przeszłość, wyciągnąć wnioski i ruszyć do przodu.

 

"If you change the rules on what controls you, you will change the rules on what you can control"

             - Zach Avi alter ego

“The greatest enemy will hide in the last place you would ever look.”

—Julius Caesar 75 BC

 

Cytat

Skupić się na tu i teraz. Zadbać o formę fizyczną, i czystość umysłu.

A tu jestem w 200% z Tobą. Problem w tym, że niewielu ludzi potrafi się skupić (nie mówiąc o zachowaniu czystego umysłu) czy utrzymaniu świadomości dłużej niż 30 sekund, a już szczególnie w obecnych czasach pełnych "natychmiastowych powiadomień" o rzeczach nieważnych lub wręcz szkodliwych.


Pomimo tego, że w obecnej erze informacji, najwartościowsze treści dostępne są za darmo (lub prawie za darmo), niewielu jest nimi zainteresowanych, bo "kto by tam chciał czytać jakieś książki sprzed 100+ lat, co oni mogli tam wiedzieć", "Co? mam się uczyć nowego języka, aby przeczytać jakąś książkę napisaną przez gościa 100 lat temu, 100 lat temu nie mieli internetu i byli głupcami"- a okazuje się, że autorzy wielu pozycji opublikowanych 100+ lat temu, wiedzieli więcej niż spora część obecnych "oświeconych" i byli świadomi tego, jak funkcjonuje umysł, świadomość, jak rozwinąć koncentrację czy jak jej użyć.

Większość systemów pamięciowych sprzedawanych obecnie przez różnej maści coachów za grubą kasę, opisane były szeroko pod koniec XIX w. i na początki XX w. No ale tekst drukowany jest taki nudny, nic nie skacze, nic nie miga i do tego za darmo.. kto by tam chciał.

Edytowane przez TheGreatCornholio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, TheGreatCornholio said:

Traumy trzeba przepracować a nie zakopać i udawać, że nic złego się nie stało. Trzeba to zrobić jednak w sposób umiejętny, bez osądzania siebie/agresorów, zaakceptować przeszłość, wyciągnąć wnioski i ruszyć do przodu.

Jakie traumy ja mówie o życiu codziennym. Skupić się na konkretach a nie rozmyślać o pierdołach. Z traumami to do psychologa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Feniks77 Do końca sierpnia jak tylko wejdzie wypłata udam się do psychologa. Jeszcze nie wiem jakiego i nie wiem czy będzie dobry, ale jak nie "ruszę du**" to się nie dowiem.

@kali Dzisiaj zapoznam się z tymi książkami i prawdopodobnie na 90% je zamówię też w sierpniu.

@TheGreatCornholio Być może to rzeczywiście to byłoby to co mi jest.  Ale na 100% się nie wypowiem, no bo jestem tylko losowym typem bez żadnej wiedzy naukowej w tym temacie.

@Margrabia.von.Ansbach No jakbym czytał o swoim zachowaniu. ? Uwierz mi jest walczone, choć częściej przegyrywam niż wygrywam ze swoimi lękami. Mówiąc przegrywam mam na myśli, że po prostu zatruwają mi lęki umysł w danym momencie. Plus w takich sytuacjach, że pomimo sajgonu od lęków w głowie jako tako nie daję po sobie tego poznać.

@thyr Ostatnio to jest 50/50 z walką i wygraną z tym lub przegraniem. Walczę z takimi sytuacjami i:

a) czasami np. na spokojnie sprawdzę w takim wypadku jakąś rzecz bez niepotrzebnej paniki

b) po krótkotrwałej silnej walce odpuszczę sprawdzenie tej rzeczy, ale potrafi mnie to męczyć przez dłuższy czas

c) no i oczywiście dochodzi także opcja przegranej.

@Cycles

Z tym izotokiem zostało mi kilka miesięcy. Szkoda byłoby mi to odpuszczać tak blisko końca.

Co do samooceny to jest jeszcze jedna zdrowotna rzecz, która ją rypie. Mam problem z nieżytem nosa (i to chyba nie są zatkane nogi, bo sole za wiele nie pomagają). Dzisiaj poszukam laryngologa na internecie i jutro postaram się umówić z kimś na wizytę w tej sprawie. A co do samoceny i jej zaniżenia przez to chodzi o to, że przeszkadza mi to w mówieniu i trochę to nieprzyjemne dla samooceny, gdy jakaś osoba pyta Cię sie drugi raz pod rząd co się powiedziało (zauważyłem, że jak przed taką sytuacją zwykle jest spoko, to w tym momencie nagle pojawia się stres i wystrzeliwuje on nieziemsko).

 

No dobra, a przechodząc do tego co będzie najciężej zrealizować to wbrew pozorom... wyprowadzka od rodziców. Jak ktoś czytał moją sytuację to wie jak to u mnie jest (jedyny syn na gospodarstwie rodziców i tak dalej). No i dochodzi także niestabilność finansowa. Może jak w trakcie/ po drugim roku załatwię sobie praktyki w zawodzie "studyjnym" powinno być lepiej. 

Aczkolwiek w tyj sytuacji pieniądze to tylko wymówka. Mój mindset "pewnie" (pewnie na pewno) jest problemem.  ?

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pema Cziedryn - "Kiedy życie nas przerasta", ta ksiązka to wprowadzenie do medytacji. Polecam, mnie uratowała. Znalazłem oazę spokoju umysłu, teraz w ich trakcie mam siłę mierzyć się z demonami przeszłości (w moim przypadku nastarszy żyje we mnie od 3 m-ca życia). Jest ebook na chomiku, albo mogę podesłać. Zawsze się śmiałem w duchu z medytacji, ale to potęga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co napisałeś wnioskuje z dużo dozą prawdopodobieństwa, że masz zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne + fobia społeczna. Bez psychologa się nie obędzie. Co do fobii, możesz powoli samemu sobie z nią poradzić (przynajmniej w pewnym zakresie) tak jak kolega wyżej wspomniał. Miałem to samo, przechodziłem koło przystanku, gdzie było mnóstwo młodzieży, to zalewałęm się potem, serce biło szybciej, nogi jak z waty, wkręcałem sobie myśli, że pewnie się na mnie patrzą, śmieją się, może jestem brzydki, może nie mam fajnych ciuchów itp. Niska samoocena, błędy wychowawcze - podziękuj rodzicom. Natomiast mój brat ma ZOK i jest ciężko. Ma takie stany czasem, że nie może sobie poradzić. Psycholog nie wyrabia, lada chwila i zaczyna kurację farmakologiczną, psychiatra też wchodzi w grę.

 

Ja sobie trochę poradziłem z tymi lękami, tzn nadal nie czuje się super komfortowo w miejscach mi nieznanych, zwłaszcza jeśli chodzi o jakieś restauracje, kluby, czy gdy jestem pierwszy raz w obcym mieście. Jednak zupełnie inaczej, mniej destruktywnie odczuwam te sytuacje. Bardziej jako nieśmiałość, lekkie zakłopotanie, niż jako uczucie totalnej paniki i wycofania. Udało mi się podbudować samoocenę, znalazłem dziewczynę, założyłem rodzinę itp.

 

Ale krok pierwszy i najważniejszy - wyprowadź się od rodziców, bo to oni najprawdopodobniej wpływają swoją postawą na Twoje postrzeganie samego siebie. Nawet jeśli jesteś dorosły i rodzice już Cię nie wychowują, to i tak ich zachowanie, słowa, będą mieć duży wpływ na Ciebie, bo będziesz się stykał z tym na co dzień. Może nie mieli złych intencji, a ich decyzje wychowawcze były podyktowane prawdziwą troską. Myśleli, że robią dobrze, a wyszło jak wyszło. Dlatego bez jakichś kłotni, sprzeczek, powoli daj sobie czas, poukładaj sprawy, poszukaj sobie coś na wynajem, przekalkuluj, czy dasz radę utrzymać się samemu (żebyś nie musiał wracać do rodziców) i spier*** stamtąd pókiś młody, tylko wszystko dobrze zaplanuj. A tłumaczenie, że nie możesz bo "gospodarstwo" to chyba tylko szukanie wymówki, bo chyba nie po to studiujesz, żeby później jeździć 60-tką po polu buraków?

Edytowane przez Johnny_B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.07.2020 o 22:58, Hubertius napisał:

Co jest ze mną nie tak

Nerwica. Znam.

Może osobowość anankastyczna?

Fobia społeczna tak jak Bracia piszą - ale to może być efekt obniżonej samooceny. Miałem do czynienia, przy czym gdzieś tam czasem jeszcze się to aktywuje, jedyny sposób to jak napisał @Margrabia.von.Ansbach przełamać się.  Za każdym razem - zmusić się do wyjścia ze strefy komfortu i najważniejsze: nie karać się za brak efektów. Czasem trzeba zebrać siły i nie każdego dnia z tej strefy wyjdziesz.

 

Pamiętaj, że człowiek to nie jest jedna osobowość, z reguły ma kilka lub więcej profili (superpozycja), które włączają i wyłączają się w określonych sytuacjach. Obejrzyj sobie film Split żebyś mniej więcej wiedział o co chodzi (ale też nie bierz bezpośrednio). Każdy profil jak w grze RPG ma ustawione określone cechy i przy odpowiednim nastawieniu mindsetu nie będziesz myślał czy stresował się "na zapas" w innym będziesz obsesyjnie chciał rozwiązać sytuację "na już".

 

Jednak Tobie polecałbym coś na gruncie poznawczo-behawioralnej + uzupełnianie wiedzy nt. rozwoju/świadomości. Medytacja, technika uwalniania, nagrania Marka...taka komplementarna terapia. Zbadaj sobie też hormony. Przede wszystkim poziom PRL (prolaktyny), testosteronu, hormonów tarczycy.

W dniu 28.07.2020 o 22:58, Hubertius napisał:

Nie byłoby to być może jakimś dużym problemem, gdyby nie fakt, że praktycznie natychmiastowo pod wpływem stresu praktycznie nie myśląc racjonalnie musiałem odnaleźć najbliższy parking, zaparkować i dokładnie przeszukać swoją saszetkę, by okazało się, że rzeczywiście mam je jednak przy sobie.

Twój umysł przyjął większą wagę do tego, aby rozwiązać palący problem szybciej. Zdarza się. Tego typu podejście może ułatwiać Ci wchodzenie obsesyjne w różne tematy.

Problemem jest zbyt mocna reakcja organizmu (za duży poziom stresu). Może to świadczyć o świadomości potencjalnych komplikacji, których chciałbyś uniknąć (zgubienie dokumentów - duży problem..itd) lub też małej umiejętności odpuszczania. Sam pewnie umiesz znaleźć sobie powód, że są gorsze powody niż zostawienie dokumentacji u lekarza, ale z jakiegoś powodu przywiązujesz do tego dużą wagę.

Z drugiej strony takie podejście do rozwiązywania problemów - jak laser skoncentrować się i wypalić do gołej ziemi. To może być Twoim sprzymierzeńcem w innych sytuacjach.

 

Martwienie się rzeczami może też wynikać również z nierównowagi hormonalnej (np. wysoka prolaktyna), tj. może być to wzmacniane. Dlatego polecam to zbadać.

W dniu 28.07.2020 o 22:58, Hubertius napisał:

Przekonywanie siebie, że jest to tylko wytwór mojej wyobraźni, a nic poważnego może trwać... godziny, dni

Bo to tak nie działa. Na tej zasadzie człowiek mógłby sobie powiedzieć "jestem człowiekiem sukcesu". Podświadomości nie da się ustawić w tak prosty sposób.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie szanowny. Mam wrażenie, że dobrze rozumiem twój problem ponieważ ja sam byłem w podobnej sytuacji. Mam stwierdzoną depresje i lęk społeczny, który wywołał u mnie dopalacz (bardzo rzadko i mało paliłem, aż do trafiłem na jakiś szajs). W rodzinie również mam z jednej ze stron tendencje do stanów depresyjnych więc wszystko się jakoś przeplata. Obecnie sam jade na sertagenie i powiem ci szczerze że na stany lękowe albo takie (co sobie inni pomyślą) w moim przypadku się sprawdza i mnie leczy. Taka terapia zazwyczaj trwa rok a potem trzeba bardzo powoli i ostrożnie z leku schodzić. PRZEDE WSZYSTKIM ZACZNIJ ODSTAWIAĆ IZOTEK!!! Znam to gówno i o mały włos a sam bym to zaczął brać. Lista skutków ubocznych tego ,,leku" jest nieskończona. Koledzy tutaj dobrze piszą również więc zrobię ci małe podsumowanie tego co już powiedziane zostało i coś ode mnie:

 

-ZADBAJ O JELITA!   To twój drugi mózg. Nie możesz myśleć trzeźwo biorąc izotek, na ***owej diecie i bez ćwiczeń. Bardzo polecam ci ALOES do picia (ale taki czysty jak np. firma FOREVER). Kosztuje to trochę ale leczy jelita po 3 miesiącach jak magiczna różdżka. Na pewno DUŻO WARZYW i owoce na ile możesz. Ogranicz GLUTEN I LAKTOZE  jeśli możesz to do zera bo to są największe zamulacze dla nas ludzi.  (Laktoza wpływa na zaśluzowanie organizmu. U mnie po 3 tygodniach od odstawienia w końcu przestałem mieć zaśluzowane zatoki. Wspaniałe uczucie :D ) Sugeruję zrobić też badania na nietolerancje (wiem wiem wiem to wszystko kosztuje. Może zapisz sobie na karteczce wszystkie pomysły nas braci i realizuj na ile dasz radę finansowo)

 

-IDŹ DO PSYCHIATRY  Skonsultuj swoje objawy u psychiatry (sugertuję wspomnieć o leku Sertagen i zapytać o opinię) Pamiętaj że sertagen zarówno jak i izotek negatywnie wpływają na jelita zabijając dobre bakterie, które są odpowiedzialne za twój układ odpornościowy, samopoczucie i trzeźwe myślenie. Czasem konsultacja psychiatryczna i leki są potrzebne ale należy odpowiednio przy tym o siebie dbać.  Pamiętaj też że wielu lekarzy to są szarlatani. Powtarzają to co im nawciskali na studiach a książki są sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne. 

 

-MEDYTUJ I SPĘDZAJ CZAS W CIEKAWY SPOSÓB NA DWORZE. Relaks na łonie natury, najlepiej gdzieś nawet pojechać na rowerze poza miasto i poczuć jedność z zielenią która napełni twoje ciało spokojem i pewnością siebie. 

 

-NAJWAŻNIEJSI ZNAJOMI TO NIE GRONO ALKOHOLIKÓW. Warto żebyś skupił się na jednej bądź dwóch wartościowych znajomościach jeśli masz problem z kontaktami. Ludzie którzy fajnie się bawią i przebywają w duzych głośnych grupach często mają uśmiech tylko w tym towarzystwie a w życiu prywatnym są również mocno zagubieni.

 

-CAŁY CZAS SIĘ ROZWIJAJ. To da ci pozytywnego kopa, gdzie z dnia na dzień masz możliwość czegoś nowego  się nauczyć i dla siebie wyciągnąć. Może jakieś ekstra hobby? Choćby nawet granie w paletki bo czemu nie. Tylko weryfikuj to co ci wpada do głowy. Wiele jest ludzi którzy tylko pieprzą o sukcesach ale nic w życiu to nie zmienia. Słuchaj tych którzy mają doświadczenie w praktyce bo teoretyków pod krawatem z dumą ponad własną dupe jest na pęczki. Dlatego się mówi że podróże rozwijają. BO TO PRAKTYKA. A ostatecznie i tak się dochodzi do wniosku że wszystkie odpowiedzi są w tobie ;)

 

-NAJTRUDNIEJSZY KROK. Najlprawdopodobniej musisz się wyprowadzić od rodziców. Nie bądź na nich zły. Oni po prostu powielają schemat w którym sami byli wychowani. Do tego prawdopodobnie problemy zdrowotne i jest bałagan mały. Troskliwie wobec nich, bez spiny. Jeśli tylko będziesz mieć możliwość idź na swoje. Jeśli jesteś z nimi zżyty to pamiętaj że wyprowadzka nie musi się wiązać z pożegnaniem na wiele lat. Wystarczy że będziesz w pobliżu byle byś miał swoją słodką przestrzeń do życia w spokoju. Może z kimś na współę?

 

Życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. I dużo miłości. Niech los i wiedza ci sprzyja :) I jeszcze raz DBAJ O JELITA! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.