Skocz do zawartości

Czy brak lojalności jest nie do uniknięcia w dzisiejszych czasach?


Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie jak w temacie. 

 

Daje się emocje i atrakcje, dobry seks i mocne wrażenia, określa cele i snuje plany, ustala się zasady i trzyma ramę. 

 

A pani i tak sobie romansuje, flirtuje, szuka nowych gałęzi i udostępnia pupki, bo może. 

 

Czy nie należałoby po prostu zaakceptować ten smutny efekt dzisiejszych czasów i nie walczyć z tym, bo wygrać się nie da? A jeżeli zaakceptować się nie da, to co pozostaje? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak to co? Wszystkie nie wyginęły, trzeba próbować, trzymać rękę na pulsie no i od czasu do czasu korzystać z chwilowych okazji ;)

Kto powiedział, że trzeba się wiązać na zawsze? Ja mimo porażek lubię sobie fajne chwilę powspominać, życie to nie tylko pasmo fartownych przedsięwzięć.

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paradoksalnie tak było, jest i będzie. Ta cała lojalność to tylko i wyłącznie idealizacja, uczucie niepraktyczne wyssane wraz z "socjalizacją".

 

Relacje z kobietami są tymczasowe i należy ten fakt zaakceptować żeby żyło się przyjemniej. Czerpanie z relacji satysfakcji ale wiedza, że nic nie trwa wiecznie to najbardziej pragmatyczna i praktyczna forma podejścia. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To od siebie wymagam przede wszystkim i zgadzam się na zdradę tak prawdę mówiąc. To ja dotrzymuję warunków lojalności sobie przede wszystkim, na tym polega budowanie doskonałości wewnętrznej.

 

Nie mamy wpływu na innych, tylko na siebie. Zachowuję lojalność dla przyjaciół i dla osób, które kocham, bo tego chcę i potrzebuję sam dla siebie. Jak zdradzą to przecierpię, ale tej zasady nie złamię, bo wtedy byłbym we własnych oczach kanalią. Jak z tym żyć?

 

Tyle.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nauczyłem, że ciało kobiety jest jej własnością i nawet nie mam za bardzo ochoty zatrzymywać go tylko dla siebie. Co prawda można się z tym nie zgadzać i gdybym miał możliwość, to oczywiście zatrzymałbym, ale w realnym świecie chęć przywłaszczenia sobie kobiety na wyłączność zazwyczaj skończy się bólem emocjonalnym. Zazdrość, kiedy inni spoglądają na nią pożądliwym okiem, strach przed utratą i kiedy ziści się czarny scenariusz ogromne cierpienie.

 

Dla własnego zdrowia emocjonalnego wmówiłem sobie, że nie mam prawa żądać od kobiety bycia przy mnie do końca jej dni i się tego trzymam. Jeżeli umówimy się z partnerką na brak rozwiązłości - ok, ale mam świadomość, że umowa, jak to umowa zawsze może zostać zerwana, więc przygotowany jestem psychicznie na plan B oraz C i nie będę płakał, jeżeli ten pierwszy się nie ziści.

 

Uważam, że taka postawa cechuje się pokorą i poszanowaniem natury życia, i kiedy ją zaaplikujemy do własnego mindsetu, to życie odpłaci się nam o wiele szczęśliwszym losem.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, maroon napisał:

Czy nie należałoby po prostu zaakceptować ten smutny efekt dzisiejszych czasów i nie walczyć z tym, bo wygrać się nie da? 

Zdaje się, że w bardziej cywilizowanych (pod pewnymi względami) krajach takich jak np. Iran, Jemen czy Afganistan, takie sytuacje nie są akceptowane. I konsekwencje kobiety ponoszą, bardzo czesto zbyt okrutne. Powiedzmy, że jest to skrajność - ale od dorosłych ludzi oczekujemy, że będą w stanie przewidzieć, a w ostateczności ponieść konsekwencje swoich czynów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, zychu napisał:

a w ostateczności ponieść konsekwencje swoich czynów.

Mój wuj powiadał "Jak s*ka nie potrafi się sama upilnować to najgrubszy łańcuch jej nie utrzyma". Dlatego ja pozostając w LTR, mam świadomość, że kiedyś może nastąpić zmiana gałęzi. Doceniam dobre chwile, ale też pogodzony jestem z ewentualnym finałem. A co będzie ? Pokaże los, pilnuję swoich spraw. Nie ta to inna. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, EmpireState napisał:

Ta cała lojalność to tylko i wyłącznie idealizacja

Nie - to jest warunek trwania małżeństwa jako umowy cywilnoprawnej. W czasach, gdy małżeństwa miały sens i pełniły ważną funkcję w społeczeństwie (małżenstwo jako podstawa rodziny; dziedziczenie majątku; potomstwo, które albo pomagało w warsztacie/w polu, albo szło służyć na dworze, czy też kończyło szkoły handlowe/wojskowe/duchowne etc.; wydawanie córek za mąż jako instrument prowadzenia polityki) lojalność wobec małżonka była kwestią nadrzędną. Żona leniwa i zrzędliwa była jeszcze do naprawienia, ale żona zdradzająca spotykała się z powszechną dezaprobatą i brakiem wyrozumiałości. Bo wtedy nikt nie mówił o miłości, samorealizacji i "dwóch połówkach jabłka" - małżeństwa zawierano z pragmatyzmu.

 

I tak powinno to wyglądać również dzisiaj. Przy zastrzeżeniu, że również od dziecka trzeba by wtłaczać ludziom do głów takie właśnie wzorce. Być może coś się zmieni, ale to raczej kwestia co najmniej dwóch pokoleń.

Edytowane przez zychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, kali napisał:

Ja się nauczyłem, że ciało kobiety jest jej własnością i nawet nie mam za bardzo ochoty zatrzymywać go tylko dla siebie.

Nie chodzi o ciało a o to jak się z niego korzysta. Chodzi o lojalność i wartości jakie się prezentuje. Nielojalnych ludzi unika się w biznesie, związkach, towarzystwie. Prędzej czy później wykorzystają Cię. Brak tolerancji na takie zachowania to zwykły odruch obronny i przejaw szacunku do siebie.

 

Edytowane przez ntech
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Pomidorowa napisał:

 

Serio, chciałbyś być nadal chłopem pańszczyźnianym XD

Trzeba albo być idiotą, albo mieć dużo złej woli, aby z powyższego wpisu wyciągnąć taki wniosek.

 

Nie, chciałbym być wojskowym. Albo duchownym. Albo handlowcem po szkole. Albo pierdolonym paziem królowej.

Ale nie, trzeba było, kurwa, zafiksować się na wątku pracy w polu. 

 

Ludzie, czasami cieszę się, że nie rozmawiam z wami na żywo, bo po takiej kretyńskiej uwadze pewnie bym dokonał rzezi... albo przynajmniej dać w mordę dał.

Edytowane przez zychu
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zychu Poniekąd się zgadzam natomiast forma zmiany małżeństwa na obecną miała miejsce po 2 wojnie światowej oraz okresie industrializacji. Wtedy mówiąc trywialnie z braku chyba zajęć dla kobiet zaczęła się całą szopka o miłości itp. a do czego to doprowadziło to widać.

 

Dlatego więc się lekko nie zgadzam ponieważ wcześniej małżeństwo to była stricte umowa ekonomiczna. Ludzie razem pracowali, rody się łączyły. Nazwałbym to bardziej spółką niż obecną "miłością", w której niestety nie ma miejsca na lojalność i jest to niestety idealizacja :) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, ntech said:

Nie chodzi o ciało a o to jak się z niego korzysta. Chodzi o lojalność i wartości jakie się prezentuje. Nielojalnych ludzi unika się w biznesie, związkach, towarzystwie. Prędzej czy później wykorzystają Cię. Brak tolerancji na takie zachowania to zwykły odruch obronny i przejaw szacunku do siebie.

 

Ja to powtórzę i wytłuszczę, bo to bardzo ważny aspekt postrzegania problemu. 

 

Kto akceptuje bez mrugnięcia i refleksji, że w każdej chwili może zostać wyrooochany, mimo, że swoją część umowy dotrzymuje,  ręka w górę. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, EmpireState napisał:

 lekko nie zgadzam ponieważ wcześniej małżeństwo to była stricte umowa ekonomiczna. Ludzie razem pracowali, rody się łączyły. Nazwałbym to bardziej spółką niż obecną "miłością"

To przecież o tym piszę. :)Małżeństwo od najdawniejszych czasów było spółką gospodarczą. I to nie tylko wśród chłopstwa, ale w każdej warstwie społecznej. Zmieniały sie tylko rytuały i skala majątku.

A czasy pragmatycznych (może nawet aranżowanych) małżeństw wrócą*, bo sytuacja gospodarcza będzie wymuszała na ludziach większą kooperację i odejście od indywidualizmu. Chyba że zwyciężą wszechwładne korporacje i banki, którym zależy, aby społeczeństwa zatomizować, ogłupić i pozbawić kulturowych korzeni. Wtedy mamy przesr@ne.

11 minut temu, Pomidorowa napisał:

Tejk na luz. Po co ta agresja, żarcik, a Ty od razu do zabijania :P

Za późno, już mi ciśnienie skoczyło. :P

 

* choć my się już chyba nie załapiemy.

Edytowane przez zychu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy wyżej piszą o sloganie "ona nie jest twoja tylko twoja kolej" ok, trzeba mieć to w głowie. Ja natomiast chciałbym przypomnieć, że istnieje ogromna różnica pomiędzy panną która miała 1 faceta, a taką co miała 20stu. W kobiecie która jest dziewicą, miała max 2 partnernów przede mną pokładałbym zdecydowanie większę zaufanie/najdzieje niż w takiej, która miałą już większą liczbą. Wychodzi to po prostu z biochemii(hormonów) i badań jakimi dysponujemy. Ci którzy wchodzicie w Karynę z dwucyfrowym licznkiem porzućcie wszelką nadzieję. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bycie wiernym warto zacząć od siebie i dla siebie. Czyli trzymać się swoich zasad po to, aby dobrze się ze sobą czuć. I w zasadzie to tyle. Nic nie możesz zrobić żeby sobie zagwarantować, że kobieta będzie Ci wierna. Jak pojawi się na boku dobry zawodnik to lepiej żebyś miał w życiu coś więcej niż tylko kobietę, bo tej już zbyt długo mieć nie będziesz.

 

Trzeba zaakceptować, że mamy takie czasy, że kobiety dostają propozycje non stop. Jaka jest szansa, że nigdy z takiej nie skorzysta? No mała. Może jak jesteśmy lepsi od konkurencji to owszem, ale jak ktoś jest przeciętny to doskonale wie, że podrywający jego kobietę często są przystojniejsi. Jak byłem w związku to spokojnie co drugi koleś piszący do ex wyglądał lepiej ode mnie. Na logikę zatem wiara, że kobieta będzie nam w takich warunkach wierna to myślenie mega życzeniowe, nie warto.

 

Zaakceptować i żyć z tym. W idealistę czy kogoś tam tego typu to się może bawić jakiś przystojny koleś. Reszta niech lepiej nie idzie tą drogą.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć jak było w innych czasach w temacie lojalności.

Z szerszej perspektywy lojalność jest bardzo często usadowiona na strachu; pytanie: czy taka lojalność jest tym czego szukamy?

Zamiast lojalności akt woli oparty na jak największej wolności jednostki wydaję się dla mnie dużo bardziej pociągający.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Spellman71 napisał:

Mój wuj powiadał "Jak s*ka nie potrafi się sama upilnować to najgrubszy łańcuch jej nie utrzyma". Dlatego ja pozostając w LTR, mam świadomość, że kiedyś może nastąpić zmiana gałęzi. Doceniam dobre chwile, ale też pogodzony jestem z ewentualnym finałem. A co będzie ? Pokaże los, pilnuję swoich spraw. Nie ta to inna. 

A co by się stało, gdybyś też oceniał swoja partnerkę i jakość relacji? To co piszecie brzmi jak czekanie na wyrok kata... Babę też możesz pogonić jak stanie się bierna, nudna, roszczeniowa, wkurwiająca. Udzielam na to błogosławieństwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, prod1gybmx napisał:

A co by się stało, gdybyś też oceniał swoja partnerkę i jakość relacji? To co piszecie brzmi jak czekanie na wyrok kata... Babę też możesz pogonić jak stanie się bierna, nudna, roszczeniowa, wkurwiająca. Udzielam na to błogosławieństwa. 

Myślę, że jak się taka stanie to ją pogonię, w młodzieńczych latach już się nabyłem rycerzem. Teraz traktuję uczciwie, za dobre staram się uczciwie doceniać, za te gorsze momenty doceniam, a za gorsze od razu uczciwie wykładam kawę na ławę. 

Być może na pierwszy rzut oka to wygląda jak czekanie, ale przynajmniej w moim przypadku można porównać to obcowania z ogniem. Możesz wsadzić dłoń w ognisko i się oparzyć, ale możesz też się ogrzać, podgrzać strawę itp. 
Gdybym "czekał" to pewnie byłbym hardkorowym zazdrośnikiem ( wiele związków temu taki byłem), który kontroluję na każdym kroku i cieszy się jak wreszcie coś znajdzie. - albo inny przykład. Czy widząc wszystkie wypadki w kompilacjach na YT nie jeździsz samochodem? Nie. Starasz się po prostu jeździć rozsądnie. Tak ja to widzę. Rozsądek i świadomość zagrożeń. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rzeczy to zarezerwowane są dla prawdziwej nowoczesnej włoskiej szlachty. Wtedy jak partnerka jest też z takiego domu to jest nauczona od początku co to znaczy wartość rodu i widzi jak bardzo będzie miała przejebane jak coś wywinie. Jeden z chłopaków na forum już opisywał jak to działa.

 

Dla zwykłych zjadaczy chleba to loteria i lepiej nie liczyć na jakieś wyższe motywy lojalności itp. To jak granie w lotto i liczenie na to, że na pewno się wygra. Muszę przestać się oszukiwać.

Edytowane przez Pacman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.