Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Messer napisał:

Wiesz co to dało? Dało to to, że ja już nie będę nikogo frajerem. Nikt mnie nie przecweli, jeżeli nie popełnię żadnego błędu. To jest dżungla, a w dżungli walczy się o przetrwanie. Sprytniejsze istoty (kobiety) mają inną broń, której trzeba się wystrzegać. Jeżeli motyw, że nie dam z siebie zrobić ciecia w ramach "dobra" uważasz za słuszny, to się pomyliłeś.

I uważasz, że to docelowe i ostateczne stadium tej drogi? 
Tak piję chociażby trochę do Osho i te stadia rozwoju "wiebłąd -> lew -> dziecko". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to mi to lotto gdzie świat zmierza, za dużo mi się tutaj rzeczy nie podoba, także tego- jak to Sokół rapował: ,,jak świat pierdolnie, chce lecieć w dół brzuchem”.

Sami planety nie naprawimy, nie mam nikogo zamiaru karać i na pewno satysfakcji mi nie sprawia czytając, że ktoś był potępiony czy miał ogromne kary za cudzołóstwo.
 

Jesteśmy jednym wielkim nieporozumieniem szarpanym przez emocje. Ja mogę tylko dbać o to co w moim własnym garnuszku się dzieje. Staram się żeby było dobrze, pewnie popełniam jakieś błędy i jeśli mi kiedyś partnerka pójdzie na bok to pierdolnę sobie whisky i pójdę dalej. Nie mam w całości wpływu na jej decyzje. Ot życie.

 

@Lalkaa jakbym Ci opowiedział historie z mężatkami, to podejrzewam, że pomyślałabyś o mnie jako o niezłym ściemniaczu, ewentualnie trollu. Ta opowieść dzisiejszej idolki polek, wielkiej pisarki to może buty pastować.

Edytowane przez Jan III Wspaniały
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, t0rek napisał:

I uważasz, że to docelowe i ostateczne stadium tej drogi? 
Tak piję chociażby trochę do Osho i te stadia rozwoju "wiebłąd -> lew -> dziecko". 


Mówi się, że droga nigdy nie ma końca. Może kiedyś mi minie, jednak teraz chce cieszyć się wolnością i świadomością.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minutes ago, Messer said:

Nie chcę się bawić w semantykę i podział czy coś jest dobre czy złe.

Tyle osiągnąłeś sukcesów, studiujesz masońskie księgi i nie zauważyłeś, że dobro nie jest kwestią semantyki? Perita.....

 

Zresztą obsesyjna ucieczka od bycia wykorzystanym jest wbrew prawom życia. Jest zmarnowaniem siły rozwojowej utraty.

 

Ładna muzyka, też lubię Pedera Hellanda. Ale z relatywizmem nie będzie Bright Future...

 

 

Nie zajrzałbym do tego wątku, gdyby mi kolega na grupie nie zwrócił uwagi na to, co tutaj napisałeś, bo nie interesują mnie takie tematy.

 

Szkoda, Bracie, że się tak szybko poddałeś.

 

Ja wiem, że tu na okrągło, to wypowiada się pobłądzona miseria oraz coraz bardziej przybierająca na liczebności grupa jamochłonów bez żadnego kręgosłupa moralnego, ale kto z nas, ludzi, nie błądzi? Niemniej na każdego zarejestrowanego użytkownika forum przypada 30 obserwujących gości, którzy czytają i... milczą. Też kiedyś się do nich zaliczałem, ale wyszedłem z cienia, bo...

 

Do tryumfu zła wystarczy tylko, by dobrzy ludzie usiedli z założonymi rękoma.

 

Moralność jest względna, ale Dobro nierelatywistyczne istnieje, nie na tym poziomie wprawdzie, gdzie jesteśmy, ale istnieje.

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @Morfeusz.

 

Przeżywałem podobną sytuację do Ciebie jednak wtedy byłem 20+ chłopakiem zaczynającym tak naprawdę swoją przygodę z życiem. Moje odczucia względem tego typu ,,relacji" są bardzo mieszane ,ponieważ oczywiście facet dostaje przynajmiej na samym początku dużo dobrego, fajnego sexu gdzie kobieta nie leży jak przysłowiowa kłoda tylko bardzo się stara. Jednak ja nazwałbym to staranie się wersją demo. Kobiety nigdy nie są w stanie oprzeć się emocjom pojawiającym się w ich mózgu dlatego prędzej czy później kończy się okres samego sexu a kobieta zaczyna wymagać jak od ,,partnera".

 

Czy ma do tego prawo mimo iż inna była umowa?

 

Myślę ,że tak, jak najbardziej ma do tego prawo. Czy mężczyzna z tego powodu powinien chodzić obrażony na nią? Myślę , że nie - powiedzmy, że to domyślny program każdej zdrowo ukształtowanej kobiety.

 

Czy teraz bym sobie pozwolił na romans z mężatką?

 

Polskie przysłowie mówi : ,,Nigdy nie mów nigdy" , aczkolwiek myślę, że na obecną chwilę broniłbym się przed tym całymi siłami. Nie dlatego żebym uważał to za jakieś mniejsze czy większe zło - nie rozpatruje tego w takim kontekście. Bardziej uważam, że tego typu relacja to jak wzięcie kredytu z gigantyczną stopą oprocentowania, a na tego typu rzeczy zwyczajowo mając już 35+ skończone nie mam ani sił ani chęci.

 

23 minuty temu, Messer napisał:

Ze względu na swoje doświadczenia, wiedzę i to, co obserwuje (nawet na dniach) staje się coraz bardziej mizantropiczny. Samemu wolę spokój i odpocząć przy spokojnych piosenkach kawałkach taki jak to, czy to (ps - wydaje mi się, że rosyjska wersja jest lepsza niż ukraińska). Lubię zajmować się swoimi rzeczami, które wymagają ode mnie główkowania. Widzę, że gdy opowiadam o pewnych rzeczach kobietom to zaczynają się "zwieszać" i w sekundę wyczuwam, że zupełnie nic nie rozumieją z tego co mówię. Mam świadomość, że w większości to są puste skorupy, które nie mają w sobie nic głębszego, wagina to najgłębsza część ich istoty. Roboty z nadmierną funkcją emocjonalności. Lubię medytacje, samotne spacery w lesie czy nawet w spokoju ćwiczyć sztuki walki. Ja wiem, że moja osoba z punktu widzenia ponad 99% kobiet jest: specyficzna, trochę dziwna, odleciała, a z drugiej strony za bardzo kumata, bo wyprzedzam ruchy kobiet i ich zachowania zawsze o krok. Po prostu doświadczenie.

Kiedyś byłem typem lękowca i swego rodzaju przegrańca, teraz jestem wygrany ze względu na to, co sobie wypracowałem, głupio się chwalić, ale wygląd jak z okładki magazynu, twarz ze wzrostem też przyzwoita, psychikę, wiedzę i umiejętności i doświadczenia pięknej strony kobiet, której zakosztowałem - dziewczyna była w ekstazie, żeby mnie zniszczyć do końca za to co ONA zrobiła mi. Do tego doszły doświadczenia w życiu, że zawsze zostałem sam ze sobą i musiałem sobie radzić. Pisałem nie raz, że nawet lekarka w największej potrzebie metaforycznie wypraszała mnie za drzwi. Zawsze wygrywałem, ze wszystkim co się stało.

Wiesz co to dało? Dało to to, że ja już nie będę nikogo frajerem. Nikt mnie nie przecweli, jeżeli nie popełnię żadnego błędu. To jest dżungla, a w dżungli walczy się o przetrwanie. Sprytniejsze istoty (kobiety) mają inną broń, której trzeba się wystrzegać. Jeżeli motyw, że nie dam z siebie zrobić ciecia w ramach "dobra" uważasz za słuszny, to się pomyliłeś.

Jakbym czytał o sobie! Fajnie, że oprócz mnie ktoś ma jeszcze takie pozytywne podejście do życia, i że nie boi się publicznie (choć anonimowo) przyznać iż jest możliwa dzięki wytrwałej pracy transformacja w kawał dobrego faceta. 

 

Dziękuje @Messer za to świadectwo! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Messer napisał:

Nie chcę się bawić w semantykę i podział czy coś jest dobre czy złe. Nie interesuje mnie to.
 

Ale przecież kierujesz się w życiu jakimiś wartościami i zasadami,  które określają co jest dobre a co złe? Bo nie wierzę, że żyjesz tylko, aby przetrwać w tej "dżungli" w miarę spokojnie i przyjemnie.

Semantyka semantyką, ale czym konkretnie dla Ciebie jest dobro i zło? Masz np. dziecko i musisz mu wytlumaczyć.  Czy powiesz mu, że to pojęcia względne? Jak mu wyjasnisz?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, absolutarianin napisał:

Tyle osiągnąłeś sukcesów, studiujesz masońskie księgi i nie zauważyłeś, że dobro nie jest kwestią semantyki? Perita.....

 

Zresztą obsesyjna ucieczka od bycia wykorzystanym jest wbrew prawom życia. Jest zmarnowaniem siły rozwojowej utraty.


Mówię o dobru w Twoim wydaniu semantycznym. Ja wg. swojego postępowania czynię dobrze - korzystam z życia, staram się nikogo nie krzywdzić, rozwijam się, w razie potrzeby staram się pomagać kto tego potrzebuje, ale jestem wyczulony jak na dźwięk komara w nocy na wszelkie próby wejścia na głowę czy nadmiernego wpuszczania kogokolwiek do swojego świata. Takie są moje zasady. Mam wrażenie, że ani świat ani ja na tym nie ucierpimy.
 

22 minuty temu, absolutarianin napisał:

Do tryumfu zła wystarczy tylko, by dobrzy ludzie usiedli z założonymi rękoma.

 

Moralność jest względna, ale Dobro nierelatywistyczne istnieje, nie na tym poziomie wprawdzie, gdzie jesteśmy, ale istnieje.


Wiesz co mówił Pan od masońskich ksiąg wtedy, kiedy ktoś zapytał go co ma zrobić, żeby uczynić świat lepszym? Odpowiadał: zostań w domu. :) 
Pomyśl o tym.
 

18 minut temu, gladia napisał:

Ale przecież kierujesz się w życiu jakimiś wartościami i zasadami,  które określają co jest dobre a co złe? Bo nie wierzę, że żyjesz tylko, aby przetrwać w tej "dżungli" w miarę spokojnie i przyjemnie.

Semantyka semantyką, ale czym konkretnie dla Ciebie jest dobro i zło? Masz np. dziecko i musisz mu wytlumaczyć.  Czy powiesz mu, że to pojęcia względne? Jak mu wyjasnisz?


Tak, mam zasady, ale jednak nie chce mi się jakoś nad tym rozpisywać. A co do dzieci - mam wrażenie, że nawet jak miałem 15 lat to miałem świadomość, że ich nigdy miał nie będę. Jakby podświadoma świadomość tego, co będzie i co mnie czeka. Dlatego nie chce się rozpisywać co bym mówił hipotetycznym swoim dzieciom, skoro ich na tym świecie nie będzie. Mam dodatkową pewność z tego względu, że jestem praktykującym taoistą, czyli potrafię mieć orgazm bez wytrysku, oddzielam te dwie rzeczy, więc siłą rzeczy ryzyko wpadki jakiejkolwiek jest skrajnie małe, a nie widzi mi się odmiana swojego zdania na posiadanie potomstwa. Jedyne co mnie martwi to rodzice, którzy oczekują ode mnie wnuka, a nigdy się go nie doczekają, i mimo wszystko moje "chadowe" geny przepadną a ród wygaśnie, ale w skali makro to i tak nic nie znaczy.
 

19 minut temu, absolutarianin napisał:

No i widzisz, kol. @Messer, ledwom napisał te słowa i już oblepił Cię jamochłon. Warto było?


Nie zdziwiłbym się jakby za jakiś przed domem stanął mi orszak z ludźmi dopraszającymi się: chce pan porozmawiać o życiu i wartościach? :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Messer said:

Wiesz co mówił Pan od masońskich ksiąg wtedy, kiedy ktoś zapytał go co ma zrobić, żeby uczynić świat lepszym? Odpowiadał: zostań w domu. :) 
Pomyśl o tym.

Ależ ja siedzę w domu od ładnych paru lat, nawet do pracy rzadko wychodzę.

 

Ale wiesz, w czym to się rozbije w Twoim przypadku. Ktoś może zapukać do Twoich drzwi, jakaś toksyczna hałastra i nikt już nie stanie w Twojej obronie, to miałem na myśli, nie jakąś nieautoryzowaną ewangelizację. Giwerę chociaż masz? :D 

 

Drugi aspekt jest taki, że wycofując się, by nie tracić, staniesz się taką pustą skorupą, uschłym drzewem, jak sam opisałeś. Życie musi pulsować, inaczej jest śmierć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minutes ago, gladia said:

czym konkretnie dla Ciebie jest dobro i zło? Masz np. dziecko i musisz mu wytlumaczyć.  Czy powiesz mu, że to pojęcia względne? Jak mu wyjasnisz?

Wprawdzie nie do mnie, ale...

Odpowiedziałbym, że wszystko ma swój czas i miejsce. Że może istnieć czas i warunki, w których wszystko jest dobre/złe, i tym właśnie jest "względność" dobra i zła.

Że kraść jest źle, ale może być przypadek taki, gdzie mając wybór między ukradzeniem terroryście kodu do detonacji bomby, a zejściem śmiertelnym setki zakładników siedzących na tejże bombie - kradzież staje się nie tylko dobra, ale nawet jest bohaterstwem. Ba, nawet odebranie terroryście życia - staje się "dobrym" uczynkiem "tam i wtedy".

Że żona dająca złoczyńcy dupy, by nie zabił jej męża - może być uznana za dobrą i wierną żonę, właśnie przez tą zdradę - "tam i wtedy". Ale dająca dupy ot tak, dla emocji - robi źle, czyni zło.

Że umiejętność odróżniania dobra od zła "tu i teraz" - jest tym, co czyni nas ludźmi.

 

Daj mi przykład czegoś co uważasz za "bezwzględnie dobre" - a ja znajdę warunki, że stanie się to przyczynkiem zła. I na odwrót.

Religion-Tao-Yin-And-Yang-Balance-Taoism-Symbol-145874.png

 

 

Edytowane przez Kespert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer, ja przekaz rozumiem, mimo że nie podzielam wniosków w pelni. Proces jest wszystkim :) Tez miałem takie ciągoty. Ale u mnie, jak w Fauście. Wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.

 

I nie uwierzę nikomu, że nie miał chociaż takich myśli, gdy już "mógł" :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, absolutarianin napisał:

Ale wiesz, w czym to się rozbije w Twoim przypadku. Ktoś może zapukać do Twoich drzwi, jakaś toksyczna hałastra i nikt już nie stanie w Twojej obronie, to miałem na myśli, nie jakąś nieautoryzowaną ewangelizację. Giwerę chociaż masz? :D 


Giwery nie, ale mam coś innego. W każdym bądź razie, kto inny miałby mi pomóc? Żona i paroletnie dziecko? Meh.
Utrzymuje znajomości ze wszystkimi w pewien sposób mi bliskimi. Po prostu one są raczej płytkie. Jednak, gdy mam potrzebę konsultacji z mechanikiem (tj. bliskim kuzynem) to zawsze jest pod ręką i zawsze pomoże jak potrafi. Dobry chłopak. Podobnie z innymi. Po prostu nie uzewnętrzniam się za nadto, bo po co? I tak nikt tego nie zrozumie i z reguły wrzuci jakieś "ale". Mi mój sposób życia pasuje.
 

5 minut temu, absolutarianin napisał:

Drugi aspekt jest taki, że wycofując się, by nie tracić, staniesz się taką pustą skorupą, uschłym drzewem, jak sam opisałeś. Życie musi pulsować, inaczej jest śmierć.


Nie opuszczam życia jako tako, po prostu więcej czasu spędzam samemu, najczęściej pracując, ćwicząc albo ucząc się. A kobiety traktuję tak, jak symbolizuje to taoistyczny symbol yin&yang, który wrzucił @Kespert - w każdym powitaniu jest pożegnanie, w każdej bliskości oddzielenie. I działa. Po prostu nie przywiązuję się, ale nie jestem apatyczny, idę "pomiędzy" tym, a styl życia narzuciłem sobie sam. Wiem, że kobieta którą poznaję za jakiś czas będzie mi nieznajoma. I tyle. Działa. Swoje wiem, swoje robię, swoje chce osiągnąć, a świata nie zbawiam, bo mi się nie chce i to nie ma najmniejszego sensu. Wolę się zająć sobą. Polecam posłuchać jakoś do połowy.
 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kespert napisał:

Wprawdzie nie do mnie, ale...

Odpowiedziałbym, że wszystko ma swój czas i miejsce. Że może istnieć czas i warunki, w których wszystko jest dobre/złe, i tym właśnie jest "względność" dobra i zła.

Że kraść jest źle, ale może być przypadek taki, gdzie mając wybór między ukradzeniem terroryście kodu do detonacji bomby, a zejściem śmiertelnym setki zakładników siedzących na tejże bombie - kradzież staje się nie tylko dobra, ale nawet jest bohaterstwem. Ba, nawet odebranie terroryście życia - staje się "dobrym" uczynkiem "tam i wtedy".

Że żona dająca złoczyńcy dupy, by nie zabił jej męża - może być uznana za dobrą i wierną żonę, właśnie przez tą zdradę - "tam i wtedy". Ale dająca dupy ot tak, dla emocji - robi źle, czyni zło.

Że umiejętność odróżniania dobra od zła "tu i teraz" - jest tym, co czyni nas ludźmi.

 

Daj mi przykład czegoś co uważasz za "bezwzględnie dobre" - a ja znajdę warunki, że stanie się to przyczynkiem zła. I na odwrót.

Religion-Tao-Yin-And-Yang-Balance-Taoism-Symbol-145874.png

 

 

Dzięki za odpowiedź :) 

Pytałam @Messer w kontekście tego, co radził autorowi wątku.  Bo trochę mi zazgrzytało. Wyraźnie napisał, że boli go kurewstwo tego świata... czyli w domyśle jest wrażliwym i dobrym człowiekiem, więc spodziewałam się jakiejś nagany a jednak jego rady, jakie dał autorowi wątku brzmią mniej więcej - jak nie jesteś bezpośrednim sprawcą kurewstwa - w tym przypadku zdrady - tyko uczestnikiem to możesz się nie przejmować, bo jak nie ty to inny i w sumie niewiele od Ciebie zależy tak naprawdę.  Ja tak zrozumiałam. A przecież tak nie jest.  Świata globalnie nie zmienisz, wiadomo. Ale możesz nie dokładać cegiełki do tego skurwienia o czym tak często tu mowa.  Nie zawsze trzeba robić coś dobrego, żeby poprawić rzeczywistość w której się żyje. Czasem wystarczy nie robić czegoś złego, żeby była ona lepsza. 

Edytowane przez gladia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że daruje sobie dyskusje w tym wątku, ale jednak coś muszę napisać...
Racjonalizacja takich występków, ma jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy, natomiast mało głosów o konsekwencjach dla dzieci, tylko bodajże @RealLife coś wspomniał.

Mamy sobie rodzinę, dzieciak ma powiedzmy te 10-11 lat. Małżeństwo w którym rozgrywa się akcja, stało się nudne, przewidywalne. Na co wpadła ukochana matka dziecka, która tydzień w tydzień
siedzi w pierwszym rządku w kościele? A no to, że znalazła sobie amatora doznań miłosnych, doszło do tego, że w trakcie małżeństwa przed rozpoczęciem procedur rozwodowych się do niego wyprowadziła.

Już daruje sobie, resztę co tam się działo...efekt? rozbite dwie rodziny. Kolega jako dziecko, który był uczestnikiem, tych zawirowań, już nigdy nie był normalny. Rozpacz u ojca, który się rozpił, matka która żyje sobie w najlepsze z kochankiem, rozbita rodzina... ile w tym wszystkim było bólu, łez, dramatu. Przykład poszedł, potem został przerobiony w podobny sposób... 

 

Dlatego nie zgadzam się ten pierdolony burdel emocjonalny, wypaczenie i brak zasad. Jak ma być dobrze, jak nawet w "elitarnym" miejscu w internecie pojawiają się takie głosy, że jak Kali kradnie, to czemu ja nie mam kraść?
Piękne wykorzystanie tu i teraz w praktyce. Jeśli, ktoś z tego tytułu nie miał żadnych wyrzutów, uważam że na wyprostowanie jest już za późno... 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, gnukij1 said:

Kolega jako dziecko, który był uczestnikiem, tych zawirowań, już nigdy nie był normalny. Rozpacz u ojca, który się rozpił, matka która żyje sobie w najlepsze z kochankiem, rozbita rodzina... ile w tym wszystkim było bólu, łez, dramatu. Przykład poszedł, potem został przerobiony w podobny sposób...

Tu dwie różne sprawy widzę.

 

Pierwsza, to dziecko które widziało rozpad związku rodziców w wieku 11 lat - i tego dziecka mi żal; chociaż nie mogę zgodzić się, by związek trwał tylko ze względu na nie. Dwie dorosłe osoby poświęcić zamiast jednego dziecka - to brzmi fajnie i heroicznie, ale tylko dopóki to nie Ty masz być poświęcony, wbrew Twej woli. Wtedy część takich heroizmów zaczyna się wykruszać - i to jest wybór! Tak jak wyborem jest "pozostanie dla dobra dziecka". I jest to wybór jednostek bezpośrednio zainteresowanych - ich decyzja, ich wybór, ich koszty emocjonalne - nie mnie oceniać, bo ja za nich w ten związek nie wejdę!

 

Druga, to dorosły człowiek, który dał się zrobić tak samo, chociaż miał przykład pod nosem i wiedział jak może skończyć - no tutaj, to już mi nie żal dorosłego chłopa. Miał przykład, nie wyciągnął wniosków, dał się zrobić.

Miał przykład - to już więcej, niż inni. A mimo to dał się zrobić. Szukanie usprawiedliwień "bo jak byłem mały rodzice się rozeszli" - jest właśnie szukaniem usprawiedliwień przez dorosłego człowieka; jest "życiem przeszłością" zamiast życiem "tu i teraz". I jeśli nie potrafi żyć, jeżeli przeszłość jest czynnikiem determinującym jego życie - to tego właśnie mi żal, i to wymaga pomocy specjalisty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Messer said:

Widzę, że gdy opowiadam o pewnych rzeczach kobietom to zaczynają się "zwieszać" i w sekundę wyczuwam, że zupełnie nic nie rozumieją z tego co mówię. Mam świadomość, że w większości to są puste skorupy, które nie mają w sobie nic głębszego, wagina to najgłębsza część ich istoty. Roboty z nadmierną funkcją emocjonalności (...) Sprytniejsze istoty (kobiety)

Ja tak trochę z boku tematu głównego. Zdziwiło mnie, że po tym jak scharakteryzowałeś kobiety w pierwszej części wypowiedzi (przyznam szokująco), to jednak w dalszej części nie podtrzymałeś tego profilu, gdyż nazwałeś je ‘sprytniejszymi istotami’. Nie gryzie Ci się to? Jednak żeby być sprytnym, to trzeba wykazać się, nazwijmy to, inteligencją praktyczną postępując w sposób, który ma zmylić innych, w sposób przebiegły. No to są tępe czy są sprytne?

 

Nie szukam tutaj sporu. Akurat nie śledzę szczególnie twoich wypowiedzi na forum wiec może mi coś uciekać w twoim rozumowaniu ale tak sobie myślę: czy Ty czasem nie płacisz za pogoń za urodą kobiet? W sensie czy ten twój stan, sposób myślenia nie jest czkawka po obcowaniu z pustactwem najatrakcyjniejszych?

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, gladia napisał:

tak zrozumiałam. A przecież tak nie jest.  Świata globalnie nie zmienisz, wiadomo. Ale możesz nie dokładać cegiełki do tego skurwienia o czym tak często tu

Ja też. Świata nie zmienisz, istotnie. Zmienić można jedynie swoje życie i swoje perspektywy. Bo to realniejsze, niż manichejska walka dobra że złem. Dobro nie jest dla mnie relatywne, ale nie jestem od pouczenia dorosłych ludzi, co jest dobre, co złe. Czasem bywa i tak, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy. Po prostu. Sam zrobiłem parę złych rzeczy w życiu, jak zaślepiła mnie nienawiść i chęć rewanżu. Po prostu. 

 

Nie czuje z tego powodu dumy. Ale takie życie. Blaski, cienie i prywatne demony.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer trzy godziny, pomiędzy wypowiedzią godzącą w "ogół" kobiet, a odpowiedzią typu "chyba jakaś musiała Cię skrzywdzić" lub "musiałeś źle trafić".

Zrobiłem sobie mały zakład, ile czasu to potrwa :)

 

@Colemanka, mam dzś dzień wcinania się w wypowiedzi ;)

Jeżeli widzę kruka, który bierze do dzioba patyczek, i zaczyna nim gmerać w korze drzewa, wydłubując nim pożywienie - to nazwę go sprytnym. Ale o postulatach Kanta z nim nie porozmawiam, więc jest tępy, a nie inteligentny. 

Jeśli widzę kobietę, która poprzez odpowiednie ruchy frykcyjne zapewnia sobie pożywienie (bezpieczeństwo itd) - ale nie porozmawiam z nią o Kancie, o malarstwie Malczewskiego, czy ostatnich książkach z dziedziny teorii unifikacji - to ona jest sprytna, ale niekoniecznie inteligentna - naraz.

Edytowane przez Kespert
  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Colemanka napisał:

Jednak żeby być sprytnym, to trzeba wykazać się, nazwijmy to, inteligencją praktyczną postępując w sposób, który ma zmylić innych, w sposób przebiegły. No to są tępe czy są sprytne?

Czy kradnące i sprytnie wyłudzające Cyganki są zatem inteligentne?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Colemanka napisał:

Ja tak trochę z boku tematu głównego. Zdziwiło mnie, że po tym jak scharakteryzowałeś kobiety w pierwszej części wypowiedzi (przyznam szokująco), to jednak w dalszej części nie podtrzymałeś tego profilu, gdyż nazwałeś je ‘sprytniejszymi istotami’. Nie gryzie Ci się to? Jednak żeby być sprytnym, to trzeba wykazać się, nazwijmy to, inteligencją praktyczną postępując w sposób, który ma zmylić innych, w sposób przebiegły. No to są tępe czy są sprytne?


A mężczyźni są na tyle tępi, że nie wiedzą z kim mają do czynienia i to nawet prawnicy z sukcesami, lekarze czy biznesmeni, kiedy urabia ich dziewczyna, która przeczytała może w życiu tylko kilka książek romantycznych? Co powiesz o takich ludziach? Mój sąsiad, biznesmen z sukcesami ma żonę, której jedyne osiągnięcie w życiu jest bycie tylko jego żoną - i to wystarczy. Gdy on wraca po prawie całym dniu pracy, ona wychodzi tylnym wyjściem do ogrodu i niby tam "pracuje". Widzę to prawie cały czas, właściwie poza zimą. On przyjeżdża, ona wychodzi. Pewnie wkręca mu kit, że cały dzień coś robi, czy coś takiego. No właśnie @Colemanka. Czy jej wierzy? Nie wiem. Rozmawiam z tym panem, zna się na wielu rzeczach, w niektórych mi doradza, bo ma ogromną wiedzę. Jest mądry. W kwestii kobiet jest jednak głupi, czasem zdarzało mi się, że słyszałem podniesiony głos na niego, gdy miewa małą sprzeczkę z żoną. Więc wynika z tego, że jest mądro-głupi? :D 

To jest sztuka rozsiewania iluzji, gry aktorskiej. Kobiety mają to wdrukowane wewnątrz siebie, zdaje się że od urodzenia. Doświadczenie mówi mi, że stosują to wszystkie, jednak niektóre przeliczają się z tym jak szybko może spaść im maska i pokazują swoje prawdziwe oblicze, kiedy żaba jeszcze się nie ugotowała i nagle tematyka, którą bardzo się interesowały, żeby mi się przypodobać, już taka fajna nie jest.
 

28 minut temu, Colemanka napisał:

Nie szukam tutaj sporu. Akurat nie śledzę szczególnie twoich wypowiedzi na forum wiec może mi coś uciekać w twoim rozumowaniu ale tak sobie myślę: czy Ty czasem nie płacisz za pogoń za urodą kobiet? W sensie czy ten twój stan, sposób myślenia nie jest czkawka po obcowaniu z pustactwem najatrakcyjniejszych?


Takie są po prostu kobiety. Nie wiem co tu wyjaśniać. Poza tym, @Kespert pięknie wyjaśnił temat, szacuneczek. :D 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kespert napisał:

Że kraść jest źle, ale może być przypadek taki, gdzie mając wybór między ukradzeniem terroryście kodu do detonacji bomby, a zejściem śmiertelnym setki zakładników siedzących na tejże bombie - kradzież staje się nie tylko dobra, ale nawet jest bohaterstwem. Ba, nawet odebranie terroryście życia - staje się "dobrym" uczynkiem "tam i wtedy".

Że żona dająca złoczyńcy dupy, by nie zabił jej męża - może być uznana za dobrą i wierną żonę, właśnie przez tą zdradę - "tam i wtedy". Ale dająca dupy ot tak, dla emocji - robi źle, czyni zło.

Że umiejętność odróżniania dobra od zła "tu i teraz" - jest tym, co czyni nas ludźmi.

 

Daj mi przykład czegoś co uważasz za "bezwzględnie dobre" - a ja znajdę warunki, że stanie się to przyczynkiem zła. I na odwrót.

Ja bym to podsumował (skoro forum jest ezoteryczno-przyjazne) jako konfrontację dobra rozumianego na ciele (subtelnym) przyczynowym, buddialnym i atmanicznym - w zależności od świadomości.
https://swiatducha.wordpress.com/ciala-subtelne/
 

@Cortazar Racja z tym Nietzsche.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Kespert said:

@Messer trzy godziny, pomiędzy wypowiedzią godzącą w "ogół" kobiet, a odpowiedzią typu "chyba jakaś musiała Cię skrzywdzić" lub "musiałeś źle trafić".

Zrobiłem sobie mały zakład, ile czasu to potrwa :)

 

@Colemanka, mam dzś dzień wcinania się w wypowiedzi ;)

Jeżeli widzę kruka, który bierze do dzioba patyczek, i zaczyna nim gmerać w korze drzewa, wydłubując nim pożywienie - to nazwę go sprytnym. Ale o postulatach Kanta z nim nie porozmawiam, więc jest tępy, a nie inteligentny. 

Jeśli widzę kobietę, która poprzez odpowiednie ruchy frykcyjne zapewnia sobie pożywienie (bezpieczeństwo itd) - ale nie porozmawiam z nią o Kancie, o malarstwie Malczewskiego, czy ostatnich książkach z dziedziny teorii unifikacji - to ona jest sprytna, ale niekoniecznie inteligentna - naraz.

Nie chodziło mi o ‘’jakaś musiała Cię skrzywdzić’’ tylko bardziej o pewną konsekwencję obcowania. Jeden z Braci mówił o tego typu konsekwencji do Morfeusza ‘’będziesz miał okazje zapoznać się z najmroczniejsza odsłona kobiety (…) psychikę trzeba mieć ze stali i pustynie zamiast emocji’’.

Dla mnie możecie uważać kobiety nawet za debili ale znowu obcujesz z tym debilem i jak się z tym czujesz? W sumie możesz podchodzić jak do tego kruka czy jakiegoś pieska. Głupi ale fajny, merda ogonem, ma miłą sierść. Jeśli Ci to wystarczy, be my guest.

1 hour ago, Messer said:

To jest sztuka rozsiewania iluzji, gry aktorskiej. Kobiety mają to wdrukowane wewnątrz siebie, zdaje się że od urodzenia. Doświadczenie mówi mi, że stosują to wszystkie, jednak niektóre przeliczają się z tym jak szybko może spaść im maska i pokazują swoje prawdziwe oblicze, kiedy żaba jeszcze się nie ugotowała i nagle tematyka, którą bardzo się interesowały, żeby mi się przypodobać, już taka fajna nie jest.

O to to. Zapisałam: przypadkiem nie starać się przypodobywać. Wybierać mniej inteligentnych i nie za ładnych. Twarz z okładki: od razu skreślić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.