Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

27 minut temu, t0rek napisał:

Czy konieczność hodowania takich jaj od małego do obrony przed rodzicem sprzyja harmonijnemu rozwojowi? :) 

Spójrz na @CzikaBoom

U niej widać właśnie dużo męskich cech jak przedsiębiorczość, niezależność, koncentracja na celach itd. Dlatego ona musiała walczyć "o swoje jako kobieta", była uciskana jak widać - co objawiło się rozrostem męskich cech. One są bardzo przydatne do życia ale może mieć problemy po stronie kobiecej, co już nie chcę wchodzić ani teoretyzować o naszej siostrze forumowej ale w każdym razie widać, że rodzicie często nie mają pojęcia jak wychowywać swoje dzieci, stąd w rozwiniętych cywilizacjach to dziadkowie i babcie wychowywali a młodzi płodzili potomstwo.

Rodzicie potrafią nieźle usmażyć swoje dzieci tak swoją drogą, istna masakra jak wychowanie i środowisko wpływa na młodą dziewczynkę czy chłopaka. Możemy wychować kogoś komu doprawimy, dodamy piórek do skrzydeł albo je przytniemy, czy w ogóle połamiemy skrzydła. Najważniejsze, że np @CzikaBoom sobie poradziła i dziwię się, że już wtedy była w stanie tak celnie zripostować ewidentny atak. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kulfon, pamiętam ? Ty chyba jesteś z mojego pokolenia.

 

Dzięki @gnukij1 @t0rek @CzikaBoom za podjęcie próby wyjaśnienia. Mam syna wiec wyjaśnienia cenne.

 

Ja tam się na takie akcje rodziców ostro buntowałam (słownie, głupot nie robiłam), że nie raz od ojca dostałam z liścia w twarz. Tylko mnie to zahartowało ?

 

Mam takie wyobrażenie że syn powinien matkę tak ‘przerosnąć’, że powinna się go zacząć lekko bać. Marze że mój syn taki właśnie będzie.

 

A teraz jak Wam sie układa? Lepiej?

Edytowane przez Colemanka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Tak, wydaje mi się, że  @CzikaBoom utożsamia szybkie stanięcie na biznesowe nogi z dobrym rozwojem.


Dzieci z patologicznych rodzin w podstawówce/gimnazjum (w liceum to już nie robiło wrażenia) też potrafiły pyskować do nauczycieli i im się postawić czy wyjść z klasy bez tłumaczenia się - czy to jednak świadczyło o ich dojrzałości? Czy nie zapłaciły za to dużej emocjonalnej ceny?
( @SzatanKrieger trochę bym to łączył z braniem krokodyla - poboczny wątek ezoteryczny).

Ja po prostu znam masę przykładów (trochę z autopsji, trochę znajomi), gdzie ten bunt, riposty i wyprowadzka nastąpiły też wcześnie, nawet były sukcesy zawodowe, ale np. pojawiły się klimaty depresyjne. Stąd uważam, że samo to, że "były jaja i chłopiec odpyskował" o niczym na dłuższą metę nie świadczy.

@Colemanka Mam trochę po 30stce.
 

10 minut temu, Colemanka napisał:

Mam takie wyobrażenie że syn powinien matkę tak ‘przerosnąć’, że powinna się go zacząć lekko bać.

Ja to czuję trochę tak, że w takiej pato-relacji matki z synem on musiałby się stać siepaczem, wikingiem i szefem Yakuzy w jednej osobie, a i nie wiadomo czy dalej nie byłoby mało, żeby to poczuła.

Edytowane przez t0rek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, t0rek said:

Dzieci z patologicznych rodzin w podstawówce/gimnazjum (w liceum to już nie robiło wrażenia) też potrafiły pyskować do nauczycieli i im się postawić czy wyjść z klasy bez tłumaczenia się - czy to jednak świadczyło o ich dojrzałości? Czy nie zapłaciły za to dużej emocjonalnej ceny?

( @SzatanKrieger trochę bym to łączył z braniem krokodyla - poboczny wątek ezoteryczny).

Ja po prostu znam masę przykładów (trochę z autopsji, trochę znajomi), gdzie ten bunt, riposty i wyprowadzka nastąpiły też wcześnie, nawet były sukcesy zawodowe, ale np. pojawiły się klimaty depresyjne. Stąd uważam, że samo to, że "były jaja i chłopiec odpyskował" o niczym na dłuższą metę nie świadczy.

No ale rozmawiamy żeby nie dawać się urabiać matce / rodzicom na grzecznego, posłusznego. No to jak inaczej się przeciwwstawić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się być bardzo kulturalny, co nie będzie łatwe, więc proszę Was o wyrozumiałość, bo będzie to pisane pod wpływem delikatnych emocji, spowodowanych dzisiejszym dniem i sprawami z nim związanymi, które obnażyły intencje i charaktery pewnych osób z mojego bliskiego otoczenia.

 

Tak naprawdę nic do Was nie mam i nie odbierajcie tego personalnie, będzie to swego rodzaju forma rozładowania napięcia, pozbycia się złych emocji itp., a więc:

 

@Lalkaa ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wpie.dalaj się.

@Obliteraror ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wpie.dalaj się.

@thyr ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wpie.dalaj się.

 

Żadne z Was mnie nie zrozumiało, włącznie z @Messer . Ja Ciebie nie potępiam, nie oceniam, nie neguję Twojej filozofii życia. W gruncie rzeczy, może nawet się tak bardzo się nie różnimy.

 

Mnie interesuje skąd czerpiesz siłę, albo jak uzupełniasz jej pokłady, zwłaszcza w związku z decyzjami, które podjąłeś i stylem życia jaki obrałeś, pytam bo zaczynam odczuwać jej deficyt i to znaczny.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.08.2020 o 16:01, Obliteraror napisał:

I fajnie widzieć Cię z powrotem, @Morfeusz.

 

W dniu 3.08.2020 o 11:09, Lalka napisał:

@Morfeusz Fajnie, że wróciłeś.  :)

Przyłączam się.

@Morfeusz i od razu wszedłeś z grubym, kontrowersyjnym tematem jak przystało na wybudzonego z matrixa samca.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, gnukij1 said:

@Colemanka to bardzo proste. Wystarczy, że ojciec jest bardziej nieobecny i młody chłopak jest ugotowany w sosie grzeczności. I nie chodzi tu o żadne specjały, po prostu tak normalne matki mają, że chcą aby syn był ułożonym człowiekiem, bez tej agresji i walki o swoje. Nie obecność ojca rodzi w nim tęsknotę za dzikim sercem męskiego ducha... płomień gaśnie.

Rozpalenie na nowo, wymaga wielkiego hartu i charakteru, żeby obudzić to co zastygło w żyłach przez lata.

Dokładnie to. Ojca prawie nie było, po świecie pracował - klasyczny dostarczyciel zasobów i życia na wyższej stopie. Do tego wieczne krytykowanie przez matkę - dramatycznie niszczy to poczucie pewności siebie i w ogóle najgorsze co można zrobić, to podcinać dziecku skrzydła. Potem człowiek podświadomie na siłę szuka akceptacji godząc się na różne chore klimaty. 

 

Zabija to też nazwijmy to przebojowość, bo nawet jak się jest w czymś zajebistym, to i tak się w siebie nie wierzy. 

 

Lata potu kosztuje przepracowanie takich uwarunkowań. 

 

@Colemanka Owszem bywam skurwysynem, jak ktoś zasługuje, bądź sytuacja wymaga. Ale jeszcze czasami zbyt miękkim skurwysynem ;)

 

@CzikaBoom Ogólnie przepracowanie zajęło mi jakieś 10 lat. Od czasu buntu w liceum, do w zasadzie końca studiów. Ale różne drobiazgi jeszcze długo później wychodziły. Usamodzielnienie oczywiście było priorytetem. Jak się wprowadziłem, to rodzice przez rok, czy dwa nie utrzymywali kontaktu - obrazili się ?

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, t0rek napisał:

Dzieci z patologicznych rodzin w podstawówce/gimnazjum (w liceum to już nie robiło wrażenia) też potrafiły pyskować do nauczycieli i im się postawić czy wyjść z klasy bez tłumaczenia się - czy to jednak świadczyło o ich dojrzałości?

Wszystko zależy od danej sytuacji. Z nauczycielami nigdy nie wchodziłam jakieś sprzeczki, ale wyszłam kilka razy z klasy idąc od razu do dyrekcji żeby nie było, że poszłam w siną dal. Zawsze dyrekcja stała po mojej stronie z racji tego, że z danym nauczycielem były problemy także w innych klasach. Więc niekiedy takie postępowanie ma sens. Gorzej jeżeli zachowujesz się jak oszołom i rozpieprzasz lekcje bo chcesz pokazać jaki z ciebie kozak.

35 minut temu, t0rek napisał:

Czy nie zapłaciły za to dużej emocjonalnej ceny?

Jeżeli chodzi o mnie, nie mam żadnych problemów emocjonalnych. Jedyne mam z tyłu głowy żal do ojca, ale odczuwam to dopiero przy spotkaniu rodzinnym.

Jeżeli miałeś na myśli coś innego to daj znać.

39 minut temu, t0rek napisał:

Ja po prostu znam masę przykładów (trochę z autopsji, trochę znajomi), gdzie ten bunt, riposty i wyprowadzka nastąpiły też wcześnie, nawet były sukcesy zawodowe, ale np. pojawiły się klimaty depresyjne. Stąd uważam, że samo to, że "były jaja i chłopiec odpyskował" o niczym na dłuższą metę nie świadczy.

Wszyscy chyba znamy takie przypadki, mój kolega z podstawówki jest w więzieniu za pobicie z uszczerbkiem na zdrowiu.

To fakt, że depresja może się pojawić czy coś w ten deseń ale czy tak też nie może być u maminsynka, który w pewnym momencie może stać się psycholem i wabić kobiety do piwnicy tortur? Wszystko jest możliwe.

Pyskowanie ma sens jeżeli jest poparte argumentami, pal licho, że nie trafiają do rodziców. Ważne, że wyrabiasz własny światopogląd, a nie siedzisz jak mysz pod miotłą i czekasz na nie wiadomo co. Ja to widzę w ten sposób, ale to nie oznacza, że w pełni neguję twoje poglądy (pisze to na wszelki wypadek).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Colemanka jak się z tym czuję? A no bardzo słabo, żeby nie powiedzieć chu*owo, coś jak podcięte jaja. Zniszczona samoocena doszczętnie oraz to co powiedział @maroon... czyli szukanie akceptacji na zewnątrz pośród innych osób, braki widoczne. Z trudem przychodzi mi zaakceptować, że czasem to, że ktoś nie poświęca mi w danym momencie czasu, nie równa się z tym, że ma na mnie wyjebane. A wtedy zjazd u mnie, bo szukam winy w sobie. Ci którzy tego doświadczyli, wiedzą o co common.

 

Ale jest jeden plus, prawdopodobnie to będą najbardziej lojalni ludzie, jakich możesz spotkać w swoim życiu.

Świetni kompani biznesowi, słowo jest święte.

 

Mija dzień, mija czas, wyrzucam podwaliny niepewności, wymieniam grunt na nowo.

 

Myślę, że gdy wymienię w pełni poczucie wartości, życie będzie piękne, bo w sumie takie jest, wielokrotnie o tym się przekonałem. Ludzie też, dają znać o tym, mówiąc gościu... świat stoi dla Ciebie otworem.... I stoi ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, maroon napisał:

@Colemanka Owszem bywam skurwysynem, jak ktoś zasługuje, bądź sytuacja wymaga. Ale jeszcze czasami zbyt miękkim skurwysynem ;)

Grunt, że nie dajesz sobie w kaszę dmuchać.

12 minut temu, maroon napisał:

@CzikaBoom Ogólnie przepracowanie zajęło mi jakieś 10 lat. Od czasu buntu w liceum, do w zasadzie końca studiów. Ale różne drobiazgi jeszcze długo później wychodziły. Usamodzielnienie oczywiście było priorytetem. Jak się wprowadziłem, to rodzice przez rok, czy dwa nie utrzymywali kontaktu - obrazili się ?

Twoi rodzice widocznie kumplują się z moim ojcem. Czasami zastanawia mnie czy rodzice oczekują, że dzieciak będzie zależny całe życie od nich czy jak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Ma_ said:

Nie bardzo rozumiem z jakiego typu kobietami, niektórzy Panowie się tutaj spotykają, ze one musza podbudować swoje ego dawaniem na boku ? żałosne panie i żałośni Panowie widocznie przyciągają się na wzajem.  
Wg mnie każda inteligentna kobieta umie podbudować siebie niekoniecznie dawaniem dupeczki na boku. 
 

Ja się spotykałem z różnymi. I z paniami Prezes i z adwokatkami i z dziewczynami pracującymi na kasie. Każdej coś odpierdalało, choć wspólnym mianownikiem było zawsze parcie na ślub i (w domyśle) bombelki. Nawet jak któraś twierdziła, że nie chce ani tego, ani tego, to potem i tak gdzieś to wyłaziło "przy okazji".

 

Dlatego facet niezainteresowany małżeństwem, a do dzieci pochodzący z dystansem ma bardzo w pl pod górkę. Przy czym nawiązując znajomości z włoszkami, chorwatkami, skandynawkami, tam jakby bardziej liczył się człowiek i to co sobą reprezentuje, a nie czy ma być ślub i ile ma kasiory. Najwięcej znajomosci nawiązywałem pływając po środziemnym. Z perspektywy czasu głupotą było, że tych znajomości nie ciągnąłem dalej. 

 

Co do zdrad, to powiem tylko, że kiedyś było tego jakby mniej. Panny miały odwagę powiedzieć, że nie widzą dalszej relacji, zamiast kombinować na boku. Fakt, że dotyczyło to raczej tych lepiej sytuowanych z dobrymi wzorcami i zaradnych życiowo. 

 

Natomiast każda jedna z rozbitej rodziny, włącznie z eks, kombinowała na boku. Całe szczęście niewiele takich znajomości miałem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pancernik napisał:

 więc:

 

@Lalkaa ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wpie.dalaj się.

@Obliteraror ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wpie.dalaj się.

@thyr ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wp.... 

@Messer .

 

 

 

 

Nie przypominam sobie naszych konwersacji, no chyba że bawisz sie w archa i posiadasz tutaj jakieś multi konta. 

Edytowane przez thyr
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.08.2020 o 20:38, Messer napisał:


A mężczyźni są na tyle tępi, że nie wiedzą z kim mają do czynienia i to nawet prawnicy z sukcesami, lekarze czy biznesmeni, kiedy urabia ich dziewczyna, która przeczytała może w życiu tylko kilka książek romantycznych?

Zawsze mnie nurtowało jak to jest możliwe, że mężczyzna z sukcesami, który sprawdził się w biznesie więc musi wykazywać cechy drapieżcy albo przynajmniej powinien mieć ponadprzeciętną inteligencję i analityczny umysł, daje się urabiać jak dziecko i łyka prymitywne, proste do odczytania techniki manipulacyjne?

 

Mam kolegę, który jest oficerem WP skończył Politechnikę Warszawską jest naprawdę inteligentnym facetem, a jego żona już zdołała go przekonać, że jego kontakty z przyjaciółmi i rodziną to zły pomysł natomiast regularne drobne pożyczki gotówkowe dla jego teściowej to doskonała inwestycja w przyszłość.

 

Może macie jakieś teorie na ten temat? Przecież ten facet powinien bez problemu wyłapać związki przyczynowo-skutkowe, przewidywać jej ruchy i rozumieć intencje. 

 

 

Edytowane przez Mroczek
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mroczek napisał:

 

 

Może macie jakieś teorie na ten temat? Przecież ten facet powinien bez problemu wyłapać związki przyczynowo-skutkowe, przewidywać jej ruchy i rozumieć intencje. 

 

 

Magia cipki kolego. Twój kolega może i inteligentny ale jego największe hobby to bzykanie tej jedynej. 

Edytowane przez thyr
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Colemanka napisał:

Przecież rodzice (przynajmniej za moich młodych czasów) to była instytucja przeciwko której się buntowało, a nie słuchało. W jaki sposób twoja matka egzekwowała żebyś był grzeczny dla kobiet?

Nie rozumiesz o co chodzi. Chłopakowi w domu, który nie ma ojca (albo wiecznie jest nieobecny) dużo ciężej wchłonąć i zbudować pozytywne meskie wzorce na przyszłość. Zarowno te pokazujace "na żywo" zdrowe relacje mezczyzny i kobiety w zwiazku, szacunek, właściwe traktowanie siebie nawzajem, jak i typowo męskie zachowania, walkę o swoje, chęć do rywalizacji, męskie spędzanie czasu, wspólne wyjazdy, biwaki etc. To cholernie ważne dla młodego chłopaka, kontakt z dobrym męskim wzorem, autorytetem. Nie tylko w wydaniu kobiecym. 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Mroczek napisał:

Zawsze mnie nurtowało jak to jest możliwe, że mężczyzna z sukcesami, który sprawdził się w biznesie więc musi wykazywać cechy drapieżcy albo przynajmniej powinien mieć ponadprzeciętną inteligencję i analityczny umysł, daje się urabiać jak dziecko i łyka prymitywne, proste do odczytania techniki manipulacyjne?

Z moich obserwacji i przemyśleń ci ludzie typu CEO mają dość mocną relację z matką, stąd raczej ku kobietom nie kierują domyślnie tego wewnętrznego drapieżnika, a ku światu.
 

Edytowane przez t0rek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t0rek Kiedyś czytałem, że wśród CEO w USA większość to mężczyźni wychowywani przez samotne matki, ale nie znam żadnych badań na ten temat więc traktuję to tylko jako ciekawą hipotezę.

 

Natomiast uznaję ją za prawdopodobną z uwagi na największy odsetek rozwodów w USA w porównaniu do innych państw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, t0rek napisał:

@Messer A jest w Tobie zgoda na to, że ten świat jest jaki jest? 


Zrozumienie jest. Zgoda? Jeszcze w pełni nie, ale pracuję nad tym. Zabawne, bo własnie tym się zajmuje od ponad tygodnia i strasznie mnie to męczy. Właściwie nie znam żadnej osoby osobiście, która w pełni akceptuje ten świat.
 

3 godziny temu, t0rek napisał:

Byłeś frajerem czy po prostu nieświadomym gościem jak większość z nas w pewnym wieku?  I tak pomyślałem - czy ta "dżungla" przeraża bardziej obecnego Messera czy tego za młodu? No i czy rzeczywiście "dżungla" czy "dżungla z perspektywy idealisty"... 


Za młodu dżungla budziła lekkie nerwy, kiedy na początku widziałem to, co się dzieje. Kiedyś, jak miałem z 10-12 (?) lat stanąłem w obronie mojego 3 lata młodszego kuzyna, który był męczony. Starsi zrobili nam zamknięty krąg i to było coś w rodzaju fightclubu. Na szczęście nic wielkiego się nie stało, ale kuzyn miał spokój. W gimnazjum były kolejne przepychanki odnośnie "kocenia". Było to bardzo upokarzające, w sensie forma w jakiej nam to robiono, więc uznałem, że tak być nie może i walczyłem o swoje. W końcu, ojciec jako trener karate coś mnie nauczył. Jako jedyny zostałem oszczędzony. :) 
Czy mnie to przeraża? Nie, prędzej drażni i frustruje, jednak wcześniej było więcej strachu, ale widocznie tak musi być.

 

3 godziny temu, t0rek napisał:

Z drugiej strony - czy nie jest iluzją, że porównujemy stan zastany ("nie powiedziano nam jak jest") do jakiegoś wyimaginowanego świata, gdzie wszyscy dostają odpowiednie wskazówki wychowawcze, rozwijają się bez problemu i prą do przodu bez straty czasu? 


Oczywiście, że jest. Wyobraź sobie plecak. Masz go wypełniony ciężkimi kamieniami. Idziesz w góry, ot zwyczajna wycieczka. Ktoś mówi, że te kamienie są konieczne (szkoła i reszta) do takiej podróży i musisz je ze sobą mieć. Wyruszasz w podróż. Pod koniec dnia jesteś przemęczony, podróż była straszna. Myślałeś tylko o bólu z jakim kroczysz. Wracasz i wyrzucasz kamienie. Tymczasem doradca odnośnie kamieni zniknął i zostajesz sam ze sobą, wraz ze swoim pragnieniem, głodem i bólem całego ciała. Żeby było śmieszniej - nikogo to nie interesuje.
Tymczasem mamy drugą osobę. Bierze co konieczne - jakiś nóż, wodę, telefon, coś do jedzenia. Wie czego się spodziewać. Wycieczka jest super, nie męczy się, bo jest przygotowany na to, co go ewentualnie spotka. Roztaczają się przed nim coraz piękniejsze widoki. Z łatwością zdobywa szczyt. Patrzy spokojnie i na luzie z tego szczytu, jedząc swoje danie, które sam sobie przyrządził. Jest pyszne, chociaż nie takie świeże, jednak takie, jakie lubi. Jest samemu, więc puszcza sobie na spokojnie muzykę z telefonu. Mało kto wspina się na szczyt, inni nadrabiają drogi z najróżniejszych powodów, to może nawet nikomu nie przeszkadzać. Wraca na spokojnie z wycieczki. Jest odrobinę zmęczony, ale było warto. Góry są tak bajecznie pięknie. To powietrze, ten klimat, to przyjemne zmęczenie pod koniec. Świat od razu robi się tak kolorowy.

Chyba nie muszę Ci mówić do czego piję, prawda? Życie wyposaża nas w kamienie, a przewracając się, rani nas samych. To mnie drażni - czas, energia i potrzebne zasoby, żeby wyrzucać kamienie, jeden po drugim. O ile prościej by było, gdyby iść gdziekolwiek się chce bez bagażu..

 

Godzinę temu, Pancernik napisał:

Żadne z Was mnie nie zrozumiało, włącznie z @Messer . Ja Ciebie nie potępiam, nie oceniam, nie neguję Twojej filozofii życia. W gruncie rzeczy, może nawet się tak bardzo się nie różnimy.

 

Mnie interesuje skąd czerpiesz siłę, albo jak uzupełniasz jej pokłady, zwłaszcza w związku z decyzjami, które podjąłeś i stylem życia jaki obrałeś, pytam bo zaczynam odczuwać jej deficyt i to znaczny.


Jeżeli nikt Cię nie zrozumiał, być może źle się wyraziłeś? Odnośnie mojej energii, akurat mam dzisiaj i wczoraj odrobinę zjazd i zauważyłem, że nawet ludzie na mieście są wobec mnie bardziej niemili i jacyś obojętni. A energię czepię sam z siebie. Po prostu siadam i robię to, co jest do zrobienia, bez większej filozofii. Dbam o dopaminę, dietę, ćwiczę, medytuję itd. Od dwóch dni mam taki zastój, który kumulował się aż od tygodnia, że nie mam siły nawet iść potrenować, a zdarza mi się to rzadko, więc to raczej nie dwubiegunówka. Dzisiaj już jest lepiej, jutro może wstanę jak młody bóg. Dzięki, że pytasz. ;) 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Obliteraror said:

Nie rozumiesz o co chodzi. Chłopakowi w domu, który nie ma ojca (albo wiecznie jest nieobecny) dużo ciężej wchłonąć i zbudować pozytywne meskie wzorce na przyszłość. Zarowno te pokazujace "na żywo" zdrowe relacje mezczyzny i kobiety w zwiazku, szacunek, właściwe traktowanie siebie nawzajem, jak i typowo męskie zachowania, walkę o swoje, chęć do rywalizacji, męskie spędzanie czasu, wspólne wyjazdy, biwaki etc. To cholernie ważne dla młodego chłopaka, kontakt z dobrym męskim wzorem, autorytetem. Nie tylko w wydaniu kobiecym. 

O widzisz i to do mnie przemawia. Tylko Panowie zbijają z tropu, bo piszą, że maja żal do matki. No to jaki żal do matki? Chyba do żal ojca o nieobecność, ewentualnie do matki, że w jakiś sposób powodowała nieobecność / wycofanie ojca, bo i tak może być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Colemanka napisał:

O widzisz i to do mnie przemawia. Tylko Panowie zbijają z tropu, bo piszą, że maja żal do matki

Ja nie mam. Z mamą miałem świetną i głęboką relację. Był czas, że tylko ona we mnie wierzyła. Ojciec był trudnym człowiekiem. Wykształconym, inteligentnym, a jednocześnie potwornym leniem, przykro to pisać. Był czas, ze to mama glownie utrzymywała dom. Długo darliśmy Z ojcem koty. To, jaki jestem, też mu w pewnym stopniu zawdzięczam.

 

Nigdy nie chciałem w obszarze podejścia do pracy być taki jak on. No i nie jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, Colemanka said:

O widzisz i to do mnie przemawia. Tylko Panowie zbijają z tropu, bo piszą, że maja żal do matki. No to jaki żal do matki? Chyba do żal ojca o nieobecność, ewentualnie do matki, że w jakiś sposób powodowała nieobecność / wycofanie ojca, bo i tak może być.

 

Nie, żal do matki. I nie próbuj sobie "tłomaczyć" po swojemu. 

 

Żal również dlatego (obecnie uświadomiony), że ojciec zapierdalał na zachcianki pani, a pani kasę i krwawicę przepierdalała, przy okazji rozładowując swoje frustracje na dziecku. 

 

Gdyby nie ciśnienie matki na hajs, to relacja zapewne wyglądałaby zupełnie inaczej. To były lata 70/80. W pl nie dało się normalnie zarobić, żeby mieć wyższy standard życia - zachodni samochód, wycieczki 3/4x w roku, w tym za granicę i nie do "bloku", żarcie i gadżety z baltony i pewexu. 

 

Jednym z efektów ubocznych jest to, że nigdy nie byłem skłonny na zachcianki pań zasuwać. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Messer napisał:

Jeżeli nikt Cię nie zrozumiał, być może źle się wyraziłeś?

Albo źle się wyraziłem, albo ludzie odbierają pewne kwestie zbyt personalnie.

 

8 minut temu, Messer napisał:

Odnośnie mojej energii, akurat mam dzisiaj i wczoraj odrobinę zjazd i zauważyłem, że nawet ludzie na mieście są wobec mnie bardziej niemili i jacyś obojętni.

U mnie to samo.

 

9 minut temu, Messer napisał:

Dbam o dopaminę, dietę, ćwiczę, medytuję itd. Od dwóch dni mam taki zastój, który kumulował się aż od tygodnia, że nie mam siły nawet iść potrenować, a zdarza mi się to rzadko, więc to raczej nie dwubiegunówka.

Poza medytacją, to wszystko się pokrywa, Moją dzisiejszą wymówką był deszcz, co praktycznie nigdy nie ma miejsca.

 

Znaczy, że Ty też nie masz na to jakiejś magicznej recepty, tylko po prostu starasz się to przetrwać.

 

 

"Gdy umiera nadzieja, pozostaje nam tylko przetrwanie"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, maroon said:

 Jak się wprowadziłem, to rodzice przez rok, czy dwa nie utrzymywali kontaktu - obrazili się ?

O kur*a ale zajadli. Ale co potem podeszli do plota, faja im zmiękła?

Słuchaj nie wyzbywaj się tej emocjonalności. Dla mnie jesteś ostry, wyrazisty i bardzo męski (tj. twój wizerunek na forum znaczy się) aż czasami nawet ZA ostry. Ta emocjonalność Cię uatrakcyjnia, przekłamuje ostrość.

Jakaś plaga z tymi nieobecnymi/wycofanymi ojcami. Kto z nas w ogóle pochodzi z dobrego domu? Chyba tylko Brat @Stefan Batory i Brat @Obliteraror w 70% ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Pancernik napisał:

ch.j mnie obchodzi Twoje zdanie, nie wpie.dalaj się.

Wzajemnie - mnie chu* obchodzi twoja „prośba” i będę się wpierda*** gdzie i kiedy mi się podoba! Jak masz problem to nie czytaj albo nie pisz to nikt Ci się wpierdal***. Nie jesteś cudem świata, nie masz monopolu na prawdę a każdy z nas ma prawo się odnieść i wypowiedzieć. 
 

@thyr Ty tak kulturalnie odpowiedziałeś a mi nerwy puściły ?

Edytowane przez Lalkaa
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.