Skocz do zawartości

Upadek męskości


Rekomendowane odpowiedzi

37 minut temu, Cellardoor napisał:

Oczywiście to totalnie aseksualne, dlatego podoba mi się to forum. 

Nawet nie zwracam uwagi na to czy to jest pociągające czy nie. Moim zdaniem jest to upokarzające, nie tylko dla mężczyzny, ale generalnie dla człowieka.

 

Dlaczego miałbym oddać wolność na rzecz kobiety w takim stopniu, że decyduje ona gdzie mogę wyjść? Czy wtedy dalej to ja jestem właścicielem mojego życia? Uważam, że mąż to jedna z ról mężczyzny, która owszem wymaga poświęceń, ale w prawdziwie zdrowym związku każdy człowiek powinien zachować wolność do decydowania o sobie. Ci panowie, których historię przytoczyłem wyzbyli się największej wartości, istoty człowieczeństwa, czyli możliwości decydowania o sobie. Jest to tak smutny obraz, że mnie osobiście napawa zgrozą. Tak się poniżyć dla seksu? Bo przecież to nie może być miłość, jeżeli jedna osoba zabiera wolność drugiej. Mamy do czynienia z oprawcą i zakładnikiem.

 

Oddać tak istotne wartości jak godność i wolność dla seksu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, CzikaBoom napisał:

Mój kumpel oddał to za nie bycie samemu. Jest pod butem kobiety ale uważa, że to lepsze od bycia w pojedynkę. Ludzie są kuźwa dziwni. 

No co ty? To jakiś inteligentny gość?

 

@mariann Myślisz, że potomstwo takich patologicznych rodziców mogło coś osiągnąć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, CzikaBoom napisał:

Jest pod butem kobiety ale uważa, że to lepsze od bycia w pojedynkę. Ludzie są kuźwa dziwni. 

Bycie pod butem kogokolwiek nie jest rozwiązaniem porządanym, został pewno tak nauczony, przykre to.

 

2 minuty temu, kali napisał:

@mariann Myślisz, że potomstwo takich patologicznych rodziców mogło coś osiągnąć?

Tak ale będzie ta osoba szczególnie facet miała ciężko, bo wiele czeka odprogramowywania się. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, kali napisał:

Oddać tak istotne wartości jak godność i wolność dla seksu?

Jak to powiedział Winston Churchill - kto wybiera hańbę zamiast wojny, będzie miał i hańbę i wojnę.

Analogicznie - a tu analogia jest prawdziwa jak nigdzie indziej - kto wybiera bycie pizdą dla seksu, pizdą zostanie, a seksu i tak miał nie będzie. Prędzej czy później.

 

Dlaczego chłopcy zostają pizdami? Bo nas tak się wychowuje panowie, i to od dziecka. Żyjemy w jednym z najbardziej matriarchalnych krajów świata.

Kobieta dojrzewa z biegiem czasu, facet bez męskiego wzorca albo co najmniej wiedzy jak ma być - nie dojrzeje nigdy.

 

Za moich młodych czasów, czyli lata 90te i 2000czne temat męskości nie istniał - chyba że wałkowało się "toksyczność" męskości. Wałkowało się że kobiecie się należy, a facet powinien.

Wiecie czym jest to forum? Dowodem na prawo wahadła.

 

Skoro kiedyś było tak, teraz faceci się budzą i chcą by było odwrotnie. Prawda jest trochę pośrodku - pannę można szanować, a nawet z ludzkiego punktu widzenia powinno się. Chyba że nie zasługuje na to, wtedy należy ją pożegnać - ale jeśli panna jest ok, trzeba ją szanować, co absolutnie nie oznacza, że należy jej się dać zdominować.

 

Zrozumiałem to, kiedy urodziły mi się dzieci, bo przy ich wychowaniu i przy relacji z panną działa TEN SAM MECHANIZM.

Jeśli dzieci i panny nie wychowasz mężczyzno - bądź pewien że one wychowają ciebie.

 

Prócz tego, jeśli to im się uda - stracisz ich szacunek do siebie. Bo jak dzieci potrzebują ojca - autorytet a nie kumpla, tak kobieta potrzebuje faceta z jajami a nie pizdę. Choćby jej samej wydawało się inaczej.

 

Dlatego właśnie i dzieci i kobiety testują nas (nieświadomie) czy okażemy się mężczyznami. Czy też dla seksu, świętego spokoju, ze strachu itp - odpuścimy.

Droga do szczęścia i satysfakcji to walka - nie ma innej. Niekoniecznie pięściami - ale charakterem na pewno.

Edytowane przez Szalony Koń
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.08.2020 o 12:49, kali napisał:

Zaproponowałem mu whisky, na co zareagował z aprobatą, po czym dziewczyna stojąca obok nas wtargnęła w rozmowę i powiedziała chłopakowi: przecież w sierpniu miałeś nie pić. Mężczyzna zesmutniał i przytaknął.

Dla mnie męskość oznacza między innymi słowność, co pozwala mieć w kimś takim podpore i darzyć go zaufaniem. Z przytoczonej sytuacji wynika, iż ów facet coś jej i/lub sobie obiecał i ona mu o tym przypomniała. Wiec ja bym sie akurat tej sytuacji nie czepiała, bo wszystko zalezy od kontekstu. 

Co innego wydawać rozkazy, a co innego przypomnieć o danym słowie ?

 

Generalnie wszystko zalezy wlasnie od kontekstu, od tego jaki jest ten czlowiek. 

 

Powiem Ci z perspektywy ex żony alkoholika. Lubilam kolegów ex męża, ale nie lubiłam gdy wychodził (tyle ze ja nie mialam opcji by mu cokolwiek zabronic). Nie lubiłam nie dlatego, ze nie chcialam zeby sie dobrze bawił. Nie lubiłam, bo pił, a potem wracał do domu. I zaczynał się awanturować. Z dupy. O wszystko. Nawet, ze niebo jest niebieskie. 

Oni (koledzy) mieli radoche z nim wczesniej, ja zbieralam cięgi. Na nich potrafił wydac pół wypłaty, a potem ja kombinowalam jak zdobyc pieniądze na jedzenie, bo on miał taki skrzywiony "honor", ze nie bedzie sie ponizal i np pozyczal od rodzicow (zeby nie było - ja tez pracowalam, ale zarabialam trzy razy mniej niz on i z mojej wyplaty szlo na oplaty i jego kawalerskie długi). Życie. Z boku mogło to wygladac inaczej. Ze bylam tą ktora na propozycje wyjscia gdzies mojego samca marudzi i przewraca oczami ?

 

Fakt, zdarzają się też ciapy i pantofle. Co bez zgody swojej baby nie wytkną nosa za drzwii. Ale myślę sobie, że to chyba kwestia lenistwa i komformizmu. Latwiej sie lezy na kanapie i ma swiety spokoj niz użera z nabzdyczoną lalą ?

  • Zdziwiony 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MalVina napisał:

Powiem Ci z perspektywy ex żony alkoholika. Lubilam kolegów ex męża, ale nie lubiłam gdy wychodził (tyle ze ja nie mialam opcji by mu cokolwiek zabronic). Nie lubiłam nie dlatego, ze nie chcialam zeby sie dobrze bawił. Nie lubiłam, bo pił, a potem wracał do domu. I zaczynał się awanturować. Z dupy. O wszystko. Nawet, ze niebo jest niebieskie. 

Zdaję sobie z tego sprawę i nigdy bym nie namawiał alkoholika na whisky, czy piwo, tym bardziej alkoholika, który ma rodzinę. Ja jednak piszę o osobach pijących bardzo niewiele i podejrzewam, że takie spotkanie na whisky mogłoby być jego jedynym w miesiącu.

 

20 godzin temu, Szalony Koń napisał:

Prócz tego, jeśli to im się uda - stracisz ich szacunek do siebie. Bo jak dzieci potrzebują ojca - autorytet a nie kumpla, tak kobieta potrzebuje faceta z jajami a nie pizdę. Choćby jej samej wydawało się inaczej.

Ja uważam, że dzieci potrzebują ojca w roli ojca mniej więcej do 13 roku życia, a później należy stopniowo stawać się ich przyjacielem. Taka transformacja pozwoli zmniejszyć intensywność buntowniczej postawy, która nasila się właśnie w tym okresie. Co do kobiety zdecydowanie masz rację, niestety do końca życia trzeba udawać męskiego samca, a każda chwila słabości może skutkować utratą jej szacunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, kali napisał:

Ja uważam, że dzieci potrzebują ojca w roli ojca mniej więcej do 13 roku życia, a później należy stopniowo stawać się ich przyjacielem. Taka transformacja pozwoli zmniejszyć intensywność buntowniczej postawy, która nasila się właśnie w tym okresie.

A temu zupełnie nie przeczę - mnie chodziło o małe dzieci, bo one próbują sobie ciebie ustawić najskuteczniej. I są takie słodkie i niewinne, że często im ulegasz. Zupełnie jak panience na początku związku - i nie daj Boże - na późniejszym etapie również.

13 latki to zupełnie inna historia - przyjacielem można i należy być. Tym niemniej powinny wiedzieć czyj głos jest wiążący.

 

Godzinę temu, kali napisał:

 Co do kobiety zdecydowanie masz rację, niestety do końca życia trzeba udawać męskiego samca, a każda chwila słabości może skutkować utratą jej szacunku.

Powiem Ci z doświadczenia, że po jakimś czasie jest łatwiej. Moja żona zrozumiała że czas mojej pizdowatości się nieuchronnie i nieodwracalnie skończył. I nie muszę się pilnować - a może dlatego że się owym męskim samcem stałem? Chyba jednak nie do końca - porpawiło się oczywiście wiele rzeczy, ale takim klasycznym alfą nie jestem. Mimo wszystko w rodzinie jest jasna hierarchia i nie muszę uważać na każdy krok i każde słowo, by się to nie posypało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.08.2020 o 12:49, kali napisał:

Zainspirował mnie on jednak do pewnej refleksji. Jakiś czas temu zadzwoniłem z propozycją wyjścia na piwo do znajomego, który wziął ślub z kobietą kilka miesięcy temu. Wyobraźcie sobie, że jego własny telefon odebrała małżonka i stwierdziła ciepłym, aczkolwiek zdecydowanym tonem, że mąż nie wyjdzie, bo nie ma czasu.

 

Spotkałem również kolegę, który spacerował z dziewczyną (wkrótce mają się pobrać), kiedy ja uprawiałem jogging. Zaproponowałem mu whisky, na co zareagował z aprobatą, po czym dziewczyna stojąca obok nas wtargnęła w rozmowę i powiedziała chłopakowi: przecież w sierpniu miałeś nie pić. Mężczyzna zesmutniał i przytaknął.

 

Czy to jest normalne zachowanie? Przecież ja nie śmiałbym zabronić mojej żonie, a tym bardziej przyszłej żonie wyjścia z koleżankami na drinka, czy wino. Wyżej wymienieni panowie (jak i wielu innych moich rówieśników, o których nie wspomniałem) chodzą przy swoich paniach jak w zegarku. To ma być ten upragniony związek, o który tak się ubiegamy? I teraz najważniejsze pytanie: czy to nie jest upokarzające?

Mnóstwo takich kobiet teraz jest. Jak to czytam przypomina mi się sytuacja kolegi mojego męża. Gdzie my byliśmy w związku już dłuższy czas, a oni się zeszli. I nagle on nie miał czasu na nic. Ani na takie wyjścia na piwo, na cokolwiek z kolegami. Nawet na wyjazdy ze znajomymi. A jak już proponowaliśmy wspólnie (już uznaliśmy z mężem jak ma taką babę to chociaż może się razem spotkamy) to nagle kilka dni przed coś wypadało im i to uwaga, nagle plany na wspólny wyjazd na rower, albo w góry. Czasami dzień a czasami 2 dni przed jak spotkanie było zaplanowane już jakiś czas temu i potwierdzone. I to za każdym razem! Zaczęliśmy nawet wiesz to sprawdzać czy nam się wydaje, czy tak jest za każdym razem i proponowaliśmy kolejne spotkania mąż sam na sam i wspólnie - cały czas to samo! 
Tak kobiety nie trawie. Strasznie mnie to denerwowało. A chyba jeszcze bardziej ten facet. Ze jest pod takim pantoflem (to takie bardziej kulturalne niż to którym bym go najchętniej określała, panowie się domyślą). Co ona powie to on zorbi. Teraz mają dziecko. I zero kontaktu z nimi. Jest dziecko i on nagle nie ma czasu nawet napisać ??‍♀️. No szkoda komentować. 
 

A tak to nie zabraniam mężowi wychodzić. Wręcz jak uważam, że za długo już jest w domu. Gdzieś obowiązki nas pochłaniają. Już dawno nie był z kolegami to mu sama proponuje weź wyjdź. Rozerwij się. Czas spędzony z facetami to czas dla niego. Nigdy nie będzie taki sam jak ze mną. 
 

@MalVina Współczuje bardzo. To też w wyniku Twojej historii muszę wspomnieć, że mój mąż ma taka zasadę, że wypija 2 piwa max, tak kiedyś postanowił i zawsze jest słowny. Nigdy nie przyszedł pijany. Przez co mu ufam. Zawsze o ten godzinie wracał o której obiecał. Mówił gdzie jest. 

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Lalkaa napisał:

Już dawno nie był z kolegami to mu sama proponuje weź wyjdź. Rozerwij się. Czas spędzony z facetami to czas dla niego. Nigdy nie będzie taki sam jak ze mną. 

A orientujesz się jaki Twój mąż ma typ MBTI? Z tego co opisujesz, to raczej jest tą stroną uległą w związku, dopasowującą się, natomiast ty jesteś ogarniatorką.

 

Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, uważam że to całkowicie normalne. Temat dotyczy patologicznej formy uległości, czyli takiej, która kosztuje człowieka wolność i godność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, kali napisał:

A orientujesz się jaki Twój mąż ma typ MBTI? Z tego co opisujesz, to raczej jest tą stroną uległą w związku, dopasowującą się, natomiast ty jesteś ogarniatorką.

A nie, a gdzie to sprawdzić? Bo bardzo chętnie to zorbie ?
Uległą? No po innych rzeczach to bym nie powiedziała ze uległą, bardziej właśnie takie dostosowanie, dopasowanie jak piszesz ale to w odpowiednich sytuacjach.

Bo on potrafi i stawia na swoim i ja tez muszę się dostosować. 
A z tym niżej noooo po samym słowie mogę powiedzieć hmm ze jeśli jest to to o czym ja myśle - czyli, że ogarniam wszystko w domu, życiowo, załatwiam różne rzeczy to myśle ze tak. A nawet jeśli nie załatwiam staram się mieć kontrole, że coś jest załatwiane. 

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.08.2020 o 23:24, Szalony Koń napisał:

 

Dlaczego chłopcy zostają pizdami? Bo nas tak się wychowuje panowie, i to od dziecka. Żyjemy w jednym z najbardziej matriarchalnych krajów świata.

Kobieta dojrzewa z biegiem czasu, facet bez męskiego wzorca albo co najmniej wiedzy jak ma być - nie dojrzeje nigdy.

 

Za moich młodych czasów, czyli lata 90te i 2000czne temat męskości nie istniał - chyba że wałkowało się "toksyczność" męskości. Wałkowało się że kobiecie się należy, a facet powinien.

Wiecie czym jest to forum? Dowodem na prawo wahadła.

 

Skoro kiedyś było tak, teraz faceci się budzą i chcą by było odwrotnie. Prawda jest trochę pośrodku - pannę można szanować, a nawet z ludzkiego punktu widzenia powinno się. Chyba że nie zasługuje na to, wtedy należy ją pożegnać - ale jeśli panna jest ok, trzeba ją szanować, co absolutnie nie oznacza, że należy jej się dać zdominować.

To nie do końca tak. Tego nie da się przekazać w procesie wychowania (moim zdaniem). To tak samo jak chciałbyś nauczyć dziecko bycia nauczycielem, majstrem na budowie czy kapitanem statku. Niby jak to zrobić? Jak nauczyć kierowania ludżmi?

 Białorycerskość czy też pizdowatość facetów jest też ściśle powiązana z ich atrakcyjnością dla kobiet. Im większe powodzenie u pań, tym mniejsza pizdowatość . Z grubsza tak to działa wg. moich obserwacji. Większość młodych facetów, bez doświadczenia życiowego jest przekonana, że z kobietą należy postępować tak jak z kolegą. Ja tak kiedyś myślałem. Oczywiście zadając się z kobietą szybko się przekonałem, że to nie prawda. Ale tego da radę się nauczyć.

 

Taki przykład. Jak pewien kolega z pracy o ogromnym powodzeniu u kobiet szukał sobie pani do LTR posługując się przy tym portalem randkowym na S. To spotykał się zawsze  z pięcioma kobietami, oczywiście nie jednocześnie. Jak mawiał "każda ma swoją szansę". Wkładał w to masę energii, ale gdzieś w ciągu pięciu lat "przerobił" między 70 a 100 pań. Jedną z nich spytałem co ona w nim widzi. To mi powiedziała, że; "Jacuś jest tak wspaniałym mężczyzną, że jak my się dzisiaj rozstaniemy, to on jutro będzie miał trzy inne"?.  To przypadek skrajny, ale dobrze pokazuje pewien mechanizm.

 

Oczywiście wiadomo, że każda kobieta chce sprawdzić, czy da się wejść facetowi na głowę (zdominować go). Profesor Starowicz w (11:30- 13:00) mówi co się dzieje w związku, gdy kobiecie w końcu uda się to zrobić. Myli się?

 

 

 

Reasumując. To o czym mówi pan Kotoński w swoich książkach, czy chociażby prof. Starowicz powinno się uczyć w szkole na przedmiocie pt. "Przysposobienie do życia w rodzinie".

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.08.2020 o 12:49, kali napisał:

Przeczytałem na forum temat, gdzie autor przytoczył historię zwyrodnialca, który w wieku 40 lat zostawił rodzinę, zapłodnił (chyba) 10 razy 19-letnią dziewczynę, a w dodatku w tej opowieści była też przemoc, głód i alkohol. Swoją drogą ciekawe, na kogo wyrosła owa dziesiątka dzieciaków wychowana w takich warunkach... Temat już zniknął z jakichś powodów, ale generalnie dotyczył (moim zdaniem źle rozumianej) męskości, która miałaby się objawiać pod postacią silnej ręki i obojętności mężczyzny.

 

Zainspirował mnie on jednak do pewnej refleksji. Jakiś czas temu zadzwoniłem z propozycją wyjścia na piwo do znajomego, który wziął ślub z kobietą kilka miesięcy temu. Wyobraźcie sobie, że jego własny telefon odebrała małżonka i stwierdziła ciepłym, aczkolwiek zdecydowanym tonem, że mąż nie wyjdzie, bo nie ma czasu.

 

Spotkałem również kolegę, który spacerował z dziewczyną (wkrótce mają się pobrać), kiedy ja uprawiałem jogging. Zaproponowałem mu whisky, na co zareagował z aprobatą, po czym dziewczyna stojąca obok nas wtargnęła w rozmowę i powiedziała chłopakowi: przecież w sierpniu miałeś nie pić. Mężczyzna zesmutniał i przytaknął.

 

Czy to jest normalne zachowanie? Przecież ja nie śmiałbym zabronić mojej żonie, a tym bardziej przyszłej żonie wyjścia z koleżankami na drinka, czy wino. Wyżej wymienieni panowie (jak i wielu innych moich rówieśników, o których nie wspomniałem) chodzą przy swoich paniach jak w zegarku. To ma być ten upragniony związek, o który tak się ubiegamy? I teraz najważniejsze pytanie: czy to nie jest upokarzające?

Dam Ci przykład skąd mogą być te odpowiedzi kobiet 

- w domu syf, kiła, mogiła, nie posprzątane albo nie wiem malowanie czeka 4 tydzień rozgrzebane albo trzeba po prostu naprawić kran a facet idzie na drinka?

Dla mnie to nie do przyjęcia - jestem dość obowiązkowa i nie wyobrażam sobie, że w tygodniu pracujemy równo a w weekend np ja sprzątam, robię zakupy, nadrabiam czas z dziećmi a facet idzie na piwo czy np jedzie do mamusi pomagać itp.  I nie chodzi mi o wyjście "na piwko" raczej ogólnie o listę priorytetów do zrobienia lub daną sytuację w domu. Jak ogólnie mówiąc " w domu i relacjach" jest ok to może chodzić na drinka codziennie  bo nie problem w samym wychodzeniu.

Odwrotnie: wyobrażasz sobie, że w piątek czy sobotę jesteś zrypany po pracy, maść dośc fizycznie czy psychicznie, w domu do ogarnięcia jakiekolwiek zaległość, sprzątanie itp a Twoja dziewczyna zostawia Cię z tym i idzie na drinka?

No nie bardzo zapewne.

Natomiast jeśli laska zakazuje dla samego zakazywania to jest idiotką - ale nie mówię tu o patologicznie zazdrosnych kobietach tylko normalnych relacjach zaangażowanych ludzi.

W dniu 2.08.2020 o 15:03, kali napisał:

A te mężatki? Owszem bywają ładne, seks mógłby być przyjemny, ale nie ma już w nich tej świeżości, to osądzające oko, które trzyma swojego mężczyznę w rydzach odbiera im spontaniczność. To są już leniwe baby, chcące jak najwygodniej spędzać czas - tyle.

 

bo mężatki mają zobowiązania zazwyczaj od tych rodzinnych, pieniężnych i innych sumujących się na prozę życia.

Bez stałych i ważnych zobowiązań bycie spontanicznym to codzienność - ale potem po prostu trzeba dorosnąć i zmienić listę priorytetów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

 Większość młodych facetów, bez doświadczenia życiowego jest przekonana, że z kobietą należy postępować tak jak z kolegą. Ja tak kiedyś myślałem. Oczywiście zadając się z kobietą szybko się przekonałem, że to nie prawda. Ale tego da radę się nauczyć.

 

 

 

Ale żeby traktować kobietę jak kumpla tak twierdzi dobra połowa forum i do tego twierdzą że działa. 

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Stefan Batory napisał:

To nie do końca tak. Tego nie da się przekazać w procesie wychowania (moim zdaniem). To tak samo jak chciałbyś nauczyć dziecko bycia nauczycielem, majstrem na budowie czy kapitanem statku. Niby jak to zrobić? Jak nauczyć kierowania ludżmi?

Zła analogia.

Każdy chłopiec jest stworzony do bycia mężczyzną. Niekoniecznie nauczycielem, kapitanem itp. To już są indywidualne predyspozycje.

I w naturalnym procesie, w każdej kulturze, tym mężczyzną zostaje. Bo ma wzorzec ojca, a nawet jak ojciec zginie - innych mężczyzn, którzy są dla niego naturalnymi przewodnikami. Przykład - Jakub Błaszczykowski, wychowywany bez ojca a wcześniej z ojcem dającym mu jak najgorszy wzorzec. No ale był wujek.

 

6 godzin temu, Stefan Batory napisał:

 Białorycerskość czy też pizdowatość facetów jest też ściśle powiązana z ich atrakcyjnością dla kobiet. Im większe powodzenie u pań, tym mniejsza pizdowatość . Z grubsza tak to działa wg. moich obserwacji.

Według moich obserwacji jest dokładnie odwrotnie. Im większa pizdowatość, tym mniejsze powodzenie u pań. W tę stronę.

Pewny siebie chłopak, który dopiero zaczyna rozglądać się za dziewczynami, w przypadku niepowodzenia nie stanie się pizdą. Ani odwrotnie - chłopak pizdeczka, nie stanie się facetem tylko dlatego że mu się dziwnym trafem jakaś niezła sztuka trafiła. Ten drugi przypadek znam doskonale, kumpel jeszcze z podstawówki. Fajny facet, no ale miękka faja strasznie. A laska mu się trafiła (i to już w liceum) taka, że się każdy obejrzy.

 

6 godzin temu, Stefan Batory napisał:

 Większość młodych facetów, bez doświadczenia życiowego jest przekonana, że z kobietą należy postępować tak jak z kolegą. Ja tak kiedyś myślałem. Oczywiście zadając się z kobietą szybko się przekonałem, że to nie prawda. Ale tego da radę się nauczyć.

Z tym się zgadzam.

Może nie tyle jak z kolegą postępować, ale wierzy w proste zasady - za bycie dobrym kobieta (jak kolega) odwzajemni się tym samym, za bycie złym - analogicznie. A wiemy że jest zgoła inaczej - a konkretnie nie wystaczy być dobrym, trzeba jeszcze być zdecydowanym i umieć egzekwować elementarne zasady. A jak nie - być gotowym odejść. To panna też czuje, i wie doskonale na co nie może sobie pozwolić.

 

6 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Taki przykład. Jak pewien kolega z pracy o ogromnym powodzeniu u kobiet szukał sobie pani do LTR posługując się przy tym portalem randkowym na S. To spotykał się zawsze  z pięcioma kobietami, oczywiście nie jednocześnie. Jak mawiał "każda ma swoją szansę". Wkładał w to masę energii, ale gdzieś w ciągu pięciu lat "przerobił" między 70 a 100 pań. Jedną z nich spytałem co ona w nim widzi. To mi powiedziała, że; "Jacuś jest tak wspaniałym mężczyzną, że jak my się dzisiaj rozstaniemy, to on jutro będzie miał trzy inne"?.  To przypadek skrajny, ale dobrze pokazuje pewien mechanizm.

A konkretnie? Pytam bo nie wiem na co to dowód, w kontekście dyskusji powyżej.

 

6 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Oczywiście wiadomo, że każda kobieta chce sprawdzić, czy da się wejść facetowi na głowę (zdominować go). Profesor Starowicz w (11:30- 13:00) mówi co się dzieje w związku, gdy kobiecie w końcu uda się to zrobić. Myli się?

Absolutnie ma rację.

6 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Reasumując. To o czym mówi pan Kotoński w swoich książkach, czy chociażby prof. Starowicz powinno się uczyć w szkole na przedmiocie pt. "Przysposobienie do życia w rodzinie".

Nie, tego powinni uczyć ojcowie synów albo doświadczeni życiowo mężczyźni - młodych.

Jak wmieszasz do tego szkołę, to w 99% będą to robić panie nauczycielki. A jak będą robić - to się zapewne domyślasz.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się odnosić do zwyrodniałego przykładu pijaka, co narobi dzieci, a potem im spuszcza wpierdol,  
Ani do kolesia co nie umie wyjść na piwo. 

Zaintrygowałam mnie nagłówek (tak, nabieram się na każdego clickbait'a jak dziecko). Jednak podchodząc poważnie do tematu, oczywiści w subiektywny sposób...
Co to znaczy upadek męskości? 
Czym jest męskość? 

Tzw. "upadek męskości" definiuję jako zmianę wartości u mężczyzn. Czy to jest dobre? Clasico odpowiedź - to zależy. ;) 
Fajnie, że teraz nie ma presji i realnej potrzeby, by ogarniać chociażby majsterkowanie, bo przychodzi fachowiec i naprawia, co trzeba; spoko, że nie trzeba się hajtać i robić dzieciaka; fajnie, że można zadbać o siebie, o swoje pasje, czas wolny. 
Nie mnie oceniać, choć gdyby teraz byłaby wojna, głód, brak energii elektrycznej, Internetu, to byłoby słabo, bo moi rówieśnicy obojga płci nie daliby sobie rady. I do tych okoliczności można dodać słowo "upadek". 

Moja znajoma psycholog stwierdza, że "upadek męskości" polega na tym, że obecnie (jakaś część mężczyzn, która zaczęła się ujawniać w życiu społecznym) chłop nie wie:
- jak postępować z własnym życiem;
- jak obchodzić się z babą, by zaruchać, mieć spoko relacje i normalną rodzinę;
- jak rywalizować z drugim chłopem.

Nie chcę się mądrzyć , klepać to, co ciągle jest powtarzane na forum, ale sory - każdy musi ogarnąć swoją dupę. pomimo nawet oczywistych przeszkód (brak kasy, choroba, pewien typ urody, brak dominującego talentu, pochodzenie z dysfunkcyjnej rodziny itd.). 

Na przykładzie mojego męża... 
Należy stwierdzić fakt, że mój mąż niestety nie dostał zdrowych, męskich wzorców. Mój teść przechlał, przepalił 30 lat życia, nie ma emerytury, siedzi w zagrzybiałym mieszkaniu komunalnym, narobił dzieci podczas maratonów alkoholowych (dodam, że moja śp.teściowa również byłą alkoholiczką), qrwił się po burdelach, z żulerinami, lał moją teściową niemiłosiernie, nie był w stanie nawet zarobić na jedzenie dla dzieci... Pomimo tego. że teściu nie pije, nie pali od 4 lat, to jakimś cudem dostał rentę, jakoś se radzi, ale wiadomo - trzeba mu dopomóc finansowo, na zimę trzeba mu kupić opał, załatwić różne sprawy, bo nie rozumie obecnych czasów (elektronika, życie online, sprawy urzędowe). Roztył się, więc jest problem z ubraniami dla niego (wyniki badań ma o dziwo wzorowe).

Z czym boryka się mój mąż (jeśli chodzi o jego ułomności w realizowaniu jego męskich potrzeb)? 
Mój mąż chciałby już mieć dzieci. Niestety ich nie mamy. Chodzi o kasę. Nasi rówieśnicy już mają 3-letnie, czy 5-letnie dzieci, bo dziadkowie pomogli kupić małą kawalerkę, samochód, czy opłacić dobre studia; a to pomagają przy zajmowaniu się wnukami (nasi znajomi mogą spokojnie wrócić do pracy, czy do kilku etatów). Mój mąż ma żal, że jego ojciec zamiast być jakimś wsparciem na start w dorosłe życie, tak naprawdę jest... ciężarem. 
Ojciec mojego męża niczego go nie nauczył, więc mój mąż przeżywa teraz ogromny wstyd przy moim ojcu. Dlaczego? Mój ojciec to człowiek, którzy pracował w formacjach mundurowych, zna się chyba na wszystkim. :P :) 
Jesteśmy na etapie kupna działki budowlanej, więc mój Tata jest dla nas ogromnym wsparciem merytorycznym, jeśli chodzi o budowę małego domu, a wiadomo, że mój mąż chciałby też czymś zabłysnąć z zakresu budowlanki. 
Jest jeszcze kilka innych spraw, ale wszystkiego nie będę wywalać na forum, wystarczająco dużo paplam.

Mój mąż to b,dobry człowiek, naprawdę musi mnie kochać. Dzięki innej rodzinie wyrósł na zdrowszą jednostkę społeczną, ale jego dom rodzinny będzie zawsze w jakiś sposób się za nim ciągnał.
Liczę się z tym, że później będziemy mieli dzieci, liczę się z tym, że nie będę panią domu w szpileczkach, bo będę musiała tak samo zapierdalać jak mój mąż, liczę się z tym, że ciągle będziemy ogarniać sprawy jego rodziny (zrzekanie się długów; załatwianie lekarzy, spraw urzędowych, prawnych itd.). Coś za coś. Takie życie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oceniałabym zbyt pochopnie tych dziewczyn, bo nie wiemy jakie zasady panują u kogoś w związku, na jakim są etapie i jakie mają priorytety. 

Nie zawsze za niezaspokojoną potrzebą stoi kobieta. ;)

 

Mój na przykład zawsze jak nie ma ochoty wyjść z kumplami to mówi,  że ja nie pozwalam. W sumie nic dziwnego, argument nie do podważanie inaczej byłoby: no weź,  ze mną się nie napijesz? 

Związek jest wyżej niż relacja z kumplami i nie ma co obwiniać o wszystko kobiety bo nie wiemy jakie są prawdziwe powody. ;)

W dniu 5.08.2020 o 00:43, Lalkaa napisał:

Tak kobiety nie trawie. Strasznie mnie to denerwowało. A chyba jeszcze bardziej ten facet. Ze jest pod takim pantoflem (

A może to nie ona jest problemem, a Wy?

Może z jakis powodów przestał cenić Wasze towarzystwo, a może spotykał się z Wami wcześniej by zabić nude? 

Czemu Ci tak zależy na jego towarzystwie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lalka napisał:

A może to nie ona jest problemem, a Wy?

Może z jakis powodów przestał cenić Wasze towarzystwo, a może spotykał się z Wami wcześniej by zabić nude? 

Czemu Ci tak zależy na jego towarzystwie?

Bardziej zależało mi ze względu na męża. To był jego bliski kolega. A potem się to tak skończyło. Ze względu na niego starałam się by jakoś do spotkania doszło. Co ciekawe gdy już przestaliśmy się/ mój mąż również ubiegać o spotkania oni nas zaprosili na ślub i wesele. Mąż z tym kolegą miał tez paczkę chłopaków, i nawet jak oni razem próbowali coś zorganizować ten też nagle nie mógł. Dlatego nie sadze by chodziło o stricte o nas czy o mojego męża. Bo wcześniej się razem spotykali, w paczce, sami a jak pojawiła się to dziewczyna nagle wszystko ustało. Może on się spotykał z nimi faktycznie bo nie miał nikogo. 
Spotkania wspólne były proponowane dlatego, że nie widziałam innej możliwości by mój mąż się z nim spotkał. 
A co ciekawe - ta para którą opisuje utworzyła się na studiach mojego męża a on znał ich oboje. Więc szczerze nie wiem co ta dziewczyna miała do mojego męża. Jak wcześniej się znali i nie było problemów. 
 

Na ich ślubie i weselu oczywiście byliśmy. Chodź ja jakoś super zadowolona nie byłam. Oni na naszym (ślubie i obiedzie).

Po ślubie oni mają dziecko - zero kontaktu. Tylko się pochwalił mężowi że jest w ciąży. 
 

Godzinę temu, Lalka napisał:

Nie oceniałabym zbyt pochopnie tych dziewczyn, bo nie wiemy jakie zasady panują u kogoś w związku, na jakim są etapie i jakie mają priorytety. 

Nie zawsze za niezaspokojoną potrzebą stoi kobieta. ;)

Też to faktycznie może być prawda. Może ktoś już nie ma takich potrzeb spotykania się. Albo nie są one na pierwszym miejscu. I tez są różne zasady. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.