Skocz do zawartości

Jestem słabą, niepewną, przewrażliwieną, zakompleksieną pi*sdą, jak to zmienić?


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, deomi napisał:

Jak wyjść z roli ofiary? Jestem taka od dzieciństwa.

Jeśli od dzieciństwa to pewnie utrwalone. Magiczne szybkie sposoby tylko w bajkach :P

 

To jest Twoja strefa komfortu.

Jeśli źle się z tym czujesz, to pora ją opuścić.

 

Kiedyś napisałaś:

Cytat

Brałam kiedyś leki antydepresyjne, te blokujące zwrotny wychwyt dopaminy sprawiają, że masz wrażenie że jesteś bogiem. żadnych oporów, cudowny stan.  po czasie to zanika, niektórzy mają to naturalnie.

Skuteczne pokonywanie strefy komfortu (albo raczej zrobienie tego we właściwy sposób) w mojej ocenie skutkuje właśnie takim wrażeniem (oczywiście nie od razu, bo samo pokonywanie to przecież również stres/strach/lęk..itd). To jest sygnał "robisz to dobrze".

Jednakże człowiek ma tendencję do okopywania się (wracania do znanej sobie strefy komfortu), więc nie wystarczy zrobić to raz.

 

Jak się okopiesz, wrócisz do strefy i wpadniesz w "dzień refleksji" (w którym zdasz sobie sprawę, że znów jesteś w strefie) to stan depresyjny jest naturalną koleją rzeczy. Jest biczem od świadomości za to, że nie udało się zmienić swojego podejścia. Oznacza to też - masz potencjał, możesz się zmienić (na lepsze). Dla sporej ilości osób będzie to jednak oznaczało "jesteś do dupy i się nie zmienisz".

 

Pokonywanie problemów wymaga energii, a człowiek tej energii nie zawsze ma tyle ile jej potrzebuje. Czy jest więc sens karać się za to, że "dziś nie było podjętej próby wyjścia ze strefy"?

 

Ostatnio jak czytałem jedną z książek prozy Herberta SF uniwersum Diuny (a raczej jego syna, dobra nieważne), to trafiłem na ciekawe frazy, podzielę się:

Cytat

Jeżeli się poddasz, znaczy to, że już przegrałeś. Jeśli zaś nie zrezygnujesz, nieważne, jak wielkie będą przeciwności, zwyciężysz przynajmniej w jednym: w tym, że próbowałeś

Cytat

Marzenia są tak proste, albo tak skomplikowane jak marzyciel

 

Jeśli ktoś jest nerwowy, łatwo się czymś przejmuje to może mieć problem z radzeniem sobie. Tutaj wkraczają badania - zakładam, że badania zrobione, hormony w normie..itd?

 

Medytacja, wysiłek fizyczny, odpowiednia dieta czy dbanie o siebie, wyzwania dopasowane do możliwości - to ułatwia pracę nad sobą, ale moim zdaniem istotna jest również umiejętność dostrzeżenia rzeczy, które dają przyjemność na ten moment oraz rzeczy, które dadzą przyjemność długofalowo. U Ciebie prawdopodobnie przyjemność długofalowa to poczucie bycia "nieofiarą" (osobą mającą swój los w garści), ale też sama musisz sobie odpowiedzieć co to dla Ciebie znaczy.

 

I zlokalizować przyjemność krótkofalową, którą wybierasz zamiast pracy nad tą długofalową (może być nią np. potrzeba atencji lub coś takiego), aby umieć ją zauważyć i nie pójść "standardowym profilem" (koleiną) działania. To może ułatwić medytacja.

 

Ważne też aby nie nakładać na siebie zbyt dużo - a jeśli już to robisz to rozłożyć to w czasie, aby nie było przygniatające. Tutaj dochodzimy do kwestii "skomplikowania marzeń" i własnej definicji "mocy".

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za jakiś czas zrozumiesz, że byłaś, jesteś i będziesz w pewnym sensie sierotą do końca życia. Mnie rozwinęły najbardziej 2 rzeczy:

- zmiana pracy na taką, w której jeżdżę do ludzi i muszę załatwiać sprawy

- założenie kanału na youtube :)
Ekspozycja na ludzi w taki sposób, jaki mi odpowiada (tak bym to nazwała). A mam ochotę rozwijać się dalej, mówić płynnie po angielsku z ładnym akcentem, wyrobić sobie dobrą dykcję, i parę innych ale nie zdradzę moich planów. Kiedyś nie do pomyślenia było dla mnie, żeby... choćby pisać na tym forum swoje prawdziwe opinie (tak, byłam AŻ taką pipą że bałam się że ktoś mnie wyśmieje czy coś). Byłam tak nieprawdopodobną pipą, że nawet NIE ROZUMIAŁAM po co na zaczepki odpowiadać ripostą (!). Starałam się unikać wszystkie niemiłe sytuacje, co tylko prowokowało ludzi do ich stwarzania, bo lubią się pastwić nad tymi co uciekają. Pozostało we mnie jeszcze trochę dawnych lęków, ale już panuję nad wieloma sprawami mimo stresu i nie ukrywam, że muszę czasem coś mocno odreagować.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że rozwiązanie @SzatanKrieger niekoniecznie zadziała, bo jak pisałaś, masz już za sobą love story życia. 

 

Słabym jest się przez lęki. Jeśli naprawdę chcesz zapomnieć o byciu ofiarą, zadaj sobie pytanie, czego się boisz. A potem idź i to konsekwentnie rób.

 

Trzeba dać się zmielić, posklejać się na nowo. I wtedy jest się silniejszym. 

Edytowane przez Halinka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, SzatanKrieger said:

Spotkaj Narcyza, zakochaj się w nim on nauczy Cię wyjścia z roli ofiary 

Dość drastyczne I nie sądzę by pomogło w przypadku deomi. 

Może to tylko pogorszyć stan. 

Deomi potrzebuje pozytywnego otoczenia, ludzi którzy motywują samymi sobą do działania. 

 

Najpierw musi wyjść z tej przeokrutnej strefy komfortu w której się zadomowiła na dobre. Wymagać od siebie ale w sposób zbalansowany. 

Uwolnić się od lęków jak wspomniała @Halinka. To bardzo dobry pomysł.

Przede wszystkim nie porównywać się pod żadnym pozorem do innych. To też działa negatywnie. Rozwijać się w swoim tempie. Jakiekolwiek pozytywne działania i aktywności to już ogromny sukces. 

Oducz się pesymizmu @deomi. On Cię blokuje. 

 

Pamiętaj że to jak się czujesz wychodzi na zewnątrz i ludzie to też odbierają. Nie dziw się więc, że dużo ludzi nie będzie brało Cię serio. Jeśli sama siebie nie szanujesz, inni też nie będą. Jeśli siebie nie lubisz, inni też nie. 

Tyle czasu już tu piszesz o jednym i tym samym. Dalej masz ten sam wydźwięk. Zacznij działać, naprawiać samą siebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznaj największy deficyt i go przepracuj. Terapia by pewnie pomogła, ale jak nie chcesz podejrzewam, że jesteś w stanie go wskazać. Wolniutko, krok za krokiem, ale do celu jednoznacznie. Polecam poczytać o układzie limbicznym i jak się kształtują nawyki. Książka "Siła nawyku" może być niezła na początek.

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś pępkiem świata. Nie wszystko i wszyscy obracają się wokół Ciebie, czyny innych nie muszą być złośliwe bądź atakiem w kierunku Twojej osoby. Zrozum, że popełniasz błędy i nie szukaj winnych tych błędów, tu trzeba w końcu dorosnąć. Inna sprawa wspomniana już wyżej, bycie ofiarą jest zajebiście wygodne, bo zawsze będzie "ktoś" odpowiedzialny za słabą sytuację, jak nie zły szef to zły horoskop ? Ja pozbyłam się tego właśnie słowami "nie jestem pępkiem świata", szukając dalej błędów które mogły zostać popełnione po drodze. Trzeba wziąć to na klatę, inni ludzie mogą mieć tak samo zmienne nastroje jak my.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mroczek szacunek stary. Jak znajdziesz czas to podziel się swoja historią, bo byłaby to w końcu jakaś miła odmiana, móc poczytać  sobie o kimś kto potrafił wziąć życie za jaja i wypracował sobie możliwość znalezienia się w miejscu, które obrał sobie za cel, zamiast narzekania na wszystko i wszystkich dookoła. 

 

p.s. 

Mam wrażenie, ze te wszystkie forumowe historie (negatywne), wprowadziły tu mega smutny jak pizda nastrój, ale może to tylko ja odnoszę takie wrażenie, taka dygresja.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Halinka

1 godzinę temu, Halinka napisał:

Myślę, że rozwiązanie @SzatanKrieger niekoniecznie zadziała, bo jak pisałaś, masz już za sobą love story życia. 

 

+

1 godzinę temu, Halinka napisał:

Trzeba dać się zmielić, posklejać się na nowo. I wtedy jest się silniejszym. 

? - czyż o tym nie napisałem @Halinkao :) 

 

 

By wyleczyć się, ze syndromu ofiary trzeba się stać super ofiarą o czym w zasadzie napisał @Mroczek gdy przedstawił swoją historię, moja jest bardzo podoba @Pancernik ale ja jeszcze nie jestem gotów by o tym opowiedzieć bo muszę finalnie z tego wyjść, przede mną jeszcze długa droga ale również liczę na historię @Mroczek ? 

 

@deomi Nie miała miłości życia bo po pierwsze:

 

a ) Nie poznała mnie (to już jej wina i ból na własne życzenie a miała tyle okazji! ? )

b ) Deomi nie kocha siebie, nie szanuje siebie, odrzuca siebie o czym wspomniała @Hippie i słusznie.

c ) Jest ofiarą bo była ofiarą w młodości i stare sprawy cały czas dają jej o sobie znać, bulgoczą jej w tyłku i czaszcze.

d ) Zamiast szukać rozwiązania w postaci mężczyzny na zewnątrz, musi spojrzeć na siebie wewnątrz szczerze naprawić się i wtedy szukać miłości, będzie promieniowała inną energią co za skutkuje innym rezonansem z mężczyznami, @deomi teraz szuka rycerza na białym koniu, który ją wybawi od niej samej. 

c ) Wyleczy się, to przyciągnie miłość życia i wtedy jej pierwszy partner alkoholik wyda jej się wyrobem czekoladopodobnym przy aktualnym facecie - alpejskim mleczku z kokosem i orzechem laskowym w środku ?

 

Wiem bo byłem w taki sam sposób uszkodzony na zasadzie "gdybym tylko poznał wartościową kobietę, żeby mnie zaakceptowała takiego jaki jestem, byłbym szczęśliwy i zadowolny". Ale to jest nie w porządku by jakaś mnie ratowała i nie poprawne myślenie, zresztą mi jako facetowi nie przystają takie słabości w ogóle, lasce to się wybacza takie sprawy. To że byłem mentalnie katastrofalnie zniszczonym do rdzenia kolesiem i tak nie usprawiedliwia tego, że ktoś miał przyjść i mnie uratować. Białym rycerzem na koniu, laską która mnie zaakceptuje to tak naprawdę ja sam nim/nią jestem. Nie potrzebuje już by mnie kobieta nawet kochała, a @deomi nasza złota chce być bardzo pokochana.

Godzinę temu, Hippie napisał:

Oducz się pesymizmu @deomi. On Cię blokuje. 

 

Dokładnie.

Jej poglądy przy okazji, w które wierzy o bez sensu wszystkiego to tylko droga do depresji, nic nie ma sensu a zarazem wszystko ma sens. Moje poglądy mnie przykładowo wspierają a nie dołują dodatkowo.

Godzinę temu, Hippie napisał:
10 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Spotkaj Narcyza, zakochaj się w nim on nauczy Cię wyjścia z roli ofiary 

Dość drastyczne I nie sądzę by pomogło w przypadku deomi. 

Może to tylko pogorszyć stan. 

Oczywiście, że by pogorszyło i o to chodzi - zakochała by się, była by zeszmacona całkowicie do zera i wtedy zaczęła by się bronić - i już by nie była ofiarą ale mogłaby przy tym polec do reszty bo raz już była źle zakochana, po prostu moja metoda to jest metoda "na granicy" być albo nie być. Zresztą, @deomi po prawdzie przyciągnie takiego typa jak na moje prędzej czy później, bo oni polują na takie piękne i jędrne bułeczki jaką jest @deomi ?‍♂️?

Jestem chodzącym przykładem, że pomogło ale jak wspomniałem to drastycznie rozwiązanie, ewentualnie musi spotkać kogoś jak jej pierwszy były, który ją będzie bardzo źle traktował (nie koniecznie musi być narcyz ale osoba o wielu cechach narcyza idealnie pasuje do takiej roli) dlatego też, lepiej niech weźmie rozwiązanie @Mroczek bo nie jest aż tak inwazyjne. 

Tudzież niech z uporem maniaka studiuje nauki o kochaniu siebie ale jako, że jesteśmy leniwymi stworami to się nam/jej nie będzie chciało i one trwają długo.

@deomi ma wiele objawów, które ja sam miałem, więc wiem co mówię. 

 

Dziewczyny w postaci forumowych Stacy, nie bardzo jej pomogą bo nie rozumieją co jej dolega, ona jest uszkodzona od środka i nie złapie równowagi póki nie naprawi spraw wewnątrz siebie.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Imbryk napisał:

Baba ma iść na regularną psychoterapię i tyle!

Daj spokój, ona nie chce tak naprawdę pomocy. Chce tylko wysrać się emocjonalnie i na chwilę poczuć się lepiej.

@deomi Chcesz coś zmienić? Idź na terapię, nie ma łatwych prostych i przyjemnych sposobów na zmianę tego o czym piszesz.
Wymaga to ciężkiej pracy, walki z samym sobą i poświęceń, tego nikt nie zrobi za ciebie.

 

@SzatanKrieger Taka mała uwaga do ciebie, jak nie masz nic mądrego do dodania to lepiej jest nic nie pisać.
Ja rozumiem, że aż cię siusiak swędzi na myśl o autorce tematu, ale zluzuj gościu.

Edytowane przez Reflux
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, SzatanKrieger said:

przy aktualnym facecie - alpejskim mleczku z kokosem i orzechem laskowym w środku 

Którego potem porzuci dla bad-boya alkoholika ?

 

Nie mierzcie kobiecej psychiki, psychiką faceta. 

 

To są lata terapii, wychodzenia z własnej strefy komfortu, podejmowania działań, których się boimy, itp. 

 

Przykładów facetów, którym się udało jest masa. Kobiet? Hmmm. Osobiście nie znam. Ale może ktoś rzuci przykłady?

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon

Po mojej terpaii, teoretycznie powinna patrzeć na nich tak, czy po każdym leczeniu, które by jej pomogło:

65e.jpg

 

7 minut temu, Reflux napisał:

 

@SzatanKrieger Taka mała uwaga do ciebie, jak nie masz nic mądrego do dodania to lepiej jest nic nie pisać.
Ja rozumiem, że aż cię siusiak swędzi na myśl o autorce tematu, ale zluzuj gościu.

Dobrze, już dobrze luzuję, nic w żartach do rezerwatki nie napiszę najlepiej NIGDY WINCYJ, ależ broń TY ło panie boże. Przecież to forum męskie, nie wolno pisać z kobietami, a już na myśl o siusiakach i cycuszkach to ło panieeee, kurrrrłaaaa. Dobrze już przestaję by wielmożnego samca alfa nie denerwować, ufff przy okazji proszę o wybaczenie :D 

 

A tak na serio goń się leszczu i toksyku :D 

8 minut temu, maroon napisał:

To są lata terapii, wychodzenia z własnej strefy komfortu, podejmowania działań, których się boimy, itp. 

 

Prawda ale niekoniecznie muszą to być lata, np solidny rok.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, SzatanKrieger said:

Prawda ale niekoniecznie muszą to być lata, np solidny rok.

Znikome prawdopodobieństwo. A im więcej lat tym gorzej. 

 

Poza tym ona chce coś zmienić, czy tak sobie pierdoli, żeby się lepiej poczuć? Znając kobiecy zapał, to pewnie to drugie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Reflux

Dobrze jak już się wyżyłeś emocjonalnie i wysrałeś na mnie starając się mi dopiec to idź upiec babkę na zszargane nerwy.

15 minut temu, Reflux napisał:

ie mam kompulsywnej potrzeby pisania na forum 24/7.

Ale masz kompulsywną niepohamowaną potrzebuję wysrać się na człowieka, co nie? :D 

 

Widzisz @deomi?

Nie dotyka mnie jakiś koleś, który mi coś tam pisze, gówno wie, gówno widział a się wypowiada na mój temat, także to wszystko sprowadza się do pokochania siebie, co mi to że mi koleś starał się obniżyć nastrój bo żartobliwie coś napisałem? To wszystko się ze sobą łączy ale musisz szerzej spojrzeć na sprawę. Na pewno dasz sobie radę.

 

Powodzenia i wyjścia z dołka, znajdź dobrego psychoterapeutę, zmień swoje poglądy, czytaj odpowiednie lektury to na pewno wyjdziesz z tego szaleństwa. 

Z mojej strony to wszystko - bezrobotny grafoman (jeszcze przez 2 dni bezrobotny, ale grafoman chyba do końca życia, przyznaję :D )

 

P.S - ludzie, którzy mnie tu nie lubią dziwnie często śledzą, to co piszę czy co robię - beka. Ale życzę wszystkiego dobrego @Reflux zdrówka i spokojnego dnia. 

 

Z Bogiem :D 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Reflux napisał:

Daj spokój, ona nie chce tak naprawdę pomocy. Chce tylko wysrać się emocjonalnie i na chwilę poczuć się lepiej.

Tak zdaję sobie sprawę @Reflux, że ta dziewczyna karmi się naszą atencją - wprost jej to napisałem stronę temu,

ale mimo to wierzę, mam jakiś cień nadziei, że ona szczerze chce poprawić swoje życie i zdrowie psychiczne.

 

Wiesz, w momencie jak wciskam "wyślij post" lub zamykam okienko z forum to moja atencja momentalnie znika i wtedy laska zostaje z tym sama w swoim realu.

Zostają jej te porady na forum, które może przeczytać jeszcze raz i coś z nich wyciągnąć.

 

20 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Przecież to forum męskie, nie wolno pisać z kobietami, a już na myśl o siusiakach i cycuszkach to ło panieeee, kurrrrłaaaa. Dobrze już przestaję by wielmożnego samca alfa nie denerwować, ufff przy okazji proszę o wybaczenie :D 

@SzatanKrieger jebnij se snikersa.

Zacząłeś pajacować nieśmiesznymi żartami i brniesz w to bez sensu.

Mi też się zdarza wydurniać nie w tych momentach co trzeba, ale wtedy warto się na chwilę zamknąć albo chocia przestać ciągnąć temat. Nic się nie stanie złego, a może pomóc.

 

Wg mnie temat jest poważny, @deomi mimo jak zwykle ssania od cholery atencji prosi nas o pomoc, nie trzeba tu za dużo śmieszkować.

 

Ja też bym chętnie teraz cycki pomiętosił, ale to chyba nie ten wątek aby o tym teraz gadać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, deomi napisał:

Mam zszargany uklad nerwowy. Zbyt dużo analizuje, biorę do siebie, jestem męczennikiem swoich własnych myśli.

Dla Twojego typu osobowości zbyt częste siedzenie we własnej głowie jest głównym zagrożeniem. W życiu musi być odpowiedni balans pomiędzy działaniem a myśleniem. Kontrolowanie myśli sposobem Eckharta Tolle, czyli trwanie w obecności nie jest łatwe, chociaż kobiety mają do tego naturalne predyspozycje. Czuję, że najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie byłoby oddanie się działaniu poprzez rzucenie się na głęboką wodę.

 

Wyjedź sobie do jakiegoś fajnego miasta, wynajmij pokoik i znajdź lekką i przynajmniej trochę ciekawą pracę. Ja bym tak na Twoim miejscu zrobił: zarabiałbym własne pieniądze, chodziłbym na siłownie, trzymał dietę, żeby fajnie wyglądać i tyle. Wieczorkami uderzałbym na drinka, poznawał ciekawych ludzi, po prostu bym działał zamiast ciągle myśleć.

 

Może Ci się wydawać, że jak doszłaś do wniosku filozofując, że życie nie jest satysfakcjonujące, to udowodniłaś, że jakiekolwiek działanie jest płytkie. Moim zdaniem to myśli są płytkie, a robienie czegoś, doświadczanie jest pełnią życia. Zrób nawet kilka głupich rzeczy, popełniaj błędy, to da Ci zdrową perspektywę, unaoczni co można stracić, a co zyskać, gdzie jest ten złoty środek, którym należy kroczyć.

 

Siedząc we własnej głowie jesteś niczym żaba w gotującej się wodzie. Nic wielkiego nie robisz, więc nie popełniasz wielkich błędów, ale nie zauważasz, że tracisz najcenniejszą monetę - czas. Kiedy się ockniesz, będziesz już na talerzu jakiegoś Francuza, dopiero wtedy zdasz sobie sprawę, że życie było ok, tylko wpadłaś w pułapkę myśli.

 

Zatem jeszcze raz - oddaj się działaniu, nawet jeżeli teraz nie widzisz w tym sensu, to da Ci odpowiednią perspektywę, z której lepiej dostrzeżesz prawdziwe wartości życiowe.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger ja wiem, że to głupie rady, żarty i w ogóle, ale one właśnie skłonią taką naszą @deomi do pójścia po najniższej linii oporu. Ona potrzebuje terapii, męczy się od lat i kolejne lata leczenia są potrzebne. 

 

Teraz do autorki, częściowo rozumiem co czujesz, sama przez depreszkę przechodziłam ponad 3 lata. O innej specyfice, bo młodzienczej, ale powiedzmy, że skomulowanie emocji podobne. Na nic teksty 'więcej optymizmu' 'zakochaj się' 'zacznij od nowa' 'wypracuj nawyki', to jest gówno warte tak naprawdę.

 

Podstawę masz- znalazłaś siłę, aby napisać wątek gdzie bezpośrednio prosisz o pomoc, a nie atencją- bo to też były prośby, ale bardzo nieudane. Znam to doskonale. Jednak samym pisaniem nic nie zmienisz, wręcz radziłabym Ci się odciąć od internetu. Nie mam pojęcia skąd jesteś, ja dysponuję tylko kontaktem bardzo dobrego psychoterapety z Trójmiasta, ale na pewno u siebie kogoś też znajdziesz, zaraz będzie, że szowinizm we własną płeć, ale najlepiej faceta. Profesjonalistę, żadnego wzajemnego rozkochiwania. Jesteś młoda i inteligenta, jak to się mawia- nie spierdol tego. Mniej emocji, więcej nastawienia na cel jakim jest zdrowie psychiczne. Z nihilizmu i mizantropii też da się wyjść, mimo że z perspektywy osoby chorej jest to cholernie komiczne i naiwne, wiem. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Ale masz kompulsywną nie pochamoną potrzebuję wysrać się na człowieka, co nie? :D 

Upomnienie cię za wypisywanie głupot, nazywasz wysraniem się na człowieka?

 
Ok, widzisz próbowałeś zażartować, nie wyszło bo parę osób twoją "terapię szokową" wzięło na poważnie.
Więc ci powiedziałem, żebyś nie wypisywał takich głupot.

Bo czytać to może nie tylko, sama zainteresowana, ale też ktoś inny w podobnej sytuacji i podobnie jak inni userzy, weźmie to na poważnie.

Wydaje ci się, że pomagasz, ale przy tak bezrefleksyjnym podejściu z twojej strony twoje posty mogą też komuś zaszkodzić.
Zdajesz sobie z tego sprawę?

Druga sprawa, ja użyłem tylko odrobiny uszczypliwości w twoją stronę, ty natomiast nie omieszkałeś wyskoczyć z wyzwiskami i zwyczajnym chamstwem.
Świadczy to tylko o tobie, nie o mnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładając, że jest tu źdźbło prawdy nie zwyczajowe narcystyczne pragnienie atencji. Tu dobre dusze z forum @deomi nie pomogą, potrzebny jest specjalista i długa, mozolna, pełna samokrytyki praca nad sobą pod jego nadzorem. Pisałem jej to już dawno. To są poważne problemy. 

 

Pod nadzorem, podkreślam. Psycholog to nie ma być kibel, do którego wyrzyga się co jakiś czas swoje żale, tylko ktoś kto pomoże naprowadzić nas na przyczyny swoich obecnych problemów i rozwiązanie, jak się z nimi uporać. Ale nie rozwiąże tego, a samo rzyganie emocjami i problemami też nie pomoże. 

 

Z mojego doświadczenia osoby, które narzekają na to że psycholog "nic im nie pomógł" w przytłaczającej większości przypadków zabierały się do tego na jeden z ww. sposobów, znaczenie rzadziej problemem jest sam niekompetentny psycholog.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to taka sinusoida jestem wdzięczny że teraz już się to uspokoiło w przedszkolu terroryzowałem inne dzieci nawet jednemu wybiliśmy zęba takim ciężkim stolikiem plastikowym potem karma mnie dopadła i w 1-3 byłem klasowo gnojony na obozach z "kolegami z wioski" to samo zmieniłem towarzystwo i to moim zdaniem klucz przez 6 lat trenowałem z tymi samymi ludźmi nabrałem samooceny zorientowałem się jak działa pozycja w grupie wyszedłem z roli ofiary mimo że dużo analizuję w kontaktach międzyludzkich staram się nie myśleć za dużo najlepsze żarty są mało przemyślane człowiek coraz starszy i wiadomo ciężkiej przychodzi ale może i się da jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz i terapia przede wszystkim.

Edytowane przez WsiunzSuchej
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, deomi napisał:

Jak wyjść z roli ofiary? Jestem taka od dzieciństwa.

Czy ktoś z Was z tego wyszedł? Jakim sposobem? Czy coś da się z tym zrobić?

 

Czy po prostu mam zjebany układ neuroprzekaźnikowy i już zawsze bedę cierpieć ?

Próby zmiany nastawienia nic nie dają.

Potrzebuje czegoś "konkretnego". Nie wiem.

 

 Olej te wszystkie rady powyżej. Jedyne co ja bym zrobił na Twoim miejscu, to poszedłbym do dobrego lekarza psychiatry. Ja wcale nie ironizuję. Po cholerę się dłużej  męczyć?  Tu poniżej przekopiowałem informację z jednej z trójmiejskich Poradni Zdrowia Psychicznego gdzie pracuje razem ekipa psychologów klinicznych i lekarzy psychiatrów :

 

Poradnia Zdrowia Psychicznego dla Dorosłych

"Proponuje leczenie wszystkim osobom, które ukończyły 18 r.ż (bez ograniczenia górnego przedziału wieku) i skarżą się na wszelkiego rodzaju zaburzenia psychiczne m.in. dolegliwości związane z zaburzeniami nastroju, zaburzeniami nerwicowymi, zaburzeniami odżywiania, odczuwają negatywne skutki długotrwałego stresu. Poradnia obejmuje leczeniem również osoby z zaburzeniami psychotycznymi. "

 

@tytuschrypus Masz rację. To co ma panie deomi to chyba coś więcej niż zwykła kobieca spierdolina.  Ja jednak bym optował za lekarzem psychiatrą. Ważna jest tu dobra diagnostyka i warto mieć do czynienia z prawdziwym specjalistą, a nie panienką po psychologii.

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.