Skocz do zawartości

Jakie alimenty?


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Reflux napisał:

Twoje zdanie vs badania naukowe ?

Wybacz to, że to się tobie nie podoba i uważasz inaczej jakoś nie przekonuje mnie wcale a wcale.
Może jakieś dowody z kategorii namacalnych? Bo wydaje mi się, nie jest argumentem.
Znam badania o których wspomniała @MalVina i zgadzam się z nią w tej materii.

A czy ja Cię przekonuję? Nie. To po co mam cokolwiek Ci udowadniać?  Wyraziłam swoją opinię w temacie.

I radziłabym trochę sceptycyzmu w temacie różnych badań naukowych. Bo często wynik badań zależy od tego, kto je finansuje :lol:

Za x lat badania mogę mowić co innego... Także ten...

Z homoseksualizmem jak było? Najpierw był chorobą psychiczną zatwierdzoną przez naukowe grono...

Jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku.  Zwłaszcza w temacie relacji międzyludzkich. Eksperymenty na ludziach to nie jest matematyka, gdzie 2+2 daje 4 i wszystko jest oczywiste i proste do sprawdzenia.

Edytowane przez gladia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minutes ago, Cellardoor said:

Takie które mają dzieci też mogą zaciążyć.

Raczej nie zaciążą, bo jak pisałaś wcześniej nie mają życia osobistego, tylko praca - dom - dziecko. Mówię oczywiście tylko o tych matkach co izolują od ojca. Niby się tak poświęcają ale to też nie jest bez kosztu. Znam kilku takich mężczyzn (w moim wieku 40+). Zasilają portale randkowe, bezskutecznie. Żaden nie ma udanego życia. Matki docelowo przerobiły ich na swoich a la partnerów tj zapewniły sobie emocjonalnym szantażem opiekę do końca życia. Taki chłop sobie nigdy kobity nie znajdzie, bo żadna nie chce żyć w trójkącie z mamusią. Zresztą ci mężczyźni są spizdowacieni i nie maja powodzenia u kobiet. Gdy widziałam jednego z nich jak w sobotę piecze ciasto, by w niedziele jechać z nim do matki, to aż mnie odrażało. I taki rytuał co weekend. Dwóch z nich to chyba przeszło inicjacje seksualną grubo po 30stce. Brak męskiego wzorca jak klarowali Panowie w innym wątku.

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MalVina napisał:

No wlasnie. A stabilnoscia jest wywiezienie dziecka z dala od jednego z rodzicow i zmiana jego srodowiska zycia na obcych ludzi? Smiem twierdzic ze nie. Poza tym jak pisalam wczesniej - po to rozbione byly badania. Na dzieciach w roznym wieku, ich rodzicach. Wszystkie mowią jedno. 

Opieka naprzemienna wlasnie daje poczucie bezpieczenstwa. Nie ma mowy ze ma byc sztywno tydzien na tydzien. Moze byc np 2 dni na 2 dni a wraz z wiekiem dziecka te okresy można wydłużać. Nie mowie o noworodku, ale taka opieka sprawdza sie juz u niemowląt ? Jeśli jest potrzeba by cos dziecku kupić rodzice kupuja razem dzieląc koszty po polowie, tak samo wszelkie oplaty dla dziecka jak przedszkole, ubezpieczenia itd. Wyjatkiem są ubrania i wyposazenie pokoi dziecka bo to juz sobie sami organizują. To jest naprawde niesamowita sprawa. Masz dwa domy, ale jedno serce, ktore nie musi wybierać, moze miec i mamę i tatę ☺️

 

 

A stabilnościa jest, gdy ojciec zaciuka matkę siekierą albo matka ojca? A Ty wysuwasz podobne argumenty nie na temat. Nie piszemy, jakie zachowania rodziców są bardziej niestabilne dla dziecka, bo pewnie lista jest długa, tylko dyskutujemy o opiece naprzemiennej.  Wg mnie nie jest dobra i napisałam, dlaczego. 

Dziecko powinno mieć jeden dom, u matki, albo u ojca. A nie dwa, trzy czy moze cztery domy, bo i babcia, dziadek i co jeszcze... W koncu też rodzina i może ktoś wpadnie na taki pomysł, że czemu nie, skoro to takie dobre :) 

Ciągle jakieś niby badania probują nas przekonywać co jest dobre dla naszych dzieci i w ogole dla ludzi. A ja powtarzam - najlepsza jest pełna rodzina, nie żadne patchorkowe czy inne dziwne kolaże, jakie teraz są modne jak dwie matki czy dwóch ojców. Już pojawiają się badania naukowe, które mowią, że i to nie ma znaczenia i krzywda się żadna nie dzieje. Retoryką autorytetu próbuje się odwracac kota ogonem i oswajać ludzi z dziwnymi rzeczami. A prawda jest taka, że dla dziecka zawsze najlepsza będzie normalna rodzina, matka z ojcem pod jednym dachem. A jak się nie da to należy minimalizować straty jak się da. Więc nie ciąganie dzieciaka od matki do ojca i vice versa, tylko osadzenie go w jednym azylu, stacjonarnym domu, przy jednym rodzicu, który będzie traktował jak dom rodzinny i będzie się czuł jak u siebie a drugi rodzic będzie miał nieograniczony kontakt z dzieckiem. Moj ojciec załozył druga rodzinę po rozwodzie z matką i nigdy nie czułam się w jego nowym domu jak u siebie, choć traktował mnie tam jak najlepiej. To był ich dom, który tworzył z nową kobietą i ich dzieckiem a nie mój.  Nie wierzę więc zbytnio w te optymistyczne badania, że dla dziecka to dobre. Tak chcą wierzyć chyba tylko dorośli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, gladia napisał:

ja powtarzam - najlepsza jest pełna rodzina, nie żadne patchorkowe czy inne dziwne kolaże

No jasne, że najlepsza. Nie mówimy jednak o świecie idyllicznym. Skoro rodzice sie rozstają to trzeba ten świat dziecku jak najlepiej zbudować, by był blisko z obojgiem. Tego nie stworzysz "kontaktami" w co drugi weekend. Tak po prostu ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, MalVina napisał:

No jasne, że najlepsza. Nie mówimy jednak o świecie idyllicznym. Skoro rodzice sie rozstają to trzeba ten świat dziecku jak najlepiej zbudować, by był blisko z obojgiem. Tego nie stworzysz "kontaktami" w co drugi weekend. Tak po prostu ?

Tak, ale nieco inaczej rozumiemy to budowanie mu świata jak najlepiej i minimalizowanie strat. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, gladia napisał:

Z homoseksualizmem jak było?

Przeczytaj w jakich okolicznościach i na jakiej podstawie została wprowadzona ta zmiana ;) 

51 minut temu, gladia napisał:

Eksperymenty na ludziach to nie jest matematyka, gdzie 2+2 daje 4 i wszystko jest oczywiste i proste do sprawdzenia.

No nie jest, ale ufam porządnej metodologii bardziej niż czyjemuś: "wydaje mi się".
I właśnie dlatego prowadzone są badania i możesz się z nimi zapoznać, razem z ich metodologią a nawet poprosić kogoś kto ma wiedzę w temacie o interpretację ich wyników.


A dość sporym nadużyciem jest, porównywanie opieki na przemiennej do eksperymentów na ludziach.

15 minut temu, gladia napisał:

A prawda jest taka, że dla dziecka zawsze najlepsza będzie normalna rodzina, matka z ojcem pod jednym dachem.

Z tym raczej nikt, nie dyskutuje. Ty masz na myśli sytuację w której wspomniany problem, czyli rozwód nie występuje.
A opieka na przemienna ma na celu zminimalizowanie właśnie strat dla wszystkich stron i ucina jednocześnie pole do ciężkich nadużyć, z jednej bądź drugiej strony.
To właśnie pokazują te badania, że w takiej sytuacji zwyczajnie jest lepsza, niż inne rozwiązania.


A twoje osobiste doświadczenia, to też inna para kaloszy.
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minutes ago, gladia said:

Moj ojciec załozył druga rodzinę po rozwodzie z matką i nigdy nie czułam się w jego nowym domu jak u siebie, choć traktował mnie tam jak najlepiej. To był ich dom, który tworzył z nową kobietą i ich dzieckiem a nie mój.  Nie wierzę więc zbytnio w te optymistyczne badania, że dla dziecka to dobre. Tak chcą wierzyć chyba tylko dorośli. 

A widzisz to się wyjaśniło skąd się wzięło twoje myślenie. Chyba nikt nie brał pod uwagę (w wątku) założenia nowej rodziny.

Nie jestem zwolennikiem zakładania nowej rodziny i rodzenia kolejnych dzieci w nowym rozdaniu. Jestem zdania: żadnej konkurencji dla ‘starych dzieci’. Skoro już po rozstaniu każdy z rodziców ma mniej czasu do zagospodarowania z dzieckiem (bo się nim wymieniają wiec de facto każdy jest stratny), to po co jeszcze to stratne dziecko ograbiać z czasu poświęcając go na nowe? Nie ogarniam. Ale mam takiego chojraka w dalekiej rodzinie, ze co nowa baba, to nowe dziecko. W rezultacie kupa dzieci, ojca brak.

Edytowane przez Colemanka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, MalVina napisał:

No jasne, że najlepsza. Nie mówimy jednak o świecie idyllicznym. Skoro rodzice sie rozstają to trzeba ten świat dziecku jak najlepiej zbudować, by był blisko z obojgiem. Tego nie stworzysz "kontaktami" w co drugi weekend. Tak po prostu ?

Nie uważam, że rodzina to świat idylliczny. Być może dla babć, dziadków, sąsiadów, ale czy już dla dzieci które słyszą i z czasem zaczynają coraz więcej rozumieć? 
Rodziny patchworkowe tez bywają różne np. ludzie wiążą się ze sobą nie tylko nowym dzieckiem ale wspólnym biznesem i jest często z tego przynajmniej na tym polu widoczny sukces i progres życiowy. 
Jednym zdaniem hasełko "co chatka to zagadka" - zawsze aktualne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Cellardoor napisał:

Naprawdę tak uważasz? Wolałbyś zatrudnić samotnego mężczyznę z elastycznym planem dnia czy samotną matkę z dzieckiem, o której wiesz, że musi codziennie wyjść punkt 17:00 i w razie choroby dziecka tracisz na tydzień pracownika? Ja bym takiej nie zatrudniła albo dałabym jej mniej pieniędzy.

Wiem, że wiele kobiet utrudnia kontakty, zupełnie tego nie rozumiem. Przecież takie dziecko wymaga masy czasu, nie wiem po co ładować sobie takie obciążenie na głowę, kiedy można się podzielić. Przecież wtedy poza pracą i dzieckiem nie ma życia.

No chyba że nie ufałabym, że dziecku u ojca będzie dobrze. Ale one to chyba częściej robią z zemsty? Nie wiem.

W każdym razie za opiekę nad dzieckiem należą się pieniądze. W każdym razie na pewno, jeśli ojciec sam nie ma ochoty się nim zajmować. Jeśli by chciał ale kobieta mu nie pozwala, to zmienia postać rzeczy. Ale takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca.

Widzę, że masz jakieś stereotypowe wyobrażenia, które nijak mają się do rzeczywistości. Pracowałem w wielu miejscach, wszędzie obowiązywała jedna zasada. Płacone było nie za płeć tylko za robotę, która jest ściśle powiązana z kwalifikacjami. A wielkość wynagrodzenia była i jest ściśle regulowana przez mechanizmy rynkowe. Nie żyjemy na pustyni, w sytuacjach losowych zawsze można sobie jakoś poradzić. Pamiętam, gdy lata temu pracowałem w niezbyt dużej firmie, a kumpel bardzo utalentowany inżynier miał problem, bo chore dziecko i nie miał go z kim zostawić, a on sam nie mógł przyjść, to nasz krwiopijca i wyzyskiwacz kazał sekretarce pojechać do kolegi do domu i zająć się jego dzieckiem, a jemu natychmiast zap...lać do pracy, bo był bardzo potrzebny?. Poza tym moim zdaniem nie da się pracować intensywnie umysłowo, tak na "cały gwizdek" więcej niż osiem godzin dziennie. Gdy potrzeby firmy tego wymagają, to oczywiście można dłużej, ale nie powinno to być regułą. 

 

Opierając się na moich subiektywnych doświadczeniach to ja mając do wyboru zatrudnić kobietę, albo mężczyznę, to zawsze wolałbym zatrudnić mężczyznę. Z jednego powodu. Gdy pracownik kobieta ma problem typu chore dziecko, to będzie kombinować żeby pójść na zwolnienie i ma wszystko w doopie. Gdy facet ma taki problem, to będzie kombinował co tu zrobić, żeby ogarnąć problem i stawić się w robocie i ją wykonać, bo głupio przed kumplami i krwiopijcą z którym się lubicie, a oni tam mają tyle roboty i nie będę przecież w uja walił.

 

Jako doświadczony ojciec mogę powiedzieć, że raczej dzieci rzadko chorują, aby przez tydzień leżały do góry podwoziem. Aby w ogóle nie chorowały, to moim zdaniem gdzieś od trzeciego roku życia można je zacząć kąpać zimą w morzu, czy jeziorze. Problem chorób dzieci, zwolnień itd. wtedy w ogóle zanika. 

 

Generalnie, z moich i kumpli obserwacji  u 99% rozwiedzionych  kobiet ( bez względu na to, kto jest winny rozpadowi związku) pała nienawiścią do byłych mężów i robią co tylko się da, aby im zaszkodzić w tym utrudnić im kontakty z dziećmi. Dlatego min. wymyślono opiekę naprzemienną.

 

@gladia "A jak się nie da to należy minimalizować straty jak się da. Więc nie ciąganie dzieciaka od matki do ojca i vice versa, tylko osadzenie go w jednym azylu, stacjonarnym domu, przy jednym rodzicu, który będzie traktował jak dom rodzinny i będzie się czuł jak u siebie a drugi rodzic będzie miał nieograniczony kontakt z dzieckiem." 

 

To oczywiste, że rodzina naprzemienna ma dużo wad, ale i tak wydaje mi się ona lepszym wyjściem, niż to co jest codziennością polskich dzieci rozwiedzionych rodziców. Dziecko mieszka z mamusią, która robi co może, żeby doić ojca z kasy jednocześnie maksymalnie utrudniając jemu kontakty z dzieckiem. Tak to wygląda. Jaką ma motywację do płacenia na dziecko  ojciec, który nie ma najmniejszego wpływu na jego wychowanie i które po pewnym czasie staje się dla niego zupełnie obcym człowiekiem?

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Stefan Batory napisał:

Gdy pracownik kobieta ma problem typu chore dziecko, to będzie kombinować żeby pójść na zwolnienie i ma wszystko w doopie.

To już kwestia charakteru a nie płci. Dla mnie L4 to jest ostateczność po wykorzystaniu wszystkich opcji. Nie każda kobieta jest leniwą mimozą ? a cwaniaków co i bez powodu (bo np mają jakiegoś zaprzyjaźnionego lekarza co im wypisuje zwolnienia) chodzą na L4 nie brakuje i wśród kobiet i wśród mężczyzn ? 

Osobiście najpierw staram sie ogarniać opiekę od ojca, jak on nie moze to wśród dziadków, potem najbliższych przyjaciół, ktorym ufam (mamy taki uklad ze ja ich a oni moim dzieckiem sie zajmują zależy kto akurat ma wolne), dopiero ostatecznie biorę L4. No chyba że akurat wiem, że mam taki projekt, którego nikt nie przejmie albo duzo osob nie ma i nie bedzie miał kto przejąć moje obowiązki to kombinuję nianię. Fakt, drogo, ale raz na kilka miesiecy można zacisnać pasa jesli chce się utrzymać w pracy ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, MalVina napisał:

To już kwestia charakteru a nie płci. Dla mnie L4 to jest ostateczność po wykorzystaniu wszystkich opcji. Nie każda kobieta jest leniwą mimozą ? a cwaniaków co i bez powodu (bo np mają jakiegoś zaprzyjaźnionego lekarza co im wypisuje zwolnienia) chodzą na L4 nie brakuje i wśród kobiet i wśród mężczyzn

A to przepraszam. Zwracam honor. Jeśli tak jest to super. Lubię takich ludzi. Prawdziwe jest twierdzenie: "Pokaż mi jak pracujesz, a powiem ci kim jesteś."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Stefan Batory napisał:

Jaką ma motywację do płacenia na dziecko  ojciec, który nie ma najmniejszego wpływu na jego wychowanie i które po pewnym czasie staje się dla niego zupełnie obcym człowiekiem?

Dlatego powinna być ON, bez alimentów. Albo chociazby prawdziwe narzędzia przeciwdziałające alienacji rodzicielskiej. Np zamiast kar pieniężnych za utrudnianie kontaktow odebranie wladzy rodziciskiej i ustalenie miejsca pobytu dziecka u tego z rodzicow, ktory gwarantuje poszanowanie prawa dziecka do posiadania obojga rodzicow. Wtedy noe byłoby powodow do alienowania, bo moglyby stracic swoją kurę znoszącą zlote jajka ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Colemanka napisał:

A widzisz to się wyjaśniło skąd się wzięło twoje myślenie. Chyba nikt nie brał pod uwagę (w wątku) założenia nowej rodziny.

Nie jestem zwolennikiem zakładania nowej rodziny i rodzenia kolejnych dzieci w nowym rozdaniu. Jestem zdania: żadnej konkurencji dla ‘starych dzieci’. Skoro już po rozstaniu każdy z rodziców ma mniej czasu do zagospodarowania z dzieckiem (bo się nim wymieniają wiec de facto każdy jest stratny), to po co jeszcze to stratne dziecko ograbiać z czasu poświęcając go na nowe? Nie ogarniam. Ale mam takiego chojraka w dalekiej rodzinie, ze co nowa baba, to nowe dziecko. W rezultacie kupa dzieci, ojca brak.

A dlaczego nikt nie brał? Czy ludzie, którzy się rozstają są skazani na bycie singlem? Facet nie może już się ożenić i mieć dzieci, podobnie kobieta wyjść za mąż i mieć dzieci? 

Ludzie najczęściej po to się rozstają, żeby budować swoje życie z kimś innym, a dzieci często są tego konsekwencją. Taka wygląda najczęściej rzeczywistość.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczowe pytanie na początku, a później gównoburza jak na pudelku... co kogo obchodzi kto ile zarabia... komentującym tego pana co zarabia 10000 sugerowałbym zaglądanie tylko do swojego talerza...

 

Alimenty zasądzane są zgodnie z usprawiedliwionymi potrzebami małoletniego. Tak mówi pismo :) A rzeczywistośc...

@deomi

Nikt Ci tutaj dokładnie nie określi kwoty, co najwyżej widełki, ale też bym sie na tym nie opierał za bardzo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest piękna sytuacja - oszacowanie kwoty.

 

Sytuacja A:

Idziesz do sklepu kupić telewizor.

Ile kosztuje?

1300 PLN.

 

Sytuacja B:

Masz płacić alimenty.

Ile kosztuje utrzymanie dziecka?

30% pana dochodów.

Ale ja zarabiam 100.000 miesięcznie!!!

To utrzymanie dziecka kosztuje 30.000 miesięcznie. Nie potrafi pan liczyć?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, gladia said:

A dlaczego nikt nie brał? Czy ludzie, którzy się rozstają są skazani na bycie singlem? Facet nie może już się ożenić i mieć dzieci, podobnie kobieta wyjść za mąż i mieć dzieci? 

Ludzie najczęściej po to się rozstają, żeby budować swoje życie z kimś innym, a dzieci często są tego konsekwencją. Taka wygląda najczęściej rzeczywistość.  

Ja nie brałam, bo:

  1. Z powodu, który opisałam: bez sensu robić nowe dzieci skoro opuściło się stare czyli się nie sprawdziło w tej roli (członka rodziny).

  2. Samotne matki nie są atrakcyjne dla mężczyzn, bo oni nie chcą inwestować w cudze dzieci.

  3. Chłopy nie chcą ładować kasy w (wpół)utrzymanie dwóch domów i najczęściej ich po prostu nie stać.

  4. Ludzie są rozczarowani po rozpadzie związku, przestają wierzyć w miłość i nie potrafią już zaufać ponownie, są wypaleni związkowo.

  5. Są starsi, mniej atrakcyjni, libido spada wiec i parcie na związek spada, rynek matrymonialny jest przebrany.

  6. Zabezpieczają swój majątek.

  7. Ale przede wszystkim chodzi o kasę. Po co się pakować w nową inwestycję, skoro stara nie wygasła. Przecież tu na forum większość (jak nie wszyscy) po rozwodach nie ożeniła się/nie wyszła za mąż ponownie. Po prostu najwyżej kogoś ‘ma’ czy się spotyka bez większych zobowiązań.

Nie znajduje ani jednego powodu by ponownie się ożenić czy wyjść za mąż. A Ty podpowiesz jakiś?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Colemanka napisał:

 

 

Nie znajduje ani jednego powodu by ponownie się ożenić czy wyjść za mąż. A Ty podpowiesz jakiś?

Ile ludzi, tyle powodów, ale chyba najczęstszy jest własnie taki, że po prostu ludzie chcą na nowo układać sobie życie, normalne. Nie trzeba jakiejś ideologii dorabiać do tego. To, że nie wyszło za pierwszym razem, nie znaczy, że kolejny też będzie niewypał. Choć czasem i tak bywa - patrz forumowy  kolega z wioski.  Czy on nie ma prawa do szczęścia? Ma. Nie znam w sumie chyba nikogo, kto by nie układał/nie chciał układać sobie życia ponownie. I słusznie. 

Samotne matki znajdują facetów, spokojna głowa. Moja znalazła. I znam dwie takie, co miały dwójkę i też znalazły. Kobiety zawsze mają łatwiej. A nie wszyscy faceci to chady nastawieni na uj wie co. Jest wielu z rynku wtornego, też po przejściach i mają inne priorytety. 

Nie wszyscy stają się cynikami nie wierzącymi w miłość. Chyba trochę nasiąkłaś tutejszą pesymistyczną atmosferą ;) 

Mój znajomy rozszedł się z żoną po 20 latach i ożenił ponownie. I nie wziął sobie młodej dupy, tylko rok starszą. Tak więc nie ma reguły. Bo każdy szuka czegoś innego, ma inne oczekiwania i nie wpisuje się w żadne schematy. 

p.s mój dziadek ożenił się ponownie w wieku 70 lat. 

 

Edytowane przez gladia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.