Skocz do zawartości

Ale narobiłem! :(


Reczu

Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci,
gdy już tylko zaczynam pisać ten tekst mam mega poczucie winy. Otóż w innych moich tematach opisałem moją historię z rozstaniem. I ok, było minęło... tylko, że stanowczo odradzaliście mi patrzenie w tył (dzięki @Tyson?). Do rady zastosowałem się tak tylko w 30%, dlatego też często pozwalałem sobie na rozkminianie, co było źle i w ogóle a czasem mówiłem sobie: "dość, idziemy do przodu" ale humor miałem nadal podły. Świadomie wiedziałem że to do niczego mnie nie zaprowadzi ale i tak rozmyślałem. I przez to trochę zaniedbywałem obowiązki... i tu moje piekło się zaczyna. 

 

O ile przelewy, jakieś sprawy priorytetowe udawało mi się załatwiać (nieraz z lekkim poślizgiem) to zacząłem olewać obowiązki domowe. M.in. mojego czworonożnego przyjaciela. Był ze mną 9lat. Dostawał dobrze jeść i w ogóle ale zapomniałem o jednej ważnej rzeczy. Otóż dostał babesziozy bo zapomniałem go zakroplić przeciwko kleszczom i zdechł. Ogromne poczucie winy mnie dopadło związane z tym, że mojego druha spychałem na ostatni tor a sam rozmyślałem odnośnie straty bliskiej osoby tj. kobiety (myślenie o niej nie warte było jego śmierci). Nie wiem, może to nawet pod paragraf jakiś podlega (znęcanie się nad zwierzęciem), doskonale wiedziałem że psina jest wrażliwy na tego pierwotniaka, więc moim obowiązkiem było zadbać o to aby był na czas zakroplony. Całkiem mi to wypadło z głowy (nie wiem też czy gdyby wszystko było dobrze to też bym zapomniał - czasem i tak się zdarzało - tendencje do prokrastynacji). Poczucie winy dobija, sam nie wiem... może czymś zasłużyłem sobie na to. 

Mój umysł można zobrazować jak coś takiego: "jestem w pewnym miejscu, jest ze mną ona i jej nowy gach, nade mną jest życie, inni ludzie i inne kobiety ale oddzieliłem je murem, który co i raz próbowałem rozkuć. Gdy trochę rozkułem to zaraz zaszpachlowałem, a teraz gdy mój druh nie żyje to oni jakby zniknęli (wyszli jakimś ukrytym wyjsciem, czy przeszli w mniej widoczne miejsce), natomiast nad moją głową wyrosła kolejna warstwa grubszego muru z napisem: "poczucie winy""


Ogólnie temat można streścić zdaniem: "pies mi zdechł przeze mnie i mój egoizm" ale wolę żebyście mieli wgląd na całą sytuacje. czego oczekuję od Was bracia? W każdym razie nie rozgrzeszenia. Ale może jakieś rady jak żyć z takim poczuciem winy, jego życie się skończyło ale moje jeszcze nie. Chciałbym powalczyć jeszcze o odrobinę szczęścia w tym życiu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmierć przyjaciela potrafi być druzgocąca, ale z tego co piszesz, wnioskuję  że chyba masz tendencję do brania na siebie za dużo. Twój pies nie zginął w wypadku, a przeżył z tobą dobre życie. Na standardy swojego gatunku był już niemłody (średnia wieku psów to 12 lat, a poszczególne rasy mogą mieć niższą), a schorzenia zawsze zaczynają się nawarstwiać.  A gdyby zmarł na cokolwiek innego, też by to była twoja wina? Czasem trzeba sobie powiedzieć, "robiłem co mogłem" i pozwolić sobie odpuścić. 

 

Daj sobie czas na  żałobę, ale nie zadręczaj się winą. Śmierć towarzyszy nam zawsze. 

 

Konsultowałeś swoje objawy z psychologiem? Jest takie zjawisko psychologiczne, gdy osoba intencjonalnie poszukuje poczucia winy. Czy miałeś takie jazdy wcześniej, czy zaczęło się po zdradzie opisanej w poprzednim wątku? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, JAL napisał:

Konsultowałeś swoje objawy z psychologiem? Jest takie zjawisko psychologiczne, gdy osoba intencjonalnie poszukuje poczucia winy. Czy miałeś takie jazdy wcześniej, czy zaczęło się po zdradzie opisanej w poprzednim wątku? 

Miałem kiedyś terapie/sesje odnośnie samooceny aczkolwiek były poruszane kwestie: "ludzie mogą popełniać błędy, czemu Pan sobie nie daje takich możliwości" - więc ów psycholog chyba wyczuwał tendencje. Hmmm wiesz co bracie, ale chyba aż tak nie miałem. Zdecydowanie nasiliło się po zdradzie jak tak pomyślę

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrada zaufania przez bliską osobę każdego wpędza w poszukiwane winy w sobie. Jeśli ktoś tego nie czuje, to chyba osoba nie była "bliską". Bardzo przydaje się w takich momentach spojrzenie z boku. Jeśli nie chcesz tego poruszyć ze specjalistą, albo obiektywnym przyjacielem, może pomoże ci rozpisanie sobie tych "win" na kartce i podkreślenie tych, na które naprawdę miałeś jakikolwiek wpływ. Potem do nich dopisz sobie, co tak naprawdę mógł ten wpływ zmienić? 

 

We wcześniejszym wątku pisałeś, że jedną z przyczyn mogły być niesatysfakcjonujące życie seksualne albo wzrost. Jaką masz gwarancję, że pani nie puściłaby się wtedy? Czy gdybyś miał wzrost koszykarza i rżnęlibyście się ostro kilka razy dziennie, miałbyś taką gwarancję? Casus np. Willa Smitha pokazuje, że niekoniecznie. Zdrada to jest jej decyzja i jej wina! 

 

Także pogratuluj sobie dobrej decyzji i spójrz bez strachu w przyszłość. Jeszcze spotkasz "kurwy" i "chujów" (albo raczej zachowania, które wskazują na te archetypy) na swojej drodze - naucz się ich identyfikować i nazywać po imieniu, choćby miało to być w głowie. Pozwoli ci to nie marnować swojego cennego czasu na ludzi, którzy nie są go warci. 

 

Ludzie (i inne bliskie ci istoty) w twoim otoczeniu będą chorować i w pewnym momencie umierać. To nie jest powód do żalu, tylko motywacja do pośpiechu i dobierania tych, którym chcesz w życiu towarzyszyć. Naucz się tym cieszyć. Blokujesz się na jednym z etapów żałoby - po związku, po kochanym psie, podejrzewam, ze w innych sprawach podobnie. Jesteś kim jesteś, ale w czasie to jedna z niewielu rzeczy, na które masz realny wpływ i to siebie możesz przekuwać na nowo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdechł pies, bo zachorował no i co się stało? Czasami ludzie zaniedbują własne choroby, chociaż organizm o nich przypomina, a ty się martwisz psem? Ja Cie rozgrzeszam, za pokutę jak zobaczysz kiedyś głodnego psa, to rzuć mu parówkę. Zdechł jeden, to dłużej pożyje inny i tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdemu zdarza się popełnić błąd, nawet kilka. Masz bolesną nauczkę, wyciągnij wnioski. 

 

Kobieta nie jest tyle warta, żeby dla niej wszystko inne na bok odsunąć. 

 

Zwierzęta są o tyle lepsze od kobiet, że potrafią bezinteresownie odwzajemniać uczucia (poza kotami). 

 

Miałem podobną sytuację z eks. Zwierzak potrzebował dużej uwagi i opieki przez parę dni. Nie dość, że od laski było zero wsparcia, to jeszcze potem fochy, że "pies jest dla ciebie ważniejszy". 

 

Głowa do góry i przemyśl sobie wszystko. 

2 minutes ago, kali said:

Zdechł pies, bo zachorował no i co się stało? Czasami ludzie zaniedbują własne choroby, chociaż organizm o nich przypomina, a ty się martwisz psem? Ja Cie rozgrzeszam, za pokutę jak zobaczysz kiedyś głodnego psa, to rzuć mu parówkę. Zdechł jeden, to dłużej pożyje inny i tyle w temacie.

Widać, że nigdy zwierzaka nie miałeś, bo dramatycznie pierdolisz. 

 

A jak miałeś to pewnie taka pizda jesteś, co się kosztem zwierzęcia dowartosciowuje i traktuje jak rzecz, co nie? 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, maroon napisał:

A jak miałeś to pewnie taka pizda jesteś, co się kosztem zwierzęcia dowartosciowuje i traktuje jak rzecz, co nie? 

No to ładnie pojechałeś, może jeszcze napisz, że to ja położyłem kleszcza na tego psa. No cóż, nie ma sensu z Tobą rozmawiać, żegnam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Bracia za odpowiedzi. 

17 minut temu, maroon napisał:

Każdemu zdarza się popełnić błąd, nawet kilka. Masz bolesną nauczkę, wyciągnij wnioski. 

Kobieta nie jest tyle warta, żeby dla niej wszystko inne na bok odsunąć. 

i właśnie, z tym wyciąganiem wniosków u mnie jest tak że dopiero za którymś razem rozumiem. No nie jest, i na początku nie była z czasem jakoś tak mi przyćmiła wszystko. 

8 minut temu, skuti napisał:

Skołuj sobie nowego psiaka, najlepiej tej samej rasy, dbaj o niego.

Myślałem o tym, ale chyba za wcześnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, maroon said:

potrafią bezinteresownie odwzajemniać uczucia (poza kotami).

Koty to indywidualiści - są też takie jednostki, które nie tylko odwzajemnią, ale nawet same będą się z uczuciami narzucać.

 

4 hours ago, Reczu said:

Chciałbym powalczyć jeszcze o odrobinę szczęścia w tym życiu.

Jedyne prawdziwe szczęście, jest wewnątrz nas. Zawsze. Nie trzeba o nie walczyć, trzeba tylko móc je dostrzec.

Łatwe słowa, na których poległy rzesze nieszczęśliwych ludzi.

Więc po pierwsze - weź się zastanów, czym dla Ciebie jest "szczęście". I to musi być prawdziwe, nie możesz sam się oszukiwać w tak ważnej sprawie!

Zaczniesz pewnie od pięknej kobiety, albo walizki z forsą - to może i będzie prawda, ale czy na pewno?

 

2 hours ago, Reczu said:

Myślałem o tym, ale chyba za wcześnie.

Zgłoś się na wolontariusza w lokalnym schronisku. Choćby tylko na jedna godzinę w tygodniu.

- walka z prokrastynacją

- kontakt z innymi istotami

- doświadczalne czynienie "dobra"

- szansa, że może jednak nie za wcześnie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.