Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Od dziecka zastanawiałem się czy niewiedza jest przekleństwem czy błogosławieństwem.. Czy w powiedzeniu "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz" nie ma ziarna prawdy? :P

Interesuje mnie szersza perspektywa, nie tylko kontekst relacji damsko-męskich... Bo z tego co widzę, to tylko tym łamie sobie głowę to forum.

Ile razy było tak, że mieliście jakieś wyobrażenie na dany temat, które ktoś wam zaszczepił, a przed przypadek, lub też umyślnie dowiedzieliście się jak to rzeczywiście wygląda od kuchni?

 

 

Natknąłem się na ciekawe spostrzeżenia w tym filmiku, na temat tego, jak bardzo absorbują naszą uwagę, sterują nami, marnują nasz czas, społeczne konwenanse. Zaprogramowana, wymuszona uprzejmość, rzeczy, które robimy, bo ktoś nas zaprogramował, że tak "trzeba". Przez to programowanie, odczuwamy dyskomfort, bo wewnętrznie czujemy, że nie mamy na to ochoty, lub czasu, a jednak pewne sprawy stają się naszym priorytetem w danym momencie, bo tak "należy", zamiast zajmować się swoim życiem i tym, na co rzeczywisice mamy ochotę i w naszym odczuciu jest właściwe w danym momencie. 

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak warto znać prawdę, życie w kłamstwie nie sprawi, że świat będzie dobry, to nie jest tak, że jak ktoś poznaje prawdę, to świat staje się gorszy, on zawsze taki był.

 

 

To, że ludzie nie chcą znać prawdy to normalna rzecz, wystarczy spojrzeć ile osób walczy z redpill i blackpill, co jest przykładem, że wolą kłamstwo. Zobacz na te forumowe rojenia, że siła uderzeń Tysona brała się z jego osobowości xD. Rengers to przykład osoby zamkniętej w ciężkim bluepill, on nie chce znać prawdy, raz nawet sobie wmawiał, że wzrost, szczęka, symetria i szerokie barki nie są istotne, że liczą się same mięśnie, co było kuriozalne. Dlaczego tak siebie okłamywał ? Bo kłamstwo uspokaja umysł.

Edytowane przez DuchAnalityk
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, DuchAnalityk napisał:

Tak warto znać prawdę, życie w kłamstwie nie sprawi, że świat będzie dobry, to nie jest tak, że jak ktoś poznaje prawdę, to świat staje się gorszy, on zawsze taki był.

Nie chodzi tutaj o prawdę, czy o to, że świat będzie po nas lepszy. Tylko i wyłącznie o nasze samopoczucie.

Inteligencja i samoświadomość w dużym stopniu koreluje z tym, jaki mamy nastrój, jak reagujemy na to co nas otacza. 

 

"Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam."

 
 
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, prod1gybmx napisał:

Tylko i wyłącznie o nasze samopoczucie.

Powiedzmy, że życie to wyścig, maraton przez las. Znajomość prawdy to znajomość terenu, gdzie leżą kłody, gdzie są dołki. Chciałbyś uczestniczyć w takim wyścigu kompletnie nie znając trasy, do tego z opaską na oczach? Ledwo dotrzesz do mety, o ile nie zrobisz sobie krzywdy. 

 

Jakie ma to przełożenie na świat realny? Możesz dostrzec pewne niebezpieczeństwa, groźnie wystający z ziemii zardzewiały drut w lesie, ale chyba wolisz go zobaczyć niż poczuć. Lepiej wiedzieć z jakimi konsekwencjami wiążą się nasze wybory, pragnienia niż uczyć się tego na sobie. Jedyne co jest zagrożone to nasze wyidealizowane spojrzenie, które jest nam przydatne jak wcześniej wspomniana opaska na oczy. Prawda bywa brutalna, ale życie to nie bajka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że warto znać prawdę. To wartość sama w sobie, kontrola nad życiem i motor postępu. Da się w niej znaleźć powód trwałego dobrego samopoczucia, ale jeśli chodzi o tymczasowe nie jest do niego wymagana. Kłamstwa to zły fundament, który prędzej, czy później wychodzi na jaw. 

18 minut temu, prod1gybmx napisał:

"Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam."

Może i rzadkie, ale jest prawdziwe. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Imiennik napisał:

Prawda bywa brutalna, ale życie to nie bajka

Na tym polega "matrix", pragnienie "niewiedzy", życia w "bańce/bajce". W tym materiale, który wrzuciłem, wszystko jest elegancko wyjaśnione. Prawda w jakimś fundamentalnym dla nas temacie nie zawsze oznacza, że będzie lepiej. Niektórzy przez braki intelektualne/wiedzowe w danym momencie życia, mogą sobie z nią nie poradzić. Przykłady? @Analconda Nie chce tutaj kolejnego tematu analizy redpilla... Przytoczyłem ten przykład jako idealny do tego co napisałem wcześniej, jak pewna wiedza i fakty, mogą komuś zrobić krzywdę zamiast pomóc,

Wiedza, którą pozna się w niewłaściwym momencie swojego życia, o ile w ogóle ten moment kiedyś nastąpi, może skrzywdzić, bo nie ma się "narzędzi" do wykorzystania jej we właściwy sposób.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

12 minut temu, prod1gybmx napisał:

Wiedza, którą pozna się w niewłaściwym momencie swojego życia, o ile w ogóle ten moment kiedyś nastąpi, może skrzywdzić, bo nie ma się "narzędzi" do wykorzystania jej we właściwy sposób.

Problem w tym, że żyjemy w społeczeństwie. Jeśli nie ty wykorzystujesz wiedzę, by mieć kontrolę w swoim życiu, to może warto się zastanowić, kto ją nad tobą ma? Nawet jak się nie schylisz po narzędzia to nadal jest wybór. A w tym przypadku one nie znikną ot tak, tylko leżą o twoich stóp. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak prawda.....Jest tylko pewien etap świadomości. Po odkryciu rzekomej prawdy z czasem możesz dostrzec "nową prawdę" więc która z nich to prawda ?

Wszystko jest wytworem naszego mózgu, nie będzie nas, to i nie będzie tego wytworu.

Mówi się, że jeśli czegoś nie da się zrobić, to musi przyjść taki, który o tym nie wie-i to zrobi.

Edytowane przez Leniwiec
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minutes ago, prod1gybmx said:

"Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam."

Też o tym pomyślałam rozmawiając z jednym Bratem w temacie głębokości kobiet odpowiadającym głębokości ich wagin. Pisał że z kobietą nie porozmawiasz na ‘głębsze, wyższe tematy’. Pomyślałam wtedy: ta Wasza inteligencja staje się Waszym przekleństwem. Tu się chce ruchać, a tu baba nie rozumie ‘o czym ty do niej rozmawiasz’. Prości ludzie potrafią się bardziej cieszyć życiem.

 

A czy odkrycie prawdy pomaga? I tak i nie. Przede wszystkim prawdą trzeba umiejętnie dysponować. Przykładowo: ostatnio miałam rozmowę z facetem, z którym jestem w ‘full body workout’ :D -> FWB. Nazwalam rzecz po imieniu: że jest tylko od ruchania. Jaka obraza. Odpowiedział mi, że taki tekst jest uwłaczający jego godności i ze friends nie ranią się słowami. Ale sam się zachowuje jak najbardziej jakbym była tylko od ruchania. No ale zachowywać a wyartykułować to, to już inny level. Zachowanie jest akceptowalne, ujęcie/podsumowanie tegoż zachowania słowami już nie.

 

Jeśli nie na temat, to przepraszam. Jeszcze nie spojrzałam na filmik. Potem odpalę.

Edytowane przez Colemanka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Leniwiec napisał:

Nie ma czegoś takiego jak prawda.....Jest tylko pewien etap świadomości. Po odkryciu rzekomej prawdy z czasem możesz dostrzec "nową prawdę" więc która z nich to prawda ?

Wszystko jest wytworem naszego mózgu, nie będzie nas, to i nie będzie tego wytworu.

Mówi się, że jeśli czegoś nie da się zrobić, to musi przyjść taki, który o tym nie wie-i to zrobi.

To już wchodzimy na tereny sporu relatywizmu i absolutyzmu prawdy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznać prawdę to chyba zrozumieć ludzkie niedociągnięcia , ułomności których często się nie przeskoczy. Zaakceptować prawa naturalne i siły które nim rządzą bez wewnętrznej sprzeczności z własnym fałszywym ego . Jak znikną wewnętrzne opory przed akceptacja zastanej rzeczywistości dopiero wtedy możemy otworzyć się na prawdę ktora jest niczym innym jak życiem ku wyższej świadomości. Świadomości w której wszystko zaczyna się układać w jedna logiczna całość . 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachęcam jednak do wypowiadania się w temacie PO zapoznaniu się z materiałem w filmie. Myśle, że wtedy dopiero to będzie miało ręce i nogi, bo niektóre odpowiedzi sugerują, że jednak to zostało olane. 

Następnym razem może nie będę wrzucał filmików, tylko streszczę ogólny sens tego co sam obejrzałem?

Edytowane przez prod1gybmx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda to jest luksus. 

 

Powiedzmy masz problem z zębami, smród z ust. Nikt ci nie powie tego przez lata życia, ani rodzice, ani koledzy, koleżanki. Zamiast tego każdy cię będzie unikał, albo z daleka podchodził. Nawet nie połączysz kropek, bo żyjesz w niewiedzy. I tacy ludzie kurwa chodzą po tej planecie. 

 

A wystarczyłoby chwilę pogadać i powiedzieć, że jebie ci z pyska, jak z kanalizacji i weź coś z tym zrób dla swojego i mojego dobra. Czysta, bezpośrednia prawda i masz naprawionego człowieka pod warunkiem, że wykaże wolę do działania. 

 

Dzieciaki, które podejmują decyzje o karierze sportowej, aktorskiej, scenicznej, cokolwiek, a nikt im kurwa nie powie, że to chodzące beztalencia, ale mają inne perspektywy. 

 

Chcę znać prawdę, ale poznać prawdę to jedno, a na nią reagować, zaakceptować lub odrzucić to dwie różne sprawy. Sama prawda to jest dopiero początek kroku do przodu. Bez działania nie ma znaczenia. 

 

Co jest prawdą? 

 

Problem. Wiele osób mówi, że to świat trzeba naprawić najpierw, a nie zwracać uwagę na wszechświat, na ruch asteroid w przestrzeni, na ataki kosmiczne, cokolwiek. 

 

Człowiek, który rozumie problem od kuchni, który śledzi asteroidy wie, że kiedy wystąpi sytuacja kryzysowa i ludzkość nauczy się odbijać zagrożenia pochodzące z kosmosu to będzie po prostu mniej stresu i wszystko ok. Nikt nie będzie wtedy narzekał, że wydano tyle kasy, bo udało się uniknąć problemu o skali globalnej. 

 

Z drugiej strony świat trzeba naprawić tu i teraz, bo jest zjebany, ludzie są zjebani. Czy myślimy o kolejnych pokoleniach, czy nie myślimy? Są dyskusje, w których każdy ma rację i część prawdy, ale w zależności od pewnych zmiennych. To wszystko się miesza w ludzkim umyśle, w przypuszczeniach i w prawdopodobieństwie. 

 

Zasada nieoznaczoności, nie ma nigdy 100%, tylko zbliżenie. Patrzysz w mikroświat i on nie ma końca. Spojrzysz na dół i do góry to samo. Nigdy nie dotkniesz absolutu. I to jest tragedia, bo dążymy do prawdy, której nigdy do końca nie poznamy. 

 

Odnośnie filmu Matrix to jest teoria, w której nikt nie wyszedł nigdy ze świata iluzji. To po prostu nałożone na siebie dwa światy, aby symulować możliwość wyboru. Wyzwolenie z matrixa do innego matrixa i z tym się zgadzam chyba najbardziej. Morfeusz na końcu filmu mówi, czy ja śnię? Jakby znowu odzyskiwał świadomość fałszu, w jakim funkcjonuje, że to zbyt piękne, aby było prawdziwe. To jest dopiero rozjebunda. Nie masz żadnego wyjścia, tylko iluzję wyboru cały czas. I nie masz o tym nawet pojęcia. Fantastyczna idea. 

Edytowane przez mac
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mac napisał:

 

Z drugiej strony świat trzeba naprawić tu i teraz, bo jest zjebany, ludzie są zjebani. Czy myślimy o kolejnych pokoleniach, czy nie myślimy? Są dyskusje, w których każdy ma rację i część prawdy, ale w zależności od pewnych zmiennych. To wszystko się miesza w ludzkim umyśle, w przypuszczeniach i w prawdopodobieństwie. 

 

 

Swiat można zmienić tylko w jeden sposób, zmieniając siebie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie w znalezieniu prawdy, której zresztą obiektywnej na tym poziomie nie ma dostępnej, leży wyzwolenie tylko w umiejętności utraty. Tu są prawdy cząstkowe i statystyczne, Nie są one zbyt pokrzepiające, bo to tak, jakbyś z całą swoją wiedzą o podrywie, o kobietach, opakowany w status, trzymający twardo ramę został spławiony przez piękną dziewczynę, do której podbijałbyś, a ona poszłaby z kompletnym lamusem twierdząc, że to jego 'kocha'. Potem łudziłbyś się, że kopnie go w dupę, ale nie kopnęłaby go przez kolejne 10 lat, mimo że nie miałby żadnej wiedzy. Aż w końcu znudziłoby ci się na to patrzeć. A sprawy zadziałyby się mimo wszystko. To pokazuje na ile przydają się te prawdy do rzeczywistego poznania. By dostąpić poznania, trzeba zebrać wszystkie wpływy 'poza' życiem i uformować, z nich centrum magnetyczne, które cię tam poprowadzi. Jedni mają tych wpływów więcej, a inni są od nich zupełnie oddzieleni. To nie jest sprawiedliwe z naszego punktu widzenia. A nade wszystko trzeba zrobić na niego miejsce, poprzez utratę, pozbycie się tego, co się ma, wyczyszczenie się nie tylko ze stanu posiadania, ale i z przywiązania umysłu do tego stanu, że się nie tylko coś ma, że się coś wie, a nawet że się kimś jest. Czyli cofnięcie się do etapu wewnętrznego dziecka.

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tyle wiedza nas dołuje, wpędza w smutek a raczej nasza wrażliwość, ktoś gruboskórny posiadający wiedzę, korzysta z niej nie przejmując niczym, bez zbędnych wątpliwości natomiast wrażliwy chłopak świadomy prawdy, mający wiedzę o otaczającym świecie będzie żył w permanentnym smutku, świadomy spierdolenia całej otaczającej rzeczywistości. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może na początek warto poczytać książki Roberta Monroe, Bruca Moeana. Z "podwórka" polecam literaturę Jarka Bzomy. Na yt jest cykl "Opowieści Topografa". Świetny cykl, w którym pan Jarek odpowiada czym jest Bóg,czy Jezus naprawdę umarł na krzyżu?, co się dzieje z nami po śmierci ,jak wygląda druga strona, jaki jest cel naszego życia?  jak funkcjonują obce cywilizacje, dlaczego nas odwiedzają, ? zażądał wyprawy na Księżyc.. itd

Jeśli mówi Wam coś nazwisko Monroe,frazy :Hemi Sync, podróże poza ciałem-to wiecie o co chodzi?

 

 

 

Edytowane przez skuti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od wiedzy. Jest wiedza smutna, przykra, rozczarowująca, która nic nie wnosi pozytywnego do naszego życia.  Na przykładzie kultowego Matrixa - co dała wiedza o rzeczywistości, jego bohaterom? Wyzwolenie? Od czego? Od niewiedzy tylko ;)  Cypher miał rację, mówiąc, że ignorance is bliss.  Doskonale go rozumiem. Czasem lepiej się nie budzić.  Żył szczęśliwie w matrixie i wcinał z apetytem steki, które dla niego były najbardziej prawdziwe z prawdziwych. Bo żył w niewiedzy.   Co mu dała wiedza o rzeczywistości poza wielkim szokiem, wkurwem, zmęczeniem, rozczarowaniem, beznadzieją itd.?  Nic. Podejrzewam, że większość nigdy nie wybrałaby czerwonej tabletki, gdyby wiedzieli... Ja na pewno :) 

Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Prawda. Wiedza o życiu, świecie, o ludziach bywa przykra a nawet okrutna. Najlepiej śpią i najbardziej szczęśliwe są małe dzieci. Właśnie dlatego, że w większości żyją w niewiedzy o otaczającym ich świecie :) 

Dlatego niewiedza jak najbardziej może być błogosławieństwem. Czasem pozwala zachować zdrowy umysł i radość życia. 

Ja od jakiegoś czasu daję sobie prawo by nie wiedzieć. Po prostu. Jak to ktoś powiedział -  nie kupuję gazet, nie oglądam telewizji... Wolę usiąść w ogródku i spoglądać w niebo ;)   

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, gladia napisał:

Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Prawda. Wiedza o życiu, świecie, o ludziach bywa przykra a nawet okrutna.

Może to jest właśnie ten punkt, w którym możemy się odróżniać od naszych "braci" - innych zwierząt.  Czy przejście z etapu "nieświadomy zwierzak" - na etap "świadomego zwierzaka" i umiejętność zycia z ową wiedzą i świadomością jest "życiem"?

 

20 minut temu, gladia napisał:

Dlatego niewiedza jak najbardziej może być błogosławieństwem. Czasem pozwala zachować zdrowy umysł i radość życia. 

Pytanie, czy egzystencja w takiej postaci można nazwać "życiem".  Zdrowy umysł chce się rozwijać, pragnie postępu. Co się raz zobaczy to się już "odzobaczy". Niby głupie powiedzonko, ale ma esencję naszej egzystencji. 

 

Ale wiadomo - bolesna jest jest fakt, ze jesteśmy tylko kolejny biotrybikiem, który jest zależny i ograniczony swoją cielesnością i skazany na widzimisię natury. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już nawiązujemy do Matrixa, to zakładając, że rekruterzy Syjonu oferowali pigułki tylko dobrze rokującym, poszukującym jednostkom, musimy też założyć, że Cypher, podobnie jak Neo i pozostali, czuł podskórne niezadowolenie z otaczającej go matriksowej rzeczywistości. 

 

Jeśli był niezadowolony z efektu wyzwolenia to nie dlatego, że tęsknił za ignorancją, tylko oportunistycznie dogadał się z władzą, żeby ugrać coś wyłącznie dla siebie, nieważne w jakiej rzeczywistości. Jego wewnętrzny niepokój, który był powodem pierwszej rekrutacji, jako cecha osobowości nie zniknąłby po ponownym podłączeniu do matriksa i potencjalnie mógłby prowadzić do kolejnego "wyzwolenia".  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z perspektywy czasu widzę, że wiedza jest przekleństwem. Głównie mam na myśli redpill czy blackpill (pinkpill lol) ale też ogólnie forum i PUA. Kiedy byłem młody i na fali, nie rozkminiałem nic, żyłem jak na autopilocie. Miałem dostęp do ładnych dziewczyn, które były mną zainteresowane. Nie musiałem nawet zbytnio się starać, mieć hajsu, być ogarniętym rozmówcą, podrywaczem czy mieć wygląd. Wręcz przeciwnie było pod każdym z tym względów gorzej niż jest teraz, no co najwyżej wyłysiałem ale wszystko inne jest znacznie lepiej niż było. Oczywiście w szkole byłem wciąż niewidzialnym szarakiem ale poza nią miałem fejm i lans. Niemniej jednak ogólnie życie po skończeniu szkoły i tak jest nudne i ujowe. Zostajesz w życiu całkowicie sam ze wszystkim i tylko tyrasz w robocie codziennie. Żyjesz jakimiś zawodowymi głupotami zostawiając swoje prawdziwe życie w cieniu. W dodatku widzisz jak zwykłe Grażyny szukają sobie kogoś znacznie powyżej swoich możliwości i nie zwracają na Ciebie uwagi. Chcesz znaleźć sobie kogoś na LTR lub małżeństwo ale z wiekiem masz tylko coraz mniejszy i gorszy jakościowo towar do wyboru bo się zużywa wraz z czasem. Bez wiedzy byś wiedział, że coś nie gra ale byś dalej naiwnie brnął do przodu w nadzieji, że coś się poprawi. Może byś się wpakował w relacje z myszką inną niż wszystkie po karuzeli kutangów albo z braku laku wziął madkę z bąbelkiem. Po ogarnięciu tego jaka jest rzeczywistość tj. hipergamia i maksymalizacja wszystkiego to nie dość, że zaczynasz rozumieć wszystkie zdarzenia z przeszłości to w dodatku jak jest gorszy dzień to masz ochotę rzucić wszystko w cholerę. Nie grać w te chore zasady, gdzie rozluźnienie obyczajów puściło wszystko w samopas i zrobił się taki burdel, że Ci co odpowiednio się urodzili zgarniają to co najlepsze ograbiając innych z możliwości. Niestety bycie kowalem własnego losu to także mit bo głównie ci co mają do tego naturalne predyspozycje mogą sobie na to pozwolić. Wychodzi, więc na to samo co za czasów feudalnych jeśli chodzi o drabinę społeczną tyle, że karmieni jesteśmy propagandą sukcesu i konsumpcjonizmu na każdym kroku. Generalnie wiedza pokazuje, że żyje się w jakimś chorym pierdolniku i jest tęsknota za czasami młodości kiedy jeszcze nie zdążyła się rozwinąć ta cała patologia albo przynajmniej bezpośrednio nas nie dotykała a dziewczyny były nieprzechodzonym towarem. Uważam, że mimo wszystko relacje w młodości są dużo zdrowsze niż te w życiu dorosłym. 

 

 

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.