Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pomysł założę drugie konto i będę podawać się za kasjerkę w Żabce z 3 bąbelkami i komornikiem na koncie. Za to mój konkubent będzie siedział w pace, ale za niewinność bo to przecież dobry chłopak jest.

A te po pierwsze, drugie i trzecie idealnie się wpasuje.

6 minut temu, JoeBlue napisał:

Przysłowie mówi:

"Pies, który dużo szczeka daje mało mleka."

 

Jak już to krowa, ale co ja tam wiem przecież mieszkam u siostry i pracuję w Biedronce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, CzikaBoom said:

Jak już to krowa, ale co ja tam wiem przecież mieszkam u siostry i pracuję w Biedronce.

Jeśli dopasujesz krowę do szczekania to masz u mnie - po czwarte - plusa.

To nie ja wymyśliłem ten wierszyk, ja tylko notuję co ciekawsze rzeczy i sprzedaję je później z zyskiem.

 

Quote

Za to mój konkubent będzie siedział w pace, ale za niewinność bo to przecież dobry chłopak jest.

Przecież nie chodzi o to, żeby siedział.

Z tego nie ma kasy, już raczej ty płacisz z podatków za jego codzienny chlebek.

Ma nie siedzieć tylko zap-dalać i płacić.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, self-aware napisał:

Rozwijam się po godzinach. Jest to bardzo męczące na dłuższą metę bo trwa to już od wielu lat, ale wyjścia nie widzę. Najgorszy jest brak jakiejkolwiek gwarancji, że to kiedykolwiek coś da. No i wiem, że na etacie to się nigdy nie dorobię cudów. Czasami mnie to bawi jak pracodawca się spuszcza nad jakimiś motywacyjnymi rozmowami i świętujemy wspólnie jakieś sukcesy firmy bo jest np. zamówienie na stronę www za 50k a ja sobie myślę w tym czasie czy iść do dentysty czy fizjoterapeuty bo nie stać mnie na jedno i drugie. No ale pomysłu na biznes nie mam. Charakteru zresztą też nie bardzo.

Motywacyjne rozmowy i sukcesy firmy... nie zapominajmy o owocowych wtorkach... To jest faktycznie zjebane.

Generalnie ze wszystkim trzeba mieć szczęście i tyle, nie mam zamiaru pisać ci jakiś kołchozowych gówien w stylu "zacznij biegać to otworzy ci się czakra i będziesz kim tylko zechcesz."

1 minutę temu, JoeBlue napisał:

Jeśli dopasujesz krowę do szczekania to masz u mnie - po czwarte - plusa.

To nie ja wymyśliłem ten wierszyk, ja tylko notuję co ciekawsze rzeczy i sprzedaję je później z zyskiem.

 

Krowa która dużo muczy mało mleka daje. Tak to idzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Obliteraror said:
2 hours ago, CzikaBoom said:

Nie patrz na innych, bo oni na chleb ci nie dają.

Dokładnie tak. Szukaj szczęścia na własną rękę, bo los nagradza przygotowanych. Jedyne ograniczenia, jakie posiadasz, są w Twojej głowie. Sky is the limit.

Oboje w tym momencie się zdefiniowaliście. Uświeciliście rękę, która sypie kasą, choćby to i były marne cebuliony. Dodaj do tego jeszcze kobiety, które mają w pogardzie pieniądze, które dał im ich mąż (a są wiele więcej warte, bo to mąż, taki sam jak ty nieszczęśnik, i miał przeważnie trudniej je zdobyć niż twój korpo unit, dotacja unijna, czy grant uniwersytecki) i macie definicję proletariatu, masy pracującej. Oczywiście ta masa może mieć domy, samochody, wygodne życie, nawet szczęście aplikowane farmakologicznie, ale to w dalszym ciągu masa pracująca, a nie wolni ludzie.

 

Wolni ludzie nie chadzają na posady, tylko wymieniają się dobrami, uprawiają, wytwarzają i handlują. Na posady chadzają niewolnicy.

 

Jest bardzo cienka granica kiedy się przechodzi 'na drugą stronę', to jest kwestia niestety opowiedzenia się po systemowej stronie, tak jak waha się koleżanka @Hatmehit i teraz jest pytanie, czy gdyby jej sypnąć sowitym grantem, dać na badania, opłacić kawalerkę w Kairze i studia tam, czy zdradzi rodzinę? Sądząc po jej słowach - zdradzi, dlatego że została tak wychowana lub ma w sobie ponadprzeciętnie silny męski pierwiastek, który temu sprzyja.  Zauważył to już imć sorosz, który wynalazł narzędzie do demontażu relacji rodowo rodzinnych na podbijanym terenie. Wystarczy mieć dostęp do kasy, a oni mają nielimitowany. I pompują te granty, dotacje, kredyty. Kupujesz młodego człowieka, bo instytucja z taką kasą zawsze przebije to, co ma do zaoferowania biznes rodziców, czy rodzinny. A rodzina jest sprawą bolesną, bo się jej nie zmienia i są tam zawsze narosłe przez lata niesnaski i żale. Prawda, że sprytne?

 

Ale to są pośrednio zaniedbania rządzących, bo kasę oni powinni trzymać twardą reką, a nie MFW, nie ma na danym terenie innej kasy niż bogactwo obywateli i ich wytwory. Ale o tym zapomniano i wyciągamy teraz ręce jak żebracy wszędzie, tylko nie do własnych zasobów, na których siedzimy, choćby naturalnych.

 

A świadczą o tym te słowa:

 

2 hours ago, Hatmehit said:

Gdybym była sobie facetem, płcią mniej sterowaną potrzebą tworzenia ogniska domowego, to bym spierdzieliła kawalersko do Egiptu i miała w dupie te wszelkie konwenanse, żyła krócej, ale intensywnie, bez odpowiedzialności za rodzinę, bo bym jej nigdy nie stworzyła.

 

Ale to teoretyzowanie, jestem kobietą, pragnę rodziny za kilka lat. Ale pragnę też własnych pieniędzy oraz możliwości wybicia się, braku zależności decyzyjnej.

 

Rodzina jest przewidziana na 'etap' lub 'dalszy plan'. Po tym np. znajomi Ukraińcy z cerkwii poznają, czy się kobieta do ożenku nadaje. Wytłumaczyli mi to kiedyś. Cenna wiedza. Oni weryfkują, czy rodzina jest na pierwszym miejscu. Bardzo mądrze. Bo jest w życiu jeszcze milion rzeczy do zrobienia, zawsze, ale liczą się priorytety. Zawsze będzie jakaś praca, dom, znajomi, ale rodzina jest na pierwszym miejscu.

 

To moja taka praktyczna uwaga do mężczyzn tutaj, po czym poznać żonę, która spełni się rodzinnie. Czy to dobrze? Nie oceniam, stwierdzam fakt.  

Edytowane przez absolutarianin
  • Dzięki 1
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, CzikaBoom said:

Generalnie ze wszystkim trzeba mieć szczęście i tyle

Tak, to prawda. Fart jest w życiu mega ważny. Choćby fakt, że obecnie na stanowisko w IT na web developerce (ja w tym siedzę) ląduje na jedno stanowisko po 100-400 CV. To okrutnie demotywuje do robienia czegokolwiek. I wpływa mocno na $$, po co mają płacić dobrze jak można kogoś zastąpić w 5 minut.

 

Ty miałaś pomysł i szybko na niego wpadłaś. Są ludzie, którym to się przydarza np. w wieku 60 lat i wtedy stają się bogaci, ale umówmy się... wtedy to już chuj. A i bywają tacy, którym się nigdy nie uda. Ja zazdroszczę ludziom różnych rzeczy, ale chyba najbardziej to właśnie łatwości w zarabianiu forsy. To jest najtrudniejsza rzecz w życiu, odbiera zdrowie, chęci do życia... I czasem daje w rewanżu satysfakcję i $, ale niestety nie zawsze.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, JoeBlue napisał:

Ma nie siedzieć tylko zap-dalać i płacić.

On nie mosze ma horom curke, Dej mnie coś.

4 minuty temu, self-aware napisał:

Tak, to prawda. Fart jest w życiu mega ważny. Choćby fakt, że obecnie na stanowisko w IT na web developerce (ja w tym siedzę) ląduje na jedno stanowisko po 100-400 CV. To okrutnie demotywuje do robienia czegokolwiek. I wpływa mocno na $$, po co mają płacić dobrze jak można kogoś zastąpić w 5 minut.

Słodki Jezu, wychodzi na to, że w zdjęciu do cv trzeba uwzględnić cycki xD

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, absolutarianin napisał:

koleżanka @Hatmehit i teraz jest pytanie, czy gdyby jej sypnąć sowitym grantem, dać na badania, opłacić kawalerkę w Kairze i studia tam, czy zdradzi rodzinę?

Gdyby się to wydarzyło, to prawdopodobnie nie założyłabym rodziny, nie miałabym kogo zdradzać. Nie wiązałabym się, nie rodziła dzieci. Rodziny w formie pochodzenia bym nie zawiodła, sądzę, że cieszyliby się moim szczęściem i do końca wspierali w pasji jak robią to od 12 lat i byłoby to ich powodem do dumy.

6 minut temu, absolutarianin napisał:

Rodzina jest przewidziana na 'etap' lub 'dalszy plan'.

Nie, jeśli będę ją miała, to będzie priorytetem. Ale nie dam w sobie zabić moich zainteresowań, gdyż to jedno najważniejszych, co póki co mam i co mnie przy życiu w pewnym momemcie utrzymało (dramatyzm, ale prawdziwy), kocham to, szczerze. Wiedza jest dla mnie jak takie dziecko, które chcę rozwijać. Nie wyobrażam sobie opcji, że miałabym wybierać, dlatego szukam złotego środka o czym piszę już któryś raz, ale już któryś raz jest przekabacane w skrajność. Tak, chcę mieć za kilka lat stabilną rodzinę. Tak, chcę rozwijać się w mojej dziedzinie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kilka lat będzie za późno.

Ten schemat zna z doświadczenia duużo trzydziestek+.

Ich rodziną są koty.

Nie to, żebym miał coś przeciwko nim.

To mądre zwierzęta.

Lepiej je popytaj, unikniesz tego samego błędu.

Trzydziestki popytaj, nie koty, znaczy się.

Albowiem czas człowieka krótki jest.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, self-aware napisał:

Tak, to prawda. Fart jest w życiu mega ważny. Choćby fakt, że obecnie na stanowisko w IT na web developerce (ja w tym siedzę) ląduje na jedno stanowisko po 100-400 CV. To okrutnie demotywuje do robienia czegokolwiek. I wpływa mocno na $$, po co mają płacić dobrze jak można kogoś zastąpić w 5 minut.

To po co w ogóle pchać się do pracy gdzie jest tylu chętnych, zamiast wypełniać luki w innych zawodach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Hatmehit said:

Mam ogromne skłonności do samotności, alienowania się, nie lubię rozmawiać z ludźmi, tego wiecznego towarzystwa, zaszywam się w swojej norze (no dobra, do niej wliczają się też okoliczne wyludnione parki) kiedy tylko mogę, uwielbiam to.

Ha! To już wiem dlaczego zwracasz moją uwagę ostatnio na tym forum.

 

Widzę że obecność, i aktywność Pań na forum znacząco wzrosła. Toczą się całkiem ciekawe dyskusje. Oby wnioski były dla obu stron produktywne :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, JoeBlue napisał:

Za kilka lat będzie za późno.

To było do mnie? 

Jeśli tak- wiem:) Teraz zdecydowanie za wcześnie, ale do 30 też nie chcę czekać, gdyż nie chciałabym rodziny 2+1, a ciut większą. Póki co jednak mam ważniejsze priorytety, dostosowane do mojego wieku i dojrzałości. Sądzę, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas, choć też nie należy zbyt zwlekać jeśli mamy dobrą szansę, w wielu dziedzinach. Dziś jednak mam w głowie dostanie się na studia, spędzenie ich produktywnie, takie tam. Należy myśleć, rozplanowywać, ale pewna elastyczność w życiu też jest istotna.

53 minuty temu, JoeBlue napisał:

Trzydziestki popytaj, nie koty, znaczy się.

Więcej znam kotów niż samotnych trzydziestek, więc będą lepszym źródłem prawdy o życiu:lol:

6 minut temu, Trevor napisał:

Ha! To już wiem dlaczego zwracasz moją uwagę ostatnio na tym forum.

Bom poza internetami prawie chorobliwie introwertyczna i żyjąca w swym świecie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Uświeciliście rękę, która sypie kasą, choćby to i były marne cebuliony.

Tak jak Ci pisałem, dobrze Ci życzę co do realizacji matrymonialnych planów i znalezienia szczęścia w życiu zgodnie z oczekiwaniami. Ale nie projektuj swoich doświadczeń pode mnie, bo się mocno przeliczysz. I co do "marności", jak i niewolnictwa. :)

 

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Wolni ludzie nie chadzają na posady, tylko wymieniają się dobrami, uprawiają, wytwarzają i handlują. Na posady chadzają niewolnicy.

Posiadanie umiejetności czytania ze zrozumieniem powinieneś opanować maksymalnie w szkole podstawowej. Czy ja chadzam na posadę, czy raczej odwrotnie? Po latach pracy i zbudowania najbardziej rozpoznawalnej w PL firmy w branży ja naprawde juz nic muszę. Jedynie mogę. I chcę.

 

I nie zwalaj swoich błędów na Żydów, Sorosa czy inne bzdury. Bierz odpowiedzialność za swoje życie i jego blaski i cienie. Jedyną osobą, od której zależy jego jakość jesteś Ty sam.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Hatmehit said:

Bom poza internetami prawie chorobliwie introwertyczna i żyjąca w swym świecie? 

Tak. Nie wiem dla czego ale tacy ludzie zawsze zwracali moją uwagę. Już od najmłodszych lat. Wszędzie outsider i do tego skrajnie uparty. Kiedyś przeczytałem że jak by był klub do którego należeliby ludzie którzy nie należą do klubów to pewnie bym w nim nie był. To jedyne forum na którym jestem aktywny w sieci. Często powtarzam że jak bym żył w średniowieczu to byłbym pustelnikiem który tylko od czasu do czasu schodzi do wioski. Dobrze rozumiem takich ludzi, i jednocześnie ciekawi mnie to jak żyją. Stąd zainteresowanie takimi ludźmi jak Kevin Richardson i jego lwy, czy życie wilków na wolności. 

 

Widzę że masz dobry gust, niegłupie podejście do życia, siedzisz w tym w czym ja dawniej siedziałem (od małego interesowała mnie historia choć bardziej pod kątem militariów, konfliktów, postaci dowódców etc.) i generalnie sprawiasz pozytywne wrażenie. Widzę że masz silne przekonania ale starasz się do pewnego stopnia centrować dyskusję. Tak to widzę (nie twierdzę że mam rację).

 

Życie w swoim świecie nie jest niczym złym - szkoda że dopiero niedawno to zrozumiałem bo bym już tyle ogarnął w życiu a tak po 30stce jadę od nowa :) ale lepiej późno niż wcale. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, Bruxa said:

To po co w ogóle pchać się do pracy gdzie jest tylu chętnych, zamiast wypełniać luki w innych zawodach?

@Bruxa - Znam kilka opcji żeby dobrze zarabiać:

 

1. Mieć talent, predyspozycje do czegoś i farta, że akurat żyje się w czasach gdzie rynek chce za to płacić.

2. Mieć fajny pomysł na biznes i możliwość jego realizacji.

3. Kraść (politycy itd).

4. Wyzyskiwać (firma i płacenie żałosnych pieniędzy i trzymanie bata nad pracownikami).

5. Być specjalistą w czymś.

 

Numer 1 nie zależy ode mnie. Numer 2 odpada, nie mam pomysłu. Do numeru 3 trzeba mieć możliwość. 4 jest trochę związany z 2. Pozostaje mi więc numer 5. Ale numer 5 wymaga wielu lat nauki i pracy, jak będę zmieniał kierunek, gdy tylko nadchodzi konkurencja to nigdy nie będę w czymś dobry. Dlatego trzeba mieć tu znowu farta, aby wybrać coś w czym warto się rozwijać i jeszcze to jakoś lubić. Mi się niestety nie pofarciło, ale skąd 3-4 lata temu miałem wiedzieć, że tak to będzie wyglądało, że powstaną szkółki programowania i ludzi co chcą programować wypierdoli w tysiącach?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Trevor napisał:

Często powtarzam że jak bym żył w średniowieczu to byłbym pustelnikiem który tylko od czasu do czasu schodzi do wioski.

Ja chyba zakonnicą, ale w renesansowej Wenecji kurtyzaną- jedyna droga do kultury i nauki będąc ówczesną kobietą:D 

14 minut temu, Trevor napisał:

Widzę że masz silne przekonania ale starasz się do pewnego stopnia centrować dyskusję

Przede wszystkim staram się dostrzegać różnorodne spojrzenia na problemy, jednak przekonanie mnie proste nie jest. Uparta jestem, szczególnie kiedy wiem czego chcę i co dla mnie indywidualnie potenencjalnie dobre. Nie chcę się dostosowywać do żadnej ze skrajnych dróg, ale poszukiwać czegoś dla siebie, łączyć je.

16 minut temu, Trevor napisał:

Życie w swoim świecie nie jest niczym złym - szkoda że dopiero niedawno to zrozumiałem

Ważne, że zrozumiałeś. Liczy się przede wszystkim skutek, nie tylko droga. Życie w swoim świecie ma zaletę w poczuciu jego stabilności, takim elemencie rzeczywistości, że jak wszystko wokół się nam sypie, to i tak mamy coś 'swojego'. Minusem jest alienowanie się od ludzi i trudności w nawiązywaniu przyjecielskich relacji. Z innymi kobietami zawsze miałam problemy z dogadywaniem się, albo one uznawały mnie za nudną albo ja je za głupie (co było samo w sobie głupie i pełne pychy), z mężczyzami mam relacje w stylu 'wszystko albo nic'- nie potrafię się z Wami przyjaźnić, kolegować. Ludzie są dla mnie albo niczym/kompletnie obojętną pustką albo bardzo ważnymi istotami. To minus, ten brak elastyczności w introwersji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Hatmehit said:

Ludzie są dla mnie albo niczym/kompletnie obojętną pustką albo bardzo ważnymi istotami. To minus, ten brak elastyczności w introwersji. 

Cholera. Ostatnio jak jeździłem po mieście i obserwowałem ludzi to dokładnie to pomyślałem. Że ludzie których mijam są dla mnie jak wydmuszki. Nie znam ich, są puści w środku. Mijam ich jakby nie istnieli - tylko obserwuję poruszającą się materię. Tak jakby tam nikogo nie było, ale nie uważam że to coś dobrego. 

 

Ostatnio takie coś mi się objawia w ignorowaniu COVID. Ludzie mi mówią że powinienem się martwić etc. a ja mam to gdzieś (a byłem pierwszy na początku do robienia zapasów, do sklepu chodziłem o 3 w nocy i kompulsywnie dezynfekowałem ręce itp). Stwierdziłem że chcę żyć póki mogę a niesie przejmować tym co może kiedyś nadejdzie a przecież mogę zejść z tego świata w dowolnym momencie z zupełnie innych powodów. I to że mam to gdzieś to takie "opadnięcie rąk" w tym temacie. Brak logiki, i sensu to spowodował.    

 

4 minutes ago, Hatmehit said:

z mężczyzami mam relacje w stylu 'wszystko albo nic'- nie potrafię się z Wami przyjaźnić, kolegować.

Ok to ja się pytam Ciebie jako kobiety - jak to robisz. Bo generalnie to chyba dosyć zdrowe podejście. Mnie niestety wychowano na bardzo "grzecznego" na co nawet zwrócił uwagę kolega w wojsku mówiąc mi to dosłownie (rzadko bluźnie - nie pokazuje gniewu - chyba że już za późno i masa krytyczna została osiągnięta) dlatego nawet teraz jestem nerwowy w grupach ludzi. Pytam się jak wyglądają Twoje rozmowy z mężczyznami w takim układzie. Walicie sobie prosto z mostu czy czy to takie mentalne macanki. Bo nie rozumiem a ostatnio by mi się przydało bo mam pewne podejrzenia (jeśli chodzi o różne sytuacje), a słaby jestem w rozpoznawaniu sygnałów od kobiet. Dopiero po fakcie do mnie dociera, a to już delikatnie rzecz ujmując musztarda po obiedzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Trevor napisał:

przecież mogę zejść z tego świata w dowopnym momencie z zupełnie innych powodów

To takie oczywiste, no nie? Ale z drugiej strony dziwne, dla mnie w zasadzie niewyobrażalne. Moźe to kwestia ateizmu, że po prostu ten brak sensu jest dla mnie oczywisty, całkiem korzystny, ale taki pusty. Choć lepsze to niż wymysły o zaświatach. Dziś oglądałam dokument o zatonięciu Costy Concordii i sobie rozmyślałam jakby to było tam nie zdążyć, trywialnie umrzeć. Myśl z jednej strony przynosząca przygnębienie, to poczucie kruchości, ale z drugiej strony jakąś ulgę, uświadomienie, że dla Wszechświata nic nie znaczymy. 

23 minuty temu, Trevor napisał:

Pytam się jak wyglądają Twoje rozmowy z mężczyznami w takim układzie.

Generalnie staram się nie rozmawiać z ludźmi, z którymi nie mam jakiegoś interesu, w tym zainteresowania. Moje rozmowy z facetami mi obojętnymi są kulturalne, lecz ogólne, na błahe tematy kiedy mnie się zaczepia. Jestem taka, że oprócz członków rodziny i partnera inni mężczyźni są dla mnie dość obojętną masą, nie potrzebuję mieć kolegów. Z facetem w danym momencie życia dla mnie ważnym było/jest walenie prosto z mostu, poważniejsze rozmowy i rozważania, ale i naiwniutkie głupkowne flirty, śmiechy, droczenia, podteksty. Po mnie doskonale widać co czuję, nie jestem zbyt tajemnicza pomimo skrytości, nawet człowiek żyjący 30 lat w piwnicy odczyta czy mi się podoba, więc ciężko mi cokolwiek poradzić przy wychwytywaniu sygnałów kobiet.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, Hatmehit said:

To takie oczywiste, no nie? Ale z drugiej strony dziwne, dla mnie w zasadzie niewyobrażalne. Moźe to kwestia ateizmu, że po prostu ten brak sensu jest dla mnie oczywisty, całkiem korzystny, ale taki pusty. Choć lepsze to niż wymysły o zaświatach. Dziś oglądałam dokument o zatonięciu Costy Concordii i sobie rozmyślałam jakby to było tam nie zdążyć, trywialnie umrzeć. Myśl z jednej strony przynosząca przygnębienie, to poczucie kruchości, ale z drugiej strony jakąś ulgę, uświadomienie, że dla Wszechświata nic nie znaczymy. 

Przypomniał mi się Rust Cohle z True Detective, i jego filozofią pesymizmu (z którą się zgadzam, ale której nie "wyznaję"). Jeśli nie widziałaś to obejrzyj. Serial dekady moim zdaniem (tylko i wyłącznie 1 sezon), i sporo jest tam rozważań na ten temat. 

https://youtu.be/9oX2xFo7JA4

 

18 minutes ago, Hatmehit said:

Generalnie staram się nie rozmawiać z ludźmi, z którymi nie mam jakiegoś interesu, w tym zainteresowania. Moje rozmowy z facetami mi obojętnymi są kulturalne, lecz ogólne, na błahe tematy kiedy mnie się zaczepia. Jestem taka, że oprócz członków rodziny i partnera inni mężczyźni są dla mnie dość obojętną masą, nie potrzebuję mieć kolegów. Z facetem w danym momencie życia dla mnie ważnym było/jest walenie prosto z mostu, poważniejsze rozmowy i rozważania, ale i naiwniutkie głupkowne flirty, śmiechy, droczenia, podteksty. 

Jak to czytam to sobie myślę teraz że kompletnie nie potrafię czytać charakterów i intencji ludzi. Może wynika to z nerwowości na co dzień, bo bywało w przeszłości że potrafiłem np pół nocy przegadać z kimś o wszechświecie a na drugi dzień wychodziłem bez słowa. Za to pilnie obserwuje jak się ludzie poruszają, szukam w ich ruchach siły i słabości. Nie pozwalam sobie już na słabość przy innych nawet przy rodzinie co czasem niestety się odbija. 

 

Czasami zastanawiam się czy nie lepiej by było znów wierzyć że ludzie są z natury dobrzy (są różni). Im starszy jestem tym bardziej mam świadomość uciekającego czasu i mam wrażenie jak bym był tym przysłowiowym jelonkiem którego oświetliły światła nadjeżdżającego samochodu i ten gapi się w nie do końca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Hatmehit napisał:

Jednak łysienie z wiekiem do żaden mankament, o ile po nieudanych próbach z pobudzebiem cebulek od razu zrobisz się na zero.

Ja już nawet nie próbuje tych wszystkich szamaństw i specyfików, pogodziłem się z tym i po prostu się golę na zero.

 

Cytat

Wtedy w wielu przypaskach jest elegancko i dobrze.

No na pewno zero wygląda lepiej niż przerzedzone włosy.

W ogóle chyba wyglądam młodziej niż z włosami.

 

Cytat

Dlatego Ty też nie płacz, że nie żadna baba Cię nie chce, tylko stań się interesującym człowiekiem dla typu kobiet, które Cię samego interesują.

Hmm, podejrzewam, że nie istnieje taki określony typ grupy lub są to pojedyncze przypadki gdzieś spotykane tylko na ulicy lub na Tinderze. W innych okolicznościach szansa spotkania chyba jest równa wygrania szóstki w lotto. Przede wszystkim w pierwszym kryterium kieruje się urodą aby mi się podobała, nie musi być modelką ale powinna być takie 6-7/10 i mieć ładne nogi. To taki wstępniak bez tego nawet nie mogę rozważać relacji, więc jeśli to spełnione mogę iść na jakieś ustępstwa. Dzisiaj przechadzając się centrum miasta w obstawie widziałem około 3-4 młódki w moim typie. Od razu wiedziałem, że mi się dana dziewczyna podoba. a nawet później myślałem nad tym wszystkim jak wracałem. Chociaż zdarzało mi się natrafiać na drapieżniczki, które spuszczają mentalny wpierdol. Jedna w autobusie urocza gdzie potem przy wysiadce poszła w swoją stronę. Kolejna siedząca z koleżanką na murku młoda czarnulka chwilę mi patrzyła w oczy jak ją minąłem. Inna filigranowa blondyna na hulajnodze elektrycznej z koleżanką w japonkach, ale lekko wylaszczona. Jeszcze była jedna blondyna z koleżanką na przystanku nie wiem czy selfie sobie robiły czy tik toka nagrywały. Podeszły do mnie pod tablice ale potem sobie poszły. Stać się interesującym człowiekiem pod zaczepki uliczne?

 

Cytat

Poradziłabym raczej ogarnięcie się dla samego siebie, ale na związku Ci chyba ostatnio jakoś zbyt poważnie zależy i nie przymówi zdrowy egoizm.

Czas leci, łysina jest a nawet ostatnio mi jakaś prawie 18-stka powiedziała, że jestem stary i czemu się interesuje dziewczynami w jej wieku.

 

Cytat

Albo obniż wymagania i nie szukaj dziewicy. Zdecydowana większość fajnych związkowo dziewczyn już partnera miało, zdobyło jakieś damsko-męskie doświadczenie (i dlatego mogą być dobre do relacji), ale nie są od razu 'przejechane'. Jeśli pragniesz nieimprezowej introwertyczki, to pewnie jej przebieg będzie 1-3 właśnie, nie ma tragedii.  

Chce przede wszystkim takiej jaka będzie mi się podobała a dopiero potem zobaczę czy moje pożądanie nie ucieknie jak się okaże, że przeruchana czy coś w tym stylu.

 

 

A tak swoją drogą zdaje się, że @Trevor Cię chyba podrywa lol.

Edytowane przez Ksanti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Hatmehit said:

Teoretyzowałam z tym byciem facetem-kawalerem-archeologiem. Jednak jestem kobietą i świadomie chcę mieć rodzinę za kilka lat, lecz to nie wyklucza kontynuowania pasji. 

Słaby punkt jest w tym, że to ty chcesz, a życie może chcieć co innego. Zarówno jedna droga jak i druga może cię kosztować taką masę wyrzeczeń, że 10 lat wsiąknie z twojego życia jak kamfora.

 

Ja lansuję taki, a nie inny model rodziny z dwóch powodów.

 

1) jest on w odwrocie i osłabia to kondycję całego narodu (polskiego) ale też narodów europejskich, stąd mówię o procesach i ich skutkach, dlatego darujcie sobie ten hejt, pieprzenie o kurach domowych, dziewicach w haremie, bo to niestety pokazuje niemożność emocjonalnego rozdzielenia abstrakcyjnych kwestii od własnego życia i jego problemów. Tak samo kol. @Obliteraror jesteś nie dość, że niszą wśród użytkowników tego forum ze względu na dorobek materialny, jak i niszą matrymonialną mając żonę z poprzedniej epoki. Lansowanie Twojego modelu życia jest tutaj trochę jak promocja żaglówki na wyścigach formuły I. Ani to komu pomoże, ani to punkt odniesienia do czegokolwiek

 

2) lansuję - a dokładnie pokazuję jakie warunki musi taka partnerka spełnić i dlaczego w miejscu gdzie jesteście jest ich nikły odsetek, promil może - bo sam jestem nim zainteresowany i zakładam, że duża liczba użytkowników obijających się po nieperspektywicznych LTRach, które pokończą się jak moje małżeństwa w najlepszym razie, także jest nim zainteresowana, oraz cała masa inceli, którzy chcieliby mieć kobietę na dłużej na normalnych zasadach, a nie mogą.

 

Nie twierdzę ani że to jest model dla wszystkich, lepszy niż inne, ani że na koniec nawet będziecie szczęśliwi! Nie! Możecie mieć przesrane tak, czy owak, urodzi się wam niepełnosprawne dziecko, albo kobiecie mąż umrze i będzie musiała pójść do pracy. Koleżanka @Hatmehit, która dzisiaj ma wielkie plany może ani wyjechać do Egiptu, ani nie założyć rodziny,  tylko zmarnować się w pracy w jakiejś bezsensownej firmie, albo z wiecznym chłopakiem, czego jej oczywiście nie życzę, ale to wszystko może się zdarzyć i w przypadku wielu z nas zdarzy się, zdarzyło, albo aktualnie zdarza.

 

Ja sam szacuję, że mam ciągle niewystarczające środki na założenie rodziny takiej, jaką chciałbym, a co dopiero na finansowanie jeszcze pasji kobiety. Dlatego moje żony, kiedy robiłem ekwilibrystyczne przejścia w swoim życiu, wypływałem na nowe wody, zwiały do matriksa, bo tak im było wygodniej, tam jest dużo więcej kasy i gratisów, niż ja byłbym im w stanie nawet zaoferować. Zwiały, bo były młode i atrakcyjne i liczyły na wyrwanie więcej. To czeka niestety większość z was. Niestety, jako mężczyźni przegrywamy ostro z systemem wyzysku i kontroli, stąd prowadzę tu pracę organiczną, odnośnie metod walki z jego destrukcyjnym oddziaływaniem. Są wnioski, które i mi się wcale nie podobają, sam chciałbym inaczej, ale wiem, że to mrzonka. Jednym z takich przykrych wniosków jest na przykład to, że:

 

Kobieta, która się nadaje na dobrą i wierną żonę, przeważnie nie ma pasji w życiu.

 

Wiedzieliście o tym, którzy tak tutaj śmiejecie się, że kobiety nie mają pasji i są nudne? Oraz oczekujecie od nich posiadania tej pasji? Mogą mieć zainteresowania, ale z moich danych wynika niestety jasno, że to będą tylko zainteresowania, jakieś tam, takie, czy inne, ale nie pasja. Lub będą żyły pasjami męża. Dlatego, że energia żeńska jest energią podtrzymującą, a nie kreatywną. Pasję to ma koleżanka @Hatmehit przynajmniej teraz. Potem ona coś poświęci. Albo poświęci rodzinę, jeżeli zyska możliwości rozwoju pasji (i lepiej, by was wtedy koło niej nie było jako partnerów, chyba że sami macie zamiar przesiewać piach pustyni ;) w sensie chodziło mi tu o orbitowanie za nią), albo poświęci pasję dla rodziny, w co jednak bardziej wątpię. Ale jednego i drugiego malowanego jak obrazek raczej nie będzie miała. Coś będzie z tego zestawu występować w formie zdegenerowanej, kalekiej. To jest przekleństwo kobiety (a jednocześnie błogosławieństwo), z którym nic nie możemy zrobić. 

 

Moja pierwsza żona została wybitną programistką, zaszła nawet wysoko w facebook hackercup, do przedostatniego etapu, mało brakowało, by pojechała do Palo Alto na finał.  Druga fascynowała się Chinami i herbatą. Może kiedyś tam pojedzie, zna już chiński mimo młodego wieku. Dzieci jednak nie ma ani jedna, ani druga, a to już czas na nie i nie zanosi się, by były na to gotowe. I takie są, panowie i panie realia. Nie łudźcie się więc, że będziecie mieć wg. harmonogramu jedno i drugie. Dlatego należy się nauczyć siebie i rozpoznawać te postawy, które ludźmi kierują obok was, bo ci ludzie mogą przez nieznajomość ich spierdolić sobie i wam przy okazji życie. Po to o tym piszę, a nie by z podróżniczki, karierowiczki, czy introwertyczki zrobić na siłę damę dworu, czy kurę domową, no litości...

 

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, icman napisał:

Z mojej perspektywy to trochę pułapka z tym wartościowaniem siebie i innych, mi najbardziej pasuje wersja, że wszyscy jesteśmy całością bytu jako takiego i obecność czy też uważność z chwili na chwilę jest dostępna każdemu i zawsze. Myślenie nad kupnem najtańszego czteropaka nie różni się zbytnio nad rozwikłaniem zagadki bytu - dla mnie oczywiście, tu i tu mamy dualizm.

Faktycznie, to mogło zabrzmieć jak wartościowanie z uwagi na użycie słowa „boska”, ale w rzeczy samej nim nie jest - nie wskazywałabym, że coś jest lepsze lub gorsze, po prostu jest jakie jest.
 
Lepsze „dla mnie”, czyli subiektywne, jest częstsze myślenie czym jest byt a nie o czteropaku, ale też konkretne działanie związane z wnioskami z takiego myślenia. Ale dla kogoś innego może być zupełnie odwrotnie i spoko.

It is what it is.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.